Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Moderatorzy: boncek, Zolt, Pquelim, Voo
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Też tak macie, że jak ktoś zrówna jakiś film z ziemią to nabieracie ochoty go obejrzeć? (znaczy film, nie recenzenta)
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ja zazwyczaj mam, o ile nie jest to Crowley i poniedziałkowe kino TV Puls
Poza tym są filmy, na których się zawiodłem, ale jestem w stanie polecić ich obejrzenie, szczególnie w kinie. Np. Interstellar.
Natomiast BvS nawet wizualnie nie jest aż taki WOW, żebym kazał się komuś męczyć przez tyle czasu w kinie.
Poza tym są filmy, na których się zawiodłem, ale jestem w stanie polecić ich obejrzenie, szczególnie w kinie. Np. Interstellar.
Natomiast BvS nawet wizualnie nie jest aż taki WOW, żebym kazał się komuś męczyć przez tyle czasu w kinie.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
ja nie mam i mam nadzieje, że po moich tekstach Crowley nie nabiera ochoty na undegroundowe kino skandynawskie (e.g. Lobster), bo naprawdę piszę te teksty z zamiarem szczerego oszczędzenia czasu innym
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Lobstera miałem na liście do obejrzenia ale odpuściłem po twoim opisie.
Zazwyczaj tak ale dział filmowy na forum jest dla mnie bardzo dobrym barometrem. Wiem, że jak niektórzy użytkownicy chwalą, to będzie kupa, a jak chwalą inni, to może być dobre. BvS sobie odpuszczę, bo miałem zamiar obejrzeć z podejściem Sitha ale czytam recenzje i widzę, że nie ma sensu.Voo pisze:Też tak macie, że jak ktoś zrówna jakiś film z ziemią to nabieracie ochoty go obejrzeć?
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Crow: słusznie
jak ktoś jeszcze potrzebuje coś do shortlisty to polecam:
The Guest
Event Horizon
They Live
The Fog
In the Mouth of Madness (Caprenter roxxx!)
Dredd
Riddick
Bone Tomahawk (absolutnie! recka jak się tylko ogarnę)
Mary and Max
The Little Prince
La Haine
Manderlay
Buried
Spotlight
Seven Psychopaths
wszystko Kubricka, anytime!
jak ktoś jeszcze potrzebuje coś do shortlisty to polecam:
The Guest
Event Horizon
They Live
The Fog
In the Mouth of Madness (Caprenter roxxx!)
Dredd
Riddick
Bone Tomahawk (absolutnie! recka jak się tylko ogarnę)
Mary and Max
The Little Prince
La Haine
Manderlay
Buried
Spotlight
Seven Psychopaths
wszystko Kubricka, anytime!
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ja czasami mam tak, że jak bardzo chce coś obejrzeć ale nie mam pomysłu co to odpalam ten topic i, jeśli mam akurat ochotę na filmowy fast food, szukam takich filmów z ocenami w okolicach 6 .
Żaba, smuteczek straszny ale generalnie to już od momentu zapowiedzi filmu były przewidywania, że oni tym jednym filmem będą próbowali nadgonić to co Marvel budował latami. Szkoda, że przewidywania były prorocze.
Żaba, smuteczek straszny ale generalnie to już od momentu zapowiedzi filmu były przewidywania, że oni tym jednym filmem będą próbowali nadgonić to co Marvel budował latami. Szkoda, że przewidywania były prorocze.
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
mam tak samo, a dokładniej to wchodzę w agregat recenzji i szperamPiccolo pisze:Ja czasami mam tak, że jak bardzo chce coś obejrzeć ale nie mam pomysłu co to odpalam ten topic
tym bardziej, że ostatnio przekonałem się do zalukaj więc częściej robię sobie seanse.
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie no, nie jestem masochistą który lubi marnować czas. Jak ktoś pisze, że daje filmowi 5/10 a znam i podzielam gust tej osoby to daję sobie spokój z oglądaniem.
Natomiast jeśli coś sprowokuje kogoś do takiego elaboratu jak w tym przypadku było z Sithem i Batmanem/Supermanem to ja to chcę zobaczyć z czystej ciekawości jak to spierdolono
Natomiast jeśli coś sprowokuje kogoś do takiego elaboratu jak w tym przypadku było z Sithem i Batmanem/Supermanem to ja to chcę zobaczyć z czystej ciekawości jak to spierdolono
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Bardzo poszukiwany człowiek (A Most Wanted Man) - Günther Bachmann to szef komórki antyterrorystycznej w Hamburgu, miejscu o tyle szczególnym, że podobno właśnie tam zaplanowano zamachy na WTC i Pentagon. Facet swoje przeżył, jest cynikiem i manipulatorem, pije sporo, a kolejnego papierosa odpala od poprzedniego. W mieście pojawia się Issa Karpow, podobno tytułowy bohater tego filmu, dziedzic wielkiej fortuny po zmarłym zbrodniarzu wojennym. Bachmann chce go sprawdzić, a potem ewentualnie wykorzystać do zapolowania na grubszą rybę ze świata terrorystów.
Napisałem, że Karpow to podobno bardzo poszukiwany człowiek, bo poza tym, że siedział w więzieniu i jest bardzo religijny niewiele o nim wiadomo. Ma odziedziczyć wielką kasę, ale poza tym jego ewentualne odchyły w stronę dżihadu to tylko domysły widza. Film jest stylizowany na surowy i brudny, ale momentami wygląda po prostu niechlujnie, tak pod kątem scenariusza jak i samej gry aktorskiej. Nie wiem czy patrzę na ostatnią rolę Philipa Seymoura Hoffmana przez pryzmat jego późniejszej śmierci, ale on naprawdę wygląda tu jakby mu się nie chciało. Ani grać, ani w ogóle być na planie filmowym z tymi ludźmi. Momentami postać Bachmanna faktycznie żyje i jest „jakaś”, by po chwili zamienić się z powrotem w zblazowanego aktora.
Poza tym wiele rzeczy mi nie zagrało warsztatowo. Odzwyczaiłem się w dzisiejszym kinie od amerykanów grających Niemców i mówiących po angielsku. To zabieg wyciągnięty z lamusa i kiedy się zorientowałem, że szef antyterrorystów jest Niemcem, parsknąłem głośno. Do kompletu jest rdzenny Czeczen o licu bladym jak ściany w stanie deweloperskim. Negatywne wrażenie potęguje fakt, że niedawno widziałem piąty sezon Homeland. Też dzieje się w Berlinie tylko tam Niemcy mówią po Niemiecku, a muzułmanie z Syrii czy Iraku mają śniadą skórę.
Największym problemem filmu jest wg mnie trochę niespójna, podziurawiona historia. Nie wiem po co pewne rzeczy się dzieją, albo kto ma jakie motywacje. Nie chcę wchodzić w detale, żeby nie spojlerować. Dodatkowo akcja po prostu nuży. Szpiegowskie filmy bez tony strzelanin i pościgów mogą być interesujące (Dobry agent) i trzymać w napięciu (Szpieg), ale Bardzo poszukiwany człowiek nie należy do tej kategorii. Nie polecam. 4/10
http://zabimokiem.pl/bardzo-nieprzekonywajacy-film/
Napisałem, że Karpow to podobno bardzo poszukiwany człowiek, bo poza tym, że siedział w więzieniu i jest bardzo religijny niewiele o nim wiadomo. Ma odziedziczyć wielką kasę, ale poza tym jego ewentualne odchyły w stronę dżihadu to tylko domysły widza. Film jest stylizowany na surowy i brudny, ale momentami wygląda po prostu niechlujnie, tak pod kątem scenariusza jak i samej gry aktorskiej. Nie wiem czy patrzę na ostatnią rolę Philipa Seymoura Hoffmana przez pryzmat jego późniejszej śmierci, ale on naprawdę wygląda tu jakby mu się nie chciało. Ani grać, ani w ogóle być na planie filmowym z tymi ludźmi. Momentami postać Bachmanna faktycznie żyje i jest „jakaś”, by po chwili zamienić się z powrotem w zblazowanego aktora.
Poza tym wiele rzeczy mi nie zagrało warsztatowo. Odzwyczaiłem się w dzisiejszym kinie od amerykanów grających Niemców i mówiących po angielsku. To zabieg wyciągnięty z lamusa i kiedy się zorientowałem, że szef antyterrorystów jest Niemcem, parsknąłem głośno. Do kompletu jest rdzenny Czeczen o licu bladym jak ściany w stanie deweloperskim. Negatywne wrażenie potęguje fakt, że niedawno widziałem piąty sezon Homeland. Też dzieje się w Berlinie tylko tam Niemcy mówią po Niemiecku, a muzułmanie z Syrii czy Iraku mają śniadą skórę.
Największym problemem filmu jest wg mnie trochę niespójna, podziurawiona historia. Nie wiem po co pewne rzeczy się dzieją, albo kto ma jakie motywacje. Nie chcę wchodzić w detale, żeby nie spojlerować. Dodatkowo akcja po prostu nuży. Szpiegowskie filmy bez tony strzelanin i pościgów mogą być interesujące (Dobry agent) i trzymać w napięciu (Szpieg), ale Bardzo poszukiwany człowiek nie należy do tej kategorii. Nie polecam. 4/10
http://zabimokiem.pl/bardzo-nieprzekonywajacy-film/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Riddick - Pitch Black był miłą niespodzianką, a Kroniki Riddicka ciekawą próbą stworzenia oryginalnego uniwersum pod jakąś większą kosmiczną sagę. Niestety, (niezasłużenie wg mnie) sequel nie zdobył serc krytyków i studio filmowe postanowiło wrócić do korzeni.
Kiedy znów spotykamy Riddicka, jego sytuacja nie wygląda dobrze. Jest ranny i najwyraźniej sam na jakiejś zapomnianej planecie. Pierwszy akt filmu to jego walka z niegościnną fauna i florą. Wygląda to trochę jak Cast away w kosmosie, ale ta część seansu wypada zaskakująco dobrze. Co więcej, stanowi to swoisty reset postaci Riddicka, bo wracamy do podstaw i znów tytułowy bohater staje w obliczu zagrożenia ze strony kosmicznych maszkar. Brzmi znajomo? Jak Pitch black? I tak i nie. Potem pojawiają się najemnicy jak zwykle polujący na naszego protagonistę. Są więc trzy strony konfliktu: Riddick pragnący uciec z nieprzyjaznej planety, najemnicy chcący dopaść Riddicka i paskudne, lokalne kreatury, które chcą zjeść wszystkich pozostałych. Pytanie kto i kogo tu dopadnie pierwszy...
