- Informowałem władze Uniwersytetu Jagiellońskiego, że pracuję na prywatnej uczelni - twierdzi kandydat PiS Andrzej Duda. Ale na UJ nic o tym nie wiedzą.
Andrzej Duda jest pracownikiem Katedry Prawa Administracyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 2005 r. obronił tam doktorat. Rok później poszedł na urlop bezpłatny. Przebywa na nim - z niewielką przerwą - do dziś.
Duda był w tym czasie wiceministrem sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry, ministrem w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, posłem i europosłem.
Te obowiązki nie przeszkadzały mu jednak dorabiać w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji w Poznaniu. To jedna ze słabszych prywatnych uczelni w Polsce. Napisaliśmy o tym we wtorek.
Naszymi informacjami był zaskoczony rzecznik UJ Adrian Ochalik. Krakowska uczelnia nie wiedziała o dodatkowej pracy Dudy. Polityk PiS dochody z prywatnej uczelni od kilku lat wpisywał do oświadczeń majątkowych.
Nauczyciel akademicki zatrudniony na uczelni publicznej może podjąć pracę na dodatkowej uczelni tylko za zgodą rektora. Zastrzeżenie to dotyczy wyłącznie umów o pracę.
Poznańska uczelnia nie chciała ujawnić, jaką umową związany jest z nią Duda. Jej rzecznik twierdził, że to Duda zabronił ujawniania jakichkolwiek informacji na swój temat.
Zapytaliśmy więc o to Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Dziś dostaliśmy odpowiedź. Duda podpisał z prywatną uczelnią umowę o pracę "na czas nieokreślony, w pełnym wymiarze czasowym jako pracownik dydaktyczny na stanowisku starszego wykładowcy". To jego drugie miejsce pracy po UJ - wynika to z danych umieszczonych w informatycznym systemie ministerstwa POL-on.
Oznacza to, że Duda powinien mieć zgodę rektora krakowskiej uczelni na dodatkową pracę. Mówi o tym prawo o szkolnictwie wyższym.
Co na to Duda? Jego sztab na nasze pytania nie odpowiada. We wtorek, podczas konferencji prasowej w siedzibie OPZZ, reporter Radia ZET zapytał Dudę, czy ma etat na poznańskiej uczelni.
Odpowiedź Dudy była niejasna: - Oczywiście, pracowałem w tej szkole. W tej chwili ta praca jest zawieszona.
A czy władze UJ o tym wiedziały? Duda: - Cóż mogę powiedzieć. Oczywiście, rozpoczynając [pracę], złożyłem odpowiednie pismo władzom Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tyle że w Krakowie nic o tym nie wiedzą. Rzecznik UJ podtrzymał dzisiaj, że w aktach osobowych Dudy nie ma żadnego wniosku do rektora.
Dzisiaj nawiązali do tego politycy PO. Jakub Rutnicki, poseł, członek sztabu Bronisława Komorowskiego, wezwał Dudę do pokazania zgody rektora na pracę na poznańskiej uczelni. - Powinien udowodnić, że nie złamał prawa. A jeśli zgody nie było, to znaczy, że Duda kłamie. To skandaliczne - mówi nam Rutnicki.
Podjęcie i kontynuowanie dodatkowej pracy bez zgody rektora jest naruszeniem przepisów i może być podstawą do zwolnienia nauczyciela akademickiego z uczelni publicznej. Czy dotyczy to też Dudy? Gdyby był posłem lub senatorem, nie mógłby zostać zwolniony. Ale Duda od roku jest europosłem. Nie ma przepisów, które zabraniałyby zwolnienia go z UJ.
Krakowska uczelnia zapowiada wyjaśnienie tej sprawy, ale dopiero w przyszłym tygodniu, bo do soboty rektor jest nieobecny. Prawdopodobnie Duda zostanie poproszony o złożenie wyjaśnień.
A dlaczego Duda, przebywając na bezpłatnym urlopie na UJ i robiąc karierę polityczną, postanowił dorabiać na jednej ze słabszych uczelni prywatnych w Polsce? Jednym z motywów mogły być zarobki. Według oświadczeń majątkowych Dudy uczelnia nieźle płaciła - w ciągu czterech lat dostał prawie 300 tys. zł.
Duda był wykładowcą na kierunku administracja w zamiejscowym wydziale WSPiA w Nowym Tomyślu. Dlaczego był tak cenny? Aby otworzyć kierunek na studiach, uczelnia musi zgromadzić tzw. minimum kadrowe. W tym wypadku, jak informuje nas Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, musiało być to co najmniej sześciu doktorów.
"WSPiA wykazywała dr. Andrzeja Dudę w składzie minimum kadrowego na studiach pierwszego stopnia, na kierunku administracja, w latach 2011/12, 2012/13 i 2013/14" - informuje nas biuro prasowe ministerstwa.
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75478,17951910,Dud ... z3ahaVPBa3