Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Moderatorzy: boncek, Zolt, Pquelim, Voo
- Larofan
- Social Media Ninja
- Posty: 3932
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
- Lokalizacja: Poznań, Poland
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
mi tam sie podobal :<
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Sądząc po ocenach w internecie, nie tylko tobie ale to nie znaczy, że Larofan ma rację a Crowley blefuje.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Kingsman: Tajne służby (Kingsman: The Secret Service)
Idąc na ten film byłem nahypowany przeogromnie, FB polecało, współlokatorka polecała, ogólnie must watch. Poszedłem więc do kina z takim nastawieniem i... nie zawiodłem się.
Oczywiście jednocześnie trzeba podchodzić do tego filmu wiedząc czym jest, a jest to senascyjniak w stylu "szpiegowskich" filmów z Bondem. Mamy tajną szpiegowską agencję, mamy złego, który chce zrobić kuku światu i mamy wymiatacza, który ten świat próbuje uratować jednocześnie szkoląc nowego rekruta. Na początku, fabularnie, sztampa goni sztampę, ale najlepsze jest, że film sobie z tego doskonale zdaje sprawę. Co więcej, podczas jednej rozmowy bohatera z łotrem, ten drugi sam przyznaje, że wyglądają teraz jak by byli wyciągnięci z filmy z Bondem.
Przede wszystkim jednak, jest to film o dżentelmenach. Praktycznie każdy tam chodzi w idealnie skrojonym garniturze, pije drogie whisky i wie jak przyrządzić idealne martini.
Po tym filmie przemyślałem jakie trunki piłem w życiu i poczułem się jak plebs.
To co mnie najbardziej urzekło to sceny walki. Szybkie ujęcia, które w innych filmach są rozmazane i nic naprawdę nie pokazują, tutaj, dzięki świetnemu mykowi jednosekundowych pauz, dają dużo większą przejrzystość.
Na koniec wielkie brawa dla Samuela L. Jacsona, jeden z dziwniejszych i oryginalnych villainów jakiego widziałem.
Na razie nie bardzo wiem do czego się przyczepić, ale może, jak obejrzę go za jakiś czas bardziej na chłodno to coś by wyszło. Na chwilę obecną polecam.
9/10
Idąc na ten film byłem nahypowany przeogromnie, FB polecało, współlokatorka polecała, ogólnie must watch. Poszedłem więc do kina z takim nastawieniem i... nie zawiodłem się.
Oczywiście jednocześnie trzeba podchodzić do tego filmu wiedząc czym jest, a jest to senascyjniak w stylu "szpiegowskich" filmów z Bondem. Mamy tajną szpiegowską agencję, mamy złego, który chce zrobić kuku światu i mamy wymiatacza, który ten świat próbuje uratować jednocześnie szkoląc nowego rekruta. Na początku, fabularnie, sztampa goni sztampę, ale najlepsze jest, że film sobie z tego doskonale zdaje sprawę. Co więcej, podczas jednej rozmowy bohatera z łotrem, ten drugi sam przyznaje, że wyglądają teraz jak by byli wyciągnięci z filmy z Bondem.
Przede wszystkim jednak, jest to film o dżentelmenach. Praktycznie każdy tam chodzi w idealnie skrojonym garniturze, pije drogie whisky i wie jak przyrządzić idealne martini.
Po tym filmie przemyślałem jakie trunki piłem w życiu i poczułem się jak plebs.
To co mnie najbardziej urzekło to sceny walki. Szybkie ujęcia, które w innych filmach są rozmazane i nic naprawdę nie pokazują, tutaj, dzięki świetnemu mykowi jednosekundowych pauz, dają dużo większą przejrzystość.
Na koniec wielkie brawa dla Samuela L. Jacsona, jeden z dziwniejszych i oryginalnych villainów jakiego widziałem.
Na razie nie bardzo wiem do czego się przyczepić, ale może, jak obejrzę go za jakiś czas bardziej na chłodno to coś by wyszło. Na chwilę obecną polecam.
9/10
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Gra Endera (Ender's Game)
Gdyby ktoś nie czytał książki a obejrzał ten film to miałby pełne prawo ukryć twarz głęboko w dłoniach i zaszlochać. Ziemscy przywódcy zamiast po genialne dziecko powinni sięgnąć po ruskiego generała, zamiast specjalistycznego szkolenia wystarczyłaby butelka wódki a zastosowana taktyka byłaby identyczna a efekt strategiczny podobny. Mój dzieciak książki nie zna a film podobał mu się bardzo. To też daje do myślenia jak z książki dla dojrzałego (tak mi się wydaje) czytelnika udało się zrobić film dla starszych dzieci, w wieku maksymalnie takim jak kadeci na filmie czyli 12-13 lat. Z drugiej strony może tak już jest, że coś łatwiej "kupujemy" jak jest opisane a na ekranie wychodzą z takiego pomysłu wszelkie słabości i nagle czujemy całą idiotyczność sytuacji. Książkę czytałem chyba z 15-20 lat temu i jedyne co pamiętam to rozczarowanie, że nie jest tak nadzwyczajna jak wszyscy mi opowiadali a dzieciak będący bohaterem też nadzwyczajny nie jest. Mimo wszystko towarzyszyła temu jakaś głębsza historia, z której na filmie została zabawa w paintball bez grawitacji. Jeśli wtedy książka wydała mi się "niezła" to ten film musiałbym ocenić jako zwyczajnie słaby. Jednak to właśnie reakcja mojego dzieciaka uświadomiła mi, że zrobiono film dla młodego widza, nawet reżyserem został ten sam koleś, który sfilmował "W pustyni i w puszczy". Podchodząc do tego w ten sposób dam 6/10
