Moderatorzy: boncek, Zolt, Turtles, DaeL
Tak, i mówi:"Jednak konstytucja nie precyzuje nam co to oznacza ostateczność orzeczeń i jak powinniśmy ją rozumieć."snt pisze:Przeczytaj wywiad, tam kolo przedstawia swoje argumenty.
Czytajcie coś więcej niż nagłówki. On poddaje w watpliwość fakt, czy orzeczenie wydane niezgodnie z procedurą wydawania orzeczeń jest rzeczywiście orzeczeniem.
Mówiąc o ostateczności orzeczeń trzeba ją powiązać z tym, czy dany akt wydany przez sąd, także przez Trybunał, jest rzeczywiście orzeczeniem. Trzeba ustalić czy taki akt spełnia wymagania orzeczenia.
Rz: Chce pan powiedzieć, że orzeczenia Trybunału nie zawsze są ważne i ostateczne?
Tak. Musimy mieć na uwadze, na co wskazuje przede wszystkim praktyka sądowa zarówno krajowa, jak i międzynarodowa, że nie każdy akt, który jest wydany przez sędziego, a może to także dotyczyć sędziów TK, może być obiektywnie rzecz biorąc potraktowany jako orzeczenie. Oczywiście skład orzekający tak go będzie przedstawiał i traktował, bo inaczej by go nie wydał. Natomiast w razie wątpliwości konieczne jest obiektywne ustalenie na podstawie przepisów, czy z takim właśnie aktem w naszym przypadku mamy do czynienia
Odstapię.ThimGrim pisze:To jest miłość snt.
Lol. Nazwij mnie głupkiem, ale jak przepis mówi, że orzeczenia 'są ostateczne', a gość zaczyna wprowadzać jakąś pokrętną erystyką stwierdzenie, że 'wyrok' nie powinien być z automatu 'orzeczeniem' i w związku z tym trzeba koniecznie ustawami nadać kompetencje jakiemuś sądowniczemu podmiotowi, który by mógł jeszcze się wypowiedzieć, bo blablabla <potok kompetencji>, to ja uważam, że ten koleś po pierwsze jest w moich oczach takim archetypem prawnika-skurwysyna, który musi wymyślić kruczek prawny, by dowieść swoich racji; a po drugie, że ma parcie na szkło i korzysta z faktu, że dookoła panuje burdel.snt pisze:Przeczytaj wywiad, tam kolo przedstawia swoje argumenty.PIOTROSLAV pisze:Widocznie jednak bzdury i referencje o niczym tu nie świadczą, bo za KonstytucjąArt. 190.
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.
To, co czujesz do PiS. Tylko miłością można to wytłumaczyć.snt pisze:Odstapię.ThimGrim pisze:To jest miłość snt.
No tak, to rozsądza sprawę.PIOTROSLAV pisze: ten koleś po pierwsze jest w moich oczach takim archetypem prawnika-skurwysyna
Jaki kurwa dysonans? Wiesz co znaczy to słowo?snt pisze:Macie dysonans, co rozumiem.
Widzisz, tu jest pewien problem językowy: jak nazwać wyrok, który nie jest wyrokiem, tudzież orzeczenie nie będące orzeczeniem. Gościu i rozmawiający dziennikarz używają zamiennie tych terminów, ale one oprócz znaczenia potocznego, mają także znaczenie prawne. W sensie: każde orzeczenie w rozumieniu prawnym jest ostateczne (i nasz nieuk z PAN tego nie kwestionuje), ale nie każde orzeczenie w rozumieniu potocznym jest orzeczeniem w rozumieniu prawnym.SithFrog pisze:Jaki kurwa dysonans? Wiesz co znaczy to słowo?snt pisze:Macie dysonans, co rozumiem.
Teza: nie każdy wyrok TK jest ostateczny, bo ustawodawca nie dookreślił (?!) co to znaczy
Dowód: nie każde orzeczenie TK to wyrok, bo coś tam
Jeśli jest tu jakiś dysonans to właśnie między tezą, a dowodem.
Nie napisałem nigdzie, że on jest szlachetny. To inni pisali, że jest skurwysynem.SithFrog pisze:Ty, snt, jak on taki jedyny szlachetny pośród kolesi z TK to jak on tam wytrzymał tyle czasu? Zaraz się okaże, że to taki Wallenrod jak Piotrowicz w PRLu, tylko udawał, że oskarża opozycjonistów.
Wystarczy tylko degradacja. Prawda?Jutsimitsu pisze:http://wiadomosci.onet.pl/rzeszow/rzesz ... any/r33pqf
Dla mnie można to rozwalić w trzy d i wymyślić coś nowego tylko na zasadach zdrowego kompromisu, których nasza polityka raczej nie zna.Turtles pisze:Ale to by już oznaczało kompletna degrengolade TK. W każdą stronę.
To na plus czy na minus?ThimGrim pisze:http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... CzolkaIImg
Nie do końca. Bo właśnie że się wygrywało przez 8 lat, a dopiero teraz jest wielki problem, bo dopiero od zeszłego roku strategia zaprojektowana w 2007 roku przez Adama Łaszyna stała się nieskuteczna. I PO idzie z nią w zapartę, zamiast zmienić, co już pan Grzegorz słusznie zauważa. Tylko, że wyciągnięte przez niego wnioski jakoś mi się nie kalkulują. Znając nasze społeczeństwo, jego niechęć do jakiejkolwiek władzy na dłużej, no i "fantastyczne" pomysły uprawiania rządów przez Kaczyńskiego, to może się tak skończyć, że w następnych wyborach znów straszenie PiSem okaże się skuteczne.Ciekaw jestem, co jeszcze musi się wydarzyć, żeby do nas dotarło, że straszeniem Kaczyńskim nie wygrywa się w Polsce wyborów.
. 
Brawo, wreszcie to odkryłeś.ale chyba w kraju jest dobrze jak to są największe problemy...
/s https://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_kredytowaThimGrim pisze:Dają kasę, więc się angażują.
Na koszty linii kredytowej ponoszone przez klienta składają się dwa komponenty: odsetki płacone od wykorzystanej kwoty zadłużenia oraz opłata za gotowość banku do wypłaty środków ustalana zwykle jako procent udostępnionego limitu. Dodatkowo należy się liczyć z kosztami prowizji za przyznanie bądź odnowienie linii.
No i?SithFrog pisze:https://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_kredytowaThimGrim pisze:Dają kasę, więc się angażują.
Na koszty linii kredytowej ponoszone przez klienta składają się dwa komponenty: odsetki płacone od wykorzystanej kwoty zadłużenia oraz opłata za gotowość banku do wypłaty środków ustalana zwykle jako procent udostępnionego limitu. Dodatkowo należy się liczyć z kosztami prowizji za przyznanie bądź odnowienie linii.
Zarobimy? Na kredycie dla Ukrainy?SithFrog pisze:Udzielanie kredytu, na którym zarobimy to jest zysk dla nas.
ThimGrim pisze:Na początku tego artykułu na wiki jest nawet napisane, że najfajniejsze jest to, że kredytobiorca nie musi mieć nawet zdolności kredytowej...
Razorblade pisze:Zarobimy? Na kredycie dla Ukrainy?SithFrog pisze:Udzielanie kredytu, na którym zarobimy to jest zysk dla nas.
