Lobster bo tak

... recenzje i inne takie

Moderatorzy: boncek, Zolt, Pquelim, Voo

Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Lobster bo tak

Post autor: Pquelim »

No dobra, w związku z brakiem czasu pokrótce odniose się do recki Sitha i skomentuje, bo widzę w niej elementy streszczające to, co sprawiło że uważam Lobstera za bursztynową wydmuszkę, a nie fajny film.

Przede wszystkim - opowiedziana historia.
Kino (film) jako medium tym się między innymi różni od sztuki (choć nie współczesnej), że powinno odnosić sie do jakiejść - lepszej lub gorszej - historii, opowiadać ją. Tymczasem Lobster nie opowiada tak naprawde żadnej. W moim przekonaniu jest scenariuszowo pusty - owszem, ma nastepujące po sobie zdarzenia, ale nie wynikają one z żadnego logicznego ciągu. W tym kontekście jest to powiew modernizmu w kinematografii, jakieś tanie przywoływanie europejskiej szkoły filmowej, w której nie chodzi o poprowadzenie wciągającego storytellingu, a raczej o to, żeby ukazać jak jest.

Nazywam takie elementy na własny użytek "botakami", już wyjaśniam o co chodzi. "Botak" to z góry przyjęte, najczęściej bezsensowne, bzdurne założenie stojące w zaprzeczeniu do powszechnie obowiązujących standardów i kanonów. Bywa używany z sensem, kiedy przyjęta koncepcja pozwala na pójście za ciosem bez specjalnego wdawania się w szczegoły - jak w filmach typu Snowpiercer, In Time, ale też X-Men, Avengers, czy Niezniszczalnych, ba - bywa nawet bardzo silną stroną - np kiedy Sporanos kończą się w połowie ujęcia. Bo tak. Najczęściej jednak jest wynikiem nieumiejętności realizatorów filmu, kiedy próbują oni opowiedzieć coś skomplikowanego, a nie potrafią dobrać odpowiednich środów - wtedy wychodzi kaszalot na poziomie obserwowalnym np w ostatnim serialu Westworld. BTW: prywatnie uważam, że erę "botaków" na dobre spopularyzował i rozdmuchał LOST, myślę że rozumiecie o co mi chodzi.

W przypadku Lobstera, który jest "botakami" wręcz upstrzony jak choinka w wigilię mamy do czynienia z innym, postmodernistycznym ujęciem zapożyczonym z kina europejskiego. To pewnie miał być taki "powiew świeżości" w Hollywood, nie bez powodu zresztą sam w recenzji pisałem że jest to produkcja skandynawska. Oczywiście sie pomyliłem, ale dlatego że jest na takową stylizowany. Powolne, dramatycznie przeciągnięte i niewnoszące niczego (bo brzydkie i statyczne) ujęcia są cechą charakterystyczną dla kina undergroundowego (czy tam indie, jakkolwiek nazywać), weźmy takiego "Kłopotliwego człowieka", ostatnio głośną "Dziewczynę, która wraca sama do domu" albo chociaż "Låt den rätte komma in", czyli "Pozwól mi wejść". Wszystkie te filmy dałoby się spokojnie uciąć o 20 minut, bez żadnego uszczerbku dla fabuły. Krytyka filmowa potrafi się czymś takim zachwycić, niektórzy (ja należe do niektórych) mają problem z odbiorem. Pół biedy jeżeli film jest niezły i fabularnie trzyma widza w ryzach zainteresowania, gorzej jak sama historia od poczatku do końca jest odstręczająca.

No dobra, Lobster jest w podobny sposób nakręcony, ale co z tymi "botakami"? No właśnie to, że zastosowane już na samym wstepie zabiegi skutecznie pozbawiły mnie resztek sympatii zarówno dla twórców, głównego bohatera, jak i całej tej historii. Są po prostu idiotyczne, a ich ilość aż błaga o jakiekolwiek sensowne wytłumaczenie, którego oczywiście film nie dostarcza.

posłuże się cytatami z recenzji Sitha:
Bycie samotnym/singlem to obraza dla społeczeństwa i rzecz niezgodna z prawem.
Bo tak.
każdy, kto pozostaje bez związku lub został porzucony na rzecz innej osoby musi się zgłosić do specjalnego zakładu.
Bo tak.
Tam ma 45 dni na znalezienie innego partnera. W razie niepowodzenia zostanie zamieniony w zwierzę własnego wyboru.
Bo tak.
Przedłużyć pobyt (i zwiększyć szansę na związek) można jedynie polując po lesie na singli, strzelając do nich pociskami usypiającymi. Jeden dzień za jednego złapanego samotnika
Bo tak.

Czujecie, o co mi chodzi? Skala przedsięwzięcia twórców - jakkolwiek pomysłowa, co przyznaję - po prostu w moim przekonaniu wymagała podjęcia kroków zmierzających do uprawdopodobnienia zaprezentowanej wizji.
To nie jest action-science-fiction, ten film teoretycznie chciał opowiadać o relacjach międzyludzkich w rzeczywistym świecie. Tymczasem żeby to zrobić wykreowano sytuację: świat jak z mokrego snu aseksualnego i aspołecznego socjopaty. Nawet sam początek fabuły, kiedy jeszcze wszystkich tych rzeczy nie wiemy zaczyna się od:
Od Davida (Colin Farrell) odchodzi żona.
Bo tak.

Rozumiem idee zaproponowania utopijnego porządku społecznego, ale w tym przypadku to jest jakaś kompletna farsa. Utopie, zwłaszcza te literackie pokroju Farenheita czy Nowego Wspaniałgo Świata miały w sobie bardzo rozbudowany i silnie zakorzeniony wątek autorytaryzmu, z kolei taki Asimov w swojej bibliografii poruszał się w sferze egzystencji i filozofii.
W dziełach filmowych "osadzanie" utopijnej wizji świata jest w moim przekonaniu kluczowym elementem jego spójności. Musi to być przemyslane i sensowne, czasami banalnie proste jak w "Seksmisji", czy "Brazil", czasem zupełnie pokręcone i chore, jak w greckim filmie "Kieł", ale jednak szeroko skomentowane i uzasadnione przez postaci na ekranie. Tymczasem Lobster serwuje "botaki" już na samym wstepie. Kwestia czy widz kupuję tą wizje - ja właśnie powyżej starałem się wyjaśnić, dlaczego nie kupiłem. Bo wyglądała na tanią i najprostszą. Wygotowaną w garnku breję udającą ciekawy scenariusz.

