Jest pochodzącą z Myr pięknością, która po raz pierwszy pojawiła się na dworze króla Joffreya w dniu jego ślubu z Margaery Tyrell. Czarnowłosa, tajemnicza, o głębokich, ciemnych oczach i uwodzicielskim spojrzeniu. Staje się narzędziem Cersei. A wkrótce również jej kochanką i powierniczką najgłębszych tajemnic i lęków.
Cersei Lannister, kobieta, która mogłaby stawać w szranki ze Stannisem, gdyby dyscypliną była nieumiejętność prawidłowego odczytywania ludzkich intencji, jest przekonana, że Taena Merryweather to otwarta księga. Cersei wierzy, że widzi ją na wylot, rozumie jej motywacje i przez to jest w stanie ją kontrolować.
— Jeśli wiesz, że cię szpieguje, to dlaczego ją przyjęłaś?
— Margaery wcale nie jest taka sprytna, jak jej się zdaje. Nie ma pojęcia, jaką słodką żmiją jest ta myrijska zdzira. Taena powtarza małej królowej to, co chcę, żeby usłyszała.
Czasami to nawet jest prawda. — W oczach Cersei pojawił się figlarny błysk.
— A mnie opowiada o wszystkim, co robi Dziewica Margaery.
— Naprawdę? Ile właściwie wiesz o tej kobiecie?
— Wiem, że jest matką, ma młodego syna i pragnie, by zaszedł wysoko. Zrobi, co będzie konieczne, by osiągnąć ten cel. Wszystkie matki są takie same. Lady Merryweather może być żmiją, ale z pewnością nie jest głupia. Wie, że mogę dla niej zrobić więcej niż Margaery, więc stara się być dla mnie użyteczna.
—Uczta dla wron—
Ale być może Cersei się myli? Czy Taena Merryweather pełni wyłącznie rolę karierowiczki zawieszonej na klamce Cersei? A może jest kimś więcej? W dzisiejszej Szalonej Teorii spróbuję udowodnić, że lady Taena – choć działająca na drugim planie – jest jedną z najważniejszych postaci Uczty dla Wron i Tańca ze Smokami. Jest szpiegiem, odpowiedzialnym za upadek Lannisterów.
Orton Merryweather
Nie można jednak mówić o lady Taenie, nie wspomniawszy jej męża, lorda Ortona. Ten mało atrakcyjny (acz zawsze uprzejmy) posiadacz wielkiego nochala, gra drugie skrzypce w stosunku do swej zjawiskowej i asertywnej żony. Nie wiemy wprawdzie jak dobrała się taka para, ale na podstawie kilku faktów z historii jego rodziny, możemy wysnuć pewne przypuszczenia.
Dziadek lorda Ortona, Owen Merryweather, był namiestnikiem Aerysa II po usunięciu z tego stanowiska Tywina Lannistera. Pechowo lordowi Owenowi przypadło oglądać początek Rebelii Roberta. A jako że nie wykazał szczególnej energii w zwalczaniu buntownika, został z urzędu zdjęty i zastąpiony przez Jona Coningtona. Zachował głowę, ale już nie dobra rodzinne. Został przez Aerysa II wygnany do Essos. Podobnego eksodusu doświadczył zresztą i jego następca na stanowisku namiestnika.
Niewiele wiemy o losach rodziny Merryweatherów w Essos, poza dwoma faktami. Po pierwsze, właśnie w Essos, Orton poznał Taenę. I krótko po ślubie, mocą dekretu Roberta, otrzymał zgodę na powrót do Westeros oraz zwrot części ziem rodowych.
Jaime dobrze pamiętał Owena Merryweathera. Był sympatyczny, ale nieudolny.
— O ile sobie przypominam, spisał się tak dobrze, że Aerys go wygnał i skonfiskował jego ziemie.
— Robert mu je zwrócił. Przynajmniej część. Taena ucieszyłaby się, gdyby Orton odzyskał resztę.
—Uczta dla wron—
Dlaczego król Robert zdecydował się na tak późną amnestię? Co myrijska piękność zobaczyła w brzydkim i pozbawionym ziemi wygnańcu z Westeros? I kogo Merryweatherowie mogli spotkać, podróżując po Wolnych Miastach? To póki co tajemnice… Ale jeśli przypomnimy sobie losy innego namiestnika, to być może uda nam się znaleźć odpowiedzi.
Cersei i Taena
Czytając ponownie rozdziały, w których obserwujemy interakcje pomiędzy Cersei i Taeną, nie mogłem ukryć zdumienia jak bardzo ewoluuje relacja pomiędzy dwiema kobietami. Znajduje to idealną ilustrację w „scenach łóżkowych”. Na początku Cersei jest postacią dominującą i zainteresowaną lady Merryweather wyłącznie w ramach „eksperymentu”. Z czasem Taena uzależnia od siebie królową – zarówno pod względem seksualnym, jak i emocjonalnym. I w końcu to Cersei łaknie kontaktu. Role odwracają się do tego stopnia, że Cersei prosi o jej sprowadzenie Kevana. Mimo że Taena nie ma już nic do zaoferowania nieszczęsnej królowej.
Ale gdy już udowodnię, że jestem niewinna, chciałabym, żeby wróciła do mnie Taena Merryweather.
—Taniec ze smokami—
Przekłada się to zresztą na całokształt ich relacji. W miarę upływu czasu to Cersei staje się narzędziem i źródłem informacji dla Taeny. Poza sferą seksu, Myrijka wzbudziła zainteresowanie królowej jeszcze na trzech płaszczyznach.
1. Była narzędziem przeciw Tyrionowi – składając kluczowe (i fałszywe) zeznania w jego procesie.
2. Była źródeł informacji na temat działań Margaery.
3. Opowiadając o swoim synu budowała więź zrozumienia z Cersei, a jednocześnie składała niewypowiedzianą obietnicę sprowadzenia przyjaciela dla Tommena.
Ten ostatni punkt jest o tyle zabawny, iż wiele wskazuje na to, że syn Taeny i Ortona w ogóle nie istnieje. W toku powieści Cersei kilkukrotnie nalega na jego sprowadzenie…
– Wasza Miłość jest łaskawa, ale Russell nigdy nie znał innego domu niż Długi Stół. Obawiam się, że w tak wielkim mieście czułby się zagubiony.
—Uczta dla wron—
…i za każdym razem spotyka się z „tymczasową” odmową.
– Zrobię to, moja słodka. – Taena ujęła dłoń Cersei i pocałowała ją. – Modlę się o to, bym nigdy cię nie rozgniewała. W gniewie jesteś straszna.
– Każda matka zrobiłaby to samo, by bronić swych dzieci – stwierdziła Cersei. – Kiedy zamierzasz sprowadzić na dwór tego swojego chłopaka? Jak on się nazywa? Russell? Mógłby ćwiczyć z Tommenem.
– Wiem, że byłby zachwycony, ale… sytuacja jest bardzo niepewna i pomyślałam, że lepiej zaczekać, aż niebezpieczeństwo minie.
—Uczta dla wron—
Ale bez względu na to, czy Russell Merryweather naprawdę istnieje, czy też nie, jeden fakt jest niepodważalny. Używając historii o synu i swej zmysłowej urody, kłamiąc na zlecenie i donosząc o działaniach Margaery, lady Taena zbliżyła się do Cersei tak, jak nie zrobiła tego żadna inna postać.
Wielka szkoda, że Taena nie mogła zostać namiestnikiem. Była trzy razy więcej warta od swego męża, a do tego znacznie zabawniejsza, ale urodziła się jako kobieta i na domiar złego pochodziła z Myr.
—Uczta dla wron—
Manipulacja
Ewolucja relacji pomiędzy królową, a żoną lorda Ortona, pozwoliła naszej myrijskiej piękności wejść w posiadanie dwóch informacji, które mogą okazać się (albo już się okazały) zgubne dla królowej. Były to:
1. Historia przepowiedni, jaką Cersei otrzymała od Maggy Żaby.
2. Wiedza o prawdziwych relacjach Cersei z Kettleblackami oraz o próbie złożenia fałszywych zeznań przeciw Margaery.
– Ser Osney również się przyzna – dodała Cersei. – Pozostałym trzeba będzie wyjaśnić, że tylko wyznanie win może im zapewnić królewskie przebaczenie i Mur.
—Uczta dla wron—
Czy Wiara przejrzała podstęp Cersei w drodze bardzo gruntownych przesłuchań? A może ktoś „życzliwy” dostarczył wróblom informacji gdzie węszyć? To nie jest jasne. Ale sam fakt, że Taena wie tak wiele, dowodzi jak bardzo ufała jej Cersei. I właśnie to zaufanie pozwoliło lady Merryweather na całkowicie bezczelne manipulowanie złotowłosą królową.
A skala tej manipulacji jest doprawdy niewiarygodna. Trzeba sobie bowiem uświadomić, że niemal każda akcja podejmowana przez Cersei w Uczcie dla wron, była następstwem donosów (czasem fałszywych) otrzymanych od Taeny. A co takiego wyjawia królowej Myrijka?
1. Taena twierdzi, że Senelle jest szpiegiem królowej Margaery. Podpisuje tym samym wyrok śmierci na Senelle, a jednocześnie wzmaga paranoję Cersei.
— Wasza Miłość… — Kobieta z Myr ściszyła głos. — Jest coś, czego musisz się dowiedzieć. Twoja służąca jest przekupiona. Opowiada lady Margaery o wszystkim, co robisz.
—Uczta dla wron—
2. Taena sugeruje, że rany odniesione przez Lorasa Tyrella nie są śmiertelne, co prowadzi Cersei do konkluzji, iż Tyrellowie knują jakiś spisek i Loras jest jego częścią.
– Margaery nadal jest przekonana, że jej brat nie umrze – zameldowała Taena, gdy królowa wdziewała strojne suknie.
—Uczta dla wron—
3. Taena dostarcza sugestii wskazujących na rozwiązłość kuzynek Margaery.
– Margaery ma też innych obrońców – ostrzegła lady Merryweather. – Pozyskała na dworze wielu przyjaciół, a wszystkie jej młode kuzynki mają wielbicieli.
—Uczta dla wron—
4. Taena podsuwa Cersei myśl, że Margaery może żyć w kazirodczym związku z Lorasem.
– Przychodzi do niej każdego ranka i każdego wieczoru, chyba że przeszkodzą mu w tym obowiązki. Brat ją uwielbia, dzielą się wszystkim… och. – Przez chwilę Myrijka robiła niemal wrażenie zgorszonej. Potem na jej twarzy pojawił się uśmiech. – Nasunęła mi się nadzwyczaj niegodziwa myśl, Wasza Miłość.
—Uczta dla wron—
5. Taena stanowczo stwierdza, że Margaery skonsumowała związek z Renlym.
– Kiedy wyszła za lorda Renly’ego w Wysogrodzie, pomagałam rozebrać pana młodego przed pokładzinami. Jego lordowska mość był mężczyzną co się zowie, i do tego jurnym. Widziałam dowód na własne oczy, gdy wrzucaliśmy go do łoża małżeńskiego. Panna młoda czekała nań naga jak w dzień imienia, czerwieniąc się ładnie pod narzutami. Ser Loras sam wniósł ją na górę po schodach. Margaery może mówić, że małżeństwo nie zostało skonsumowane, że lord Renly wypił na uczcie weselnej za dużo wina, ale zapewniam cię, że fragment, który nosił między nogami, wyglądał bardzo żwawo.
—Uczta dla wron—
Wszystkie działania, jakie doprowadziły Cersei do upadku, były zainspirowane przez Taenę. Informacje, jakie lady Merryweather podawała Cersei w wielu wypadkach były fałszywe i celowo obliczone na określony skutek. Ale jeśli przyjmiemy hipotezę, że Taena z Myr jest świadomie działającą agentką, której celem było wywołanie w Królewskiej Przystani chaosu, to musimy zadać jeszcze jedno fundamentalne pytanie. W czyim imieniu działa Myrijka?
A odpowie nam brzdęk pieniądza.
Monety z Reach
Po ucieczce Tyriona oraz zniknięciu Varysa, lochy pod Czerwoną Twierdzą zostały starannie przeszukane. Najpierw zrobił to Jaime Lannister – mimo, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak uciekł jego brat. Później przeszukania dokonała straż miejska, która – tak jak Jaime – nie odkryła niczego nowego. Ale w końcu do pracy wziął się Qyburn. Jemu udało się odsłonić pewien sekret.
Ale gdy przykucnąłem nad otworem z pochodnią w dłoni, zauważyłem jakiś błysk. Dlatego zacząłem grzebać w ziemi, aż wydobyłem to. — Qyburn otworzył dłoń. — Złotą monetę.
Faktycznie była złota, ale gdy tylko Cersei wzięła ją w rękę, zorientowała się, że coś z nią nie jest w porządku. Jest za mała i za cienka — uświadomiła sobie. Pieniążek był stary i wytarty. Po jednej jego stronie wyobrażono profil króla, a po drugiej odcisk ręki.
—Uczta dla wron—
Moneta, jak wyjaśnia królowej Qyburn, jest bardzo specyficzna.
– To moneta sprzed podboju, Wasza Miłość. Ten król to Garth Dwunasty, a dłoń jest herbem rodu Gardenerów.
—Uczta dla wron—
Cersei zaczyna podejrzewać, że Tyrellowie mogą być zamieszani w ucieczkę jej brata i śmierć ojca. Natychmiast zobowiązuje Qyburna do milczenia.
— Nie wolno ci o tym nikomu wspominać — rozkazała.
—Uczta dla wron—
O monecie wiedzą więc tylko trzy osoby. Qyburn. Cersei. I Varys, który – jak wiemy – naprawdę podłożył monetę.
Czy nie jest więc zadziwiającym zbiegiem okoliczności, iż krótko potem o złotych monetach sprzed Podboju opowiada Cersei osoba, która nie miała prawa powiązać tych dwóch faktów?
— Czy wiesz, że Królowa Cierni trzyma w swym domu na kołach skrzynię z monetami? To stare złoto z czasów sprzed podboju. Jeśli jakiś kupiec jest na tyle nierozsądny, by zażądać zapłaty w złotych monetach, płaci mu dłońmi z Wysogrodu, które ważą połowę mniej od naszych smoków. A który kupiec odważyłby się poskarżyć, że oszukała go pani matka Mace’a Tyrella? — Popiła łyk wina.
—Uczta dla wron—
Ta informacja ostatecznie pcha Cersei na drogę konfrontacji z Tyrellami. I może pochodzić tylko i wyłącznie od człowieka, który podrzucił pierwszą monetę. Od Varysa.
