Mieszkanie

[PAiN]

Kupiłem ziemię, zbudowałem dom. Na dniach odbiór techniczny po poprawkach i wjeżdżam z rekuperacją, systemem alarmowym, sterowaniem podłogówką etc., zaś wykończenie zacznie się we wrześniu.

Jeśli do tego czasu nie osiwieję to będzie dobrze

[Matthias[Wlkp]]

Dom w stylu Kanadyjskim?

[PAiN]

Nope, why?

[Matthias[Wlkp]]

Mieszkam w Kanadzie w takim domu i bardzo sobie chwalę

[Zolt]

co tu się stanęło

strzała PAiN!

[Crowley]

Jeśli do tego czasu nie osiwieję to będzie dobrze

Ja oszukałem system i wyłysiałem, żeby nie osiwieć w czasie budowy.

[PAiN]

mi by było szkoda moich Fabio-włosów

[zodi]

Nie siwiejesz, nie rwiesz sobie włosów z głowy, nie dajesz wziąć się pod włos, nie dzielisz włosa na czworo...

Mr. Genius

[Counterman]

Gratki PAiN, pocieszę że jeszcze to potrwa, jeszcze się nakurwisz i jeszcze o rozwód się otrzesz. Ale ja bardzo sobie chwalę dom i zdecydowanie go wybieram. Więc dla mnie warto.

.... Szczególnie, że drugi dom budowałem właśnie w stylu kanadyjskim, bo drugiej budowy klasycznej bym nie przeżył.

[PAiN]

Rekuperacja, klimatyzacja, monitoring, wszelkie czujki etc siedzą. Teraz sterowanie podłogówką...

[Crowley]

Zna się tu ktoś na systemach alarmowych i monitoringu w domach?

[Counterman]

Zna się w sensie użytkował różne rozwiązania, czy zna się w sensie umi to montować?

[Crowley]

Chodzi o okablowanie. Co gdzie pociągnąć przed tynkami. No i co jest praktyczne i faktycznie potrzebne jeśli chodzi o poszczególne elementy, a co jest naciąganiem na kasę ze strony instalatorów.

[LLothar]

Ja mam system zupelnie bezkablowy. Wszystko chodzi na Zigbee czy innym takim. Czujniki dymu, otwarcia okien itp. Jest kamera w srodku ktora odpala sie tylko kiedy wlaczy sie alarm na minimum 30 sec czy jakos tak. Jestem zadowolony, bo nie ma zadnych kabli, wszystko na baterie.

[Counterman]

Bezkablowych nie znam się nie wypowiem.

Kable klasyczne to nieco wiem.
Primo trzeba było to robić jak robiłeś elektrykę, ale luz.
Kabel co jest oczywiste musisz pociągnąć wszędzie gdzie będzie czujnik. Masz dwie proste opcje:
1. Czujniki na ruch + czujniki na oknach i drzwiach
2. Czujniki na oknach i drzwiach (tzw. punktach wejścia)

Ad. 1
Jeżeli masz w domu psy i koty to żadne rozwiązanie na rynku nie pozwala włączać czujników ruchu i mieć biegające zwierzęta. Więc trzeba mieć wyłączone czujniki ruchu w miejscach gdzie są zwierzeta. Można w systemie taką maskę zrobić, że operujesz tym dwoma kliknięciami.
Na oknach i drzwiach możesz zamontować dwa typy czujników - inercję oraz czujnik na otwarcie. Inercja reaguje na tłuczenie szkła. Czujnik na otwarcie reaguje na ruch ramy okna/drzwi.

Ad. 2
Tutaj zakładasz, że jeżeli zabezpieczysz wszystkie punkty wejścia to nie da się wejść do budynku bez włączenia alarmu.
Do każdego okna robisz czujnik inercji. Do okien otwieranych robisz dodatkowo czujnik na ramę. Do drzwi litych (bez szkła) robisz sam czujnik na ramę.
Inercję montuje się zwykle wysoko, przy ramie okna (lub nad).
Czujnik ruchu montujesz w rogu ramy, naprzeciw zawiasu.
Do obu czujników masz pojedynczy kabel.
Dodatkowo montujesz czujnik ruchu w pomieszczeniu gdzie jest centralka alarmowa + w garażu (czujka na bramę, na ruch bramy bywa wadliwa).