Konstrukcja świata jest surrealistyczna, ale świetnie zaprojektowana do dywagacji na temat tego czym jest związek dwojga ludzi, co znaczy bycie singlem, jak działają mechanizmy wykluczenia w obu grupach i ile jesteśmy w stanie poświęcić, żeby być z kimś.
No właśnie dla mnie konstrukcja świata jest zbyt surrealistyczna, żeby cokolwiek traktować w nim poważnie. Bohaterowie zostali postawieni w sytuacji kompletnie oderwanej od jakiekolwiek rzeczywistości, a ich świat nie ma zbyt wiele wspólnego z naszym. Zabieg twórców był celowy i dlatego jestem jeszcze bardziej rozczarowany. Wyglada to na opowieść z gatunku "co by było gdyby ludzie mieli dupy zamiast twarzy" i dalej, jedziemy z dramatem społeczno-psychologicznym.
Hotel, w którym dają żreć i każą znaleźć partnerkę, bo jak nie to zostaniesz zwierzęciem? Piramidalna bzdura.
Film jest mocno przerysowany.
I to celowo, co w metaforycznym ujęciu upodabnia go do dzieł Jacksona Pollocka. Gościu też bazgrał, tylko nie używał literek.
Pielęgnowanie samotności jest surowo wzbronione, za masturbację spotykają surowe kary.
Kolejny, niewytłumaczony i niepotrzebny "botak".
Po drugiej stronie mamy leśny obóz zatwardziałych singli. Można masturbować się do woli, robić co się chce, ale za cenę... bycia samemu. Nie ma opcji połączenia się w parę. Za seks czy flirt czekają tortury i ciężkie, nieodwracalne uszkodzenia ciała. Każde z plemion walczy o jednorodność postaw i przekonań.
Z tą "druga stroną" to już w ogóle jazda. Pojawia się w drugiej części i fabularnie ma tam miejsce scena kompletnie niepotrzebna, za to szokująca (bo tak) i po prostu niesmaczna. Ale nie o tym - jeżeli chodzi o organizację świata przedstawionego Lobster po prostu leży. No bo jeżeli chodziło o dychotomię pomiędzy skrajnościami, to dlaczego drugi biegun ideologiczny został zaprezentowany pod koniec filmu? To jeszcze bardziej dostarcza niepewności i konfunduje widza, który nagle musi się przestawić z jednej niezrozumiałej koncepcji na drugą. Znacznie bardziej umiejętnym pomysłem byłaby klasyczna historia o dwóch różnych światach i bohaterze przechodzacym ewolucję w trakcie ich oswajania.

Nie ma niczego po środku.
Bo tak.
W tym świecie David, porzucony przez żonę, niemający czasu na przeżycie bólu po stracie, próbuje znaleźć miłość. Nie udawaną, nie pozorowaną, nie byle jaką, która tylko odsunie widmo zostania homarem.
Moim zdaniem to on szukał akceptacji, zarówno w jednym, jak i drugim świecie. Bardziej bał się bycia samotnym i tego konsekwencji, pragnał się przystosować do okoliczności. Taki bezjajeczny konformizm, może dlatego też mnie zupełnie odrzucił jako protagonista. Grający Davida Collin Farrel głównie tępo patrzy w dal, jego kreacja jest do bólu minimalistyczna i praktycznie przez cały seans nie zdradza żadnych emocji. Wyglada trochę, jakby miał w dupie co się tutaj dzieje w tym filmie - w moim przypadku to nastawienie udzieliło się również widzowi.

Niektóre elementy i przemyślenia reżysera i scenarzysty są podane zbyt dosłownie, zbyt łopatologicznie i to trochę drażni.
Mnie to drażniło od pierwszych scen, a ich ilość niestety jest tak duża, że do końcowych napisów zdażyłem popasć w katatonię. Nie jestem w stanie docenić filmu, który opowiada nieinteresującą historię w nieinteresującym i głupim świecie, do tego w nieinteresujący mnie zupełnie sposób.

tl;dr: Lobster opowiada o społecznym konformiźmie w idiotycznym świecie. O strachu przed konsekwencjami odrzucenia społecznego w społeczeństwie sztucznym i nieprzemyślanym.
Dlatego zupełnie do mnie nie trafił.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
Ptaszor
zielony
Posty: 1881
Rejestracja: 4 września 2014, o 17:06
Lokalizacja: Forum SGK dodaje mi otuchy, gdy brakuje mi jej w czasie dnia.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Ptaszor »

Rzeczywiście po przejściu na drugą stronę barykady poziom botaków wzrósł niebezpiecznie. Zgadzam się, że świat jest idiotyczny. Jednak gdyby nie to założenie, to nie dostalibyśmy przezabawnej sceny w domu rodziców, w której Weisz i Farrell rzucają się do całowania jak dzicy :diabel:

Piszesz, że w Nowym Wspaniałym Świecie mieliśmy logiczniej podłożone podwaliny pod utopię. Jakoś trudno mi w to uwierzyć, skoro tam ludzie rozmnażają się przez pączkowanie :P

Spoilery z Rodziny Soprano,
Spoiler:
bo chciałem się odnieść do zakończenia, którego chyba jednak miało sens - w jednym z odcinków któryś z bohaterów wspomina coś o doświadczaniu śmierci i koniec wyraźnie zdaje się nawiązywać, jeśli Tonego mieli rzeczywiście uśmiercić. Poza tym to świetny prztyczek w nos dla wszystkich hejterów, którzy chcieli wreszcie ujrzeć, jak zepsuta i niegodziwa postać Tonego w końcu zostaje ukarana.

Wnioskuję o wpisanie botaków do forumowego słownika.
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

W temacie Lobstera, spróbuję zwięźle. Można by nawet wydzielić jakiś topic na dyskusje, ktoś się podejmie?

Nie zgadzam się z tym, że każdy film opowiada historię w klasycznym tego słowa znaczeniu. Są takie, które pokazuja tylko wycinek jakiejś rzeczywistości. I nic poza tym. Chociaż i to jest zarzut chybiony moim zdaniem, bo poznajemy historie Davida od porzucenia go przez żonę aż do finałowej sceny w kiblu.

Natomiast "botaki" można zastosować do każdego filmu i tak naprawdę każdego utworu literackiego gdzie bohater zachowuje się nie tak, jakbyśmy chcieli/sami się zachowali w danej sytuacji. Czepianie się surrealistycznego filmu, że jego świat jest surrealistyczny to jest jakiś dziwny fikołek logiczny. Możesz napisać, że świat Ci się nie podoba, ale, że jest bez sensu? No kurde, jest! Tak samo mógłbyś powiedzieć o filmie dok. o Korei Północnej gdybys nie wiedział jak tam jest i myślał, że to fabuła. Dlaczego zamykaja ludzi w obozach? Bo tak, dlaczego dzieci są w przedszkolu 6 z 7 dni i cała dobę? Bo tak. Przecież w Polsce jest inaczej. Czemu neo odżył po pocałunku? Bo tak, czemu De Niro zginął w Gorączce? Bo tak.
Są po prostu idiotyczne, a ich ilość aż błaga o jakiekolwiek sensowne wytłumaczenie, którego oczywiście film nie dostarcza.
Wytłumaczenie na co? Serio pytam. Film pokazuje przerysowany świat, żeby w bardzo jaskrawy sposób pokazać pewne mechanizmy, które działają w naszej rzeczywistości. Oglądając Brazil nie przeszkadzał Ci brak wytłumaczenia rzeczywistości? Bo mi nie. jest dziwna dystopia, zasady są jasne (tak jak w Lobsterze) i albo kupujesz, albo nie.
Czujecie, o co mi chodzi? Skala przedsięwzięcia twórców - jakkolwiek pomysłowa, co przyznaję - po prostu w moim przekonaniu wymagała podjęcia kroków zmierzających do uprawdopodobnienia zaprezentowanej wizji.
I to jest Twój podstawowy błąd. Bo według mnie ani przez chwilę (tak samo jak w Swiss Army Man czy innym filmie, który ma być surrealistyczny) nie chodzi o uprawdopodobnienie zaprezentowanej wizji tylko o maksymalną karykaturę naszej rzeczywistości. Westworld czy Lost to keipskie przykłady, bo one najpierw sugerowały, że świat jest taki jak nasz, że to jakaś wersja naszej rzeczywistości, a Lobster nie robi tego ani przez sekundę.
Pielęgnowanie samotności jest surowo wzbronione, za masturbację spotykają surowe kary.
Kolejny, niewytłumaczony i niepotrzebny "botak".
Ale jaki nietłumaczony? Jak i co mieliby wyjasniać? To tak jakbyś napisał: Frodo po drodze trafia na wielką pajęczycę, bo tak, no bez sensu. Wymyslili i pokazali świat, podali widzowi bardzo konkretne zasady panujące w nim i czego byś jeszcze chciał? Żeby Ci wyjasnili dlaczego wymyslili akurat takie, a nie inne? Nolana też byś spytał dlaczego Guy Pierce w Memento pamięta tylko ostatnie 5 minut, a dlaczego nie np. 20 minut? Bo tak?

