Nie ma za co Crowley, polecam się na przyszłośćCrowley pisze:Thank you Captain Rozpierdolę Wam Foruma.
Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Moderatorzy: boncek, Zolt, Pquelim, Voo
- Stalker1984.pl
- zielony
- Posty: 383
- Rejestracja: 27 maja 2014, o 21:31
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
,,Semper homo bonus tiro est"-Dobry człowiek jest wiecznym nowicjuszem
"Szczęście ma się wtedy, gdy przygotowanie spotyka się z okazją" - Seneka
Being a game tester is a crucial and important job. It’s not about eating pizza, drinking beer and playing computer games, so sorry guys.
"Sometimes people deserve to have their faith rewarded" - Dark Knight
"Night Stalkers Don't Quit"
"Szczęście ma się wtedy, gdy przygotowanie spotyka się z okazją" - Seneka
Being a game tester is a crucial and important job. It’s not about eating pizza, drinking beer and playing computer games, so sorry guys.
"Sometimes people deserve to have their faith rewarded" - Dark Knight
"Night Stalkers Don't Quit"
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ida
Dziwię się że tak mało słychać o tym filmie. Jeden z lepszych polskich dramatów ostatnich lat. Fabuła dosyć prosta – polska lat '60, młoda aspirantka zakonna (tzn. jeszcze niedoszła zakonnica), na polecenie siostry przełożonej, ma spotykać się z swoją ciotką – jej jedyną krewną. Nic w tym niezwykłego, gdyby nie fakt, że wychowana w przyzakonnym sierocińcu, swojej ciotki na oczy nie widziała. I oczywiście zaczyna się historia odkrywania przeszłości i rodzinnych historii. Tu ucinam opis fabuły bo nie zamierzam spojlerować dalej.
Nie jest to trudny film, fabuła jest dość prosta, czasem ciut aż za prosta. Dobre to, że film jest zupełnie bezpretensjonalny - wszystkie rozmowy o uniwersalnych, abstrakcyjnych problemach wiary czy życia są ucinane w odpowiednim momencie. Tak na dobrą sprawę to już od pierwszych scen wiadomo co jak się potoczy. Ale to nie jest najważniejsze, to co przykuwa uwagę to niesamowity, ciemny, mroczny klimat. Zaczynając od tego że jest to film czarno-biały, za scenografie posłużono się chyba najbardziej obskurnymi zakątkami Łodzi, i tak naprawdę to w film toczy się w dosyć wolnym tempie (wcale nie nudnym!). Wspomnieć mogę jeszcze o nieszablonowym kadrowaniu (czasem zahacza o geniusz, ale i czasem wychodzi banał). Tak naprawdę to właśnie ta, gęsta jak mazut, atmosfera buduje dramat.
Ciekawostką jest, że poza granicami „Ida” sprzedaje się jak ciepłe bułeczki – porównywalnie z „W ciemności” Agnieszki Holland.
8/10
Dziwię się że tak mało słychać o tym filmie. Jeden z lepszych polskich dramatów ostatnich lat. Fabuła dosyć prosta – polska lat '60, młoda aspirantka zakonna (tzn. jeszcze niedoszła zakonnica), na polecenie siostry przełożonej, ma spotykać się z swoją ciotką – jej jedyną krewną. Nic w tym niezwykłego, gdyby nie fakt, że wychowana w przyzakonnym sierocińcu, swojej ciotki na oczy nie widziała. I oczywiście zaczyna się historia odkrywania przeszłości i rodzinnych historii. Tu ucinam opis fabuły bo nie zamierzam spojlerować dalej.
Nie jest to trudny film, fabuła jest dość prosta, czasem ciut aż za prosta. Dobre to, że film jest zupełnie bezpretensjonalny - wszystkie rozmowy o uniwersalnych, abstrakcyjnych problemach wiary czy życia są ucinane w odpowiednim momencie. Tak na dobrą sprawę to już od pierwszych scen wiadomo co jak się potoczy. Ale to nie jest najważniejsze, to co przykuwa uwagę to niesamowity, ciemny, mroczny klimat. Zaczynając od tego że jest to film czarno-biały, za scenografie posłużono się chyba najbardziej obskurnymi zakątkami Łodzi, i tak naprawdę to w film toczy się w dosyć wolnym tempie (wcale nie nudnym!). Wspomnieć mogę jeszcze o nieszablonowym kadrowaniu (czasem zahacza o geniusz, ale i czasem wychodzi banał). Tak naprawdę to właśnie ta, gęsta jak mazut, atmosfera buduje dramat.
Ciekawostką jest, że poza granicami „Ida” sprzedaje się jak ciepłe bułeczki – porównywalnie z „W ciemności” Agnieszki Holland.
8/10
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Drive
Film sprzed kilku lat, tak bardzo w stylu lat 70/80 jak tylko się da. Wszystko w tym filmie od czcionki uzytej do napisania tytułu, przez "kostiumy" i sposób kręcenia, na bohaterach kończąc jest wyjęte ze starych filmów. Czekałem, aż okaże się, że głownym bohaterem jest młody Clint Eastwood. I bardzo fajnie, coś ciekawego, innego niż kolejne gone in 60 seconds czy too fast to furious. Jest tylko jeden malutki problem.
I co z tego? Mnie ten film po prostu nudził, że ledwo powstrzymywałem się, żeby go nie przewijać. Ja rozumiem, ja wszystko rozumiem, ale jak film nazywa się Drive to jakiś pościg by nie zaszkodził. Fajnie, ze bez komputerów, ale przez lata dalo się uciekać przed policją/wrogami Jej Królewskiej Mości na całym świecie i nikomu nie przeszkadzał brak CGI. Tak wyszedł film za nudny na kino akcji, za cienki na thriller, za prosty na coś poważnego i za dlugi na reklamę skórzanych rękawiczek dla kierowców. Przy okazji, najbardziej chyba zapamiętam babol ze znikającymi rękawiczkami w scenie gdy bezimienny (whoa, jakie to niestandardowe) bohater kradnie mustanga.
Przynajmniej nareszcie Bullit nadrobię.
6/10
Nebraska
Tu z kolei nowy film Payne'a. IMDB i filmweb mówią ze to adventure/drama, polska wiki, że dramat, a angielska wiki, że comedy-drama. Dla mnie to właściwie film-definicja komediodramatu, z bardzo dobrze wyważonymi akcentami. W rolach głownych mamy Bruce'a Derna, którego kojarzę właściwie tylko z tego, że jest aktorem i gdzieś tam grał oraz Willa Forte, który mnie sie kojarzy z Saturday Night Live gdzie byl MacGruberem, ale jak ktoś nie zna to nie wiem skąd może go znać. Wracając. Woody - stary ojciec, alkoholik dostaje list, że wygrał milion dolarów. Szybko okazuje się, że to tylko oszustwo w stylu "wygrałeś poloneza, tylko musisz odesłać nam ten list i zamówic cos za tyle i tyle i będziesz mógł odebrać", były u nas takie rzeczy kiedyś, nawet pamiętam, że dawali kluczyk od razu. Woody nie daje się przekonać, że to oszustwo i próbuje piechotą iśc do Lincoln w Nebrasce kilka tysięcy mil, żeby odebrać kasę. W końcu syn zgadza się go zawieźć, mając nadzieje, że podreperuje swoje stosunki z ojcem. I mamy taki trochę film drogi, troche dramat rodzinny i sporo komedii jak np. po drodze trafiają do rodzinnego miasta Woody'ego. Miło się to ogląda, bez ciśnień raczej. Czarno-białe, więc na niedobory bursztynu i ebonitu jak znalazł. Tak czy owak - polecam.
7/10
I bonusik: MacGruber!
Film sprzed kilku lat, tak bardzo w stylu lat 70/80 jak tylko się da. Wszystko w tym filmie od czcionki uzytej do napisania tytułu, przez "kostiumy" i sposób kręcenia, na bohaterach kończąc jest wyjęte ze starych filmów. Czekałem, aż okaże się, że głownym bohaterem jest młody Clint Eastwood. I bardzo fajnie, coś ciekawego, innego niż kolejne gone in 60 seconds czy too fast to furious. Jest tylko jeden malutki problem.
I co z tego? Mnie ten film po prostu nudził, że ledwo powstrzymywałem się, żeby go nie przewijać. Ja rozumiem, ja wszystko rozumiem, ale jak film nazywa się Drive to jakiś pościg by nie zaszkodził. Fajnie, ze bez komputerów, ale przez lata dalo się uciekać przed policją/wrogami Jej Królewskiej Mości na całym świecie i nikomu nie przeszkadzał brak CGI. Tak wyszedł film za nudny na kino akcji, za cienki na thriller, za prosty na coś poważnego i za dlugi na reklamę skórzanych rękawiczek dla kierowców. Przy okazji, najbardziej chyba zapamiętam babol ze znikającymi rękawiczkami w scenie gdy bezimienny (whoa, jakie to niestandardowe) bohater kradnie mustanga.
Przynajmniej nareszcie Bullit nadrobię.
6/10
Nebraska
Tu z kolei nowy film Payne'a. IMDB i filmweb mówią ze to adventure/drama, polska wiki, że dramat, a angielska wiki, że comedy-drama. Dla mnie to właściwie film-definicja komediodramatu, z bardzo dobrze wyważonymi akcentami. W rolach głownych mamy Bruce'a Derna, którego kojarzę właściwie tylko z tego, że jest aktorem i gdzieś tam grał oraz Willa Forte, który mnie sie kojarzy z Saturday Night Live gdzie byl MacGruberem, ale jak ktoś nie zna to nie wiem skąd może go znać. Wracając. Woody - stary ojciec, alkoholik dostaje list, że wygrał milion dolarów. Szybko okazuje się, że to tylko oszustwo w stylu "wygrałeś poloneza, tylko musisz odesłać nam ten list i zamówic cos za tyle i tyle i będziesz mógł odebrać", były u nas takie rzeczy kiedyś, nawet pamiętam, że dawali kluczyk od razu. Woody nie daje się przekonać, że to oszustwo i próbuje piechotą iśc do Lincoln w Nebrasce kilka tysięcy mil, żeby odebrać kasę. W końcu syn zgadza się go zawieźć, mając nadzieje, że podreperuje swoje stosunki z ojcem. I mamy taki trochę film drogi, troche dramat rodzinny i sporo komedii jak np. po drodze trafiają do rodzinnego miasta Woody'ego. Miło się to ogląda, bez ciśnień raczej. Czarno-białe, więc na niedobory bursztynu i ebonitu jak znalazł. Tak czy owak - polecam.
7/10
I bonusik: MacGruber!
Ostatnio zmieniony 22 stycznia 2016, o 03:24 przez Turtles, łącznie zmieniany 1 raz.
#sgk 4 life.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Widziałem. I wstyd przyznać, ale śmieszył mnie niezmiernie
#sgk 4 life.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Mnie śmieszył miejscami, ale tak czy siak chyba nie ciągnie mnie do oglądania go jeszcze raz Chociaż początek jest świetny
Yggor.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Dazed and Confused
Ostatni dzień nauki w jednej z amerykańskich szkół. Rok 1976. Wieczorem impreza. Maturzyści ćwiczą freshmenów, biją, piją, palą i jeszcze parę innych rzeczy. Wiele znanych twarzy się przewija. Film niby kultowy, ale tak naprawdę do obejrzenia i zapomnienia.
Natomiast soundtrack zdecydowanie rewelacyjny - Alice Coope, Deep Purple, Black Sabbath itd. itd.
6/10
Ostatni dzień nauki w jednej z amerykańskich szkół. Rok 1976. Wieczorem impreza. Maturzyści ćwiczą freshmenów, biją, piją, palą i jeszcze parę innych rzeczy. Wiele znanych twarzy się przewija. Film niby kultowy, ale tak naprawdę do obejrzenia i zapomnienia.
Natomiast soundtrack zdecydowanie rewelacyjny - Alice Coope, Deep Purple, Black Sabbath itd. itd.
6/10
+4k postów since 02/2005
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Legenda telewizji (Anchorman: The Legend of Ron Burgundy)
Nie wiem czy jestem uprawniony do wystawiania oceny i pisania recenzji, bo nie dotrwałem do końca. Nie wiem też co mnie podkusiło, żeby obejrzeć to dzieło. Liczyłem na głupkowatą, prostacką komedię z gatunku tych, z których aż wstyd się śmiać. Zaśmiałem się raz, tak zwanym półgębkiem, gdy Steve Carrel powiedział coś idiotycznego. Twórcy chcieli chyba zrobić Naga Broń o dziennikarzach a wyszło tak sucho i beznadziejnie, że nawet Borys Szyc nie chciałby w tym gównie grać. Aktorzy poza Carrelem są żałośni, scenariusz jest gorzej niż żałosny, żartów nie stwierdzono.
Niestety jest jeden plus, więc nie mogę z czystym sumieniem dać zera. Scenografie, kostiumy i muzyka z epoki (lata 70te) są kapitalne. Te fryzury, kolorowe garnitury, meble i masa rewelacyjnej muzyki stoją w takim kontraście do reszty, że nie wiem jak to opisać. Musicie uwierzyć na słowo, bo błagam, nie oglądajcie tego gniota. Nie popełnijcie błędu, który popełniłem ja.