Wszystkie kable biegną do centralki alarmowej, bo ma ona źródło zasilania własne i utrzyma czujniki bez prądu z instalacji (maksymalnie do 3 dni, zależy od modelu/instalacji).

Ja mam opcję drugą, bo jak mam wszystkie futra w domu to zamykam okna, włączam w alarm i mam w nosie. Chodzę normalnie po domu i jest spoko.
Centralkę mam na strychu, bo kable mam poprowadzone po suficie i spuszczam je w dół po prostu. Właśnie na strychu jest ten dodatkowy czujnik ruchu, żeby chronić centralkę.

[Crowley]

Primo trzeba było to robić jak robiłeś elektrykę, ale luz.

No właśnie robię. Awansowałem w poziomie na elektryka, a jeszcze moment i zostanę automatykiem.

A na zewnątrz coś robiłeś? Kamery albo jakieś czujki? Nie mam zwierząt luźno biegających i nie planuję, więc pewnie zrobię kontaktrony w oknach plus czujki w okolicach drzwi.
Czujniki gazu, dymu, zalania, czegokolwiek innego też się podłącza do centralki, czy to są niezależne rzeczy?

I od razu niech mi ktoś powie, czy do zasilenia access pointów przez skrętkę potrzebna jest jakaś magiczna technologia, czy wystarczy urządzenie wyjściowe, które coś takiego obsługuje (i czy nie kosztuje to miliona monet)? Nie chce mi się ciągnąć dodatkowych przewodów do zasilania i jeszcze gdzieś chować potem wtyczki.

[Voo]

Nie mam zwierząt luźno biegających i nie planuję

Kuna - hold my beer...


P.S. Tak, wróciła - sra gdzie popadnie, warczy i biega po ścianach w środku nocy.

[PIOTROSLAV]

kupcie sobie rysia, czy co tam na nie poluje

[Turtles]

Ej a w sumie robicie sobie te alarmy bo jakis temat w okolicy włamaniowy czy na wszelki wypadek?


No bo w żeby w Norwegii...

[Counterman]

A na zewnątrz coś robiłeś? Kamery albo jakieś czujki? Nie mam zwierząt luźno biegających i nie planuję, więc pewnie zrobię kontaktrony w oknach plus czujki w okolicach drzwi.

Niech Ciebie ręka starszych bogów broni przed czujkami na zewnątrz. Jebią się jak szalone, nie polecam. U siebie nie robiłem.
Kamer w ogóle nie robiłem, nie znam się.

Czujniki gazu, dymu, zalania, czegokolwiek innego też się podłącza do centralki, czy to są niezależne rzeczy?

Są rozwiązania gdzie jest to pod centralkę, ale ja bym poszedł w niezależne urządzenia na baterie. Tak jak Llo.

I od razu niech mi ktoś powie, czy do zasilenia access pointów przez skrętkę potrzebna jest jakaś magiczna technologia, czy wystarczy urządzenie wyjściowe, które coś takiego obsługuje (i czy nie kosztuje to miliona monet)? Nie chce mi się ciągnąć dodatkowych przewodów do zasilania i jeszcze gdzieś chować potem wtyczki.

Z tego co wiem wystarczy. Ale bym się dopytał kogoś bardziej kumatego.

@Voo: masz zwierzątko!

@Turt:
W Polszy alarm robisz z dwóch powodów - żeby był (bo jak jest to odpadają chujowe włamania po rower) + żeby opłacić mafię (firmy security), bo jakoś tak wychodzi że nie słyszałem o włamach do domów gdzie mafia jest opłacona

[LLothar]

Ej a w sumie robicie sobie te alarmy bo jakis temat w okolicy włamaniowy czy na wszelki wypadek?

No bo w żeby w Norwegii...

W Norwegii niestety to sie zdarza, bo wiekszosc to domy jednorodzinne, do ktorych sila rzeczy latwiej sie wlamac. Widac, czy ktos jest w domu itp. Np z dwa tygodnie temu na ulicy zniknela ladowarka do samochodu...