Rozumiem, że film Ci się nie podobał i nawet rozumiem dlaczego po tej szerszej wypowiedzi, po prostu nie kupiłeś tej wizji, ale akurat cały zestaw "botaków" to zarzut od początku do końca komedia. Naprawdę. To jakby oglądać MP i Świętego Graala i pisać, ze bez sensu, bo królik morduje. A czemu nie zając? Albo małpa, czemu nie sroka? Bo tak. Czemu rycerze "Ni", a nie "Lol"? Bo tak. No całkowicie bezsensowny ten film... nie, bezsensowny to jest argument "botaków" ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Pquelim »

SithFrog pisze:I nic poza tym. Chociaż i to jest zarzut chybiony moim zdaniem, bo poznajemy historie Davida od porzucenia go przez żonę aż do finałowej sceny w kiblu.
Nie w sensie opowiadania zdarzeń następujących po sobie - tak właśnie jest w Lobster. W filmie, przynajmniej takim poważnym, udanym powinno się zastosować historię w jakikolwiek sposób poruszającą. Tak jak z klasycznymi gatunkami literackimi: bajki z morałem to klasyczne bajki, a bajki bez morału to nieudane gnioty, których dziś już nikt nie pamięta. Grecki dramat miał zapewniać traumatyczne przeżycia widzom, a teatr elżbietański wyśmiewać wyższe klasy społeczne. Film ma mieć opowieść, historię z której coś wynika, nawet jeżeli miałaby to być garść głupich gagów. Taki jest kanon, a jego podważanie (uprawiane imho w kinie współczesnym, tak jak w sztuce współczesnej swego czasu postanowiono, że żadne tam reguły nie są potrzebne) jest w moim przekonaniu działaniem przeciw sztuce. Bo dziś już nikt nie powie, że coś jest durne, banalne i infantylne - wszyscy będą z zadumą kiwać głowami, udając, że rozumieją jakiś głębszy sens.
Otóż nie. Czasami, a nawet często tego sensu zupełnie nie ma i dla mnie Lobster jest tego idealnym przykładem. Surrealizm nie polega na przekonywaniu widza do idiotycznej organizacji świata, surrealizm - jak jego nazwa wskazuje - wykracza poza realizm, ale nie środkami typu "botak".
Zgadzam się, że nie wszystkie "botaki" są bezsensowne, a w wielu filmach znajdziemy właśnie takie łamanie konwenansów i kanonów, które popchnęło sztukę filmową do przodu. Najlepszy przykład z brzegu - Kubrick, który swoje filmy kręcił w zupełnie innym stylu, niż obowiązujące wtedy normy i standardy. Ale to trzeba robic umiejętnie, w sposób dalece przemyślany i podparty wysokimi umiejętnościami, talentem. Lobster tego nie miał.

SithFrog pisze:Czepianie się surrealistycznego filmu, że jego świat jest surrealistyczny to jest jakiś dziwny fikołek logiczny. Możesz napisać, że świat Ci się nie podoba, ale, że jest bez sensu? No kurde, jest!
Nie zgadzam się, że to jest film surrealistyczny. Co najwyżej czarna komedia, chociaż mnie w żadnym momencie nie rozbawił. W pewnym sensie bezsens trzeba umieć sprzedać - tak jak wspomniali Pythoni robili w swoich filmach, durnymi gagami komentując zastaną rzeczywistość i - właśnie - konwenanse społeczne, stereotypy. Ale ileż w tym było kunsztu! A co serwuje Lobster - zagubioną twarz głównego bohatera i poczucie zagubienia widza, który sam nie wie czego się ma spodziewać. Nie taka jest idea słusznie użytych botaków, żebym się musiał ciągle zastanawiać, dlaczego coś się dzieję na ekranie. W ogóle co to jest za organizacja świata? W niektórych filmach (przytoczone Brazil) nie jest ona zbyt mocno wytłumaczona, ale stoi na jakichś sensownych fundamentach. W Lobster wszystko jest bez sensu. Skoro najważaniejszym elementem organizacji społecznej jest utrzymywanie ludzi w parach, skoro zabronione jest "bycie singlem", to dlaczego dozwolone jest opuszczanie swoich partnerów? Skoro ludzie żyjący w lesie kontestują obowiązujace zasady, to dlaczego tworzą swoje własne? To coś jak z Interstellar - mam zacząć traktować na poważnie wydarzenia dziejące się w niepoważnych okolicznościach. Nie wiem, może mam zbyt wygórowane wymagania wobec kinematografii, ale jeżeli film swoją tematyką próbuje krytycznie podejść do społeczeństwa, to mógłby chociaż tę krytykę oprzeć na jakimś głębszym sensie, którego imho ewidentnie zabrakło. Scenariusz Lobstera opiera się na banalnych spostrzeżeniach typu: ludzie zrobią wszystko dla miłości; ludzie są zaślepieni konformizmem; społeczna presja na zakładanie rodziny potrafi być przytłaczająca. Wow, witamy problemy pierwszego świata.
SithFrog pisze:I to jest Twój podstawowy błąd. Bo według mnie ani przez chwilę (tak samo jak w Swiss Army Man czy innym filmie, który ma być surrealistyczny) nie chodzi o uprawdopodobnienie zaprezentowanej wizji tylko o maksymalną karykaturę naszej rzeczywistości.
Podstawowy błąd to popełnia Lobster, bo jako karykatura w żaden sposób nie koresponduje z rzeczywistością, którą miał wyśmiewać. Właśnie dlatego, ze do swojej rzeczywistości zaaplikował kupę bzdur i nieprzemyślanych botaków. Bo po prostu nie jest wiarygodny.
SithFrog pisze:Żeby Ci wyjasnili dlaczego wymyslili akurat takie, a nie inne?
Dokładnie. Żeby to miało ręce i nogi, bo Frodo sam nie wlazł do pająka. Bo nawet Guy Pearce w Memento miał chorobę, o czym dowiadujemy się jakoś pod koniec filmu. Chociaż przykład debiutu Nolana nie jest najlepszy, tam po prostu chodziło o ciekawą koncepcję. Koncepcja Lobstera jest nieciekawa - jest durna jak but.
Na marginesie: wydaje mi się, że granica pomiędzy akceptowalnością "botaków" a ich odrzuceniem przez widza jest bardzo subiektywna. Moja opiera się na sensowności zastosowania. Dlatego zapewne nie dojdziemy do porozumienia.
SithFrog pisze:To jakby oglądać MP i Świętego Graala i pisać, ze bez sensu, bo królik morduje. A czemu nie zając? Albo małpa, czemu nie sroka? Bo tak. Czemu rycerze "Ni", a nie "Lol"? Bo tak. No całkowicie bezsensowny ten film... nie, bezsensowny to jest argument "botaków
Umiejętnie zastosowany botak to wielki plus dla filmu. Nieumiejętny stanowi imho wyraz nieudolności twórców. Westworld czy Lost to właśnie przykłady, jak nieumiejętne botaki powciskać do fabuły i oszukać percepcję widzów obietnicą głębszego sensu. Podobnie moim zdaniem jest z Lobster. Film nie powiedział niczego ciekawego, a - przynajmniej w moim odczuciu - stylizował się na mądrości i pobudzanie do refleksji.

