Filmy

Fantastyczne serie #10 – Spider-Man

W dziesiątym, można powiedzieć jubileuszowym, odcinku Fantastycznych serii bierzemy na warsztat Człowieka-pająka. Peter Parker jako Spider-man był głównym bohaterem 8 filmów kinowych (dziewiąty na horyzoncie). Nie liczymy starych produkcji telewizyjnych i nie będziemy zajmować się animowanymi przygodami Milesa Moralesa. W tych ośmiu filmach w tytułową rolę wcieliło się trzech aktorów a łącznie przyniosły ze sprzedaży biletów dochód niemal 8 miliardów dolarów. Czy za tymi wynikami stały też adekwatne wartości artystyczne? Sprawdźmy, czy Spider-Man to faktycznie fantastyczna seria.

Spider-Man (2002)

Crowley: Rynek adaptacji komiksowych szybko otrząsnął się po katastrofie zatytułowanej “Batman i Robin”. Dla wszystkich było jasne, że plastik-fantastik to zły kierunek i trzeba szukać czegoś poważniejszego. DC musiało co prawda odejść w cień na kilka lat, zanim zabrał się za nie Christopher Nolan, ale za to do ataku w trzech aktach przystąpił Marvel. Najpierw kameralny i mroczny “Blade”, później pierwsza część sagi “X-Men” i wreszcie w 2002 roku “Spider-Man” rozkręciły na nowo modę na kino superbohaterskie. I nie ma się co dziwić, bo film Raimiego jest po prostu dobry. Nikomu nie przeszkadzał chyba odrobinę starszy Peter Parker, Kirsten Dunst było do twarzy w rudym, Willem Dafoe idealnie pasował do roli demonicznego Zielonego Goblina. W końcu też technologia pozwoliła na stworzenie wiarygodnych efektów wizualnych, które bronią się do dziś. Na dokładkę znakomita ścieżka dźwiękowa Danny’ego Elfmana plus Nickelback wychodzący ze swoją promocyjną piosenką z każdej lodówki. To wszystko zagrało i sprawiło, że nie ma większego sensu narzekać na sztampową fabułę. Bardzo solidny akcyjniak. Dałbym 7/10 (z małym minusem).

kuba: Solidne rozpoczęcie serii, aczkolwiek jest to produkcja bardzo bezpieczna. Nawet nie próbuje flirtować z czymś odkrywczym albo choć trochę bardziej ryzykownym. Czarny charakter… jest i to momentami nawet dość demoniczny. Bohater ma swoje problemy i rozterki, wzloty oraz upadki. Wszystko na swoim miejscu, ale od produkcji superbohaterskich trzeba wymagać odrobiny fantazji. To ma być przede wszystkim rozrywka, odejście od problemów dnia codziennego na rzecz prania po gębach gości wyjętych żywcem z kostiumowego balu. A może ten film jest zbyt ambitny jak na stajnię Marvela? Zawsze uważałem, że DCU to ta poważna strona kina superbohaterskiego, a MCU ma większy potencjał zabawowy. Ode mnie też siedem. (7/10)

Spider-Man 2 (2004)

kuba: Minimalnie lepszy film niż jedynka. Jednak wynika to z tego, że antagonista dostał trochę więcej czasu na rozruch i ekspozycję swojego zła, które tutaj bynajmniej nie wynika z charakteru samej postaci. Dobrze, że pokazano ten kontrast między Doktorem Ottem a późniejszą “Ośmiornicą”. Zgrabnie poprowadzona fabuła, kilka naprawdę mocnych scen, ciekawe eksperymenty z dynamiczną kamerą. Udany film. Bez większych zastrzeżeń, ale i bez wielkiego “wow”, więc znów siódemka. (7/10)