I tak koło się zamyka. Orton Merryweather, wnuk wygnanego do Essos dawnego namiestnika to atut w ręku stronników Młodego Gryfa. Ale cały majątek Merryweatherów, i cała powaga ich nazwiska, nie znaczą nic w zestawieniu z kunsztem zawieszonej u ramienia lorda Ortona myrijskiej piękności. Spryt i uroda lady Taeny przyczyniły się już bowiem do zwycięstwa Uzurpatora nie mniej, niż jego Złota Kompania.
Jak zwykle zapraszam Was do zapoznania się z pozostałymi Szalonymi Teoriami.
Pierwszy 😀
2ga!
„2. Była źródeł informacji na temat działań Margaery.” – mały błąd 🙂
Daje do myślenia 😉
Poprawię.
No właśnie, wie ktoś, jak to było z tym dziewictwem.Margaery?
Renly prawdopodobnie był homoseksualistą (nie wiem czy to nawet nie jest potwierdzone), Joeffrey zmarł zanim się do niej dobrał, Tommen jest za młody. Jedyny argument za tym, że nie jest dziewicą to miesięczna herbata od Pycella.
Wlasnie zastanawia mnie homoseksualizm Renly’ego i jego niepotwierdzony doslownie zwiazek z Lorasem. W serialu czarno na bialym (jak i kastracja Theona), w ksiazce padaja jedynie slowa Tyriona: ”I wepchne ci to tam, gdzie nawet Renly nie dotarl”. Coz, daje do myslenia, zwlaszcza, ze Loras po smierci Renly’ego wstapil do Gwardii Krolewskiej i, jak przyznaje Jamie’mu, sam go pochowal w miejscu, ktore jest tylko im znane. Nie mam tekstu przed soba, wiec nie zacytuje, ale nie ma zadnych dowodow na ta teorie, ktora widze niektorzy przyjmuja za pewnik.
Teoria bardzo ciekawa ; również sie zastanawiałem gdy czytałem UDW czy Taena nie pracuje dla kogoś.. A tu proszę ..świetny tekst 🙂
Wspomnę tylko ze czekam na szampana bo poprzednia teoria była ta pięćdziesiątą 😀
Obawiam się, że poprzednia miała numerek 51. Ale to w ogóle zależy od tego jak je liczymy (bo parę tekstów było podzielonych na części).
Daelu, mam pytanie o Małgorzatę, w książkach nie jest tak istotną postacią jak w serialu, ale różnice w jej charakterze są zauważalne. Dedeki zrobiły z niej rozwiązłą pannicę, np. scenka z Tommenem, a w książkach nie wiemy czy oskarżenia Cersei są prawdziwe, ja w trakcie lektury skłaniałem się raczej do niewinności Margaery. Wiadomo jaką reputację miał Loras, jednak to był rycerz, jeden z lepszych w Westeros, cięzko byłoby go upilnować.
Oskarżenia Cersej mają w książkach jakieś podstawy?
Jedynie to, że spędza dużo czasu z mężczyznami, chociaż zawsze w obecności innych kobiet, także średnio
jest miesięczna herbata od Pycella
Ktory byl narzedziem Cersei i tanczyl jak mu zagrala, wiec gadal to, co ona chciala uslyszec. Chociaz ponizala go na kazdym kroku.
Nie wiadomo na sto procent jak to z tym jej dziewictwem było. Ale parę rzeczy możemy wywnioskować z książkowego opisu Margaery. Dziewczyna jest inteligentna, rozumie (przynajmniej z grubsza) wymogi polityki dynastycznej i interes swojej rodziny oraz (co chyba najważniejsze) jest o wiele bardziej powściągliwa nie tylko od Cersei, ale również od „serialowej Margaery”. W książkach Margaery unika robienia przytyków albo zaogniania sytuacji z Cersei.
Więc sądzę, że – przynajmniej w Królewskiej Przystani – musiała się też o wiele lepiej kontrolować w sprawach łóżkowych.
Loras wcale nie ma złej reputacji w powieści.
Świetny tekst. Sam podejrzewam Dorana Martella. Wie o przygotowanym zamachu na jego syna ,a jestem pewien ,że Cersei zwierzyła się Merryweather. Oberyn w dodatku latał po całym Essos więc mógł mieć kontakty w Myr
Świetna teoria Daelu. Podejrzewałem że służy albo Varysowi lub Littlefingerowi. Ciekawe czy skończy tak jak Lady Serala?
Raczej nie, bo już zwiała i raczej nie wróci. No, chyba, że z Aegonem.
Szalone Teorie są coraz mniej szalone, a coraz bardziej racjonalne i dobrze poukładane. Chyba wszyscy podejrzewali, że Teana nie pojawiła się w sadze przypadkiem i jej bliskie kontakty z Cersei mają jakiś ukryty cel. Królowa Matka właściwie od jakiegoś czasu je jej z ręki. To, że pracuje dla Varysa/Aegona/Gryfa jest dla mnie zaskakujące, bo wydawało mi się raczej, że dla Olenny Redwyne-Tyrell, która również żywo się interesowała szczególnie ochroną wnuków, a zatem potrzebowała kogoś blisko związanego z jej głównym zagrożenie Cersei.
Niby tak, ale jak dokładniej przeanalizujemy treść „meldunków” Taeny, to dojdziemy do wniosku, że chodziło jej przede wszystkim o zaognienie sytuacji. I przy okazji wystawiła Margaery na duże niebezpieczeństwo. Więc pracę dla Olenny bym wykluczył. No i ta kwestia monet. To by był zbyt dziwaczny zbieg okoliczności.
w sumie racja! Jak zawsze w punkt!
Wygląda na to że upadek Królewskiej przystani jest przypieczętowany, zastanawiam się tylko czy Cersei zdąży się ewakuować, myślę że Qyburn i ser Robert Strong pomogą jej w tym jednocześnie podpalając składy dzikiego ognia, przy czym Tomen raczej nie zdąży uciec.
Bardzo możliwe.
Fajna teoria – Dael kolejna super robota 🙂 Mam tylko 1 malutką uwagę – Taena przjechała do Królewskiej Przystani w związku z uroczystościami ślubnymi J z M, ale na dworze pojawiła się po raz pierwszy nie na ich ślubie, a wcześniej bo na ślubie Sansy i Tyriona.
Słusznie. Jutro to poprawię.
czyżby LF ?
z tymi teoriami najgorsze jest to, że czeka się na nie 3 tygodnie a czyta przez kilka minut 🙁 i potem znowu tygodnie czekania… 🙁
To tak jak z 'pierwszym razem’: też czeka się kilkanaście lat, a trwa….. 😀
ciekawie powiedziane 🙂
Skończ już z tą swoją seksualną desperacją, gawędziarzu.
Na desperację bardziej wskazuje brak dystansu. 😉
Następne teksty będą częściej. Przez ostatnie tygodnie byłem kompletnie „wyłączony”. Najpierw moja babcia trafiła do szpitala, potem, po kilku dniach, zmarła. Nawet gdybym miał czas na pisanie (a nie miałem), to musiałbym trochę odpocząć od klawiatury.
Moje kondolencje z powodu babci.
A odnosnie tekstu to Dael jestes swietny. Twoje teorie ( i inne artykuly) czyta sie z takim samym podnieceniem jak ksiazki Martina 😀
Fajna teoria. Kiedy będzie o Tyreku?
Oj, nie wiem.
a są jakieś teorie o Tyreku ?
Cersei to genialnie upisana postać. Najpierw wydawało się, że to niekwestionowana królowa intryg, która z każdej sytuacji wypłynie na wierzch, a potem przekonujemy się, że jednak tak nie jest i w Westeros żyją tacy zawodnicy, który potrafią ją zrobić na szaro tak, by nawet o tym nie wiedziała 😉
Cersei uważa się za mistrzynię intryg ale jak to mówi o niej mały paluszek niektórym wydaje się, że są graczami choć są tylko marnymi pionkami.
Daelu, nie wiem czy ten temat był kiedyś u Ciebie poruszany np. w komentarzach, ale mam szczególną ochotę usłyszeć Twoje zdanie odnośnie teorii DornishMasterPlan. Wyjątkowo ciekawi mnie tam wątek rzekomej współpracy Dornijczyków z maestrem Marwynem i Dzielnymi Kompanionami no i fejkowa śmierć Quentyna. Bardzo miło byłoby gdybyś teorię potwierdził, zdementował lub częściowo obalił.
PS. Jestem na tej stronie od 2 dni i po przeczytaniu wszystkiego zawiązanego z PLIO zakochałem się! Świetna robota, kolejne gratulacje od fana 😀
Zacytuję Ci fragment wypowiedzi Daela:
„Podam Ci przykład z tej teorii o planie Martellów. Otóż zakłada on, że Krwawi Komedianci paląc septy działali z polecenia Oberyna, który był jednym z ich założycieli. Tylko, że palenie septów można wyjaśnić inaczej. I lepiej. Krwawi komedianci to po prostu aktualnie zbieranina największych szumowin, które wszędzie grabią świątynie. Oberyn nie był jedyną szlachetnie urodzoną osobą, która założyła kompanię najemniczą (więc nie ma w tym fakcie nic nadzwyczajnego), i nie mamy żadnych powodów by sądzić, że miał jeszcze za życia coś w tej kompanii do powiedzenia.
Także ja raczej widziałbym te wydarzenia inaczej. Ot, Doran chciał za wszelką sytuację sojuszu z Targaryenami. Ale Viserys nie żył, a Dany była daleko. Oberyn, widząc nadażającą się okazję (wyczerpanie wojną sił Lannisterów i chęć zawarcia sojuszu z Dorne), postanowił ją wykorzystać, zabić Tywina i Górę. Wiedział, że może to oznaczać jego śmierć, ale podjął ryzyko. I odniósł (mniej więcej) sukces.
A Doran nadal czeka na Dany. Ale pewnie się nie doczeka, bo stawiam dolary przeciw orzechom, że w Wichrach Zimy Arianne wyjdzie za Aegona. I to ona będzie królową, która obali Cersei :)”
Może coś się zmieniło od tego czasu, ale to już sam Autor napisze. 😀
Do cytatu podanego przez fishkę dorzucę tylko to, że się w swoich przekonaniach tylko utwierdziłem.
Moim zdaniem plan Dorana to było małżeństwo Arianne z Viserysem. Sądzę, że to już było na sto procent dogadane (to cytrynowe drzewko w Braavos, które wspomina Dany – przypuszczam, że to był prezent od Dornijczyków). Gdy Viserys opowiadał o lojalistach, którzy tylko czekają na jego powrót, to nie chrzanił tak zupełnie od rzeczy. Dorne istotnie czekało. Problem polega na tym, że samo Dorne nie wystarczało, i trzeba było zdobyć dodatkową armię. Złota Kompania odmówiła, a Dothrakowie go załatwili.
W tym momencie cały plan wziął w łeb, więc zaczęła się „wielka improwizacja”. Oberyn pojechał załatwić sprawę po swojemu w Królewskiej Przystani. A Doran, gdy usłyszał o Daenerys, wymyślił opcję z Quentynem, która też „spaliła na panewce”.
Żadnego innego „master-planu” nie było. A gdyby Oberyn na serio miał być założycielem akurat Dzielnych Kompanionów (czy – jak kto woli – Krwawych Komediantów), to na pewno byśmy o tym usłyszeli. Czy Marwyn mógł jakoś współpracować z Doranem? Technicznie to możliwe, choć pewnie nie od początku. Wątpię, aby to był rezultat wieloletniej konspiracji. Marwyna i Dorana łączy wspólnota interesów. Obydwaj chcą zobaczyć smoki w Westeros. A Alleras mógł/mogła być posłańcem. Czy Quentyn żyje? Na 95% nie.
Daelu, nie wiem czy ten temat był kiedyś u Ciebie poruszany np. w komentarzach, ale mam szczególną ochotę usłyszeć Twoje zdanie odnośnie teorii DornishMasterPlan. Wyjątkowo ciekawi mnie tam wątek rzekomej współpracy Dornijczyków z maestrem Marwynem i Dzielnymi Kompanionami no i fejkowa śmierć Quentyna. Bardzo miło byłoby gdybyś teorię potwierdził, zdementował lub częściowo obalił.
PS. Jestem na tej stronie od 2 dni i po przeczytaniu wszystkiego związanego z PLIO zakochałem się! Świetna robota, kolejne gratulacje od fana 😀
Ktoś kiedyś o tym wspominał. Podsumowując tamtą dyskuscje- bujda na resorach.
Myślałem że Taena pracuje dla Dorana Martella, Jeżeli Twoja teoria jest prawdziwa to kto w takim razie jest szpiegiem Dorana? Chyba ze Taena ma dwóch szefów, A może Varys odsprzedaje niektóre informacje Doranowi.
Jedno nie wyklucza drugiego, wszakże Varys i Doran stoją po tej samej stronie
Sądzę, że Doran uważał Varysa za swojego informatora. Do pewnego stopnia. Bo wydaje mi się, że od samego początku nie ma na tej linii pełnego zaufania. Varys i Illyrio nie byli w grupie pierwotnych lojalistów, którzy wspomagali Dany i Viserysa. Oni się do tej grupy włączyli dopiero po śmierci ser Willema Darry’ego. Możliwe, że Doran im do końca nie ufa. Oni na bank nie ufają Doranowi, bo przecież planują uzurpację. W każdym razie dowody na brak zaufania są dwa. Po pierwsze – Doran nie wie nic o Aegonie. Po drugie – Varys nie wiedział (a przynajmniej wygląda na to, że nie wiedział) o tym, że Arianne i Viserys mają wziąć ślub.
Ale pomimo tych wszystkich problemów uważam, że to Varys był „człowiekiem” Dorana.
Naszła mnie pewna myśl, może i nie jest to materiał na stricte szaloną teorię ale pisałeś pod jakimś tekstem że Targaryenowie uznani, ukryci bądź nieświadomi będą mieli kluczową rolę do odegrania w powieści. Proponuje artykuł o wszystkich znanych nam z historii tego rodu liniach pobocznych (bękartach bądź uznanych targach) których krew może w jakiś sposób mieć wpływ na historię, pomijając znanych Blackfyreów, sporo było właśnie bękartów, głównie w dorzeczu i krainach korony, np. longwatersi – klucznicy w lochach. Ben Plumm, dziecko Alys Rivers i Aemonda Targaryena które powinno w gruncie rzeczy mieć niecodzienne zdolności. Takich historii jest dość dużo, podejrzewam że materiał na ten tekst będzie dostępny dopiero po wydaniu histori rodu Targaryen i opowieści o Jaju, myślę jednak że na tym etapie książki jesteśmy już coś w stanie wyłuskać, raczej ty jesteś w stanie, istotną kwestią mogło by być również to ile rodów w westeros ma w sobie choć kapkę smoczej krwi z racji małżeństw i innych koligacji.
