Ten pierwszy raz w kinie...
Moderatorzy: boncek, Zolt, Pquelim, Voo
Ten pierwszy raz w kinie...
Na czym byliście po raz pierwszy w kinie?
I myślę, że można w tym temacie zrobić dodatkowy podział związany z rozwojem umiejętności czytania, dzięki któremu można było chodzić na produkcje inne niż dubbing lub film polski.
W moim przypadku oczywiście wszystko jest na "tak mi się wydaje", bo do końca nie jestem pewien odpowiedzi.
Więc pierwszym seansem była albo Piękna i Bestia (1992) albo Aladyn (1993). Co do Aladyna to jestem pewien, że widziałem go w kinie, ale za Piękną i Bestię nie ręczę...
Co do filmów "dla dorosłych", to wydaje mi się, że był to Jurassic Park (1993).
Fajnie, że wtedy nie było PEGI
Ale pamięć ma zawodna jest, więc może było zupełnie inaczej?
Ps. W nawiasach podaję za filmwebem polskie daty premier.
I myślę, że można w tym temacie zrobić dodatkowy podział związany z rozwojem umiejętności czytania, dzięki któremu można było chodzić na produkcje inne niż dubbing lub film polski.
W moim przypadku oczywiście wszystko jest na "tak mi się wydaje", bo do końca nie jestem pewien odpowiedzi.
Więc pierwszym seansem była albo Piękna i Bestia (1992) albo Aladyn (1993). Co do Aladyna to jestem pewien, że widziałem go w kinie, ale za Piękną i Bestię nie ręczę...
Co do filmów "dla dorosłych", to wydaje mi się, że był to Jurassic Park (1993).
Fajnie, że wtedy nie było PEGI
Ale pamięć ma zawodna jest, więc może było zupełnie inaczej?
Ps. W nawiasach podaję za filmwebem polskie daty premier.
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Pierwszy raz w kinie? Jak byłem naprawdę młody, chyba miałem 4 lata. Poszliśmy ja, siostra, kuzyn i wujek na dwie części Pana Kleksa w kosmosie:
- Porwanie Agnieszki
- Misja Voltana 2
Wrażenie było nieziemskie. Pełne kino, wielki ekran, oszałamiający dźwięk. Mimo, że film był typowym panem Kleksem czyli paździerzowym S-F, byłem oczarowany.
Drugi taki strzał spotkał mnie dopiero w 1989 czy w 1990, już w podstawówce. Bilet do kina kosztował bodajże 2000 pln, a poszliśmy z klasą nie na jakieś ekranizacje Sienkiewicza, a na (TADAAAAAAAM!!!) pierwszego Batmana Tima Burtona.
To było dopiero coś. Żaden paździerz, żadne swojskie klimaty. Realizacyjny, amerykański majstersztyk, który na dzieciaku, jakim wtedy byłem, spotęgował miłość do kina i był drugim tak silnym, pozytywnym szokiem filmowym. Zaraz po Star Wars, ale te widziałem w domu, na ekranie telewizora.
Dlatego najlepsze warsztatowo Batmany to pierwsze dwa Nolana, ale pierwszy Burtona ma niekwestionowane miejsce w moim sercu
- Porwanie Agnieszki
- Misja Voltana 2
Wrażenie było nieziemskie. Pełne kino, wielki ekran, oszałamiający dźwięk. Mimo, że film był typowym panem Kleksem czyli paździerzowym S-F, byłem oczarowany.
Drugi taki strzał spotkał mnie dopiero w 1989 czy w 1990, już w podstawówce. Bilet do kina kosztował bodajże 2000 pln, a poszliśmy z klasą nie na jakieś ekranizacje Sienkiewicza, a na (TADAAAAAAAM!!!) pierwszego Batmana Tima Burtona.
To było dopiero coś. Żaden paździerz, żadne swojskie klimaty. Realizacyjny, amerykański majstersztyk, który na dzieciaku, jakim wtedy byłem, spotęgował miłość do kina i był drugim tak silnym, pozytywnym szokiem filmowym. Zaraz po Star Wars, ale te widziałem w domu, na ekranie telewizora.