Idea "botaków" jest dla mnie prosta: jeżeli w filmie wszystko jest spójne i nie zgrzyta, to nawet jeżeli łamie on panujące standardy i klasyczne kanony, wszystko jest w porządku. W Lobster scenarzyści i reżyserzy postanowili natomiast powykręcać wszystko na opak, bo tak im się wydawało, że będzie okej.
Rozwinę ideę na przykładzie Lobstera:
film niby dzieje się w przyszłości. W filmach dziejących się w przyszłości zwykle jest to jakoś sugerowane widzowi - a to poprzez futurystyczną architekturę, czy modę, a to poprzez nowinki technologiczne.
Lobster: a taki chuj, zróbmy film niemal czarno/biały ludzi poubierajmy jak w latach siedemdziesiątych, a posadźmy ich w domu wyglądającym na lata .50. Bo tak.

film ma być dystopią. Dystopię najczęściej oparte są na wątku autorytarnej władzy pozbawiającej ludzkość wolności, w zamian zaspokajając ich pierwotne potrzeby (Rok 1984, Brazil, NWŚ,). Główny wątek dotyczy natomiast bohatera kontestującego zastaną rzeczywistość, skupia się na jego przemianie/ewolucji i ewentualnym sukcesie/porażce walki.
Lobster: jebać klasykę, robimy autorytaryzm oparty na parowaniu ludzi. w dupie tam zasady inżynierii społecznej, żadnego zaspokajania potrzeb, bohaterowie muszą być umęczeni i służalczy, a główny bohater to już szczyt konformizmu. A niepokornych zamieniamy w zwierzęta. Bo tak.

Etc, itd... Stephen King też napisał jakiś czas temu książkę o wirusie SMS wysyłanym przez telefon komórkowy. Niektórzy nawet ją przeczytali, chociaż ja nie dałem rady. Niektóre wizje świata po prostu odstręczają.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Lobster bo tak

Post autor: SithFrog »

W filmie, przynajmniej takim poważnym, udanym powinno się zastosować historię w jakikolwiek sposób poruszającą.
Docieramy powoli do sedna. Mnie to poruszyło, Ciebie nie, rzecz gustu i wrażliwości :)
surrealizm - jak jego nazwa wskazuje - wykracza poza realizm, ale nie środkami typu "botak".
To jest po prostu nieprawda i tyle. Co to w ogóle znaczy? Ja Ci zadam pytanie, a jak mi nie odpowiesz sensownie zamiast "bo tak" to znaczy, że Kubrick jest chujowy. Dlaczego w Odysei kosmicznej jest prostokątny monolit? Dlaczego nie trójkąt, kwadrat, albo doskonałe koło/kula? Bo tak?
Nie zgadzam się, że to jest film surrealistyczny.
Dyktatura par, bycie singlem karane, single jak dzikie zwierzęta, 45 dni, a potem zamiana w zwierzę. Masz rację, to nie surrealizm, to jest film realistyczny :)
W ogóle co to jest za organizacja świata?
Najlepsza jaką sobie autorzy wymyślili, żeby przekazać swoje przemyślenia na temat związków i bycia singlem. Mi się ta wizja podoba i jest dobrym nośnikiem tych treści. Tobie się nie podoba, tak bywa.
W niektórych filmach (przytoczone Brazil) nie jest ona zbyt mocno wytłumaczona, ale stoi na jakichś sensownych fundamentach.
Czyli jak film Ci się podoba to jest ok jak nie tłumaczą, ale jak nie jesteś zachwycony to albo wyjaśnią, albo ich zmiażdżysz :) Poza tym na jakich fundamentach stoi Brazil? Tam wiesz o świecie dużo mniej niż w Lobsterze.
Skoro najważaniejszym elementem organizacji społecznej jest utrzymywanie ludzi w parach, skoro zabronione jest "bycie singlem", to dlaczego dozwolone jest opuszczanie swoich partnerów?
Pozory wolności, poza tym ona od razu odeszła do innego, a on został zesłany, żeby znaleźć kogoś innego. Nic w przyrodzie nie ginie.
Skoro ludzie żyjący w lesie kontestują obowiązujace zasady, to dlaczego tworzą swoje własne?
Bo tak działają społeczności ludzi? Zawsze pojawią się zasady, lider itp.? Przecież tak jest w życiu. Ludzie w parach często uważają singla w towarzystwie za ciało obce i vice versa. Nie mówiąc już, że trzy singielki psiapsiółki cieszą się, że jedna kogoś ma, a w duchu przeklinają ją, bo zazdroszczą, nierzadko na zewnątrz krajać ją przy okazji, bo już nie może chodzić na wypady "singielki only". Film pokazuje te mechanizmy tworząc kompletnie odjechaną wizję świata i mocno wszystko wykrzywiając.
Scenariusz Lobstera opiera się na banalnych spostrzeżeniach typu: ludzie zrobią wszystko dla miłości; ludzie są zaślepieni konformizmem; społeczna presja na zakładanie rodziny potrafi być przytłaczająca. Wow, witamy problemy pierwszego świata.
No i znów, to nie wina botaków tylko Twojego odbioru, dla Ciebie to oczywiste banały, a ja uważam, że fajnie to sprzedali i w dzisiejszym świecie związek to coraz częściej umowa, a nie faktycznie uczucie i jakieś przywiązanie do siebie.
Podstawowy błąd to popełnia Lobster, bo jako karykatura w żaden sposób nie koresponduje z rzeczywistością, którą miał wyśmiewać.
Wg mnie koresponduje, bo chce pokazać zależności między ludźmi i używając ludzi właśnie to pokazuje.
Koncepcja Lobstera jest nieciekawa - jest durna jak but.
To Twoja opinia. To nie jest fakt.
Film nie powiedział niczego ciekawego, a - przynajmniej w moim odczuciu - stylizował się na mądrości i pobudzanie do refleksji.
Mhm, i dlatego: "film porusza widza o tyle, że faktycznie można po seansie o nim porozmawiać, ponieważ dotyka on ciekawych problemów" ;)
film niby dzieje się w przyszłości
NIGDZIE nie jest powiedziane, że to przyszłość. To jest wg mnie alternatywna rzeczywistość kompletnie nie związana z naszym światem.

Tak jak pisałem, szanuję to, że masz inne zdanie. Rozumiem, że film w ogóle Ci się nie podobał i nie kupiłeś wizji takiego dziwacznego świata, bo nie, ale cała idea botaków jest sensowna tylko wtedy, jeśli masz dramat osadzony w rzeczywistości jaką znamy. Na przykładzie:

Sensowne jest pytanie dlaczego Jack zamarzł w wodzie, a nie wlazł do Rose na drzwi, wyglądały jakby mogły pomieścić dwie osoby.

Bezsensowne podejście:Igrzyska Śmierci są chujowe i nie mają sensu, bo było 13 dystryktów i nie wiadomo dlaczego akurat 13 nie 14 albo 20, a w ogóle dlaczego nie 42??? Przecież to bez sensu!

