Razor niestety ma dużo racji. Bierzemy udział w jakimś zbiorowym szaleństwie. Pandemia z 2009 roku zabiła według CDC od 151,700 do 575,400 osób (
https://www.cdc.gov/flu/spotlights/pand ... imates.htm). Koronawirus jest groźny, ale naprawdę nie ma jakiejś gigantycznej różnicy między nim a innymi odmianami grypy. W Stanach co roku z powodu umiera między 30 000 a 60 000 ludzi (
https://www.cdc.gov/flu/about/burden/index.html), we Włoszech między 7 000 a 25 000 w ostatnich 5 latach (
https://www.sciencedirect.com/science/a ... 1219303285), w Hiszpanii w ostatnich dwóch latach według Instituto de Salud Carlos III. Centro Nacional de Microbiología było to po około 15 000 w każdym sezonie, w Polsce zaledwie ponad 100 (rok temu 143, wcześniej 124 według danych NIZP-PZH), co wydaje się znacznym niedoszacowaniem i musi wynikać z odmiennej klasyfikacji przypadków. Przykładowo dla całej Europy w sezonie 2017/18 liczbę zgonów z powodu grypy oszacowano na 152 000 (
https://www.sciencedirect.com/science/a ... 3X19300588), czyli dwa razy tyle, ile do tej pory zabił koronawirus. Oczywiście brak jakichkolwiek działań pociągnąłby za sobą wiele dodatkowych ofiar, bo ten nowy szmaciarz często powoduje komplikacje, a przyrost zachorowań jest nagły i powoduje zapchanie się nieprzygotowanej służby zdrowia.
Dlatego pierwsza reakcja o szybkim zamknięciu wszystkiego nie była głupia - dawała kilka(naście) dni za zorganizowanie się i przygotowanie procedur, które złagodziłyby przebieg epidemii. Maseczki, dezynfekcja, jakieś ograniczenie kontaktów, to wszystko da się wprowadzić w celach profilaktycznych, żeby uniknąć coronaparty w stylu włoskim lub hiszpańskim. My tymczasem doprowadziliśmy do zamknięcia połowy świata i gospodarczej katastrofy na niespotykaną skalę. Niemcy już się pokapowali, że tak się nie da i pomimo trzycyfrowej liczby ofiar dziennie będą wracać do życia. Kto pierwszy wystartuje, ten będzie miał handicap w stosunku do pozostałych, a każdy kolejny tydzień lockdownu zabija kolejne firmy, a wręcz całe branże. W imię czego? Nie zrozumcie mnie źle, też bym nie chciał, żeby moja babcia umarła na koronawirusa. Chodzi o to, że co roku podobną szansę umrzeć na grypę, ale nikt z tego powodu nie odwołuje świąt.
I w tym wszystkim awantura o wybory jest po prostu szczytem debilizmu i skurwysyństwa ze strony łasych na władzę debili z Wiejskiej. Kaczyńskiemu należy się koronawirusowy liść w ryj, żeby mógł sobie Wielkanoc spędzić na OIOMie, a Vateusz ze swoją "tarczą" i nieoficjalnym stanem wyjątkowym powinien zostać wysłany na Księżyc. A skoro nie da się ich pokonać w uczciwej walce, bo suweren lubi jak się go dyma w pupę, to reszta patałachów z "opozycji" powinna po prostu wyjść z piaskownicy i jasno powiedzieć, że tak się nie da dalej bawić. Wycofać się z wyborów, powiedzieć Jarkowi i spółce, co o nich myślą i przestać robić z siebie i z nas idiotów.