Dlatego najlepsze warsztatowo Batmany to pierwsze dwa Nolana, ale pierwszy Burtona ma niekwestionowane miejsce w moim sercu
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Rodzice są zdania, że prowadzili mnie do kina na bajki wcześniej, ale pierwszym filmem jaki kojarzę teraz jest Król Lew w warszawskim kinie Moskwa, słynnym ze zdjęcia:
Na Jurassic Park rodzice mnie nie zabrali, ale pamiętam ten wielki plakat na kinie ze szkieletem tyranozaura. Bajka.
Na Jurassic Park rodzice mnie nie zabrali, ale pamiętam ten wielki plakat na kinie ze szkieletem tyranozaura. Bajka.
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
nie pamiętam na pewno!
pierwszy był albo Ogniem i Mieczem w objazdowym kinie zorganizowanym w Domu Kultury mojej miejscowości...
albo Mulan na wycieczce szkolnej,
albo Godzilla na która zabrał mnie ojciec i którą jarałem się potem przez całe miesiące, chociaz głównie chodziło o ten kawałek z soundtracku
patrząc na daty premier w Polsce, to na 99% była to Godzilla.
Większy od Was byłem... #bieda
pierwszy był albo Ogniem i Mieczem w objazdowym kinie zorganizowanym w Domu Kultury mojej miejscowości...
albo Mulan na wycieczce szkolnej,
albo Godzilla na która zabrał mnie ojciec i którą jarałem się potem przez całe miesiące, chociaz głównie chodziło o ten kawałek z soundtracku
patrząc na daty premier w Polsce, to na 99% była to Godzilla.
Większy od Was byłem... #bieda
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
- Larofan
- Social Media Ninja
- Posty: 3932
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
- Lokalizacja: Poznań, Poland
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
mam to samopierwszym filmem jaki kojarzę teraz jest Król Lew
ale glowy nie dam czy ja nie poszedlem wczesniej na jakies wojownicze zolwie ninja czasem
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Pfff. To ja pamiętam, że na Królu Lwie byłem. A przecież Wy jesteście stare byki. I Toy Story pamiętam. Ale samych filmów to nie za bardzo - raczej kino, wyjście itp.
#sgk 4 life.
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7589
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Ja pierwszy raz byłem dopiero na Królu Lwie w pierwszej albo drugiej klasie podstawówki.
Samemu (znaczy z bratem i kuzynostwem) albo na Toy Story albo na Kacprze i patrząc na daty premier, pewnie najpierw był ten drugi.
A potem namówiliśmy wychowawczynię na Zaginiony Świat i pamiętam ten jęk zawodu, kiedy okazało się, że to film z napisami. Ja się cieszyłem jak dziki, bo nadążałem z tym czytaniem (to była chyba 4 klasa podstawówki) ale się wkurzyłem, bo z książkowym pierwowzorem niewiele to miało wspólnego.
Potem, dopóki samego mnie rodzice nie puszczali do Warszawy i dopóki nie powstały multipleksy, rzadko chodziłem do kina, bo na ogół odwoływali seanse z powodu zbyt małej liczby widzów (najpierw 5, potem 3...).
Samemu (znaczy z bratem i kuzynostwem) albo na Toy Story albo na Kacprze i patrząc na daty premier, pewnie najpierw był ten drugi.
A potem namówiliśmy wychowawczynię na Zaginiony Świat i pamiętam ten jęk zawodu, kiedy okazało się, że to film z napisami. Ja się cieszyłem jak dziki, bo nadążałem z tym czytaniem (to była chyba 4 klasa podstawówki) ale się wkurzyłem, bo z książkowym pierwowzorem niewiele to miało wspólnego.
Potem, dopóki samego mnie rodzice nie puszczali do Warszawy i dopóki nie powstały multipleksy, rzadko chodziłem do kina, bo na ogół odwoływali seanse z powodu zbyt małej liczby widzów (najpierw 5, potem 3...).