Cóż, dlaczego dziecko i tak nieczystej krwi Valyrianina z jakąś dziewczyną z Dorzecza miałoby mieć nadzwyczajne zdolności? A nawet, jeśli miało, to już dawno umarło.
Generalnie, to nie wydaje mi sie, by Martin działał jak Tolkien w tych sprawach – dziedzic Isildura i tylko on jedyny, mimo, że właściwie krew Elendila płynęła w wielu innych rodach Gondoru, ale wiadomo, przecież specjalne zdolności przechodzą tylko z ojca na syna, a broń Boże by córka jakieś przekazała. To ciekawe, czyż nie? Dlaczego Aragorn miał mieć lepsze prawa do tronu? Przecież jego przodkowie władali w Arnorze, a w Gondorze była linia brata Isildura – Anariona. A nawet jeśli, to dlaczego tylko Aragorn miał mieć specjalne zdolności? Jestem wręcz pewien, że nieraz dochodziło do mariaży między królami Gondoru a namiestnikami z rodu Húrina. No oczywiście, możemy wziąć pod uwage to, że Tolkien był dosyć konserwatywny, a LOTR to high fantasy.
No a wracając do twoich rozmyślań, to w bocznych gałęziach rodu(czyt. bękartów) valyriańska krew już tak sie rozrzedziła, że ci są równie mocno Targaryenami, co Karstarkowie Starkami
PS Zawsze wolałem Boromira od Aragorna, chyba dlatego taki rejdż mam z tym 😀
Jestem ciekawy jakie to niby mieliby mieć nadzwyczajne umiejętności. Wizje? Bran, Rickon, królobójca też mają „ciekawe” sny a nie są Targaryenami. Te wizje mogą być przez kogoś zsyłane. Odporność na ogień? Nie wiem skąd to się wzięło, jeżeli w to wierzysz to radze powrót do rozdziału z areny i przestudiowanie śmierci niektórych Targaryenów. Większa odporność na ciepło? Niektórzy lepiej znoszą niektóre temperatury i nie jest to jakaś tajemnica. Zdolność do okiełznania smoków? Sam uważam ,że Valyrianie nie używali jakiegoś sekretnego składnika w związku ze smokami(róg pomocny tylko na samym początku hodowli, o ile działa). Raczej przyzwyczajali do siebie młode i dzięki temu im służyły(jak wilkory Starków). A teraz trochę o krwi. Jeżeli królewska krew ma „moc”, to jeżeli zbuntowany lord ogłosi się królem to też krew nabiera jakiś właściwości? Wystarczy przed każdą ofiarą ogłosić kogoś królem i już masz +20 do magii. Raczej występuje przeświadczenie ,że ta krew jest lepsza i Ci co to stosują widzą to co chcą widzieć. Podobnie jest z Targaryenami. Nie rozmyślałbym o kwestii krwi bo można dojść do dziwnych wniosków. Całkiem możliwe ,że „coś” tam ma ,ale nie jest to konieczne. Lepiej to zostawić autorowi i jeżeli podaje ktoś ma jakieś ciekawe zdolności to nie doszukiwać się w jego dalekich krewnych tego samego bo nagle się okaże ,że połowa Westeros to ma
Znaczy, valyriańska krew prawie na pewno sie liczy, w końcu prawie tylko Valyrianie dosiadali smoków, coś w nich jest, ale poza tym? Nie sądze
jakby to powiedzieć, a ile osób poza Valyrianami miało możliwość spróbować dosiąść smoka?
Dziecko to miało wszelkie przesłanki do nadzwyczajnych zdolności. Patrząc na historyczny taniec smoków jeźdźcami smoków zostało kilka osób nie będące targami, choć prawie na pewno miały w sobie smoczą krew, tak więc samo to jest ogromnie ważnym elementem. Plumma smoki lubiły mimo że miał „dwie krople” smoczej krwi, tymczasem innych fajczyły na zawołanie. Kolejna sprawa to krew targów dalej jest krwią królewską, nwm jaki konkretnie mechanizm nią kieruje, czy trzeba być bezpośrednio potomkiem króla, dziedzicem lub jakoś blisko spokrewniony nwm ale na pewno ma to zastosowanie. Przykładem może być tu wykorzystanie krwi królewskiej przez Eurona w akcji z krakenem, melisandre przy wzywaniu cieni bądź danki z wykluwaniem smoków jeśli przyjmiemy opcje że krew targów jest konieczna do tego. A jeśli faktycznie krew valyrian jest konieczna do wykluwania smoków to w Braavos jest pewna kurtyzana będąca w prostej lini potomkinią Aegona Niegodnego, czemu by LBT nie mieli poderżnąć jej gardła i wykluć smoka dla Aryi Stark? Co do napomnianego wcześniej bachora, to mamy paralelę w postaci Bloodravena, typa który jako pierwszy łączył w sobie krew smoczych jeźdźców i pierwszych ludzi, a wyszła z tego mieszanka wybuchowa. Alys Rivers musiała mieć w sobie krew pierwszych ludzi jeśli przewidywała przyszłość a dziecko miała właśnie z smoczym jeźdźcem. Ok, mało prawdopodobne żeby dziecko żyło w „obecnych” czasach ale może mieć potomka tak jak Bloodraven. Zdolności nie muszą się koniecznie ujawnić od zaraz, tak jak to jest z Jonem, niby jest takim samym połączeniem jak Brynden Rivers ale jego zdolności raczej objawią w pełnej krasie raczej po zmartwychwstaniu. Według mnie po prostu jest materiał na ten tekst i to dość obszerny.
Nóż sie w kieszeni otwiera kiedy słysze jak ktoś przywołuje niepotwierdzoną teorie aby coś udowodnić(Jeżeli chodzi o Snowa to już przestałem się denerwować bo to jest jak walka z wiatrakami). Nigdzie nie jest powiedziane ,że tylko krew valyrian jest potrzebna do smoków, może obcowanie ze smokami zmienia ich krew. Nie można tego wykluczyć. Gdybym był Targaryenem to nigdy bym nie oddał takiej broni komuś spoza rodziny. Tylko oni mieli do nich dostęp i dlatego tylko oni ich dosiadali. . A to jak wykluły się smoki to inna bajka, wątpię aby krew Targ miała tam jakieś znaczenie. Jeżeli krew lub przodkowie w postaci Targaryenów jednak będzie miała znaczenie to książka wiele straci bo okaże sie ,że nie ma znaczenie charakter, zdolności przywódcze, spryt, inteligencja tylko to ,że jest się wynikiem kopulacji pary która miała odpowiednie korzenie
Nic nie chciałem udowodnić, po prostu luźno spekulowałem, chyba od tego jest ta strona. Krew Valyrian jest na 99% konieczna do dosiadania smoka, w całej histori Westeros nie mieliśmy ani jednego przypadku żeby dosiadł smoka ktoś inny (te bękarty to na 99% od targów albo valyrionów, dziwnym trafem pochodzili z Smoczej Skały i Driftmarku). Martin chyba dał by jakąś przesłankę że może to zrobić byle kto. Jedyna opcja jaką można obejść smoczą krew to właśnie Wargowie. Krew targów faktycznie nie musi być konieczna do wyklucia smoków ale przed wykuciem smoków danki Rahego zmarł, więc ten warunek mógł być spełniony. Ogólnie moje zdanie jest takie że krew ma znaczenie. a fakty również na to wskazują. Valyrianie = Smoki, Pierwsi ludzie = Zmiennoskórzy, Ibeeńczycy = bezpłodność a mieszkańcy Naath odporność na zabójcze motyle. „Jeżeli krew lub przodkowie w postaci Targaryenów jednak będzie miała znaczenie to książka wiele straci bo okaże sie ,że nie ma znaczenie charakter, zdolności przywódcze, spryt, inteligencja tylko to ,że jest się wynikiem kopulacji pary która miała odpowiednie korzenie” – Nie rozumiem niby dlaczego jedno wyklucza drugie? Viserys Targaryen był valyrianinem z ojca i matki a nie osiągnął niczego. z kolei Petyr Baelish urodził się jako potomek rycerza a wprowadził największe zamieszanie w histori Westeros.
Zdecydowanie zgadzam się z raogarem 😉
Luźnia spekulacja- wytknąłem błąd posługiwania się nieistniejącym zdarzeniem
Co do dosiadania smoków to żaden z nas nie może w 100% udowodnić swojej racji więc lepiej to zostawic(coś czuje ,że po zakończeniu sagi nic w tym temacie się nie zmieni). Jedno wyklucza drugie. Jak myślisz kto pokona Innych jeżeli krew będzie miała znaczenie. Sprytny Lord z małego rodu który miał głowe na karku, rycerz dla kogo honor jest jedynym co pozostało a każdy traktuje go jak śmieci, strateg dla którego prawo jest wszystkim czy jakaś smarkula która ma „odpowiednią” krew i przypadkiem wykluły jej się smoki? W takiej książce wybór jest oczywisty dla autora. Czytelnik również rzadko kiedy liczy na inny wybór
@Kahn: raogar ma jednak sporo racji jeśli idzie o smoki i valyriańską krew. W całej historii Westeros było sześć rzekomo „spontanicznych” źródeł. A wśród nich: dwa potwierdzone bękarty Velaryonów, jeden potwierdzony bękart Targaryenów, dwa mega-prawdopodobne bękarty Targaryenów (Ulf i Hugh – obydwaj pochodzili ze Smoczej Skały i mieli platynowe włosy, Hugh zresztą miał nawet ambicję by zostać królem). No i Nettles.
O Nettles możemy się spierać. Choć ja akurat jestem zdania, że Nettles była córką (nie kochanką jak niektórzy podejrzewali) Daemona. Wprawdzie ma brązową skóre i nie wygląda na Targaryenkę, ale urodziła się akurat w czasie gdy Daemon bawił na wygnaniu w Essos, więc… Zresztą argumentów za tą tezą jest znacznie więcej.
OK, tonę w nieco przydługiej dygresji. Rzecz w tym, że naprawdę wszystkie zapiski historyczne wydają się wskazywać na konieczność posiadania krwi valyriańskiej szlachty (a najlepiej smoczych lordów) w celu zapanowania nad smokiem. Gdybyśmy mieli choć jeden przypadek postaci, co do której nie ma wątpliwości, że nie ma krwi Valyrian, to sytuacja byłaby zupełnie inna. Ale w obecnej sytuacji musimy przyjąć, że GRRM jest rasistą, a Valyrianie to nadludzie 🙂
W niektórych przypadkach żeby spekulować trzeba przyjąć pewne założenia, tak też zrobiłem. Krew może odegrać istotną role ale było by to zbyt banalne rozwiązanie jak na martina. Z samego faktu wyklucia smoków danka nie zyskała wszystkiego, jej podstęp w Astaporze doprowadził do tego iż miała realną siłę. Jestem przekonany że w walce z innymi taki sam wkład może mieć Mance Ryder jak i Jon Snow, pewnie biały wilk zada ostatni cios ale inne postacie mogą tak pokierować sytuacją że będzie mogło to mieć wpływ tej samej wagi na efekt końcowy. Przykładowo rycerz na wygnaniu którego w ostatnim momencie ruszyło sumienie i nie pozwolił otruć matki smoków miał również duży wpływ, gdyby nie jego ruch smoki mogły by się nigdy nie wykluć.
Ta… Założenia. Z takich założeń możesz dojść do wniosku ,że Eddard Stark sprzymierzył się z ludzmi bez twarzy aby móc przejąć korone i w ten sposób możesz udowodnić ,że Tommen,Danka itd. nie utrzyma korony. To tylko teoria że Eddard żyje ,ale przecież w niektórych przypadkach trzeba przyjąć pewne założenia
Przyjmuje większość teorii z tej strony za prawie pewne dlatego że są dobrze udokumentowane i logiczne, gdyby okazały się nieprawdą to martin musiał by dużo bardziej zawile wyjaśniać pewne rzeczy i to często sprzecznie z logiką. Nie odnoszę się do akcji typu Eddard Stark żyje bo to jest raczej szukanie na siłę czegoś co nie istnieje przez ludzi którzy raz przeczytali książkę i uznają dornish master plan za pewnik. Nikt ci nie rozkazał wierzyć w to co piszę, to jest tylko spekulacja i miała początkowo dać do zrozumienia że potencjał na tekst o krwi istnieje.
Chyba nie rozumiesz o którą teorie mi chodzi. Uważasz teorie o krakenie za dobrze udokumentowaną i logiczną która ma duże szanse zaistnienia. Jest możliwa ale zakładanie ,że jest masę dowodów na nią i Martin musiałby wszystko tłumaczyć jeżeli by nie zaistniała jest błędem więc wykorzystanie jej w ten sposób jest nielogiczne. Targaryenowie byli w Westeros od 300 lat. Zostawili za soba masę bękartów o których wiemy i zapewne drugie tyle o których nie mamy pojęcia. Tworzyli małżeństwa z większymi rodami, Baratheonowie pochodzą od bękarciego syna Targaryena, więc każde ich małżeństwo z pomniejszymi rodami dało potomków z krwią Valyrian. Z Martellami podobnie( nie pochodzą od nich ale wżenili się dość szybko). Na smoczej skale były jeszcze 2 pomniejsze rody które również pochodziły od Valyrian. Ich drzewo również trzeba uwzględnić. Bękarty Roberta(16 ich jest), bękarty Oberyna. Daemon Blackfyre również miał potomków, wiemy na pewno ,że męska linia wygasła ale co do żeńskiej nie mamy pewności. Wymienienie tych potencjalnych „nosicieli” krwi Valyrian było dość proste a już jest spora grupa. Teraz pomyśl o dokładnym przestudiowaniu każdego małżeństwa tych rodów oraz małżeństw ich potomków. Dochodzą inne rody w których zapewne też ochoczo zaludniali Westeros. Nie można też zapominać o bękartach w tych rodach. Teraz albo wymienisz wszystkich albo niektórych wyselekcjonowanych(nie wiem jak nawet można by było to zrobić). Żadna z tych opcji nie jest odpowiednia. Oto twój potencjał na temat krwi. To tak jakbyś chciał szukać wargów w rodach z północy dzięki krwi Starków, nagle się okaże ,że wszystkie ważniejsze rody północy to mają jak i również w dolinie, dorzeczu.
