
Właśnie startuje 76 sezon Mistrzostw Świata Formuły 1, czyli najbardziej prestiżowego sportu motorowego na świecie. Jutro dowiemy się, przynajmniej częściowo, czy ktoś wreszcie będzie w stanie przerwać czteroletnią dominację Maxa Verstappena. W padoku zaszło sporo zmian, mieliśmy kilka głośnych transferów, choćby przejście Lewisa Hamiltona do Ferrari, ale mnie bardziej interesuje ktoś inny, mianowicie – Adrian Newey. Jeden z najlepszych inżynierów w F1, twórca bolidów, które wygrały setki wyścigów i chyba najwybitniejszy specjalista od aerodynamiki będzie od tego roku pracował dla zespołu Aston Martin. Co z tej współpracy wyniknie, zobaczymy za czas jakiś, ale już teraz możemy wniknąć w umysł Neweya za sprawą jego autobiograficznej książki, która właśnie ukazała się w polskim przekładzie nakładem wydawnictwa SQN. Jeśli chcielibyście się dowiedzieć, jak zbudować samochód wyścigowy, nigdy nie było lepszej okazji.
Z autobiografiami bywa różnie. Czasami okazuje się, że znany człowiek poza faktem bycia znanym i posiadaniem jakiegoś talentu nie ma nic ciekawego do przekazania, nie licząc komunałów o dążeniu do celu i kilku anegdot. Bywa też na odwrót, kiedy nieco mniej znany człowiek okazuje się fascynującym przypadkiem, który na dodatek ma głowę pełną niesamowitych pomysłów. “Jak zbudować samochód” zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Newey podzielił swoje wspomnienia na części odpowiadające kolejnym znaczącym bolidom, jakie miał okazję projektować. Dodatkowo cała opowieść skupia się wokół trzech osi: życia prywatnego, historii wyścigów w ogólności oraz detali związanych z wymyślaniem kolejnych spoilerów, dyfuzorów, skrzyń biegów i wszystkiego tego, co pozwala połykać kilometry szybciej i szybciej. Należy przy tym zaznaczyć, że ta trzecia część zajmuje znacznie więcej, niż obie pozostałe razem wzięte. To książka od wybitnego inżyniera dla innych inżynierów, a przynajmniej tych, których inżynieria fascynuje. O ile mi wiadomo, nikt nigdy nie opisał tak dokładnie dla szerokiej publiczności, jak działa samochód Formuły 1.
Newey od małego dorastał wśród samochodów, a umiarkowanie udane dzieciństwo upłynęło mu w dużej mierze na majsterkowaniu przy czterech kółkach. Rozdziały dotyczące szczenięcych lat na szczęście nie są zbyt długie – nie znoszę tych początkowych akapitów biografii, w których bohater wysila się, żeby nadać zwyczajnym wydarzeniom odpowiednio sensacyjny ton, z reguły z marnym skutkiem. W omawianej książce jest to wręcz telegraficzny skrót, na ogół i tak w jakiś sposób związany z samochodami, a potem wracamy do deski kreślarskiej na kolejny wykład o tym, jak działa tunel aerodynamiczny i co można w nim zbadać. Ale nawet w tym wstępie znajdziemy parę smakowitych kąsków, włącznie z wyjaśnieniem, jak Newey i Jeremy Clarkson wylecieli ze szkoły, o czym ten drugi wspominał kiedyś w jednym ze swoich programów.
Historia życia zawodowego autora rozpoczęła się w latach osiemdziesiątych i upłynęła mu na tułaczce między kilkoma zespołami po obu stronach oceanu. Dzięki temu dowiadujemy się, na czym polega specyfika ścigania na owalnych torach. Dopiero po powrocie ze Stanów Adrian na stałe znalazł miejsce w Formule 1, z którą związany jest do dziś. Lata osiemdziesiąte to tak naprawdę początek prawdziwie naukowego podejścia do projektowania aut i w tym Newey odnalazł się znakomicie. W całkiem przystępny sposób potrafi też wyjaśnić zagadnienia, które leżą u podstaw działania aerodynamiki w tych wszystkich wyścigówkach. Opowiada o fartuchach ciągniętych pod samochodami, o kształcie skrzydeł i spoilerów, ale także o takich detalach, jak strugi powietrza generowane przez opony. Lojalnie więc uprzedzam – to książka ze sporą ilością konkretnej wiedzy technicznej. Może bez wzorów i cyferek oraz podana w stosunkowo przystępny sposób, ale to nie opowieść gwiazdy sportu dla przypadkowej gawiedzi. Bliżej jej do książki popularnonaukowej, skierowanej do miłośników czterech kółek.