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Król Lew. Pamiętam ze poszliśmy z szkołą jakos w 1 albo 2 klasie podstawówki i generalnie bardziej niz filmem ekscytowałem sie kinem samym w sobie. Natomiast pierwszy raz w multipleksie byłem w Multikinie jak otworzyli w Zabrzu, na Czerwonej Planecie. Tutaj pamiętam że największe wrażenie zrobiły ma mnie... fotele, o niebo wygodniejsze niż w "tradycyjnych" kinach
11.XI.2006
- Matthias[Wlkp]
- purpurowy
- Posty: 7478
- Rejestracja: 17 czerwca 2014, o 15:58
- Lokalizacja: Swarożycu! Rządź!
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Ja nie jestem pewny, czy to był Król Lew, czy Jurassic Park...
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
To dosyć zgodni jesteśmy . Też oczywiście w tamtym czasie byłem na Królu Lwie, ale wydaje mi się, że takiego Aladyna widziałem wcześniej.
Voo, a ty byłeś pierwszy raz na Nosferatu - symfonia grozy?
Voo, a ty byłeś pierwszy raz na Nosferatu - symfonia grozy?
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7589
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Dlatego lubiłem kino Femina. Za to seans Czas Apokalipsy Redux w naszym małomiejskim kinie pamiętam do dziś. Nadal mnie bolą plecy, kolana i dupa. If you know what I mean.skoob pisze: Tutaj pamiętam że największe wrażenie zrobiły ma mnie... fotele, o niebo wygodniejsze niż w "tradycyjnych" kinach
To chyba było bardziej w okolicach Wjazdu pociągu na stację w La Ciotat ale mogę się mylić. Swoją drogą Symfonia grozy do dziś robi moim zdaniem bardzo duże wrażenie.Voo, a ty byłeś pierwszy raz na Nosferatu - symfonia grozy?
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
czego się nie zrobi za bilet i popcorn, nie?Crowley pisze: Nadal mnie bolą plecy, kolana i dupa. If you know what I mean.
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Król lew? Serio? To ja jestem albo strasznie stara, albo ojciec zaczął bardzo wcześnie zabierać mnie do kina. Pierwszym filmem, jaki pamiętam była "Niekończąca się opowieść“, w poznańskim Kinie Pałacowym. Chyba druga część, bo to musiało być około roku 1991. Później już Kino Wilda i Disney, “Piękna i bestia", “Aladyn“. "Króla lwa" w kinie widziałam trzy razy i to było już w 1995. Czwarta klasa podstawówki.
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6414
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
ThimGrim pisze:Voo, a ty byłeś pierwszy raz na Nosferatu - symfonia grozy?
Imperium kontratakuje. Bydgoskie od dawna nieistniejące kino Awangarda. Chyba jeszcze miałem trochę problem z czytaniem albo byłem tak przejęty, bo pamiętam, że nie wszystko do końca zrozumiałem Inna sprawa, że przecież nie widziałem wcześniej Nowej nadziei. Tak czy siak było to coś na pograniczu eksplozji mózgu, kto pamięta komunę i dwa kanały w czarno-białym telewizorze ten zrozumie. Nie było żadnego przygotowania, mentalnej rozgrzewki, żadnych kreskówek, gier (tak naprawdę wtedy nie było specjalnie żadnych filmów stricte dla dzieci w kinach, przynajmniej nie takich fajnych jak teraz).
Ojciec zabrał mnie bo byłem dzielny u dentysty. Seans w tygodniu, przed południem, puste kino.
Skoro wygrałem to możecie zamknąć temat.
