peterpan pisze:Moją największą obawą związaną z robotyzacją jest koncentracja własności środków produkcji w wąskim kręgu kapitalistów.
To nie do końca tak działa. Jeżeli dzisiaj "kapitalista" kupuje robota, to znaczy, że istnieje prawdopodobieństwo, że ten robot mu się zwróci za 2-3 lata (wersja optymistyczna). Czyli przez kolejne parę lat "kapitalista" NIC na tym nie zarobi. Co więcej, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta linia produkcyjna za te parę lat będzie albo niepotrzebna, albo wymagająca kolejnych inwestycji.
Po co więc automatyzować? Żeby nie martwić się o to, że ktoś w ogóle przyjdzie do pracy, albo, że praca tego człowieka zniszczy (monotonia, przeciążenie fizyczne, itp). Jest wiele czynników, które popychają pracodawców do automatyzacji, ale jest to bardziej ukierunkowane na stabilizację produkcji i bezpieczeństwo, niż zwielokrotnienie zysków.
peterpan pisze:Obecnie automatyzacja, przy założeniu jej możliwego gwałtownego rozwoju może znacznie zredukować liczbę stanowisk klasy średniej
Osobiście obserwuję coś zupełnie przeciwnego. Potrzeba coraz więcej ekspertów od automatyzacji, którzy MYŚLĄ - ich zarobki zdecydowanie kwalifikują się na klasę średnią. Znika za to praca bezmyślna za płacę minimalną - tutaj można się kłócić, że biedniejsi biednieją...
peterpan pisze:Jak to rozwiązać?
Ontario od jakiegoś czasu przebąkuje "Dochód podstawowy", który był już kiedyś testowany i ma być ponownie testowany w dwóch miastach. Koncepcja jest taka, że jak nie pracujesz, masz zapewniony podstawowy byt, a jak pracujesz, to jesteś "klasa średnia" (w DUŻYM uproszczeniu).