Z tego co mi wiadomo to tylko Targaryenowie i jeszcze Velayronowie i jakiś jeszcze ród przypłynęły do Westeros, więc mieszanie się krwi mogło być tylko z nimi.
Wiadomo, że nie liczy się, że ktoś miał praprapraprapradziadka, któy był Targaryenem nie przesadzajmy, ale naprawdę tak trudno Ci zauważyć, że smoki jednak lubią ludzi, którzy mają w sobie krew Targaryenów lub Velayronów?
Nie ma innych przypadków ludzi, którzy dosiedli smoków, smoki nie chciały innych ludzi na swoim grzbiecie.
Gościu to jest FANTASY, a nie prawdziwe książki, jak nie podoba Ci się to że krew ma znaczenie i Targaryenowie to trochę nadludzie, że są przepowiednie i niektóre rzeczy dzieją się wbrew zdrowemu rozsądkowi to czytaj sobie kryminały lub inne książki oparte na rzeczywistym świecie, FANTASY po prostu nie jest dla Ciebie. Tutaj nie wszystko dzieje się zgodnie z chłodną analizą.
„Fantasy – gatunek literacki lub filmowy używający magicznych i innych nadprzyrodzonych form, motywów, jako pierwszorzędnego składnika fabuły”
Widzisz, definicja serii o której się wypowiadasz
MAGIA I NADPRZYRODZONE FORMY
Czyli krew może mieć znaczenie, nie wiem jak już do Ciebie dotrzeć człowieku, nie trafiają do Ciebie żadne argumenty…
Spokojnie Ned, każdy może być sceptycznie nastawiony. Co do teori z krakenem to ona jest dobrze udokumentowana z tej strony że wszystkie czynniki które by sprzyjały pojawieniu się kałamarnicy zaszły. Morze wypełniają tysiące trupów, kraken prawdopodobnie zmierza w tym kierunku, flota żelaznych nie jest logicznie ustawiona a Euron – architekt całego tego burdelu jest osobą która jak najbardziej ma przesłanki do korzystania z nadnaturalnych rozwiązań a takim jest kraken. Jednak nie ma w tym uniwersum jakiegokolwiek twardo udokumentowanego pojawienia się krakena a tylko pogłoski i relacje z trzeciej ręki. Dlatego ta teoria moim zdaniem może mieć miejsce ale jeśli nie będzie miała to nikt się tym nie przejmie. Co do smoczej krwi to trzeba jednak ograniczyć krąg podejrzanych. Ben Plumm po jakiś 125 latach od wstrzyknięcia dawki krwi targów ma podejrzane plecy u smoków, o nikim innym z towarzystwa danki nie słyszymy nic w tym kontekście. Kolejna sprawa z bękartami roberta jest taka że mimo iż spłodził ich kilkanaście to możemy się ograniczyć do tych które występują bezpośrednio na kartach książki tj. Mya
Stone, Gendry, Edric Storm, Bella (dziecko z kamiennego septu), każde z nich odegrało już jakąś rolę w książce i raczej odegrają jeszcze nie jedną. Może dojść do sytuacji gdy będą w pobliżu smoków lub jak to chciała zrobić melisandre ukatrupić Edrica żeby obudzić smoka, może nie chodziło jej o krew królewską a valyriańską? Z kolei dornijczycy to raczej lipa, w końcu Quentyn się sfajczył. Klucz ciężko ustalić do selekcjonowania ale myślę że jest to wykonalne, Patrząc na północ to nie mamy wśród rodów żadnych zmiennoskórych, z kolei Starkowie mają 6/6 jeśli chodzi o wnuki Rickard Stark. Jeśli ktoś zaprzecza wyjątkowości rodu Starków i Targarienów to zwyczajnie ignoruje wszelkie przesłanki. Rody Valyriańskie wcale nie muszą być tak wyjątkowe w końcu Celtigarowie nie odznaczyli się niczym wyjątkowym a mają korzenie w Valyri. Valyrionowie mieli kilku jeźdźców w historii po podboju ale też wchodzili w związki z Targami. Blackfyreowie prawie na pewno odegrają jakąś rolę, nie po to tyle martin o nich informacji zawarł. Nie twierdzę że wszystko co mówię to prawda, ale istnieje tyle przesłanek że ciężko je ignorować i mówić że to bujda bo nie ma tego wydrukowanego na okładce książki.
Dobrze Ned, następnym razem poproszę Cię o zdanie na dany temat i ani śmiem mieć inne zdanie niż większość, bo przecież dobra dyskusja to taka w której każdy ma takie samo zdanie. Jakbyś przeczytał uważnie moje komentarze to zauważyłbyś ,że uznałem tropienie takich ludzi jest bezcelowe
„Lepiej to zostawić autorowi i jeżeli podaje ktoś ma jakieś ciekawe zdolności to nie doszukiwać się w jego dalekich krewnych tego samego bo nagle się okaże ,że połowa Westeros to ma”
Jak i również podałem swoją tezę ,że krew Valyrian nic specjalnego może w sobie nie mieć lub stawała się wyjątkowa poprzez przybywanie ze smokami. Próbuje tutaj bronić tego co wywnioskowałem, a ty rzucasz się jakbym co najmniej kogoś zwyzywał i kazał wierzyć w to co ja. Nie wiem dlaczego ty tutaj do mnie plujesz A to ,że jest to fantasy to nie ma nic do rzeczy. Krew może mieć znaczenie ,ale nie musi i nadal by to było fantasy. Przecież to nie jest jedyna rzecz nadnaturalna w tej książce.
Raogar- przecież wiadomo ,że nie wymieniło by się ludzi nie znanych z imienia bo troche by dziwnie by to wyglądało(bękart nr1, bękart nr2). Chodzi mi o ogrom ludzi powiązanych z krwią Valyrian. A to ,że Mellisandre lub inni będą chcieli takich wykorzystać to jest bardziej niż pewne ,ale to nie oznacza ,że faktycznie są oni wyjątkowi. A nie zaprzeczam ,że Starkowie i Targaryenowie są wyjątkowi. Jedni pozwolili się wybić w dość ciekawy sposób(ich zajebiści przodkowie przewracają się w krypcie) ,a drudzy mieli dość dużo szaleńców w rodzinie oraz zamiast kotków i piesków dawali dzieciom smoki
Wybacz, rzeczywiście trochę mnie poniosło.
Dla mnie jest oczywiste, że krew ma jednak znaczenie, ale możesz mieć inne zdanie.
Kahn – ok sprawa z w mojej opinii wygląda tak że valyrianie zasiedlając Ziemie Długiego Lata byli normalnymi zwyczajnymi ludźmi, to co ich zmieniło to kontakt z smokami i ich przodkami, od tego czasu ewoluowali i ich krew zmieniła się na stałe. To samo było z pierwszymi ludźmi, nie mieli jakiś nadzwyczajnych zdolności gdy przybyli do westeros, dopiero po Pakcie i współistnieniu a może i współżyciu z dziećmi lasu dostali domieszkę ich krwi i pojawili się zmiennoskórzy. Ibeńczycy są bezpłodni przez zbyt długi czas pozostawali w izolacji i nie mieli kontaktu z innymi ludźmi, to coś jak w normalnym świecie że jeśli jakaś populacja nie miesza z resztą swojego gatunku to staje się nowym ich rodzajem. Natth to taka sama historia jak u nas z kolonizacją ameryki, amerykanie nie byli odporni na choroby które przywieźli europejczycy, z tym że tam jest na odwrót, to tak jak by Indianie przybyli do europy. Co do ogromu ludzi z specyficznymi cechami to można tą grupę wyłuskać do mniejszej ilości ale nwm jakim kluczem się tu kierować.
Widzę ,że co do pochodzenia tych cech to mamy podobne zdanie 🙂 Tylko tak jakoś bardziej mi pasuje. Brak magii+brak smoków=brak nadzwyczajności. Dzieci lasu i ich magia+uśpieni inni=wargowie za murem
„Dzieci lasu i ich magia+uśpieni inni=wargowie za murem” – Nie jestem pewien jak to rozumiesz? Zastanawiałem się też nad opcją synów Crastera, nie mamy wielu odpowiedzi tyczących się jego potomków.
Chodzi mi o to ,że tam gdzie są jakieś nadzwyczajne istoty albo istnieje magia tam są wargowie(jeżeli chodzi o krainy za murem). A że magia wraca do westeros i essos to i Starkowie się „obudzili” w swoim wargowaniu. A co do Crastera to mam nadzieje ,że Martin wymyśli coś zajebistego. W końcu aby to ukazać to jedna z postaci musi dojść do tego co się z nimi stało(wątpie aby był rodział z punktu widzenia Innego) ,a czytanie takiego rozdziału będzie przyjemnością
za murem byli warhowie (np Varamyr Sześć Skór na długo przed przebudzeniem smoków)
Ze wspólnego przodka w postaci osoby z rodu Bkackwood wywodzi się Brynden Rivers i Bran Starka. Może mieć to znaczenie przy posiadaniu przez nich zdolności Zielonych Snów.
A mógłby ktoś pokrótce (o ile się da) przybliżyć na czym by miała polegać współpraca między maesterem Marwynem a Martellami? Bo nie słyszałem o tej teorii.
Pokrótce to jest tak, że Doran ma plan i trzęsie całym Westeros. Wszystko co się dzieje w jakiś sposób łączy się z tym planem i od początku było wymyślone przez Dorana.
Taka teoria spiskowa dziejów, tak? 😉 A Martellowie to tacy Rotschildowie lub Rockefellerowie? 😉 Poczytałbym z chęcią o tym. Można gdzieś znaleźć coś więcej o tej teorii po Polsku?
W tej teorii specjalizuje się Preston Jacobs (w tej chwili ma chyba zrobionych chyba dwadzieścia odcinków na ten temat). Nie jestem pewna czy po polsku można znaleźć równie dużo. W swoich odcinkach Preston argumentuje, że m. in.: Quentyn żyje, Myrcella, która straciła ucho nie jest Myrcellą, Marwyn i/lub Qyburn i/lub Sarella manipulują połową Westeros za pomocą snów ze szklanych świec (drugą połową manipuluje Bloodraven) a Doran i Oberyn prowadzili od kilkudziesięciu lat sprytną intrygę mającą na celu odrodzenie się rasy Rhoyonarów i odbudowę ich dawnej potęgi. To, że Martellowie marzą o odbudowie potęgi Rhoyonarów Preston wnioskuje z tego, że… oni podróżowali do Norvos, jak się podróżuje do Norvos to można zobaczyć ruiny Rhoyonarskich budowli, więc na pewno Martellowie byli tym wzruszeni i uknuli wielowątkową intrygę, żeby odbudować potęgę ich przodków. I to jest w sumie cały dowód.
Preston ma niezłe oko do szczegółów i często zauważa różne interesujące fakty, tylko że jak zaczyna je interpretować to nagle najlepsze wydają mu się najbardziej wyimaginowane wyjaśnienia.
Podlinkowuję DMP po polsku:
http://piesnloduiognia.pl/teorie-fanow-dornish-master-plan-cz-i/
w archiwach – artykuły można znaleźć cz.2 😉
Ciekawi mnie DaeLu co myślisz o małżeństwie Robba i Jeyne Westerling. Przypadek czy raczej było zaaranżowane w jakiś sposób? Według mnie jest bardzo dużo przesłanek na ten temat w rozdziale Tyriona z Nawałnicy Mieczy. W tym samym rozdziale jest posiedzenie małej Rady, a Tyrion dowiaduje się, że ma poślubić Sansę.
Istotne jest tutaj zachowanie Tywina. Kompletnie nie przejmuje się zdradą i nie wykazuje chęci zemsty na Westerlingach. Sam Tyrion jest zdziwiony i przywołuje w rozmowie ród Reyneów i Tarbecków wybity przez Ojca. Można powiedzieć nawet, że jest zadowolony. Trudno się dziwić. Wróg sam wbił sobie nóż w plecy, ale czy ktoś mu tego noża sprytnie nie podsunął?
Kolejna kwestia to, w moim mniemaniu, zachowanie Jeyne Westerling sprzeczne z logiką. Otóż ktoś atakuje twój zamek. Zabija twoich ludzi i zostaje przy tym ranny. Leczysz więc go i oddajesz mu dziewictwo. No po prostu ciężko kupić mi tę historię. Już ta z Tyshą była lepsza.
W tym samym rozdziale jeśli mnie pamięć nie myli Szary Wicher warczał na jednego z Westerlingów. Jak wiemy te wilki mają zdolność wyczuwania kto źle nam życzy. Catelyn prosiła Robba, aby odesłał tego człowieka lub chociaż wyznaczył mu jakieś zadanie z dala od siebie. Nie chcę wprowadzać w błąd, ale to chyba była ówcześnie osoba prowadząca/decydująca o rodzie Westerlingów. Głowa rodu była w niewoli w Dorzeczu. Czy ten człowiek mógł spiskować z Tywinem?
Do tego wszystkiego dochodzi spotkanie Tyriona z Ojcem zaraz po bitwie nad Czarnym Nurtem, a ściślej mówiąc jak Tyrion wreszcie lekko doszedł do siebie. Tywin wtedy mówi o „ważnych listach” oraz, że jedne wojny wygrywają miecze, a inne inkaust i pióra. Do kogo te listy? Freyowie? Boltonowie? A może właśnie Westerlingowie?
Uporządkujmy trochę chronologię. Turnia została zdobyta w momencie, gdy Robb dowiedział się o śmierci braci. Jak mówił później matce, Jeyne go pocieszyła w łóżku. Wiadomość do Riverrun dotarła już po uwolnieniu Królobójcy, gdy Catelyn siedziała zamknięta w wieży ojca. Widziała z dachu tej wieży odjeżdżających Freyów, którzy stratowali flagę Robba. Rozdziały Tyriona i Caitlyn są umiejscowione praktycznie obok siebie, więc myślę, że można odrzucić „ważne listy” jako planowania odnośnie Turni.
Można z tego wyciągnąć jednak inne ważne wnioski. Wiadomość dotarła zarówno do Riverrun i do Tywina w Królewskiej Przystani. Jednak na spotkaniu rady o którym już wspominałem wcześniej nie zostaje poruszona tak ważna wpadka Robba. Wie o niej tylko Tywin, Kevan, a także dowiaduje się Tyrion. Jeśli to Tywin dostał wiadomość, a jej treść – póki co – nie jest publicznie znana to myślę, że powinna nam zapalić się czerwona lampka.