1/10
Nie wiem czy jestem uprawniony do wystawiania oceny i pisania recenzji, bo nie dotrwałem do końca. Nie wiem też co mnie podkusiło, żeby obejrzeć to dzieło. Liczyłem na głupkowatą, prostacką komedię z gatunku tych, z których aż wstyd się śmiać. Zaśmiałem się raz, tak zwanym półgębkiem, gdy Steve Carrel powiedział coś idiotycznego. Twórcy chcieli chyba zrobić Naga Broń o dziennikarzach a wyszło tak sucho i beznadziejnie, że nawet Borys Szyc nie chciałby w tym gównie grać. Aktorzy poza Carrelem są żałośni, scenariusz jest gorzej niż żałosny, żartów nie stwierdzono.
Niestety jest jeden plus, więc nie mogę z czystym sumieniem dać zera. Scenografie, kostiumy i muzyka z epoki (lata 70te) są kapitalne. Te fryzury, kolorowe garnitury, meble i masa rewelacyjnej muzyki stoją w takim kontraście do reszty, że nie wiem jak to opisać. Musicie uwierzyć na słowo, bo błagam, nie oglądajcie tego gniota. Nie popełnijcie błędu, który popełniłem ja.
1/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
No co Ty! Fajne to było. Teraz będę musiał napisac recenzje, zeby podciągnąć średnią przez Ciebie... Nawet drugą cześć oberzałem. Swoją drogą ciekawostka, jest wersja alternatywna drugiej części, gdzie kazdy dowcip Farella został zamieniony.
#sgk 4 life.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
W odpowiedzi na jedynkę Sithffroga
Transcendencja
Transcendencja, to taka FrankensteinoMucha, zgrabnie spinająca wiele typowych dla Sci - Fi tematów. Estetycznie zawiera wszystko co typowe dla Sci Fi: Jeśli jest pustynia, to znajdziemy w niej stacje badawczą (a jakże!). Jeśli niesamowicie inteligentna sztuczna inteligencja nad czymś pracuje, to wiadomo, że nad niezniszczalną armią. Jeśli naukowiec próbuje kogoś wskrzesić za pomocą technologii, to wiadomo, że będzie to mieć negatywne konsekwencje. Cała żonglerka archetypami Science - Fiction jest jak najbardziej na poważnie. Z całą rzeszę trapiących to kino głupotek*
Jest w Transcendencji klimat niepokoju, który mnie urzekł. Urok, który kazał mi machnąć ręką, na beznadziejną (!) post Jacko Sparrowatą rolę Johnnego Deppa i na dziury w scenariuszu.
Bawiłem się na tym filmie przednio w przeciwieństwie do np. The Dark Knight Rises, gdzie scenariuszowe głupotki raziły niemiłosiernie. Ale to trochę inna broszka, bo trylogia o mrocznym rycerzu, to przykład na to, jak z przemyślanego i poważnego konceptu, zrobić sensacyjną bajkę.
Tutaj natomiast dostałem kino Science - Fiction wraz z wszystkimi jego pospolitymi zaletami i wadami. I w tym (paradoksalnie) tkwi specyficzny urok tego filmu.
6/10
* Pamiętasz Sith scenę z 'niewidomym na pokaz'? ,
Transcendencja
Transcendencja, to taka FrankensteinoMucha, zgrabnie spinająca wiele typowych dla Sci - Fi tematów. Estetycznie zawiera wszystko co typowe dla Sci Fi: Jeśli jest pustynia, to znajdziemy w niej stacje badawczą (a jakże!). Jeśli niesamowicie inteligentna sztuczna inteligencja nad czymś pracuje, to wiadomo, że nad niezniszczalną armią. Jeśli naukowiec próbuje kogoś wskrzesić za pomocą technologii, to wiadomo, że będzie to mieć negatywne konsekwencje. Cała żonglerka archetypami Science - Fiction jest jak najbardziej na poważnie. Z całą rzeszę trapiących to kino głupotek*
Jest w Transcendencji klimat niepokoju, który mnie urzekł. Urok, który kazał mi machnąć ręką, na beznadziejną (!) post Jacko Sparrowatą rolę Johnnego Deppa i na dziury w scenariuszu.
Bawiłem się na tym filmie przednio w przeciwieństwie do np. The Dark Knight Rises, gdzie scenariuszowe głupotki raziły niemiłosiernie. Ale to trochę inna broszka, bo trylogia o mrocznym rycerzu, to przykład na to, jak z przemyślanego i poważnego konceptu, zrobić sensacyjną bajkę.
Tutaj natomiast dostałem kino Science - Fiction wraz z wszystkimi jego pospolitymi zaletami i wadami. I w tym (paradoksalnie) tkwi specyficzny urok tego filmu.
6/10
* Pamiętasz Sith scenę z 'niewidomym na pokaz'? ,
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Trans (Trance)
Danny Boyle to dla mnie jeden z ciekawszych współczesnych twórców kina. Na koncie ma kilkanaście, mniej lub bardziej udanych ale za to bardzo różnorodnych tematycznie filmów. Lubię go właśnie za to, że zręcznie porusza się zarówno w dramacie jak i fantastyce czy horrorze. "Trans", film z 2013 roku na pewno nie będzie stawiany w jednym rzędzie ze "Slumdogiem" czy "127 godzin" i wielu całkiem słusznie odczyta go jako objaw zniżki formy Brytyjczyka. Nie ma tym razem mowy o deszczu nagród i nominacji. Moim zdaniem film broni się jednak jako kino rozrywkowe, które zaczyna jako klasyczny thriller a kończy jako zwodzący widza na manowce mindfuck. Nie chcę wdawać się w strzeszczenia fabuły, napiszę tylko, że akcja zaczyna się od brawurowej kradziezy obrazu wartego 24 miliony funtów, której próbuje przeciwstawić się pracownik domu aukcyjnego. Więcej wolę nie pisać z obawy o popsucie komuś zabawy. Fabuła jest momentami bardziej, momentami mniej zaskakująca ale jednak twórcy starali się zaskakiwać widza, co odbieram jako wielki plus. Co prawda ani razu nie zostajemy zszokowani przebiegiem wydarzeń i przebiegu głównej intrygi możemy się domyślić z wyprzedzeniem to jednak nuta niepewności co do faktycznego znaczenia poszczególnych scen pozostaje do końca. Lubię takie uczucie podczas oglądania filmu dlatego też lekko hinotyczny (i z tematem hipnozy w tle), pulsujący dynamiczną ścieżką dźwiękową "Trans" przypadł mi do gustu. Na pewno pomogła mu w tym Rosario Dawson, grająca główną role kobiecą, a która utkwiła mi w pamięci dzięki łóżkowym harcom z Aleksandrem Macedońskim 10 lat temu, w filmie Oliviera Stone'a. Coż, nadal jest na co popatrzeć... 7/10
Danny Boyle to dla mnie jeden z ciekawszych współczesnych twórców kina. Na koncie ma kilkanaście, mniej lub bardziej udanych ale za to bardzo różnorodnych tematycznie filmów. Lubię go właśnie za to, że zręcznie porusza się zarówno w dramacie jak i fantastyce czy horrorze. "Trans", film z 2013 roku na pewno nie będzie stawiany w jednym rzędzie ze "Slumdogiem" czy "127 godzin" i wielu całkiem słusznie odczyta go jako objaw zniżki formy Brytyjczyka. Nie ma tym razem mowy o deszczu nagród i nominacji. Moim zdaniem film broni się jednak jako kino rozrywkowe, które zaczyna jako klasyczny thriller a kończy jako zwodzący widza na manowce mindfuck. Nie chcę wdawać się w strzeszczenia fabuły, napiszę tylko, że akcja zaczyna się od brawurowej kradziezy obrazu wartego 24 miliony funtów, której próbuje przeciwstawić się pracownik domu aukcyjnego. Więcej wolę nie pisać z obawy o popsucie komuś zabawy. Fabuła jest momentami bardziej, momentami mniej zaskakująca ale jednak twórcy starali się zaskakiwać widza, co odbieram jako wielki plus. Co prawda ani razu nie zostajemy zszokowani przebiegiem wydarzeń i przebiegu głównej intrygi możemy się domyślić z wyprzedzeniem to jednak nuta niepewności co do faktycznego znaczenia poszczególnych scen pozostaje do końca. Lubię takie uczucie podczas oglądania filmu dlatego też lekko hinotyczny (i z tematem hipnozy w tle), pulsujący dynamiczną ścieżką dźwiękową "Trans" przypadł mi do gustu. Na pewno pomogła mu w tym Rosario Dawson, grająca główną role kobiecą, a która utkwiła mi w pamięci dzięki łóżkowym harcom z Aleksandrem Macedońskim 10 lat temu, w filmie Oliviera Stone'a. Coż, nadal jest na co popatrzeć... 7/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Na skraju jutra (Edge of Tomorrow)
Oblivion się podobał, więc wzięli szablon (Tom Cruise: checked, Science Fiction: checked, Inwazja z kosmosu: checked, Brytyjka z seksownym akcentem: checked) i nakręcili to jeszcze raz. I im się udało! 7/10
Oblivion się podobał, więc wzięli szablon (Tom Cruise: checked, Science Fiction: checked, Inwazja z kosmosu: checked, Brytyjka z seksownym akcentem: checked) i nakręcili to jeszcze raz. I im się udało! 7/10
11.XI.2006
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Bardziej niz Oblivion? bo odebralem go jako raczej sredniaka
Stawiajcie przed sobą większe cele. Ciężej chybić.
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Non-Stop
Liam Neeson widać polubił granie podstarzałych ale wciąż krzepkich gości w filmach sensacyjnych. W Non-Stop jest tajnym amerykańskim agentem, który lata samolotami i szuka terrorystów. Na pokładzie jednego z nich dostaje na telefon wiadomość od terrorysty, który grozi, że co 20 minut będzie zabijał kolejne osoby, o ile nie dostanie 150 milionów dolarów. Problem w tym, że konto, które podaje, okazuje się należeć do Qui-gon Jina.
Spodziewałem się przeciętniaka ze wskazaniem na kupę ale tak źle na pewno nie jest. Co prawda bardzo szybko można się domyślić, kto jest tym złym, a potem zastanawiać się jaki twist fabularny będzie na końcu, bo przecież to nie może być tak banalne (nie może? ), ale film potrafił całkiem skutecznie trzymać mnie przez ekranem.
Głupotek mniejszych lub większych trochę by się znalazło ale nie powodują one jakiegoś dużego bólu głowy. Ot taki tam film sensacyjny w samolocie. Aktorzy dają radę - Neeson ma wiecznie smutną twarz a oblicze Julianne Moore przypomina coraz bardziej starą skarpetę, z kolei niedawna zdobywczyni Oscara w kategorii najlepszej czarnej aktorki w filmie o niewolnikach odzywa się chyba tylko raz ale za to jej fryzura w stylu Grace Jones otrzymała dla siebie całą scenę.
Do kotleta można spokojnie obejrzeć, widziałem milion gorszych filmów.
5/10
Agenci (2 Guns)
To z kolei kawał solidnej strzelaniny w starym stylu. Wahlberg i Washington grają dwóch facetów, którzy postanawiają okraść meksykańską mafię. Problem zaczyna się gdy kradną dużo więcej, niż by chcieli, na jak wychodzi fakt, że nie byli ze sobą do końca szczerzy, a w cała akcję wplątanych jest kilku dużych graczy.
Ciężko się do czegoś przyczepić, poza tłumaczeniem tytułu, które nie dość że głupie, to jeszcze jest spoilerem. Dzieje się dużo, są strzelaniny i pościgi, są fajni, jajcarscy bohaterowie grani przez fajnych aktorów, są wyraziści źli goście, jest fajna dupa ale tylko w charakterze dekoracyjnym. Taki film mógłby powstać 25-30 lat temu i grałby w nim Bruce Willis i Eddie Murphy.
Bardzo przyjemnie spędzone 110 minut.
6,5/10
Liam Neeson widać polubił granie podstarzałych ale wciąż krzepkich gości w filmach sensacyjnych. W Non-Stop jest tajnym amerykańskim agentem, który lata samolotami i szuka terrorystów. Na pokładzie jednego z nich dostaje na telefon wiadomość od terrorysty, który grozi, że co 20 minut będzie zabijał kolejne osoby, o ile nie dostanie 150 milionów dolarów. Problem w tym, że konto, które podaje, okazuje się należeć do Qui-gon Jina.
Spodziewałem się przeciętniaka ze wskazaniem na kupę ale tak źle na pewno nie jest. Co prawda bardzo szybko można się domyślić, kto jest tym złym, a potem zastanawiać się jaki twist fabularny będzie na końcu, bo przecież to nie może być tak banalne (nie może? ), ale film potrafił całkiem skutecznie trzymać mnie przez ekranem.
Głupotek mniejszych lub większych trochę by się znalazło ale nie powodują one jakiegoś dużego bólu głowy. Ot taki tam film sensacyjny w samolocie. Aktorzy dają radę - Neeson ma wiecznie smutną twarz a oblicze Julianne Moore przypomina coraz bardziej starą skarpetę, z kolei niedawna zdobywczyni Oscara w kategorii najlepszej czarnej aktorki w filmie o niewolnikach odzywa się chyba tylko raz ale za to jej fryzura w stylu Grace Jones otrzymała dla siebie całą scenę.