To nie jest kino z (niespełnionymi) ambicjami Interstellara. To raczej staroszkolne s-f pomieszane z akcją, hołdujące takim tytułom jak chociażby Obcy 2. Podobało mi się, że z jednej strony film nawiązuje do obu poprzednich odsłon, z drugiej naprawdę ma swoją własną historię. Po zwiastunie obawiałem się kopiuj-wklej z Pitch black, ale autorom zręcznie udało się tego uniknąć. Vin Diesel jako Riddick jest naprawdę dobry. Tradycyjnie zresztą, to jedna z tych kreacji, którą nieodmiennie kojarzy się z danym aktorem i nie ma szans, żeby ktoś kiedyś to godnie przejął od niego. Pozostałe postaci są naszkicowane bardzo umownie i są to raczej chodzące wzorce typowych rodzajów najemników w filmach s-f. Kobieta-twardziel, napakowany osiłek, dowódca-strateg itp. Umówmy się jednak - to nie jest kino moralnego niepokoju i tyle wystarcza.
Ponarzekałbym ciut na stronę techniczną, bo niektóre CGI trochę razi. Z drugiej strony bardzo fajnie znów wygląda znak rozpoznawczy serii - specyficzna paleta kolorów użyta przez operatorów. Na plus zaliczam też świadomość twórców jaki film robią. Jest moment czy dwa, które ewidentnie trochę sobie dworują z własnej konwencji.
Żadna pozycja z trylogii o Riddicku to nie jest jakieś wielkie kino. Raczej czysta, sympatyczna rozrywka łącząca horror, akcję i elementy s-f. Jeśli lubisz jedynkę i/lub dwójkę (zwłaszcza jedynkę) to trzecia część jest zdecydowanie warta zobaczenia. 6/10
http://zabimokiem.pl/jaki-riddick-jest-kazdy-widzi/
Kiedy znów spotykamy Riddicka, jego sytuacja nie wygląda dobrze. Jest ranny i najwyraźniej sam na jakiejś zapomnianej planecie. Pierwszy akt filmu to jego walka z niegościnną fauna i florą. Wygląda to trochę jak Cast away w kosmosie, ale ta część seansu wypada zaskakująco dobrze. Co więcej, stanowi to swoisty reset postaci Riddicka, bo wracamy do podstaw i znów tytułowy bohater staje w obliczu zagrożenia ze strony kosmicznych maszkar. Brzmi znajomo? Jak Pitch black? I tak i nie. Potem pojawiają się najemnicy jak zwykle polujący na naszego protagonistę. Są więc trzy strony konfliktu: Riddick pragnący uciec z nieprzyjaznej planety, najemnicy chcący dopaść Riddicka i paskudne, lokalne kreatury, które chcą zjeść wszystkich pozostałych. Pytanie kto i kogo tu dopadnie pierwszy...
To nie jest kino z (niespełnionymi) ambicjami Interstellara. To raczej staroszkolne s-f pomieszane z akcją, hołdujące takim tytułom jak chociażby Obcy 2. Podobało mi się, że z jednej strony film nawiązuje do obu poprzednich odsłon, z drugiej naprawdę ma swoją własną historię. Po zwiastunie obawiałem się kopiuj-wklej z Pitch black, ale autorom zręcznie udało się tego uniknąć. Vin Diesel jako Riddick jest naprawdę dobry. Tradycyjnie zresztą, to jedna z tych kreacji, którą nieodmiennie kojarzy się z danym aktorem i nie ma szans, żeby ktoś kiedyś to godnie przejął od niego. Pozostałe postaci są naszkicowane bardzo umownie i są to raczej chodzące wzorce typowych rodzajów najemników w filmach s-f. Kobieta-twardziel, napakowany osiłek, dowódca-strateg itp. Umówmy się jednak - to nie jest kino moralnego niepokoju i tyle wystarcza.
Ponarzekałbym ciut na stronę techniczną, bo niektóre CGI trochę razi. Z drugiej strony bardzo fajnie znów wygląda znak rozpoznawczy serii - specyficzna paleta kolorów użyta przez operatorów. Na plus zaliczam też świadomość twórców jaki film robią. Jest moment czy dwa, które ewidentnie trochę sobie dworują z własnej konwencji.
Żadna pozycja z trylogii o Riddicku to nie jest jakieś wielkie kino. Raczej czysta, sympatyczna rozrywka łącząca horror, akcję i elementy s-f. Jeśli lubisz jedynkę i/lub dwójkę (zwłaszcza jedynkę) to trzecia część jest zdecydowanie warta zobaczenia. 6/10
http://zabimokiem.pl/jaki-riddick-jest-kazdy-widzi/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Interstellar
Piszę tę recenzję chyba głównie z przekory. Obejrzałem film dopiero teraz odrzucony bardzo negatywnymi recenzjami na forum. Poza forum większość portali o filmach jest przychylnych albo wręcz bardzo przychylnych. Nie jestem jakimś zagorzałym fanem Nolana. Lubię Memento, dwa pierwsze Batmany są klasą w swoim gatunku. Z kolei na takiej Incepcji zdarzyło mi się zasnąć w kinie - chyba za bardzo wczułem się w klimat.
Natomiast jeśli o Interstellar chodzi to jest to jedna z najfajniejszych baśni w kosmosie jakie widziałem. Mało który wykład, lekcja fizyki czy dokument daje tyle do myślenia o czasie. Żałuję chyba tylko tego, że nie wybrałem się w porę do kina.
Myślę, że oglądanie na małym ekranie podobnie jak w przypadku Avatara, odbiera część audiowizualnej frajdy.
Od tej pory będę polecał każdemu.
9/10
Piszę tę recenzję chyba głównie z przekory. Obejrzałem film dopiero teraz odrzucony bardzo negatywnymi recenzjami na forum. Poza forum większość portali o filmach jest przychylnych albo wręcz bardzo przychylnych. Nie jestem jakimś zagorzałym fanem Nolana. Lubię Memento, dwa pierwsze Batmany są klasą w swoim gatunku. Z kolei na takiej Incepcji zdarzyło mi się zasnąć w kinie - chyba za bardzo wczułem się w klimat.
Natomiast jeśli o Interstellar chodzi to jest to jedna z najfajniejszych baśni w kosmosie jakie widziałem. Mało który wykład, lekcja fizyki czy dokument daje tyle do myślenia o czasie. Żałuję chyba tylko tego, że nie wybrałem się w porę do kina.
Myślę, że oglądanie na małym ekranie podobnie jak w przypadku Avatara, odbiera część audiowizualnej frajdy.
Od tej pory będę polecał każdemu.
9/10
+4k postów since 02/2005
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Since 2001.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
https://www.youtube.com/watch?v=lZMzf-SDWP8
"It's not that we don't understand it, it's just really stupid."
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Klucz do koszmaru (The Skeleton Key)
Przyzwoity thriller/horror z lekko kulejącym scenariuszem i porządnym twistem na koniec. Największe zalety to interesująca intryga niezdradzająca naprawdę fajnego finału oraz dobra kreacja Geny Rowlands (Notebook). Niestety jest kilka niedociągnięć - niektóre dialogi trącą amatorką, a papierowa postać głównej bohaterki nie bardzo daje się przyjać na wiarę bez facepalma. Fabuła niby prosta - opiekunka zatrudnia się w domu z mroczną historią i podejmuje własne śledztwo w celu wyjaśnienia skrywanych przez lokatorów tajemnic. Ostatecznie rozwiązanie okazuje się jednak całkiem satysfakcjonujące, chociaż lekko kulejący warsztat twórcow daje się tu we znaki. Generalnie warte obejrzenia w związku z niewielką ilością porządnych straszaków we współczesnym kinie. 6/10
Bone Tomahawk
Perełka z zeszłego roku. Debiutancki film Craiga Zahlera, który bezkompromisowo łączy wymierający gatunek klasycznego westernu z horrorem wyraźnie nawiązującym do klasycznego kina gore. Małe miasteczko na Dzikim Zachodzie, szeryfuje w nim Kurt Russel, którego kilku mieszkańców zostaje uprowadzonych przez prymitywny szczep Indian o kanibalistycznych upodobaniach. Na ratunek ruszają wspomniany szeryf wraz z wiekowym zastepcą (świetny Richard Jenkins), specjalista od zabijania Czerwonych (Matthew Fox) wyruszający na ratunek uprowadzonej żonie, nie do końca sprawny poganiacz bydła (Patrick Wilson, również brawa). W zasadzie jest to film drogi, uporczywej wędrówki w pozbawionej nadziei misji. Film trzyma w napięciu i wywołuje sporo emocji, a finał jest iście bezkompromisowy i brutalny. Orginalne, mocne kino, zaskakująco sprawne w realizacji, do tego podbudowane rewelacyjnie zgraną obsadą aktorską. Dobry warsztat, rewelacyjne udźwiękowienie i powiew świeżości na rynku dreszczowców. Zdecydowanie warto obejrzeć, a także śledzić rozwój i przyszłe projekty reżysera.