A tak naprawdę to "Zaczarowana walizka misia Colargola" Wolałbym tego nie pamiętać. Imperium było drugie. Jak dziecko się kiedyś zapyta to powiem, że Imperium
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Jestem pewna, że rodzice zabrali mnie do kina wcześniej, ale jako pierwszy pamiętam Park Jurajski. W Poznaniu na Piątkowie było Kino "Dąbrówka" i tam z klasą chodziliśmy co miesiąc na jakiś film. Pamiętam, że bardzo podobał mi się wtedy Speed: Niebezpieczna szybkość i że mieliśmy oglądać Robin Hood: Faceci w rajtuzach ale jacyś nadgorliwi rodzice zaprotestowali, że to be a ich kochane dzieci nie interesują wcale erotyczne żarty. Z tego wszystkiego same potem z koleżanką ten film obejrzałyśmy, żeby zobaczyć o co ten cały cyrk.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Japoński klasyk Superpotwór, oglądałem to w cudownej miejscówce w poznańskim kinie Tęcza . Mieściło się ono na ogródkach działkowych rzut beretem od mojego bloku. Nie wiem jakim cudem pod koniec lat osiemdziesiątych można tam było zobaczyć właśnie takie cuda jak Superpotwór albo Godzilla kontra Mechagodzilla.
Rodzinnych poranków ani seansów Kleksa w podstawówce nie liczę
Rodzinnych poranków ani seansów Kleksa w podstawówce nie liczę
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7589
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
W tym kinie nie było popcornu...Zolt pisze:czego się nie zrobi za bilet i popcorn, nie?Crowley pisze: Nadal mnie bolą plecy, kolana i dupa. If you know what I mean.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Mgliście sobie przypominam, że Dziadek prowadzał mnie ileś razy do kina na niedzielne (chyba) seanse bajek dla dzieci. W ramach tego przez około 1h były puszczane hurtowo bajki o Bolku i Lolku, Kocie Filemonie, Pyzie na polskich dróżkach, Reksiu, itp. Mogło to być w latach 1982-85, czy coś koło tego. Pamiętam, że było super Jedyna wtedy okazja oglądnąć bajki w kolorze (w domu telewizory były czarno-białe). Z pierwszego nieanimowanego filmu oglądanego w kinie nie pamiętam tytułu, a tylko jedną scenę; pociąg utknął w śnieżnej zaspie i młodzież wieziona tym pociągiem wysiadła żeby odkopać tory. Nie mam pojęcia, co to był za film, zakładam że produkcji któregoś z krajów demokracji ludowej ;p
A kino, do którego wtedy najczęściej chodziliśmy, po przemianach gospodarczych zostało restauracją. Rozumiem to, ale i tak mi szkoda ;-/
@Voo - zazdroszczę Mi nawet kilka lat później na Powrót Jedi nie pozwolili pójść.
A kino, do którego wtedy najczęściej chodziliśmy, po przemianach gospodarczych zostało restauracją. Rozumiem to, ale i tak mi szkoda ;-/
@Voo - zazdroszczę Mi nawet kilka lat później na Powrót Jedi nie pozwolili pójść.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Pewnie się mylę, ale w moim przypadku pierwszy był chyba "Kacper" w 1995 roku. Pamiętam, że bardzo źle się czułem i narzekałem do tego stopnia, że jakiś cymbał z rzędu za mną mnie ochrzanił, że mam być cicho.
Since 2001.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
o, może to był Crowley!
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7589
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Brzmi legitnie!
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- PIOTROSLAV
- Parmezan
- Posty: 3896
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 12:06
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Ja byłem na jakimś gównie z klasą w podstawówce nawet nie pamiętam co to było, a potem babcia mnie zabrała do kina na 'łowcy z krainy wielkich mostów'
"Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić?"
Zarejestrowany: 8/10/2001
Zarejestrowany: 8/10/2001
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Pierwsze wyjście - szkolne - Król Lew. Pierwsze wyjście bez spędu - Gladiator obejrzany razem z ojcem. 5 osób na sali. Te ciary pamiętam do dziś
Stawiajcie przed sobą większe cele. Ciężej chybić.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Standardowo dla mojego rocznika i mało oryginalnie - Król Lew. Dzieciństwo zniszczone. Skaza to chuj
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Wow, widzę, że jest całe pokolenie, dla którego pierwszym filmem w kinie był Jurassic Park i ja się do niego zaliczam. Ale Króla Lwa też widziałem w kinie, jak i wszystkie filmy Disneya w drugiej połowie lat 90. Toy Story, Pocahontas, Aladyn, 101 Dalmatyńczyków, Herkles, Mulan, wow, to była niezła seria.
