Książki

Tolkienowskie Q&A 18 (w 131 urodziny J.R.R. Tolkiena)

W 131 rocznicę urodzin J.R.R. Tolkiena (03.01.1892) zapraszam Was do lektury kolejnego odcinka cyklu Q&A poświęconego jego twórczości. Jako ciekawostkę można wspomnieć, że we Władcy Pierścieni wspomniane są 131 urodziny 

Spoiler

Bilba Bagginsa.

[collapse]
😉

Jako że to pierwszy w tym roku tekst związany z Tolkienem na FSGK, pod ostatnią odpowiedzią znalazło się też krótkie podsumowanie tego, które książki tego autora ukazały się w ubiegłym roku po raz pierwszy w oryginale lub zostały na nowo lub  po raz pierwszy przetłumaczone na język polski. Wspomnę także o publikacji, która została zapowiedziana na 2023 rok.

Ostrzegam, że w tekście znajdują się informacje z dzieł J.R.R Tolkiena, które mogą stanowić spoilery (także w odniesieniu do adaptacji i ekranizacji jego twórczości)! 

Arthur Parton (1842-1914), „Loch Lomond” (Wikimedia Commons).
Foreshadowing wydarzeń w Sammath Naur?

Hej,

Nie wiem czy kontynuujesz jeszcze tę serię, ale męczy mnie od jakiegoś czasu pewne zagadnienie.

W którymś z odcinków wyjaśniono, że upadek Golluma w ogień, to tak naprawdę interwencja Iluvatara.

Frodo w Dwóch Wieżach mówi do Golluma coś takiego:

Zaprzysiągłeś na to, co nazywasz swoim skarbem. Pamiętaj! Siła tego skarbu wiąże cię i zmusza do dotrzymania słowa, ale będzie starała się na swój przewrotny sposób zwieść cię, ku twej zgubie. Już się dałeś uwieść. I głupio się z tym zdradziłeś. Powiedziałeś: „Zwróć skarb Sméagolowi”. Nigdy więcej nie powtórz tego! Nie pozwalaj tej myśli zagnieździć się w twojej głowie. Nie odzyskasz go nigdy. Ale jeśli będziesz go pożądał, możesz bardzo źle skończyć. Powiadam ci: nie odzyskasz go nigdy. W ostatecznym niebezpieczeństwie włożę go na palec, Sméagolu, on zaś, który tak długo miał nad tobą władzę, ujarzmi cię znowu. Cokolwiek ci wówczas rozkażę, posłuchasz mnie, skoczysz w przepaść albo rzucisz się w ogień. Bo taki dam rozkaz. Ostrzegam cię, pamiętaj Sméagolu!
—J.R.R. Tolkien, Władca Pierścieni, Dwie Wieże, rozdział 3, „Czarna Brama jest zamknięta”; przeł. Maria Skibniewska—

Czy to zwykły foreshadowing, czy sugestia, że to jednak Frodo po ogłoszeniu się Władcą Pierścienia, rozkazał Gollumowi się potknąć? Nie wyklucza to też w zasadzie interwencji Iluvatara. Bardzo mnie ten fragment zaintrygował i jestem ciekaw twojej opinii. (pyta Iluvatar)

BT: Foreshadowing – tak, ale nie jestem pewien, czy chodzi tu o dokładne wyjaśnienie, co konkretnie zaszło w tych sekundach pomiędzy odebraniem Pierścienia Frodowi przez Golluma a upadkiem Golluma w czeluści… Bo ściśle rzecz biorąc Frodo mówi tu o takim przypadku, kiedy Pierścień zmusza Golluma do skoczenia w ogień w chwili, gdy Pierścień wciąż ma Frodo. Tymczasem ostatecznie dochodzi do takiej sytuacji, że jako ostatni Pierścień ma Gollum i dopiero wtedy dochodzi do upadku. A gdyby przyjąć, że upadek wynikał wtedy z rozkazu Froda, to musiałoby się to potoczyć tak, że chociaż Frodo stracił Pierścień, Pierścień nadal uznawał go za tego, kto decyduje, bo Gollum nie zdążył nad nim zapanować (o ile w ogóle byłby do tego zdolny). To jeszcze jest możliwe, ale problem pojawia się później: wychodziłoby na to, że Pierścień zmusił Golluma do zrobienia czegoś co spowodowało zniszczenie samego Pierścienia. A to już powinno być niemożliwe – Sauron uważał, że Pierścień powtrzymałby nawet jego samego przed działaniem, które miałoby unicestwić Pierścień.

Skoro tak, to mielibyśmy tu raczej tylko foreshadowing, że stanie się coś podobnego, ale nie dokładnie w ten sam sposób. Można pewnie spekulować, że teoretycznie mogło być tak, że Frodo wydał rozkaz jaki zapowiedział w powyższym fragmencie, ale rozkaz ten spełnił się nie dlatego, że Pierścień zmusił Golluma, ale dlatego, że Gollum miał w pamięci słowa Froda i jakoś podświadomie „zmusił się” do ich spełnienia. Ale znów – Pierścień powinien to zatrzymać. Dlatego uważam, że najlepiej pasuje wyjaśnienie, że poślizgnięcie się było interwencją samego Eru, dzięki której stało się coś, co według Saurona nie mogło się stać.

William Trost Richards (1833-1905), „Mglisty dzień” (Wikimedia Commons).
Liczebność Noldorów i Edainów w Pierwszej Erze

Czy da się ocenić, w jakiej sile (ilość) Noldorowie opuścili Valinor, goniąc za Morgothem?

Pytam, ponieważ elfy nie rozmnażały się w zastraszającym tempie, a w pierwszej fazie wojen z upadłym Valarem radzili sobie zaskakująco dobrze, co skończyło się nawet wieloletnim oblężeniem Angbandu (na co były potrzebne przecież ogromne siły). Rozumiem, że elfy z Valinoru były znacznie silniejsze w porównaniu do krewnych z trzeciej ery, ale Angband dysponował z pewnością przytłaczającą ilością wojska zbudowanego z Orków, Trolli, balrogów itd. (pyta TRON)

Wiadomo, że podczas Nirnaeth sam Turgon wyprowadził ok 10 000 wojska. Wprawdzie w Gondolinie mieszkali też Sindarowie, ale to pokazuje, że Elfów mieszkało tam bardzo wielu.

Podejrzewam, że w szczytowym momencie, przed przerwaniem oblężenia, było ich tam kilkadziesiąt tysięcy samych zdolnych do walki + drugie tyle Sindarów.

Ale dołączę się do tego pytania, pytając o ludzi. Ilu ich w tym szczytowym momencie było? (pyta Iluvatar)

BT: Przytoczona przez Iluvatara liczba wojowników z Gondolinu – 10 000 – to chyba jedyna konkretna liczba wojska elfów w okresie wojen Beleriandu. I rzeczywiście, w dodatku nie wiadomo, jaka część z tych 10 000 to Noldorowie, a jaka to Sindarowie. Zresztą stosunek Noldorów do Sindarów w Gondolinie na przestrzeni rozwoju legendarium ulegał zmianom – na początku wśród mieszkańców miasta mieli być prawie sami Noldorowie, a później miało być zupełnie inaczej, to Sindarów miało być znacznie więcej. Jednak największym problemem przy tego typu szacunkach jest to, że nie wiadomo, jak się ma stosunek liczby wojska do liczby ludności u elfów. W przypadku ludzi można założyć, że statystycznie będzie taki a taki odsetek dzieci, taki a taki odsetek osób w starszym wieku (choć gdybyśmy mówili o Númenorejczykach, to trzeba też wziąć pod uwagę ich większą długość życia), że jeśli kampania będzie prowadzona przez dłuższy czas w odległym miejscu, to pod bronią przy takim stanie rozwoju gospodarki można utrzymać tylko taki a taki odsetek potencjalnych kandydatów… Jednak u elfów wiele z tych czynników może wyglądać zupełnie inaczej.