Crowley: Tym razem nie trzeba już było robić origin story, więc cały film musiał być oparty na oryginalnej historii. Więcej jest więc nawalanki i akcji a mniej odkrywania świata. Fajnie, że udało się zgrabnie pociągnąć wątki z pierwszej części, dzięki czemu postacie nie wiszą w próżni. Doktor Octopus to kolejny dobry strzał castingowy (dlaczego dziś castingi są tak bardzo przestrzelone?). A mimo to czuć tu trochę największą bolączkę większości komiksowych ekranizacji: że to tylko film o fruwających kolorowych kolesiach. Kreskówka udająca prawdziwy film. W tej części to jeszcze tylko sugestia, ale też zapowiedź słabej kontynuacji. (6/10)

Spider-Man 3 (2007)

Crowley: Niestety obawy były słuszne i trzecia część trylogii w moim odczuciu zupełnie się nie udała. Wszystko poszło nie tak. Nie wykorzystano zupełnie potencjału symbionta/Venoma (Raimi w ogóle go tam nie chciał), pierdylion scen z CGI wygląda po prostu źle (nic dziwnego – legendarny spec od efektów specjalnych John Dykstra odmówił pracy przy trzecim filmie), spaprano postać Gwen, melodrama między Parkerem a młodym Osbournem jest miałka, a na dokładkę jeszcze ten żenujący “zły” Peter z przylizaną grzywką idący tanecznym krokiem przez miasto. To zdecydowanie najsłabszy film o człowieku-pająku. (3/10)

kuba: Koszmarnie słaby film. To zwieńczenie trylogii, a my mamy regres w każdej kategorii. Rywale są marni, jakby wzięci z drugiego albo i trzeciego szeregu złoczyńców. Nie mam pojęcia, skąd taki ich dobór. Do tego chciano upchać w tym filmie nieprawdopodobnie wiele wątków. Tak jakby rozpisano plan na kolejne części, a kiedy okazało się, że będzie tylko jedna, nikt nie umiał z niczego zrezygnować (bo dokładnie tak było! – dop. Crowley). W związku z tym mamy tego pokracznego potworka, który ciężko nazwać filmem. To zbiór pobożnych życzeń, coś jak „Liga Sprawiedliwości” Snydera, gdzie postanowił upchnąć całą swoją franczyzę, której nie pozwolono mu realizować. Tak jak pisał Crowley, efekty specjalne są w tym filmie żenujące. Pamiętałem ten film jako minimalnie lepszy, ale kiedy go sobie teraz odświeżyłem, okazał się nieopisaną tragedią. Amnezja młodego Osbourne’a oraz fatalnie poprowadzony wątek Gwen to tylko dwa z wielu problemów fabularnych. Ten film nie ma w sobie absolutnie nic, za co można by dać choćby mały plusik. Wszyscy aktorzy, którzy w dwóch poprzednich częściach się starali, na ten film położyli laskę. I jeszcze ta cringe’owa wersja Petera Parkera… Myślałem, że inny film w tej serii ocenię najgorzej, ale tutaj musi być jedynka. (1/10)

The Amazing Spider-Man (2012)

kuba: Andrew Garfield jako Peter nastolatek. W zasadzie można by powtórzyć to samo co przy pierwszym Spider-manie. Wszystko poprawne, tylko wróg jakiś taki mało konkretny. Chociaż to nawet lepiej, że zaczynamy od kogoś słabszego i teoretycznie możemy podnieść poprzeczkę, zamiast startować z wysokiego “C”, a potem dodawać coraz słabszych rywali. Nie jestem fanem Emmy Stone i nie umiem powiedzieć, dlaczego w większości filmów mnie drażni, ale są wyjątki od tej reguły, a jednym z nich jest właśnie ta dylogia. Emma czaruje jako Gwen i idealnie pasuje do Garfielda. Fajne rozpoczęcie serii, szkoda, że nie poszły za tym kolejne ciekawe produkcje. Kolejna solidna siódemka. (7/10)