Gdyby ktoś nie czytał książki a obejrzał ten film to miałby pełne prawo ukryć twarz głęboko w dłoniach i zaszlochać. Ziemscy przywódcy zamiast po genialne dziecko powinni sięgnąć po ruskiego generała, zamiast specjalistycznego szkolenia wystarczyłaby butelka wódki a zastosowana taktyka byłaby identyczna a efekt strategiczny podobny. Mój dzieciak książki nie zna a film podobał mu się bardzo. To też daje do myślenia jak z książki dla dojrzałego (tak mi się wydaje) czytelnika udało się zrobić film dla starszych dzieci, w wieku maksymalnie takim jak kadeci na filmie czyli 12-13 lat. Z drugiej strony może tak już jest, że coś łatwiej "kupujemy" jak jest opisane a na ekranie wychodzą z takiego pomysłu wszelkie słabości i nagle czujemy całą idiotyczność sytuacji. Książkę czytałem chyba z 15-20 lat temu i jedyne co pamiętam to rozczarowanie, że nie jest tak nadzwyczajna jak wszyscy mi opowiadali a dzieciak będący bohaterem też nadzwyczajny nie jest. Mimo wszystko towarzyszyła temu jakaś głębsza historia, z której na filmie została zabawa w paintball bez grawitacji. Jeśli wtedy książka wydała mi się "niezła" to ten film musiałbym ocenić jako zwyczajnie słaby. Jednak to właśnie reakcja mojego dzieciaka uświadomiła mi, że zrobiono film dla młodego widza, nawet reżyserem został ten sam koleś, który sfilmował "W pustyni i w puszczy". Podchodząc do tego w ten sposób dam 6/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
To ciekawe. Ja czytałem niedawno i bardzo mi się książka podobała. Nadal ma to coś. Film nie miał. Dlatego, że wg mnie siłą oryginału jest to co się dzieje w głowie Endera, jego przemiana, walka z rzeczywistością itp. W filmie tego nie ma w ogóle.
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
I nie zapominaj o ukrytym wątku pedofilskim.SithFrog pisze:siłą oryginału jest to co się dzieje w głowie Endera, jego przemiana, walka z rzeczywistością
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
uważam podobnie ale czy podczas lektury krzyknąłeś choć raz "o k... ale strateg, ja pier...ę!" albo coś w tym stylu?wg mnie siłą oryginału jest to co się dzieje w głowie Endera, jego przemiana, walka z rzeczywistością itp.
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie, ale nie to mnie w książce interesowało. W sensie: wydawało mi się, że te bitwy to mimo wszystko dodatek.
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Wałęsa. Człowiek z nadziei
Weź tu panie napisz coś mądrego skoro w internetach cała dyskusja wokół tego filmu to dyskusja o współpracy Wałęsy z SB i skakanie sobie do oczu. Dzięki zapobiegliwości samego zainteresowanego prawdy pewnie do końca nigdy nie poznamy. Wajda wątek pokazuje, chociaż jak przystało na laurkowy film widzimy tu człowieka zmuszonego przez okoliczności do podpisania świstka bez znaczenia. Ok, niech będzie. Od strony realizacji mamy tu solidną polską średnią, spodziewałem się może nieco większego rozmachu ale bieda nie wyziera z kątów. To o czym pisano wszędzie to fantastyczna kreacja Więckiewicza, który stał się po prostu klonem Wałęsy. Nawet jeśli Wałęsa jest łatwy do naśladowania to i tak czapki z głów. Główną bohaterką filmu wydaje się jednak żona Wałęsy, naprawdę jeśli ten facet zasługuje na miano "bohatera" to ta kobieta spokojnie może zostać uznana za świętą. Urodziła i odchowała praktycznie samodzielnie ósemkę dzieciaków, cierpliwie znosiła robolskie politykierstwo męża, jego nieobecności, ciągłe stresy, obawy i upokorzenia i zwyczajną biedę. Jednak nawet tej osobie towarzyszą tajemnice i kontrowersje, o których "biała" wersja historii, jakiej trzyma się scenariusz, nie wspomina. Tak sobie myślę, że nie ma się co rozpisywać bo i tak większość oceni ten film na podstawie tego w jaką historię i w jakiego Wałęsę wierzy. Ja starałem się od tego w ogóle oderwać i odniosłem wrażenie, że Wajdzie wyszedł solidny film, może trochę bardziej dla zagranicznego niż polskiego widza. Na pewno laurkowy niestety, nie ma co liczyć na próby dociekań prawdy lub rozliczeń. Oglądacie na własną odpowiedzialność. 6/10
Weź tu panie napisz coś mądrego skoro w internetach cała dyskusja wokół tego filmu to dyskusja o współpracy Wałęsy z SB i skakanie sobie do oczu. Dzięki zapobiegliwości samego zainteresowanego prawdy pewnie do końca nigdy nie poznamy. Wajda wątek pokazuje, chociaż jak przystało na laurkowy film widzimy tu człowieka zmuszonego przez okoliczności do podpisania świstka bez znaczenia. Ok, niech będzie. Od strony realizacji mamy tu solidną polską średnią, spodziewałem się może nieco większego rozmachu ale bieda nie wyziera z kątów. To o czym pisano wszędzie to fantastyczna kreacja Więckiewicza, który stał się po prostu klonem Wałęsy. Nawet jeśli Wałęsa jest łatwy do naśladowania to i tak czapki z głów. Główną bohaterką filmu wydaje się jednak żona Wałęsy, naprawdę jeśli ten facet zasługuje na miano "bohatera" to ta kobieta spokojnie może zostać uznana za świętą. Urodziła i odchowała praktycznie samodzielnie ósemkę dzieciaków, cierpliwie znosiła robolskie politykierstwo męża, jego nieobecności, ciągłe stresy, obawy i upokorzenia i zwyczajną biedę. Jednak nawet tej osobie towarzyszą tajemnice i kontrowersje, o których "biała" wersja historii, jakiej trzyma się scenariusz, nie wspomina. Tak sobie myślę, że nie ma się co rozpisywać bo i tak większość oceni ten film na podstawie tego w jaką historię i w jakiego Wałęsę wierzy. Ja starałem się od tego w ogóle oderwać i odniosłem wrażenie, że Wajdzie wyszedł solidny film, może trochę bardziej dla zagranicznego niż polskiego widza. Na pewno laurkowy niestety, nie ma co liczyć na próby dociekań prawdy lub rozliczeń. Oglądacie na własną odpowiedzialność. 6/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Dzięki za zwrócenie uwagi, nigdy się tym specjalnie nie interesowałem a łebki na filmie trudno zliczyć