8/10
Przyzwoity thriller/horror z lekko kulejącym scenariuszem i porządnym twistem na koniec. Największe zalety to interesująca intryga niezdradzająca naprawdę fajnego finału oraz dobra kreacja Geny Rowlands (Notebook). Niestety jest kilka niedociągnięć - niektóre dialogi trącą amatorką, a papierowa postać głównej bohaterki nie bardzo daje się przyjać na wiarę bez facepalma. Fabuła niby prosta - opiekunka zatrudnia się w domu z mroczną historią i podejmuje własne śledztwo w celu wyjaśnienia skrywanych przez lokatorów tajemnic. Ostatecznie rozwiązanie okazuje się jednak całkiem satysfakcjonujące, chociaż lekko kulejący warsztat twórcow daje się tu we znaki. Generalnie warte obejrzenia w związku z niewielką ilością porządnych straszaków we współczesnym kinie. 6/10
Bone Tomahawk
Perełka z zeszłego roku. Debiutancki film Craiga Zahlera, który bezkompromisowo łączy wymierający gatunek klasycznego westernu z horrorem wyraźnie nawiązującym do klasycznego kina gore. Małe miasteczko na Dzikim Zachodzie, szeryfuje w nim Kurt Russel, którego kilku mieszkańców zostaje uprowadzonych przez prymitywny szczep Indian o kanibalistycznych upodobaniach. Na ratunek ruszają wspomniany szeryf wraz z wiekowym zastepcą (świetny Richard Jenkins), specjalista od zabijania Czerwonych (Matthew Fox) wyruszający na ratunek uprowadzonej żonie, nie do końca sprawny poganiacz bydła (Patrick Wilson, również brawa). W zasadzie jest to film drogi, uporczywej wędrówki w pozbawionej nadziei misji. Film trzyma w napięciu i wywołuje sporo emocji, a finał jest iście bezkompromisowy i brutalny. Orginalne, mocne kino, zaskakująco sprawne w realizacji, do tego podbudowane rewelacyjnie zgraną obsadą aktorską. Dobry warsztat, rewelacyjne udźwiękowienie i powiew świeżości na rynku dreszczowców. Zdecydowanie warto obejrzeć, a także śledzić rozwój i przyszłe projekty reżysera.
8/10
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Locke
Przeczytałem dotychczasowe mini-recenzje na FSGK i przyznam szczerze, że wybuchnąłem śmiechem. Budowlaniec Crowley wreszcie doczekał się filmu, który drażni go pod względem merytorycznym. Lekarze nie lubią filmów o lekarzach, policjanci śmieją się z pracy policjantów na ekranie a budowlańcy byli do tej pory pokrzywdzeni. Na szczęście wreszcie ktoś o nich pomyślał Tak poza tym to mamy tutaj historyjkę rodem z jednego odcinka jakiejś mydlanej opery, jednego aktora (za to świetnego) no i reklamę BMW X5 jako jeżdżącej twierdzy na kołach, odcinającej od świata zewnętrznego i umożliwiającej uporządkowanie sobie życia bez odrywania rąk od kierownicy. Miałem takie wrażenie po obejrzeniu, że chciałbym mieć taki samochód i sunąć gdzieś w nocy autostradą i tylko mieć mniej problemów na głowie od bohatera. Fajne zdjęcia, montaż, niezły klimat no i oczywiście przyjęta konwencja jakoś dźwigają tę banalną historię. Tak jakoś wyszło, że film mi się spodobał, chociaż w głowie pewnie najdłużej i tak zostanie jakość systemu głośnomówiącego w BMW X5 7/10
Motodrama
Polski film z lat 70-tych, który strasznie mi się podobał jako dzieciakowi i który przypomniałem sobie dzięki YT. Młody Jacek Fedorowicz gra tutaj pocztowca-safandułę, który zakochuje się w przebojowej dziewczynie jeżdżącej na motocyklu. A potem jakoś tak zbiegiem okoliczności zostaje motocrossowcem, żużlowcem a na końcu rajdowcem Amerykanie lubią robić rimejki francuskich komedii a moim zdaniem ten stary scenariusz można by nakręcić w każdych realiach i czasach. Jest apolitycznie, mocno z przymrużeniem oka i nieco absurdalnie. Do tego realia polskiego motrorsportu sprzed 45 lat i szydera ze związków sportowych, w których klimaty pewnie do tej pory się nie zmieniły. Nie jest to oczywiście czołówka polskich komedii ale ze względu na tematykę film w naszym kinie zupełnie wyjątkowy. Zestarzał się ale wciąż bawi. Fani dawnej polskiej motoryzacji mogą sobie nawet dodać punkcik do oceny. 6/10
Przeczytałem dotychczasowe mini-recenzje na FSGK i przyznam szczerze, że wybuchnąłem śmiechem. Budowlaniec Crowley wreszcie doczekał się filmu, który drażni go pod względem merytorycznym. Lekarze nie lubią filmów o lekarzach, policjanci śmieją się z pracy policjantów na ekranie a budowlańcy byli do tej pory pokrzywdzeni. Na szczęście wreszcie ktoś o nich pomyślał Tak poza tym to mamy tutaj historyjkę rodem z jednego odcinka jakiejś mydlanej opery, jednego aktora (za to świetnego) no i reklamę BMW X5 jako jeżdżącej twierdzy na kołach, odcinającej od świata zewnętrznego i umożliwiającej uporządkowanie sobie życia bez odrywania rąk od kierownicy. Miałem takie wrażenie po obejrzeniu, że chciałbym mieć taki samochód i sunąć gdzieś w nocy autostradą i tylko mieć mniej problemów na głowie od bohatera. Fajne zdjęcia, montaż, niezły klimat no i oczywiście przyjęta konwencja jakoś dźwigają tę banalną historię. Tak jakoś wyszło, że film mi się spodobał, chociaż w głowie pewnie najdłużej i tak zostanie jakość systemu głośnomówiącego w BMW X5 7/10
Motodrama
Polski film z lat 70-tych, który strasznie mi się podobał jako dzieciakowi i który przypomniałem sobie dzięki YT. Młody Jacek Fedorowicz gra tutaj pocztowca-safandułę, który zakochuje się w przebojowej dziewczynie jeżdżącej na motocyklu. A potem jakoś tak zbiegiem okoliczności zostaje motocrossowcem, żużlowcem a na końcu rajdowcem Amerykanie lubią robić rimejki francuskich komedii a moim zdaniem ten stary scenariusz można by nakręcić w każdych realiach i czasach. Jest apolitycznie, mocno z przymrużeniem oka i nieco absurdalnie. Do tego realia polskiego motrorsportu sprzed 45 lat i szydera ze związków sportowych, w których klimaty pewnie do tej pory się nie zmieniły. Nie jest to oczywiście czołówka polskich komedii ale ze względu na tematykę film w naszym kinie zupełnie wyjątkowy. Zestarzał się ale wciąż bawi. Fani dawnej polskiej motoryzacji mogą sobie nawet dodać punkcik do oceny. 6/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (Batman v Superman: Dawn of Justice)
Cośtam, cośtam.
Jak się obniży oczekiwania w stosunku do gatunku filmowego, jak się powróci do myślenia o Batmanie przez pryzmat wszystkich ekranizacji, a nie tylko Nolanowskiego Dark Knighta, to najnowsze wcielenie nie jest takie kiepskie. Fabuła składa się z trzech odgrzewanych mielonych oraz sera pleśniowego, ale Snyder nawet nie udaje, że o fabułę mu w ogóle chodzi. Film stanowi slepek najciekawszych i najbardziej udanych scen, jakie udało się nakręcić podczas okresu zdjęciowego. Ogląda się przyjemnie, ponieważ ze względu na widoczny rozmach realizacji, zastosowanie nowoczesnych technologii, a także znajome twarze lubianych aktorów film zaspokaja podstawowe potrzeby spragnionej rozrywki gawiedzi. Najmocniejszą stroną jest całkiem udana kreacja Afflecka, którego znudzony i zblazowany Człowiek Nietoperz jest chyba bardziej zjadliwy, niż pogrążony w cemencie romantyk od Christiana Bale'a. Snyderowi udała się jeszcze jedna rzecz, mianowicie jego wersja historii wypełnia niewidoczną wczesniej lukę w całej batmanowskiej franczyzie - wpsowuje się idealnie pomiędzy mroczne imaginacje spod znaku Burtona, a plastyczne disco-relax Joela Schumachera. Do tego wciaż daje się oglądać z umiarkowanym zainteresowaniem, co wymownie świadczy o relacji "kino-widz" w dzisiejszych czasach.
Jeżeli kogoś dziwi, dlaczego nie wspominam o występującym w filmie Supermenie, odpowiadam: tytuł mnie wyręczył, więcej napisać się nie da.
6/10
Pitbull. Nowe porządki
Fajnie, że jest Linda, fajnie że Goebbels wrócił, fajnie że znowu Vega opowiada ciekawe historie o polskiej policji.
Niefajnie, że Vega nadal nie umie opowiadać o policji, niefajnie że lepiej wychodzą mu sitcomowe skecze nadające się do kategorii "śmieszne filmiki" na joemonster. Z jednej strony - film pobudził we mnie patriotyczną miłość do ojczyzny, bo nawet "Legia stara kurwa" i wszystkie inne "chuje i wpierdole" takie moje, polskie, takie rzeczywiste i bez smarzowskiego bursztynu w rafandynce w dupie. Nienawiść i szaleństwo na wprost, wszystko zrozumiałe, wiarygodne. Z drugiej - amatorka reżysera, który ośmiesza się scenami na łodkach i ogólnym brakiem uczesania przy montażu: żadna to historia, żadne kino akcji. Ale dodaję do tego sentyment za serialowym protoplastą, doceniam Lindę i świetne role żeńskie (Ostaszewska i Dygant), no i kupuje mnie Pan Patryk. Być może po raz ostatni, ale jeszcze jeszcze.
7/10
Piąty wymiar (Triangle)
Tytuł ma wspólnego z filmem tyle, co Lis z dziennikarswem, ale do tego zdążyliśmy się już z czasem przyzwyczaić. Film mógłby być dla trzynastolatków tym, czym dla trzynastoletniego mnie był taki Cube, lub nawet Mulholland Drive. Mindfuck murowany, a i tak niewiele z tego zrozumiesz. Fajne kino dla dzieciaków, starszego już raczej nie wzruszy. Chociaż w napięciu trzyma dzielnie, a warsztatem podchodzi pod wysoką półkę straszycieli. Gęsia skórka może nie murowana, lecz całkiem prawdopodobna.
6+/10
Stan łaski (State of Grace)
Sean Penn, Ed Harris, Gary Oldman, Robin Wright, John Tuturro, Burgess Mereditch w zapomnianym(?) gangsterskim filmie sprzed dwudziestu sześciu lat. Premiera zbiegła się z głośnym "Kasynem" Scorsese'a, co może tłumaczyć niewielką popularność filmu nieznanych reżyserów, którego scenarzystą był debiutujący na szklanym ekranie dramatopisarz, zmarły jeszcze przed premierą pierwszego filmu.