Do tego jest to nie tylko alarm przeciwwlamaniowy, ale takze przeciwpozarowy, gdzie straz pozarna jest automatycznie informowana jak cos sie zaczyna palic a wlasciciel nie odpowiada.

Jak dzieci sie robia starsze, to tez masz poglad na to, czy juz wrocily do domu itp. Jak jestesmy na wakacjach to tez mozemy sprawdzic, czy dziewczyna od karmienia kota przyszla, czy nie.

[PAiN]

Podobnie mam jak Counter, lecz wszelkie czujki, kontaktrony etc mam podzielone na strefy - tak by czujka ruchu w przedpokoju nie wyłapywała jak będą tam psy sobie siedzieć na czas mej nieobecności. No i dorzuciłem cztery kamery w podbitce. Wszystko siedzi na Satel'u z osobnym modułem GSM.

[Crowley]

W Polszy alarm robisz z dwóch powodów - żeby był (bo jak jest to odpadają chujowe włamania po rower) + żeby opłacić mafię (firmy security), bo jakoś tak wychodzi że nie słyszałem o włamach do domów gdzie mafia jest opłacona

So fuckin' tru.
Ale tak ogólnie to chałupa jest jeszcze na stosunkowo mało zabudowanym terenie, blisko dzikich chaszczy. Jakieś minimum nie zaszkodzi, a przypadkowego żula może wykryje i przestraszy. Wiadomo, że jak wpadną profesjonaliści, to nie ma bata, ukradną, co będą chcieć.
Jakieś półtora kilometra ode mnie, w sąsiedniej wsi, był przypadek, że z budowanego domu wyrwano ze ścian calusieńką instalację elektryczną.
A co do tych wszystkich nowoczesnych instalacji, automatyki, itp. to jak ze wszystkim, warto mieć umiar i porobić drobiazgi ułatwiające życie, a kosztujące stosunkowo niewiele, albo po prostu nie komplikować sobie pracy w razie gdyby w przyszłości zachciało się coś dorobić. Samo rozprowadzenie oprzewodowania to koszt stu paru złotych i dwóch popołudni roboty, a co się do tego podłączy, to się okaże.

A wczoraj napiłem się wody z własnego odwiertu. Znaczy nie ja wierciłem, ale dziura na mojej działce. 59 metrów wgłąb!

[Counterman]

Uuu Crow, to poważną masz dziurę. U mnie woda na 13 metrach. Sąsiad miał identycznie, myślał, że głębiej będzie lepsza. Wywiercił na 30, jest identyczna. To zostałem na tych 13, ja nie narzekam.

Najlepsze zabezpieczenie to fajny sąsiad. Taki nie za blisko, ale na tyle niedaleko żeby widzieć okna (niekoniecznie co za nimi). Ja tak mam, zajebista sprawa - szczególnie jak sąsiad wydziera się na pół wsi żebym na piwo wpadł.

[Crowley]

No odpukać, ale sąsiadów (na razie jedynych) mamy bardzo fajnych i niesamowicie pomocnych. A że jeszcze mają córkę w wieku naszego ananasa, to i z młodym jest spokój na działce.

Studnię masz tylko do podlewania ogródka, czy do picia też?

[Zolt]

A jak do picia to czy i jakie filtry stosujesz?

[Halaster]

Ja jestem na etapie kupowania większego mieszkania - już zapomniałem jak można osiwieć od samego planowania i liczenia kosztów wykończenia..

[Crowley]

E tam. Wyobrażasz sobie najwyższą cenę, jaką jesteś w stanie zapłacić, dodajesz 30% i masz rzeczywisty koszt.

[Counterman]

Tru dat.