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ida
Niesamowite kadrowanie, czarno-białe zdjęcia, staromodny format i klimat wylewający się dosłownie z każdego kadru. Może trochę to trącało banałem ale film wyglądał tak jakby godzinami przygotowywano dosłownie każde ujęcie, zupełnie jakby ktoś robił artystyczną fotografię. Świetny, dopracowany dźwięk (oglądałem w TV, na Canal+, wspominam bo ktoś wcześniej pisał, że miał problem ze zrozumieniem dialogów), nastrojowa ścieżka dźwiękowa, niesamowite zapuszczone "miejscówki" i w efekcie muszę przyznać, że film jest po prostu formalną, dopieszczoną perełką. Scenariusz prosty, czytelny, spięty klamrą, pewnie przypadł do gustu amerykańskim jurorom. Muszę jednak zachować się jak prawdziwy Polak-katol (którym jak na ironię nie jestem) ale poczułem się trochę, no troszkę dotknięty i oszkalowany, w imieniu narodu polskiego, amen. Nie twierdzę, że każdy film musi przedstawiać prawdę i tylko prawdę i racje wszystkich stron ale zgodzę się, że idzie w świat przekaz o polskiej ciemnocie ubijającej Żydów. Nie to mnie jednak zirytowało, bo taka była też prawda (oprócz wielu innych prawd). Wielu ludzi mieszka w pożydowskich a jeszcze więcej w poniemieckich domach. Aczkolwiek chciałoby się wstać i wrzasnąć, że ci co nasz zostawili na pastwę ruskiej dziczy i niemieckiej przemocy i przyczynili się do tego dramatu, wypędzeń i mordów i krzywd teraz nas oceniają. U mnie we wsi jest zaniedbany cmentarz niemiecki ale to nie moja wina, że nie ma u mnie we wsi Niemców, którzy mogliby o niego dbać. Nie to mnie jednak zirytowało, że się powtórzę. Zirytowała mnie postać ciotki, stalinowskiej sądowej morderczyni, która ukazana jest jako postać trochę sympatyczna a na pewno skrzywdzona, w domyśle jakby mszcząca się za dawne krzywdy. Może to źle odebrałem ale hej, film pokazuje wielki dramat kobiety, która gdzieś między szlugiem a kieliszkiem wspomina, że wysyłała ludzi na śmierć? Halo? To wszystko? Już nie wracamy do tematu? Jaki cel ma ten wątek, że pani nie jest zwykłą sobie osobą? Mam skojarzyć, że my ich i dlatego ona (oni) potem nas? Piszę jak czubek z forum filmwebu? Co zrobić. To jest naprawdę bardzo dobry, pod pewnymi względami wyśmienity film ale nie dziwię się, że komuś może działać na nerwy. Albo nie zrozumiałem, prosty w sumie jestem. 8/10
Niesamowite kadrowanie, czarno-białe zdjęcia, staromodny format i klimat wylewający się dosłownie z każdego kadru. Może trochę to trącało banałem ale film wyglądał tak jakby godzinami przygotowywano dosłownie każde ujęcie, zupełnie jakby ktoś robił artystyczną fotografię. Świetny, dopracowany dźwięk (oglądałem w TV, na Canal+, wspominam bo ktoś wcześniej pisał, że miał problem ze zrozumieniem dialogów), nastrojowa ścieżka dźwiękowa, niesamowite zapuszczone "miejscówki" i w efekcie muszę przyznać, że film jest po prostu formalną, dopieszczoną perełką. Scenariusz prosty, czytelny, spięty klamrą, pewnie przypadł do gustu amerykańskim jurorom. Muszę jednak zachować się jak prawdziwy Polak-katol (którym jak na ironię nie jestem) ale poczułem się trochę, no troszkę dotknięty i oszkalowany, w imieniu narodu polskiego, amen. Nie twierdzę, że każdy film musi przedstawiać prawdę i tylko prawdę i racje wszystkich stron ale zgodzę się, że idzie w świat przekaz o polskiej ciemnocie ubijającej Żydów. Nie to mnie jednak zirytowało, bo taka była też prawda (oprócz wielu innych prawd). Wielu ludzi mieszka w pożydowskich a jeszcze więcej w poniemieckich domach. Aczkolwiek chciałoby się wstać i wrzasnąć, że ci co nasz zostawili na pastwę ruskiej dziczy i niemieckiej przemocy i przyczynili się do tego dramatu, wypędzeń i mordów i krzywd teraz nas oceniają. U mnie we wsi jest zaniedbany cmentarz niemiecki ale to nie moja wina, że nie ma u mnie we wsi Niemców, którzy mogliby o niego dbać. Nie to mnie jednak zirytowało, że się powtórzę. Zirytowała mnie postać ciotki, stalinowskiej sądowej morderczyni, która ukazana jest jako postać trochę sympatyczna a na pewno skrzywdzona, w domyśle jakby mszcząca się za dawne krzywdy. Może to źle odebrałem ale hej, film pokazuje wielki dramat kobiety, która gdzieś między szlugiem a kieliszkiem wspomina, że wysyłała ludzi na śmierć? Halo? To wszystko? Już nie wracamy do tematu? Jaki cel ma ten wątek, że pani nie jest zwykłą sobie osobą? Mam skojarzyć, że my ich i dlatego ona (oni) potem nas? Piszę jak czubek z forum filmwebu? Co zrobić. To jest naprawdę bardzo dobry, pod pewnymi względami wyśmienity film ale nie dziwię się, że komuś może działać na nerwy. Albo nie zrozumiałem, prosty w sumie jestem. 8/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
prostota wynika czasem z umiejętności syntetycznego postrzegania, która jest atrybutem rozwiniętej inteligencji, Voo pamiętam, że wątek ciotki mnie strasznie irytował, bo wydawał się sztuczną i celową kontrowersją, mającą wzbudzić tak zwane "mieszane uczucia" w widzu.