No kurde nie, to tak nie działa, albo kupujesz wizję artysty albo nie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Larofan
Social Media Ninja
Posty: 3932
Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
Lokalizacja: Poznań, Poland

Re: Lobster bo tak

Post autor: Larofan »

SithFrog pisze:Dyktatura par, bycie singlem karane, single jak dzikie zwierzęta, 45 dni, a potem zamiana w zwierzę. Masz rację, to nie surrealizm, to jest film realistyczny
teraz sie zainteresowalem tym filmem nawet :)
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Lobster bo tak

Post autor: SithFrog »

Larofan pisze:
SithFrog pisze:Dyktatura par, bycie singlem karane, single jak dzikie zwierzęta, 45 dni, a potem zamiana w zwierzę. Masz rację, to nie surrealizm, to jest film realistyczny
teraz sie zainteresowalem tym filmem nawet :)
Szczerze polecam.
Obrazek
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Lobster bo tak

Post autor: Pquelim »

SithFrog pisze:Dlaczego w Odysei kosmicznej jest prostokątny monolit? Dlaczego nie trójkąt, kwadrat, albo doskonałe koło/kula? Bo tak?
Bo monolit to nie koło, ani trójkąt. Bo monolit był w ksiażce. Gdyby był trójkąt miałby inną symbolikę (boską), gdyby był kołem też inną (bardziej matematyczną). Monolit w Odysei Kosmicznej jest botakiem cholernie dobrze przemyślanym.

SithFrog pisze:Dyktatura par, bycie singlem karane, single jak dzikie zwierzęta, 45 dni, a potem zamiana w zwierzę. Masz rację, to nie surrealizm, to jest film realistyczny
Ani realizm, ani surrealizm. Po prostu głupota :D
Czyli jak film Ci się podoba to jest ok jak nie tłumaczą, ale jak nie jesteś zachwycony to albo wyjaśnią, albo ich zmiażdżysz Poza tym na jakich fundamentach stoi Brazil? Tam wiesz o świecie dużo mniej niż w Lobsterze.
Oj, nie, nie. Albo rozumiem o co chodzi w tym świecie, albo wszystko tam stoi na wydumanej i niewyjaśnionej wizji tfurców. W Brazil wszystko jest zrozumiałe - nie trzeba do tego botaków. Film Gilliama jest satyrą na współczesność osadzoną w fikcyjnej rzeczywistości. Już na samym poczatku dowiadujemy się o czasie akcji (przy okazji chciałem przypomniec, że miejsce i czas akcji to podstawy warsztatu literackiego, ale postmodernistyczny styl dawno już zaczął je ignorować) - bliżej nieokreslona przyszłość. Potem, w trakcie wydarzeń wszystko jest przedstawione w sposób zrozumiały i niekonfundujący -> główny bohater jest częścią biurokratycznej maszyny, systemu opartego na procedurach i niekompetencji dyrektorów. Brazil to paszkwil na współczesną organizację społeczną oraz korporacyjną. W tym świetnym filmie widz nie musi błąkać wzrokiem po wzniosłych kadrach przedstawiających zamglony las i bagna, żeby zrozumieć jak to jest zorganizowane i dlaczego. Nawiązanie do rzeczywistości jest jasne i klarowne.
SithFrog pisze:Pozory wolności, poza tym ona od razu odeszła do innego, a on został zesłany, żeby znaleźć kogoś innego. Nic w przyrodzie nie ginie.
Zupełnie to do mnie nie trafia, ale jak już się zgodziliśmy jest to subiektywne odczucie.
SithFrog pisze:Bo tak działają społeczności ludzi? Zawsze pojawią się zasady, lider itp.? Przecież tak jest w życiu.
Mnie tam się wydaję, że społeczeństwa homogeniczne (jednolite, a takie ukazuje Lobster) naturalnie dążą do kompromisu, a nie całkowitej izolacji. Że już nie wspomnę o organizacji takiego świata - pól ludzkości (no dobra, niech jedna czwarta) żyje na bagnach pod przywódctwem poronionych liderów. Druga połowa w ogrzewanych domkach, bo dorobili się męża/żony. Taką linię graniczną pomiędzy wartościami należałoby postawić w miejscu naprawde newralgicznym, a nie wciskać widzom że granica podziału może kiedykolwiek stanąć na samotności i współżyciu. To po prostu zbyt odjechane dla mnie.
SithFrog pisze:NIGDZIE nie jest powiedziane, że to przyszłość. To jest wg mnie alternatywna rzeczywistość kompletnie nie związana z naszym światem.
skoro potrafią zamieniać ludzi w homary, to dla mnie wyglądało jak przyszłość. Ale wskazówek było zbyt mało. Serio, gdyby się chociaż postarali o banalne jedną-dwie plansze wyjaśniające po tytułowych napisach, sprowadzające to wszystko do jakiegoś poziomu sensu. A tak miałem odczucie babrania się w rozgotowanej, nieuczesanej brei.
SithFrog pisze:Bezsensowne podejście:Igrzyska Śmierci są chujowe i nie mają sensu, bo było 13 dystryktów i nie wiadomo dlaczego akurat 13 nie 14 albo 20, a w ogóle dlaczego nie 42??? Przecież to bez sensu!
Igrzyska Śmierci są chujowe i nie mają sensu, bo zaprezentowany tam ład i porządek też jest kompletnie karykaturalny i niespójny. Zwłaszcza sama idea Igrzysk i dyktatury jednego dystryktu. Podobnie jak komiczna idea wykorzystania ikony popkultury (Katniss) działającej jak opium dla tyranizowanych mas. To w ogóle tak nie działa, media nie mają AŻ takiej siły, a społeczeństwa nie są aż tak bezradne. A jeszcze bardziej bez sensu jest cała ta zaserwowana wojna, kiedy zwrócić uwagę w jak banalny i infantylny sposób została zakończona.

SithFrog pisze:No kurde nie, to tak nie działa, albo kupujesz wizję artysty albo nie.
Na tej samej zasadzie -> albo kupujesz gówno artysty jako wyraz odważnej deklaracji kontestacji gówna, albo nie. Rozumiem ten punkt widzenia, ale pod jednym warunkiem: to na artyście (wolałbym słowo "twórcy), spoczywa odpowiedzialność za umiejętne sprzedanie swojej wizji.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Lobster bo tak

Post autor: Pquelim »

Larofan pisze:teraz sie zainteresowalem tym filmem nawet
A ja nie polecam, ale proponuję obejrzeć, żeby wyrobić sobie własne zdanie. Bo my tu z Sithem dosyć mocno polaryzujemy ten film.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Lobster bo tak

Post autor: SithFrog »