Wiadomość do Tywina najprawdopodobniej wysłał człowiek Westerlingów, ten którego nie lubi Szary Wicher. Zagadką jest czy ta wiadomość była raczej informacją, że spisek się udał czy deklaracją, że ród pozostaje wierny Lannisterom, ale będzie grał przed Starkami swoją rolę?
Patrząc krytycznie na całość rodzi mi się pytanie. W jaki sposób zaplanować taki spisek? Tywin musiałby wiedzie, że Robb zaatakuje „ruiny” zwane Turnią, a o ile można nawet było podstawić mu Jeyne, to skąd pewność, że młody Stark postanowi złamać obietnicę i wziąć ślub z nowo poznaną kobietą? Ponadto jeśli Jeyne była podstawiona to dlaczego Wilkor nie był również wobec niej agresywnie nastawiony? Jeyne co prawda bała się zwierzaka, bo widziała jak zabił człowieka z jej garnizonu i nie chciała mieć go blisko siebie. Nie mam informacji natomiast, żeby również na nią warczał.
Teoria mimo wszystko uważam, że jest prawdopodobna w takim samym stopniu jednak równie łatwo ją obalić. Odpowiedź może poznamy w kolejnych tomach, a może nigdy – niezależnie od jej prawdziwości. Mimo wszystko, nawet jeśli to małżeństwo było zwykłym przypadkiem można wziąć pod uwagę jedną rzecz. Być może Westerlingowie wcale nie zdradzili Lannisterów, może pomimo tego ślubu – a właściwie dzięki niemu – zaczęli jeszcze bardziej współpracować.
Na koniec standardowe pytanie: „DaeLu co o tym myślisz?” Mógłbyś się jakoś odnieść, albo wnieść coś dodatkowego do moich wypocin? 😀
Jak dla mnie cała historia jest raczej oczywista. Tywin nie miał wpływu na decyzję Robba o ataku na Turnię, na łóżkowe pocieszanie i decyzję o ślubie. Dopiero po tej decyzji mamusia Jayne ze strachu i z lojalności donosi o wszystkim Tywinowi. I od tego momentu rozpoczyna się gra Tywina. Jayne to dla mnie zahukana dziewuszka wykonująca zalecenia matki, ale jednak niewinna. Dodam, że matka wspomogła antykoncepcję małżonków. Jej napary niby na płodność odnosiły skutek przeciwny, bo dziedzic Robba nie leżałby w interesie Tywina.
Też tak sądze, chociaż teoria, że Jeyne przedstawiona Jaime’mu to nie jest Jeyne może oznaczać, że jednak ta matka działała na aż trzy fronty 😛
Sam Martin potwierdził że zmiany w opisie Jeyne są jego niedopatrzeniem. To już naprawdę doszukiwanie się dziury w całym.
A reżyserowie serialu powiedzieli, że Jon umarł.
Michaszko, chyba nie myślisz, że jeśli jest jakieś istotne wydarzenie lub zwrot fabularny to Martin ot tak przyzna rację fanom? Lepsze już kłamstwo, bo później czytanie nie miałoby kompletnie sensu. A czy tutaj skłamał? Myślę, że to prawdopodobne, ale stuprocentową pewność zdobędziemy najprawdopodobniej czytając Wichry
ale co ty chcesz? przecież Jon umarł
bo zaraz się okaże, że w tych książkach nic nie dzieje się przypadkiem, bo każde wydarzenie jest już zaplanowane przez dorana/LF/varysa/białych wędrowców/osobę trzecią 🙁
Dla mnie też sprawa była oczywista w czasie czytania sagi i wyglądała mniej więcej tak jak to przedstawił Atos.
Jasne, że mógłbym się odnieść. Sądzę, że część Westerlingów zdradziła Robba bardzo wcześnie i uczestniczyła w przygotowaniach do Krwawych Godów (np. na pewno taką rolę pełnił Rolph Spicer). Ale nie sądzę, aby było to ukartowane od samego początku. Tywin po prostu wykorzystał sytuację, w jakiej znalazł się Robb oraz to, że z punktu widzenia Westerlingów trzymanie się Lannisterów miało więcej sensu.
„(np. na pewno taką rolę pełnił Rolph Spicer).” – nie jestem taki pewien, w końcu wykitował na weselu, jeśli by wiedział co jest grane to raczej by tam się nie znalazł. Z drugiej strony Szary Wicher go nie lubił co jest niezaprzeczalnym faktem że jednak miał coś wspólnego. Jeśli chodzi o Westerlingów to raczej Sybell Spicer odegrała tu główną i jedyną rolę w postaci zapewnienia że Robb nie będzie miał dziedzica. Bo i jaką role inną mogli odegrać? Freyowie i
Boltonowie prawie na pewno nie wiedzieli o drugiej części planu Tywina, bo i on sam powiedział Tyrionowi że o planie wiedzieli tylko nieliczni i to tylko tyle ile musieli wiedzieć. Zastanawiająca jest jeszcze sprawa co się stało z Freyami którzy byli przychylni Starkom tj. Ser Perwyn Frey i Olyvar Frey. a także cała sprawa z dziedziczeniem Bliźniaków i podziałów w rodzinie jakie mają na celu przejęcie dziedzictwa.
Jeszcze jedno, Tywin mógł w zasadzie wystawić Freyów i Boltona żeby ci dokonali mordu a potem zwyczajnie nie przyznać się do udziału w tym biznesie. Dorzecze bez północy by się samo nie obroniło, ale myślę że dużo chętniej przystało by do lanisterów jeśli ci pomogli by im wyrżnąć zdrajców. Na tej opcji pod wpływem późniejszych zdarzeń mogli dużo bardziej zyskać niż na poparciu najbardziej znienawidzonych rodów w swoich rejonach. Taki obrót zdarzeń mógłby sprawić że w chwili w której KP upada dorzecze dalej stoi za nimi, a nie tak jak to będzie miało miejsce w wichrach zimy wznieca ogólne powstanie.
Tywin mniej więcej taką taktykę chciał zastosować. Cała wina miała iść na Freyów, a on był oficjalnie „zniesmaczony”. Nawet z podarkami był bardzo ostrożny. Walder w zasadzie dostał tylko to, co i tak sam zdobył. A Lannisterowie bardzo unikali gestów, które by wskazywały, że wspierają Freyów.
Przypomnij sobie konfrontacje Jaime’go z Emmonem Freyem po zdobyciu Riverrun. Emmon był przekonany, że zostanie lordem seniorem Tridentu, a Jaime mu mówi, że takiej umowy nie było i teraz i Walder, i Emmon mają się kłaniać Baelishowi.
Oczywiście inna sprawa, że Tywinowi nikt nie uwierzył, bo znać w tym było jego głowę i jego bezwzględność.
I tak samo było z Boltonami. Roose też próbował się od Krwawych Godów odciąć i zrzucić odpowiedzialność na błędy Robba i nikczemność Waldera. Ludzie mu niby przytakiwali, ale wiedzieli swoje.
Ależ Rolph Spicer przeżył. I nawet dostał jakiś czas potem nadanie ziemskie – ruiny Castamere wraz z dochodami z okolicznych wsi. Ciekawe skąd ten prezent, nieprawdaż?
Na Krwawych Godach umarł jakiś Piper jeśli się nie mylę (ale nie Marq Piper, bo on trafił do niewoli).
To było zdaje się sześciu rycerzy spokrewnionych z lordem Piperem. A raogarowi zapewne pomylił się Spicer z Rollamem Westerlingiem.
Mój błąd, zginął Raynald Westerling, jeśli chodzi o Rolpha to dalej nie wiem jaka była jego rola choć jestem już pewien że jakąś odegrał. Zaprzeczenia Freyów, Boltonów i Lannisterów miały usprawiedliwić ich chyba tylko w wypadku takiej farsy jak na Dworze Trytona. Wszyscy wiedzieli że to bujda ale oficjalnie w nią wierzyli żeby mieć spokój. Na miejscu Tywina Czerwonym weselu rozkazał bym Randyllowi Tyrlemu żeby ruszył królewskim traktem na północ i obległ bliźniaki oraz wyrżnął Freyów i Boltona. Lordowie dorzecza, patrzyli bardziej przychylnie na Lannisterów, Riverun oddał bym Davenowi Lannisterowi, Bliźniaki Gennie Lannister i jej dziecią będącymi w połowie Freyami dlatego łatwiej by chłopi zaakceptowali taką władzę
Lannisterowie mając dwa kluczowe zamki w swoich rękach mieli by tam dużo bardziej pewną władzę niż po poparciu Waldera. Miraże z Freyami tylko dowiodły ich udziału w tym przedsięwzięciu. Jedyny szkopuł jest taki że Freyowie mieli 4k ludzi którzy byli raczej pomocni w „ujarzmieniu” dorzecza, a Tywin raczej nie pchał by własnych wojsk na północ więc Bolton był mu potrzebny.
Ja pragnę się tylko pochwalić, że ustaliłem tożsamość Daela.
Dziękuję za uwagę. 😀
Ja już to zrobiłem lata świetlne temu 😛
Możliwe, ale czy zrobiłeś to poprawnie? 😀
Czyżby ogłoszono kolejnego wykładowcę na zlocie fanów na którym również DaeL ma wygłosić pogadankę? 😀
Hmy. Nie wiem, nie sprawdzałem. Jednak wątpię, by został przedstawiony z imienia i nazwiska, bo nikt nie skojarzy, co to za koleś. xD
Gdzie było powiedziane że to Varys podrzucił monetę do celi ?
w książce
1. Jedną z tożsamości, które przyjmował Varys, był Rugen – podklucznik ciemnicy pod Czerwoną Twierdzą.
2. Po ucieczce Tyriona „Rugen” zniknął.
3. Monetę znaleziono w skrytce Rugena.
Wniosek jest oczywisty, monetę podrzucił Varys.
a to potwierdzono, że Rugen=Varys ? bo sam pomyślałem o tym, że wszystko pasuje ale czy to jest dowód?
Tak. W Nawałnicy to już jest na 100% pewne, bo Varys pomaga Jaimemu w przebraniu Rugena. A gdy później znika Varys, znika też i Rugen.
Acha. Ja tez nie zauwazylam. Dzieki!
PS. Odkrylam ta strone jakies 3 dni temu, PLiO czytalam jakies 12 razy (jest tak zaczytana, ze fragmenty okladek walaja mi sie po torebkach i nie wiem, w ktorej torebce mam ktora ksiazke, a dostalam od kumpla calosc, jak zreszta wiele innych ksiazek i ostrzegl mnie: ”Tylko Swietezianka, uwazaj, nie przywiazuj sie do nikogo, bo w 3 tomie juz 3/4 postaci z pierwszego nie zyje”), ale teraz zamiast pracowac nad Historia Tarnowskich Gor czytam Szalone Teorie.
Serial ogladalam do drugiego odcinka drugiego sezonu. Jak zabili Srebrzysta (na ktorej Daenerys jezdzi wszak do konca wydanych powiesci) na poczatku drugiego sezonu, to sie na HBO obrazilam 😛
Ciekawe czy w Essos, Orton oraz Taena mieli kontakt z Jonem Conningtonem, Illyriem lub kimś ze Złotej Kompanii? Ciekawe czy Lord Ortont też należy do spisku?
Szukając coś o Orton Merryweather, znalazłem informacje, że prawdopodobnie jest homoseksualistą. Ktoś może potwierdzić lub zaprzeczyć tej informacji?
Czytając po raz drugi Pieśni natykam się na mnóstwo ciekawych przesłań, które wcześniej uważałem za nieistotne lub mnie po prostu nudziły. Dzisiaj na przykład zwróciłem uwagę na sen Daenerys, który miała tuż przed kupnem nieskalanych. Była w nim Rhaegarem i przygotowywała się do bitwy nad Tridentem. Nie dosiadała jednak konia, ale smoka, a jej przeciwnicy mieli na sobie lodowe zbroje. Czyżby jakaś drobna sugestia co do Innych i ewentualnego miejsca bitwy?
Nie wiem dlaczego mój komentarz wskoczył w tym miejscu, ale nie miał się tutaj pojawić
Skojarzenie z miejscem i Rhaegarem wydało mi się przypadkowe, a raczej pozbawione potencjału na Szaloną Teorię 🙂 Ale lodowe zbroje to na bank forshadowing wielkiego starcia smoków z innymi. Też zapadł mi w pamięć ten sen.
Rhaegar może oznaczać Jona, jako, że to jest jego syn(albo Aegona, ale on ma być niby Blackfyre’em)
Czy tylko ja żywię podejrzenie, że Gryf darzył księcia Rhaegara sodomskim uczuciem?
Skąd takie spostrzeżenia? 😀
Polecam fragmenty z jego wspomnieniami. W dodatku nie jestem pewien, czy Gryf miał żonę.
Nie miał.
Więc wszystko jasne. Przynajmniej był wierny swojemu uczuciu.
brakuje mi w tych teoriach podanych rozmówców przy cytatach, bo nie zawsze wiadomo kto do kogo mówi, a książki dawno się nie czytało 🙁
Daelu ja mam jedno pytanie z innej beczki. Mianowicie obila mi sie o uszy teoria mowiaca za ze król za murem tzw Mance to nie kto inny jak Książę Rhaegar Targarye. Czy jest szansa abys ukoił moje skołatane nerwy i króciutko sie wypowiedział na ten temat? I tak juz jestem Twoim dozgonnym dluznikiem 😉
Była już o tym dyskusja pod jedną z teorii – w skrócie – bujda
Nie ma szans. Powodów jest tuzin. Najbardziej oczywisty – mają inny kolor oczu.
Czerwona kapłanka zmieniła Manca w lorda kosci i nikt nic nie wiedział jakies tam czary. A dodam tylko ze na zbroi Rhaegara pod tridentem byly 3 rubiny. Wiec to niekoniecznie musiał to byc on 😉
OK, to już jest naciąganie, ale przyjmijmy ten argument. No to idziemy dalej… Mance trafił do Nocnej Straży jeszcze jako dziecko.
http://www.kawerna.pl/biblioteka/felietony/item/14318-gra-o-tron-czyli-teoria-teorie-teoria-pogania-rhaegar-targaryen-zyje.html
Ja i tak zaufam słowom mistrza 😉
Rhaegar zginął nad Tridentem. Zabił go Robert w czasie swojej rebelii. Skoro nie żyje to nie może być królem.
Beric został zabity przez Sandora (nawet 2 razy), Crakehalla, Amory’ego i kogoś tam jeszcze. To niemożliwe, by wałczył z Ogarem. Oh….. 😀
Sandor to Ogar. Oh….. 😀
No to drugi Clegane (nie piszcie postów po alkoholu!). Ale meritum wypowiedzi pozostaje bez zmian. 😀
Valar Morghulis Daelu
Znam to uczucie. Mi też we wrześniu zmarła babcia.