Musze sobie Idę przypomnieć, jak już dostała Oscara. No i wrzucić trzy grosze do ratingu na GMC
Musze sobie Idę przypomnieć, jak już dostała Oscara. No i wrzucić trzy grosze do ratingu na GMC
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
The Hobbit: The Battle of the Five Armies
Matko, co za kaszana... Brak mi sil zeby to nawet porzadnie skrytykowac. 0/10
Matko, co za kaszana... Brak mi sil zeby to nawet porzadnie skrytykowac. 0/10
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Bogowie
Bardzo sprawnie nakręcony i wciągający film. Zawsze wyobrażałem sobie, że transplantacja serca czy jakiegokolwiek organu to był zawsze tylko problem czysto techniczny, tymczasem ten film uświadomił mi jaką trzeba było pokonać barierę mentalną, światopoglądową, religijną i ile wokół tego wszystkiego było kontrowersji. W tle kurewsko siermiężna i śmierdząca szlugami Polska lat 70~80-tych. Kot znakomity. Oczywiste, że mógł sobie poszarżować bo Religa był specyficzny w zachowaniu i wyglądzie ale to nie umniejsza w niczym tej roli. Obok Kota wielu aktorów ledwie znanych ale świetnie dobranych, przez co nie mamy wrażenia, że oglądamy znowu te same gęby. Realizacja nienaganna. To nie jest żadne filmowe arcydzieło, nie towarzyszy temu żadna głębsza myśl, w zasadzie to jak relacja z wydarzeń. Ok, są rozterki, wzloty i upadki bohatera ale po seansie np. nadal nie wiemy ile było w tym walki o pacjentów ale ile realizacji własnej ambicji. Może nieco absurdalnie ale film skojarzył mi się z klasycznymi amerykańskimi dramatami sportowymi, bo właśnie w zachowaniu Religi w interpretacji Kota było co ze sportowej zaciętości i próbowania do skutku. To jest po prostu dobry polski film jakich chciałoby się jak najwięcej. 8/10
Bardzo sprawnie nakręcony i wciągający film. Zawsze wyobrażałem sobie, że transplantacja serca czy jakiegokolwiek organu to był zawsze tylko problem czysto techniczny, tymczasem ten film uświadomił mi jaką trzeba było pokonać barierę mentalną, światopoglądową, religijną i ile wokół tego wszystkiego było kontrowersji. W tle kurewsko siermiężna i śmierdząca szlugami Polska lat 70~80-tych. Kot znakomity. Oczywiste, że mógł sobie poszarżować bo Religa był specyficzny w zachowaniu i wyglądzie ale to nie umniejsza w niczym tej roli. Obok Kota wielu aktorów ledwie znanych ale świetnie dobranych, przez co nie mamy wrażenia, że oglądamy znowu te same gęby. Realizacja nienaganna. To nie jest żadne filmowe arcydzieło, nie towarzyszy temu żadna głębsza myśl, w zasadzie to jak relacja z wydarzeń. Ok, są rozterki, wzloty i upadki bohatera ale po seansie np. nadal nie wiemy ile było w tym walki o pacjentów ale ile realizacji własnej ambicji. Może nieco absurdalnie ale film skojarzył mi się z klasycznymi amerykańskimi dramatami sportowymi, bo właśnie w zachowaniu Religi w interpretacji Kota było co ze sportowej zaciętości i próbowania do skutku. To jest po prostu dobry polski film jakich chciałoby się jak najwięcej. 8/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Counterman
- Waniaaa!
- Posty: 4016
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 19:07
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
A, to mi przypomniało, że też byłem na tym filmie. Ale ogółem recenzja Caspa oddaje cały mój punkt widzenia, nic dodać, nic ująć.Caspius pisze:The Hobbit: The Battle of the Five Armies
Matko, co za kaszana... Brak mi sil zeby to nawet porzadnie skrytykowac. 0/10
IRON MAIDEN are KINGS
"Jedynym właściwym stanem serca jest radość" Terry Pratchett R.I.P.
"errare humanum est" - i nie zapominajcie o tym.
"Jedynym właściwym stanem serca jest radość" Terry Pratchett R.I.P.
"errare humanum est" - i nie zapominajcie o tym.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
dlatego nie obejrzałem ani jednej części i nawet nie zamierzam
- Alexandretta
- Współpraca GL
- Posty: 613
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Kontakt:
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Pierwszy Hobbit nie był zły, drugiego jeszcze nie oglądałam, ale do 3 podchodzić nawet nie będę.
Ace Ventura: Psi Detektyw (Ace Ventura: Pet Detective)
Ten film po 20(!) latach nadal bawi. Fakt, że humor może nie jest najwyższych lotów... Ale myślę że warto sobie przypomnieć wyczyny Carreya, bo jako dzieciaki/młodzież paru scen można było nie zrozumieć. Na weekendowe nicnierobienie w sam raz. Scena w psychiatryku wymiata.