Bo monolit to nie koło, ani trójkąt. Bo monolit był w ksiażce. Gdyby był trójkąt miałby inną symbolikę (boską), gdyby był kołem też inną (bardziej matematyczną). Monolit w Odysei Kosmicznej jest botakiem cholernie dobrze przemyślanym.
No był w książce, a dlaczego był? Dlaczego nie inny kształt? Cholernie dobrze przemyślany, a nie napisałeś nic, żeby to poprzeć ;)
Ani realizm, ani surrealizm. Po prostu głupota :D
Twoim zdaniem.
główny bohater jest częścią biurokratycznej maszyny, systemu opartego na procedurach i niekompetencji dyrektorów. Brazil to paszkwil na współczesną organizację społeczną oraz korporacyjną. W tym świetnym filmie widz nie musi błąkać wzrokiem po wzniosłych kadrach przedstawiających zamglony las i bagna, żeby zrozumieć jak to jest zorganizowane i dlaczego. Nawiązanie do rzeczywistości jest jasne i klarowne.
Główny bohater jest częścią urzędowej maszyny, systemu opartego na procedurach i przekonaniu, że człowiek bez pary jest osobnikiem gorszym. Lobster to paszkwil na współczesną kondycję emocjonalną ludzi w nieudanych związkach i zatwardziałych singli robiących z tego wielkie halo. Nawiązanie do rzeczywistości jest jasne i klarowne.
Mnie tam się wydaję, że społeczeństwa homogeniczne (jednolite, a takie ukazuje Lobster) naturalnie dążą do kompromisu, a nie całkowitej izolacji.
Oczywiście. Np. świat Islamu. Albo Korea Północna.
To w ogóle tak nie działa, media nie mają AŻ takiej siły, a społeczeństwa nie są aż tak bezradne.
To jest temat na inną dyskusję, ale owszem, moim zdaniem mają aż taką i społeczeństwa bywają bezradne, pod butem przez ponad 100 lat ;)
Na tej samej zasadzie -> albo kupujesz gówno artysty jako wyraz odważnej deklaracji kontestacji gówna, albo nie. Rozumiem ten punkt widzenia, ale pod jednym warunkiem: to na artyście (wolałbym słowo "twórcy), spoczywa odpowiedzialność za umiejętne sprzedanie swojej wizji.
Oczywiście i rozumiem, że do Ciebie nie trafił Lobster, to jest jasne i nie mam z tym problemu. Traktujmy to jednak jak dzieło zamknięte i ostateczne, a nie, że "a jakby coś wyjaśnili" to byłoby lepiej. Nie byłoby, bo dlatego robisz coś kompletnie innego, surrealistycznego, żebyś nie musiał tłumaczyć detali i żebyś miał nośnik dla swojej treści. W Swiss army man też nie wyjaśnili jak można na pierdzącym trupie jechać jak na skuterze wodnym, ale nie o tym był ten film.
To po prostu zbyt odjechane dla mnie.
To jest sedno sprawy, a nie żadne botaki :)
Obrazek
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Lobster bo tak

Post autor: Pquelim »

SithFrog pisze:No był w książce, a dlaczego był? Dlaczego nie inny kształt? Cholernie dobrze przemyślany, a nie napisałeś nic, żeby to poprzeć
napisałem co najmniej trzy argumenty, wykluczające bezsensowność monolitu. nie wiem, czemu ich nie rozumiesz. monolit pojawił się w książce, a film jest jej luźną adaptacją. ma istotne znaczenie symboliczne. no i monolit ma kształt prostokąta, a nie innej figury.
Główny bohater jest częścią urzędowej maszyny, systemu opartego na procedurach i przekonaniu, że człowiek bez pary jest osobnikiem gorszym. Lobster to paszkwil na współczesną kondycję emocjonalną ludzi w nieudanych związkach i zatwardziałych singli robiących z tego wielkie halo. Nawiązanie do rzeczywistości jest jasne i klarowne.
Szkoda tylko, że całość jest prezentowana z perspektywy zagubionego Davida, a warunki ustalone w społeczeństwie nie podlegają ani przez moment żadnej krytyce. Podczas kiedy większość dystopii właśnie na tym się skupia. Właśnie o to mi chodziło z "dobrym pomysłem" na Lobstera - w tym temacie emocjonalnej indolencji ludzkości można było zrobić bardzo fajny, spójny film. Niestety, moim zdaniem nie zrobiono.

SithFrog pisze:Oczywiście. Np. świat Islamu. Albo Korea Północna.
Wyjątki. Poza tym świat Islamu nie jest homogeniczny, a w Lobster widziałem zachodnioeuropejczyków. Gdyby byli to muzułmanie, film miałby zupełnie inny wydźwięk. I być może byłby ciekawszy, nawet w takim kształcie. Albo nawet koreańczycy - też całkiem sensownie. Ale tutaj była próba podkreślenia uniwersalizmu historii. Tyle że ta historia jest uniwersalnie głupia i tylko w jakichś zupełnie autorytarnych społeczeństwach mogła się sprawdzic jako średnio udany paszkwil.
To, co jest pokazane na ekranie ma znaczenie. To, czego twórcy nie pokazują celowo również. To, czego nie umieją pokazać, albo celowo nie chcą (botak), a czasami jedno wynika z drugiego - to właśnie sprawia że film jest denny.


SithFrog pisze:To jest temat na inną dyskusję, ale owszem, moim zdaniem mają aż taką i społeczeństwa bywają bezradne, pod butem przez ponad 100 lat
Jezeli chodzi o media, to już Habermas sprawe poruszał, a później Schramm i cała reszta następnych medioznawców rozwiązali problem obalajac teorie omnipotencji, teorią ograniczonego wpływu mediów. Jesli chodzi o politykę - no jasne że są przykłady, ale nie taka represja przez 100 lat i nie na całym świecie. Bez jaj, gdyby Collins chciała napisać prequel, w którym wyjaśniłaby jak doszło do powstania i organizacji Panem to sama by się zaorała, bo już na pierwszy rzut oka widać że autorka nie ma pojęcia o podstawach państwowości i umowach społecznych prowadzących do utworzenia władzy.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Lobster bo tak

Post autor: SithFrog »

napisałem co najmniej trzy argumenty, wykluczające bezsensowność monolitu
Napisałeś:
Bo monolit to nie koło, ani trójkąt. Bo monolit był w ksiażce. Gdyby był trójkąt miałby inną symbolikę (boską), gdyby był kołem też inną (bardziej matematyczną).


Tu masz definicję, nie ma nic o prostokątach: https://pl.wikipedia.org/wiki/Monolit

To nie jest tak, że ja nie rozumiem. Ja akceptuję, że sobie Kubrick wybrał prostokąt, bo tak. Uważam, że film nie straciłbym nic a nic na wartości dając w tym miejscu romb albo kwadrat. To Ty ciągniesz tezę, że wszystko musi być wytłumaczone, musi mieć sens i oparcie w rzeczywistości. A jak już przyznajesz, że nie to dzielisz botaki na lepsze i gorsze. I nie potrafisz wystarczająco sensownie uzasadnić tych lepszych :)
Szkoda tylko, że całość jest prezentowana z perspektywy zagubionego Davida, a warunki ustalone w społeczeństwie nie podlegają ani przez moment żadnej krytyce.


Czyli to, że z tak stworzonego społeczeństwa wydarła się buntownicza grupa singli forever to nie jest dowód na krytykę systemu?
w Lobster widziałem zachodnioeuropejczyków
Nie, nie ma ani słowa o tym, że to zachodnia Europa. Widziałeś wymyślonych ludzi w świecie, który nie istnieje.

Tak jak pisałem, film Ci się nie podobał (co jest ok), ale zarzut z botakami jest w tym temacie bardzo nieszczęśliwy, bo albo dotyczy każdego filmu, albo żadnego.

Serio, to jak rozkminiać dlaczego w Pacific Rim ludzie zbudowali wielkie roboty zamiast bazyliona czołgów i bombowców do wali z godzillami. No bo kurwa NIE O TYM JEST FILM. FILM JEST O ROBOTACH BIJĄCYCH SIĘ Z GODZILLAMI :D To się nigdy nie wydarzy, tak samo jak nie wydarzy się Seksmisja (co za debilizm, faceci wyginęli, ja pierdolę jaka głupota) czy inny Atlas chmur.