Kto miałby pierwszeństwo do tronu w przypadku podbicia Westeros przez Targaryenów? Jon, Daenerys czy Aegon (przyjmijmy, że jest TYM Aegonem)? Jon najprawdopodobniej jest dzieckiem Rhaegara i Lyanny (w serialu okazało się to prawdą, ale w książce jeszcze nie). Bycie bękartem Neda Starka zamienia na bycie bękartem Rhaegara, czyli w gruncie rzeczy nie prawa do tronu. Jednakże, jeśli Rhaegar i Lyanna wzięli ślub (wiemy, iż wśród Targaryenów poligamia nie była niczym dziwnym) to Jon jest pełnoprawnym Targaryenem. Być może Sam znajdzie o tym jakieś zapiski w Cytadeli (nie wierzę, że znalazł się tam tylko po to, aby wykuć łańcuch i szukać informacji o Innych) i będzie na to dowód. Jeśli nie on, to może Howland Reed będzie miał o tym wiedzę i się nią podzieli.
W takim przypadku sytuacja prezentuje się następująco:
1) Jon – pełnoprawny syn Rhaegara (syn Aerysa II) z 2-giego małżeństwa;
2) Daenerys – pełnoprawna córka Aerysa II;
3) Aegon – pełnoprawny syn Rhaegara (syn Aerysa II) z 1-wszego małżeństwa.
Kto ma pierwszeństwo do tronu? I czy fakt, że, być może, legitymizacja Jona przez Robba ujrzy światło dzienne i będziemy mieć do czynienia z Jonem Starkiem-Targaryenem (?) Królem Północy, zmieni jakoś jego sytuację? Jest to dla mnie ciekawy temat. Jak Wy na to patrzycie? Jakie są Wasze spostrzeżenia na ten temat? No i oczywiście, jak Ty, Daelu, się na to zapatrujesz?
Pierwszeństwo ma ten kto ma większą i zwycięską Armię. Ale patrząc na pierwszeństwo dziedziczenia to Aegon (o ile to rzeczywiście on) jest dziedzicem tronu. Temat był już poruszany z 20 razy.
Jeśli Aegon to Aegon, a Jon jest pełnoprawnym Targiem, to według ugruntowanych zasad dziedziczenia kolejność jest następująca:
1. Aegon
2. Jon
3. Daenerys
Gdyby żył Viserys, to istniałaby przesłanka do zakwestionowania pierwszeństwa Aegona. Ponieważ Rhaegar zmarł przed Aerysem, to nie jest do końca jasne, czy dziedziczenie pozostaje w linii pierworodnego syna (czyli dziedzicem jest wnuk króla), czy przechodzi na drugie dziecko. Sądzę, że pozostaje w linii pierworodnej, ale historycznie (w Europie) rozstrzygano to różnie, więc powiedzmy, że byłby tu jakiś powód do kontestacji. Daenerys urodziła się po śmierci Aerysa, więc sama nie bardzo ma się czego tu uczepić. Technicznie rzecz biorąc w momencie jej narodzin królem (choć jeszcze niekoronowanym) był już Aegon (jeśli żył).
Lub Viserys. Wtedy kto pierwszy w kolejce? Bratanek czy siostra? 😉
Gdyby Viserys żył, to chyba miałby większe prawa do tronu niż Aegon. Podczas rebelii Aerys ogłosił go przecież swoim następcą (wg Swiata Lodu i Ognia). To było już po śmierci Rhaegara, a Aerys podejrzewał Dornijczyków o zdradę, dlatego odesłał ciężarną żonę i Viserysa, którego ogłosił dziedzicem, a Elię i jej dzieci zatrzymał jako zakładników w Czerwonej Twierdzy.
A ja jak zwykle jak temat się pojawia muszę zauważyć, że (wg mnie oczywiście) ewentualny ślub Rhaegara i Lyanny nie ma znaczenia. Może i Targi kiedyś tam praktykowali poligamię, ale co z tego? Fakt, nie wnikam aż tak w politykę Westeros, ale jakoś wątpię istniał tam jakiś „zapis prawny” mówiący o tym, że Targaryenowie są uprzywilejowani i mogą się chajtać z kilkoma osobami. Nawet jak ślub z Ellią był zawarty przed Siedmioma, a z Lyanną przed drzewami… no ja tego nie kupuję, dla mnie Lyanna pozostaje zwykłą branką, a ewentualny syn z tego związku bękartem. Rhaegar miał już jedną żonę i póki ona żyła, jakieś śluby to zwykła farsa – moim zdaniem 😛
Zresztą nawet bardziej podoba mi się takie rozwiązanie. Bo jest sobie Jon Snow bękart, nagle się dowiaduje, że jednak jest synem księcia… ale to nie sprawia, że magicznie staje się królem wszystkich światów (serio, jak to go uczyni jakimś oficjalnym Targiem to paw tęczą i będzie mi smutno), nie, dalej jest tylko bękartem, jakimś Riversem, Sandem czy innym (nie ogarniam tych nazwisk co i gdzie 😀 ), hue hue, taka tam (typowa) złośliwość losu.
A co do dziedziczenia to myślę – najpierw Aegon i inni możliwi faceci, potem kobiety, a raczej ich mężowie, a na szarym końcu bękart, ale i tak bez praw 😛
Targaryenowie byli królami, mogli więcej.
Dwie żony miał chociażby Aegon, a po nim Maegor.
Byli to pierwsi królowie ,ale porzucili ten zwyczaj bo septonom się to nie podobało(wojna domowa). Wiara ma za duży wpływ. Nawet jakby Rhaegar wziął ślub z Lyanną to i tak potencjalne dziecko pozostałoby bękartem w oczach wiary i lordów
Gdyby Targaryenowie wygrali wojne to mieliby krótko mówiąc wyjebane na wiare, bo to oni są królami, a prawo można zmienić.
Po śmierci Aegona zdobywcy koronę przekazano jego synowi Aenysowi. Wiara nie poparła go przez to ,że był wynikiem kazirodczego związku. Przez 11 lat ludność buntowała się z wiarą wojującą na czele. Aenys mianował swojego brata Maegora jako namiestnika i kazał pozbyć się problemu. Po 5 latach zmarł Aenys a koronę przejął Maegor zwany okrutnym. On też nie porządził długo ,a koronę przejął syn Aenysa- Jaehaerys. Ten król zaproponował pokój i amnestie wojującym oddziałom wiary. Oni obiecali złożyć broń. Sytuacja nie jest taka prosta, aby Targaryenowie mieli tak jak napisałeś wyjebane na wiare(nawet po wygraniu tego buntu) to cały czas musieliby liczyć się z wojnami domowymi i co drugi z nich otrzymywałby przydomek okrutny. Nawet ze smokami nie mogli sobie poradzić. Spróbuj rządzić ludem który nie chce Cię na władce ,a nie boją Cię wystarczająco mocno aby siedzieć cicho. Niedługo może się o tym przekonać Bolton(o ile teorie o północnym spisku są prawdziwe)
Zapomniałeś o pewnych czynnikach, które wpłynęły na to, że Wiara mogła zagrozić królowi
1. Władza Targaryenów nie była skonsolidowana
2. Istniała Wiara Wojująca i Bracia Ubodzy, którzy stanowili prawdziwe zagrożenie, bo byli prawdziwym wojskiem z prawdziwymi rycerzami(w przeciwieństwie do tej nowej)
3. Kazirodztwo wśród Targaryenów zostało uznane, sam Jaehaerys poślubił swoją bratanice – Alysanne, a potem też 3/4 Targaryenów pochodziło ze związków typu rodzeństwo/kuzynostwo.
A po hipotetycznie zwycięskiej wojnie domowej
1. Targaryenowie mają ogromny autorytet, jako, że wygrali
2. Wiara nie ma siły, by ich powstrzymać
3. Królestwo jest wyczerpane i nie ma sił na kolejną wojne.
1. Rebelia Blackfyrerów, taniec smoków, wojna uzurpatora, bunt Duskendale. Władza Targaryenów nigdy nie była skonsolidowana aż w tak znaczący sposób aby nie obawiać się rebeli
2.Nowa przyciąga coraz więcej rycerzy. A wiara mogłaby wpłynąć na lordów. W okresie na którym wzorował się Martin religia była bardzo ważna. W końcu jeżeli nie posłucham septonów to bluźnie przeciw bogom. A to się może odbić w przyszłym życiu.
3. Tak to fakt ,ale zaprzestali praktyk poligamicznych(oficjalnie). Wiara już mogła przymknąć oko na małżeństwo z kuzynką i dalszą krewno bo takie praktyki były stosowane. A później stopniowo Targaryenowie wznawiali praktyke z rodzeństwem.
1.To nie wyklucza rebelii za pare lat
2.Taki sam jak poprzedni 🙂
3 Tak samo jak Targaryenowie nie mają siłe na kolejne bunty.
Można próbować gdybać co by było gdyby…Ale faktem jest to ,że to by było zbyt ryzykowne dla nich
1. Rebelie zdarzały sie zawsze i w każdym kraju. Chociażby wojna RP z Gdańskiem, to, że wybucha taka wojna, to nie znaczy, że władza nie jest skonsolidowana. Nawet długo po koronacji Roberta ludzie wspominali stare dobre czasy za Aerysa.
2. Targaryenowie nie pozwoliliby na powstanie nowej Wiary Wojującej
3. Targaryenowie ZAWSZE brali śluby z bliskimi krewnymi. Chociażby wyżej wspomniany Jaeherys, albo Daemon i Rhaenyra. Dopiero potem, po śmierci smoków zaczęli „mieszać sie” z innymi rodami, ale potem powrócono do tej praktyki.
1. Za pare lat ludzie zapomną i nie będzie im sie chciało nic robić. Nawet dzisiaj, ilu jest polityków, których niemalże wynoszą na widłach, ale po paru latach ci wracają jak gdyby nigdy nic, a nieraz nawet jako książęta na białym koniu, by „uratować kraj”
2. Wiara nadal nie ma siły, bo nie ma zbrojnego ramienia za pare lat.
3. No i? Skoro sie ktoś nie zbuntuje to co z tego, że nie byłoby siły, kóra by ten bunt powstrzymała? A jeśli zwyciężyliby wojne, to mieliby siłe, wystarczy to twoje „kilka lat”
1. Istnieje granica na co władca może sobie pozwolić. Patrząc na pierwszą rebelie, Targaryenowie ją ujrzeli
2. Wiara wcale nie musi mieć wojska aby była groźnia
3 Nie używaj słowa zawsze bo np. Viserys I miał żone z domu Arrynów a później z Hightowerów. A to jest przed śmiercią smoków
1. Właśnie widać w książce jak jak ludzie zapominają po kilku latach. Dorne, Bravos , złota kompania pozdrawia
2. Wiara nie musi mieć wojska aby zacząć rebelie. Tak jak wspominałem wcześniej. Mogą nakłonić paru bardziej bogobojnych lordów, podburzyć ludność.
3. Znów pokaże to obrazowo. Dorzecze przegrało wojnę ,ale to nie znaczy ,że Lannisterowie mogą spać spokojnie. Przegrana rebelia nie oznacza końca możliwości kolejnych buntów. No chyba ,że uważasz aby wygrać wojne domową to trzeba zarządzić masowe ludobójstwo, palić miasta, wioski, pola, zabijać każdego kto krzywo spojrzy. To wtedy przyznam Ci racje
Chyba nie rozumiesz znaczenia słowa „zawsze”
To nie znaczy, że każdy Targaryen brał sobie za żone siostre, ale to, że nie było momentu w historii Targaryenów, w którym nie praktykowaliby oni kazirodztwa, bo ty to napisałeś.
A dalej nie chce mi sie pisać, pa
Zawsze: wciąż, stale, na okrągło, nieustannie, ciągle, za każdym razem
Myśle ,że to nie ja mam problem ze zrozumieniem słów
Nawet jeśli, to już brat Viserysa ożenił sie z Rhaenyrą(która wcześniej wyszła za mąż za swojego kuzyna), a syn Viserysa – Aegon ożenił sie ze swoją siostrą.
Także ciągle, zawsze
Wątpię, że istniał jakikolwiek zapis prawny regulujący kwestie małżeństwa. Raczej było to domeną religijną, a instytucja ślubów cywilnych niezbyt była rozpowszechniona. A czy przypadkiem co nie jest zabronione – jest dozwolone? 😛
A czy absurdem nie jest dla Ciebie sytuacja, w której król płodzi bękarta, potem uznaje go za pełnoprawnego i on nagle się staje pełnoprawny? Czyżby władca był bardziej uprzywilejowany? 😀 Pytam poważnie, żeby jaśniej ustalić, w czym dla Ciebie tkwi problem.
Ano jest, wcale nie uważam żeby legitymizowanie bękartów było jakieś super mądre 😛 tylko co do tej kwestii w książce nieraz powiedziano – król może uznać bękarta za pełnoprawnego członka rodu i koniec, nie ma co dyskutować, bo wiemy, że tak jest.
O poligamii już bardziej można rozmawiać, bo w sumie wiemy, że kiedyś tam ktoś tam.. ja się od razu bez bicia przyznaję, że czytałam tylko Pieśń, pozostałych książek czy opowiadań w rękach nie miałam, więc nie znam losów wszystkich królów czy innych ludzi sprzed iluś lat. Ale jak tylko mam czas to lubię sobie poczytać choćby i dyskusje tutaj w komentarzach, jakieś tam artykuły czy inne głupoty i to co widzę raczej przeczy temu, by „obecnie” w Westeros można było się chajtać z kilkoma osobami. Kiedyś faktycznie Targi to robili – ale z jakiegoś powodu przestali. Znając ich opinię wątpię, by panom nagle opadła chuć i postanowili być wierni jednej kobiecie – dla mnie to wygląda na kompromis w stosunku do wiary. Przestali drażnić kapłanów (którzy mają sporą władzę pośród ludzi i wcale nie chodzi mi jakichś Braci Ubogich, a o zwykłe podburzanie społeczeństwa przeciwko grzesznikom), trochę się podporządkowali i mogli sobie rządzić królestwem jak chcieli. A panienki do łoża i tak brali, tylko przynajmniej wiara się nie czepia.