Do kotleta można spokojnie obejrzeć, widziałem milion gorszych filmów.
5/10
Agenci (2 Guns)
To z kolei kawał solidnej strzelaniny w starym stylu. Wahlberg i Washington grają dwóch facetów, którzy postanawiają okraść meksykańską mafię. Problem zaczyna się gdy kradną dużo więcej, niż by chcieli, na jak wychodzi fakt, że nie byli ze sobą do końca szczerzy, a w cała akcję wplątanych jest kilku dużych graczy.
Ciężko się do czegoś przyczepić, poza tłumaczeniem tytułu, które nie dość że głupie, to jeszcze jest spoilerem. Dzieje się dużo, są strzelaniny i pościgi, są fajni, jajcarscy bohaterowie grani przez fajnych aktorów, są wyraziści źli goście, jest fajna dupa ale tylko w charakterze dekoracyjnym. Taki film mógłby powstać 25-30 lat temu i grałby w nim Bruce Willis i Eddie Murphy.
Bardzo przyjemnie spędzone 110 minut.
6,5/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Jak dla mnie oczko wyżej niż Oblivion.peterpan pisze:Bardziej niz Oblivion? bo odebralem go jako raczej sredniaka
11.XI.2006
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie chcę pamiętać. Wiesz, ja jestem trochę jakby z branży IT i jak słyszę, że laska próbuje powołać do życia AI za pomocą kryptografii to mi słabo. To tak jakbyś chciał ściągnąć z sieci mp3 za pomocą widelca. Tam jest milion takich kretynizmówtakisam pisze:* Pamiętasz Sith scenę z 'niewidomym na pokaz'? ,
- Larofan
- Social Media Ninja
- Posty: 3932
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
- Lokalizacja: Poznań, Poland
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ratując Pana Banksa (Saving Mr. Banks)
Spodziewalem sie komedii a okazalo sie to calkiem przyjemna dla oka historia prawdziwa.
Fajne aktorstwo, postacie mnie przekonaly.
Takie troche kino niedzielne, jak za starych dobrych czasow, tylko lepsza kamera
7/10
Spodziewalem sie komedii a okazalo sie to calkiem przyjemna dla oka historia prawdziwa.
Fajne aktorstwo, postacie mnie przekonaly.
Takie troche kino niedzielne, jak za starych dobrych czasow, tylko lepsza kamera
7/10
Ostatnio zmieniony 15 czerwca 2014, o 10:31 przez Larofan, łącznie zmieniany 3 razy.
- Stalker1984.pl
- zielony
- Posty: 383
- Rejestracja: 27 maja 2014, o 21:31
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie no, panowie. Oblivion nie miał scen batalistycznych jak "Na skraju jutra". Nie miał też Billa Paxtona I historia jest ciekawsza oraz mniej przewidywalna niż w Oblivionie, gdzie każdy wiedział iż kosmici to...skoob pisze:Jak dla mnie oczko wyżej niż Oblivion.peterpan pisze:Bardziej niz Oblivion? bo odebralem go jako raczej sredniaka
,,Semper homo bonus tiro est"-Dobry człowiek jest wiecznym nowicjuszem
"Szczęście ma się wtedy, gdy przygotowanie spotyka się z okazją" - Seneka
Being a game tester is a crucial and important job. It’s not about eating pizza, drinking beer and playing computer games, so sorry guys.
"Sometimes people deserve to have their faith rewarded" - Dark Knight
"Night Stalkers Don't Quit"
"Szczęście ma się wtedy, gdy przygotowanie spotyka się z okazją" - Seneka
Being a game tester is a crucial and important job. It’s not about eating pizza, drinking beer and playing computer games, so sorry guys.
"Sometimes people deserve to have their faith rewarded" - Dark Knight
"Night Stalkers Don't Quit"
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
The Machine
Nowy Blade Runner! Niesamowty! Wzruszający! Filozologiczny! Etc.
Koniec cytatów promujących film.
Doktorek pracujący dla wojska w super tajnej bazie pracuje nad sztuczną inteligencją i tworzy, śmiało można powiedzieć, androida. Jednak nadrzędne cele doktorka, wojskowych jak i samego androida ze sobą nie współgrają, to dzieje się to co się zawsze dzieje kiedy nie ma miłości, czyli się wszyscy strzelają, ale krótko. Bo najdłużej to gadają i rozmyślają. Mnie to całkiem ruszyło choć nie było specjalnie głębokie, ale film ma fajny klimat. Co prawda przez niskobudżetowość kojarzy mi się miejscami z Seksmisją (+ jeszcze trochę kojarzy mi się z filmem The Fountain, ale to już w warstwie "duchowej"), ale mniejsza o efekty. Są pytania o to co to znaczy być człowiekiem i inne 42. Film mnie nie znudził i nie jest też specjalnie długi i choć warstwa fabularna mogłaby być ciekawsza i bardziej rozbudowana to IMHO nie jest źle. Ale oczywiście reklamy kłamią.
7/10
Nowy Blade Runner! Niesamowty! Wzruszający! Filozologiczny! Etc.
Koniec cytatów promujących film.
Doktorek pracujący dla wojska w super tajnej bazie pracuje nad sztuczną inteligencją i tworzy, śmiało można powiedzieć, androida. Jednak nadrzędne cele doktorka, wojskowych jak i samego androida ze sobą nie współgrają, to dzieje się to co się zawsze dzieje kiedy nie ma miłości, czyli się wszyscy strzelają, ale krótko. Bo najdłużej to gadają i rozmyślają. Mnie to całkiem ruszyło choć nie było specjalnie głębokie, ale film ma fajny klimat. Co prawda przez niskobudżetowość kojarzy mi się miejscami z Seksmisją (+ jeszcze trochę kojarzy mi się z filmem The Fountain, ale to już w warstwie "duchowej"), ale mniejsza o efekty. Są pytania o to co to znaczy być człowiekiem i inne 42. Film mnie nie znudził i nie jest też specjalnie długi i choć warstwa fabularna mogłaby być ciekawsza i bardziej rozbudowana to IMHO nie jest źle. Ale oczywiście reklamy kłamią.
7/10
Ostatnio zmieniony 10 czerwca 2014, o 09:05 przez ThimGrim, łącznie zmieniany 2 razy.
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
BTW - widzieliscie to?
http://www.filmweb.pl/film/D.A.R.Y.L.-1985-106268
http://www.filmweb.pl/film/D.A.R.Y.L.-1985-106268
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ratując Pana Banksa - wyedytuj, bo się doda na GMC jako nowy film.Larofan pisze:Nie mam pojecia jak sie zwie po Polsku - nie sprawdzam tego nigdy
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Grand Budapest Hotel
Trochę dałem się nabrać trailerowi i myślałem, że to będzie zlepek gagów i epizodów, dziejących się w jakimś hotelu. Nic z tych rzeczy. Historia jest konkretna, dotyczy morderstwa i kradzieży pewnego dzieła sztuki. Całość opowiedziana w absurdalnym andersonowskim stylu, czyli bardziej jak surrealistyczna kreskówka, niż poważny film. Humoru jest sporo ale nie takiego, żeby wybuchać śmiechem. To co urzeka to fantastycznie zaprojektowane lokacje i praca kamery. Ta druga albo jest kompletnie nieruchoma i patrzy prostopadle do przedstawianej sceny, albo porusza się w poprzek kadru (ewentualnie obraca wokół własnej osi). Tworzy to wrażenie oglądania ruchomego komiksu albo czegoś w tym stylu i bardzo mi się podobało.
O aktorach nie ma co wspominać, nazwiska mówią same za siebie i choć takiego Billa Murraya jest w filmie 3 minuty, to wszyscy są świetni. Mi najbardziej podobała się rola Willema Dafoe w roli zakapiora w esesmańskiej skórze.
Grand Budapest Hotel na pewno warto obejrzeć. Jest dużo bardziej strawny od Kochanków z Księżyca, ma ciekawszą historię i jeszcze fajniejszą formę. Na pewno nie każdemu podpasuje taki surrealistyczny klimat ale warto dać mu szansę.
7/10
Trochę dałem się nabrać trailerowi i myślałem, że to będzie zlepek gagów i epizodów, dziejących się w jakimś hotelu. Nic z tych rzeczy. Historia jest konkretna, dotyczy morderstwa i kradzieży pewnego dzieła sztuki. Całość opowiedziana w absurdalnym andersonowskim stylu, czyli bardziej jak surrealistyczna kreskówka, niż poważny film. Humoru jest sporo ale nie takiego, żeby wybuchać śmiechem. To co urzeka to fantastycznie zaprojektowane lokacje i praca kamery. Ta druga albo jest kompletnie nieruchoma i patrzy prostopadle do przedstawianej sceny, albo porusza się w poprzek kadru (ewentualnie obraca wokół własnej osi). Tworzy to wrażenie oglądania ruchomego komiksu albo czegoś w tym stylu i bardzo mi się podobało.
O aktorach nie ma co wspominać, nazwiska mówią same za siebie i choć takiego Billa Murraya jest w filmie 3 minuty, to wszyscy są świetni. Mi najbardziej podobała się rola Willema Dafoe w roli zakapiora w esesmańskiej skórze.
Grand Budapest Hotel na pewno warto obejrzeć. Jest dużo bardziej strawny od Kochanków z Księżyca, ma ciekawszą historię i jeszcze fajniejszą formę. Na pewno nie każdemu podpasuje taki surrealistyczny klimat ale warto dać mu szansę.
7/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Elitarni (Tropas de Elite)
Trochę starszy brazylisjki film o BOPA. BOPA to taka bardzo prawdziwa jednostka policji (jeśli chodzi o ścisłość to żandarmerii) w Brazylii, odpowiednik SWATu czy może polskiego BOA. No, tacy szturmowcy. Jednostka znana ze swojej brutalności, która to brutalność jest jednym z ważniejszych tematów filmu. Oprócz tego jest jeszcze korupcja, kartele narkotykowe, fawele i duzo strzelania. Film jest kompozycyjnie podzielony na dwie części - zaczyna się zdarzeniem, które ma miejsce gdzieś w połowie. I pierwsza połowa jest nudna jak flaki z olejem, za to potem zaczyna się dziać. Dobre, ciężkie kino akcji, gdzie źli są źli, dobrzy nie są dobrzy, tylko wszyscy mówią poportugalsku(sic!). Odejmuje punkt za to jak wolno się rozkręcał i troche sztampowych tematów (w stylu dziecko w drodze, a mąż w robocie i żona jednego z bohaterów robi dramę, no ile razy to juz widzieliśmy?)
7/10
Ocalony (Lone Survior)
Jedni powiedzą, ze stary jak świat schemat odgrzewany po nie wiadomo który raz. A ja powiem, że jest to na pewien sposób film wyjątkowy. Wyjątkowy, bo to chyba jedyny klasyczny film wojenny od kilku lat. Od Hurt Lockera? Nie wiem, czy tak już sie w USA wojna znudziła, czy co, ale ta bieda jest jakaś absurdalna. Sam film jest oparty na faktach (operacja Red Wings - można zobaczyć w wiki), fabularnie już sam tytuł sugeruje co się dzieje z większością SEALs w filmie. Krótko mówiąc dla odmiany dobre kino wojenne.
A jeszcze jedno! Duuuży plus za "intro", w czasie napisów jest (jak rozumiem) prawdziwy materiał z obozu selekcji do SEALs. Robi wrażenie.
7/10
Spadkobiercy (The Descendants)
Bardzo podobał mi się najnowszy film Payne'a - Nebraska, więc sięgnąłem po tytuł wcześniejszy. Zupełnie inne kino niż Nebraska. Film opowiada świetną historię o Goergu Clooney'u, który ma żonę w śpiączce, czekającą lada dzień a odpięcie od maszyn, dwie córki i, na spółkę z kuzynami, kilkuset milionowy spadek, z którym musi szybko coś zrobić, zeby go nie stracić. I tak oglądamy jak główny bohater stara się poradzić z tym wszystkim z Hawajami w tle (bo tam się wszystko odbywa). Ogląda się to przyjemnie, chociaz przyznam się, ze oglądałem na raty. Reżyser ma talent do podawania cięzkich tematów w dosyć lekki sposób i mnie się takie kino podoba. Na pewno do Payne'a wrócę.
8/10
Klopsiki i inne zjawiska pogodowe (Cloudy with a Chance of Meatballs)
No więc po fenomenalnym Lego movie chciałem zobaczyć co innego wyszło z tej samej fabryki. I nic ciekawego nie wyszło. Klopsiki to (niestety?) typowy film dla dzieci, w dodatku nudny jak flaki z olejem (że pozwolę sobie pozostać w kulinarnej stylistyce). Momentów, gdzie można się uśmiechnąc jest raptem kilka, a animacja nic nowego nie wnosi. Po prostu nie jestem targetem, ale i tak ocenie.
4/10
Krudowie (The Crudes)
Trafiłem niechący. I to jest akurat przyjemna animacja. Mamy rodzinę jaskinowców, która musi uciekać przed końcem świata. Świat wymyślony jest bardzo fajnie, bo totalnie abstrakcyjnie. Wszystko jest kolorowe, zwierzęta są raczej karyakturą niż próbą odtworzenia czekokolwiek. Film ma masę dobrego humoru, kilka razy szczerze się zaśmiałem z tekstów, czy scenek (rozrywanie się Pangei wygląda tak, czasem tak, że w ciągu sekundy mamut nie ma gdzie stać i spada w przepaść). Głosy podkłada Emma Stone z Mikołajem Klatką. I jeszcze Ryan Reynolds z bardziej znanych nazwisk.