Idąc dalej, nie wiadomo również, jaki odsetek ogólnej liczby zbrojnych Gondolinu stanowi te 10 000 z Nirnaeth Arnoediad. Przypuszczam, że spory, bo Turgon na pewno chciał, żeby jego pomoc dla Ligi Maedhrosa była istotna, ale co to dokładnie znaczy? Turgon był ostrożnym władcą, więc na pewno nie pozostawił miasta zupełnie bez obrońców… ale czy zdecydowałby się zostawić 2 000 zbrojnych, czy może 5 000? Nie wiadomo też, ile dokładnie czasu miał na przygotowania. Może gdyby dowiedział się wcześniej, przyprowadziłby 15 000? Tak czy inaczej, gdybyśmy nawet wiedzieli, jak się ma to 10 000 Turgona z Nirnaeth Arnoediad do ogólnej liczby mieszkańców Gondolinu, to i tak nie byłoby jasne nawet to, ilu Noldorów żyło w tym mieście – bo nie jest znana proporcja Noldorów do Sindarów. Przyjmując informację z późnego legendarium, Sindarów powinno być znacznie więcej. Ale czy znacznie więcej to 3 do 1, czy może 4 do 1, albo jakaś inna proporcja?

William Trost Richards (1833-1905), „Purgatory w pobliżu Newport” (Wikimedia Commons).

Na kolejnym etapie znów pojawiają się wątpliwości – pojawia się wzmianka, że Noldorowie Turgona w Nevraście stanowili jedną trzecią Noldorów należących do domu Fingolfina. Czy chodzi tu tylko o Noldorów Fingolfina, czy o wszystkich Noldorów, którzy przeszli przez Helcaraxë? W końcu Fingolfin prowadził również tę część zastępu Finarfina, która nie zawróciła do Valinoru. Z drugiej strony, po przybyciu do Hithlumu jest mowa osobno o hufcu Fingolfina i hufcu Finroda, syna Finarfina. Myślę, że tam gdzie jest mowa o 1/3, chodzi raczej o sam zastęp Fingolfina – dobrze pasuje to do tego, że Noldorowie z zastępu Fingolfina zamieszkali w trzech krainach: Nevraście (gdzie władał Turgon), Dór-lominie (gdzie władał Fingon) i Mithrimie (gdzie władał Fingolfin, który był też później Najwyższym Królem Noldorów w Śródziemiu). Warto wspomnieć, że trzeci syn Fingolfina – Argon – zginął wkrótce po przybyciu Noldorów do Śródziemia w bitwie w Lammoth, więc nigdy nie władał żadną krainą. (W Ludach Śródziemia pojawia się informacja, że nawet imię „Argon” nie było nigdy używane za życia jego posiadacza, gdyż wtedy posługiwano się quenejskim imieniem Arakáno, a sindarińska forma „Argon” powstała dopiero po jego śmierci).

A jak się ma liczba Noldorów Fingolfina do Noldorów Finarfina (którymi teraz władał Finrod) i do Noldorów Fëanora? Pojawia się wzmianka, że fëanoriańscy Noldorowie byli znacznie mniej liczni od hufców Fingolfina i Finroda, gdy te obozowały nad jeziorem Mithrim. Ale znów – jaka to dokładnie proporcja? 1:3? 1:4? 1:5? I dalej: jaka była proporcja Noldorów Fingolfina do Noldorów Finroda? Założone przez Finroda królestwo Nargothrondu było znacznie większe od pozostałych krain Noldorów – ale jak się to ma do liczby ludności? Noldorów każdym kroku trzeba dokonywać kolejnych założeń, więc gdybyśmy próbowali spekulować ilu dokładnie Noldorów przybyło do Beleriandu, moglibyśmy otrzymać najróżniejsze liczby.

Samuel Bough (1822-1878), „Loch w Wyżynnej Szkocji” (Wikimedia Commons).

Jedyne dokładne informacje na temat liczebności Noldorów dotyczą momentu rozpoczęcia Wielkiej Wędrówki znad Cuiviénen do Valinoru przez Quendich. I tu pojawia się kilka wersji, podanych w Naturze Śródziemia – jednak pomimo różnic, wszystkie liczby dotyczące Noldorów należą do podobnego przedziału. Tolkien rozważał następujące liczby elfów z poszczególnych szczepów w tym momencie ich dziejów:

  • 2 000 Vanyarów, 7 000 Noldorów, 11 000 Lindarów (Telerich), ok. 9 000 Avarich;
  • 2 100 Vanyarów, 8 400 Noldorów, 11 000 Lindarów, 10 800 Avarich
  • 1 700 Vanyarów, 6 800 Noldorów, 8 900 Lindarów, ok. 8 750 Avarich
  • 3 100 Vanyarów, 12 400 Noldorów, 16 500 Lindarów, ok. 16 000Avarich
  • 1 750 Vanyarów, 7 000 Noldorów, 9 250 Lindarów, 9 000 Avarich

Czyli prawdopodobnie w Wielką Wędrówkę wyruszyło kilka tysięcy Noldorów. Ilu jednak urodziło się później w Valinorze? Na pewno bardzo wielu. I pewnie można by spróbować przedstawić jakieś dokładniejsze przypuszczenia, wychodząc od różnych tabel przyrostu liczebności elfów przed Wielką Wędrówką i w jej trakcie. Ale znów: którą wersję przyjąć? I jak przeliczać daty podane w latach Valarów na lata słoneczne? Czy przyjmować, że rok Valarów to około 10 lat (jak to było przez dłuższy czas w rozwoju legendarium), czy przyjąć, że to 144 lata, co rozważał później Tolkien (wówczas rok Valarów jest tym samym co yén wspomniany w dodatku o kalendarzach we Władcy Pierścieni)? A od tego zależy, czy do Ucieczki Noldorowie mieszkali w Valinorze przez kilka tysięcy lat, czy przez kilkadziesiąt tysięcy lat.

