Pewnie z 10 lat temu grałem w Arcanum. Byłem w okolicach drugiej połowy głównego wątku, a powiadam Wam, że jest to gra olbrzymia i rozległa, niczym Baldur czy inny Torment. Dotarłem do momentu, w którym zostałem wysłany gdzieś do wioski w górach, którą można było opuścić tylko przez zaczarowane Wrota zbudowane przez krasnoludów. Wrota można było zobaczyć tylko za pomoca specjalnych krasnoludzkich okularów. Tych samych, które nosiłem w ekwipunku tak długo i były przez cały czas tak bezużyteczne, że... tuż przed wyprawą do tej wioski wypieprzyłem je gdzieś w pizdu żeby nie zajmowały miejsca w ekwipunku.
W ten sposób sam pozbawiłem siebie możliwości przejścia gry. Nie miałem też sejwa na tyle niedawnego, żeby mi się chciało wrócić i przechodzić wioskę jeszcze raz.
Do dzisiaj wmawiam sobie, że kiedyś jednak skończę Arcanum.
Innym razem, mając wolny weekend jeszcze na studiach, postanowiłem w końcu przejsc Fallouta 2. Usiadłem w sobotę w okolicach 10 rano i grałem. Dorobiłem się samochodu, pojeździłem po mapie wykonując questy, zbierając fanty i kapsle - generalnie cały dzień grania. W końcu postanowiłem ruszyć do New Reno. Przy wejściu do miasta zaczepili mnie jacyś gangsterzy, a ja coś odpyskowałem w dialogu - wywiązała się jatka. Po zmasakrowaniu wrogów okazało się, ze całe miasto albo przede mną ucieka, albo chce mnie zastrzelić. W tym momencie była już pewnie 19. Wyszedłem więc do menu głównego, żeby zaliczyć "świeży start" w Reno. Tylko, że okazało się że przez te x godzin grania...
... nie zrobiłem sejwa.
Ani jednego sejwa.
Fallout 2 wyleciał z mojego dysku kilka minut później. Do dzisiaj nie wrócił.
![;) ;)](./images/smilies/2.gif)