State of Grace opowiada historie Nowego Jorku lat osiemdziesiątych, w których irlandzkie gangi składające się z kryminalistyów i pijaczyn próbują dogadywać się z potężnymi włoskimi rodzinami bezwzględnych capi. Sean Penn wraca na stare śmieci, ale z innym spojrzeniem na postępującą degrengoladę osiedli, których mieszkańczy żyją na granicy nędzy, których rodzimi obrońcy stają się oprawcami, a rzeczywistość chwieje się wraz z każdym pociągnięciem rudej z butelki. Rewelacyjne rzeczy odstawia w tym filmie nie tylko główny bohater, ale przede wszystkim Gary Oldman - kreacja absolutnie mistrzowska, porównywalna z tą z True Romance, czy Se7en. Jeżeli w tamtym okresie Joe Pesci zgarnął Oscara za swój świetny występ we wspomnianym Kasynie, to GO powinien co najmniej siedzieć obok niego wśród nominowanych.
Niestety, film całkowicie pominięto we wszelkich konkursach i plebiscytach, bardzo niesłusznie zresztą, bo jakości w nim mnóstwo: poza rewelacyjną obsadą jest nostalgicznie irlandzka historia z melancholijną nutą, z obowiązkowym smutkiem w finale. Trochę szkoda, że ostatnie sceny ograniczają puentę filmu do odgłosu spadających łusek, ale nie rzutuje to w moim przekonaniu na odbiór całości. Rewelacyjne kino, tym smutniejsze, że gatunek mi się kończy... no bo ile jeszcze takich przykurzonych mecyj przede mną?
8/10
Cośtam, cośtam.
Jak się obniży oczekiwania w stosunku do gatunku filmowego, jak się powróci do myślenia o Batmanie przez pryzmat wszystkich ekranizacji, a nie tylko Nolanowskiego Dark Knighta, to najnowsze wcielenie nie jest takie kiepskie. Fabuła składa się z trzech odgrzewanych mielonych oraz sera pleśniowego, ale Snyder nawet nie udaje, że o fabułę mu w ogóle chodzi. Film stanowi slepek najciekawszych i najbardziej udanych scen, jakie udało się nakręcić podczas okresu zdjęciowego. Ogląda się przyjemnie, ponieważ ze względu na widoczny rozmach realizacji, zastosowanie nowoczesnych technologii, a także znajome twarze lubianych aktorów film zaspokaja podstawowe potrzeby spragnionej rozrywki gawiedzi. Najmocniejszą stroną jest całkiem udana kreacja Afflecka, którego znudzony i zblazowany Człowiek Nietoperz jest chyba bardziej zjadliwy, niż pogrążony w cemencie romantyk od Christiana Bale'a. Snyderowi udała się jeszcze jedna rzecz, mianowicie jego wersja historii wypełnia niewidoczną wczesniej lukę w całej batmanowskiej franczyzie - wpsowuje się idealnie pomiędzy mroczne imaginacje spod znaku Burtona, a plastyczne disco-relax Joela Schumachera. Do tego wciaż daje się oglądać z umiarkowanym zainteresowaniem, co wymownie świadczy o relacji "kino-widz" w dzisiejszych czasach.
Jeżeli kogoś dziwi, dlaczego nie wspominam o występującym w filmie Supermenie, odpowiadam: tytuł mnie wyręczył, więcej napisać się nie da.
6/10
Pitbull. Nowe porządki
Fajnie, że jest Linda, fajnie że Goebbels wrócił, fajnie że znowu Vega opowiada ciekawe historie o polskiej policji.
Niefajnie, że Vega nadal nie umie opowiadać o policji, niefajnie że lepiej wychodzą mu sitcomowe skecze nadające się do kategorii "śmieszne filmiki" na joemonster. Z jednej strony - film pobudził we mnie patriotyczną miłość do ojczyzny, bo nawet "Legia stara kurwa" i wszystkie inne "chuje i wpierdole" takie moje, polskie, takie rzeczywiste i bez smarzowskiego bursztynu w rafandynce w dupie. Nienawiść i szaleństwo na wprost, wszystko zrozumiałe, wiarygodne. Z drugiej - amatorka reżysera, który ośmiesza się scenami na łodkach i ogólnym brakiem uczesania przy montażu: żadna to historia, żadne kino akcji. Ale dodaję do tego sentyment za serialowym protoplastą, doceniam Lindę i świetne role żeńskie (Ostaszewska i Dygant), no i kupuje mnie Pan Patryk. Być może po raz ostatni, ale jeszcze jeszcze.
7/10
Piąty wymiar (Triangle)
Tytuł ma wspólnego z filmem tyle, co Lis z dziennikarswem, ale do tego zdążyliśmy się już z czasem przyzwyczaić. Film mógłby być dla trzynastolatków tym, czym dla trzynastoletniego mnie był taki Cube, lub nawet Mulholland Drive. Mindfuck murowany, a i tak niewiele z tego zrozumiesz. Fajne kino dla dzieciaków, starszego już raczej nie wzruszy. Chociaż w napięciu trzyma dzielnie, a warsztatem podchodzi pod wysoką półkę straszycieli. Gęsia skórka może nie murowana, lecz całkiem prawdopodobna.
6+/10
Stan łaski (State of Grace)
Sean Penn, Ed Harris, Gary Oldman, Robin Wright, John Tuturro, Burgess Mereditch w zapomnianym(?) gangsterskim filmie sprzed dwudziestu sześciu lat. Premiera zbiegła się z głośnym "Kasynem" Scorsese'a, co może tłumaczyć niewielką popularność filmu nieznanych reżyserów, którego scenarzystą był debiutujący na szklanym ekranie dramatopisarz, zmarły jeszcze przed premierą pierwszego filmu.
State of Grace opowiada historie Nowego Jorku lat osiemdziesiątych, w których irlandzkie gangi składające się z kryminalistyów i pijaczyn próbują dogadywać się z potężnymi włoskimi rodzinami bezwzględnych capi. Sean Penn wraca na stare śmieci, ale z innym spojrzeniem na postępującą degrengoladę osiedli, których mieszkańczy żyją na granicy nędzy, których rodzimi obrońcy stają się oprawcami, a rzeczywistość chwieje się wraz z każdym pociągnięciem rudej z butelki. Rewelacyjne rzeczy odstawia w tym filmie nie tylko główny bohater, ale przede wszystkim Gary Oldman - kreacja absolutnie mistrzowska, porównywalna z tą z True Romance, czy Se7en. Jeżeli w tamtym okresie Joe Pesci zgarnął Oscara za swój świetny występ we wspomnianym Kasynie, to GO powinien co najmniej siedzieć obok niego wśród nominowanych.
Niestety, film całkowicie pominięto we wszelkich konkursach i plebiscytach, bardzo niesłusznie zresztą, bo jakości w nim mnóstwo: poza rewelacyjną obsadą jest nostalgicznie irlandzka historia z melancholijną nutą, z obowiązkowym smutkiem w finale. Trochę szkoda, że ostatnie sceny ograniczają puentę filmu do odgłosu spadających łusek, ale nie rzutuje to w moim przekonaniu na odbiór całości. Rewelacyjne kino, tym smutniejsze, że gatunek mi się kończy... no bo ile jeszcze takich przykurzonych mecyj przede mną?
8/10
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Hitman: Agent 47 - Czasem na podstawie opinii w prasie czy mediach można spokojnie założyć, że film jest do bani i go sobie odpuścić. Zazwyczaj tak robię, ale raz na czas mam niezrozumiałą potrzebę krzywdzenia siebie. Kinomaniakowy masochizm. Bo tym właśnie jest obejrzenie nowego filmu o agencie 47. Umartwianiem ciała i duszy.
W tym miejscu normalnie streściłbym fabułę, ale szkoda mojego i waszego czasu. Scenariusz napisał, albo podyktował 10-12 latek i widzowie z tego przedziału wiekowego na pewno znajdą tu sporo „fajowskich” scen i jeszcze bardziej „fajowskich” dialogów. Odrobinę bardziej wymagający widz nie znajdzie tu ani krztyny sensu, ani jednej wartej zapamiętania sceny i ani jednej ciekawej postaci. Wszystko jest płaskie, nielogiczne, a momentami skrajnie wręcz głupie. Mission: Impossible czy Tożsamość Bourne’a to przy Hitmanie filmy wręcz paradokumentalne. Dość powiedzieć, że scenariusz tego filmu napisał autor takich hitów jak poprzedni Hitman (wg mnie słaby ale ciut lepszy niż to), Szklana pułapka 5 czy X-Men Geneza: Wolverine. Mistrzem to on nie jest, co?
Agent 47 w grach potrafił być niewidzialny i eliminować wrogów po cichu. W kolejnej „egranizacji” tłumy wrogów wybiegają przed lufę głównego bohatera tylko po to, żeby zginąć i żeby on mógł przyjmować coraz wymyślniejsze pozycje do oddawania strzałów.
Jedyny plus to Rupert Friend w tytułowej roli. Aktor znany z Homeland wypadł tu całkiem dobrze Poza nim brak tu jakichkolwiek pozytywów, film trwa półtora godziny,a dłużył mi się straszliwie. Cały czas ziewałem, klepałem dłonią w czoło albo przewracałem oczami. Nie ma tu nic wartego zobaczenia. Nie oglądajcie Hitmana, nie róbcie sobie krzywdy. 2/10
http://zabimokiem.pl/filmowe-umartwianie-sie/
W tym miejscu normalnie streściłbym fabułę, ale szkoda mojego i waszego czasu. Scenariusz napisał, albo podyktował 10-12 latek i widzowie z tego przedziału wiekowego na pewno znajdą tu sporo „fajowskich” scen i jeszcze bardziej „fajowskich” dialogów. Odrobinę bardziej wymagający widz nie znajdzie tu ani krztyny sensu, ani jednej wartej zapamiętania sceny i ani jednej ciekawej postaci. Wszystko jest płaskie, nielogiczne, a momentami skrajnie wręcz głupie. Mission: Impossible czy Tożsamość Bourne’a to przy Hitmanie filmy wręcz paradokumentalne. Dość powiedzieć, że scenariusz tego filmu napisał autor takich hitów jak poprzedni Hitman (wg mnie słaby ale ciut lepszy niż to), Szklana pułapka 5 czy X-Men Geneza: Wolverine. Mistrzem to on nie jest, co?