Co do mnie, to wyobrażam to sobie tak, że do Beleriandu przybyło kilkaset tysięcy Noldorów. Jednak pewnie przesunięcie tej liczby do przedziału milionów też można dobrze uzasadnić – ale wtedy raczej do np. 1,5–2 mln niż do np. 8-9 mln (zwłaszcza jeśli przyjmie się 144 lata słoneczne jako jeden rok Valarów). Tak czy inaczej, Sindarowie byli zapewne znacznie liczniejsi od Noldorów. W takim razie gdyby uznać, że Noldorów było kilkaset tysięcy, Sindarów byłoby od nieco ponad miliona do nawet kilku milionów. Wielu z tych Sindarów zamieszkiwało później władztwa, którymi rządzili Noldorowie – Nevrast, Dor-lómin, Mithrim (sama nazwa tej krainy pochodzi zresztą od nazwy szczepu Sindarów, Mithrimów), Gondolin, Nargothrond itd. Jednak Sindarów, którymi władał król Thingol (Iathrimów z Doriathu i Falathrimów z wybrzeża, którym przewodził Círdan) było pewnie także przynajmniej kilkaset tysięcy. Nandorowie najwyraźniej nie byli zbyt liczni w porównaniu z pozostałymi grupami, ale pewnie było ich przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy, a może nawet nieco ponad 100 000. Sądzę więc, że w Beleriandzie mieszkało kilka milionów elfów.

Odnośnie sukcesów, jakie odnosili elfowie na początku wojen Beleriandu (w Pierwszej Bitwie, Bitwie pod Gwiazdami i Bitwie Chwalebnej): pewną rolę zapewne faktycznie odegrało to, że wkrótce po opuszczeniu Valinoru Noldorowie byli jeszcze w pełni sił. Jednak myślę, że zwycięstwa wynikały również z tego, że Morgoth nie miał jeszcze doświadczenia w walkach z elfami, a także z tego, że nie miał jeszcze czasu, żeby w pełni przygotować swoje wojska. Do powrotu Morgotha do Śródziemia Sauron przygotowywał już Angband i gromadził jakieś siły, ale musiał to robić w tajemnicy, co utrudniało sprawę. Nie było też jeszcze smoków, a to właśnie one – a przede wszystkim Glaurung – odegrały później znaczącą rolę. W dodatku w tej wersji legendarium w której Słońce i Księżyc powstają dopiero po zniszczeniu Dwóch Drzew, orkowie byli zdezorientowani i przerażeni pojawieniem się ich światła – dopiero później Morgoth był w stanie częściowo poradzić sobie z tym problemem za pomocą różnych oparów z Thangorodrimu.

William Trost Richards (1833-1905), „Zaśnieżone urwisko w Szwajcarii” (Wikimedia Commons).

W pierwszym okresie pobytu Noldorów w Beleriandzie nie ujawniły się jeszcze tak poważnie różne podziały pomiędzy tymi, którzy teoretycznie powinni razem opierać się Morgothowi – a po tym jak wyszedł na jaw atak Noldorów na Falmarich z Łabędziej Przystani, Thingol przestał wspierać Noldorów. Utrata armii Doriathu była z pewnością dużym osłabieniem sprawy elfów. Co do Oblężenia Angbandu – jego utrzymanie wymagało znacznych sił, ale odnoszę też wrażenie, że na początku Morgoth jakoś szczególnie się nie wysilał, żeby je znieść. Miał czas na gromadzenie orków, hodowanie smoków, rozsiewanie pogłosek prowadzących do waśni itd. Oblężenie Angbandu było raczej blokadą od strony Beleriandu niż takim oblężeniem, jak np. oblężenie Minas Tirith w Trzeciej Erze. (Możliwe nawet, że przez pewien czas Morgotha w ogóle w Angbandzie nie było – ale o tym w odpowiedzi na inne pytanie).

A potem przybyli ludzie – jedni opowiedzieli się za elfami, inni po stronie Morgotha… co też przyczyniło się do tego, że sytuacja się odwróciła. Czy może raczej: najpierw pojawienie się Edainów bardzo pomogło elfom, którzy w przeciwnym razie już wtedy mogliby mieć problem z blokowaniem sił Morgotha, ale później liczniejsi Easterlingowie nie tylko zrównoważyli Edainów, ale także ich przeważyli. A w tym momencie smoki były już gotowe.

Co do liczebności Edainów, o którą pytał Iluvatar – w ich przypadku nie mamy konkretnych danych co do okresu wojen Beleriandu, ale w Naturze Śródziemia pojawia się informacja, że elfowie Círdana przewieźli ze Śródziemia na Númenor od 200 000 do 350 000 Edainów. Około 1000 roku Drugiej Ery Númenorejczyków było już nieco więcej niż 2 miliony, a u schyłku dziejów Númenoru – 15 mln, nie licząc númenorejskich osad i kolonii w Śródziemiu.

Skoro już w dziesięcioleciach po Wojnie Gniewu Edainów było tak wielu, to przypuszczam, że przed przerwaniem Oblężenia przez Morgotha i upadkiem różnych krain Beleriandu mogło ich być nawet kilka milionów – pewnie nawet więcej niż elfów. Oczywiście, wielu z tych 200 000 – 350 000 Edainów mogło urodzić się już po wojnie (zasiedlanie Númenoru trwało około 50 lat), ale z drugiej strony, nie wszyscy Edainowie odpłynęli ze Śródziemia. (Warto też dodać, że oprócz Edainów na Númenor popłynęli też Drúedainowie, ale wojny Beleriandu przeżyło zaledwie kilka ich rodzin). A Easterlingowie byli jeszcze liczniejsi od Edainów.

William Trost Richards (1833-1905), „Pejzaż morski” (Wikimedia Commons).
Co wydarzyło się u pierwszych ludzi na Ardzie?

Nawiązując do postów wyżej. Zastanawia mnie kwestia trzech ludzkich rodów, które przekroczyły Góry Błękitne i dołączyły do Elfów. W którejś książce jeden z nich mówi, że zostawili za sobą cień i by nie zadawać bolesnych pytań. Czy gdzieś Tolkien wyjaśnił co się stało, co ich popchnęło do ucieczki?

W ogóle czy Tolkien gdziekolwiek napisał co się działo na wschodzie w I erze? (pyta Iluvatar)

BT: O tym, że początki ludzkości na Ardzie okrywa cień i o tym, że to temat, o którym ludzie nie chcą rozmawiać mówi Finrodowi Bëor w rozdziale XVII Quenta Silmarillion. Jest tam też wzmianka, że elfowie domyślili się później, że to Morgoth na wieść o pojawieniu się ludzi udał się na wschód i w jakiś sposób doprowadził do ich upadku – w każdym razie wyczuwali, że wydarzyło się coś podobnego do Bratobójstwa i Wyroku Mandosa na Noldorów. Dokładniejsze informacje o początkach ludzkości pochodzą z „Opowieści Adanel”, dodatku do „Athrabeth Finrod ah Andreth” („Rozmowy Finroda z Andreth”) w Pierścieniu Morgotha, dziesiątym tomie Historii Śródziemia. Adanel była siostrą Hadora i babką Emeldiry, matki Berena, a Andreth siostrą Bregora, ojca Barahira, którego synem był Beren. Andreth zakochała się w Aegnorze (bracie Finroda i Galadrieli), który odwzajemniał to uczucie, ale do ślubu nigdy nie doszło. (Wśród Eldarów był zwyczaj, że w czasie zagrożenia nie zawierano małżeństw, a Aegnor przeczuwał, że Oblężenie Angbandu zostanie przełamane).