A kiedy mówię o Lobsterze i jego świecie - nie chodzi mi o kulę ziemską tylko o świat przedstawiony, o ten wycinek z filmu. To może być w skali kraju, miasta, powiatu, whatever. TO NIE JEST WAŻNE ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Lobster bo tak

Post autor: Pquelim »

n
SithFrog pisze:Serio, to jak rozkminiać dlaczego w Pacific Rim ludzie zbudowali wielkie roboty zamiast bazyliona czołgów i bombowców do wali z godzillami.
mhym, właśnie Pacific Rim dlatego jest denny, bo jest durny jak but i ma botaki - paradoksy, pomimo że sama koncepcja dawała twórcom mnóstwo kreatywnych możliwości :D
SithFrog pisze:To Ty ciągniesz tezę, że wszystko musi być wytłumaczone, musi mieć sens i oparcie w rzeczywistości.
Nie wszystko. Pisałem: "Bywa używany z sensem, kiedy przyjęta koncepcja pozwala na pójście za ciosem bez specjalnego wdawania się w szczegoły - jak w filmach typu Snowpiercer, In Time, ale też X-Men, Avengers, czy Niezniszczalnych, ba - bywa nawet bardzo silną stroną - np kiedy Sporanos kończą się w połowie ujęcia"
i jeszcze potem rozwijałem:
"Zgadzam się, że nie wszystkie "botaki" są bezsensowne, a w wielu filmach znajdziemy właśnie takie łamanie konwenansów i kanonów, które popchnęło sztukę filmową do przodu. Najlepszy przykład z brzegu - Kubrick(...)"

i, że: "Ale to trzeba robic umiejętnie, w sposób dalece przemyślany i podparty wysokimi umiejętnościami, talentem."

sorry, ale nie chce mi się powtarzać. Botaki mogą być okej, różnica pomiędzy takimi a złymi, wyznaczana jest przez sprawność twórcy i artysty. a W Lobster było po prostu mnóstwo, na tyle mnóstwo, że w moim odczuciu "ich ilość aż błagała o jakiekolwiek sensowne wytłumaczenie".

Subiektywne odczucie. Koncepcja botaków nie jest metodologicznym narzędziem naukowym do analizy wytworów kultury popularnej, to tylko moja własna obserwacja :)
prawde mówiąc, to można by to bardziej konkretnie skonceptualizować, ale może najpierw na to jakis grant bym wyrwał... :P
Widziałeś wymyślonych ludzi w świecie, który nie istnieje.
Obrazek

Rozumiem o co Ci chodzi, no ale nie wierzę, że Ty nie rozumiesz co ja miałem na myśli :>

Czyli to, że z tak stworzonego społeczeństwa wydarła się buntownicza grupa singli forever to nie jest dowód na krytykę systemu?
Biorąc pod uwagę, że ten sam system tych ludzi wspierał i kontrolował, to słaba krytyka.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Lobster bo tak

Post autor: SithFrog »

SithFrog pisze:To Ty ciągniesz tezę, że wszystko musi być wytłumaczone, musi mieć sens i oparcie w rzeczywistości.
Nie wszystko. Pisałem: "Bywa używany z sensem
A ja pisałem:
To Ty ciągniesz tezę, że wszystko musi być wytłumaczone, musi mieć sens i oparcie w rzeczywistości. A jak już przyznajesz, że nie to dzielisz botaki na lepsze i gorsze. I nie potrafisz wystarczająco sensownie uzasadnić tych lepszych.
No i przykłady które podajesz są ze dwa razy bardziej bez sensu i głupie jeśli zastosować Twoje podejście. Bo swoje założenia w budowaniu swiata Snowpiercer ma jeszcze głupsze niż... nie, nie Lobster, ma głupsze niż Transformers i Pacific Rim. Pociąg jadący po zamrożonej ziemi, samowystarczalny po wieku wieków. Bo tak. No kur... :D

Serio, tego się nie da Pq obronić. Czepiasz się, że w Lobsterze 45 dni mają na znalezienie partnera i dlaczego 45, a nie więcej czy mniej, a ten pociąg Ci nie wadzi? Witki opadają.

I mówię to ja, któremu Snowpiercer się podobał. Po prostu w tym filmie NIE MA ZNACZENIA jak ten pociąg to robi technicznie i czy to ma sens, bo to jest metafora. Albo detal jak w In time - tam też rozkminiałeś godzinę po seansie dlaczego dostają 25 lat, a nie np. 28 i 7 miesięcy? No nie, bo to nie ma znaczenia.
"Zgadzam się, że nie wszystkie "botaki" są bezsensowne, a w wielu filmach znajdziemy właśnie takie łamanie konwenansów i kanonów, które popchnęło sztukę filmową do przodu. Najlepszy przykład z brzegu - Kubrick(...)"

i, że: "Ale to trzeba robic umiejętnie, w sposób dalece przemyślany i podparty wysokimi umiejętnościami, talentem."
To są ogólniki na ogólnikach, ogólnikami poganiane. Botaki by Pq :) Lobsterowcy zrobili to bez talentu, nieumiejętnie, nie łamali kanonów i konwenansów i nie pchnęli sztuki filmowej do przodu. Co to znaczy? Nic, poza tym, że Ci się nie podobało.
Rozumiem o co Ci chodzi, no ale nie wierzę, że Ty nie rozumiesz co ja miałem na myśli :>
Nie rozumiem. Rozumiem, że film Ci się nie podobał, koncepcja świata i forma jaką przybrali twórcy nie przypadła Ci do gustu, drażniła zbyt mocno, żeby docenić treść. I ja to rozumiem, bo ja (uwaga, możecie rzucać kamieniami) nie przepadam za Memento. Film, który jest występem magika z jedną sztuczką powtarzaną przez godzinę, a na koniec nie ma sensu, bo nie poznajemy nawet fragmentu właściwej historii i nie wiemy co się tak naprawdę stało. Tylko, że doceniam formę i nietypowy sposób nakręcenia. Nie piszę, że to głupie, że pamiętał 5 minut, bo nie wyjaśnili dlaczego 5, a nie 10 albo 17. Bo to NIE MA ZNACZENIA :)

Kręcimy się w kółko. Film mi się podobał, Tobie nie. Ja kupiłem ich wizję surrealistycznego świata, Ty nie. To jest normalne, natomiast ja się tylko dziwię, że czepiasz się detali, które dla całości mają znaczenie drugo... nie, piąto-, albo dziesiątorzędne.