Agent 47 w grach potrafił być niewidzialny i eliminować wrogów po cichu. W kolejnej „egranizacji” tłumy wrogów wybiegają przed lufę głównego bohatera tylko po to, żeby zginąć i żeby on mógł przyjmować coraz wymyślniejsze pozycje do oddawania strzałów.
Jedyny plus to Rupert Friend w tytułowej roli. Aktor znany z Homeland wypadł tu całkiem dobrze Poza nim brak tu jakichkolwiek pozytywów, film trwa półtora godziny,a dłużył mi się straszliwie. Cały czas ziewałem, klepałem dłonią w czoło albo przewracałem oczami. Nie ma tu nic wartego zobaczenia. Nie oglądajcie Hitmana, nie róbcie sobie krzywdy. 2/10
http://zabimokiem.pl/filmowe-umartwianie-sie/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Hmm szukałem jakiegoś głupiutkiego filmu do alkoholu na majówkę. Myślisz, Żeba, że Hitman się nada ?
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Zapomnij. Polecam What we do in the shadows jak nie widziałeś (Ty albo współbiesiadnicy). Najpierw będzie WTF, a potem się uśmiejecie. Recenzja dzisiaj to będą detale.Piccolo pisze:Hmm szukałem jakiegoś głupiutkiego filmu do alkoholu na majówkę. Myślisz, Żeba, że Hitman się nada ?
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Próbowałem obejrzeć What we do in the Shadows ale początek mnie straszliwie wynudził i, obawiając się, że tak będzie przez resztę filmu, wyłączyłem. Może dam mu drugą szansę.
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
- Counterman
- Waniaaa!
- Posty: 4016
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 19:07
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
A Ty jednak noobek jesteś. Oglądaj cały film, to jedna z najlepszych parodii ever.Piccolo pisze:Próbowałem obejrzeć What we do in the Shadows ale początek mnie straszliwie wynudził i, obawiając się, że tak będzie przez resztę filmu, wyłączyłem. Może dam mu drugą szansę.
IRON MAIDEN are KINGS
"Jedynym właściwym stanem serca jest radość" Terry Pratchett R.I.P.
"errare humanum est" - i nie zapominajcie o tym.
"Jedynym właściwym stanem serca jest radość" Terry Pratchett R.I.P.
"errare humanum est" - i nie zapominajcie o tym.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Początek średnio na to wskazywał szczerze mówiąc . Ale dobra, zaproponuje na majówkę .
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Oglądałeś z ekipą przy piwie? Bo to właśnie idealny film na takie warunki
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Aaa widzisz nie, na razie próbowałem oglądać sam .
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Co robimy w ukryciu (What We Do in the Shadows) - Pierwsze dziesięć minut tego filmu sprawiło, że nie wiedziałem czy aby sam nie jestem w ukrytej kamerze. Jedno wielkie "co ja pacze?". Co ja oglądam? Potem robi się jeszcze dziwniej, ale najważniejsze, że jeszcze zabawniej.
Co robimy w ukryciu to parodia dokumentalnego filmu kręconego kamerą "z ręki". Ekipa telewizyjna stara się podejrzeć codzienne życie czterech wampirów mieszkających współcześnie w stolicy Nowej Zelandii. Petyr to żyjący kilka tysięcy lat upiór w stylu Nosferatu; Vladislav to stary dobry znajomy z Transylwanii; Viago ma niecałe 400 wiosen i jest bardzo pedantyczny; Deacon to przy kolegach niemal (nieco ponad stuletni) nastolatek, lekceważący wszystkich i zbuntowany. Obserwujemy ich codzienne perypetie: od konfliktów wokół zmywania naczyń, przez próby poznania nowych technologii (żart z zaczepianiem na fb mnie poskładał) po konfrontację ze swoimi śmiertelnymi wrogami - wilkołakami.
Kiedy już się człowiek oswoi się z abstrakcyjnością pomysłu - można naprawdę dobrze się bawić. Film zrobiony jest naprawdę dobrze od strony technicznej, wygląda jak współczesne dokumenty kręcone "z ręki" gdzie nie wiadomo ile scen jest improwizowanych, a ile inscenizowanych wcześniej. Do tego świetne dialogi, rewelacyjne kreacje i kilka gagów sytuacyjnych wynikających ze specyficznej natury wampirów. Co jednak ważne - bardzo dużo humoru opiera się na samym współistnieniu czterech dorosłych facetów w jednym domu. Wiele scen równie dobrze mogłoby wystąpić w dowolnym serialu bez wampirzej otoczki i nadal zachowałyby swoją komediowość. Kiedy w to wszystko dodatkowo wplątują się jeszcze zwykli ludzie obcujący z naszymi bohaterami - można zrywać boki.
Co robimy w ukryciu to cholernie specyficzny film. Wielu ludzi odrzuci i nie będzie to dla mnie żadnym zaskoczeniem. Jeśli ktoś jednak lubi naprawdę abstrakcyjne klimaty, wampiry i humor absurdalny do granic możliwości - polecam. Przypuszczam, że samotny seans może dać słabszy efekt, a nawet znudzić. Ja obejrzałem obraz w dobrym towarzystwie i ubawiliśmy się setnie. 7/10
http://zabimokiem.pl/wampirem-byc/
Co robimy w ukryciu to parodia dokumentalnego filmu kręconego kamerą "z ręki". Ekipa telewizyjna stara się podejrzeć codzienne życie czterech wampirów mieszkających współcześnie w stolicy Nowej Zelandii. Petyr to żyjący kilka tysięcy lat upiór w stylu Nosferatu; Vladislav to stary dobry znajomy z Transylwanii; Viago ma niecałe 400 wiosen i jest bardzo pedantyczny; Deacon to przy kolegach niemal (nieco ponad stuletni) nastolatek, lekceważący wszystkich i zbuntowany. Obserwujemy ich codzienne perypetie: od konfliktów wokół zmywania naczyń, przez próby poznania nowych technologii (żart z zaczepianiem na fb mnie poskładał) po konfrontację ze swoimi śmiertelnymi wrogami - wilkołakami.
Kiedy już się człowiek oswoi się z abstrakcyjnością pomysłu - można naprawdę dobrze się bawić. Film zrobiony jest naprawdę dobrze od strony technicznej, wygląda jak współczesne dokumenty kręcone "z ręki" gdzie nie wiadomo ile scen jest improwizowanych, a ile inscenizowanych wcześniej. Do tego świetne dialogi, rewelacyjne kreacje i kilka gagów sytuacyjnych wynikających ze specyficznej natury wampirów. Co jednak ważne - bardzo dużo humoru opiera się na samym współistnieniu czterech dorosłych facetów w jednym domu. Wiele scen równie dobrze mogłoby wystąpić w dowolnym serialu bez wampirzej otoczki i nadal zachowałyby swoją komediowość. Kiedy w to wszystko dodatkowo wplątują się jeszcze zwykli ludzie obcujący z naszymi bohaterami - można zrywać boki.
Co robimy w ukryciu to cholernie specyficzny film. Wielu ludzi odrzuci i nie będzie to dla mnie żadnym zaskoczeniem. Jeśli ktoś jednak lubi naprawdę abstrakcyjne klimaty, wampiry i humor absurdalny do granic możliwości - polecam. Przypuszczam, że samotny seans może dać słabszy efekt, a nawet znudzić. Ja obejrzałem obraz w dobrym towarzystwie i ubawiliśmy się setnie. 7/10
http://zabimokiem.pl/wampirem-byc/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Najlepszy był chyba motyw z zagrożeniami pożarowymi
#sgk 4 life.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Było sporo fajnych.Turtles pisze:Najlepszy był chyba motyw z zagrożeniami pożarowymi
Spoiler:
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
W nowym zwierciadle: Wakacje (Vacation) - Moda (czyt. żądza pieniądza) na odświeżanie wszystkiego trwa w najlepsze. Obok remake'ów (Star Wars: The Force Awakens) i rebootów (Ghosbusters) mamy też zalew niepotrzebnych sequeli, dekady po oryginale. Tym razem trafiło na kultową serię, znaną u nas pod szyldem "W krzywym zwierciadle". Dla wyróżnienia tym razem dorzucono podtytuł "W nowym zwierciadle". Rozumiem nawiązanie do oryginału, ale sensu w tym nie ma za grosz. Poprzednio po prostu podkreślono, że to absurdalna komedia, a jak wygląda odbicie świata w nowym zwierciadle? Chyba normalnie, co?
Rusty, niewydarzony syn Clarka Griswolda został pilotem (świetna scena w kokpicie) i założył własną rodzinę. Ma dwóch synów: Jamesa i Kevina oraz piękną żonę Debbie (Christina Applegate). Zamiast spędzić kolejne wakacje w nudnej chacie w lesie senior rodu wpada na pomysł wycieczki. Marzy mu się nostalgiczna podróż jaką odbył w dzieciństwie, kiedy rodzice zabrali go do Walley world. Nawiązanie do pierwowzoru jest więcej niż nachalne, ale świadomi tego autorzy ustami Rusty'ego deklarują, że to zupełnie inna wycieczka i będzie zupełnie inaczej. No i jest.
Problem w tym, że próbując robić inaczej scenarzyści nie do końca chyba rozumieli pierwowzór. W oryginalnych Wakacjach fabułę do przodu popychała podróż, próba osiągnięcia wyznaczonego celu. Przy okazji trafiały się żarty. Tu scenariusz jest pocięty na poszczególne lokacje. Jedziemy do motelu, żarcik, potem skaczemy do gorących źródeł, żarcik. Jedziemy autostradą, znak na kolejny żarcik więc zjeżdżamy, robimy śmieszną scenę i wracamy na międzystanową. Relacje rodzinne Griswoldów gdzieś tam są, ale bardzo rzadko są eksponowane, a przecież to było siłą oryginału.