Według legendy, którą Adanel przekazała Andreth (która z kolei, w niektórych wersjach, opowiedziała ją Finrodowi), u zarania dziejów ludzkości – w czasach, gdy od jej pojawienia się minęło tak niewiele czasu, że żaden człowiek jeszcze nie umarł – do pierwszych ludzi (zapewne żyjących wciąż w Hildórien, choć w opowieści nie pada ta nazwa) przemawiał Głos, który oznajmił im, że są jego dziećmi i że pewnego dnia Arda będzie należała do nich. Jednak gdy Atani zadawali mu pytania o najróżniejsze sprawy, które ich ciekawiły, Głos odpowiadał, że lepiej będzie, jeśli sami odnajdą odpowiedzi. Ale ludzie chcieli wszystkiego na już, więc rozmawiali z Głosem coraz rzadziej.

Alfred de Bréanski Senior (1852-1928), „Górskie mgły, Loch Katrine” (Wikimedia Commons).

Pewnego razu wśród Atanich pojawił się ktoś, kto miał postać człowieka, ale wydawał się znacznie wspanialszy od nich. Oznajmił, że gdyby ludzie otrzymali odpowiednią wiedzę, mogliby mieć wszystko, czego pragną. W trakcie gdy przemawiał, Atani nagle zwrócili uwagę na to, że szaty przybysza są niezwykle piękne, srebrne i złote, i że ma on na sobie koronę i drogocenne kamienie. Zaoferował wtedy, że będzie ich nauczał, a Atani na to przystali. Okazało się, że wiedza nie przybywała szczególnie szybko, a nauki tego kogoś raczej rozbudzały pragnienia kolejnych rzeczy, niż zaspokajały te dawne. Ale przybysz przynosił także Atanim różne dary (a siebie nazywał Dawcą Darów), więc wciąż go słuchali. Mówił im o świecie – o Ziemi i tym, co leży poza nią, w tym o Ciemności. W końcu temat Ciemności zdominował wszystkie inne. Przybysz przekonywał, że bezkresna Ciemność jest najpotężniejsza, ale on jest jej władcą, który stworzył różne światła i jest w stanie chronić Atanich przed Ciemnością, która chce ich pożreć. Oznajmił też, że Głos, którego wcześniej słuchali, był właśnie Głosem Ciemności.

Nadszedł dzień, w którym nastąpiło zaćmienie Słońca. Wtedy przybysz powrócił, a Atani padli przed nim na kolana. Przemawiał o tym, że Ciemność się zbliża z winy tych, którzy wciąż słuchają Głosu. Dał im też wybór – albo wybiorą go swoim panem, albo wybiorą Ciemność. Gdyby jednak go odrzucili, po prostu od nich odejdzie, bo jest tak wielki, że cała Ziemia jest dla niego czymś nieistotnym. Wtedy Atani przysięgli mu wierność i wyrzekli się Głosu. Potem nowy władca kazał wybudować sobie świątynię, a gdy to nastąpiło, kazał oddać sobie pokłon. Wówczas władca zniknął.

Od tego czasu ludzie lękali się Ciemności, ale ten, którego wybrali sobie na władcę wracał do nich rzadko. Ponadto, teraz za każdą rzecz domagał się czegoś od ludzi. Głos odezwał się do Atanich już tylko raz, mówiąc, że choć się go wyrzekli, wciąż są jego – i że od tej pory życie ludzi będzie krótsze, a po nim trafią przed Głos i przekonają się, kto tak naprawdę jest Panem. Ale Atani sądzili, że mówi to Głos Ciemności i bali się jeszcze bardziej. Od tego czasu zaczęli też umierać, ale gdy prosili swojego władcę o ratunek, ten oznajmił, że nic go to nie obchodzi. Atani wciąż spełniali każde polecenie władcy, ale po części z lęku także przed nim, bo zapowiedział, że w przeciwnym razie to on ich uśmierci. Zaczęli też robić nie tylko to, czego władca się domagał, ale także różne rzeczy, których ich zdaniem by chciał. Wtedy wybrał sobie niektórych z ludzi, najwierniejszych mu, i uczynił ich władcami. Ci nowi władcy okrutnie traktowali wszystkich pozostałych.

W końcu niektórzy z Atanich ośmielili się powiedzieć, że Głos mówił prawdę, a ten, przed którym upadli to Nieprzyjaciel, Ciemność. Ale pozostali tego nie przyjęli i z obawy, że władca dowie się o tych słowach, zaczęli zabijać tych, którzy uznawali Głos – między innymi w ten sposób, że wrzucali ich w ogień w świątyni. Zakończenie legendy mówi o tym, że niektórzy zdołali jednak uciec i odeszli w odległe strony.

Alfred de Bréanski Senior (1852-1928), „Wąwóz w Wyżynnej Szkocji” (Wikimedia Commons).

Tyle mówi legenda – nie wiadomo, na ile to dosłowny zapis pradziejów Atanich, ale w każdym razie z wersji przypisuje Upadek ludzi temu, że uznali Morgotha za swojego króla i boga. A grupą, która zdołała uciec i powędrowała na Zachód w poszukiwaniu światła byli przodkowie Edainów. Co do tego, kim był Dawca Darów – sama opowieść sugeruje, że był to Morgoth. Eldarowie mieliby więc rację, gdy podejrzewali, że w czasie Oblężenia Morgoth opuścił Angbandu i w odległych krainach odnalazł ludzi. Później jednak Tolkien rozważał taką możliwość, żeby bezpośrednio odpowiedzialny był Sauron.

Tolkien doszedł też do wniosku, że z chronologią, w której od pojawienia się ludzi do ich przybycia do Beleriandu mija zaledwie nieco ponad 300 lat wiążą się poważne problemy. Na przykład, w momencie wkroczenia Edainów do Beleriandu ludzie są już bardzo zróżnicowani pod względem języka, wyglądu, kultury itd. W dodatku ich początki są tak mgliste, że prawie nic o nich nie wiedzą. A przecież minęły tylko trzy stulecia. Tolkien rozważał więc uczynienie sporej zmiany – ludzie pojawiliby się na Ardzie znacznie wcześniej niż w wersji, która teraz znajduje się w Silmarillionie, w której ludzie budzą się o pierwszym wschodzie Słońca, czyli już po powrocie Noldorów do Śródziemia. (Zresztą w tym późnym legendarium Słońce i Księżyc tak czy inaczej istniały od początku istnienia Ardy, a rola Dwóch Drzew była inna).

Według jednej z wersji przedstawionych w Naturze Śródziemia, przed przybyciem Edainów do Beleriandu ludzkość istniała już przez ponad 64 500 lat, a elfowie przebudzili się jakieś 7 200 lat wcześniej. Tolkien pisze, że z naukowego punktu widzenia istnienie ludzkości na Ardzie pewnie i tak jest za krótkie, bo jego łączny czas to ok. 80 000 lat – ok. 64 000 przed wkroczeniem Edainów do Beleriandu i ok. 16 000 lat po nim – ale w każdym razie jest to bardziej prawdopodobne niż zaledwie 310 lat pomiędzy przebudzeniem i dotarciem do Beleriandu. W innej wersji tego tekstu ludzie pojawiają się ok. 14 400 lat po elfach, a w roku 310 istnieją już od 57 190 lat.