7/10
Bullit
Ano zabrałem się za klasyka. Eee. No jest pościg. No fajny on jest. Pościg samochodowy, gdzie nikt nie musi na głos komentować tego co robi i co się dzieje, gdzie zmiana biegu na wyższy nie powoduje przyśpieszenia (Vin Diesel byłby w szoku pewnie), no i Mustang ściga Dodge'a Chargera. Problem w tym, ze poza tym do najmocniejszych to ten film nie należy. Fabuła jeszcze jest niezła, ale raczej wszystkim ona przeszkadza. Właściwie nie wszystkim bo w filmie gra tylko Steve McQueen i statyści. Może Robert Vaughn (musiałem sprawdzić jak się nazywa), jeszcze jakoś tam gra, reszta po prostu recytuje to co ma do powiedzenia McQueenowi, żeby McQueen mógl pójśc dalej. Trochę szkoda, bo pierwsze sceny zapowiadały fajną historię gliniarza w stylu Brudnego Harry'ego, a wyszło jak wyszło. Zupełnie nie wiem jak ocenić, więc dam siedem, zeby nikogo nie odstraszyć za bardzo, bo jednak trochę warto rzucić okiem.
7/10
Huh!
Teraz zabiorę się za recki gier i obejrzę drugą cześć Elitarnych
Crow - a mnie się Moonrise Kingdom bardziej podobał jednak. Anderson przesadził trochę z absurdem (całośc w górach na przykład)
EDIT: NIe wiem po jakiemu sie mówi w Brazylii, ani jak pisać po polsku. Przepraszam poprawione.
Trochę starszy brazylisjki film o BOPA. BOPA to taka bardzo prawdziwa jednostka policji (jeśli chodzi o ścisłość to żandarmerii) w Brazylii, odpowiednik SWATu czy może polskiego BOA. No, tacy szturmowcy. Jednostka znana ze swojej brutalności, która to brutalność jest jednym z ważniejszych tematów filmu. Oprócz tego jest jeszcze korupcja, kartele narkotykowe, fawele i duzo strzelania. Film jest kompozycyjnie podzielony na dwie części - zaczyna się zdarzeniem, które ma miejsce gdzieś w połowie. I pierwsza połowa jest nudna jak flaki z olejem, za to potem zaczyna się dziać. Dobre, ciężkie kino akcji, gdzie źli są źli, dobrzy nie są dobrzy, tylko wszyscy mówią poportugalsku(sic!). Odejmuje punkt za to jak wolno się rozkręcał i troche sztampowych tematów (w stylu dziecko w drodze, a mąż w robocie i żona jednego z bohaterów robi dramę, no ile razy to juz widzieliśmy?)
7/10
Ocalony (Lone Survior)
Jedni powiedzą, ze stary jak świat schemat odgrzewany po nie wiadomo który raz. A ja powiem, że jest to na pewien sposób film wyjątkowy. Wyjątkowy, bo to chyba jedyny klasyczny film wojenny od kilku lat. Od Hurt Lockera? Nie wiem, czy tak już sie w USA wojna znudziła, czy co, ale ta bieda jest jakaś absurdalna. Sam film jest oparty na faktach (operacja Red Wings - można zobaczyć w wiki), fabularnie już sam tytuł sugeruje co się dzieje z większością SEALs w filmie. Krótko mówiąc dla odmiany dobre kino wojenne.
A jeszcze jedno! Duuuży plus za "intro", w czasie napisów jest (jak rozumiem) prawdziwy materiał z obozu selekcji do SEALs. Robi wrażenie.
7/10
Spadkobiercy (The Descendants)
Bardzo podobał mi się najnowszy film Payne'a - Nebraska, więc sięgnąłem po tytuł wcześniejszy. Zupełnie inne kino niż Nebraska. Film opowiada świetną historię o Goergu Clooney'u, który ma żonę w śpiączce, czekającą lada dzień a odpięcie od maszyn, dwie córki i, na spółkę z kuzynami, kilkuset milionowy spadek, z którym musi szybko coś zrobić, zeby go nie stracić. I tak oglądamy jak główny bohater stara się poradzić z tym wszystkim z Hawajami w tle (bo tam się wszystko odbywa). Ogląda się to przyjemnie, chociaz przyznam się, ze oglądałem na raty. Reżyser ma talent do podawania cięzkich tematów w dosyć lekki sposób i mnie się takie kino podoba. Na pewno do Payne'a wrócę.
8/10
Klopsiki i inne zjawiska pogodowe (Cloudy with a Chance of Meatballs)
No więc po fenomenalnym Lego movie chciałem zobaczyć co innego wyszło z tej samej fabryki. I nic ciekawego nie wyszło. Klopsiki to (niestety?) typowy film dla dzieci, w dodatku nudny jak flaki z olejem (że pozwolę sobie pozostać w kulinarnej stylistyce). Momentów, gdzie można się uśmiechnąc jest raptem kilka, a animacja nic nowego nie wnosi. Po prostu nie jestem targetem, ale i tak ocenie.
4/10
Krudowie (The Crudes)
Trafiłem niechący. I to jest akurat przyjemna animacja. Mamy rodzinę jaskinowców, która musi uciekać przed końcem świata. Świat wymyślony jest bardzo fajnie, bo totalnie abstrakcyjnie. Wszystko jest kolorowe, zwierzęta są raczej karyakturą niż próbą odtworzenia czekokolwiek. Film ma masę dobrego humoru, kilka razy szczerze się zaśmiałem z tekstów, czy scenek (rozrywanie się Pangei wygląda tak, czasem tak, że w ciągu sekundy mamut nie ma gdzie stać i spada w przepaść). Głosy podkłada Emma Stone z Mikołajem Klatką. I jeszcze Ryan Reynolds z bardziej znanych nazwisk.
7/10
Bullit
Ano zabrałem się za klasyka. Eee. No jest pościg. No fajny on jest. Pościg samochodowy, gdzie nikt nie musi na głos komentować tego co robi i co się dzieje, gdzie zmiana biegu na wyższy nie powoduje przyśpieszenia (Vin Diesel byłby w szoku pewnie), no i Mustang ściga Dodge'a Chargera. Problem w tym, ze poza tym do najmocniejszych to ten film nie należy. Fabuła jeszcze jest niezła, ale raczej wszystkim ona przeszkadza. Właściwie nie wszystkim bo w filmie gra tylko Steve McQueen i statyści. Może Robert Vaughn (musiałem sprawdzić jak się nazywa), jeszcze jakoś tam gra, reszta po prostu recytuje to co ma do powiedzenia McQueenowi, żeby McQueen mógl pójśc dalej. Trochę szkoda, bo pierwsze sceny zapowiadały fajną historię gliniarza w stylu Brudnego Harry'ego, a wyszło jak wyszło. Zupełnie nie wiem jak ocenić, więc dam siedem, zeby nikogo nie odstraszyć za bardzo, bo jednak trochę warto rzucić okiem.
7/10
Huh!
Teraz zabiorę się za recki gier i obejrzę drugą cześć Elitarnych
Crow - a mnie się Moonrise Kingdom bardziej podobał jednak. Anderson przesadził trochę z absurdem (całośc w górach na przykład)
EDIT: NIe wiem po jakiemu sie mówi w Brazylii, ani jak pisać po polsku. Przepraszam poprawione.
Ostatnio zmieniony 14 czerwca 2014, o 16:19 przez Turtles, łącznie zmieniany 2 razy.
#sgk 4 life.
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Zaraz w Ciebie wpakują DURZO kulek, kurna W Brazylii wszyscy mówią po portugalsku a ten film jest świetny, jeden z najlepszych filmów policyjnych jakie widziałem, bo jako jeden z bardzo nielicznych pokazuje pewne kwestie społeczne. Poza tym ma bardzo antylewacki wydźwięk. Najbardziej negatywnie pokazane postacie tutaj to wcale nie brutalni żandarmii ani bandyci tylko ta bananowa młodzież, która lubi się zaciągnąć i wciągnąć i pierdolić trzy po trzy o wolności a w tle leje się krew na ulicach. Widać, że twórcy podeszli do tematu z dużym zaangażowaniem, to nie jest kino nastawione tylko na kasę z biletów, warto sobie to obejrzeć przy okazji Mundialu.i durzo strzelania. Film jest kompozycyjnie podzielony na dwie części - zaczyna się zdarzeniem, które ma miejsce gdzieś w połowie. I pierwsza połowa jest nudna jak flaki z olejem, za to potem zaczyna się dziać. Dobre, ciężkie kino akcji, gdzie źli są źli, dobrzy nie są dobrzy, tylko wszyscy mówią po hiszpańsku.
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
300: Początek imperium (300: Rise of an Empire)
Film w całości nakręcony w green boxie z komputerowym wyrobem krwiopodobnym widocznym na ekranie przez 90% czasu trwania. Do tego dużo gołych klat, dużo idiotycznych, pompatycznych tekstów, latające konie, latający Grecy gadający z angielskim, szkockim albo środkowoamerykańskim akcentem i Eva Green robiąca Bardzo Groźne Miny. Nuda i mierność. Po punkcie za każdy cycek pani Evy.
3/10
Film w całości nakręcony w green boxie z komputerowym wyrobem krwiopodobnym widocznym na ekranie przez 90% czasu trwania. Do tego dużo gołych klat, dużo idiotycznych, pompatycznych tekstów, latające konie, latający Grecy gadający z angielskim, szkockim albo środkowoamerykańskim akcentem i Eva Green robiąca Bardzo Groźne Miny. Nuda i mierność. Po punkcie za każdy cycek pani Evy.
3/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Czas zemsty (Dead Man Down)
Amerykański sensacyjniak. Zgodnie z tytułem - o zemście. Po kilku minutach oglądania nabrałem przekonania, że zrobił to europejski reżyser i to najprawdopodobniej Skandynaw. Nie wiem co oni mają takiego w stylu ale da się to rozpoznać. Po filmie sprawdzam - tak, to amerykański debiut gościa, który nakręcił oryginalne (czyli szwedzkie) Millenium. Dalej historia układa mi się w głowie taka - przyjechał do Stanów i dostał kiepski scenariusz. Zrobił z tego co mógł. Już prawie wyszedł mu dramat w szarych kolorach, tonący w deszczu, szwedzko-posępny z adekwatnym zakończeniem ale wtedy wpadli producenci i mu popsocili. Serio, film po prostu cierpi na rozdwojenie jaźni. Historia jest głupia i mało prawdopodobna ale podana na ładnej tacy, okraszona bardzo naturalnym aktorstwem Noomi Rapace i Colina Farrella, idealnie nadających się do ról życiowych rozbitków tudzież ludzi z marginesu. Byłbym gotów wybaczyć dla nich wszystko ale końcówka to dla mnie jakiś hollywódzki absurd pasujący jak pięść do nosa do całości. I teraz sam już nie wiem, czy to miał być dobry film, który popsuto czy słaby film, który wyciągnięto za uszy. W każdym razie mamy to nieprzyjemne uczucie podczas oglądania, że coś tu poszło nie tak. Mimo wszystko sugerowałbym zaryzykować, nie co dzień mamy okazję zobaczyć szwedzki z natury amerykański film sensacyjny, w którym Szwedka gra Francuzkę a Irlandczyk Węgra. 6/10
Amerykański sensacyjniak. Zgodnie z tytułem - o zemście. Po kilku minutach oglądania nabrałem przekonania, że zrobił to europejski reżyser i to najprawdopodobniej Skandynaw. Nie wiem co oni mają takiego w stylu ale da się to rozpoznać. Po filmie sprawdzam - tak, to amerykański debiut gościa, który nakręcił oryginalne (czyli szwedzkie) Millenium. Dalej historia układa mi się w głowie taka - przyjechał do Stanów i dostał kiepski scenariusz. Zrobił z tego co mógł. Już prawie wyszedł mu dramat w szarych kolorach, tonący w deszczu, szwedzko-posępny z adekwatnym zakończeniem ale wtedy wpadli producenci i mu popsocili. Serio, film po prostu cierpi na rozdwojenie jaźni. Historia jest głupia i mało prawdopodobna ale podana na ładnej tacy, okraszona bardzo naturalnym aktorstwem Noomi Rapace i Colina Farrella, idealnie nadających się do ról życiowych rozbitków tudzież ludzi z marginesu. Byłbym gotów wybaczyć dla nich wszystko ale końcówka to dla mnie jakiś hollywódzki absurd pasujący jak pięść do nosa do całości. I teraz sam już nie wiem, czy to miał być dobry film, który popsuto czy słaby film, który wyciągnięto za uszy. W każdym razie mamy to nieprzyjemne uczucie podczas oglądania, że coś tu poszło nie tak. Mimo wszystko sugerowałbym zaryzykować, nie co dzień mamy okazję zobaczyć szwedzki z natury amerykański film sensacyjny, w którym Szwedka gra Francuzkę a Irlandczyk Węgra. 6/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Larofan
- Social Media Ninja
- Posty: 3932
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
- Lokalizacja: Poznań, Poland
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Non-stop
Zanosilo sie na zupelny przecietniak. Dupy nie urywa ale calkiem przyzwoity film troche akcja troche kryminal z kategorii niewymajacych intelektualnie.