Odnośnie wody - mam własną studnię do całości instalacji (C.W.U. + ogrzewanie). Woda na 13 metrach (płytko), pompa głębinowa w odwiercie. Jedna rura do domu, rozgałęzienie na rurę do ogrodu i rurę do budynku. Potem zbiornik hydroforowy i potem filtry. Filtry pasywne, elektryczne (wygląda to jak dwie wielkie butle z gazem, takie do wysokości klatki piersiowej) + pojemnik na tabletki solne. Jest to o tyle bardzo dobre rozwiązanie, że takie połączenie filtruje wszystko, a jedyne co wymieniasz to dosypujesz tabletek solnych raz na pół roku. Same filtry mają cykl życia 100 lat, więc się specjalnie nie przejmuje. Wada jest taka, że muszą być podłączone pod elektryczność (zwykły kabel do gniazdka). Jak będę w domu to mogę wpisać tutaj dokładne nazwy.
Wody z kranu nie piję, chyba że przegotowaną. Ale w sumie by można, nic by się nie stało.

ALE, ja to polecam zrobić inaczej - znaleźć gościa który się w tym specjalizuje (mam bardzo dobry kontakt, ale pod-Warszawski więc nie wiem czy robi gdzie indziej). Wziąć próbkę wody ze studni i zrobić pełne badania (ja robiłem w Sanepidzie, bodaj 340 pln). Te badania dałem specjaliście, on dobrał filtry dokładnie pod wodę. Działa jak złoto.

[Crowley]

Tru dat.

Odnośnie wody - mam własną studnię do całości instalacji (C.W.U. + ogrzewanie). Woda na 13 metrach (płytko), pompa głębinowa w odwiercie. Jedna rura do domu, rozgałęzienie na rurę do ogrodu i rurę do budynku. Potem zbiornik hydroforowy i potem filtry. Filtry pasywne, elektryczne (wygląda to jak dwie wielkie butle z gazem, takie do wysokości klatki piersiowej) + pojemnik na tabletki solne. Jest to o tyle bardzo dobre rozwiązanie, że takie połączenie filtruje wszystko, a jedyne co wymieniasz to dosypujesz tabletek solnych raz na pół roku. Same filtry mają cykl życia 100 lat, więc się specjalnie nie przejmuje. Wada jest taka, że muszą być podłączone pod elektryczność (zwykły kabel do gniazdka). Jak będę w domu to mogę wpisać tutaj dokładne nazwy.
Wody z kranu nie piję, chyba że przegotowaną. Ale w sumie by można, nic by się nie stało.

ALE, ja to polecam zrobić inaczej - znaleźć gościa który się w tym specjalizuje (mam bardzo dobry kontakt, ale pod-Warszawski więc nie wiem czy robi gdzie indziej). Wziąć próbkę wody ze studni i zrobić pełne badania (ja robiłem w Sanepidzie, bodaj 340 pln). Te badania dałem specjaliście, on dobrał filtry dokładnie pod wodę. Działa jak złoto.

Dawaj pan namiar na tego fachmana od studni. Co prawda pewnie z drugiej strony Warszawy (północny-wschód), ale może się uda dogadać. Też chcę zrobić rozgałęzienie na ogród i dom. W domu zbiornik przeponowy 150 lub 200 l i nie wiem właśnie jak z uzdatnianiem. Badania zrobię na dniach, u nas w wodociągach robią za niewielką opłatą. Drogo cię cała impreza kosztowała?
Jak będzie ci się chciało, to podeślij info, co to za sprzęty masz. Ja się obawiam żelaza w wodzie, ale to podobno jest do opanowania.

[Counterman]

Tylko on robi filtry - nie studnię. Studnię robiłem kimś innym. Ale od filtrów jest zajebisty - to wyślę Ci wieczorem priv (mam kontakt w domu).
Zbiornik on też Ci dobierze dobry, ale warto żebyś wiedział jaką masz wydajność pompy w odwiercie.
O ile mnie pamięć nie myli to 4,5 koła. Ale nie mam jak sprawdzić, bo gotówką rozliczenie.
Sprzęty też sprawdzę wieczorem.
Żelazo to żaden problem, tak samo manganian. Te filtry łykają bez problemu takie rzeczy. Najgorzej gdybyś miał iły w wodzie, ale to jest skrajność.

Kurde, jak Ty robisz ten dom pod Warszawą to podjedź do mnie i sobie pooglądasz/przegadamy wszystko co Ci trza. Zgadamy się potem.