Yggor.
- Ptaszor
- zielony
- Posty: 1881
- Rejestracja: 4 września 2014, o 17:06
- Lokalizacja: Forum SGK dodaje mi otuchy, gdy brakuje mi jej w czasie dnia.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
No to ja się wyłamię i od razu powiem, że to nie moja wina. Byłem mały i poszedłem z bratem. Po raz pierwszy w kinie byłem na tym filmie:
Dobrze nie pamiętam, ale chyba mi się podobało, zwłaszcza Amidala, wyścig na Tatooine i Darth Maul. A, i zastanawiałem się co to takiego jest ten "Phantom Menace" i które z nich jest widmem, a które mroczne. Samo kino było oldschoolowe, siedziało się na kanapach, patrzyło w górę, a za plecami miało się barek z prawdziwym barmanem, który na czas seansu gasił światło. Kino było jednocześnie barem, można powiedzieć "miejscem na kulturalnej mapie" miasteczka, ale nie dotrwało do dzisiaj i, niestety, świeci pustkami.
Później jeszcze oglądałem Mroczne Widmo kilkukrotnie na VHS i to bez żenady.
Dopiero Red Letter Media i Nostalgia Critic zniszczyli dla mnie ten film, bo pamiętam, że Atak Klonów również mi się podobał.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Dobrze nie pamiętam, ale chyba mi się podobało, zwłaszcza Amidala, wyścig na Tatooine i Darth Maul. A, i zastanawiałem się co to takiego jest ten "Phantom Menace" i które z nich jest widmem, a które mroczne. Samo kino było oldschoolowe, siedziało się na kanapach, patrzyło w górę, a za plecami miało się barek z prawdziwym barmanem, który na czas seansu gasił światło. Kino było jednocześnie barem, można powiedzieć "miejscem na kulturalnej mapie" miasteczka, ale nie dotrwało do dzisiaj i, niestety, świeci pustkami.
Później jeszcze oglądałem Mroczne Widmo kilkukrotnie na VHS i to bez żenady.
Dopiero Red Letter Media i Nostalgia Critic zniszczyli dla mnie ten film, bo pamiętam, że Atak Klonów również mi się podobał.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Czyli mamy już wygranego tego tematu i przegranego...
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7589
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Ten post powinien chyba pójść do jakiegoś tematu o coming outach...
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- Ptaszor
- zielony
- Posty: 1881
- Rejestracja: 4 września 2014, o 17:06
- Lokalizacja: Forum SGK dodaje mi otuchy, gdy brakuje mi jej w czasie dnia.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
No, Atak Klonów wyszedł w 2002 roku, więc miałem... 12 lat. Przez podobał mi się rozumiem, że nie był tak zły, jak teraz ludzie to przedstawiają. Dooku to było coś, zwłaszcza, że byłem świeżo zaczarowany Tolkienem i filmową adaptacją i Sarumanem. No i te komputerowo generowane armie klonów. Mało oglądałem wtedy filmów i takie rzeczy na mnie robiły wrażenie. Pamiętam, że wątek miłosny Amidali to mnie nawet chwycił.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Atak klonów - poszedłem na premierę. Kinepolis w Poznaniu. Zabawy, cosplay, uroczysty seans o 0:01, największy (wtedy) ekran w Polsce.
I to przekonanie, że po słabym Ep1 NA PEWNO będzie lepiej. Po seansie siedziałem razem z kumplem jeszcze chyba 10 min w jeden pozycji. Kompletne odrętwienie. A jacyś ludzie wstali na napisach i... klaskali? Kumacie to?