6,5/10
Ace Ventura: Zew natury (Ace Ventura: When nature calls)
Jest słabiej niż w Psim Detektywie. Ace jest za bardzo... zwariowany. W poprzedniej części było to jakoś inaczej przekazane, lepiej. Jest kilka niezłych scen, ale jeśli macie do wyboru obejrzeć Detektywa albo Zew natury - wybierzcie to pierwsze.
4/10
Ace Ventura: Psi Detektyw (Ace Ventura: Pet Detective)
Ten film po 20(!) latach nadal bawi. Fakt, że humor może nie jest najwyższych lotów... Ale myślę że warto sobie przypomnieć wyczyny Carreya, bo jako dzieciaki/młodzież paru scen można było nie zrozumieć. Na weekendowe nicnierobienie w sam raz. Scena w psychiatryku wymiata.
6,5/10
Ace Ventura: Zew natury (Ace Ventura: When nature calls)
Jest słabiej niż w Psim Detektywie. Ace jest za bardzo... zwariowany. W poprzedniej części było to jakoś inaczej przekazane, lepiej. Jest kilka niezłych scen, ale jeśli macie do wyboru obejrzeć Detektywa albo Zew natury - wybierzcie to pierwsze.
4/10
"Żal, że sie coś zrobiło, przemija z czasem. Żal, że się czegoś nie zrobiło, nie przemija nigdy."
Na Pograniczu
Na Pograniczu
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Psi detektyw wymiata po całości. Dwójka jest za bardzo kloaczna momentami ale na jedynce pokładałem się ze śmiechu i nadal lubię sobie przypomnieć. Uwielbiam moment jak Ace demonstruje dźwiękoszczelność drzwi balkonowych.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Jesteś niesamowitycns pisze:dlatego nie obejrzałem ani jednej części i nawet nie zamierzam
Myślałem po cichu, że tylko ja dostrzegam, iż DaeL jest największym kretynem tego forum, ale wasze posty napawają mnie wiarą w tych smutnych czasach
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ok przyznam się, obejrzałem chyba pół godziny pierwszej części. Potem stwierdziłem, że nie ma sensu marnować na to czasu...
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Bardzo dobra decyzja. Nic nie straciłeś, a mogłeś. M. in. kupę czasu i szacunek do Jacksona.cns pisze:Ok przyznam się, obejrzałem chyba pół godziny pierwszej części. Potem stwierdziłem, że nie ma sensu marnować na to czasu...
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
No szacunek to straciłem już przez tą decyzje o aż 3ch filmach.
- Matthias[Wlkp]
- purpurowy
- Posty: 7478
- Rejestracja: 17 czerwca 2014, o 15:58
- Lokalizacja: Swarożycu! Rządź!
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Najlepszy ojciec świata (ang. World's Greatest Dad)
Jest to jeden z tych filmów, których akcję można bardzo łatwo przewidzieć, zwłaszcza jeśli się przeczytało streszczenie, czy obejrzało trailer:
1. Główny Bohater (GB) ma jakieś problemy.
2. GB przydarza się coś okropnego
3. GB robi coś głupiego
4. Życie GB się wywraca do góry nogami
Jak dla mnie cała historia jest dosyć banalna, ale bardzo fajnie opowiedziana. W pewnym momencie miałem wrażenie, że film jest bardziej o tych wszystkich postaciach drugoplanowych - jak zmienia się ich punkt widzenia się zmienia i ich życie, w zależności od tego, jak patrzą na tą samą osobę za życia, po śmierci i po fałszywej notatce i dzienniku wyprodukowanym przez jego ojca.
Temat ogólnie wydaje się ciężki, ale podany w lekki, strawny sposób. Bardzo dobry film na wieczór po całym dniu pracy .
6/10
Jest to jeden z tych filmów, których akcję można bardzo łatwo przewidzieć, zwłaszcza jeśli się przeczytało streszczenie, czy obejrzało trailer:
1. Główny Bohater (GB) ma jakieś problemy.
2. GB przydarza się coś okropnego
3. GB robi coś głupiego
4. Życie GB się wywraca do góry nogami
Spoiler:
Temat ogólnie wydaje się ciężki, ale podany w lekki, strawny sposób. Bardzo dobry film na wieczór po całym dniu pracy .
