LLothar pisze:W srodku nocy dochodzi 100 000+ glosow tylko na Bidena (ktos zrobil literowke uploadujac)
Mieszasz dwa przypadki. To znaczy faktycznie była taka sytuacja (nb. zbagatelizowana przez media), która okazała się błędem - ktoś omyłkowo dopisał w systemie jedno zero, szybko to wykryto i po problemie.
Jest też drugi przypadek z hrabstwa Wayne (w którego skład wchodzi legendarnie praworządne Detroit) w Michigan, gdzie masz 170 tysięcy głosów nadesłanych pocztą, nie wiadomo z jakiego okręgu i w 97% są na Bidena. Dodatkowo podnoszą frekwencję do poziomu najwyższego w historii stanu i jednego z najwyższych w USA. To nie musi być przekręt, ale jest to anomalia.
LLothar pisze: ludzie majacy 200 lat glosowali (wcale nie, data urodzin 1 stycznia 1800 jest dla ochrony tozsamosci ofiar przemocy domowej)
A to jest ciekawe. Zakładałem, że wpisy z 1 stycznia 1900 roku to była kwestia olewactwa ludzi rejestrujących się jako wyborcy (którym się nie chciało wklepać prawidłowych danych) albo olewactwa urzędników (jak wyżej). Ale jak miałby działać ten mechanizm ochrony tożsamości? To znaczy kogo by chroniło podanie takiej daty urodzin przy rejestracji wyborcy? I w jakich okolicznościach?
LLothar pisze:ludzie martwi glosowali (wcale nie, bo ludzi o nazwisku John Smith urodzonych 2 lutego 1930 roku jest wiecej niz jeden, wyrywkowe sprawdzenie to potwierdzilo)
Ludzie martwi głosowali, kilka potwierdzonych (ponad wszelką wątpliwość) już jest. (nb. to się zdarza nawet w Polsce!) Rzecz w tym, że nie każdy wypadek który wygląda tak, jakby głosowała martwa osoba, to naprawdę głos martwej osoby. I nawet gdyby na serio wszystkie głosy, które wyglądają na głosy zmarłych, były rzeczywiście oszustwem, to i tak wyniku wyborów by to nie zmieniło. Bo chyba w żadnym stanie nie ma tego więcej niż kilka tysięcy.
LLothar pisze:- nagle znajdowaly sie glosy niewiadomo skad, i byly na Bidena - dowod oszustwa demokratow (w czasie wyborow)
- nagle znajdowaly sie glosy niewiadomo skad, i byly na Trumpa - dowod oszustwa demokratow (odkryte w Gruzji przy przeliczani)
No, generalnie gdybyś chciał sfałszować wybory i miał głowę na karku, to znajdowałbyś głosy na obu kandydatów, tylko w odpowiedniej proporcji. Ale to znów nie ma znaczenia, bo wyjąwszy przypadek z Michigan to ludzie Trumpa nawet nie uprawdopodobnili, że odnajdywanie głosów wynikało z czegokolwiek innego niż po prostu burdelu. Więc nie ma o czym gadać.
Co do reszty się zgadzam. Ogólnie rzecz biorąc wszystkie dotychczasowe działania Trumpa dały mu kilka tysięcy głosów więcej, może w minimalnym stopniu zwiększyły szanse na korzystne rozstrzygnięcie sądowe w Pennsylvanii (kwestia spóźnionych kart) i Michigan (ale tu już powątpiewam). Tylko, że to zwycięstwa mu nie da, bo Biden wygrał przekonująco w innych stanach.
Więc jedyną drogą do zwycięstwa wydaje się zakwestionowanie systemu Dominion. Co wygląda na chwytanie się brzytwy przez tonącego. I jestem na 99... no, może 98% pewien, że nic z tego nie wyjdzie. Ale tak potajemnie to trzymam kciuki za jakieś sensacyjne odkrycie, które by udowodniło, że w Stanach już mają pełnego Deus Eksa. Ot, dla większej rozróby. Bo spokoju to tak czy siak mieć nie będą.