Przypadl mi do gustu glownie wlasnie ze wzgledu na naburmuszone spojrzenie Liama pt "Are you friggin kidding me?" ktore w wielu momentach bardzo dobrze, wrecz komediowo paruje sie z sytuacja.
W przeciwienstwie do Crowleya az prawie do samego konca nie skapowalem sie kto jest bajzel zamieszany Narzeczona juz mowila ze wie a ja kompletnie nic - co dowodzi ze odpowiednio niski wspolczynnik zwracania uwagi na detale moze sprawic ze film jest zaskakujacy, I guess.
Mi tam sie podobal - ale moze to byl po prostu dzien na taki film.
6/10
Zanosilo sie na zupelny przecietniak. Dupy nie urywa ale calkiem przyzwoity film troche akcja troche kryminal z kategorii niewymajacych intelektualnie.
Przypadl mi do gustu glownie wlasnie ze wzgledu na naburmuszone spojrzenie Liama pt "Are you friggin kidding me?" ktore w wielu momentach bardzo dobrze, wrecz komediowo paruje sie z sytuacja.
W przeciwienstwie do Crowleya az prawie do samego konca nie skapowalem sie kto jest bajzel zamieszany Narzeczona juz mowila ze wie a ja kompletnie nic - co dowodzi ze odpowiednio niski wspolczynnik zwracania uwagi na detale moze sprawic ze film jest zaskakujacy, I guess.
Mi tam sie podobal - ale moze to byl po prostu dzien na taki film.
6/10
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Larofan pisze:W przeciwienstwie do Crowleya az prawie do samego konca nie skapowalem sie kto jest bajzel zamieszany
Spoiler:
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- Larofan
- Social Media Ninja
- Posty: 3932
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
- Lokalizacja: Poznań, Poland
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Crowley pisze:Larofan pisze:W przeciwienstwie do Crowleya az prawie do samego konca nie skapowalem sie kto jest bajzel zamieszanySpoiler:
Spoiler:
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Robaczki z Zaginionej Doliny (Minuscule - La vallée des fourmis perdues)
Bardzo nietypowa, przesympatyczna i wbrew infantylnemu polskiemu tytułowi - także całkiem dramatyczna (jak na kino familijne) animacja. Kinowe rozwinięcie pomysłu z serialu "Minuscule" (w Polsce - "Chrząszczyki"), który można sobie znaleźć na YT. Technicznie jest to połączenie filmu fabularnego (sceneria) z animacją (postacie robaczków). Historia opowiada o małej biedronce, która zgubiła się rodzicom i została przygarnięta przez drużynę czarnych mrówek. Mrówki znajdują pudełko z cukrem, które postanawiają przetransportować do mrowiska. Po drodze zostają napadnięte przez bandę czerwonych mrówek i tu zaczyna się jazda. Są pościgi, szczypta grozy a na koniec jest wielkie oblężenie wyglądające jak mrówcza wersja bitwy o Gondor z "Powrotu króla", z udziałem broni rakietowej i chemicznej. Całość jest po prostu rozbrajająca. Półtoragodzinny film obywa się bez ani jednego słowa a wszystko wyraża ograniczona mimika robaczków czyli wytrzeszczone ślepka. Film kojarzył mi się z jakimś fajnym komiksem, trochę z zakręconymi grami czeskiej Amanity a w ogóle to jest jakiś taki francusko-klimatyczny i bardzo oryginalny. Ciekawostka - współreżyserem i współscenarzystą filmu jest Halene Giraud, córka słynnego Jeana Moebiusa Giraud, któremu zresztą film jest zadedykowany. Polecam, miły powiew świeżości w zalewie "strasznie śmiesznych" komputerowych animacji. 8/10
Bardzo nietypowa, przesympatyczna i wbrew infantylnemu polskiemu tytułowi - także całkiem dramatyczna (jak na kino familijne) animacja. Kinowe rozwinięcie pomysłu z serialu "Minuscule" (w Polsce - "Chrząszczyki"), który można sobie znaleźć na YT. Technicznie jest to połączenie filmu fabularnego (sceneria) z animacją (postacie robaczków). Historia opowiada o małej biedronce, która zgubiła się rodzicom i została przygarnięta przez drużynę czarnych mrówek. Mrówki znajdują pudełko z cukrem, które postanawiają przetransportować do mrowiska. Po drodze zostają napadnięte przez bandę czerwonych mrówek i tu zaczyna się jazda. Są pościgi, szczypta grozy a na koniec jest wielkie oblężenie wyglądające jak mrówcza wersja bitwy o Gondor z "Powrotu króla", z udziałem broni rakietowej i chemicznej. Całość jest po prostu rozbrajająca. Półtoragodzinny film obywa się bez ani jednego słowa a wszystko wyraża ograniczona mimika robaczków czyli wytrzeszczone ślepka. Film kojarzył mi się z jakimś fajnym komiksem, trochę z zakręconymi grami czeskiej Amanity a w ogóle to jest jakiś taki francusko-klimatyczny i bardzo oryginalny. Ciekawostka - współreżyserem i współscenarzystą filmu jest Halene Giraud, córka słynnego Jeana Moebiusa Giraud, któremu zresztą film jest zadedykowany. Polecam, miły powiew świeżości w zalewie "strasznie śmiesznych" komputerowych animacji. 8/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Milion sposobów, jak Zginąć na Zachodzie
Właśnie wróciłem z kina, bo Setha McFarlane'a nie można przegapić. I... mam teraz dysonans. Z jednej strony, jest to głupi film, ale nie dla głupich ludzi. Z drugiej - coś nie do końca poszło tak, jak miało. Śmiałem się, mimo że niektóre gagi ocierały się już o granicę dobrego smaku. Nie wstydzę się tego, choć może spodziewałem się czegoś lepszego.
Ted podobał mi się bardzo, "Milion sposobów..." z kolei miało fale wznoszące, ale też hmmm... opadające? Świetne nawiązania do popkultury. Zabrakło tylko pomysłu, żeby pociągnąć to fabularnie i więcej wycisnąć ze świetnej obsady.
Wyszło nam więc połączenie Family Guy'a, Monty Pythona i Movie 43. Wiem, że Setha stać na więcej. Mocna czwórka.
4/10
Właśnie wróciłem z kina, bo Setha McFarlane'a nie można przegapić. I... mam teraz dysonans. Z jednej strony, jest to głupi film, ale nie dla głupich ludzi. Z drugiej - coś nie do końca poszło tak, jak miało. Śmiałem się, mimo że niektóre gagi ocierały się już o granicę dobrego smaku. Nie wstydzę się tego, choć może spodziewałem się czegoś lepszego.
Ted podobał mi się bardzo, "Milion sposobów..." z kolei miało fale wznoszące, ale też hmmm... opadające? Świetne nawiązania do popkultury. Zabrakło tylko pomysłu, żeby pociągnąć to fabularnie i więcej wycisnąć ze świetnej obsady.
Wyszło nam więc połączenie Family Guy'a, Monty Pythona i Movie 43. Wiem, że Setha stać na więcej. Mocna czwórka.
4/10
Since 2001.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Słodki jeżu, jak TED Twoim zdaniem był spoko, a ten to sinusoida, to aż się boję.
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
TED był spoko. Po prostu ludzie spodziewali się jazdy po bandzie (albo daleko poza) a'la FG, a Seth zrobił komedię romantyczną dla szerszej publiczności
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Tylko recycling żartów z fg był przeogromny i Meg jest denerwująca
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
no i wszystkie śmieszne sceny były w trailerze, zostawiając pozostałe 87 minut słabego filmu
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ted mnie w kinie rozczarował, ale iedy ostatnio go sobie odświeżyłem to przyznaję, że wyszedł z tego całkiem dobry film. O "Milionie sposobów..." czytałem różne opinie, ale przeważały wśród nich rozczarowania i negatywy, więc zdecydowałem się jednak odpuścić. Zobaczę przy okazji.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Na skraju jutra (Edge of Tomorrow) - Poniedziałek wieczór to naprawdę dobry czas na kino. Mało ludzi, wszyscy idą na film. Cisza, spokój i pełne skupienie na seansie. To lubię. Lubię także Toma Cruise'a choćby za niezłego Obliviona. Nie spodziewałem się wiele, a dostałem całkiem niezły kawałek kina s-f.
Na skraju jutra to kolejna produkcja pokazująca, wcale nie tak daleką, przyszłość. Na ziemię spada kilka komet, które niosą ze sobą inwazję obcej formy życia - mimików. Nawiasem mówiąc - zaskakujące, że tym razem kontynentem, który oberwał pierwszy jest Europa. Ludzie generalnie dostają w kość i muszą uciekać. Zjednoczone ziemskie siły decydują się na ostatni wielki kontratak, który żywcem wyjęto z drugiej wojny światowej: wszystkie siły rzucone są na wybrzeża Normandii. W środek tej bitwy, wbrew swej woli trafia major Cage (Cruise). Gość od PRu w armii, tchórz, cwaniak i konformista. Oczywiście takie cechy charakteru czynią go mięsem armatnim i faktycznie - bitwa kończy się dla niego szybko ale...
...przypadkiem przejmuje od kosmity pewną moc. Tu zaczyna się zabawa. Film to idealne skrzyżowanie Żołnierzy kosmosu Verhoevena i Dnia świstaka z Murrayem. Cage po każdej śmierci przeżywa dzień inwazji od nowa. Normalnie takie zabiegi często mnie irytują, bo ciężko zrobić to tak, żeby co chwilę nie pojawiały się nielogiczności i niespójności. Edge of tomorrow ktoś bardzo dobrze przemyślał i praktycznie nie miałem żadnych 'ale'. Akcja zapętla się bez przerwy ale za każdym razem coś się zmienia i jest bardzo ciekawie. Do tego mamy masę akcji, efektownych scen batalistycznych i bardzo dużo strzelania, wybuchów i zaciętych walk. W tym przypadku jedyną wadą jest praca kamery. Ćwierć sekundowe ujęcia są dynamiczne ale ja mam od tego epilepsję gałek ocznych i nikt mnie nie przekona, że to ma sens. Ciut dłuższe ujęcia nadal robią wrażenie, a przynajmniej widać co się dzieje.
Kolejną zaletą jest humor. Masa scen nawiązuje mniej lub bardziej do Dnia świstaka i robi to w sposób mistrzowski. Kilka razy autentycznie wszyscy na sali wybuchnęli głośnym śmiechem. Żarty sytuacyjne i te w dialogach są idealnie wpasowane, nie kontrastują z powagą samej historii i wojny, są naprawdę dobrze wplecione w poszczególne sceny. Nie pamiętam kiedy ostatnio raz widziałem tyle zabawnych scen w nie-komedii. Rewelacja!
Tom Cruise pozamiatał. Stworzył krwistą i autentyczną postać bardzo daleką od amerykańskiego twardziela, jakiego się spodziewałem. Na plus zaliczam też chemię jaka pojawia się między jego postacią a Full Metal Bitch. Żołnierką, która wcześniej przeżyła to samo co major Cage i wie jak mu pomóc. Wiele scen między nimi obyłoby się bez dialogów. Wystarczyłyby gesty i spojrzenia. Niekoniecznie te maślane. Jedna rzecz, która mi trochę przeszkadzała to śliczna i niewinna buźka pani (panny?) Blunt. Mocno kontrastowała z twardzielką, którą grała. Groteskowo patrzy się na te niebieskie oczka i delikatne lico dziewczyny, którą zwą, tłumacząc luźno, Stalową suką.
Kolejny wielki plus to coś, na co rzadko zwracam uwagę. Tzn. zazwyczaj po prostu jest i nie przeszkadza: mowa o oprawie audio. Realizacja dźwięku jest genialna. Odgłosy bitew, strzałów, wybuchów. Pracujące silniki, dźwięki wydawane przez kosmitów i ludzi zamkniętych w bojowych egzoszkieletach. Do tego fantastycznie dobrana muzyka. Wszystko to tworzy świetną oprawę dla filmu i momentami rzuca na kolana.
Jedyne co mocno mi popsuło seans to końcówka. Rozdwojona jak w Source code. Gdyby po pierwszym zakończeniu poleciały napisy - byłbym zachwycony. Niestety doszedł krótki epilog, który nie dość, że trąci tandetą to jeszcze bardzo ciężko go zrozumieć nie zaprzeczając całej logice filmu. Co do spójności jeszcze - pewnie na siłę można by się do paru spraw przyczepić (np. dlaczego jeden z żołnierzy walczy... mieczem rodem z anime - pewnie hołd dla papierowego oryginału). Byłoby to jednak czepianie się na siłę. Drobnostki, które zupełnie nie wpłynęły na mój komfort oglądania.