Dla mnie to takie dość jasne, że poligamia może i nie była zakazana prawnie, jak to w naszym świecie, ale jednak nie była praktykowana, a w oczach bogów mąż mógł posiąść tylko jedną żonę. Oczywiście pozostaje problem kilku wyznań, różnych bogów i w takim wypadku pewnie Północ mogłaby uznać Jona przed Aegonem, gdyby ten trefny ślub miał miejsce pod drzewami. Tylko, że gdyby każdy miał uznawać tylko śluby udzielone przez swojego boga to w tym Westeros byłaby niezła sieczka.. raczej obstawiam jakieś hm.. „prawo pierwszeństwa” 😛 kto pierwszy ten zgarnia małżonków 😛
Noo, chociaż wiadomo tutaj już trochę wymyślam.
Natomiast odnosząc się w końcu do tego „w czym tkwi dla mnie problem” to myślę, słowo problem to trochę za dużo. Nie chodzi mi o to, że przeszkadza mi jakiś ukryty król pod postacią bękarta, mi przeszkadza to, że akurat Jon miałby tym królem być (nie mówię, że siąść na tronie, po prostu „prawnie”). Generalnie podoba mi się ten wewnętrzny kompleks Jona (olaboga, muszę siadać przy innym stole, bo król przyjechał, co za ból), dodatkowo on jest taką trochę niedorobioną postacią, niby chyba miał być tragiczny, ale jednocześnie ciężko mu współczuć (no mi przynajmniej), niejeden bękart chciałby mieć takie życie. Jest taką kluchą, która nie umie się pogodzić ze swoim losem – mi on pasuje na gościa, który koniec końców umiera, ale przed tą śmiercią w końcu dozna jakiegoś takiego ja wiem, katharsis.
Nie podoba mi się tak marny zabieg jak drugi ślub, który nagle okazuje się ważny (co tam, że w ogóle nie obserwujemy poligamii na kartach powieści, raczej słyszymy o niej jako o czymś, co „było”), wow, nagle bękart dowiaduje się, że jest synem księcia, królem, jest ponad wszystkimi jeje, może wyśmiać Sansę, a Catelyn jak by żyła (chociaż w sumie… 😀 ) to niech mu buty czyści. Słabe to dla mnie po prostu, taki zabieg – jesteś bękart – o, jednak zrobił cię książę – w sumie dalej jesteś bękart, peszek, chyba pora się z tym pogodzić, no bardziej do mnie przemawia 😀
Dobra jak zwykle za długo mi wyszło, mam nadzieję, że wypowiadam się zrozumiale 😛
Popieram w 100%
W wielu książkach fantasy okazuje się, że bohater jest ostatnim potomkiem królewskiego rodu, zapomnianym, wygnanym, poniewieranym itd. Martin w tym przypadku nie odszedł zbyt daleko od kanonu. Co do ślubu, to czy został zawarty czy też nie, nie ma żadnego znaczenia. Syn z małżeństwa czy bastard, sprowadza się i tak do pochodzenia i krwi. Jon może i jest kluchowaty, ale raczej w serialu. Chłopak ma kompleks młodszego brata i niechcianego dziecka. Nie on jeden w tej książce. Głównym tematem książek fantasy jest przemiana bohatera. I to w przypadku Jona ma nastąpić. Nie ważne jak go nazwiemy i kim się okaże – Azorem Ahai, Nocnym Królem, Królem Północy czy Królem Westeros.
Jak dla mnie jedyna legitymizacja, jakiej Jon chce i potrzebuje, to ta od Robba. Wcale mu to targaryeńskie południe do szczęścia nie potrzebne, a do Rhaegara ani Danki żadnych cieplejszych uczuć nigdy mieć nie powinien – ot, obcy ludzie, nie żaden ojciec czy ciotka. Z Danką może co najwyżej pertraktować, może nawet się zauroczyć (choć liczę, że nie, nadzieję daje mi Ygritte, która nie była piękna, więc może chłopak nie poleci na ładną buźkę, zwłaszcza jakby mu się priorytety poprzestawiały po wakacjach w wilczej skórze), ale ona jest dla niego obca. Ciekawie byłoby, gdyby się nigdy o tym wszystkim nie dowiedział, ale pewnie nie ma co na to liczyć, więc po prostu ufam, że będzie miał gdzieś smocze dziedzictwo.
Ślub, jeśli w ogóle się odbył, był formalnością dla Lyanny, bo Rhaegar nie dał rady jej przekonać, żeby poszła z nim do łóżka 😉 A dobrze wiedział, że w domu jej nie będzie mógł przedstawić jako oficjalną małżonkę, stąd apartament na południu z prywatną ochroną.
Ale ciekawa jestem, Wilku (swoją drogą, bardzo mi się podoba Twój pseudonim :)), dlaczego uważasz, że Jon wyśmiałby Sansę. Jon nigdy nie miał z nią problemu innego, niż się ma z siostrą, która przechodzi przez najgłupszy okres swojego życia, nigdy nie wypowiadał się o niej jakby miał jej coś za złe. To ona traktowała go z wyższością, protekcjonalnie, choć nigdy jej nie zrobił nic złego, a cała jego wina polegała na tym, że padł ofiarą postępków innych ludzi, głównie swoich rodziców. Więcej, będąc w łapach Baelisha, wspomina brata – teraz już brata, nie bękarta – bo zwyczajnie tęskni za kimś z rodziny, a nikt więcej jej nie został. Jakby miała kogoś innego do tęsknienia, to nawet by o nim nie pomyślała. I vice versa, bo Jonowi też jakoś Sansa zbyt często do głowy nie przychodzi. Ale nie ma między nimi najmniejszej przyczyny, dla której jedno miałoby drugie wyśmiewać, bo stoi na wyższej pozycji społecznej. Sansa też go nigdy nie wyśmiała, po prostu matka ją źle do niego nastawiła i nie traktowała go jako równego sobie. Ale o tym pewnie jeszcze będzie 🙂
Dlaczego Aegon za Jonem?
Przecież to Jon jest młodszy, sprawą dyskusyjną jest jedynie pierwsze miejsce Daenerys czy Aegon
…a ostatecznie i tak analizy dotyczące kolejności sukcesji okażą się zbędne, bo Aegon będzie zdemaskowany jako Blackfyre a Jon hajtnie się z Danką. I problem sam się rozwiąże 😀
Teraz nie liczy się, kto ma lepsze prawa do tronu, tylko kto ma większą armię. Czeka nas pewnie wojna, pomiędzy Daenerys, a Aegonem (Blackfyream). Co do Jona, nie wiadomo czy żyje
Taki szatański pomysł wpadł mi do głowy. Azor Ahai przebił Nissę Nissę światłonoścą, aby go zahartować. Krótko mówiąc, by pokonać Innych musiał zabić oddaną sobie osobę, którą kochał. To, że Jon jest nowym Azorem słyszałem już z milion razy. To, że miecz zahartuje wbijając go Daenerys również. Praktycznie zero niespodzianek. Ciekawym zwrotem akcji byłoby jednak, gdyby to nie smoczą królową musiał zabić, ale swoją kochaną młodszą siostrzyczkę, która jako jedyna była mu tak naprawdę przyjaciółką w Winterfell. To byłoby iście Martinowskie 😀
Kilka teorii:
1) Na dzień dzisiejszy coraz więcej ludzi sądzi, że Światłonośca to nie miecz, a osoba. 2) Pierwotna Światłonośca nie była mieczem valyrianskim, czyli Długi Pazur Jona na 99% odpada. 3) DAEL kiedyś pisał, że jest możliwe, że Światłonośca to nic innego jak rodzinny miecz Daynów, który jest/był w użytkowaniu Miecza Poranka.
—
Jeżeli Jon musiałby zahartować jakikolwiek miecz, poprzez zabicie, aby stworzy nową Światłonośce, to bardziej obstawiałby jednak Daenerys, aniżeli Arye. Z drugiej strony pamiętajmy, że w legendzie jest mowa, że Azor Ahai zabił „miłość swego życia”. Chociaż, jeżeli mam być szczery, najbardziej chciałbym, aby Azorem Ahai okazał się być Jaimie, a zahartowanie miecza oznaczałoby zabicie Cersei lub Brienne. Ehh… pomarzyć można 🙂
Jestem tylko starą babą (na westeroskie standardy ;)) i niewiele wiem o mieczach, ale wydaje mi się, że hartuje się je raz. Ponowne hartowanie potrzebne byłoby chyba tylko wtedy, gdyby trzeba było Światłonoścę przekuć. Jeśli przyjmiemy wersję, że chodzi o Świt, a nie mamy żadnych danych, że miecz się złamał pod Wieżą Radości, to niby po co go hartować? I czy złamany miecz nie byłby słabszy po takim przekuciu? Czy ktokolwiek by się tego podjął, w końcu to technika starsza niż valyriańska, a już dla tych mieczy ciężko znaleźć odpowiedniego rzemieślnika?
A jeżeli miecz się nie złamał, to i ofiara nie będzie potrzebna. I łapy precz od Ducha, panie Martin.
Ciekawiej było by jeśli Jon tworząc Światłonośce musiałby wbić miecz w serce Ducha 😉
przeczytaj rozdział Jona gdy stannis atakuje dzikich, a potem rozdział Varymara jak wspomina moment gdy mu się ptak zaczął palić, potem pomnóż razy 10x i wyjdzie ci że Jon będzie psycholem
pytanie z innej beczki 😉 czy ktoś z Was ogarnia westeroskie godziny? godzina wilka, sowy, duchów… jak to leci po kolei i jakie są wszystkie nazwy?
Były z tego co pamiętam 3 nazwy. Wilk i sowa się zgadza, natomiast nie wiem skąd wzięły ci się tutaj duchy. Te godziny występują w nocy i chodzi tutaj o to, że nazwy biorą od zwierząt, które są w tej porze szczególnie hałaśliwe
Na pewno były duchy, bo sam to kojarzę. Była też godzina nietoperza.
godzina wilka to czas regenctwa Cregana Starka po tańcu
Godzina wilka miała być najciemniejszą porą nocy (pewnie chodzi o północ). Godzina nietoperza i godzina duchów są jakoś po godzinie wilka. Godzina sowy jest przed świtem. Więcej nie wiem.
DAELu, ponawiam pytanie dotyczące brwi Varysa.
„Ned 6 czerwca 2016 o 19:42
Dzięki, bo nie mogłem znaleźć xD.
Ale mam jeszcze jedno pytanie. W związku z pochodzeniem Varysa. Skoro jest on Blackfire’em to czy nie powinien mieć także srebrnych brwi?
Odpowiedz
DaeL 6 czerwca 2016 o 22:36
Trochę mnie zagiąłeś. Nie wiem, czasami brwi czy broda mogą być innego koloru niż włosy. Ale wydaje mi się, że Varys w ogóle nie ma na twarzy żadnych włosów (również brwi), więc nawet gdybyśmy znali odpowiedź na to pytanie, to niewiele nam to da.
Ale mogę się mylić z tymi brwiami, będę musiał poszukać jakiegoś opisu Varysa w książkach.”
Nie chciałbym się w tym przypadku kierować serialem, bo tam Dany ma ciemne brwi. Ale jak to jest w książce? Bo jeśli Varys ma brwi to ludzie mogli by zadawać pytania czemu są one srebrne.
Pytam znowu, bo trochę mnie to zastanawia, a kolega podważa Twój autorytet w związku z tą niewiadomą 😛
Nigdzie nie ma ani słowa o jego brwiach. Opisy jego wyglądu fizycznego podkreślają, że jest całkowicie łysy. Moim zdaniem to sugeruje, że brwi też nie ma (tak go zresztą przedstawia większość rysowników). Poza tym Varys nosi makijaż (puder), więc pewnie gdyby chciał zafałszować kolor brwi, to by je pomalował. Dlatego nie przykładałbym do brwi zbyt wielkiego znaczenia.
Drogi Daelu. Może zrobiłbyś Szaloną Teorie o krwi(królewskiej, smoczej i o magii krwi). Jest to obszerny i skomplikowany temat, czyli taki idealny dla Ciebie 🙂 Często w komentarzach robi się burza na temat krwi, więc przydałaby się Twoja teoria, która wyjaśni wszelkie spory.
Szczerze mówiąc, nie wiem w czym tutaj problem czy rzekomy potencjał tej teorii. Pisać o krwi to tak jakby kilka godzin tłumaczyć komuś, że ser Robert Strong to tak naprawdę Góra, albo zastanawiać się czemu dzieciaki Starków dostali wilkory, a nie załóżmy nosorożce.
Myślałem o bardziej ogólnym tekście o magii, ale to może w dalszej perspektywie. Najlepiej po Wichrach, bo myślę, że Wichry baaaaardzo wiele nam powiedzą o naturze magii.
Czytam ostatnio po raz kolejny ŚLiO i natrafiłem na fragmęt, który wcześniej przeoczyłem, a który nie pozwala mi teraz spac po nocach. Dotyczy on naszej ulubionej Czerwonej Wdówki, Rohanne Webber. W opisie panowania Gerolda Lannistera, jej ósmego bodajże męża, pisze:
„Jego ukochana druga żona, lady Rohanne, zaginęła w takemniczych okolicznościach w roku 230 o.P., niespełna rok po tym, jak dała jego lordowskiej mości czwartego syna, Jasona.”
Zastanawia mnie co mogło się z nią stać i czy jej zniknięcie może mieć związek z ser Duncanem? A może to nasza ulubiona miss Westeros Stara Niania?
Jeśli ktoś słyszał o teorii na ten temat lub ma jakieś pomysły będę szczęśliwy jeśli się nimi podzieli.
Zero, null, nic o tym nie wiemy. Małżeństwo z Geroldem Lannisterem niby wygląda podejrzanie, bo Webberowie byli wasalami wasalów Lannisterów. Ale z drugiej strony Gerold Lannister był chyba młodszym synem, który nie miał zostać dziedzicem, więc to nie jest jakoś zupełnie nieprawdopodobny mariaż.
GRRM tematu głębiej nie poruszył, bo pewnie sprawa jeszcze wróci w kolejnych nowelkach o Dunku i Jaju.
Uważam, że jak najbardziej ser Duncan mógłby mieć z tym coś wspólnego ^^ Już tłumaczę.
Dunk był zakochany w Rohanne, a i jej nie był obojętny.
Wiemy, że Dunk był przodkiem Brienne, ALE jako królewski gwardzista nie powinien mieć dzieci.
Czas pomiędzy trzecią opublikowaną nowelką o Dunku, a jego śmiercią w Summerhall (29 lat po zniknięciu Rohanne) to okres dość mglisty, zwłaszcza jeżeli chodzi o losy Duncana.
Tarcza Dunka znajduje się w Wieczornym Dworze.
Jajo zasiadł na tronie w 233 roku o.P., co oznacza, że dopiero wówczas przyjął Dunka do Gwardii.