Crowley: Trzeciego Spider-Mana nie lubi nawet reżyser Sam Raimi, więc kontynuacja została skasowana, a w jej miejsce zaserwowano nam (poniekąd) restart serii. Poniekąd, bo to nie jest ten sam człowiek-pająk. „Niesamowitemu Spider-Manowi” bliżej do komiksowej serii Ultimate, której bohaterem jest młodszy Peter. Co ciekawe Andrew Garfield był dwa lata starszy niż Tobey Maguire, kiedy ten po raz pierwszy przywdział pajęczy strój, a mimo to wygląda w tym filmie jak dzieciak. Dla mnie też największym plusem tej serii jest Emma Stone w roli Gwen. To świetna aktorka i widać było znakomitą chemię między nią i Garfieldem. A sam film daje radę, bo origin stories zawsze wypadają w miarę ciekawie. Ważne, że jest inaczej niż u Raimiego. Tylko dobrego wroga brak, bo Lizard to zupełnie inny kaliber niż Zielony Goblin albo Doc Ock.  Solidne (6/10).

The Amazing Spider-Man 2 (2014)

Crowley: Kontynuacja drugiej serii to niestety kolejny zjazd jakościowy. Głównie za sprawą przeszarżowanych złoczyńców. Ani Foxx, ani tym bardziej Dane DeHaan nie mają nic ciekawego do pokazania, zamiast tego robią groźne lub smutne miny. Nie pomaga nagromadzenie różnej maści (d)efektów komputerowych. Jedynym jasnym punktem jest relacja między Peterem i Gwen zwieńczona jedną z najsłynniejszych komiksowych tragedii. Muszę przyznać, że śmierć panny Stacy została pokazana z odpowiednią klasą i jest naprawdę przejmująca. (4/10)

kuba: Powtórka z rozrywki. Ten film jest praktycznie kalką filmu „Spider-man 3”. Tyle że z lepszymi efektami, lepszą grą i bez emo-cringe’u. Foxx jest fatalny, a dodatkowo w wersji elektro wygląda groteskowo, spuchnięty jakby przesadził z wodą. Mamy też młodego Goblina, można powiedzieć, że niemal kropka w kropkę przeniesionego z koszmarnej “trójki”. Na szczęście ten film minimalnie broni się grą aktorską dwójki Garfield-Stone. Widać, że jeszcze chciało im się grać. Jest ciekawie poprowadzony i totalnie nieoczywisty dramat. Tyle, że dla równowagi jest też ten fatalny Rhino. Ten film już taki jest: jak chcesz go pochwalić, to on daje ci w twarz kolejnymi argumentami przeciwko. Dam czwórkę, bo da się go obejrzeć bez bólu, a to już dość sporo. (4/10) 

Spider-Man: Homecoming (2017)

kuba: Sytuacja z tym filmem jest dziwna. Twórcy zdecydowali bowiem, że nie będą nic fanom wyjaśniać. Dodatkowo samego Petera wprowadzili już w “Wojnie bohaterów”, więc nie trzeba go było nawet przedstawiać. „Homecoming” to znów film bez większego pazura, aczkolwiek Holland spisuje się bardzo dobrze (a będzie tylko lepiej). Ogromny plus za dość niszowego antagonistę (twórcy w pierwszych dwóch filmach nie poszli na łatwiznę). Dodatkowo ma on bardzo ciekawą motywację do czynienia zła, a więc kolejny plus dla scenariusza. Jest jeszcze bardzo fajny gościnny występ Iron-mana. Kolejny plus to to, że bardzo naturalnie udało się ukazać świat nastolatków i ich problemy. Jest dobrze, miejscami nawet bardzo. Na siódemkę. (7/10)

Crowley: Trzecia seria, trzeci aktor i muszę przyznać, że mój ulubiony. O ile lubiłem zarówno Maguire’a jak i Garfielda, to Holland urodził się do bycia Spider-Manem. Jest też odpowiednio młody (i młodo wyglądający), żeby można było zrobić prawdziwego Petera nastolatka, z większym naciskiem na szkolne perypetie. Dzięki temu i dużej dawce fajnego humoru film jest lekki i przyjemny. Na plus na pewno twist związany z czarnym charakterem (i w ogóle sama rola Keatona), na minus koślawe efekty specjalne. Nie wiem też, co myśleć o obsadzeniu Marisy Tomei w roli cioci May. Z jednej strony strasznie lubię tę aktorkę. Z drugiej ona swoją dziewczęcą urodą nie bardzo pasuje do tej postaci. Odnoszę wrażenie, że to Jon Favreau użył swoich wpływów, żeby móc się w kolejnych częściach poprzytulać do Marisy. (6/10)