Rzucam samymi superlatywami i miałem dać dziewiątkę... ale nie dam. Sam nie wiem czemu ale czegoś zabrakło. Chyba to drugie zakończenie tak mnie ubodło i nie jestem w stanie dać więcej. To jednak nie zmienia faktu, że po niezłym Oblivionie Cruise znów zagrał w świetnym kinie s-f. Zdecydowanie polecam. 8/10
http://zabimokiem.pl/dzien-swistaka-spo ... y-kosmosu/
Na skraju jutra to kolejna produkcja pokazująca, wcale nie tak daleką, przyszłość. Na ziemię spada kilka komet, które niosą ze sobą inwazję obcej formy życia - mimików. Nawiasem mówiąc - zaskakujące, że tym razem kontynentem, który oberwał pierwszy jest Europa. Ludzie generalnie dostają w kość i muszą uciekać. Zjednoczone ziemskie siły decydują się na ostatni wielki kontratak, który żywcem wyjęto z drugiej wojny światowej: wszystkie siły rzucone są na wybrzeża Normandii. W środek tej bitwy, wbrew swej woli trafia major Cage (Cruise). Gość od PRu w armii, tchórz, cwaniak i konformista. Oczywiście takie cechy charakteru czynią go mięsem armatnim i faktycznie - bitwa kończy się dla niego szybko ale...
...przypadkiem przejmuje od kosmity pewną moc. Tu zaczyna się zabawa. Film to idealne skrzyżowanie Żołnierzy kosmosu Verhoevena i Dnia świstaka z Murrayem. Cage po każdej śmierci przeżywa dzień inwazji od nowa. Normalnie takie zabiegi często mnie irytują, bo ciężko zrobić to tak, żeby co chwilę nie pojawiały się nielogiczności i niespójności. Edge of tomorrow ktoś bardzo dobrze przemyślał i praktycznie nie miałem żadnych 'ale'. Akcja zapętla się bez przerwy ale za każdym razem coś się zmienia i jest bardzo ciekawie. Do tego mamy masę akcji, efektownych scen batalistycznych i bardzo dużo strzelania, wybuchów i zaciętych walk. W tym przypadku jedyną wadą jest praca kamery. Ćwierć sekundowe ujęcia są dynamiczne ale ja mam od tego epilepsję gałek ocznych i nikt mnie nie przekona, że to ma sens. Ciut dłuższe ujęcia nadal robią wrażenie, a przynajmniej widać co się dzieje.
Kolejną zaletą jest humor. Masa scen nawiązuje mniej lub bardziej do Dnia świstaka i robi to w sposób mistrzowski. Kilka razy autentycznie wszyscy na sali wybuchnęli głośnym śmiechem. Żarty sytuacyjne i te w dialogach są idealnie wpasowane, nie kontrastują z powagą samej historii i wojny, są naprawdę dobrze wplecione w poszczególne sceny. Nie pamiętam kiedy ostatnio raz widziałem tyle zabawnych scen w nie-komedii. Rewelacja!
Tom Cruise pozamiatał. Stworzył krwistą i autentyczną postać bardzo daleką od amerykańskiego twardziela, jakiego się spodziewałem. Na plus zaliczam też chemię jaka pojawia się między jego postacią a Full Metal Bitch. Żołnierką, która wcześniej przeżyła to samo co major Cage i wie jak mu pomóc. Wiele scen między nimi obyłoby się bez dialogów. Wystarczyłyby gesty i spojrzenia. Niekoniecznie te maślane. Jedna rzecz, która mi trochę przeszkadzała to śliczna i niewinna buźka pani (panny?) Blunt. Mocno kontrastowała z twardzielką, którą grała. Groteskowo patrzy się na te niebieskie oczka i delikatne lico dziewczyny, którą zwą, tłumacząc luźno, Stalową suką.
Kolejny wielki plus to coś, na co rzadko zwracam uwagę. Tzn. zazwyczaj po prostu jest i nie przeszkadza: mowa o oprawie audio. Realizacja dźwięku jest genialna. Odgłosy bitew, strzałów, wybuchów. Pracujące silniki, dźwięki wydawane przez kosmitów i ludzi zamkniętych w bojowych egzoszkieletach. Do tego fantastycznie dobrana muzyka. Wszystko to tworzy świetną oprawę dla filmu i momentami rzuca na kolana.
Jedyne co mocno mi popsuło seans to końcówka. Rozdwojona jak w Source code. Gdyby po pierwszym zakończeniu poleciały napisy - byłbym zachwycony. Niestety doszedł krótki epilog, który nie dość, że trąci tandetą to jeszcze bardzo ciężko go zrozumieć nie zaprzeczając całej logice filmu. Co do spójności jeszcze - pewnie na siłę można by się do paru spraw przyczepić (np. dlaczego jeden z żołnierzy walczy... mieczem rodem z anime - pewnie hołd dla papierowego oryginału). Byłoby to jednak czepianie się na siłę. Drobnostki, które zupełnie nie wpłynęły na mój komfort oglądania.
Rzucam samymi superlatywami i miałem dać dziewiątkę... ale nie dam. Sam nie wiem czemu ale czegoś zabrakło. Chyba to drugie zakończenie tak mnie ubodło i nie jestem w stanie dać więcej. To jednak nie zmienia faktu, że po niezłym Oblivionie Cruise znów zagrał w świetnym kinie s-f. Zdecydowanie polecam. 8/10
http://zabimokiem.pl/dzien-swistaka-spo ... y-kosmosu/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Mindscape
Thriller w lekkich klimatach sci-fi i horroru.
W niedalekiej przyszłości (albo w alternatywnej rzeczywistości) funkcjonuje taki zawód jak detektyw pamięci. Osoby posiadające zdolności paranormalne zostają przeszkolone do pracy w charakterze policji pamięci. Potrafią razem z właścicielem odczytywać wspomnienia i na tej podstawie dochodzić prawdy w trudnych do rozstrzygnięcia konwencjonalnymi metodami przestępstwach. Główny bohater (Mark Strong) wraca po kilkuletniej przerwie do pracy i dostaje proste zlecenie, aby przekonać zbuntowaną córkę wpływowej rodziny do tego aby zaczęła jeść. Dramat jak z MTV, niemniej jednak facet potrzebuje pieniędzy, więc podejmuje wyzwanie. Okazuje się, że nie jest tak łatwo i wtedy zaczyna się dziać. Dziewczynę gra Taissa Fermiga, która zawsze kojarzyć mi się będzie z American Horror Story. Dziewczyna o rzadko spotykanej (na ekranie) urodzie, za którą zawsze czai się jakaś złowieszcza historia.
Cała podstawka sci-fi jest wykorzystana tylko po to, aby jakoś zespoić ten film. Pomysł nie jest nadzwyczajny, ale nie wyciągnięto z niego zbyt wiele. Ten film to tak naprawdę sprawne rzemiosło z niezłym, ale od pewnego momentu wyczekiwanym i nieco oczywistym twistem na koniec.
Wyszło sprawnie.
6,5/10
Cudowne tu i teraz (Spectacular Now)
Co mogę powiedzieć. Ten film to kolejna historia o zakochanych nastolatkach kończących szkołę i stających przed decyzją co zrobić ze swoim życiem. Dobrze zagrany dramat z brakiem wątków komediowych (co nie jest zarzutem). Kyle Chandler (Zdarzyło się jutro) ze swoją epizodyczną rolą ojca uberegoisty dodaje powagi i wartości tej historii.
Niezła odtrutka na durne American Pie, Project X i inne takie.
6,5/10
Thriller w lekkich klimatach sci-fi i horroru.
W niedalekiej przyszłości (albo w alternatywnej rzeczywistości) funkcjonuje taki zawód jak detektyw pamięci. Osoby posiadające zdolności paranormalne zostają przeszkolone do pracy w charakterze policji pamięci. Potrafią razem z właścicielem odczytywać wspomnienia i na tej podstawie dochodzić prawdy w trudnych do rozstrzygnięcia konwencjonalnymi metodami przestępstwach. Główny bohater (Mark Strong) wraca po kilkuletniej przerwie do pracy i dostaje proste zlecenie, aby przekonać zbuntowaną córkę wpływowej rodziny do tego aby zaczęła jeść. Dramat jak z MTV, niemniej jednak facet potrzebuje pieniędzy, więc podejmuje wyzwanie. Okazuje się, że nie jest tak łatwo i wtedy zaczyna się dziać. Dziewczynę gra Taissa Fermiga, która zawsze kojarzyć mi się będzie z American Horror Story. Dziewczyna o rzadko spotykanej (na ekranie) urodzie, za którą zawsze czai się jakaś złowieszcza historia.
Cała podstawka sci-fi jest wykorzystana tylko po to, aby jakoś zespoić ten film. Pomysł nie jest nadzwyczajny, ale nie wyciągnięto z niego zbyt wiele. Ten film to tak naprawdę sprawne rzemiosło z niezłym, ale od pewnego momentu wyczekiwanym i nieco oczywistym twistem na koniec.
Wyszło sprawnie.
6,5/10
Cudowne tu i teraz (Spectacular Now)
Co mogę powiedzieć. Ten film to kolejna historia o zakochanych nastolatkach kończących szkołę i stających przed decyzją co zrobić ze swoim życiem. Dobrze zagrany dramat z brakiem wątków komediowych (co nie jest zarzutem). Kyle Chandler (Zdarzyło się jutro) ze swoją epizodyczną rolą ojca uberegoisty dodaje powagi i wartości tej historii.
Niezła odtrutka na durne American Pie, Project X i inne takie.
6,5/10
+4k postów since 02/2005
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Stoker
Kameralny psycho-thriller. Jeśli się nie mylę to amerykański debiut Chan-wook Parka, twórcy oryginalnego Oldboya i Pani Zemsty. Zamożny pan architekt ginie w dość niewyjaśnionych okolicznościach zostawiając nieutuloną w żalu żonę (Nicole Kidman) i żyjącą w swojej własnej rzeczywistości córkę (stworzona do takich ról Mia Wasikowski). Na pogrzebie pojawia się brat ojca, bywalec i podróżnik, którego jednak ani matka ani córka nigdy wcześniej nie spotkały. Wujcio zostaje na dłużej, zamieszkuje z obiema paniami w ich pięknej posiadłości, otoczonej malowniczym parkiem. W powietrzu unosi się atmosfera jakiegoś nieokreślonego zagrożenia, mamuśka mizdrzy się do szwagra, córka ma swoje schizy, momentami zastanawiamy się czy wydarzenia na ekranie zachodzą naprawdę czy też dzieje się to tylko w jej wyobraźni. Historia nie jest może jakoś specjalnie zaskakująca, po prostu gęsty klimat każe nam się spodziewać czegoś złego. Całość jest nieco teatralna i chłodna. Mimo wszystko film mnie wciągnął. Za największy plus uważam niesamowite zdjęcia, pracę kamery, jakieś nietypowe i nieśpieszne ujęcia, kolorystykę. Wszystko jest takie ...wymyślone i dopieszczone. Pod tym względem to cacuszko. Film zostawia jakiś wewnętrzny niepokój po obejrzeniu, jest na swój sposób inny. 7/10
Kameralny psycho-thriller. Jeśli się nie mylę to amerykański debiut Chan-wook Parka, twórcy oryginalnego Oldboya i Pani Zemsty. Zamożny pan architekt ginie w dość niewyjaśnionych okolicznościach zostawiając nieutuloną w żalu żonę (Nicole Kidman) i żyjącą w swojej własnej rzeczywistości córkę (stworzona do takich ról Mia Wasikowski). Na pogrzebie pojawia się brat ojca, bywalec i podróżnik, którego jednak ani matka ani córka nigdy wcześniej nie spotkały. Wujcio zostaje na dłużej, zamieszkuje z obiema paniami w ich pięknej posiadłości, otoczonej malowniczym parkiem. W powietrzu unosi się atmosfera jakiegoś nieokreślonego zagrożenia, mamuśka mizdrzy się do szwagra, córka ma swoje schizy, momentami zastanawiamy się czy wydarzenia na ekranie zachodzą naprawdę czy też dzieje się to tylko w jej wyobraźni. Historia nie jest może jakoś specjalnie zaskakująca, po prostu gęsty klimat każe nam się spodziewać czegoś złego. Całość jest nieco teatralna i chłodna. Mimo wszystko film mnie wciągnął. Za największy plus uważam niesamowite zdjęcia, pracę kamery, jakieś nietypowe i nieśpieszne ujęcia, kolorystykę. Wszystko jest takie ...wymyślone i dopieszczone. Pod tym względem to cacuszko. Film zostawia jakiś wewnętrzny niepokój po obejrzeniu, jest na swój sposób inny. 7/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Alexandretta
- Współpraca GL
- Posty: 613
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Kontakt:
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Czarownica
Film opisany jako "dla dzieci", ze stajni Disneya, a na widowni dzieci było... aż jedno.
Mamy tu przedstawioną alternatywną wersję "Śpiącej Królewny" - bajki, którą zna chyba każdy. Film jest baśnią, zrealizowaną z rozmachem, humorem, bardzo przyjemną w odbiorze.
Trochę obawiałam się tego, jak wypadnie Angelina Jolie w roli czarownicy. O ile pamiętam, nigdy wcześniej nie grała niczego podobnego. Powiem szczerze, że było lepiej niż przypuszczałam - aktorka bardzo fajnie wpasowała się w rolę.
8/10
Film opisany jako "dla dzieci", ze stajni Disneya, a na widowni dzieci było... aż jedno.
Mamy tu przedstawioną alternatywną wersję "Śpiącej Królewny" - bajki, którą zna chyba każdy. Film jest baśnią, zrealizowaną z rozmachem, humorem, bardzo przyjemną w odbiorze.