Problem jest też z poziomem dowcipów. Może ja już jestem starym prykiem, ale wrzucanie penisa w dowolną scenę, smarowanie się kupą czy 8-latek przeklinający na potęgę to raczej mało wyrafinowany humor i od komedii oczekuję czegoś więcej. Szczególnie od komedii rodzinnej. Jest kilka fajnych momentów gdzie naprawdę się ubawiłem, ale za chwilę przychodził kolejny moment z fekaliami czy żartem o gwałceniu dzieci i czar pryskał. Miejscami pojawiają się znane twarze (Norman Reedus, Chris Hemsworth czy Michael Pena), ale dostali do zagrania raczej marne sceny. Poza Thorem ewentualnie. No i nie pokusili się o oryginalność. Rusty zachowuje się tak jak jego ojciec, Debbie podobnie do swojej teściowej, a dzieci... są tak nudne i jednowymiarowe, że ich charakterystykę pominę milczeniem.
Nie jest tak, że nie podobało mi się w ogóle. Są sceny, w których cios poniżej pasa - nostalgia - działa. Kilka razy poczułem klimat starych Wakacji, szczególnie w rzadkich momentach, kiedy relacje rodzinne wychodzą na pierwszy plan. Kiedy na chwilę pojawił się Clark Griswold, serce zabiło szybciej. Poza tym Rusty okazuje się być ciut bardziej ogarnięty zawodowo niż ojciec, a Debbie wypada świetnie. Wielkie brawa dla Christiny Applegate, kreacja godna oryginału.
Uczucia po seansie mam mieszane. Nie było tak źle jak się spodziewałem, ale to wcale nie oznacza, że było dobrze. Film da się obejrzeć i nawet trochę pośmiać, ale porównywanie tego z oryginałem to dla mnie bluźnierstwo. 5/10
http://zabimokiem.pl/griswoldowie-2-0/
Rusty, niewydarzony syn Clarka Griswolda został pilotem (świetna scena w kokpicie) i założył własną rodzinę. Ma dwóch synów: Jamesa i Kevina oraz piękną żonę Debbie (Christina Applegate). Zamiast spędzić kolejne wakacje w nudnej chacie w lesie senior rodu wpada na pomysł wycieczki. Marzy mu się nostalgiczna podróż jaką odbył w dzieciństwie, kiedy rodzice zabrali go do Walley world. Nawiązanie do pierwowzoru jest więcej niż nachalne, ale świadomi tego autorzy ustami Rusty'ego deklarują, że to zupełnie inna wycieczka i będzie zupełnie inaczej. No i jest.
Problem w tym, że próbując robić inaczej scenarzyści nie do końca chyba rozumieli pierwowzór. W oryginalnych Wakacjach fabułę do przodu popychała podróż, próba osiągnięcia wyznaczonego celu. Przy okazji trafiały się żarty. Tu scenariusz jest pocięty na poszczególne lokacje. Jedziemy do motelu, żarcik, potem skaczemy do gorących źródeł, żarcik. Jedziemy autostradą, znak na kolejny żarcik więc zjeżdżamy, robimy śmieszną scenę i wracamy na międzystanową. Relacje rodzinne Griswoldów gdzieś tam są, ale bardzo rzadko są eksponowane, a przecież to było siłą oryginału.
Problem jest też z poziomem dowcipów. Może ja już jestem starym prykiem, ale wrzucanie penisa w dowolną scenę, smarowanie się kupą czy 8-latek przeklinający na potęgę to raczej mało wyrafinowany humor i od komedii oczekuję czegoś więcej. Szczególnie od komedii rodzinnej. Jest kilka fajnych momentów gdzie naprawdę się ubawiłem, ale za chwilę przychodził kolejny moment z fekaliami czy żartem o gwałceniu dzieci i czar pryskał. Miejscami pojawiają się znane twarze (Norman Reedus, Chris Hemsworth czy Michael Pena), ale dostali do zagrania raczej marne sceny. Poza Thorem ewentualnie. No i nie pokusili się o oryginalność. Rusty zachowuje się tak jak jego ojciec, Debbie podobnie do swojej teściowej, a dzieci... są tak nudne i jednowymiarowe, że ich charakterystykę pominę milczeniem.
Nie jest tak, że nie podobało mi się w ogóle. Są sceny, w których cios poniżej pasa - nostalgia - działa. Kilka razy poczułem klimat starych Wakacji, szczególnie w rzadkich momentach, kiedy relacje rodzinne wychodzą na pierwszy plan. Kiedy na chwilę pojawił się Clark Griswold, serce zabiło szybciej. Poza tym Rusty okazuje się być ciut bardziej ogarnięty zawodowo niż ojciec, a Debbie wypada świetnie. Wielkie brawa dla Christiny Applegate, kreacja godna oryginału.
Uczucia po seansie mam mieszane. Nie było tak źle jak się spodziewałem, ale to wcale nie oznacza, że było dobrze. Film da się obejrzeć i nawet trochę pośmiać, ale porównywanie tego z oryginałem to dla mnie bluźnierstwo. 5/10
http://zabimokiem.pl/griswoldowie-2-0/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Patrząc na to jakie szykują się nowe Ghostbusters jeżeli ten film jest zjadliwy, kawałkami nawet śmieszny i nie równa kultu z glebą to już i tak ogromny sukces.
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Wyspa Tajemnic (Shutter Island) - w końcu, bo wiele osób mi go polecało, ale jakoś się nie składało. Oczekiwania miałem duże, właśnie przez te zachęty z różnych stron. Czy film je spełnił ? Hmm... Sam nie wiem. Przede wszystkim spodziewałem się czegoś bardziej pokręconego, myślałem, że zakończenie będzie niejasne, pozostawi pole do domysłów (akurat tego nie lubię więc dla mnie plusem jest to, że wiemy co i jak) więc pod względem fabuły dla mnie ok. Na dokładkę odcięty od świata szpital zalany deszczem i smagany wichurą... Też ok. Di Caprio, Kinglsey (przez niego miałem uczucie deja vu bo nie tak dawno widziałem go w identycznej roli w Obłąkanych - Eliza Graves), Ruffalo same plusy. Dlatego nie wiem czemu ale zmiażdżony i zachwycony nie jestem. Pewnie przez wygórowane oczekiwania.
7,5/10
7,5/10
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Jaja w tropikach (Tropic Thunder) - tu wręcz przeciwnie niż po seansie powyżej, oczekiwań żadnych a momenty były Stiler, Downey jr., Black, Nolte, Cruise, McConagej (nie chce mi się szukać pisowni jego nazwiska ). Nie jest to żadne arcydzieło komedii, ale z nie uważam półtorej godziny seansnu za czas stracony. Na majówkę w sam raz
6,5/10
6,5/10
- PIOTROSLAV
- Parmezan
- Posty: 3898
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 12:06
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Po tamtej stronie drzwi (The Other Side of the Door)
Coś mnie tknęło i wpadłem na pomysł, żeby iść do kina na horror...
Scenarzyści pewnie długo kombinowali jak tu sprzedać kolejny raz to samo i wymyślili, że cała akcja będzie się toczyć w Indiach, bo wtedy widz się nie zorientuje o co biega.
Jeśli ktoś czytał 'Cmętarz zwierząt' Kinga, to może sobie film odpuścić - generalnie maksymalna zrzynka, choć pod koniec scenarzyści dodali kilka innych sztampowych elementów.
Do tego, tradycyjnie jak ma być coś strasznego, to muzyka cichnie, żeby ryknąć akurat w momencie jak coś wyskoczy na ekranie...
Jedną z głównych ról gra bodajże żona szeryfa z Walking Dead i jakoś w sumie dało się z nią wytrzymać.
Generalnie nie polecam...
3/10 bo momentami fajnie pokazane Indie
Coś mnie tknęło i wpadłem na pomysł, żeby iść do kina na horror...
Scenarzyści pewnie długo kombinowali jak tu sprzedać kolejny raz to samo i wymyślili, że cała akcja będzie się toczyć w Indiach, bo wtedy widz się nie zorientuje o co biega.
Jeśli ktoś czytał 'Cmętarz zwierząt' Kinga, to może sobie film odpuścić - generalnie maksymalna zrzynka, choć pod koniec scenarzyści dodali kilka innych sztampowych elementów.
Do tego, tradycyjnie jak ma być coś strasznego, to muzyka cichnie, żeby ryknąć akurat w momencie jak coś wyskoczy na ekranie...
Jedną z głównych ról gra bodajże żona szeryfa z Walking Dead i jakoś w sumie dało się z nią wytrzymać.
Generalnie nie polecam...
3/10 bo momentami fajnie pokazane Indie
Ostatnio zmieniony 2 maja 2016, o 15:34 przez PIOTROSLAV, łącznie zmieniany 1 raz.
"Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić?"
Zarejestrowany: 8/10/2001
Zarejestrowany: 8/10/2001
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Szkoda, że nie wpadłeś na pomysł, żeby dodać tytuł oryginalny
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- PIOTROSLAV
- Parmezan
- Posty: 3898
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 12:06
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
wyedytowałem... ale ciągle nie polecam
"Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić?"
Zarejestrowany: 8/10/2001
Zarejestrowany: 8/10/2001
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ja też Sorry, że się czepiam ale każdy błąd w tytule to potem zdublowany film w naszej bazie, z której sam lubię korzystać i irytuje mnie jak się ludzie nie starają. Gdybyś był moją żoną to bym na Ciebie warczał do najbliższej środy.PIOTROSLAV pisze:wyedytowałem...
