GryGry Wideo

Horizon Zero Dawn

Intrygujące połączenie gatunków fantasy i sci-fi, charakterystyczny świat i główna bohaterka z nieoczywistą historią. Horizon Zero Dawn to jedna z bardziej wyróżniających się gier i – przynajmniej dla mnie – jedna z bardziej zapamiętywalnych, mimo paru mankamentów.

Fabuła gry należy do mojego ulubionego nurtu, czyli skupiona jest na bohaterze i jego problemach – tak przynajmniej jest na początku, ale to wystarczyło, bym połknęła haczyk. W tym przypadku mamy do czynienia z Aloy, dziewczyną-wyrzutkiem, wychowującą się z dala od społeczeństwa. Jej celem jest odkrycie własnej, owianej tajemnicą tożsamości. Później opowieść przeprowadzi nas przez pozostałości poprzedniej cywilizacji i powoli odkryje historię jej upadku, będącą jednocześnie historią powstania świata, jaki widzimy.

Świat i jego mieszkańcy

Najmocniejszy punkt programu to właśnie świat oraz to, co go zamieszkuje. Połączenie nietechnicznej cywilizacji, zaawansowanych zwierzo-maszyn i ruiny starego świata w tle to połączenie intrygujące i mocno działające na wyobraźnię. Ze szczerym zainteresowaniem zagłębiałam się w różne zakamarki, z chęcią dowiedzenia się o nim czegoś więcej.

Drugi najważniejszy element to oczywiście mechozaury, zasiedlające większość terenów. Spotkamy je w przeróżnych formach i rozmiarach, od stosunkowo łagodnych, przywodzących na myśl antylopy i zebry, przez masywne, szybkie i zabójcze kotowate, po latające ptaszydła. Swoimi gabarytami na pewno zrobią na nas wrażenie „żyrafy”, na które możemy się wspinać, by zaktualizować mapę o nowy obszar oraz maszynowy odpowiednik tyranozaura. Już sama obserwacja jak wszystkie te stworzenia się poruszają, walczą między sobą czy uciekają jedne przed drugimi, to czysta przyjemność. Na przykład kotowate mechy, jeśli ranne próbują wycofać się z walki, utykają, podkulając łapę. Są też świetnie zaprojektowane pod względem wizualnym i rewelacyjnie udźwiękowione. Po pewnym czasie byłam w stanie bez trudu odróżnić poszczególne mechozaury po samych wydawanych przez nie odgłosach.

Pod względem wizualnym nie mam się do czego przyczepić. Świat jest żywy, kolorowy i różnorodny, obfitujący w piękne widoki. Mamy tu też tryb dnia i nocy, oglądany krajobraz będzie się więc zmieniał. Maszyny prezentują się rewelacyjnie, ciekawie wypadają też tubylcy, noszący prostą odzież, wzbogaconą elementami pozyskanymi z mechazwierzów.

Walka i przetrwanie

Naszą główną bronią będzie łuk oraz strzały o różnych właściwościach, jak zamrażanie, podpalanie, elektryfikacja czy wprowadzanie zamętu (maszyna zaczyna wtedy atakować swoich pobratymców). Oprócz tego są jeszcze pułapki, na przykład wybuchowe oraz proca z pociskami do zadań specjalnych. Jako że żadne szanujące się fantasy nie może się obyć bez magicznego kijka, tu też taki dostaniemy, w postaci włóczni wykorzystywanej do walki wręcz, cichego eliminowania mniejszych maszyn lub przejmowania nad nimi kontroli.

Zanim przystąpimy do walki, warto się na chwilę zatrzymać, na przykład w wygodnej kępie wysokiej trawy, i poobserwować cele. Maszyny często będą występować w grupach, dobrze jest więc zaplanować działania. Może odciągnąć jednego osobnika od stada? Może uda się po cichu wyeliminować strażników? Może zastawić pułapkę na trasie przemarszu? Może w pierwszej kolejności odstrzelić działko temu dużemu paskudnikowi? Może użyć strzał pętających do czasowego unieruchomienia najgroźniejszego celu? Może ogłupić któregoś, by zaatakował inne? Opcji jest sporo i od naszej kreatywności zależy, jak rozwiążemy problem. Ale nie oszukujmy się, nawet najlepszy plan nie zawsze wypali, więc starcia często przybiorą bardziej dynamiczny obrót, obejmujący sprinty, uniki, strzały wymierzane w zwolnionym czasie, a nierzadko też paniczną ucieczkę w celu zachowania życia. Oraz powrót do przerzedzonego stada, by dokończyć dzieła.

Taki tryb walki bardzo przypadł mi do gustu. Trochę kombinatoryki i satysfakcja, jeśli uda nam się zrealizować zakładany plan, do tego adrenalina i ratowanie tyłka w pozostałych przypadkach. W walce pomoże nam też Focus, małe urządzonko czasowo podświetlające newralgiczne elementy u każdej maszyny. Z czasem nauczymy się, jakie są ich słabości, co pozwoli na sprawniejszą eliminację.

Wspomniałam o odstrzeliwaniu maszynom modułów. Jest to istotne z dwóch powodów. Po pierwsze, są to ich słabe punkty, co możemy, a nawet musimy, wykorzystać w walce. Zniszczenie modułu maskującego czy odstrzelenie działka zdecydowanie przechyli szalę na naszą korzyść, eliminując najgroźniejszych przeciwników lub chociaż znacznie ich osłabiając. Po drugie, odstrzelone elementy możemy później zebrać i wykorzystać w craftingu do tworzenia swoich zabawek, to znaczy wszelkich strzał, pułapek i pocisków.