6/10
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Zanim zasnę (Before I Go to Sleep)
Ciekawy, kameralny thriller w doborowej obsadzie. Ekranizacja powieści, o czym wspominam, bo większość filmów z intrygującą historią ma swój rodowód w książce. Nicole Kidman gra damulkę, która po ciężkim wypadku cierpi na amnezję. Działa to tak, że każdego kolejnego dnia budzi się jako "czysta kartka". Jej dom oblepiony jest wskazówkami, żółtymi karteczkami, zdjęciami. Jej mąż codziennie rano przedstawia się jej, recytuje historię jej życia, robi śniadanie, daje buziaka w czółko i idzie do pracy. A ona w tym czasie odbiera tajemniczy telefon, w którym męski głos każe jej iść do garderoby i z pudełka na buty wyjąć kamerę, na której nagrywa swoje "wspomnienia" z poprzednich dni. W filmie gra dosłownie czterech czy pięciu aktorów, akcja jest nieśpieszna, klimat dość gęsty a całość jest na tyle krótka (niespełna 1.5 godziny), że nie mamy czasu roztrząsać ewentualnych niedociągnięć scenariusza. Jako bonus szczupła dupka Nicole (no chyba, że to była dublerka ale to byłoby świństwo). Mimo, że całość jest trochę takim "Memento" dla ubogich to mimo wszystko oglądało mi się to przyjemnie. Film trochę w starym stylu, oparty na pomyśle i klimacie. 7/10
Ciekawy, kameralny thriller w doborowej obsadzie. Ekranizacja powieści, o czym wspominam, bo większość filmów z intrygującą historią ma swój rodowód w książce. Nicole Kidman gra damulkę, która po ciężkim wypadku cierpi na amnezję. Działa to tak, że każdego kolejnego dnia budzi się jako "czysta kartka". Jej dom oblepiony jest wskazówkami, żółtymi karteczkami, zdjęciami. Jej mąż codziennie rano przedstawia się jej, recytuje historię jej życia, robi śniadanie, daje buziaka w czółko i idzie do pracy. A ona w tym czasie odbiera tajemniczy telefon, w którym męski głos każe jej iść do garderoby i z pudełka na buty wyjąć kamerę, na której nagrywa swoje "wspomnienia" z poprzednich dni. W filmie gra dosłownie czterech czy pięciu aktorów, akcja jest nieśpieszna, klimat dość gęsty a całość jest na tyle krótka (niespełna 1.5 godziny), że nie mamy czasu roztrząsać ewentualnych niedociągnięć scenariusza. Jako bonus szczupła dupka Nicole (no chyba, że to była dublerka ale to byłoby świństwo). Mimo, że całość jest trochę takim "Memento" dla ubogich to mimo wszystko oglądało mi się to przyjemnie. Film trochę w starym stylu, oparty na pomyśle i klimacie. 7/10
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Birdman
Wreszcie nadrobiony. Przejrzałam teraz wcześniejsze recenzje z forum i zawahałam się na chwilę, czy w ogóle coś pisać, bo mogę się całkowicie zgodzić z opinią Pquelima. Ale uznałam, że trzeba do ratingu dorzucić jeszcze jedną nieco niższą ocenę, żeby "Birdman" nie wisiał tak wysoko.
Film jest intrygujący, owszem, aktorsko błyskotliwy, a miejscami wręcz znakomity. Keatonowi naprawdę należał się za to Oscar, statuetka dla tego kolesia od Hawkinga to jakaś pomyłka. Nawet Emma Stone, pomimo okropnie wyłupiastych oczu, jest lepsza niż zwykle, a Norton, chociaż gra bardzo irytującą postać, stanowi znakomitą przeciwwagę dla zmęczonego życiem i swoją karierą Riggana (Keaton). Do tego innowacyjna realizacja zdjęć i montażu.
Ale. Poza tym "Birdman" jest hollywoodzką wydmuszką udającą głębokie dzieło, dokładnie jak inny film z ptasią metaforą, "Czarny łabędź". Jego przekaz jest banalny, wizualna metaforyka i mrugnięcia okiem do widza - nachalne, żeby na pewno nikomu nie umknęło, o co w tym wszystkim chodzi. Znaczy o konflikt sztuki i popularności, a dalej też - tradycji i nowoczesności, blablabla. Zakończenie nie wnosi do filmu nic, mogło rzucić jakieś określone światło na postać Riggana i jego wewnętrzną walkę, a wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie.
Tak naprawdę film ratuje głównie aktorstwo. I co niektóre momenty komediowe. W każdym razie nie dziwi mnie ani trochę, że Hollywood nagrodziło Oscarem obraz o hollywoodzkiej problematyce. Możliwe nawet, że zasłużenie, chociaż po obejrzeniu niemal wszystkich nominowanych w tym roku filmów, sama obstawiałabym raczej "Whiplash". Równie solidny aktorsko, może trochę bardziej tradycyjny i o mniej dopieszczonym scenariuszu, ale za to dużo bardziej prawdziwy i szczery. I z lepszymi wstawkami na perkusji.
6/10
Wreszcie nadrobiony. Przejrzałam teraz wcześniejsze recenzje z forum i zawahałam się na chwilę, czy w ogóle coś pisać, bo mogę się całkowicie zgodzić z opinią Pquelima. Ale uznałam, że trzeba do ratingu dorzucić jeszcze jedną nieco niższą ocenę, żeby "Birdman" nie wisiał tak wysoko.
Film jest intrygujący, owszem, aktorsko błyskotliwy, a miejscami wręcz znakomity. Keatonowi naprawdę należał się za to Oscar, statuetka dla tego kolesia od Hawkinga to jakaś pomyłka. Nawet Emma Stone, pomimo okropnie wyłupiastych oczu, jest lepsza niż zwykle, a Norton, chociaż gra bardzo irytującą postać, stanowi znakomitą przeciwwagę dla zmęczonego życiem i swoją karierą Riggana (Keaton). Do tego innowacyjna realizacja zdjęć i montażu.
Ale. Poza tym "Birdman" jest hollywoodzką wydmuszką udającą głębokie dzieło, dokładnie jak inny film z ptasią metaforą, "Czarny łabędź". Jego przekaz jest banalny, wizualna metaforyka i mrugnięcia okiem do widza - nachalne, żeby na pewno nikomu nie umknęło, o co w tym wszystkim chodzi. Znaczy o konflikt sztuki i popularności, a dalej też - tradycji i nowoczesności, blablabla. Zakończenie nie wnosi do filmu nic, mogło rzucić jakieś określone światło na postać Riggana i jego wewnętrzną walkę, a wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie.
Tak naprawdę film ratuje głównie aktorstwo. I co niektóre momenty komediowe. W każdym razie nie dziwi mnie ani trochę, że Hollywood nagrodziło Oscarem obraz o hollywoodzkiej problematyce. Możliwe nawet, że zasłużenie, chociaż po obejrzeniu niemal wszystkich nominowanych w tym roku filmów, sama obstawiałabym raczej "Whiplash". Równie solidny aktorsko, może trochę bardziej tradycyjny i o mniej dopieszczonym scenariuszu, ale za to dużo bardziej prawdziwy i szczery. I z lepszymi wstawkami na perkusji.