Co do dziejów ludzi w Pierwszej Erze – bez względu na to, na którą wersję spojrzymy (310 lat, czy dziesiątki tysięcy lat istnienia Atanich), nie dysponujemy szczegółami na temat wydarzeń na wschodzie Śródziemia, bo rozgrywały się dala od miejsca przebywania Eldarów, sami ludzie najwidoczniej nie mieli jeszcze pisma, a nawet z ustnych przekazów Edainowie wiedzieli niewiele pewnego.

William Trost Richards (1833-1905), „Zamek na kornwalijskim wybrzeżu” (Wikimedia Commons).
Lindon w Trzeciej Erze

Co stało się z królestwem Lindonu po śmierci Gil-galada? Exodus do Valinoru był ogromny po wojnie ostatniego sojuszu, ale czy w trakcie wydarzeń wojny o pierścień, elfy Círdana nie dysponowały już żadną siłą zdolną pomóc Śródziemiu? (pyta TRON)

BT: Wszystko wskazuje na to, że pod koniec Trzeciej Ery w Lindonie pozostało bardzo niewielu elfów, którzy mieszkali głównie w samej Szarej Przystani (Mithlondzie) – po roku 1975 tej ery nie ma już nawet więcej mowy o dwóch innych znanych z nazwy przystaniach, Forlondzie i Harlondzie. Po tym właśnie roku, w którym Círdan zebrał pewne siły do walki z Angmarem, nie ma też już wzmianek o udziale elfów Lindonu w walkach. Przypuszczam, że w czasie Wojny o Pierścień w dawnym królestwie Gil-galada mogło pozostać jedynie kilkuset elfów (i to raczej w tych niższych setkach). Wielu elfów z Lindonu zginęło w wojnie Ostatniego Sojuszu, ale przez całą Trzecią Erę kolejni stopniowo odpływali na Zachód. Zastanawiam się, czy zmniejszenie liczby elfów w Lindonie nie było też spowodowane tym, że w przeciwieństwie do Rivendell i Lothlórien kraina ta nie była chronioną mocą Pierścienia Ognia odkąd Círdan odstąpił Naryę Gandalfowi. Co do udziału elfów Círdana w wojnie o Pierścień – myślę, że było ich tak niewielu, że wszyscy, którzy mogli brać udział w walkach musieli pozostać w Mithlondzie na wypadek, gdyby Sauron odzyskał Pierścień lub nawet bez niego pokonał Gondor, Leśne Królestwo, Lothlórien i inne krainy. Wówczas utrzymanie Przystani choć przez pewien czas byłoby kluczowe, żeby elfowie mieli szansę ucieczki za morze.

William Trost Richards (1833-1905), „Odpływ w Newport na Rhode Island” (Wikimedia Commons).
Los Eärendila

Trochę z przymrużeniem oka – Earendil – wielki bohater pierwszej ery, naprawdę nie mógł otrzymać lepszej “nagrody”, aniżeli zostania samotną gwiazdą na niebie (czasem odwiedzała go Elwinga)? Kim w zasadzie się stał po ostatecznym pokonaniu Morgotha? Majarem? Dlaczego nie pozostał na ziemi tak jego rodzina albo nie powędrował na zachód? (pyta TRON)

BT: Eärendil (tak jak Elwinga) mógł wybrać, czy chce być zaliczony do elfów, czy do ludzi i wybrał elfów. Przemiana jednego z Dzieci Ilúvatara w Majara to pewnie coś, czego nawet Valarowie nie byliby w stanie dokonać swoją mocą, a poza tym nie mieliby raczej do tego prawa, bo bycie Dzieckiem Ilúvatara to szczególny dar samego Eru. Elf może co najwyżej osiągnąć taki poziom wiedzy i duchowej mocy, że będzie niemal dorównywał niektórym Majarom, ale nadal pozostanie elfem, będzie potrzebował do życia i ciała, i ducha, podczas gdy Majarowie nie potrzebują ciała. Jedynym znanym przypadkiem takiego niemal dorównania Majarom był Glorfindel po śmierci w walce z balrogiem i powrocie do życia w Valinorze (Tolkien wspomina o tym w poświęconym temu elfowi tekście w Ludach Śródziemia) – ale to zupełnie wyjątkowa sytuacja, a poza tym nawet wtedy Glorfindel nie stał się Majarem. (Ta szczególna moc Glorfindela mogła być powodem dla którego nie nadawałby się na członka Drużyny Pierścienia – jego obecność bardzo trudno by ukryć przed Sauronem czy Nazgûlami). Eärendil nie miał nawet żadnych majarskich przodków, w przeciwieństwie do Elwingi, która była wnuczką Lúthien, której matką była Meliana.

A co do losu „samotnej gwiazdy” – wydaje mi się, że to nie było tak, że Eärendil musiał nieustannie podróżować. Jest mowa o tym, że jego statek powracał do Valinoru, co miałoby niewielki sens, gdyby nie mógł zejść na ląd. Poza tym skoro opowieść o Eärendilu jest mitem astronomicznym, to można się zastanawiać, czy okresom, gdy Wenus nie jest widoczna na niebie nie mógłby odpowiadać dłuższy odpoczynek Eärendila w Błogosławionym Królestwie. Poza tym jest też mowa o tym, że Vingilota można najczęściej ujrzeć wtedy, gdy krótko przed świtem lub krótko po zmroku Eärendil wraca do Valinoru – czyli możliwe, że Eärendil wracał nawet codziennie (a pora wyruszenia i powrotu zależała od fazy cyklu Wenus – czy w danym momencie jest widoczna z Ardy jako Gwiazda Poranna, czy jako Gwiazda Wieczorna). Zastanawiam się nawet, czy w późnym legendarium nie zostałoby to przedstawione w ten sposób, że Wenus istniała już wcześniej, a z podróżą Eärendila nie było związane jej powstanie, tylko zabłyśnięcie przez nią wyjątkowym światłem silmarila – w jednym z tekstów w Naturze Śródziemia pojawia się wzmianka, że Quendi określali kiedyś Wenus nazwą Elmō, a później imieniem Eärendila. W takim wypadku bez wątpienia nie mogłoby to wyglądać w ten sposób, że gdyby Eärendil na chwilę przestał sterować Wenus, to wyleciałaby z orbity. Podobnie zresztą byłoby ze Słońcem i Księżycem – Ariena i Tilion byliby ich strażnikami, ale już nie dosłownie sternikami. (Elmo to także imię młodszego brata Elwëgo i Olwëgo, który występuje też pod imieniem Nelwë. W niektórych wersjach od Elma pochodził Celeborn. Elmo był też przodkiem Nimloth, matki Elwingi – może właśnie dlatego nosi to samo imię, co planeta Wenus przed podróżą Eärendila i Elwingi?).

William Trost Richards (1833-1905), „Na brzegu New Jersey” (Wikimedia Commons).

W każdym razie, los Eärendila polegał na tym, że nie mógł powrócić do Śródziemia – ale tak było ze wszystkimi Noldorami, którzy wrócili do Valinoru. Wynikało to zapewne z tego, że według Valarów nie mogło być tak, że Noldorowie zostawiają sobie przywileje życia w Valinorze pod opieką Valarów, ale jednocześnie twierdzą, że nie chcą opieki Valarów. Tolkien pisze, że Valarowie tak naprawdę dali Noldorom to, czego sami chcieli – wolność od tej opieki. A że miało to poważne i przykre dla Noldorów konsekwencje, było już problemem samych Noldorów. Po Wojnie Gniewu zakaz powrotu został zniesiony, ale jednak przynajmniej częściowe konsekwencje wcześniejszego buntu – a zwłaszcza napaści na Telerich – musieli oni ponieść.

