Spotkałem, ale doppler to w tym świecie żadna nowość, a drag queen elf to co innego
No i kolejne dwa pozytywy: poszukiwacze zaginionej krypty i złoto głupców. Rewelacja To drugie przypomniało mi sceny ze starego dobrego Willowa
Generalnie będę tak powtarzał do znudzenia: ta gra jest rewelacyjna i mimo, że wkurzają mnie już niektóre bugi i kiepskie rozplanowanie zarządzania ekwipunkiem - póki co to dla mnie zdecydowanie gra roku 2015.
Nawet jak człowiek się nie wciągnie to nie da się tej grze odmówić wielkości (hi Jutsi ).
Ja też nie lubię Sapkowskiego: to nadęty buc jest. Geralta też można nie lubić, niech będzie. Ale nie wierzę, że po przeczytaniu sagi nie lubiłeś Regisa, albo Zoltana. C'mon!
Nie lubię świata, niektóre postaci były ok. Tyle że jak wszystko kręci się wokół Geralta, to ja wysiadam. Na dodatek świat wzorowany na słowiańskich wierzeniach mnie średnio zachęca.
Czy ja wiem. Nie mam poczucia, że wszystko kręci się wokół Geralta. Raczej wokół Ciri, a Geralt przez związek z Ciri (przeznaczenie, prawo niespodzianki) siła rzeczy jest gdzieś w okolicy.
Natomiast siłą gry są questy, które nie polegają na grindzie, "idź i zabij tam i przynieś to". Są takie, ale w mniejszości. Kilka historii będę pamiętał tak, jak pamiętam questy z ME.
Szkoda, że już w tutorialu mamy quest "zabij gryfa", który wymaga biegania od npca do npca, i po kwiatki, i cholera wie co jeszcze. Odpadłem i pewnie nie wrócę, bo dostłem Fallouta 4 na Święta i czekam na pudełko z Just Cause 3.
F4 widziałem w akcji, smutne co się stało z tą serią. Gra jest brzydka, wtórna do nie najlepszego F3, a o dialogach sprowadzonych do karykaturalnego minimum (tak, nie, chyba, sarkazm) nakręcono już masę filmów na yt/napisano sporo artykułów. O, to dobre:
A zanim w ogóle dopadłem do Gryfa miałem multum fajnych questów i miejsc do odwiedzenia. No i gram na "Marsz ku zagładzie" więc i tak zbieram wszystko i wszędzie jak porąbany
Świetnie. Have fun, teraz rozumiesz czemu przeszedłem Dragon Age: Inquisition już 6 razy - bo mi się podoba i mam radochę. W3 nie ruszył mnie przez pierwszą godzinę, to pewnie przez kolejne 60 będzie mu ciężko. Fallout'a dostałem, bo znajomy uznał że muszę w to zagrać, jemu się podoba, do tego stopnia że... mi go sprezentował.
Spodobało mi się, koncepcyjnie. Wielkie pierdolnięcie, dowiadujesz się że jako jedyny przeżyłeś w miejscu gdzie był wybuch, ale jesteś podejrzany za to i uwięziony. Nie masz właściwie wyboru, bo masz prawdopodobnie jedyne rozwiązanie bajzlu który powstał. Dialogi może nieco z dupy czasem - bo nie chcą ujawnić pewnych rzeczy które później się rozwiązują i jak się przejdzie grę to widać czemu. Może i jest to typowe od zera do bohatera. Może tutorial za bardzo prowadzi za rękę i za szybko stajesz się bohaterem. Cóż, ale mnie to zachęciło.
EDIT: Chyba dochodzimy do etapu gdzie jest to najbardziej wałkowana gra na forum - genius I am, baiting you to play DA:I . Mwahahahahahaha....
Dobrze że się DA:I wałkuje, moim zdaniem i tak za mało - w każdej szkole powinno się o tym mowic na zajeciach, każdy powinien wiedzieć jak nie powinny wyglądać gry cRPG i jak zmarnować potencjał legendarnego studia.
SithFrog pisze:Brzmi jak każda generyczna gra cRPG
No chyba raczej nie, generyczny cRPG zaczyna się jak np. Icewind Dale 2. Docierasz do wybrzeża na statku, schodzisz i robisz questy dla miejscowej straży i burmistrza (czy jak to było). TO jest generyczny erpeg.