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz (Captain America: The Winter Soldier)
Dobra, pora na mój coming out - lubię Kapitana Amerykę. Być może chodzi o to, że jesteśmy w zbliżonym wieku (rocznik 1918) a może o to, że podobnie jak ja jest sztywniakiem. W ogóle zauważyłem, że w każdy z filmów o poszczególnych bohaterach Marvela daje się oglądać, nawet ten o Thorze (ja cię nie mogę, nie wierzę, że to napisałem) ale gdy wszyscy spotykają się na ekranie to zaczynają się tępe gadki, potrząsanie jajami, rywalizowanie o tytuł samca alfa i wzajemne mordobicie. "Avengers" to w połowie naparzanki między członkami jednej drużyny, co zdecydowanie źle świadczy o intelekcie superbohaterów no ale tam każdy musi mieć swoje 5 minut itd. Gdy bohater jest sam to jest miejsce na jakąś fabułę, nie zawsze wysokich lotów ale jednak. Druga część historii o Kapitanie jest zaskakująco poważna (jak na filmowy komiks) i do pewnego momentu całkiem wciągająca. Bohater nie sili się na grypsy, tylko tłucze wrogów z poważną miną aż pióra fruwają (scena w windzie, ha!). Film jest świetnie, z nerwem i wyczuciem zrobiony, ludzie umierają "naprawdę" a karabiny maszynowe dudnią prawie non-stop. Efekt trochę psuje końcówka, przesycona komputerowymi wybuchami i troszkę głuptaskowata, właśnie całkiem w stylu "Avangers". Tak poza tym to jednak fajny film. O ile ktoś lubi Kapitana Amerykę 7/10
Nóż w wodzie
Nie zamierzam porywać się na recenzowanie klasyki. Zresztą ten film jest tak "czytelny" i przez to ponadczasowy, że szkoda klawiatury na powtarzanie wielokrotnie powtarzanych analiz. Trafił mi się w TV w zremasterowanej wersji, to sobie obejrzałem po latach i z kilku powodów chciałbym o tym wspomnieć. Po pierwsze - pomijając pewną sztuczność przedstawionej sytuacji to mam wrażenie, że kompletnie się nie zestarzał a ma przecież ponad 50 lat. Po drugie - Leon Niemczyk był genialny i w niesamowicie naturalny sposób męski w iście hollywoodzkim stylu. Po trzecie - Krzysztof Komeda. Po czwarte - Jolanta Umecka w swetrze i kocich okularach. Po piąte - jak to kurna możliwe, że w latach 60-tych, dysponując jakimiś ułomnymi środkami technicznymi można było nakręcić film tak świetnie udźwiękowiony, w którym dobrze słyszalne jest każde wypowiedziane przez aktorów słowo? Teraz wypada wpisać ocenę i co ja mam bidny zrobić? 9/10
Dobra, pora na mój coming out - lubię Kapitana Amerykę. Być może chodzi o to, że jesteśmy w zbliżonym wieku (rocznik 1918) a może o to, że podobnie jak ja jest sztywniakiem. W ogóle zauważyłem, że w każdy z filmów o poszczególnych bohaterach Marvela daje się oglądać, nawet ten o Thorze (ja cię nie mogę, nie wierzę, że to napisałem) ale gdy wszyscy spotykają się na ekranie to zaczynają się tępe gadki, potrząsanie jajami, rywalizowanie o tytuł samca alfa i wzajemne mordobicie. "Avengers" to w połowie naparzanki między członkami jednej drużyny, co zdecydowanie źle świadczy o intelekcie superbohaterów no ale tam każdy musi mieć swoje 5 minut itd. Gdy bohater jest sam to jest miejsce na jakąś fabułę, nie zawsze wysokich lotów ale jednak. Druga część historii o Kapitanie jest zaskakująco poważna (jak na filmowy komiks) i do pewnego momentu całkiem wciągająca. Bohater nie sili się na grypsy, tylko tłucze wrogów z poważną miną aż pióra fruwają (scena w windzie, ha!). Film jest świetnie, z nerwem i wyczuciem zrobiony, ludzie umierają "naprawdę" a karabiny maszynowe dudnią prawie non-stop. Efekt trochę psuje końcówka, przesycona komputerowymi wybuchami i troszkę głuptaskowata, właśnie całkiem w stylu "Avangers". Tak poza tym to jednak fajny film. O ile ktoś lubi Kapitana Amerykę 7/10
Nóż w wodzie
Nie zamierzam porywać się na recenzowanie klasyki. Zresztą ten film jest tak "czytelny" i przez to ponadczasowy, że szkoda klawiatury na powtarzanie wielokrotnie powtarzanych analiz. Trafił mi się w TV w zremasterowanej wersji, to sobie obejrzałem po latach i z kilku powodów chciałbym o tym wspomnieć. Po pierwsze - pomijając pewną sztuczność przedstawionej sytuacji to mam wrażenie, że kompletnie się nie zestarzał a ma przecież ponad 50 lat. Po drugie - Leon Niemczyk był genialny i w niesamowicie naturalny sposób męski w iście hollywoodzkim stylu. Po trzecie - Krzysztof Komeda. Po czwarte - Jolanta Umecka w swetrze i kocich okularach. Po piąte - jak to kurna możliwe, że w latach 60-tych, dysponując jakimiś ułomnymi środkami technicznymi można było nakręcić film tak świetnie udźwiękowiony, w którym dobrze słyszalne jest każde wypowiedziane przez aktorów słowo? Teraz wypada wpisać ocenę i co ja mam bidny zrobić? 9/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Niesamowity Spider-Man (Amazing Spider-Man)
Zaskakująco przyzwoity i wciągający blockbuster o pająku. Fabuła nie jest oczywiście żadnym zaskoczeniem, natomiast pozytywne wrażenie robią zarówno realizacja (ładny jest to film po prostu), jak i osoba głównego bohatera odgrywana przez charyzmatycznego pięknisia Andyego Garfielda. Film spełnai wszystkie wymogi interesującego blockbustera. Superprodukcja skrojona na miarę, chociaż trochę adekwatne wydaje się pytanie, po co w ogóle powstała cała ta nowa seria.
6/10
Cloverfield Lane 10
Jeżeli pamietacie Cloverfield, czyli "Projekt Monster" (Polska Szkoła Tłumaczeń Filmowych Ltd.), to może Wam coś zaświtać na widok tego tytułu. Ten jednak to zupełnie inny film, pozornie* niezwiązany z poprzednią częścią tej orginalnej franczyzy. Tym razem zaserwowano psychologiczny thriller sytuacyjny, niemal w całości rozgrywany pomiędzy trzema bohaterami na małej przestrzeni. Specyficzne w "Cloverfield Lane 10" jest to, że zdradzanie jakichkolwiek szczegółów z fabuły może popsuć całkiem dobre wrażenie, jakie film potrafi wywrzeć na odbiorcy niezorientowanym. Toteż powiem tylko, że warto zobaczyć, że Fred Flinstone pokazuje tutaj zupełnie nieznane oblicze (naprawdę dobra rola Johna Goodmana) i że zakończenie powinno być satysfakcjonującym mindfuckiem dla większości. Nie jest to może jakieś zapadające w pamięci wielkie kino, ale raczej interesująca, trzymająca w napięciu ciekawostka.
6+/10
* - pozornie, bo jak się dłużej zastanowić to nawiązanie się znajdzie - właśnie w końcówce.
Zaskakująco przyzwoity i wciągający blockbuster o pająku. Fabuła nie jest oczywiście żadnym zaskoczeniem, natomiast pozytywne wrażenie robią zarówno realizacja (ładny jest to film po prostu), jak i osoba głównego bohatera odgrywana przez charyzmatycznego pięknisia Andyego Garfielda. Film spełnai wszystkie wymogi interesującego blockbustera. Superprodukcja skrojona na miarę, chociaż trochę adekwatne wydaje się pytanie, po co w ogóle powstała cała ta nowa seria.
6/10
Cloverfield Lane 10
Jeżeli pamietacie Cloverfield, czyli "Projekt Monster" (Polska Szkoła Tłumaczeń Filmowych Ltd.), to może Wam coś zaświtać na widok tego tytułu. Ten jednak to zupełnie inny film, pozornie* niezwiązany z poprzednią częścią tej orginalnej franczyzy. Tym razem zaserwowano psychologiczny thriller sytuacyjny, niemal w całości rozgrywany pomiędzy trzema bohaterami na małej przestrzeni. Specyficzne w "Cloverfield Lane 10" jest to, że zdradzanie jakichkolwiek szczegółów z fabuły może popsuć całkiem dobre wrażenie, jakie film potrafi wywrzeć na odbiorcy niezorientowanym. Toteż powiem tylko, że warto zobaczyć, że Fred Flinstone pokazuje tutaj zupełnie nieznane oblicze (naprawdę dobra rola Johna Goodmana) i że zakończenie powinno być satysfakcjonującym mindfuckiem dla większości. Nie jest to może jakieś zapadające w pamięci wielkie kino, ale raczej interesująca, trzymająca w napięciu ciekawostka.
6+/10
* - pozornie, bo jak się dłużej zastanowić to nawiązanie się znajdzie - właśnie w końcówce.
Spoiler:
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
to akurat proste - Sony musi robić filmy ze Spidermanem żeby nie stracić praw do wizerunku.Pquelim pisze:chociaż trochę adekwatne wydaje się pytanie, po co w ogóle powstała cała ta nowa seria.
Jak podobała Ci się ta część, to nie oglądaj drugiej. Jest ładna, ale beznadziejnie durna.
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
- PIOTROSLAV
- Parmezan
- Posty: 3898
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 12:06
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
15 minut (15 minutes)
Jakoś skacząc po kanałach zobaczyliśmy film z De Niro i pomyśleliśmy, że będzie spoko.
Wow... generalnie wow...
Oglądasz film z 2001 roku i masz wrażenie, że to produkt przełomu lat 80-90, coś jak wręcz Kung Fury, bo chyba nikt normalnie by tego tak nie nakręcił. Z jednej strony film opowiada o serii morderstw, ale co chwilę jest pokazana jakaś głupia sytuacja, której spodziewałbym się w komedii z Leslie Nielsenem, albo pada jakiś tak idiotyczny tekst, że facepalm nie wystarcza na oddanie tej pustki.
Reżyser chyba do końca nie mógł się zdecydować jaki film chce nakręcić. Niby w zamierzeniu chciał poruszyć dość ciekawy problem, ale to jak film go przedstawia to jest parodia parodii.
Jeśli kiedyś zastanawialiście się jaki jest najgorszy film w historii Roberta De Niro, albo Charlize Theron (epizodyczna rólka), jest bardzo duża szansa, ze to właśnie ten film....
