Ja za to w końcu zacząłem ogarniać jak w to grać

. Mam dziennie max 2 godziny i zaczynałem 3 razy. Pierwsze podejście opisałem, w drugim wybrałem pacyfizm zamiast indywidualizmu i było jeszcze gorzej...
Trzecie podejście jest już wystarczająco dobre, chociaż na początku miałem koszmarnie mało zasobów i tylko 3 systemy w zasięgu granic...
Podrasowałem moje pająki - nie są już odrażającymi ksenofobami. Wciąż są indywidualnymi samotnikami z ekstremalnie matetialistycznym ego.
Zaczęło się kijowo, bo na starcie miałem tylko jedno źródło minerałów, ale jak już się szarpnąłem na Frontier Outpost, to poszło z górki. Mam tylko jednego sąsiada blisko, Konia, niestety fanatyka religijnego...
Nauczyłem się w końcu, jakie jest dobre tempo rozbudowy floty i zacząłem sprzątać kosmiczne chmury trzaskające piorunami.
Pierwszą kolonię założyłem na ogromnej planecie (23), to chyba dobrze... Trafiła mi się też rzadka technologia - prywatni koloniści - zniżka 30% na statki, ale ideologie mogą być inne. Zobaczymy jak z tym będzie. Jeśli trafią mi się jacyś bitni militaryści, to zrobię z nich bufor przed Końmi.