A Halu już cicho tam siedź, bo pierwszym pomysłem na prezent mokołajowy dla Ciebie były wszelkiej maści gadżety z DA:I
Prawde mówiąc to fascynuje mnie to, co Ty w tej grze widzisz - jeszcze jak sobie wyobrażę ile razy w ciągu sześciokrotnego przechodzenia gry musiałeś stoczyć kretyńskie identyczne walki przy zamykaniu tych jebanych szczelin to naprawdę dech mi zapiera z podziwu
Wymieńmy gry, w których zaczynasz jako wygenerowany, człowiek/elf/niziołek/krasnolud/półork/itp, który przechodzi drogę od zera do bohatera.
Wymieńmy teraz gry, w których zaczynasz jako KTOŚ i nie musisz mieć ręki świecącej na zielono, żeby ktoś Cię przypadkiem nie pomylił z jakimś NPC
To tyle, jeśli chodzi o "generyczność" początku gry .
Jutsi, btw - znalazłeś wszystkie shardy? Fajnie było?
Matthias[Wlkp] pisze:Jutsi, btw - znalazłeś wszystkie shardy? Fajnie było?
Dwukrotnie.
Niszczenie szczelin to doskonały sposób na szybki eksp i łatwo się je robi.
Co ja w tej grze widzę? Hmmm, mnie pasuje "od zera do bohatera" - zwłaszcza jak postać jest postawiona w zupełnie nowej sytuacji. Fajnie się takie motywy odgrywa, bo staram się wczuć w to co sam bym zrobił na jej miejscu. Dlatego i tu SPOILER ze STAR WARSÓW:
Spoiler:
Uważam, że ogromny potencjał mieli zarówno Finn jak i Rey. Z czego ten pierwszy jest odegrany źle (a jak pisałem w odpowiednim temacie - jego motyw wydaje mi się świetnym pomysłem i sam takie coś stworzyłem już dawno temu w erpegu), a ta druga zwyczajnie wkurwia mnie "robiąc wszystko dobrze", no i do tego jest miałko napisana ta postać.
W W3 mogę odgrywać Geralta tak jak chcę, wiadomo... szkoda że wyrobione zdanie o tej postaci powoduje że chcę grać dokładnie przeciwnie do tego co o nim wiem. Zawsze też chcę zginąć w jak najbardziej durny sposób. To taka dygresja mała co do Wieśka.
Nie no, Wiedźmin to cRPG innego rodzaju z gotowym bohaterem. To coś jak Adam Jensem w Deus Ex. Można się bawić w różne drogi rozwoju, ale "wczuwki", o której pisze Jutsi nie ma. W tym sensie Wiesiek jest dalej od papierowych RPGów niż takie DA.
Halaster pisze:
Prawde mówiąc to fascynuje mnie to, co Ty w tej grze widzisz (...)
Jutsi po prostu lubi jak mu ktoś mówi, że jest wyjątkowy i wspaniały... a faceci są na każde jego skinienie
W Wieśku, gdzie częściej można usłyszeć że jest się pieprzonym odmieńcem, za bardzo się Jutsiemu przypominało prawdziwe życie
Zgadzam się z Sithem. Podoba mi się zarówno Wiedźmin jak i DA:I, ale nie mogę powiedzieć, którą grę wolę bardziej - zbyt się od siebie różnią. W DA zawsze mam sporo frajdy grając różnymi postaciami na różne sposoby. W Inkwizycję gram drugi raz, ale chyba nie będę w stanie romansować już z nikim oprócz Iron Bulla. Chyba się zakochałam
Jutsi - miałam napisać swoje wrażenia po "In your heart shall burn". Powiem, że był to miły zwrot akcji, po którym na nowo zachciało mi się grać bo wydarzenia w Haven zaczęły mi się już wydawać nudnawe. Poza tym, większy zamek, większy wypas.
Yusutina pisze:W Inkwizycję gram drugi raz, ale chyba nie będę w stanie romansować już z nikim oprócz Iron Bulla.
Uważaj, bo zaczną do Ciebie na forum pisać Kadan . Już bez śmiechów, że panseksualny, itp. moim zdaniem Iron Bull jest zagrany świetnie przez Freddiego Prinze Jr. Smutno tylko że Vivienne nie da się romansować
Yusutina pisze:Jutsi - miałam napisać swoje wrażenia po "In your heart shall burn". Powiem, że był to miły zwrot akcji, po którym na nowo zachciało mi się grać bo wydarzenia w Haven zaczęły mi się już wydawać nudnawe. Poza tym, większy zamek, większy wypas.