Trochę obawiałam się tego, jak wypadnie Angelina Jolie w roli czarownicy. O ile pamiętam, nigdy wcześniej nie grała niczego podobnego. Powiem szczerze, że było lepiej niż przypuszczałam - aktorka bardzo fajnie wpasowała się w rolę.
8/10
"Żal, że sie coś zrobiło, przemija z czasem. Żal, że się czegoś nie zrobiło, nie przemija nigdy."
Na Pograniczu
Na Pograniczu
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Grand Budapest Hotel
Banalna, acz nieprzeciętnie przedstawiona, historyjka w magicznej otoczce alternatywnej historii (mamy tutaj kraje typu "Zubrowka", a wojna zaczęła się w '32), gdzie każda postać aż kipi czarnym humorem, charyzmą, charakterem. Z jednej strony to zaleta genialnej obsady - z drugiej jednak słowa uznania należą się scenarzyście i reżyserowi. Niektórym twórcom przez dwie godziny nie udaje się wykreować na ekranie ciekawej postaci, tutaj zaś każdy dostaje po kilka minut - i zaręczam, że każdego bohatera zapamiętacie na długo. Aż żal było się rozstawać z tym przerysowanym, lekko komiksowym, także w scenerii, światem. Czy może istnieć dla filmu lepszy komplement, niż ten, że skończył się po prostu za szybko?
Dla fanów kina - must fuckin' see.
8/10
Banalna, acz nieprzeciętnie przedstawiona, historyjka w magicznej otoczce alternatywnej historii (mamy tutaj kraje typu "Zubrowka", a wojna zaczęła się w '32), gdzie każda postać aż kipi czarnym humorem, charyzmą, charakterem. Z jednej strony to zaleta genialnej obsady - z drugiej jednak słowa uznania należą się scenarzyście i reżyserowi. Niektórym twórcom przez dwie godziny nie udaje się wykreować na ekranie ciekawej postaci, tutaj zaś każdy dostaje po kilka minut - i zaręczam, że każdego bohatera zapamiętacie na długo. Aż żal było się rozstawać z tym przerysowanym, lekko komiksowym, także w scenerii, światem. Czy może istnieć dla filmu lepszy komplement, niż ten, że skończył się po prostu za szybko?
Dla fanów kina - must fuckin' see.
8/10
Since 2001.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
22 Jump Street - Schmidt i Jenko wracają by rozwiązać kolejną sprawę. Młodo (czy aby wciąż?) wyglądający, fajtłapowaci policjanci tym razem prowadzą śledztwo w koledżu. Brzmi jak odgrzewany kotlet w stosunku do 21 Jump Street? Owszem. Jest to bezczelne podanie drugi raz tego samego kotleta. Z tą różnicą, że teraz podano nam wyrób ze stuprocentowego mięsa, podany z dobrym winem, sypnięty parmezanem i doprawiony najlepszymi przyprawami!
Nie mam wątpliwości. Druga część Jump Street jest o klasę (albo i dwie!) lepsza od poprzedniczki. Humoru jest więcej, jest bardziej absurdalny i pokręcony, a intryga na pewno nie gorsza. Wiele razy wybuchałem śmiechem, raz prawie zadławiłem się colą. Sporo jest tu autoironii, tekstów wprost wyśmiewających zapędy Holywood do kręcenia sequeli. Kilka żartów odnosi się do innych filmów (zawoalowany dowcip o White House Down zrzucił mnie z fotela), kilka innych do realnych spraw (wygląd biura kapitana). Mam wrażenie, że scenarzysta zdołał w krótkim filmie wyśmiać siebie, konwencję, nawiązać do komedii policyjnych, studenckich i samej historii serialu Jump Street. Nawet napisy końcowe składają się z zapowiedzi... około dwudziestu kolejnych części.
Powiem szczerze: dawno się tak w kinie nie uśmiałem. Rozrywka w czystej postaci. Od humoru świńsko-rubasznego po satyrę na wszystko dookoła. Na pewno duż od siebie dodali fantastycznie dysponowani aktorzy. Hill i Tatuum zostali stworzeni do tych ról. Jak Gibson i Glover do Zabójczej broni, jak Willis do bycia McLane'em. Ich "związek" wchodzi na nowe poziomy, a my oglądamy taką chemię między postaciami, że ciężko ocenić czy to jeszcze przyjaźń czy może już miłość. Momentami trudna miłość skomplikowanego małżeństwa. Chłopaki dali z siebie wszystko, a drugi plan całkiem nieźle ich uzupełnił. Dość powiedzieć, że najzabawniejsza scena film wg mnie to mina Ice Cube'a w pewnej sytuacji.
Jeśli ktoś lubi 21 Jump Street, nie muszę go zachęcać. Pozycja obowiązkowa. Druga odsłona jest lepsza pod każdym względem. Wszystkim innym również polecam. Idealna rozrywka na wieczorny seans. 8/10
http://zabimokiem.pl/chlopaki-z-jump-st ... kim-stylu/
Nie mam wątpliwości. Druga część Jump Street jest o klasę (albo i dwie!) lepsza od poprzedniczki. Humoru jest więcej, jest bardziej absurdalny i pokręcony, a intryga na pewno nie gorsza. Wiele razy wybuchałem śmiechem, raz prawie zadławiłem się colą. Sporo jest tu autoironii, tekstów wprost wyśmiewających zapędy Holywood do kręcenia sequeli. Kilka żartów odnosi się do innych filmów (zawoalowany dowcip o White House Down zrzucił mnie z fotela), kilka innych do realnych spraw (wygląd biura kapitana). Mam wrażenie, że scenarzysta zdołał w krótkim filmie wyśmiać siebie, konwencję, nawiązać do komedii policyjnych, studenckich i samej historii serialu Jump Street. Nawet napisy końcowe składają się z zapowiedzi... około dwudziestu kolejnych części.
Powiem szczerze: dawno się tak w kinie nie uśmiałem. Rozrywka w czystej postaci. Od humoru świńsko-rubasznego po satyrę na wszystko dookoła. Na pewno duż od siebie dodali fantastycznie dysponowani aktorzy. Hill i Tatuum zostali stworzeni do tych ról. Jak Gibson i Glover do Zabójczej broni, jak Willis do bycia McLane'em. Ich "związek" wchodzi na nowe poziomy, a my oglądamy taką chemię między postaciami, że ciężko ocenić czy to jeszcze przyjaźń czy może już miłość. Momentami trudna miłość skomplikowanego małżeństwa. Chłopaki dali z siebie wszystko, a drugi plan całkiem nieźle ich uzupełnił. Dość powiedzieć, że najzabawniejsza scena film wg mnie to mina Ice Cube'a w pewnej sytuacji.
Jeśli ktoś lubi 21 Jump Street, nie muszę go zachęcać. Pozycja obowiązkowa. Druga odsłona jest lepsza pod każdym względem. Wszystkim innym również polecam. Idealna rozrywka na wieczorny seans. 8/10
http://zabimokiem.pl/chlopaki-z-jump-st ... kim-stylu/
- Larofan
- Social Media Ninja
- Posty: 3932
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
- Lokalizacja: Poznań, Poland
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął (Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann)
Szwedzka produkcja, jak wiadomo normalne filmy spod skandynawskich rączek nie wychodzą.
Świetny film, pokręcony humor, dużo się dzieje i jest odpowiednio przegięte w odpowiednią stronę.
Opowiada o.. wlaściwie tytuł mówi co się dzieje - reszta to tylko seria niemal niemożliwych zbiegów okoliczności okraszonych retrospekcjami jeszcze bardziej pokreconych, wczesniejszych zbiegów okoliczności.
Good shit.
Polecam.
Magda Gessler
9/10
Szwedzka produkcja, jak wiadomo normalne filmy spod skandynawskich rączek nie wychodzą.
Świetny film, pokręcony humor, dużo się dzieje i jest odpowiednio przegięte w odpowiednią stronę.
Opowiada o.. wlaściwie tytuł mówi co się dzieje - reszta to tylko seria niemal niemożliwych zbiegów okoliczności okraszonych retrospekcjami jeszcze bardziej pokreconych, wczesniejszych zbiegów okoliczności.
Good shit.
Polecam.
Magda Gessler
9/10
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Non-stop - Liam Neeson chyba polubił wcielanie się we wrażliwych twardzieli w średni wieku. I po przejściach. Najpierw pozamiatał ekran w Uprowadzonej, a potem zrobił wielką, parującą kupę: Uprowadzoną 2. Teraz jako podniebny szeryf ma na pokładzie 150 osób i wariata, który grozi zabijaniem pasażerów. Trik polega na tym, że nie wiadomo kto jest kim.
Non-stop to kino akcji z najbardziej średniej ze średnich półek. Fabuła nie jest specjalnie mądra ale na tyle niegłupia, że nie miałem ochoty wyłączyć w połowie seansu. Przez jakiś czas dałem się nawet
wciągnąć w wir wydarzeń i zastanawiałem się kto, gdzie i dlaczego.
Niestety im dalej w las tym głupiej. Ostateczna konfrontacja okazuje się słabiutka, a jeszcze słabsza jest motywacja 'tego złego'. Na finiszu stopień amerykanizacji filmu zaczyna przerażać, a głodne
kawałki co chwilę sypią się z ust poszczególnych bohaterów. Dlatego też aktorstwa nie oceniam. To nie jest film zrobiony dla niezapomnianych kreacji. Ot, budżetowe kino akcji, bo ktoś miał za dużo mamony i postanowił podzielić się nią z Juliane Moore i Liamem Neesonem.
Na koniec dwie sprawy. Pierwsza to ostrzeżenie dla ludzi znających się choć trochę na lataniu. Momentami mogą zęby boleć od absurdów. Druga - ktoś wie skąd tytuł? Jakoś niespecjalnie pasuje mi do tego co się działo na ekranie. Że samolot nie może stanąć w miejscu? Że akcja była non stop? Nie była W Japonii film był pokazywany jako "flight game". Brzmi to nieco sensowniej.
Nieważne. Non-stop plasuje się gdzieś w środku stawki "neesonowych" filmów akcji. Dużo lepszy niż Uprowadzona 2, dużo słabszy niż Uprowadzona. Ewentualnie. Do kotleta. Byle wyłączyć myślenie.
http://zabimokiem.pl/non-good-non-bad-either/
5/10
Non-stop to kino akcji z najbardziej średniej ze średnich półek. Fabuła nie jest specjalnie mądra ale na tyle niegłupia, że nie miałem ochoty wyłączyć w połowie seansu. Przez jakiś czas dałem się nawet
wciągnąć w wir wydarzeń i zastanawiałem się kto, gdzie i dlaczego.
Niestety im dalej w las tym głupiej. Ostateczna konfrontacja okazuje się słabiutka, a jeszcze słabsza jest motywacja 'tego złego'. Na finiszu stopień amerykanizacji filmu zaczyna przerażać, a głodne
kawałki co chwilę sypią się z ust poszczególnych bohaterów. Dlatego też aktorstwa nie oceniam. To nie jest film zrobiony dla niezapomnianych kreacji. Ot, budżetowe kino akcji, bo ktoś miał za dużo mamony i postanowił podzielić się nią z Juliane Moore i Liamem Neesonem.
Na koniec dwie sprawy. Pierwsza to ostrzeżenie dla ludzi znających się choć trochę na lataniu. Momentami mogą zęby boleć od absurdów. Druga - ktoś wie skąd tytuł? Jakoś niespecjalnie pasuje mi do tego co się działo na ekranie. Że samolot nie może stanąć w miejscu? Że akcja była non stop? Nie była W Japonii film był pokazywany jako "flight game". Brzmi to nieco sensowniej.
Nieważne. Non-stop plasuje się gdzieś w środku stawki "neesonowych" filmów akcji. Dużo lepszy niż Uprowadzona 2, dużo słabszy niż Uprowadzona. Ewentualnie. Do kotleta. Byle wyłączyć myślenie.
http://zabimokiem.pl/non-good-non-bad-either/
5/10
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
No właśnie też się zastanawiałem. W ogóle to myślałem przez moment, że Neeson ma zwidy z powodu niewyspania. Wyglądał na strasznie zmęczonego i podejrzewałem, że będzie miał jakąś traumę z przeszłości, która nie pozwala mu spać. Odniosłem nawet wrażenie, że ktoś zapomniał wyciąć kilka ujęć podczas montażu i stąd takie mylne tropy. Bo on się dość dziwnie zachowywał i padały jakieś sugestie, że nie śpi od dawna i ma coś nie tego z psychiką.SithFrog pisze:Druga - ktoś wie skąd tytuł? Jakoś niespecjalnie pasuje mi do tego co się działo na ekranie. Że samolot nie może stanąć w miejscu? Że akcja była non stop?
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Sekretne życie Waltera Mitty (The Secret Life of Walter Mitty)
Tytułowy bohater zajmuje się obrabianiem negatywów w magazynie Life. Jest nieśmiałym szaraczkiem, całkiem sympatycznym ale na pewno nie wygadanym, czy przebojowym. Zamiast działać, wyobraża sobie siebie w różnych niecodziennych sytuacjach, śniąc na jawie o byciu kimś wyjątkowym. Poznajemy go w dniu, w którym próbuje zaczepić na portalu randkowym koleżankę z pracy, z którą boi się porozmawiać w na żywo. Okazuje się też, że magazyn został sprzedany, zostanie przeniesiony do internetu ale wcześniej wydany będzie jeden ostatni, pożegnalny numer. Okładkę tego wydania ma zdobić zdjęcie pewnego legendarnego fotografa, które ma przygotować Mitty. Problem w tym, że w paczuszce z negatywem nie ma rzeczonego kadru. Walter, nie mając nic do stracenia, postanawia odnaleźć to zdjęcie.