Poza tym: https://www.rottentomatoes.com/m/the_lobster - chociaż od razu zaznaczam, to żaden argument, wrzucam tylko, żeby ktoś, komu cudem chciałoby się czytać nasze wypociny miał dodatkowy impuls, żeby obejrzeć.
Obrazek
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Lobster bo tak

Post autor: Pquelim »

SithFrog pisze:Po prostu w tym filmie NIE MA ZNACZENIA jak ten pociąg to robi technicznie i czy to ma sens, bo to jest metafora.
exctalcy. Trafiasz w sedno mojego rozumowania, a go nie kumasz. W snowpiercer nie miało znaczenia dlaczego jedzie pociąg, bo to jest metafora. I zapewne zgodzisz się ze mną, że znaczenie w Snowpiercer miała konstrukcja społeczeństwa zaprezentowana w wagonach. I to też była metafora, pewien skrót myślowy o społeczeństwie hierarchicznym i buncie skazanym na porażkę, o tym chcieli opowiadać twórcy. A nie o tym, że się kółka w osiach kręcą.
W przypadku Lobster twierdzisz, że zaprezentowana koncepcja świata nie ma znaczenia, bo to tylko metafora. Nie ma znaczenia, że 45 dni, że homar, że single, że przymusowe pary. Tylko, że Lobster to jest właśnie o tym film. Jego reguły ściśle oplatają bohaterów, David obraca się dokładnie w obrębie ustalonych tam zasad i granic - to one są największą treścią tego filmu. Czy w Snowpiercerze najważniejsze było to, że nie mogli uciec z pociągu? Nie, załatwiono to prostym botakiem: na zewnątrz piździ, nie ma życia, zostało tylko tu i teraz. A Lobster? Nie dość, że nie udziela nawet tak szczątkowych wyjaśnień, to jeszcze poza organizacją bzdurnego świata - i paradoksów z niej wynikających, nie ma nic więcej do zaoferowania. Sam twierdzisz, że krytykuje/wyśmiewa emocjonalne niedorozwinięcie współczesnego świata. Ja dodaję: robi to serwując niedorozwinięty świat. A Ty na to, że to nie ma znaczenia, bo metafora.
No moim zdaniem to właśnie Twego podejścia nie da się obronić.

Naprawdę nie wiem, jak miałbym to inaczej wytłumaczyć. Organizacja świata grzebie ten film, brak interesującej historii wbija gwóźdź do trumny. A bursztynowe opinie miłośników pseudosensu na rottentomatoes, to zupełnie nic nowego. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że doceniają tam również zacne filmy.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
Turtles
rzuff
Posty: 4387
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:58
Lokalizacja: Warszawa

Re: Lobster bo tak

Post autor: Turtles »

<spoiler ze Snowpiercera>

Mnie tam w Snowpiercerze wkurzyło, że na początku wystawiaja facetowi rękę poza pociąg i ona mu zamaraza na kamień w chwilę, a potem wszyscy wychodzą i jest luz.
Niezależnie od głębi metafor.
Obrazek
#sgk 4 life.
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Lobster bo tak

Post autor: SithFrog »

exctalcy. Trafiasz w sedno mojego rozumowania, a go nie kumasz.
Kumam, tylko uważam, że nie ma tu zastosowania.
W snowpiercer nie miało znaczenia dlaczego jedzie pociąg, bo to jest metafora. I zapewne zgodzisz się ze mną, że znaczenie w Snowpiercer miała konstrukcja społeczeństwa zaprezentowana w wagonach. I to też była metafora, pewien skrót myślowy o społeczeństwie hierarchicznym i buncie skazanym na porażkę, o tym chcieli opowiadać twórcy. A nie o tym, że się kółka w osiach kręcą.
Dokładnie.
W przypadku Lobster twierdzisz, że zaprezentowana koncepcja świata nie ma znaczenia, bo to tylko metafora. Nie ma znaczenia, że 45 dni, że homar, że single, że przymusowe pary.
Tak.
Tylko, że Lobster to jest właśnie o tym film.
Nie.
Jego reguły ściśle oplatają bohaterów, David obraca się dokładnie w obrębie ustalonych tam zasad i granic - to one są największą treścią tego filmu.
Tak. Dokładnie tak samo jak bohaterowie Snowpiercera, którzy nie mogą wyjść z pociągu. RAMY FABULARNE ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO.
Czy w Snowpiercerze najważniejsze było to, że nie mogli uciec z pociągu? Nie, załatwiono to prostym botakiem: na zewnątrz piździ, nie ma życia, zostało tylko tu i teraz.
Zgadzam się.
A Lobster? Nie dość, że nie udziela nawet tak szczątkowych wyjaśnień, to jeszcze poza organizacją bzdurnego świata - i paradoksów z niej wynikających, nie ma nic więcej do zaoferowania.
Nie zgadzam się.
Sam twierdzisz, że krytykuje/wyśmiewa emocjonalne niedorozwinięcie współczesnego świata.
Zgadzam się.
Ja dodaję: robi to serwując niedorozwinięty świat.
Ok, to Twoja opinia. Może się nie podobać.
A Ty na to, że to nie ma znaczenia, bo metafora.
Tak.
No moim zdaniem to właśnie Twego podejścia nie da się obronić.
Nie rozumiem dlaczego moje podejście jest nie do obrony.
Naprawdę nie wiem, jak miałbym to inaczej wytłumaczyć.
Niczego nie musisz tłumaczyć. Ja to kumam.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że doceniają tam również zacne filmy.
Przecież napisałem, że to nie argument.
wystawiaja facetowi rękę poza pociąg i ona mu zamaraza na kamień w chwilę, a potem wszyscy wychodzą i jest luz.
Bo tak! ;) Ale mi to nie wadziło.

Generalnie rozumiem o co Ci chodzi, ale wg mnie popełniasz błąd, którego sam nie dostrzegasz. Czepiasz się w Lobsterze dokładnie tego, czego nie czepiasz się w Snowpiercerze. Nie ma znaczenia, że to pociąg. Mógłby być tankowiec, a zamiast zimna mógłby być potop. Tak samo w Lobsterze zamiast 45 dni mogły być dwa tygodnie, zamiast zamiany w zwierzę egzekucja, zamiast klimatu a'la pensjonat futurystyczne pomieszczenia.

To wszystko to tło dla właściwego przekazu, a ten jest wg mnie taki: nawet w koszmarnym, surrealistycznym świecie z chorymi zasadami kierujemy się takimi samymi stereotypami, emocjami i konformizmem jak w naszym, rzeczywistym. Trochę jak w Dniu świra, czarna komedia i heheszki, a potem gorzka prawda uderza z mocą w ryj. Tu masz chory świat, super surowe zasady, parowanie się na komendę i śmiejesz się z tego, a potem zdajesz sobie sprawę, że tu u nas, gdzie szczycimy się wolnością (bo przecież u nas nie ma tak głupich zasad z 45 dniami, zwierzakiem i w ogóle) i tak działamy wg podobnych mechanizmów. I tak samotni są poddani miękkiemu ostracyzmowi (jacyś lewi, nie umieją znaleźć partnera) a single singlom wilkiem, bo najpierw rywalizują o innych, a potem zazdroszczą.

I ja kumam, że to tło Cie nie rusza, nie podoba się i odstręcza od treści, ale to tylko tło. W moich oczach, używając Snowpiercera, czepiasz się pociągu i torów, a nie właściwej treści.

Inny (durnowaty, jak film) przykład:

Botakiem naturalnym i nie budzącym wątpliwości w Pacific Rim jest fakt, że stworzyli wielkie roboty zamiast czołgów i samolotów. Bo o tym jest film. O robotach. I godzillach.

Natomiast botakiem kontrowersyjnym i sensownie poruszanym jest np. to, że raz roboty wyglądają na większe od drapaczy chmur, a raz na połowę mniejsze. Albo to, że o wielkim, zajebistym mieczu przypominają sobie po godzinie walki.

A Ty czepiasz się botaków z tła, które dla opowiadanej historii nie mają większego znaczenia. gdyby Colin miał 25 zamiast 45 dni i miał umrzeć zamiast zostać homarem - nic by to nie zmieniło.
Obrazek
ODPOWIEDZ