Można przypuszczać, że gdyby Eärendil i Elwinga wybrali przeznaczenie ludzi, byłoby na odwrót – wróciliby do Śródziemia, ale nie mogliby popłynąć do Valinoru (w tej sytuacji pewnie zamieszkaliby na Númenorze). Zresztą jeśli przypuszczenie, że Eärendil częściej lub rzadziej wracał do Valinoru jest poprawne, to jego sytuacja różniła się od sytuacji innych Wygnanych Noldorów, którzy po powrocie mieszkali na Tol Eressei. Mogli oni czasami pływać do Valinoru i spędzać tam pewien czas, ale nie mogli tam stale przebywać.

Skoro mowa o wyborze Eärendila i Elwingi: w jednym z wcześniejszych odcinków odpowiadałem na pytanie dlaczego potomkowie Elronda także otrzymali wybór, a takiej możliwości u potomków Elrosa nie ma żadnych wzmianek. Jeśli kiedyś powstanie odcinek Tolkienowskiego Q&A w którym wrócę do niektórych wcześniejszych pytań, żeby uwzględnić informacje z Natury Śródziemia, wrócę również do tego pytania– ale już teraz warto wspomnieć, że w jednym z tekstów z tego zbioru pojawia się informacja, że Tolkien rozważał, by możliwość wyboru otrzymał też syn Elrosa, Vardamir, a być może także jego wnuk, Amandil (choć tę ostatnią opcję Tolkien później przekreślił – podobnie jak analogiczną opcję z Eldarionem, synem Arweny i Aragorna). A gdyby wybierać mógł Vardamir, to pewnie tak samo byłoby w przypadku jego rodzeństwa: Tindómiel, Manwendila i Atanalcara (a w wersji z wyborem Amandila i Eldariona, wybierać mogłoby pewnie także rodzeństwo Tar-Amandila: Vardilmë, Aulendil i Nolondil).

Jednak Vardamir wybrał los ludzi, a gdy Elros – który był wyjątkowo długowieczny nawet jak na Númenorejczyka – zmarł, Vardamir liczył sobie już ponad 380 lat, więc od razu przekazał tron synowi (formalnie przyjęto jednak, że panował rok), skąd wziął się zwyczaj, że númenorejski monarcha nie panował do końca życia, tylko w pewnym momencie przekazywał tron następcy. Ciekawe jednak, co by się stało, gdyby Vardamir wybrał, że pragnie losu elfów – czy wtedy musiałby odstąpić berło Númenoru? Myślę, że mogło tak być, bo sytuacja, w której nad królestwem ludzi panuje nieśmiertelny monarcha mogłaby łatwo doprowadzić do problemów (przed Naturą Śródziemia sądziłem, że uniknięcie czegoś takiego mogło być przyczyną dla której potomkowie Elrosa nie otrzymali możliwości wyboru).

William Trost Richards (1833-1905), „Pejzaż morski” (Wikimedia Commons).
Rohan a Mercja

Myślałam, że Rohan to Mercja, jedno z królestw w Wielkiej Brytanii. W serialu Last Kingdom (Upadek królestwa) rzeźbione zdobienia budynków są podobne do tych w Rohanie (pyta Ant)

[To pytanie zostało zadane pod Tolkienowskim Q&A 14, w którym odpowiadałem na pytanie Iluvatara o to, w jaki sposób można dopasować krainy Śródziemia do dzisiejszej Europy. Wspomniałem o dwóch możliwościach, w zależności od tego, czy umiejscowi się Shire w Anglii, czy w Niderlandach. W tym pierwszym przypadku większa część Rohanu pokrywa się z północnymi Włochami, natomiast w tym drugim Rohan pokrywa się z częścią Austrii, Słowenii, Chorwacji i Węgier. – BT]

BT: Pod względem kulturowym Rohan rzeczywiście ma najwięcej wspólnego z Anglią w okresie anglosaskim – na wiele podobieństw zwraca uwagę m.in. Tom Shippey w Drodze do Śródziemia i w J.R.R. Tolkien. Pisarz stulecia. I rzeczywiście, z anglosaskich królestw Rohanowi najbliżej do Mercji – Shippey pisze choćby o tym, że imiona Rohirrimów pochodzą konkretnie z dialektu mercjańskiego staroangielskiego, a nie z dialektu zachodniosaksońskiego (z Wessexu), który nazywa się niekiedy „klasycznym” dialektem tego języka. W przeciwnym razie Saruman nazywałby się Searuman, a Herugrim – Heorugrim. Shippey zauważa też, że sama nazwa, którą sami Rohirrimowie określają swój kraj – Mark (Marchia) – znaczy tyle samo co Mercja, bo Mercia to zlatynizowana forma nazwy *Mearc u zachodnich Sasów, ale sami mieszkańcy Mercji używaliby formy w dialekcie mercjańskim, *Marc, co wymawia się jak Mark. Shippey pisze też o różnych inspiracjach Beowulfem przy tworzeniu Rohanu – na przykład, w rozdziale o przybyciu do Meduseld jest kilka wyraźnych aluzji do tego utworu. Oczywiście, wydarzenia Beowulfa toczą się w Skandynawii – Beowulf jest Geatem, Hrothgar włada częścią dzisiejszej Danii itd. Ale to Skandynawia opisana z perspektywy anglosaskiej. Shippey podkreśla jednak, że Rohan to nie proste przeniesienie anglosaskiej Anglii do Śródziemia, bo są też istotne różnice. Są też inne źródła inspiracji – na przykład, dzieje Gotów.

Alfred de Bréanski Senior (1852-1928), „Źródło szkockiego loch” (Wikimedia Commons).
Krótkie podsumowanie Tolkienowskich publikacji w 2022 roku

W czerwcu ubiegłego roku ogłoszono, że Zysk i ska planuje wydać po polsku wszystkie dwanaście tomów The History of Middle-earth – Historii Śródziemia (w języku angielskim kolejne tomy tej serii pod redakcją Christophera Tolkiena ukazywały się od 1983 do 1996 roku). W 2022 roku ukazał się tom pierwszy, Księga Zaginionych Opowieści, część 1 (KZO 1), w nowym przekładzie Marii Gębickiej-Frąc i Cezarego Frąca. KZO 1 i KZO 2 wydano już po polsku w dwóch różnych tłumaczeniach w latach 90., jednak pozostałe dziesięć tomów nadal czeka na publikację w Polsce.

Księga Zaginionych Opowieści, część 1 – okładka (wyd. Zysk i ska).