Film bardzo szybko atakuje widza nachalną amerykańskością z siłą huraganu Katrina. Wszystko z twoim życiu powinno być nastawione na osiągnięcie sukcesu, każdy jest kimś wyjątkowym, wyznaczaj sobie cele i je realizuj, ple ple ple, do porzygu. Jest też dużo Stillerowskich absurdów z surfowaniem po asfalcie i walczeniem z rekinami włącznie, ale tego można się było spodziewać po osobie reżysera. Teoretycznie więc te film jest głupawy, absurdalny i nachalnie przesłodzony. A mimo to podobał mi się i to bardzo. Pokręcone żarty potrafią naprawdę rozśmieszyć ale to cudowne krajobrazy i sposób ich pokazania są siłą tego filmu. Wyobraźcie sobie skrzyżowanie National Geographic z Top Gear i pomnóżcie razy dwa. Widoki w tym filmie są OBŁĘDNE, a scena zjazdu na deskorolce po islandzkiej drodze to prawdziwe mistrzostwo świata. Do tego świetna muzyka w tle (tak na marginesie Space Oddity nie jest o żadnym pokonywaniu barier i podążaniu za marzeniami!!!) i jakoś tak przestały mi przeszkadzać te morały, a zacząłem się bawić i marzyć razem z Walterem. Myślę, że nawet w największym ponuraku ten film obudzi uśpionego optymistę i marzyciela.
Gagi są proste ale nie prostackie, a całość ma taki swojski klimat, bo przecież każdy kiedyś marzył, żeby być kimś innym, niż jest. Stiller bywa tu głupkowaty ale nigdy nie głupi. Partnerująca mu Kristen Wiig, którą na początku wziąłem za Jennifer Aniston, jest uroczo zwyczajna i sympatyczna, Sean Penn w niewielkiej roli robi za mędrca i największego luzaka jednocześnie, a filmowy dupek jest jest tak dupkowaty, jak tylko się da.
Nie jest to wybitny film. Nie powiedziałbym nawet, że jest szczególnie dobry. Nie byłbym jednak w porządku, gdybym nie dodał dwóch punktów za cudowne widoki i dużą dawkę pozytywnej energii, jaką Walter Mitty ze sobą niesie. A zdjęcie na okładce okazało się fantastyczne i warto obejrzeć do końca, żeby przekonać się, co na nim było.
7/10
Tytułowy bohater zajmuje się obrabianiem negatywów w magazynie Life. Jest nieśmiałym szaraczkiem, całkiem sympatycznym ale na pewno nie wygadanym, czy przebojowym. Zamiast działać, wyobraża sobie siebie w różnych niecodziennych sytuacjach, śniąc na jawie o byciu kimś wyjątkowym. Poznajemy go w dniu, w którym próbuje zaczepić na portalu randkowym koleżankę z pracy, z którą boi się porozmawiać w na żywo. Okazuje się też, że magazyn został sprzedany, zostanie przeniesiony do internetu ale wcześniej wydany będzie jeden ostatni, pożegnalny numer. Okładkę tego wydania ma zdobić zdjęcie pewnego legendarnego fotografa, które ma przygotować Mitty. Problem w tym, że w paczuszce z negatywem nie ma rzeczonego kadru. Walter, nie mając nic do stracenia, postanawia odnaleźć to zdjęcie.
Film bardzo szybko atakuje widza nachalną amerykańskością z siłą huraganu Katrina. Wszystko z twoim życiu powinno być nastawione na osiągnięcie sukcesu, każdy jest kimś wyjątkowym, wyznaczaj sobie cele i je realizuj, ple ple ple, do porzygu. Jest też dużo Stillerowskich absurdów z surfowaniem po asfalcie i walczeniem z rekinami włącznie, ale tego można się było spodziewać po osobie reżysera. Teoretycznie więc te film jest głupawy, absurdalny i nachalnie przesłodzony. A mimo to podobał mi się i to bardzo. Pokręcone żarty potrafią naprawdę rozśmieszyć ale to cudowne krajobrazy i sposób ich pokazania są siłą tego filmu. Wyobraźcie sobie skrzyżowanie National Geographic z Top Gear i pomnóżcie razy dwa. Widoki w tym filmie są OBŁĘDNE, a scena zjazdu na deskorolce po islandzkiej drodze to prawdziwe mistrzostwo świata. Do tego świetna muzyka w tle (tak na marginesie Space Oddity nie jest o żadnym pokonywaniu barier i podążaniu za marzeniami!!!) i jakoś tak przestały mi przeszkadzać te morały, a zacząłem się bawić i marzyć razem z Walterem. Myślę, że nawet w największym ponuraku ten film obudzi uśpionego optymistę i marzyciela.
Gagi są proste ale nie prostackie, a całość ma taki swojski klimat, bo przecież każdy kiedyś marzył, żeby być kimś innym, niż jest. Stiller bywa tu głupkowaty ale nigdy nie głupi. Partnerująca mu Kristen Wiig, którą na początku wziąłem za Jennifer Aniston, jest uroczo zwyczajna i sympatyczna, Sean Penn w niewielkiej roli robi za mędrca i największego luzaka jednocześnie, a filmowy dupek jest jest tak dupkowaty, jak tylko się da.
Nie jest to wybitny film. Nie powiedziałbym nawet, że jest szczególnie dobry. Nie byłbym jednak w porządku, gdybym nie dodał dwóch punktów za cudowne widoki i dużą dawkę pozytywnej energii, jaką Walter Mitty ze sobą niesie. A zdjęcie na okładce okazało się fantastyczne i warto obejrzeć do końca, żeby przekonać się, co na nim było.
7/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
+1Crowley pisze:scena zjazdu na deskorolce po islandzkiej drodze to prawdziwe mistrzostwo świata
Co do Non-stopa jeszcze, Niezłym absurdem jest sam główny bohater. Chyba chcieli pokazać jaki skomplikowany ma charakter ale pokazywanie twardego "air marshala", który... boi się latać, nie lubi latać? Serio? Następny film będzie o strażaku, który ma pirofobię? Facepalm.
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7590
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Świat w płomieniach (White House Down)
Wiedziałem, że to będzie sraka, więc nie jestem za bardzo zaskoczony tym, co zobaczyłem. Zaczyna się nieźle: terroryści wysadzają Kapitol tylko po to, żeby odwrócić uwagę od prawdziwego celu, jakim jest Biały Dom i prezydent. Biorą zakładników, zabijają strażników, ale pech chce, że tego dnia na wycieczce w siedzibie prezydenta jest kandydat na agenta Secret Service i do tego ma ze sobą córkę. Kiedy więc rozpętuje się strzelanina, aby ratować dziecko, kraj i pierwszego obywatela, facet chwyta za broń i naśladuje Johna McClane.
I do pewnego momentu to jest całkiem niezły film. Tak powinna wyglądać Szklana pułapka 4. Są strzelaniny, skoki, wybuchy, parę śmiesznych gagów, a całość nawet nieźle nakręcona. Potem jednak do głosu dochodzi wewnętrzne dziecko Rolanda Emmericha i zaczyna się jazda bez trzymanki. Terroryści zaczynają odpalać rakiety wszelkiej maści, prezydent biega w Najkach i strzela z granatnika, helikoptery dostają mandat za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, są czołgi, działka obrotowe, walki na noże, pierdylion wybuchów, a w czasie pościgu w ogródku przed Białym Domem mało nie poszczałem się ze śmiechu. Zabrakło tylko dinozaurów. Poziom patosu rośnie z minuty na minutę, żeby w końcówce osiągnąć rejony niedostępne zwykłym śmiertelnikom. Niech się schowa Michael Bay ze swoimi bajeczkami, Emmerich jak już zacznie machać flagą, to da ją w ręce małej dziewczynki, na tle płonącego symbolu Ameryki, przy poruszającej muzyce i z widmem atomowej zagłady w tle. To nie jest film dla miętkich ninjów. Do pewnego stopnia może to bawić ale pod koniec ponaddwugodzinnego filmu byłem tymi absurdami naprawdę znużony. No i od pewnego momentu przestało być śmiesznie, została tylko żenada.
Nie wiem jaka myśl przyświeca ludziom Holyłudu, którzy zatrudniają Channinga Tatuma i obsadzają go w głównych rolach. Przy nim Keanu Reeves to aktor o ekspresji Jima Carreya. Facet jest drewnem na miarę Haydena Skywalkera. Towarzysząca mu córka była tak irytująca, że od początku kibicowałem terrorystom, żeby ją w końcu zastrzelili. Foxx w roli prezydenta wypadł słabo. Taki czasem sztywniak, czasem murzyński ziomal, a tak naprawdę po prostu kolejny czarny prezydent. Czekam w ogóle, kiedy nastaną czasy, że znowu będzie można bezkarnie zatrudnić białego aktora, do zagrania prezydenta USA. Murzyn albo kobieta, pewnie niedługo w przyszłości uchodźca z Meksyku są ok ale biały facet to trochę tak jakby podrzeć Biblię ostatnio. Maggie Gyllenhaal jest śliczna i to wystarczy.
Trochę zdziwiły mnie defekty specjalnej troski. O ile wybuchy wyglądają w miarę nieźle, to komputerowo animowane helikoptery i plastikowe dekoracje z Waszyngtonem w tle, dodanym w postprodukcji moim zdaniem aż biły po oczach. Przy takim budżecie ciężko mi to zrozumieć.
3/10
Wiedziałem, że to będzie sraka, więc nie jestem za bardzo zaskoczony tym, co zobaczyłem. Zaczyna się nieźle: terroryści wysadzają Kapitol tylko po to, żeby odwrócić uwagę od prawdziwego celu, jakim jest Biały Dom i prezydent. Biorą zakładników, zabijają strażników, ale pech chce, że tego dnia na wycieczce w siedzibie prezydenta jest kandydat na agenta Secret Service i do tego ma ze sobą córkę. Kiedy więc rozpętuje się strzelanina, aby ratować dziecko, kraj i pierwszego obywatela, facet chwyta za broń i naśladuje Johna McClane.
I do pewnego momentu to jest całkiem niezły film. Tak powinna wyglądać Szklana pułapka 4. Są strzelaniny, skoki, wybuchy, parę śmiesznych gagów, a całość nawet nieźle nakręcona. Potem jednak do głosu dochodzi wewnętrzne dziecko Rolanda Emmericha i zaczyna się jazda bez trzymanki. Terroryści zaczynają odpalać rakiety wszelkiej maści, prezydent biega w Najkach i strzela z granatnika, helikoptery dostają mandat za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, są czołgi, działka obrotowe, walki na noże, pierdylion wybuchów, a w czasie pościgu w ogródku przed Białym Domem mało nie poszczałem się ze śmiechu. Zabrakło tylko dinozaurów. Poziom patosu rośnie z minuty na minutę, żeby w końcówce osiągnąć rejony niedostępne zwykłym śmiertelnikom. Niech się schowa Michael Bay ze swoimi bajeczkami, Emmerich jak już zacznie machać flagą, to da ją w ręce małej dziewczynki, na tle płonącego symbolu Ameryki, przy poruszającej muzyce i z widmem atomowej zagłady w tle. To nie jest film dla miętkich ninjów. Do pewnego stopnia może to bawić ale pod koniec ponaddwugodzinnego filmu byłem tymi absurdami naprawdę znużony. No i od pewnego momentu przestało być śmiesznie, została tylko żenada.
Nie wiem jaka myśl przyświeca ludziom Holyłudu, którzy zatrudniają Channinga Tatuma i obsadzają go w głównych rolach. Przy nim Keanu Reeves to aktor o ekspresji Jima Carreya. Facet jest drewnem na miarę Haydena Skywalkera. Towarzysząca mu córka była tak irytująca, że od początku kibicowałem terrorystom, żeby ją w końcu zastrzelili. Foxx w roli prezydenta wypadł słabo. Taki czasem sztywniak, czasem murzyński ziomal, a tak naprawdę po prostu kolejny czarny prezydent. Czekam w ogóle, kiedy nastaną czasy, że znowu będzie można bezkarnie zatrudnić białego aktora, do zagrania prezydenta USA. Murzyn albo kobieta, pewnie niedługo w przyszłości uchodźca z Meksyku są ok ale biały facet to trochę tak jakby podrzeć Biblię ostatnio. Maggie Gyllenhaal jest śliczna i to wystarczy.
Trochę zdziwiły mnie defekty specjalnej troski. O ile wybuchy wyglądają w miarę nieźle, to komputerowo animowane helikoptery i plastikowe dekoracje z Waszyngtonem w tle, dodanym w postprodukcji moim zdaniem aż biły po oczach. Przy takim budżecie ciężko mi to zrozumieć.
3/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Mnie rozłożył na łopatki rajd limuzyną po ogrodzie. To był ostateczny gwóźdź do trumny. Zobacz Olympus Has Fallen. WHD chociaż momentami nabija się z własnej konwencji...