[Zolt]

Dej info Counter, działkę będę hydraulizował

[Crowley]

Byłem pierwszy! Priva wysłałem.

[Turtles]

Crow pod stolicą teraz mieszka?

[Voo]

Chyba Pomorza Gdańskiego

[Counterman]

@Crow: Jakiegoś słabego tego gołębia pocztowego wysłałeś, bo nic nie dostałem.

Anyway, wysłałem do Was namiary - powinniście mieć na privie wszystko.

[Crowley]

Ja się buduję w rodzinnych okolicach, na północny-wschód od stolicy. W Gdańsku zbyt mocno wieje.

I samego kierunku nie żałuję - można pojeździć rowerem, bo nie ma gór, wiatr nie urywa głowy, cieplej, do Warszawy 40 minut jazdy, więc nie za dużo, nie za mało, znajomi pod nosem. A że blisko Podlasia i brak zbiorników wodnych, to trudno.

[Matthias[Wlkp]]

Widzę, że ogólnie dużo was się buduje - dobrze rozumiem, że od zera? Kupujecie działki i stawiacie cegły?

Dlaczego nie kupić gotowego domu z drugiej ręki?

Pytam z ciekawości, bo tu, w Kanadzie, to ludzie co 5-10 lat sobie kupują "używane" domy, które potem sprzedają dalej i interes się pośrednikom kręci... (Kanada ma chyba największy odsetek agentów nieruchomości na mieszkańca)

[Crowley]

Dlaczego nie kupić gotowego domu z drugiej ręki?

Co? I świadomie zrezygnować z przyjemności użerania się z wykonawcami, odpowiadania na pytania "kto to będzie sprzątał?", przykładania poziomicy w najbardziej absurdalnych miejscach, rzucania deskami, napierdalania młotkiem i w ogóle? No way! Poza tym budowa to jest kwintesencja polskości: wszyscy się na wszystkim znają, każdy wie lepiej, a na koniec i tak trzeba machnąć ręką na tę spierdolinę, która powstała i przejść nad nią do porządku dziennego.
Domy na rynku wtórnym są u nas po prostu drogie. Poniżej 600 000 ciężko znaleźć coś sensownego, a za tyle postawisz coś naprawdę fajnego. I to jeszcze musisz potem zrobić remont, albo chociaż umeblować po swojemu. Ja to jestem jebnięty i nie potrafiłbym na stałe przenieść się do miszkania/domu urządzone przez kogoś innego. Zaraz bym wszystko wypruł i zrobił po swojemu.

Ja jako budowlaniec (praktykujący, ale niewierzący), nie miałem innego wyjścia, jak zacząć budować. Nabyłem ziemię pod miastem, znaczy na wsi i buduję. I chociaż wszyscy dookoła mnie wkurwiają swoimi radami, pytaniami i w ogóle wszystkim, to jadę sobie po robocie na budowę i a to zbiję parę desek, a to ułożę parę metrów przewodu, a to naciągnę gdzieś siatkę z klejem... Mógłbym tak cały czas, byle tylko się nikt nie kręcił. Pod koniec tygodnia wchodzą tynkarze, więc muszę obsadzić puszki. Gips to mój przyjaciel, gips nie może mnie skrzywdzić. Potem styropian pod posadzkę i podłogówka (to zlecę), wylewki i w końcu wykończenia. Rodzinka narzeka, że powoli idzie, a tak naprawdę półtora roku temu karczowałem las w miejscu, gdzie teraz stoją mury. Władowaliśmy tam już ćwierć miliona i końca nie widać. Wrzuciliśmy dziesiątki ton materiału i wrzucimy kolejne, a potem ogród, płot, przeróbki, remonty... Ale jak sobie wieczorem usiądę i popatrzę na gwiazdy, albo zobaczę zająca za oknem, a nawet ostatniego okolicznego rolnika orzącego pole pod ozime zboża, to w życiu bym tego nie zamienił na mieszkanie, ani nawet dom w mieście.