W skład zespołu tłumaczy pracujących nad Historią Śródziemia (HŚ) poza wspomnianymi Marią Gębicką Frąc i Cezarym Frącem (także: HŚ 6 – Powrót Cienia; HŚ 7 – Zdrada Isengardu; HŚ 8 – Wojna o Pierścień) wchodzą także: Agnieszka Sylwanowicz (HŚ 3 – Ballady Beleriandu; HŚ 4 – Kształtowanie Śródziemia; HŚ 12 – Ludy Śródziemia), Paulina Braiter (HŚ 10 – Pierścień Morgotha, HŚ 11 – Wojna o Klejnoty) oraz Ryszard Derdziński (HŚ 5 – Utracona droga i inne pisma; HŚ 9 – Sauron pokonany) a także Joanna Drzewowska i Katarzyna Staniewska, które przełożą poezję i Marek Gumkowski jako redaktor.

Pod koniec roku ukazała się również Natura Śródziemia w przekładzie Ryszarda Derdzińskiego. W oryginale ten zbiór tekstów J.R.R. Tolkiena pod redakcją Carla F. Hostettera został wydany we wrześniu 2021 roku.

Natura Śródziemia – okładka (wyd. Zysk i ska).

W listopadzie pojawiła się książka The Fall of Númenor [Upadek Númenoru] pod redakcją Briana Sibleya. Nie zawiera ona nieznanych przedtem tekstów, lecz stanowi zbiór dotyczących Drugiej Ery materiałów wybranych z Władcy PierścieniSilmarillionuNiedokończonych opowieściHistorii Śródziemia oraz Natury Śródziemia.

The Fall of Númenor – okładka (wyd. HarperCollins).
Książka Tolkiena zapowiedziana na 2023 rok

Na marzec 2023 roku zapowiedziano publikację książki The Battle of Maldontogether with The Homecoming of Beorhtnoth [Bitwa pod Maldon, razem z Powrotem do domu Beorhtnotha], której redaktorem jest Peter Grybauskas. Znajdzie się w niej dokonany przez J.R.R. Tolkiena przekład staroangielskiego poematu Bitwa pod Maldon (z którego zachowało się 315 wersów [poprawka: 325]), a także niepublikowany wcześniej wykład Tolkiena „The Tradition of Versification in Old English” [Tradycja wersyfikacji w staroangielskim]. Zbiór ten będzie zawierał również The Homecoming of Beorhtnoth Beorhthelm’s Son [Powrót do domu Beorhtnotha, syna Beorhthelma], czyli wierszowany dialog autorstwa Tolkiena, który ma stanowić dalszy ciąg staroangielskiego poematu, oraz dwa związane z nim eseje, The Death of Beorhtnoth Ofermod. Te trzy teksty były już wydawane w różnych zbiorach Tolkienowskich, ale obecnie są raczej trudno dostępne.

The Battle of Maldon: together with The Homecoming of Beorhtnoth – okładka (wyd. Harper Collins).

Książka nie jest bezpośrednio związana z legendarium, więc to raczej publikacja dla osób, które interesują się okresem staroangielskim lub także tą częścią twórczości Tolkiena, która nie dotyczy Śródziemia. W samym legendarium można jednak dostrzec wpływy Bitwy pod Maldon i tego, co Tolkien pisał na jej temat jako uczony (o tych podobieństwach pisali m.in. Tom Shippey i Jane Chance). Według zapowiedzi także Peter Grybauskas w swoich komentarzach poruszy temat inspiracji Maldon we Władcy Pierścieni.

Na wypadek, gdyby ktoś wolał unikać jako spoilerów informacji dotyczących staroangielskiego poematu i Tolkienowskiego dialogu stanowiącego jego kontynuację, kilka informacji na temat bitwy pod Maldon zakryję pod tagiem.

Spoiler

Bitwa pod Maldon miała miejsce w 991, za panowania króla Æthelreda II (zwanego później Bezradnym), a zmierzyły się z niej z jednej strony siły anglosaskie dowodzone przez ealdormana Beorhtnotha (Byrhtnotha), a z drugiej skandynawscy najeźdźcy. Gdy Anglosaski przybyli pod Maldon, wrogowie znajdowali się na rzecznej wyspie, którą z lądem łączyła tylko wąska grobla. Beorhtnoth postanowił jednak ustąpił pola przeciwnikowi i wycofał swoje oddziały tak, żeby przeciwnicy mogli przejść na ląd i ustawić szyki. Przed rozpoczęciem starcia anglosascy wojownicy zsiedli z koni, by walczyć pieszo – na ten szczegół zwraca uwagę Tom Shippey jako na ważną różnicę pomiędzy Rohirrimami a Anglosasami. Gdy walka już trwała, w pewnym momencie jeden z anglosaskich wojowników ukradł konia Beorhtnotha i uciekł, co spowodowało ogólną panikę u Anglosasów, którzy sądzili, że dowódca ich porzucił. Ostatecznie Skandynawowie zwyciężyli, a Beorhtnoth poległ. Tolkienowski utwór The Homecoming of Beorhtnoth rozgrywa się na pobojowisku, gdzie dwaj anglosascy wojownicy – młody Torhthelm i starszy Tídwald – szukają ciała swojego wodza, by przewieźć je do klasztoru na pogrzeb. Wywiązuje się pomiędzy nimi spór o to, czy postawa dowódcy była właściwa. Torhthelm wierzy w pieśni, które sławią poległych bohaterów, ale doświadczony przez życie Tídwald podchodzi do sprawy inaczej.

[collapse]
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 11

  1. „A gdyby przyjąć, że upadek wynikał wtedy z rozkazu Froda, to musiałoby się to potoczyć tak, że chociaż Frodo stracił Pierścień, Pierścień nadal uznawał go za tego, kto decyduje, bo Gollum nie zdążył nad nim zapanować (o ile w ogóle byłby do tego zdolny). ”

    Tylko warto zaznaczyć, że pierścień do końca znajdował się na palcu Froda… w rękach Golluma. Czyżby to właśnie nie miało znaczenia? 🙂 I dlatego doszło do takiej „niewyjaśnionej” sytuacji? Pierścień może nie zrozumiał jeszcze, że znajduje się w posiadaniu Golluma i posłuchał Froda, który stał bezpiecznie od krawędzi.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Czyli trochę tak jak z [spoiler] silmarilem w ręku Berena [/spoiler]? 🙂
      Ale nadal mi to nie pasuje, bo Pierścień raczej powinien wyczuć, że teraz ma go już Gollum.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Powinien, ale podoba mi się pomysł, że do jego zguby doprowadziła jego własna przewrotność. Bo faktycznie Gollum nigdy go nie odzyskał, ostatecznie Frodo włożył go na palec i Gollum rzucił się w przepaść.