Spider-Man: Daleko od domu (2019)

Crowley: W przeciwieństwie do poprzednich serii, tym razem kontynuacja jest nawet lepsza od pierwowzoru. Ciekawy, mało eksploatowany antagonista plus europejskie klimaty przyniosły powiew świeżości. Pozostał humor, a w zasadzie dołożono go jeszcze więcej (i bardzo dobrze) oraz brawurowe akrobacje. Plus również za to, że film jest najkrótszy z trylogii i nie został niepotrzebnie rozwleczony (i tak trwa ponad 2 godziny). Tylko ta nieszczęsna Zendaya z wiecznie skwaszoną miną mnie uwiera. W przeciwieństwie do Dunst i Stone ona nie budzi we mnie żadnych pozytywnych emocji, a już na pewno nie sympatię. (7/10)

kuba: Jeden z najlepszych filmów w MCU, a nie wiem czy nie najlepszy po “Endgame” (rywalizuje z trzecią odsłoną „Strażników Galaktyki”). Tutaj jest wszystko na swoim miejscu. Poważny przeciwnik z odpowiednią podbudową, wspaniały humor i obłędne efekty specjalne. Zwłaszcza te ostatnie należą do światowej topki. CGI w tym filmie jest rewelacyjne. Tak samo jak gra Hollanda, ot choćby w genialnej scenie na polu w Holandii. Rozrywka na najwyższym możliwym poziomie. W rankingu filmów MCU umieściłem go na 8 miejscu, ale chyba można by przesunąć go o dwa miejsca do góry. Gdyby brać pod uwagę tylko filmy o komiksowych superbohaterach, dałbym dziewięć. Film bliski perfekcji, z bardzo przyjemną muzyką i ciekawymi, rzadko spotykanymi w tego typu filmach widokami. Jednak jeśli patrzymy na filmowy ogół, dam ósemkę. (8/10)

Spider-Man: Bez drogi od domu (2021)

kuba: No i teraz przyszedł czas narazić się ludziom. Trzecia część przygód Człowieka-Pająka w wersji Hollanda jest ogromnym rozczarowaniem. Mam z tym filmem podobny problem co z filmem z serii X-men – “Przeszłość, która nadejdzie”, z tym że w tym przypadku nie mam na myśli burzenia podstawowych zasad zbudowanych wewnątrz uniwersum. Chodzi o tanie granie na nostalgii, bez większego pomysłu, jak poprowadzić historię. SithFrog napisał recenzję tego filmu, z którą w większości nie mogę się zgodzić. Jest to bowiem najzwyklejsze oszukiwanie widza. Niedawanie mu prawie niczego, pomimo obiecywania złotych gór. No bo tak. Jaka jest wszak motywacja Parkera, żeby zostawić tych złych w swoim świecie i im pomagać? Nie chcę znów wyjść na marudę, ale muszę, jeśli mam być szczery. Zmarnowano potencjał dramatyczny sceny z ciocią May (wiadomo, o jaką scenę chodzi, ale mimo wszystko może ktoś nie widział), z Doktora Strange’a zrobiono popierdółkę. Na plus jeszcze bardziej psychopatyczny Defoe, Foxx, który nie jest już koszmarnie spuchnięty i odrobina ciekawego humoru. Zakończenie także rozczarowuje. Cała hucznie zapowiadana saga multiwersum to jest niestety nic innego jak Marvelowski produkt gorszego sortu. To miał być najniżej oceniony film w serii, ale potem, jak spod ziemi, wyrósł „Spider-man trzy” i odebrał “No Way Home” palmę pierwszeństwa. Dla mnie tylko trójka. (3/10)