Zdecydowane 2/10
Jakoś skacząc po kanałach zobaczyliśmy film z De Niro i pomyśleliśmy, że będzie spoko.
Wow... generalnie wow...
Oglądasz film z 2001 roku i masz wrażenie, że to produkt przełomu lat 80-90, coś jak wręcz Kung Fury, bo chyba nikt normalnie by tego tak nie nakręcił. Z jednej strony film opowiada o serii morderstw, ale co chwilę jest pokazana jakaś głupia sytuacja, której spodziewałbym się w komedii z Leslie Nielsenem, albo pada jakiś tak idiotyczny tekst, że facepalm nie wystarcza na oddanie tej pustki.
Reżyser chyba do końca nie mógł się zdecydować jaki film chce nakręcić. Niby w zamierzeniu chciał poruszyć dość ciekawy problem, ale to jak film go przedstawia to jest parodia parodii.
Jeśli kiedyś zastanawialiście się jaki jest najgorszy film w historii Roberta De Niro, albo Charlize Theron (epizodyczna rólka), jest bardzo duża szansa, ze to właśnie ten film....
Zdecydowane 2/10
"Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić?"
Zarejestrowany: 8/10/2001
Zarejestrowany: 8/10/2001
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ciekawe, bo dla mnie CGI w nowych Spider-manach jest tak sterylne, nachalne i widoczne, że głowa boli. Jak w produkcjach dużo starszych.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ale oni właśnie przecież stracili prawa do Spider-Mana pomimo zrobienia tamtych filmów i planów na 2 następne .Zolt pisze: to akurat proste - Sony musi robić filmy ze Spidermanem żeby nie stracić praw do wizerunku.
Jak podobała Ci się ta część, to nie oglądaj drugiej. Jest ładna, ale beznadziejnie durna.
Tam generalnie każda franczyza na innych zasadach była kupowana. X-Meni są dożywotnio, Fantastyczna 4 była na zasadzie wydawania co jakiś czas filmu, a Spider-Man nie mam pojęcia na jakich zasadach był, ale już jest znowu w rękach Marvela.
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie. Sony dogadało się z Marvelem w sprawie użycia postaci w ich Marvel Cinematic Universe i będą razem robić filmy, ale to Sony finansuje jego filmy i ma ostateczne słowo w produkcji.
Sprawa jest mocno zamotana, ale tak to bywa, jak się sprzedaje prawa za siedem baniek.
Sprawa jest mocno zamotana, ale tak to bywa, jak się sprzedaje prawa za siedem baniek.
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ok, wydawało mi się, że jak anulowali następne filmy z Garfieldem a Spider pojawia się w filmach Marvela to Marvel odzyskał prawa. Strasznie to wszystko pokręcone .
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
no bo teraz będzie spider-man w nowym captainie america. i gra juz kolejny inny aktor. zamęt trochę.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
I na 2017 zapowiedzieli już, z tym aktorem chyba, nowy film Spider-Manowy.
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Będzie się zwał Homecoming. Ja tam jestem ciekaw, bo wszyscy piszą, że to najlepszy Spidey w historii kina.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Wykolejona (Trainwreck) - Amy Schumer to jedna z firmowych twarzy amerykańskiego stand-upu w wersji kobiecej. Ma cięty dowcip i lubi jazdę po bandzie. Informacje, że napisała scenariusz do komedii, w której sama zagra bardzo mnie ucieszyły. Zmartwiłem się dopiero kiedy wyszło, że chodzi o komedię romantyczną. To jest bowiem moim skromnym zdaniem jeden z najtrudniejszych gatunków. Zrobić byle jakiego, tandetnego, sztampowego "rom-koma" potrafi każdy reżyser. Wybić się jednak ponad poziom Pokojówek na Manhattanie potrafią nieliczni (500 days of Summer, Crazy stupid love, Love actually).
Amy to prawdziwa kobieta wyzwolona. Sypia z kim chce i kiedy chce. Jest wziętą dziennikarką w męskim (skrajnie męskim) piśmie i generalnie wygląda na beztroską i szczęśliwą. Przez rozwód rodziców i trudne relacje z ojcem nie uważa monogamii za swoje przeznaczenie. Wszystko zmienia się kiedy tytułowa bohaterka ma napisać materiał o lekarzu leczącym znanych sportowców. Aaron okazuje się być bardziej interesujący niż przypuszczała...
...i to w sumie tyle. Miała być nowa jakość, a wyszło jak zawsze. Sztampowa historia podana w sztampowy sposób. Jedyna zmiana to odwrócenie ról. Zazwyczaj to facet jest playboyem skaczącym z kwiatka na kwiatek, a kobieta miłością i czułością sprowadza go na drogę prawego monogamisty. Tu mamy sytuację odwrotną, ale to jedyne odstępstwo od reguły. Reszta to ten sam schemat, który znamy od początków gatunku. Wiadomo, co się stanie jak się spotkają, wiadomo, że będzie kryzys, wiadomo, ze zrozumieją coś ważnego, wiadomo, że bla bla bla nudaaaaaaaaaaaaaaaa! Po scenariuszu autorstwa Schumer spodziewałem się dużo, dużo więcej. Na plus zaliczam kilka momentów interakcji z ojcem. Wtedy film kompletnie zmienia ton i nie próbuje być zabawny, pojawia się kilka ciekawych refleksji o tym jaki wpływ na dzieci mają rodzice, ich zachowania i wybory życiowe.
Skoro nie działa cześć romantyczna to może komedia? Tu nie jest źle. Z jednej strony co prawda mamy zatrzęsienie niezbyt śmiesznych, niewyszukanych żartów (twój penis jest taki duży, ha ha, boki zrywać), z drugiej całą plejadę mistrzowskich kreacji na drugim planie. Brie Larson jako Kim (siostra Amy i jej całkowite przeciwieństwo) i Tilda Swinton jako Dianna (szefowa redakcji magazynu) pojawiają się sporadycznie, ale zawsze z przytupem, kradną dla siebie show. Na osobne zdanie zasłużyli amatorzy. Wrestler John Cena jest zaskakująco zabawny w swojej roli, ale to LeBron James kupił mnie w 100%. Najzabawniejsza scena w filmie to rozmowa Amy i właśnie LeBrona, który martwi się o przyszłość związku swojego lekarza i jednocześnie najlepszego przyjaciela.
Szkoda mi trochę, że Schumer poległa. Spodziewałem się inteligentnej i oryginalnej komedii romantycznej z pazurem, a dostałem zestaw zgranych numerów podlany żartami o penisie. Film można obejrzeć i nawet się zaśmiać, ale do ekstraklasy daleko. Aha, zapomniałbym o ważnej rzeczy: finałowa scena w Wykolejonej to już kompletna żenada i poziom produkcji telewizyjnych na kanałach Disneya. Tych spod znaku Hannah Montana. 5/10
http://zabimokiem.pl/amy-schumer-i-nowa-jakosc/
Amy to prawdziwa kobieta wyzwolona. Sypia z kim chce i kiedy chce. Jest wziętą dziennikarką w męskim (skrajnie męskim) piśmie i generalnie wygląda na beztroską i szczęśliwą. Przez rozwód rodziców i trudne relacje z ojcem nie uważa monogamii za swoje przeznaczenie. Wszystko zmienia się kiedy tytułowa bohaterka ma napisać materiał o lekarzu leczącym znanych sportowców. Aaron okazuje się być bardziej interesujący niż przypuszczała...
...i to w sumie tyle. Miała być nowa jakość, a wyszło jak zawsze. Sztampowa historia podana w sztampowy sposób. Jedyna zmiana to odwrócenie ról. Zazwyczaj to facet jest playboyem skaczącym z kwiatka na kwiatek, a kobieta miłością i czułością sprowadza go na drogę prawego monogamisty. Tu mamy sytuację odwrotną, ale to jedyne odstępstwo od reguły. Reszta to ten sam schemat, który znamy od początków gatunku. Wiadomo, co się stanie jak się spotkają, wiadomo, że będzie kryzys, wiadomo, ze zrozumieją coś ważnego, wiadomo, że bla bla bla nudaaaaaaaaaaaaaaaa! Po scenariuszu autorstwa Schumer spodziewałem się dużo, dużo więcej. Na plus zaliczam kilka momentów interakcji z ojcem. Wtedy film kompletnie zmienia ton i nie próbuje być zabawny, pojawia się kilka ciekawych refleksji o tym jaki wpływ na dzieci mają rodzice, ich zachowania i wybory życiowe.
Skoro nie działa cześć romantyczna to może komedia? Tu nie jest źle. Z jednej strony co prawda mamy zatrzęsienie niezbyt śmiesznych, niewyszukanych żartów (twój penis jest taki duży, ha ha, boki zrywać), z drugiej całą plejadę mistrzowskich kreacji na drugim planie. Brie Larson jako Kim (siostra Amy i jej całkowite przeciwieństwo) i Tilda Swinton jako Dianna (szefowa redakcji magazynu) pojawiają się sporadycznie, ale zawsze z przytupem, kradną dla siebie show. Na osobne zdanie zasłużyli amatorzy. Wrestler John Cena jest zaskakująco zabawny w swojej roli, ale to LeBron James kupił mnie w 100%. Najzabawniejsza scena w filmie to rozmowa Amy i właśnie LeBrona, który martwi się o przyszłość związku swojego lekarza i jednocześnie najlepszego przyjaciela.
Szkoda mi trochę, że Schumer poległa. Spodziewałem się inteligentnej i oryginalnej komedii romantycznej z pazurem, a dostałem zestaw zgranych numerów podlany żartami o penisie. Film można obejrzeć i nawet się zaśmiać, ale do ekstraklasy daleko. Aha, zapomniałbym o ważnej rzeczy: finałowa scena w Wykolejonej to już kompletna żenada i poziom produkcji telewizyjnych na kanałach Disneya. Tych spod znaku Hannah Montana. 5/10
http://zabimokiem.pl/amy-schumer-i-nowa-jakosc/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
IMHO nowy Kapitan Ameryka nudny. Zaryzykowałbym, że niewiele lepszy od Batman v. Superman. Trochę lepszy scenariusz, ale niewiele.
Stawiajcie przed sobą większe cele. Ciężej chybić.