[Counterman]

Matt rynek wtóry domów w Polsce jest mało rozwinięty. Dość drogi, pełny spierdolonych domów, a dodatkowo jak ktoś chce iść w coś innego niż półtorakondygnacyjny dom z pustaka to w ogóle tego na rynku wtórnym nie kupi.

Ja budowałem dom kanadyjski, parterowy. Zbudowałem go z firmą która robi takie domy w fabryce, składa, a potem wykańcza. Druga budowa w życiu, wcześniej mieszkanie w domach - wiedziałem co chcę. I wyszło zajebiście jak cholera, wszystko gra.

[Voo]

Dlaczego nie kupić gotowego domu z drugiej ręki?

To jest o tyle dobry pomysł, że znika nagle gdzieś koszt działki a sam dom kupujesz taniej niż ktoś go wybudował. Tzn. jeśli kupujesz od człowieka, który budował dla siebie i np. wykończyła go hipoteka albo się rozwodzi bo budowa i długi zjebały mu związek

Mój tata budował dom dla siebie no i ja kiedyś niestety ten dom będę sprzedawał z oczywistych względów (oby jak najpóźniej). Ktoś wyrwie solidną chatę z kawałkiem ziemi pewnie za jakieś grosze bo dom będzie już "niemodny" i "stary".

[PAiN]

(...) nie potrafiłbym na stałe przenieść się do miszkania/domu urządzone przez kogoś innego. Zaraz bym wszystko wypruł i zrobił po swojemu.
(...) Ale jak sobie wieczorem usiądę i popatrzę na gwiazdy, albo zobaczę zająca za oknem, a nawet ostatniego okolicznego rolnika orzącego pole pod ozime zboża, to w życiu bym tego nie zamienił na mieszkanie, ani nawet dom w mieście.

this

[Matthias[Wlkp]]

Ciekawe rzeczy piszecie...

A ktokolwiek z was kupował używany dom?

Z mojego kanadyjskiego doświadczenia, sztuka się aż coś się znajdzie, czego nie trzeba przerabiać ani remontować.

Kupiłem kilka lat temu dom, gdzie jedyne co zrobiłem to nową skrzynkę z bezpiecznikami i malowanie. Ceny wysokie? Zwykle to są do negocjacji (o ile rynek nie jest wariacki i ludzie się nie licytują).

[PAiN]

Dla mnie to kwestia gustu - preferowałbym urządzić podług doboru mych materiałów, kolorystyki, tudzież rozwiązań praktycznych/ergonomicznych.

Ale to już moje indywidualne spaczenie, nie twierdzę że każdy winien robić tak samo

Widzę, że ogólnie dużo was się buduje - dobrze rozumiem, że od zera? Kupujecie działki i stawiacie cegły?

Ja kupiłem ziemię i dom z projektu Archon'a na osiedlu od deweloper'a. Nie wiem czy sam bym dał radę pilnować wszystkiego od zera, a tak to doglądałem etapy i robiłem modyfikacje tu i ówdzie.

[Crowley]

Ja to tak całkowicie od zera i w dużej mierze własnymi siłami. Rodzina mnie nienawidzi, bo zamiast komuś coś zlecić, to dłubię sam, co trwa i trwa. Ale mnie po prostu ekipy denerwują, bo krzyczą jak za zboże, a trzeba ich ciągle pilnować.

[Voo]

Ja przez trzynaście lat miałem za działką łąki czy tam jakieś inne nieużytki ale ostatnio właścicielowi udało się przepchnąć zmianę przeznaczenia gruntu i tadaaam - będę miał widok na trzynaście nowych działek, trzynaście nowych domów i uszy pełne "kurew" budowlańców na 13 budowach. Szkoda, bo sarenki lubiły tam sobie chodzić przy samym moim płocie. Mimo to lepsze to niż droga ekspresowa S5 za płotem a to dosłownie spotkało ludzi mieszkających raptem 1.5 kilometra ode mnie.

Także tak ostrożnie z tą ciszą i spokojem. Większość działek w PL ma z trzech strony sąsiadów a z czwartej drogę. Na jednej działce dzieci na trampolinie, na drugiej dzieci w basenie, na trzeciej somsiad z kosą spalinową. Na drodze betoniarka jedzie na budowę.