Crowley: Co prawda nie uważam, że trzeci Spider-Man w wykonaniu Hollanda jest filmem na tyle dobrym, że zasłużył na swój boxoffisowy wynik, ale z zadowoleniem stwierdzam, że według mnie seria utrzymała poziom. Granie na nostalgicznej nucie i powrót dwóch starszych Peterów były w porządku, ale nie powiem, żeby jakoś mocno mnie rozczuliły. Zgodzę się, że potencjał był dużo, dużo większy. Jestem raczej negatywnie nastawiony do wszelkich wieloświatów i alternatywnych rzeczywistości, bo rodzą one więcej problemów, niż dają korzyści, ale w tym filmie ten zabieg zagrał mimo wszystko całkiem nieźle. Foxx wypadł dużo lepiej niż w oryginale, Molina ewidentnie świetnie się bawił na planie, gościnny występ Doktora Strange’a też był w porządku. Może i te powroty do przeszłości nie były zbyt odkrywcze, w dodatku wprowadzono je w 100% cynicznie i z chęci zysku, ale efektem jest zgrabny, nieprzesadnie (jak na standardy MCU) pompatyczny akcyjniak. Może trochę za długi, ale na tle pozostałych filmów Marvela z ostatnich lat całkiem udany. (7/10)

 

A jak Wy oceniacie te filmy? Który jest Waszym ulubionym?

To mi się podoba 5
To mi się nie podoba 1

Related Articles

Komentarzy: 6

  1. Kuba naraziles się, ale nie w ocenie ostatniego z filmów tylko pisząc jakieś dyrdymały o poważnym DC vs smieszkowym Marvelu co jest okropnym powielaniem dziwnych stereotypów albo pisząc że filmy komiksowe to powinna być rozrywka o praniu się po pyskach a nie problemy życia codziennego (gdyby tak było formuła Supermana wyczerpalaby się po trzech zeszytach komiksowych).

    Jest miejsce i dla poważnego Marvela i smieszkowego DC i dla problemów dnia codziennego w historiach superbohaterow (ba, przecież lwia część historii Parkera to dwa największe problemy w życiu nastolatka czyli miłostki i szkoła 😉 )

    Jak idzie o oceny to dla mnie drugi film z Tobeyem zasługuje na wyższą ocenę bo wybija się wg mnie wyraźnie ponad pozostałe 4 filmy z dwóch pierwszych serii.

    I pełna zgoda że ostatni Holland to prymitywny (ale udany), skok na kasę który niestety może mieć opłakane skutki dla jakości filmowej części czwartej.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
    1. To chyba samo MCU stworzyło taki obraz, że Marvele są tylko lekkie i przyjemne, zwłaszcza na tle niby mrocznych filmów DC – najpierw Butrona, potem Nolana i wreszcie Snydera. U jednych i drugich są komiksy bardziej poważne i szkoda, że tak rzadko się z nich korzysta. Najlepszym przykładem jest chyba Staruszek Logan.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Nie napisałem słowa o śmieszkowym Marvelu jako całości. Porównuje MCU i DCU (choć właściwie rzeczywiście powinno być DCCU). I choć jest to delikatne naciągane to jednak uniwersum FILMÓW Marvela jest raczej przystępne i skierowane do młodszych odbiorców, a FILMY DC są raczej mroczniejsze i mniej w nich humoru. Ja piszę tylko o filmach nie dotykam komiksów bo ich zwyczajnie nie znam.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Mhroczne to są chyba tylko filmy Snydera bo taki ma styl. Ptaki nocy, Aquaman, pierwszy Shazam, Aquaman czy ostatni Suicide Squad to filmy dalekie od mroku i powagi.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  2. O facetach w rajtuzach tradycyjnie nie chce mi się czytać, ale chcę tylko zwrócić uwagę, że slashery to kopalnia kontentu pod artykuł o seriach 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 1
    1. Nie w rajtuzach, tylko w kalesonach z lycry, jak mawiał szef Skipper. 😀 Ale dla mnie to też żadna sztuka filmowa. Nigdy nie powinno było wyjść poza komiksy. Dobrze że nie jestem sam w tej opinii.

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button