w całym tym zgiełku zawsze trafią się troglodyci, ale ogólne wrazenie tak jak napisał Zolt.
Bardzo podobało mi się, gdy Shaggy zmiskował Republikę w jednym z numerów. Kupił publiczność momentalnie, zresztą niezły z niego showman. Flogging Molly mnie rozczarowało - może i fajnie grają, ale każdy numer identyczny i w połowie koncertu miałem już dosyć.
Ogólnie Woodstock "najsłabszy" z tych, które widziałem, co wcale nie oznacza, że kiepski. Nadal zajebista impreza (najlepsza na jakiej byłem i będe w tym roku!), jednak w poprzednich latach było trochę więcej "ognia" na Dużej Scenie i chyba dlatego takie odczucia.
Byłem też na Teatrze 6 Pietro - kapitalna sprawa. Druga w nocy, jakieś dwa tysiące ludzi w wielkim namiocie (obok przy telebimie drugie tyle) no i teatr na żywo. Widać było po aktorach, jakie to było dla nich przeżycie. Sama sztuka (Central Park West bodajże, napisał Woody Allen) świetnie dobrana, luźna komedia o łatwej przyswajalności, chociaż w gruncie rzeczy refleksyjna i smutna. Bardzo dobre role Foremniakowej i Gąsowskiego. Ten drugi zresztą nieźle pozamiatał nazajutrz podczas spotkania z publicznością
![;) ;)](./images/smilies/2.gif)
No i ostatniego dnia przed wyjazdem chyba widziałem Turtlesa jak szedł z kumplem i pitolił coś o polaczkach cebulaczkach (aczkolwiek nie jestem pewny)
![;) ;)](./images/smilies/2.gif)