Mankamenty

Zacznijmy od drzewka rozwoju, które jest mocno nierówne. Niektóre umiejętności są wręcz krytyczne, jak spowolnienie czasu czy możliwość wystrzeliwania dwóch lub trzech strzał jednocześnie. Inne z kolei zupełnie niewarte inwestowania w nie, jak umiejętność strzelania balansując na linie, która ma bardzo ograniczone zastosowania i spokojnie mogłaby być wbudowana w podstawowy zakres ruchów bohaterki. Oprócz tego sporo jest niewiele wnoszących wypełniaczy, typu pozyskiwanie większej ilości zasobów z roślin.

O ile główna oś fabularna poprowadzona jest w interesujący sposób, o tyle wszystkie zadania poboczne to czyste wypełniacze, polegające na pójściu gdzieś i ubiciu czegoś, bez żadnej głębszej historii. Szkoda, bo tak bogaty świat aż prosi się o rozwinięcie. Podobnie rzecz ma się ze spotykanymi postaciami. Bardziej zapamiętywalne będą może ze dwie, co – biorąc pod uwagę rozmach świata i drzemiący w nim potencjał – wypada dość słabo.

Po pewnym czasie początkowa świeżość tytułu może się rozmyć w zalewie powtarzalnych aktywności. Zwiedzamy kolejne rejony, czyścimy obozy z bandytów, walczymy z maszynami, wykonujemy proste zadania poboczne (sprowadzające się do walki z maszynami). Grało mi się przyjemnie, ale pod koniec czułam, że już wystarczy.

Konkluzje

Intrygująca – tak bym określiła tę grę. Ma bardzo charakterystyczny świat, który wciągnął mnie na wiele godzin, i którego odkrywanie ma swój niepowtarzalny urok. Do tego niebanalna historia, początkowo powolna, potem jednak nabierająca tempa, z satysfakcjonującym finałem. Niestety nie do końca wykorzystano tu potencjał fabularny, a powtarzalne zadania mogą po czasie zacząć męczyć. Tak czy inaczej bardzo polecam Wam samodzielne przeżycie tej przygody – to jedna z tych gier, o których szybko się nie zapomina.

  • Ocena Alexandretty - 7.5/10
    7.5/10

Gra zakupiona we własnym zakresie.

Screeny zapożyczone ze Steam, bo moje gdzieś przepadły.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 2

  1. Kupiłem tę grę już dawno temu i mnie odrzuciła, pomyślałem, dam drugą szansę. I nadal uważam że to wydmuszka.
    Poza walkami z maszynodinozaurami gra nie ma nic do zaoferowania.
    Skradanie się w niej jest totalnie bezsensowne, ale to nieważne, bo i tak się nie opłaca, najlepiej jest zawsze wziąć i włączyć Kratos mode. Tak, nawet sie nie opłaca w większości używać łuku bo szybciej rozwalilsz wrogów włócznią, a umówmy się, walka wręcz w tej grze została zrobiona totalnie po macoszemu.
    System handlu jest bezużyteczny, po przegraniu z 8 godzin miałem bez specjalnego starania się potężny ekwipunek, którym mógłbym ukończyć grę.
    No i jak już jesteśmy przy ekwipunku, to kto wymyślił, że okej dajemy maszynom jakieś tam wzorce zachowań, ale nie zrobimy tego ze zwierzętami? Polowanie na zwierzęta to nieśmieszny żart, tym bardziej, że musimy to robić aby odblokowywać lepszy ekwipunek xD
    Nawet nie chce mi się wspominać o znacznikach co 20 metrów żeby gracz się nie daj Bóg nie zgubił.
    Otwarty świat jest pusty, nic ciekawego tam nie znajdziesz. Zadania poboczne w większości nie mają żadnej podbudowy fabularnej, a jak mają to miałką. No a gra wyszła już lata po tym gdy krytykowano takie rozwiązania.
    Główna bohaterka to też jakiś żart. Sierota wychowywana w dziczy, a jednak wielka altruistka, w której brak jakiegokolwiek żalu. Do tego jeszcze nie ma żadnych problemów w kontaktach międzyludzkich, z łatwością nawiązuje znajomości i rozumie jak kto się czuje. No i też nikt jej w trakcie gry nie daje nawet za bardzo odczuć, że jest/była wyrzutkiem, wszyscy ją lubią XD
    No i są przerywniki filmowe rodem z poprzedniej dekady, nie zapomne jak doszedłem do tego kolesia, co nas zdradził, nie pamiętam jego imienia, też miał ten dynks w głowie co główna bohaterka. Atakują go niby te potwory w cut-scence i co? No i nic, pada, wstaje, pada, wstaje, pada, wstaje. W końcu pomożesz mu i zabijesz te maszyny i kultystów i co, no i jest spoko, w porządku, zdrowy jak ryba XD. W ogóle postacie poboczne to już w Skyrim lepiej udają że żyją niż w tej grze.
    No i główna fabuła, nie wiem jak można twierdzić, że jest ciekawa, jest miałka, sztampowa, bez polotu, może i pomysł jest w porządku, ale wykonanie żałośnie słabe. W tej grze nie ma nic zrobionego tak naprawdę dobrze, co najwyżej poprawnie. Skąd więc się wzięło to powszechne uwielbienie? Czyżby to przez to, że była exclusivem na Playstation, a wiadomo, że fanboje wszystko co jest exclusivem obwołują objawieniem i powtórnym przyjściem Chrystusa branży gier?

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
  2. Gra świetna, bardzo dobra warstwa fabularna, ale postacie poza główna bohaterka cóż… Do wiedźmina im daleko. Jakiś czas temu włączyłem na chwilę druga część Horizon i nie bylem w stanie stwierdzić, czy znam te postacie, czy nie. Najlepiej zagrać i trzymać się tylko głównej warstwy fabularne. Wspinanie na „ruchome wieże” też jest fajny elementem zabawy

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button