Normalnie nie mam czasu jesc, bo zapierdalam. Rano jakis toscik z dzemem lub nic jezeli wychodze wczesniej, okolo 10-12 jak znajde jakis bar kawa z cukrem i jak mam szczescie z ciastkiem, okolo 14-15 male piwo, wieczorem 2-3 male piwa plus zarcie z puchy (fasola po asturiansku, soczewica w sosie, pulpety co tam w sklepie maja), pol bagiety lub troche tostow. A jak w schronisku nie ma kuchni aby podgrzac puche, to salatka cesar albo pol bagiety z chorizo. I po kolacji nie mam sily i miejsca aby jesc cokolwiek wiecej. Czasami w drodze zjem jakas paczka chrupkow kukurydzianych, lub pare plastrow chorizo z bagieta i pomidorem, aby dobic do tych 1400
![:) :)](./images/smilies/1.gif)
Jak sie trafi dobra ekipa w albergue, to idzie wino z kartonu z cola i cukry sie zgadzaja na pare dni. Cholernie mam teraz smaka na jajka, ale kurde szostki nie zjem. Dzisiaj nocuje w klasztorze cystersow w sabado dos monxes i ma byc jakas mnisia kolacja to sie zobaczy.
Ide budzetowo, wiec na duzo wiecej nie mogoe sobie pozwolic. Ale przynajmniej troche (nie wszystko) z brzucha zeszlo.
Wlasnie, mam prosbe - w srode bede ogarnial sobie powrot. Jak sie uda dogadac z kims w polskim schronisku w monte do gozo, to wroce placac za czesc benzyny, ale niekoniecznie musi to byc warszawa. Jezeli ktos bedzie mogl przyjac pielgrzyma na jedna noc okolo piatku-soboty to niech sie tutaj moze albo na privie zadeklaruje z miastem w polsce na zachod od warszawy
Wysłane z mojego LG-E610 przy użyciu Tapatalka
Stawiajcie przed sobą większe cele. Ciężej chybić.