Zdecydowanie. Popieram, mam własne doświadczenia i chyba za tym stoi nauka. Aktywność fizyczna jest od polepszania stanu zdrowia, stanu mentalnego a nie od chudnięcia. Fundamentem jest odżywianie.LLothar pisze:Ale pamiętajmy - ćwiczenia nie spalają tłuszczu. 3 dni w tygodniu 20 minut wioślarza to raptem 100g tłuszczu na tydzień. Zakładając że nie będziesz bardziej głodny po ćwiczeniach (a będziesz) to raptem 5 kg w dół rocznie.
Dużo lepiej po prostu mniej jeść.
Mało tego, często obserwuje, ze jak ktoś zaczyna sportem spalać- to mentalnie się "rozleniwia" i dorzuca do pieca więcej jedzenia "bo nagroda". To powoduje, że przybiera na wadze. Potem wypadnie kilka treningów, odechce się trenować- a podaż kalorii zostaje i jeszcze większe tycie.
Nie Lubie przykładów anegdotycznych, ale z racji, że nie opowiadam wam o tym, że ziemia jest płaska tylko raczej o potwierdzonych zjawiskach to dodam: biegałem 5 lat i regularnie przybierałem na wadze. Przy wzroście 183 cm ważyłem 90 kg. Dopiero zmiana nawyków żywieniowych (podkreślam, nawyków a nie żadna dieta, rygor, etc. ) sprawiła, że zjechałem do 69kg. Efektu jo-jo nigdy nie zaliczyłem, bo jak dokonała się "zmiana"- to do dzisiaj tak trwam (ważę 77kg ale mam te same wymiary w pasie i % tkanki tłuczowej bo przez kilka lat najwidoczniej przybyło masy mięśniowej z uwagi na bardziej świadomy trening)
A zmiana nawyków żywieniowych u mnie była prosta- zwiększenie świadomości co ile ma kcal i traktowanie jedzenia transakcyjnie (czyli- jak coś ma sporo kalorii to nie problem. Ważne tylko, by jak ma te kalorie to było konkretne, sycące i jak już "inwestuje kalorie" to chce to czuć. Czyli: hamburger- yes yes. Czipsy- no no)
Zdrowia.ThimGrim pisze:Zdrowia, Justin.
Cytuję, bo zgadzam się z pierwszy, zdaniem w pełni a jednocześnie- mam świadomość jak głowa mocno "waży"Gregor pisze:No dieta, sen i spokojna głowa to najwięksi wrogowie tłuszczu. Sport tu też pomaga w 2 tematach oprócz diety.
Ja jestem przykładem, że jak posypie się głowa to źle dla zdrowia. Po tragedii w rodzinie i 2 latach udawania, że chociaż ja sobie radzę skończyłem z 10 kg za dużo i tabletkami na ciśnienie.
Szczesliwie moja żona coraz lepiej z PTSD odkąd w zeszłym roku zaczęła leczyć, teściowa też do przodu i tylko teściu nie daje sobie pomóc jak to facet z tamtego pokolenia, to w końcu mogę sam siebie ogarniać.
Na razie ogarniam co jem i waga zaczęła iść w dobrą stronę, sport sobie rozpisałem, żeby było regularnie i jeszcze coś dla spokoju muszę zacząć się bawić w jogę i inne mindfullnes co mnie zawsze śmieszyło, ale spróbuję
Nie obżeram się, cukier pod kontrolą. Chyba będzie dobrzeMatthias[Wlkp] pisze:5kg na rok by mi w zupełności starczyło... Próbuję zejść z 65 na 60kg.

Będzie dobrze. Wierzę w konsekwencję a nie ciężką pracę (tylko). Mam na myśli, że 4x15 minut x 50 tygodni jest o wiele lepsze niż 4x60 minut x 6 tygodniIluvatar pisze:Na razie drugi tydzień. W pierwszym wszyły 4 dni po 15 minut, w tym tygodniu drugi dzień, ale 20 minut. Może wejdzie w nawyk...

Nie jedyny, ale takich jak Ty jest mało. W ogóle to za szczupli i mniej jedzący chyba żyją statystycznie dłużej, niż "regularsi"Iluvatar pisze:W ogóle, czy ja jestem jedyny, który próbuje przytyć w tym kraju? Jak Boga kocham, każdy mi tylko mówi, że zrzuca tłuszcza, a ja szukam dodatkowych kalorii i czasami nawet oszukuje z fast foodem

Dokładnie. Złota zasada, pro tip, prawda objawiona. Konsekwencja, efekt składany itd.Iluvatar pisze:Z perspektywy czasu wszystko wydaje się takie małostkowe. Każde potknięcie, chwilowy regres formy, kilka ominiętych treningów. Wszystko to nic jeżeli w perspektywie długoterminowej masz cel do którego stale dążysz. Jakikolwiek to jest cel. Zdrowie, sylwetka, podrywanie lasek czy zakład z kolegą.