To było absolutnie najgorsze filmowe doświadczenie mojego życia. Jeszcze przez pół Poznania drałowaliśmy na piechotę (z M1 do centrum), bo wtedy akurat nic nie jeździło tam nocą.
I to przekonanie, że po słabym Ep1 NA PEWNO będzie lepiej. Po seansie siedziałem razem z kumplem jeszcze chyba 10 min w jeden pozycji. Kompletne odrętwienie. A jacyś ludzie wstali na napisach i... klaskali? Kumacie to?
To było absolutnie najgorsze filmowe doświadczenie mojego życia. Jeszcze przez pół Poznania drałowaliśmy na piechotę (z M1 do centrum), bo wtedy akurat nic nie jeździło tam nocą.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Robocop w 1990 roku.
Może nie było to pierwsze wyjście ale pierwsze w miarę zapamiętane. Zapamiętane z powodu takiej oto sytuacji: byłem z bratem i tatą, podchodzimy do kolesia przerywającego bilety, ten biorąc je od nas spogląda na mnie i mówi: "taka malutka?? ", a ja do niego: "już osiem!!". film był co prawda od 12, ale pewnie siła i pewność mojego głosu go przekonały
Może nie było to pierwsze wyjście ale pierwsze w miarę zapamiętane. Zapamiętane z powodu takiej oto sytuacji: byłem z bratem i tatą, podchodzimy do kolesia przerywającego bilety, ten biorąc je od nas spogląda na mnie i mówi: "taka malutka?? ", a ja do niego: "już osiem!!". film był co prawda od 12, ale pewnie siła i pewność mojego głosu go przekonały
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
W 1990 byłem prześliczny
- Razorblade
- Mr. Kroper
- Posty: 4892
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:56
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
I potem szybko sie to zmienilo...zodi pisze:W 1990 byłem prześliczny
- Larofan
- Social Media Ninja
- Posty: 3932
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
- Lokalizacja: Poznań, Poland
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
turpizm wyszedl z modyRazorblade pisze:I potem szybko sie to zmienilo...zodi pisze:W 1990 byłem prześliczny
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
to prawda...Razorblade pisze:I potem szybko sie to zmienilo...zodi pisze:W 1990 byłem prześliczny
stałem się nieprawdopodobnie prześliczny
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Pierwszy raz w kinie byłem - podobno - na Niekończącej się opowieści. Piszę podobno, bo tego nie pamiętam. To musiał być chyba 1986. Miałem trzy lata. Niby mama mnie nauczyła czytać jakoś mniej więcej jak miałem 3 i pół roku, ale to było takie dukanie i po prostu nie ma takiej opcji, żebym był w stanie nadążać z napisami. To jest w każdym razie wersja, której się moi rodzice trzymają, więc ją dla porządku podaję
Pierwszy film, na którym byłem w kinie i który doskonale pamiętam to Batman. Ale nie byłem na żadnej wycieczce szkolnej (jeszcze chodziłem do zerówki), tylko razem z tatą. Ależ ten film była zarąbiaszczy. Pamiętam, że poszedłem na niego jakoś stosunkowo późno (leciał w kinach kilka miesięcy), i chciałem obejrzeć go po raz drugi, ale już go zdjęli z repertuaru. Powiem Wam szczerze, Batman odcisnął na mnie niemałe piętno Rodzice zaczęli mi kupować komiksy o superbohaterach (jakoś w tym samym czasie pojawiło się wydawnictwo TM-Semic), miałem też swoją ulubioną czapkę z logo nietoperza... No i bodaj w kwietniu 1990, podczas wyjazdu do Krynicy Górskiej, bawiłem się z kuzynem w Batmana i zbiegając z górki przydzwoniłem w drzewo, wybijając sobie zęba (na szczęście mleczaka). Good times...
Pierwszy film na jaki poszedłem ze szkoły to był chyba Beethoven. Nic z niego nie pamiętam, poza tym, że jest o psie.