6/10
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie znacie się.
Gra tajemnic (The Immitation Game)
Ludzie, którzy doszukują się w tym filmie gejowskiej propagandy i psioczą, że Turing nie był Polakiem, powinni po pierwsze uderzyć się mocno w czoło, a po drugie trochę się douczyć z historii. Polecam poczytać o łamaniu Enigmy, a potem narzekać, że o Polakach są tylko trzy zdania w filmie.
Film wygląda trochę jak Piękny umysł 2. Fajni aktorzy, podkolorowana historia, niezły scenariusz, z akcją dziejącą się na przestrzeli lat, do tego sporo zabawnych dialogów. Fajnie się to oglądało, chociaż jedno trzeba wiedzieć: to jest sztampowa hollywoodzka produkcja skrojona pod Oscary. Wyobcowany geniusz, dziwak - jest. Ładna towarzyszka, która jako jedyna rozumie bohatera - jest. Plumpająca, ładna muzyka - jest. Dramatyczne wydarzenia w tle - są. Pięknie oddane realia epoki w postaci kostiumów, dekoracji i rekwizytów - są. Zły człowiek, rzucający bohaterowi kłody pod nogi - jest. Smutne zakończenie - jest. I tak dalej... Jeśli więc oczekujecie wybitnego filmu, szukajcie gdzie indziej (Birdman! ). Gra tajemnic to rzemieślnicza robota na wysokim poziomie, która niczym nie zaskakuje ale też nigdzie nie zawodzi.
8/10
Gra tajemnic (The Immitation Game)
Ludzie, którzy doszukują się w tym filmie gejowskiej propagandy i psioczą, że Turing nie był Polakiem, powinni po pierwsze uderzyć się mocno w czoło, a po drugie trochę się douczyć z historii. Polecam poczytać o łamaniu Enigmy, a potem narzekać, że o Polakach są tylko trzy zdania w filmie.
Film wygląda trochę jak Piękny umysł 2. Fajni aktorzy, podkolorowana historia, niezły scenariusz, z akcją dziejącą się na przestrzeli lat, do tego sporo zabawnych dialogów. Fajnie się to oglądało, chociaż jedno trzeba wiedzieć: to jest sztampowa hollywoodzka produkcja skrojona pod Oscary. Wyobcowany geniusz, dziwak - jest. Ładna towarzyszka, która jako jedyna rozumie bohatera - jest. Plumpająca, ładna muzyka - jest. Dramatyczne wydarzenia w tle - są. Pięknie oddane realia epoki w postaci kostiumów, dekoracji i rekwizytów - są. Zły człowiek, rzucający bohaterowi kłody pod nogi - jest. Smutne zakończenie - jest. I tak dalej... Jeśli więc oczekujecie wybitnego filmu, szukajcie gdzie indziej (Birdman! ). Gra tajemnic to rzemieślnicza robota na wysokim poziomie, która niczym nie zaskakuje ale też nigdzie nie zawodzi.
8/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
dobra, to lecę ze swoim zdaniem:
Gra Tajeminc (The Immitation Game)
Sherlock Holmes stoi przed ścianą zbudowaną z korbek, zębatek, przełączników i kabli. Ściana nazywa się Christopher, tak jak utracona szkolna miłość głównego bohatera. Na drugim planie stoją i patrzą w tę ścianę zegarków bohaterowie drugoplanowi, z których jeden jest sowieckim szpiegiem, jeden jest kompletnie bezjajeczny, a jeden całkiem przystojny. Stoją i patrzą, dźwięki w tle sugerują budujące napięcie. Wykrzywiony grymas Sherlocka również. W pewnym momencie rozbrzmiewa dzwonek, przypominający alarm pożarowy w szkole i grymas na twarzy Sherlocka poszerza się znacznie, demonstrując rozgoryczenie i żal. Ściana dalej się kręci, ale już nikt na nią nie patrzy. Widz zastanawia się kiedy w końcu ściana uszcześliwi patrzących i w jaki sposób to nastąpi - bo że nastapi, widz nie ma wątpiwości. Wszak przeczytał coś wcześniej i wie, że film dotyczy człowieka, który przy pomocy tej ściany ma w końcu rozszyfrować Enigmę.
Teraz jeszcze perspektywa polskiego widza: polski widz patrzy na ścianę, na bohaterów i grymas Sherlocka. I jest coraz bardziej wkurwiony, bo całe to patrzenie zupełnie mija się z prawda historyczną. Enigmę i multum informacji dotyczących złamania jej ulepszanych przez nazistów wersji rozpracowywali i dostarczyli polscy matematycy Marian Rojewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. I to, kutwa, trzeba powiedzieć w produkcji potencjalnie traktującej o temacie, oznaczonej jako "true story", której zakończenie nie pozostawia wątpliwości, że złamanie kodu przyspieszyło koniec wojny. Natomiast w filmie, o wkładzie rodaków polskiego widza wspomniano dwukrotnie, w postaci krótkich wtrąceń gdzieś między mniej ważnymi fragmentami scenariusza. Całą, nienależną mu do końca śmietankę spija wykrzywiony Sherlock, co potwierdzone zostaje również informacjami zamykającymi film. W związku z tym polski widz, o ile nie jest zacietrzewionym i obrażalskim widzem, zaczyna doszukiwać się innej treści oglądanej produkcji - wszak "brytyjską" wersję historii o Enigmie opowiadono już chociazby w filmie "Enigma" i generalnie przez dziesiątki lat po wojnie. W związku z tym, polski widz dostrzega wątek homoseksualny, jako potencjalnie wiodący. Argumentem za tym przemawijaącym jest scentralizowanie uwagi na postaci głównego bohatera, który jednak nie jest przedstawiany z perspektywy swoich genialnych zdolności naukowych - raczej jako portret psychologiczny. Ostatnie minuty filmu również bardzo silnie uwypuklają wątek jego problemów, a powracające retrospekcje opowiadają właściwie jedną, jasną historię. Trzeba przyznać że banalną i niespecjalnie porywającą. Pełni obrazu dopełnia jedna z ostatnich przemów Sherlocka, żywcem wyjęta z podręcznika dla emancypantów i zwolenników równouprawnienia. Polskiemu widzowi, kiedy przechodzi już wkurwienie na historiograficzne milczenie, robi się całkiem smutno z powodu niesprawiedliwości, z jaką spotkał się bohater wojenny.