Tyle wiemy, teraz pora na spekulacje. Uważam, że Dunk, zanim został gwardzistą, spotkał się z Rohanne raz jeszcze. Ona stwierdziła, że małżeński obowiązek spełniła (wszak urodziła czterech blond synów), czas więc trochę poużywać 🙂 Uciekła z Dunkiem i zaszła z nim w ciążę.
Dunk i Rohanne trafili do Tarthu (jak, może zostać wyjaśnione w kolejnych nowelkach, na razie wiemy, że raz przebywał w tym samym miejscu, co ser Quentyn Tarth). Zakładam teraz, że Duncan zdążył zdobyć w Tarthu bliskiego przyjaciela. Na jednym kłamstwie już go przyłapaliśmy, przedstawił więc Rohanne jako swoją żonę. Kobieta urodziła dziecko i najprawdopodobniej zmarła. Dunk został sam z potomkiem, obstawiam córkę. Ów domniemany przyjaciel zapewnił go, żeby się nie martwił, on ma dzieci i niańki, Dunk może mu zostawić dziecko na wychowanie. Tak się stało, Dunk wkrótce został gwardzistą, ale często odwiedzał swoje dziecko, a gdy już nie potrzebował tarczy 'rodowej’, zostawił ją dla swych potomków w zbrojowni Tarthu. Po pewnym czasie, jako że Dunk był teraz wysoko postawioną osobą, jego dziecko ze związku tak legalnego, jak jego pasowanie na rycerza, poślubiło jedno z dzieci przyjaciela z Tarthu. Kto tam wie, mogło nawet chodzić o miłość. I tak się jakoś złożyło, że z tego związku narodził się Selwyn Tarth (urodzony w 245/246 r o.P. – nie wydaje Wam się dziwne, że znamy wiek tak mało ważnej postaci? Dziecko Dunka miałoby wtedy około 13, 14 lat, jeśli słusznie podejrzewam, że była to dziewczynka, byłby to wiek w Westeros całkowicie normalny na urodzenie pierwszego dziecka około rok po zakwitnięciu, ile lat by nie miał mąż).
I w ten sposób prababka Jaimego jest jednocześnie prababką Brienne 😀
Może być? 😉
zapytam wprost, kiedy następna teoria? Daelu mówiłeś, że bedą częściej <3
Tak jak w zeszłym roku będzie specjalna teoria na Walentynki.
Ostatnio było o Tormundzie i niedźwiedzicy, jeśli mnie pamięć nie zawodzi 😀 Co tym razem? Może Tormund i Briene? 😀
Ostatnio wpadłem na jedną rozkminę do teorii o Aerysie i Joannie jako rodzicach Tyriona, podczas oglądania kilku starych scen z serialu. Chodzi mi konkretnie o scenę w którym Tyrion rozmawia z Tywinem w jego komnacie o ślubie z Sansą. Wiadomo, że niektórzy aktorzy serialu znają fabułę do przodu przed innymi, aby zagrać odpowiednio daną scenę (idealny przykład to Sean Bean, który już w pierwszym sezonie poznał informację kto jest ojcem i matką Jona Snowa, żeby odpowiednio zagrać sceny z Robertem i Jonem). I wydaje mi się, że w tamtej scenie aktor grający Tywina dostał informację o właśnie o prawdziwych rodzicach Tyriona. Mam na myśli moment, w którym Tyrion pyta się, czy Tywin zrobił coś kiedyś dla rodziny, a ten szybko pod wpływem emocji odpowiada „w dniu, w którym się urodziłeś”. Następuje chwilowa pauza i dopiero po chwili Tywin opowiada historię o wrzuceniu go do rzeki i że jest Lannisterem. Sposób w jaki to wypowiada oraz chwilowa przerwa między poprzednimi słowami (która była chwilą do namysłu), może sugerować, że kłamał. A to, że zrobił coś dla rodziny w dniu w którym się urodził oczywiście oznacza, że dotrzymał obietnicy danej Joannie i zapewnił mu życie. Dużym argumentem za tym jest też scena w które po postrzale Tywin mówi do Tyriona „you are not son of mine”.
Co o tym sądzisz DaeL?
Byłbym ostrożny z dopatrywaniem się jakichś subtelnych przekazów w serialu. A przynajmniej po pierwszym sezonie. Jeśli twórcy serialu nawiązywali do jakichś tajemnic z książek, to robili to raczej „łopatologicznie”.
Co się tyczy samej teorii, to już chyba pisałem, że nie można jej wykluczyć. Chociaż mi się nie podoba, bo spłyca tragizm relacji Tyriona z Tywinem. Jeśli już na serio któryś Lannister musi być sekretnym Targiem, to ciekawiej byłoby, gdyby ta rola przypadła Cersei i Jamiemu.
Ale oczywiście to nie moje książki, więc może się mylę 🙂
Właśnie, najlepiej by było, gdyby to właśnie Tyrion był synem Tywina, a Jaime i Cersei okazaliby sie dziećmi Aerysa.
To by było takie bum, Tyrion Lannister jest jedynym prawdziwym Lannisterem, synem Tywina, który go nienawidził.
Ale zarówno Tyrion jak i bliźniacy mają w sobie coś z Targów. U Tyriona przejawia się to bardziej poprzez wygląd zewnętrzny, a u bliźniaków – zwłaszcza Cersei – poprzez charakter
Zdrowym ludziom też zdarza sie mieć upośledzone dzieci.
A Tyrion nie jest upośledzony, tylko ma heterochromie i jest karłem. Czy wśród Targaryenów zdarzały sie karły?
A, i żadnego ogona nie miał.
czy tyrion wiedział, że jaime zrzucił brana??
Tak. To wynika z kontekstu ich rozmowy (bodaj przy śniadaniu), jeszcze w Grze o Tron. Tyrion bardzo uważnie obserwuje reakcję Jaimego i Cersei na wiadomość, że Bran będzie żył. Następnie mówi, że jest ciekawy co chłopak będzie miał do powiedzenia, na co Jaime ripostuje, że zastanawia się po czyjej stronie jest Tyrion. Jeśli karzeł miał jakieś wątpliwości, to ta wymiana zdań je musiała rozwiać.
I jeśli dobrze pamiętam, to Cersei mówi expressis verbis o tym, że Jaime zrzucił Brana jakoś w Starciu Królów.
Powiesz Daelu w jaki sposób ty te wszystkie rzeczy zapamietujesz? Masz jakies triki przy czytaniu czy cos w tym stylu? :p
Miliony zakładek 😛
Lord DaeL ma tysiąc zakładek i jedną. 😉
Ciekawe czy Orton Merryweather, wiedział lub był zamieszany w spidek?
Gdzieś wyżej w komentarzach ktoś już chyba poruszał ten temat
DaeL powiem Ci, że widać po zwrotach przez Ciebie używanych co studiowałeś. :p
Niby czemu? Zwroty stosowane przez DaeL’a mogą być obecne na wielu kierunkach.
1. wstawki z łaciny (raczej coś medycznego, weterynaryjnego, prawnicze)
2. słowa typowe dla kierunków humanistycznych
Łatwo z tego wywieść, że DaeL miał więcej styczności z jakimś wydzialikiem PiA. 😀
http://ja.gram.pl/DaeL
Gramsajt DaeLa. „Z wykształcenia prawnik, z urodzenia gracz” 😉
O ranyśku, aleś wygrzebał. To blog, który prowadziłem na przełomie 2011 i 2012. Aż się łezka w oku kręci 🙂 W ogóle zapomniałem, że jeszcze gdzieś tam wisi. I tak po prawdzie, to go założyłem, bo był fajny konkurs na gram.pl (który zresztą wygrałem), ale potem już nie miałem serca do tego, by go regularnie prowadzić. Będę go musiał skasować, więc może to ostatnie dni, żeby go przeczytać 🙂
Tak… zwłaszcza jak jestem zmęczony, to się przestaję kontrolować i odpływam w trochę hermetyczną frazeologię.
Mi ta akcja z Taeną wydaje się mało prawdopodobna. Ok Cersei jest głupia ale nawet Varys nie mógł wiedzieć jak bardzo królowa otworzy się przed jego szpiegiem i że nastąpi takie zbliżenie. Przecież mogła traktować ją jak każdego innego szpiega bez tej całej poufałości. Głupota głupotą ale przewidywanie uczuć ?
Varys miał wiele lat by obserwować Cersei.
Czytając na nowo gę o tron zauważyłem takie zdanie
„nazywali się Królami Północy i nigdy nie składali przysięgi posłuszeństwa wobec człowieka”
Czy to możliwe żeby Starkowie byli sługami Innych?
Nie za bardzo. To znaczy rzeczy które już wiemy o dawnych Starkach musiałyby okazać się kłamstwem. Wątpliwe.
Jedno co mogę powiedzieć, to że Stara Niania pewnie ma rację i Nocny Król mógł być Starkiem.
Jak myślicie czy LS uda się spotkać któreś że swoich dzieci? A jeśli tak to co może z tego wyniknąć?
Myślę, że uda jej się spotkać.
Mam wrażenie, że Arya się nad nią zlituje i ją zabije. Ale nie mam tu ani jednego dowodu. Po prostu sądzę, że literacko byłoby to bardzo ładne rozwiązanie.
będzie dziś ten prezent walentynkowy.
Jutro są Walentynki
Historia Taeny Merryweather uderzająco przypomina historię Serali Darklyn. Gdybi ktoś nie pamiętał:
„Jej [Brienne] maester mawiał, że to Rebelia w Duskendale doprowadziła króla Aerysa do szaleństwa.
— W Duskendale ludzie nadal kochają lorda Denysa, pomimo nieszczęść, jakie na nich ściągnął. To lady Seralę winią, jego myrijską żonę. Nazywają ją Żmiją w Koronkach. Gdyby tylko lord Darklyn poślubił kobietę z rodu Stauntonów albo Stokeworthów… wiesz, jakie historie opowiadają prostaczkowie. Żmija w Koronkach sączyła jakoby w uszy męża myrijską truciznę, aż wreszcie lord Denys zbuntował się przeciwko swemu królowi i wziął go do niewoli. A jego dowódca zbrojnych, ser Symon Hollard usiekł ser Gwayne’a Gaunta z Gwardii Królewskiej. Przez pół roku Aerys był uwięziony w tych murach a królewski namiestnik czekał pod Duskendale z potężną armią. Lord Tywin miał wystarczająco wielu żołnierzy, by zdobyć miasto szturmem, kiedy tylko zechciał, ale lord Denys wysłał mu wiadomość, że przy pierwszej próbie ataku zabije króla.
Brienne pamiętała, co wydarzyło się później.
— Ale króla uratowano — stwierdziła. — Barristan Śmiały wyprowadził go z miasta.
— To prawda — zgodził się maester. — Gdy tylko lord Denys stracił zakładnika, otworzył bramy i zakończył rebelię, nie chcąc, by lord Tywin wziął miasto szturmem. Ugiął kolan i poprosił o łaskę, lecz król nie był w łaskawym nastroju. Lord Denys stracił głowę, podobne jak jego bracia, siostra, stryjowie i kuzyni, cały ród Darklynów. Nieszczęsną Żmiję w Koronkach spalono żywcem, choć przedtem wyrwano jej język i kobiece części, dzięki którym jakoby uczyniła ze swego lorda niewolnika. Połowa Duskendale jeszcze dziś powie ci, że Aerys potraktował ją zbyt łagodnie.”
Czyżby była to zapowiedź losu czekającego Taenę? Skoro jedna Myrijka mogła być agentką Varysa, czy druga mogła być nią również? Czy to nie Pająk jest odpowiedzialny za całą rebelię w Duskendale? No dobra, trochę przesadziłem 🙂
Varys wtedy jeszcze nie był na dworze Aerysa, no i też niekoniecznie wszystko musi być zaplanowane.
Jest masa ludzi z chorymi ambicjami i ja właśnie na to zrzuciłbym wine.
Darklynowie byli jednym z najwierniejszych Targaryenom rodów. Chlubili się siedmioma gwardzistami królewskimi w swoim rodzie, mieli nawet w herbie 7 białych tarcz. Dziwna jest ta zmiana, nawet jeśli nikt za tym nie stał. Wiem, że Varysa nie było wtedy w Westeros, ale zjawił się w rok po tych wydarzeniach. Zgodnie z teorią o pochodzeniu Varysa od Blackfyre’ów, nie może raczej dziwić jego potencjalna ingerencja w sprawy Westeros i pewnego rozchwianego emocjonalnie monarchy.
Daelu, piszesz tę teorię, czy nie (?), bo nie będę miał o czym z dziewczyną rozmawiać. 😀
na szczęście na pewnym hubie jest free premium dnia dzisiejszego jak co roku, więc jest co robić xD
Wiem, ustawiłem autopobieranie plików na dysk. xD
Dael mógłbyś choć raz w tym roku wrzucić teorię punktualnie… niektórzy tu co 10 minut stronę odświeżają 🙁
Przepraszam, ale jednak dokończenie tekstu w Walentynki okazało się misją niewykonalną. Tekst będzie jutro (a właściwie to już dzisiaj, tzn. 15 lutego), wczesnym popołudniem.
wczesne popołudnie mówisz… to pewnie nie wcześniej niż po 19-tej 😀
Następnego dnia
Bąbel wyczuł swoje święto i domagał się wina i pieszczot? 😛
Poczekamy, mamy wprawę. 😀
Ja tam bardziej wolę dobre teorie od punktualnych 😀
mówisz, że punktualne są słabe? ja myślałem ,że to od tematu teorii zależy 🙁
Coś czuję, że będzie poświęcona Starej Niani i ser Duncanowi. 🙂
Blisko.
To na pewno Bąbel bawił się teorią i wpadła pod lodówkę.
Żarty żartami, ale raz mi powyciągał zakładki z Nawałnicy mieczy i nie sposób zliczyć ile teorii się przez to opóźniło 🙂
Miałem rację z tym milionem zakładek :D, a Bąbel to wcielenie zła. Może jest jakiś INNY?
DaeL, jak idzie?
Już gotowa.
Oj Daelu drogi, co się dzieje?
Wszystko gra. Po drodze mnie nagły przebłysk na temat innej teorii trochę zdekoncentrował 🙂
SKANDAL!!! gdzie teoria walentynkowa ja się pytam?
Ej, ej, hamujcie, bo Dael jest w stanie wziąć to na poważnie i będzie mu przykro.
Nic nie poradzę, taki to człowiek. 😀
Dajże tą teorie królu złoty ! 🙂
Już jest.
Skończcie płakać i narzekać, jak będzie to będzie.