Yup. Na dodatek fajna sytuacja tuż po lawinie (nie, nie chodzi mi o śpiewanie, a wcześniej)
No tak. Powoli zbudowałem talię gdzie jest masa herosów, jednostek z siła 10, a do tego szpiedzy i manekiny. I faktycznie, teraz już tylko kto więcej razy zagra szpiega.
Mogliby zrobić jak z herosami. Nie wracają do gry po odrzuceniu.
Spencer J Gilbert ziomek z ekipy Screen Junkies w Top 5 roku 2015 pisze:3. Sicario
wat?
No i? Mnie osobiście też trochę zawiódł ten film, ale rozumiem dlaczego może się podobać. Pod pewnymi kątami filmoróbstwa jest naprawdę świetny. Bardziej mnie dziwi Inside out szczerze mówiąc.
no właśnie u mnie od +-15. poziomu sytuacja poza rzadkimi przypadkami wygląda tak (specjalizacja w szybkim ataku, przedmioty z rzemiosła, znaki dopakowane tylko z glifów, poza aksji do dialogów):
lvl przeciwnika <= mój lvl +5 --> quen+olej+uniki, kilka ciosów i po zabawie
lvl przeciwnika == mój lvl +6 --> tu jest fun, często dochodzą pozostałe znaki, eliksiry i petardy
lvl przeciwnika >= mój lvl +7 --> niezależnie od taktyki - kilka ciosów i po zabawie, ale w drugą stronę
Więc niestety balans wciąż kuleje (podobnie jak w dwójce). A szkoda, bo system walki bardzo mi pasuje i mimo to daje dużo frajdy.
System walki jest fajny, ale niesprawiedliwy. Jak nawalasz potwora kombinacją to on w każdej chwili może przerwać i skontrować, albo drugi czy trzeci cios zablokować. Jak potwór wyprowadza serię ciosów i pierwszy wejdzie to dobranoc, gasimy światło. Niczego nie przerwiesz blokiem, możesz sobie klepać zdrów.
No co Ty, Igni FTW na wampiry czy lesze, Aard na drakonidy bezcenny. Yrden na wszelkiej maści upiory rządzi. Aksji używam do walk z ludźmi (nastawiam ich przeciw sobie) albo alghulami (wymusza na nich chowanie kolców). No i do dialogów.
Matthias[Wlkp] pisze:W pierwszej grze większość skilli pakowałem w znaki, oprócz quen...
Quen to wypas na wyższych poziomach. Nie dość, że możesz przyjąć jedno uderzenie bez stresu to jeszcze ulepszenia odrzucają przeciwnika i robią mu kuku po takim strzale.
Szkoda tylko, że tak mało jest slotów używanych w danym momencie. To jest dla mnie wada. Wiem, że niby to zmusza do kombinowania, ale nie chce mi się przed każdą większą potyczką kilkać 10 min w menu, a nie ma żadnych zestawów skilli, między którymi można się przełączać.
No więc ja właśnie wydaję punkty umiejętności właściwie prawie tylko na Quen i style walki, co daje zysk o tyle, że w miarę szybko mogłem podskoczyć do wysokiej biegłości w Quen (jestem na 12 lewelu). Natomiast teraz będzie troche gorzej bo naruszenie kolejnego poziomu biegłości to aż 3 pkt umiejętności.
All you need is pork!
Pork.
Pork is all you need...
a nie ma żadnych zestawów skilli, między którymi można się przełączać.
o to to - bo faktycznie są skile casualowe czy nawet fabularne a są takie na bossów. Swoją drogą to i tak mniej roboty niby niż proste picie eliksirów z 2ki ale zawsze.
Na cięższe walki to kilkukrotne podnoszenie limitu odporności na mikstury jest mega gdzie ze 3 odwary można spokojnie wypić i przeżyć
Pytanie jeszcze: w Serca z kamienia lepiej grać przed skończeniem głównego wątku czy po? W sensie po skończeniu głównego wątku można się jeszcze szwendać po mapie i czyścić te znaki zapytania na mapie?
To można Serca robić nawet na etapie kontynuacji po zakończeniu głównego wątku? nie krzaczy to się z niczym? To ja niepotrzebnie sobie kawał gry wczytałem ostatnio tylko mogłem ostatniego savea użyć poepilogowego?
Można. Skończyłem podstawkę po premierze i dopiero pół roku później robiłem dodatek. Fajne uczucie swoją drogą, taki powrót do znajomego świata, który w magiczny sposób poszerzył swoje granice, czyt. Diabeł zaczął mówić dobranoc, ale dopiero kilka pól dalej.