Za to świetnie zapamiętałem film na jaki poszedłem w ramach szkolnej wycieczki w trzeciej klasie podstawówki. Powiedzmy, że ktoś nie sprawdził ograniczeń wiekowych. Cycki były. https://www.youtube.com/watch?v=hWbErpqtSHg
Sorry, że psuję nostalgiczny temat takimi komentarzami, ale to może być niezły sposób na ominięcie rozczarowania kolejnymi częściami Gwiezdnych Wojen. Na premierę zawsze bierzcie jakieś środki psychoaktywne.
Pierwszy film, na którym byłem w kinie i który doskonale pamiętam to Batman. Ale nie byłem na żadnej wycieczce szkolnej (jeszcze chodziłem do zerówki), tylko razem z tatą. Ależ ten film była zarąbiaszczy. Pamiętam, że poszedłem na niego jakoś stosunkowo późno (leciał w kinach kilka miesięcy), i chciałem obejrzeć go po raz drugi, ale już go zdjęli z repertuaru. Powiem Wam szczerze, Batman odcisnął na mnie niemałe piętno Rodzice zaczęli mi kupować komiksy o superbohaterach (jakoś w tym samym czasie pojawiło się wydawnictwo TM-Semic), miałem też swoją ulubioną czapkę z logo nietoperza... No i bodaj w kwietniu 1990, podczas wyjazdu do Krynicy Górskiej, bawiłem się z kuzynem w Batmana i zbiegając z górki przydzwoniłem w drzewo, wybijając sobie zęba (na szczęście mleczaka). Good times...
Pierwszy film na jaki poszedłem ze szkoły to był chyba Beethoven. Nic z niego nie pamiętam, poza tym, że jest o psie.
Za to świetnie zapamiętałem film na jaki poszedłem w ramach szkolnej wycieczki w trzeciej klasie podstawówki. Powiedzmy, że ktoś nie sprawdził ograniczeń wiekowych. Cycki były. https://www.youtube.com/watch?v=hWbErpqtSHg
Dla mnie Mroczne Widmo było o wiele bardziej dobijającym przeżyciem, bo byłem na seansie w pełni trzeźwy i świadomy. Na Atak Klonów poszedłem za to z bardzo atrakcyjną koleżanką i w stanie, który sprzyjał polewaniu z niemal każdej sceny. Na czele z tą, kiedy Anakin, spocony, jęczy i miota się w łóżku wzywając swoją mamę Z kolei Zemstę Sithów obejrzałem na premierze, o północy. Ale że poszedłem z kolegami ze studiów, to byłem już tak "zrobiony", że dobrze, iż nie puściłem pawia przy pierwszych scenach.SithFrog pisze:I to przekonanie, że po słabym Ep1 NA PEWNO będzie lepiej. Po seansie siedziałem razem z kumplem jeszcze chyba 10 min w jeden pozycji. Kompletne odrętwienie. A jacyś ludzie wstali na napisach i... klaskali? Kumacie to?
Sorry, że psuję nostalgiczny temat takimi komentarzami, ale to może być niezły sposób na ominięcie rozczarowania kolejnymi częściami Gwiezdnych Wojen. Na premierę zawsze bierzcie jakieś środki psychoaktywne.
CD-Action, RETRO i cdaction.pl
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6414
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Niekończąca się opowieść była w kinach w Polsce w wersji dubbingowanej.Pierwszy raz w kinie byłem - podobno - na Niekończącej się opowieści. Piszę podobno, bo tego nie pamiętam. To musiał być chyba 1986. Miałem trzy lata. Niby mama mnie nauczyła czytać jakoś mniej więcej jak miałem 3 i pół roku, ale to było takie dukanie i po prostu nie ma takiej opcji, żebym był w stanie nadążać z napisami.
