Wschodnia Strażnica to pełnoprawny port po ludzkiej stronie Muru. Nocna Straż ma tam parę małych łodzi, używanych do patrolowania zatoki. No i Wschodnia Strażnica ma własne przejście przez Mur. Armia Stannisa (przynajmniej w książkach) przypłynęła właśnie do Wschodniej Strażnicy, potem przeszła tunelem w Murze i okrążyła armię Mance'a, która siedziała naprzeciw głównego tunelu pod Czarnym Zamkiem.Turtles pisze:Swoją drogą to marynistyczny aspekt całej tej hecy na północy jest dosyć zabawny. Najpierw jak rozumiem bardzo mała ekipa Straży przeprowadza całą flotę do obozowiska dzikich. Musiała tam jak rozumiem zostać chociażby szczątkowa załoga po Stannisie, ale w takim razie to co? Marynarze czekali, aż ktoś się o nich upomni po stronie dzikich od ataku Stannisa na dzikich do momentu aż przyszedł po nich Snow? W jakims porcie? Na redzie? Konna armia Stanissa na redzie desantowała się na brzeg? Żeglarze transportujący Stannisa to cisi bohaterowie tego sezonu serialu.
Potem Snow płynie tą flotą, która zresztą musiała nieźle urosnąć bo w jedną stronę brała nieduży korpus Stannisa, żeby potem zabrać kilkusettysięczną armie dzikich, więc płyną do jakiejś większej wioski rybackiej i znowu stają na redzie, mam nadzieje, że w jakiejś wielkiej zatoce bo inaczej północne morza raczej nie dałyby takiej flocie spokojnie stać. I znowu porządna ekipa dzikich łąduje sie na okręty w ciągu kilku godzin.
Biorąc to wszystko pod uwagę lądowanie po dzikiej stronie muru ma sens. Może po drugiej stronie muru nie było odpowiednio dużego kotwicowiska. A wylądowali tam gdzie wiedzieli, że można.
EDIT: Ok, poczytałem, czaję, że w książkach Stannis wylądował w porcie Eastwatch. Ma to jeszcze ręce i nogi. Ba, biorąc pod uwagę magiczne rozmnożenie statków płynących po dzikich ma sens, że nie lądował tam Jon Snow. Nie zmieściłyby tam floty mającej wieźć 100 tysięcy ludzi. A mając fantastyczne możliwości desantu łatwiej było znaleźć jakąś spokojna zatoczkę po dzikiej stronie muru. Ciekawe czy te okręty dalej tam stoją, czekają na klientów.
Co się tyczy żeglarzy - Stannis zostawił swoją załogę. na okrętach.
Odnośnie Jona - on przypłynął z ekipą ok. 5 tysięcy Dzikich. Reszta to już truposze. Stannis lądował z armią 3 tysięcy ludzi (w serialu - 10 tys.). Także port spokojnie da sobie radę z obsłużeniem tych statków. Na pewno lepiej niż skaliste wybrzeże po drugiej stronie Muru.
Ale zwracam Twoją uwagę na największy absurd - nawet gdyby z jakiegoś powodu nie mógł dopłynąć do samej Wschodniej Strażnicy, to i tak bliżej mu było do tunelu który jest pod tą twierdzą. Po jaką cholerę zapierdzielał aż do Czarnego Zamku, przez las w którym mogli się czaić Inni?
No dobra, a teraz powiem Ci dlaczego. Bo to jest połączenie dwóch różnych wydarzeń. W książkach rozbici przez Stannisa Dzicy zostali podzieleni na trzy grupy. Jedna część była wzięta do niewoli przez Stannisa i potem złożyła mu przysięgę wierności. Druga część pozostała w lasach pod Murem. I trzecia część (największa), udała się do Hardhome. To właśnie ta druga część została przepuszczona przez Mur (zrobił to Jon). A w akcji ratowania ludzi w Hardhome sam Jon nie uczestniczył. Wysłał tam statki Stannisa (technicznie to chyba pożyczone od Żelaznego Banku) i w miarę upływu kolejnych dni (ładowanie ich na statki nie było błyskawiczne jak w serialu) dostawał coraz bardziej niepokojące raporty. Fajnie to było w książkach rozpisane, bardzo horrorowato.
W serialu postanowili Hardhome i przepuszczanie Dzikich skleić w jeden wątek, stąd te absurdy.
Also - polecam tekst SithFroga na głównej.