        Był też pewien jednoręki gnom, który rzucił się w ognistą przepaść z klejnotem. I chyba Tolkien go opisał wcześniej niż Froda. Ciekawe czy myślał o tym gdy pisał Władcę. W końcu Silmarillion i Władca Pierścieni to miała być jedna wielka opowieść o zdradliwych klejnotach.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  2. Jak czytam te ilości elfów które żyły to nasuwa się kolejne pytanie. Jakto było z tym valinorem. Nie jest to nieskończona kraina bo mamy jej mapę, elfy żyły wiecznie i rozmnażały się w sumie wiecznie zatem jak wyżywić i pomieścić nieskończona ilość elfów? Czy należy valinor traktować jako quasi niebo tj nie fizyczne miejsce? Czy do valinoru trafiały zabite elfy? A jeśli tak to co się działo z elfami zabitymi w valinorze?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Znowu odpowiem na razie w wersji skróconej, a później w którymś odcinków to rozwinę:
      Tolkien rozważał w pewnym momencie, żeby Valinor od przemiany Ardy był niematerialny, ale wygląda na to, że takie rozwiązanie jest niemożliwe ze względu na to, że [spoiler] do Valinoru odpłynęli śmiertelni Bilbo, Frodo, Sam i Gimli – oczywiście, ściśle rzecz biorąc nie dotarli do samego Valinoru, tylko na Tol Eresseę, ale ta wyspa w takim układzie też nie byłaby częścią fizycznej Ardy. Poza tym wtedy Ælfwine nie mógłby dotrzeć na Tol Eresseę i wysłuchać opowieści elfów, a tej opowieści ramowej Tolkien nigdy jednoznacznie nie porzucił. [/spoiler]

      Ale wzrost liczebności elfów w Valinorze w Czwartej Erze i kolejnych epokach raczej nie trwałby bez końca, bo nawet w Valinorze w końcu elfowie w końcu nie będą już żyć w ciałach i pozostaną tylko dusze elfów czekające na koniec Ardy. Ten moment zostanie tam osiągnięty znacznie później niż w Śródziemiu, ale w końcu do niego dojdzie.

      Co do elfów, którzy umarli – ich dusze trafiały do Domów Mandosa w Valinorze, ale dopóki elfowie nie otrzymali od Valarów nowego ciała (takiego samego jak poprzednie), to nie mogli w żaden sposób działać w materialnym świecie.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. „łączny czas to ok. 80 000 lat – ok. 64 000 przed wkroczeniem Edainów do Beleriandu i ok. 16 000 lat po nim”.

    Skąd te 16 000 lat po wkroczeniu Edainów do Beleriandu? Chodzi o I, II i III Ery oraz późniejsze lata, „nasze ery”?

    Czytając te wszystkie odpowiedzi na pytania o liczbę elfów oraz kolejne pytania o wyżywienie elfów w Valinorze, dochodzę do wniosku, że opowieści o I Erze należy bardziej traktować jak mitologię niż historię. W mitach nie badamy statystyk, nie sprawdzamy jak to było możliwe (co przez 10 lat jedli Achajowie pod Troją, czym Noe karmił zwierzęta na arce). Mamy mit i tyle, nie liczą się realia a przekaz opowieści. Niestety chyba sam Tolkien odszedł od tego pod koniec życia. Jeśli tak wyliczał te lata istnienia ludzkości, chciał urzeczywistniać mitologie, urealniać mity stworzone przez siebie. A to się zawsze źle kończy.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Z jednej strony masz rację i mitoligicznie czytałbym np. fakt „wniebowstąpienia” earendila, ale już sam fakt życia elfów, wygląd valinoru, wojny elfów nie tylko nie był stricte mitologiczne, ale dzięki temu, że elfy żyją wiecznie to istnieją osoby, które te mitologiczne czasy pamiętają, to odbiera to im trochę z ich mityczności imho.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Skąd te 16 000 lat po wkroczeniu Edainów do Beleriandu? Chodzi o I, II i III Ery oraz późniejsze lata, “nasze ery”? (dlg)

      Tak, to te pozostałe ok. 280 lat Pierwszej Ery, 3441 lata Drugiej, 3021 lat Trzeciej + Ery Czwarta, Piąta i Szósta (łącznie ok. 7300 lat) + ok. 1960 lat Siódmej Ery (czyli teraz trzeba by jeszcze dodać 63 lata).

      Co do próby wprowadzenia w legendarium daleko idących zmian, którą Tolkien rozważał po wydaniu Władcy Pierścieni: z perspektywy „wewnątrz” świata przedstawionego wynikało to m.in. z tego, że Tolkien doszedł do wniosku, że Eldarowie powinni jednak dysponować większą wiedzą niż ludzie (dzięki choćby temu, że dzięki lepszemu wzrokowi potrafiliby lepiej obserwować niebo), a poza tym wielu z nich przez tysiące lat przebywało w Valinorze obok Valarów i Majarów, więc powinni wiele się od nich nauczyć. Dlatego jednym z rozwiązań byłoby przedstawienie takiego legendarium jakie istniało wcześniej jako ludzkiej wersji, opartej na przekazach Eldarów, ale też na różnych tradycjach Númenorejczyków i ich przodków. Czyli obok ludzkich wersji opowieści z np. płaską Ardą, Słońcem powstającym długo po uformowaniu Ardy itd. byłyby też wersje elfickie, lepiej oddające to, jak faktycznie było.

      Z kolei z perspektywy „zewnętrznej” wobec legendarium Tolkien stwierdził, że mit o np. płaskiej Ardzie można tworzyć jeśli żyje się w społeczeństwie, w którym dominuje taki obraz świata, ale jednak w czasach współczesnych nowy mit musi brać pod uwagę pewne odkrycia.

      Te odkrycia znowu trzeba oczywiście w pewnym stopniu przełożyć na język mitu, ale jednak nie można ich pominąć, bo inaczej będzie to przeszkadzało odbiorcom nowego mitu w tym, żeby w pełni się w niego wczuć. Tu pojawia się pytanie, jak przekształcić te opowieści, żeby zachować to, co w nich najpiękniejsze i żeby nie naruszyć biegu opowieści. I tu Tolkien zastanawiał się nad różnymi konkretnymi zmianami – na przykład, wprowadził Pierwotne Światło, które Ilúvatar powierzył Vardzie. Po tym, jak Melkor skaził Słońce, Varda obdarzyła tą częścią Światła, którą jeszcze zachowała Dwa Drzewa, i dlatego były one tak wyjątkowe (miały moc leczenia szkód wyrządzonych przez Melkora). Różne inne momenty związane w Silmarillionie ze Słońcem i Księżycem też zostały zachowane – na przykład, teraz elfowie pojawiali się w okresie, w którym Melkor przesłonił niebo różnymi oparami, więc przez długi czas panowała na Ardzie ciemność, jednak przed przebudzeniem Quendich wiatr Manwëgo rozdarł chmury, więc elfowie ujrzeli gwiazdy, tak jak w wersji z opublikowanego Silmarillionu.

      Czyli ta nowa forma legendarium nadal byłaby mitologią, ale już opartą na innych założeniach „kosmologicznych”. Ale cóż, Tolkien nie zrealizował tego pomysłu…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Czy coś wiadomo o erach 4,5,6,7? Władca pierścieni kończy się początkiem 4ery. Jakie wydarzenia zakańczały późniejsze ery?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  4. Nadciąga ostrzał pytań, jeśli zostały już zadane to je proszę pomiń.
    Czy krasnoludy był odporne na działanie pierścieni czy tylko na wpływ Saurona poprzez pierścienie?
    Czy balrog mógł zabrać pierścień Gandalfa i nad nim zapanować?
    Dlaczego Gandalf przegrał z balrogiem i z Sarumanem mając pierścień?
    Czemu Saruman nie zabrał pierścienia Gandalfowi?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  5. Q&A: Czemu po śmierci Gil-Galada nie został powołany nowy Najwyższy Król Elfów? Patrząc na linie rodowe tytuł mógłby przypaść Elrondowi – czy zrezygnowano z tego ze względu na domieszkę ludzkiej krwi?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button