Strasznie mi było żal tego konia co się utopił w bagnie
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Nie wiem czy oni w ogóle się tym przejmowali. Nas bodajże w 7 klasie zabrali na Filadelfię.DaeL pisze:Za to świetnie zapamiętałem film na jaki poszedłem w ramach szkolnej wycieczki w trzeciej klasie podstawówki. Powiedzmy, że ktoś nie sprawdził ograniczeń wiekowych. Cycki były. https://www.youtube.com/watch?v=hWbErpqtSHg
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Ja w czwartej klasie byłem na "Twister", jeden z najnudniejszych filmów akcji, jaki w tamtym wieku oglądałem...
UWAGA!!! WAŻNE
Właśnie nabiłem sobie kolejnego posta, proszę o pozytywne rozpatrzenie sprawy. Dziękuję.
http://majinfox.blogspot.com/
http://przegralem-zycie.blogspot.com/
Właśnie nabiłem sobie kolejnego posta, proszę o pozytywne rozpatrzenie sprawy. Dziękuję.
http://majinfox.blogspot.com/
http://przegralem-zycie.blogspot.com/
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7589
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Do premiery Króla Lwa najsmutniejsza scena w historii kina!Voo pisze:Strasznie mi było żal tego konia co się utopił w bagnie
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- PIOTROSLAV
- Parmezan
- Posty: 3896
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 12:06
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Ja też pamiętam, ze w podstawówce byliśmy z klasa na Imperium Kontratakuje Remastered, czy jakoś tak.
Do dziś nie wiem o czym był ten film.
Do dziś nie wiem o czym był ten film.
"Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić?"
Zarejestrowany: 8/10/2001
Zarejestrowany: 8/10/2001
- michal.2907
- zielony
- Posty: 142
- Rejestracja: 9 września 2015, o 20:24
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
'Niekończąca się opowieść'.
Końcówka lat 80- tych. Bytom, kino Gloria. Nieistniejące oczywiście Z pierwszego seansu pamiętam tylko śmierć konia i mądrą żółwicę. Oczywiście później wracałem do filmu wiele razy.
Końcówka lat 80- tych. Bytom, kino Gloria. Nieistniejące oczywiście Z pierwszego seansu pamiętam tylko śmierć konia i mądrą żółwicę. Oczywiście później wracałem do filmu wiele razy.
Mi też.Voo pisze:Strasznie mi było żal tego konia co się utopił w bagnie
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6414
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
A to widzisz zielony szczypioreczku ja myślałem patrząc na twojego avika, że Ty masz z 16 lat. A to stary koń z Ciebie
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
+1Voo pisze:A to widzisz zielony szczypioreczku ja myślałem patrząc na twojego avika, że Ty masz z 16 lat. A to stary koń z Ciebie
Since 2001.
- michal.2907
- zielony
- Posty: 142
- Rejestracja: 9 września 2015, o 20:24
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Avek jest na podstawie zdjęcia sprzed kilku lat, a ja podobno ogólnie wyglądam dość młodo. W przeciwieństwie do ciebie jak słyszałem
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
"ten z filmweba, co ma kosę z Voo."michal.2907 pisze:Avek jest na podstawie zdjęcia sprzed kilku lat, a ja podobno ogólnie wyglądam dość młodo. W przeciwieństwie do ciebie jak słyszałem
Since 2001.
- michal.2907
- zielony
- Posty: 142
- Rejestracja: 9 września 2015, o 20:24
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Nie wiem, czy kosę. Poczekajmy na odp adwersarza
Jak kiedyś będziemy się kłócić o moją rangę to 'ten z filmłeba' brzmi nieźle.
A propos fw Cherryy chyba zaprosiłem cię do znajomych. Czekam na odzew.
Jak kiedyś będziemy się kłócić o moją rangę to 'ten z filmłeba' brzmi nieźle.
A propos fw Cherryy chyba zaprosiłem cię do znajomych. Czekam na odzew.
Re: Ten pierwszy raz w kinie...
Uważaj Michał na słowa. Kosę z Voo (ze znanych ludzi) mieli do tej pory m.in.: Hannibal, Juliusz Cezar, Władysław Warneńczyk, Joanna d'Arc, Narutowicz czy Hitler. Czy muszę pisać więcej?