Apropos tego co Crowley pisał o karczowaniu to ostatnio jeden ziomek u mnie cały jeb..y weekend napierdalał piłą spalinową jakieś drzewa i krzewy na przyszłej budowie. Serio, równiutko do 22:00, sobotę i niedzielę. A teraz już czekam jak inny sąsiad kupi i wysypie na podwórku Mount Everest niepociętego drewna u będzie je przez miesiąc ciął na pile stacjonarnej (chyba, nie znam się, taki charakterystyczny jazgotliwy dźwięk)

Tyle, że ja faktycznie mieszkam w takiej bardziej biedackiej okolicy, gdzie działki kiedyś były tańsze, domy są skromniejsze, ludzie dużo robią sami (oprócz mnie) i np. budowy potrafią się wlec pięć lat. Np. jeden koleś na mojej ulicy zaczął się budować przede mną i jeszcze nie skończył. Przypominam - mieszkam tu od 13 lat. Obok mojego osiedla jest taka stara wiocha, jak tam się człowiek zimą zaciągnie "Świeżym powietrzem" to zaraz sobie przypomina szczeniackie próby palenia Gitanesów

Ale w sumie mi to wszystko niewiele przeszkadza, pomijając spanie to niewiele tu przebywam Mam takie bardziej śmiechowe podejście do wiejskiego folkloru. No chyba, że mi prąd wyłączą (co się zdarza bardzo często), tak jak dzisiaj - w połowie wyścigu F1. Wtedy mówię różne wyrazy na k i na ch a żona wychodzi do ogrodu, żeby nie słuchać.

Ogólnie jednak, szczerze pisząc - wizyty na moim dawnym osiedlu w mieście robią przygnębiające wrażenie. Samochody stoją dosłownie wszędzie, na każdy skrawku wolnej przestrzeni. Słyszałem, że ludzie ich na co dzień nie używają bo boją się zwolnic miejsce Wszystkie wolne kąty i stare podwórka są zabudowywane przez deweloperów, coraz gęściej. I tak musiałbym się stąd gdzieś wyprowadzić, żeby nie dostać pierdolca.

[Crowley]

Także tak ostrożnie z tą ciszą i spokojem. Większość działek w PL ma z trzech strony sąsiadów a z czwartej drogę.

U nas jest MPZP i działki podzielone, więc docelowo będzie jedno wielkie osiedle, ale sporo właścicieli sprzedało 1-2 działki i resztę trzyma dla rodziny, albo woli nie sprzedawać, bo teraz nie ma co z gotówką zrobić. Będzie się zagęszczało, ale w umiarkowanym tempie. Z tym, że do "prawdziwego" lasu, którego nikt nie ruszy w najbliższym czasie, mamy jakieś 400 metrów. Fajna okolica, tylko z internetem będzie problem.

[Counterman]

Jak ktoś chce taką głuszę totalną to trza jednak na zadupie jechać i kupić siedlisko z 10ha ziemi... Ale to dopiero na 50-tke mam w planach.

[Voo]

To prawda, wokół Bydgoszczy fajnie to widać jak się odjedzie tak ze 30 i dalej km od miasta i najlepiej nie w głównym kierunku typu Poznań albo Gdańsk tylko np na północny-zachód (Mrocza, Więcbork) albo północny wschód (Chełmża). Piękne, lesiste tereny, jeziora, małe wsie, wąskie i dziurawe asfalty, minimalny ruch, dużo jeszcze poniemieckich domów z cegły, mniej nowego budownictwa i miastowych. W ogóle innym klimat niż u mnie.

[Counterman]

No. Ale to da się ogarnąć! W długiej perspektywie. Nawet jak trzeba nadal pracować na tym siedlisku, to czasy się zmieniają. Jak możesz to zrobić na spokojnie to da się na takie siedlisko nawet światłowód pociągnąć, wchodzi ten cały StarLink... Pracujesz w branży gdzie można zdalnie i jakoś się toczy.
Serio zacząłem o tym myśleć praktycznie, ale tak jak pisałem - horyzont czasowy prawie 20 lat do przodu.