Przez wszystkie rozdziały przewijają się również dwa tematy: ciągła walka projektantów z ograniczeniami narzucanymi przez FIA oraz nienawiść wszystkich w stosunku do Ferrari. To pierwsze jest ciekawe z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że Newey osobiście zna wielkich tego sportu i to z czasów, kiedy wielkimi nie byli. Nie zdradza może jakichś wielkich tajemnic, ale nie gryzie się w język i nie szczędzi uszczypliwości różnym ludziom. Po drugie otwarcie pisze o tym, co wszyscy wiedzą, ale wstydzą się przyznać. Że walka o jak najlepsze czasy wymaga pójścia na kompromisy w kwestii bezpieczeństwa kierowców. Można to nazwać bezczelnością, ale Newey wprost opowiada, kiedy igrali z życiem i jakie jest podejście różnych kierowców do tego tematu. Zresztą o samych kierowcach Newey również pisze dużo i prawie zawsze bardzo ciepło. Na pewno cieplej niż o wszystkich działaczach, właścicielach, menadżerach i wszystkich tych, którzy przeszkadzają w ściganiu. Jedynie Schumachera nie lubi, ale nie jest chyba w tym uczuciu odosobniony.
Co do Ferrari, to nie jest tajemnicą, że zespół ten od dawna może liczyć na specjalne traktowanie ze strony władz wyścigowych, bo jest zdecydowanie najpopularniejszą marką w stawce. Na przestrzeni lat rodziło to wiele kontrowersji i w “Jak zbudować samochód” znajdziecie dziesiątki przykładów, anegdot i faktów na ten temat. To jest ten element zakulisowego “brudu”, który autor postanowił wymieść spod szafy. Jest o Ferrari, jest o podejrzanie szybkich samochodach Benettona i całej serii różnych protestów, sporów i szpiegowania. Zresztą nie sposób nie odnieść wrażenia, że ostatecznie z większością swoich przełożonych oraz konkurentów Newey pokłócił się w którymś momencie życia. Nie pudruje swojego wizerunku i często wali prawdę prosto z mostu, co zaliczam niewątpliwie po stronie plusów.
Wracając jeszcze do tematu bezpieczeństwa, nie można zapomnieć o jednym z najważniejszych i najsmutniejszych wydarzeń w historii F1 – śmiertelnego wypadku Ayrtona Senny. Newey skonstruował feralnego Williamsa, którym Brazylijczyk rozbił się na torze Imola i spory fragment książki jest poświęcony temu wydarzeniu. Dokładnie omówiono problemy z prowadzeniem auta, spowodowane zmianami w regulaminie. FIA zakazała w tamtym sezonie elektronicznych wspomagaczy, które przyczyniły się do fenomenalnych osiągów Williamsa w poprzednich sezonach. Bez tych pomagajek bolid okazał się śmiertelnie niebezpieczny i Newey nie kryje tego, jakie błędy zostały popełnione w trakcie jego projektowania. Zresztą przez całą książkę nie wstydzi się przyznawać do błędów. To z pewnością człowiek wielu wad, ale brak szczerości raczej nie jest jedną z nich.
Książkę uzupełniają reprodukcje oryginalnych rysunków technicznych autora. Podobno do dziś używa do ich tworzenia tradycyjnej deski kreślarskiej oraz sztabu pomocników, którzy później przenoszą jego wizje do pamięci komputerów. Szkice są znakomite i świetnie ilustrują różne techniczne niuanse, o których rozprawia Newey. Polskie wydanie jest bardzo solidne i spójne stylistycznie z angielskim oryginałem. Nawiązuje niebieskimi wstawkami do wyglądu dokumentacji technicznej, jak przystało na książkę od inżyniera, a nieco szerszy, zbliżony do kwadratu format jest całkiem wygodny. Oczywiście wszystko w twardej oprawie z lakierowanymi wstawkami. Nie jest tanio, bo to pozycja dość niszowa, ale wydanie stoi na bardzo wysokim poziomie.
Kto w takim razie powinien sięgnąć po “Jak zbudować samochód”? Wszyscy miłośnicy czterech kółek i ścigania się po torze. Jeśli chociaż trochę kręci Was Formuła 1, znajdziecie tu prawdziwe morze wiedzy, której nikt nigdy nie przekazywał publicznie. Jest to trochę pamiętnik inżyniera, trochę kronika trzech dekad królowej motorsportu widzianej od środka, a trochę po prostu świetna opowieść o zespoleniu człowieka z maszyną i próbach okiełznania fizyki. Napisana jest lekkim piórem (z pomocą profesjonalisty) i wciąga jak wentylator. Podobnie jak przy ”Katastrofie Challengera” zarwałem przy niej kilka długich wieczorów, czego absolutnie nie żałuję. Jedynym powodem, dlaczego niżej nie widzicie maksymalnej oceny jest fakt, że to książka dla wąskiego grona odbiorców. Mówiąc wprost, nie sądzę, żeby jej lektura zainteresowała Formułą 1 kogoś, kto nie oglądał żadnego wyścigu, nie wie, kto to Damon Hill, albo czym jest docisk aerodynamiczny. Dla motomaniaków jest to jednak pozycja obowiązkowa, której po prostu nie można przegapić.
Jak zbudować samochód (Adrian Newey)
-
Ocena Crowleya - 9/10
9/10
Egzemplarz do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa SQN
Crowley, przestań recenzować ksiazki, na litość boską! Miałem już nic nie kupować, dopóki nie „wyczyszczę” choć trochę kolejki! 😉
Ciężko nadążyć, to fakt. Pewnym rozwiązaniem jest mniej spać. 😉