Ale Zimowe - Ale z browaru Jan Olbracht
Słody - Pale Ale, pilzneński, pszeniczny, monachijski, Biscuit, Special B, Carafa, Brown
Chmiele - Sybilla, Willamette
Drożdże - S-04
Ekstrakt - 16,5%
Alkohol - 6,5% obj.
IBU - 28
Dodatki - Suska Sechlońska, jałowiec
Termin przydatności do 20. czerwca 2017
Taka noworoczna partia zimowych piw zakupiona z okazji długiego weekendu. Zimowe Ale z milionem różnych słodów i ciekawymi dodatkami w postaci bardzo modnej ostatnio śliweczki oraz jałowca. Ogólnie rzecz biorąc bardzo ciekawie się zapowiada.
Kolorek ma przyjemny bursztynowo-czerwony z miłą dla oka pianą. W zapachu wyczuwalna jest nieco ta śliwka, ale też (w kooperacji nosowej z małżonką) cukier wanilinowy, jabłka z cynamonem i bardzo dojrzałe banany. Do tego też taki aromat spieczonej skórki chleba razowego. Ogólnie rzecz biorąc robi bardzo, bardzo fajne wrażenie. No i piękna czapa z piany się cały czas utrzymuje na powierzchni.
W smaku nieco gorzej wypada. Jest dość wodniste, bo ekstrakt jak na takie zimowe piwo nie jest zbyt zatrważający - 16,5%. Najbardziej mi przypomina właśnie taki troszkę rozwodniony porter. Tę śliwkę czuć bardzo słabo, natomiast w smaku trochę wychodzi ten jałowiec. Nie za bardzo, ale jednak. Do tego jeszcze piwo pozostawia taką kwasowość na bokach języka i taki ogólno-ciasteczkowy posmak. Generalnie polecam jak ktoś ma nadmiar gotówki jako ciekawostkę przyrodniczą. Nie jest to piwo, które zmieniło mój światopogląd, natomiast złe nie jest.