Elementy, które połączą obie perspektywy podczas seansu to nuda i senność. W filmie, poza patrzeniem w Christophera i średnio zajmującymi dialogami pomiędzy bohaterami, nie dzieje się zupełnie nic. Nawet nie, że nic wartego uwagi - po prostu niewiele. Ot, stoją patrzą, tamci chcą zamknać projekt, jednak nie -> dalej stoją patrza. Jak już wypatrzyli, to dalej stoją, tym razem rozmawiają. Żadnego napięcia, żadnego kierowania emocjami (nie licząc lichej próby z dzieciństwem - kalki, którą każdy widział w dowolnych konfiguracjach). Keira Knightley gra w tym filmie rolę ciekawą, ale nie wyróżnia się niczym specjalnym. Bennedict Cummbercatch wypadł bardzo wiarygonie i właściwie dla niego chce się to oglądać, chociaż i tak musiałem rozdzielić seans na dwa podejścia - za pierwszym razem zwyczajnie zasnąłem w połowie. Rzadko mi się to zdarza, nawet na kompletnych gniotach z Seagalem w TV, dlatego nie jestem w stanie wysoko ocenić tej produkcji. Ot, film o genialnym matematyku-homoseksualiście, który miał w życiu bardzo ciężko. Nie wszystko trzyma się w nim kupy (no, chyba że serio dopiero po roku wpadli na motyw z Heil Hitler, ale mnie już w "Kaczorze Donaldzie" nauczyli że to są podstawy deszyfrowania), a wątek historyczny potraktowano po macoszemu. Brakuje szczegółów całej operacji, jeżeli miało to być o łamaniu Enigmy - to wygląda na to, że Turing złamał ją rzucając papierkami i patrząc w ścianę.
Do tego nuda i brak wiodącego tematu. Osobiście uważam, że wątek homoseksualny został potraktowany najszerzej, ponieważ jako jedyny przewija się niemal od początku do końca filmu.
Dla mnie - zmuła, polecał nie będe.
5/10
Snajper (American Sniper)
Bradley Cooper wyglądą jak niedźwiedź! Taki był chudziutki jeszcze rok temu, a teraz? Napompowany, z zupełnie zmienioną twarzą, rewelacyjna robota jeśli chodzi o upodobnianie się do protagonisty. Tyle, że ja zwolennikiem takiej "zabawy z organizmem" nigdy nie byłem, przykładów nie będę wymieniał. Uważam, że nominację mógł dostać, bo gra całkiem przyzwoicie i realistycznie, widać że wczuł się w rolę Chrisa Kyle'a, o którym tyle co wiedziałem, tyle własnie spodziewałem się zobaczyć na ekranie.
Sam film zgodnie z moimi przewidywaniami (powodowanymi opiniami z innych źródeł) jest przyzwoitym dziełem Eastwooda, na pewno nie należy do jego top10. Patetyzm i amerykański idealizm biją po oczach, chociaż trochę mniej niż książka Kyle'a. Bardzo dobrze skręcone fragmenty z akcji - "praca" snajpera pokazana w bardzo wiarygodny sposób, do tego trzymająca w napięciu. Również hsitoryczny strzał z niemal dwóch kilometrów - zgodnie z informacjami i opisem, które znałem już wcześniej. Trudno dosuzkać się większych wad w tym filmie, ewidentnie widać rolę jaką miał spełniać - pokrzepienie amerykańskich serc + łyżka dziegciu dopisana przez prozę życia. Nie była to rewelacja, ale na tle wielu przeciętnych produkcji, którymi zeszły rok obrodził - wypada raczej chwalić, niż ganić. Porządne kino.
7/10
Gra Tajeminc (The Immitation Game)
Sherlock Holmes stoi przed ścianą zbudowaną z korbek, zębatek, przełączników i kabli. Ściana nazywa się Christopher, tak jak utracona szkolna miłość głównego bohatera. Na drugim planie stoją i patrzą w tę ścianę zegarków bohaterowie drugoplanowi, z których jeden jest sowieckim szpiegiem, jeden jest kompletnie bezjajeczny, a jeden całkiem przystojny. Stoją i patrzą, dźwięki w tle sugerują budujące napięcie. Wykrzywiony grymas Sherlocka również. W pewnym momencie rozbrzmiewa dzwonek, przypominający alarm pożarowy w szkole i grymas na twarzy Sherlocka poszerza się znacznie, demonstrując rozgoryczenie i żal. Ściana dalej się kręci, ale już nikt na nią nie patrzy. Widz zastanawia się kiedy w końcu ściana uszcześliwi patrzących i w jaki sposób to nastąpi - bo że nastapi, widz nie ma wątpiwości. Wszak przeczytał coś wcześniej i wie, że film dotyczy człowieka, który przy pomocy tej ściany ma w końcu rozszyfrować Enigmę.
Teraz jeszcze perspektywa polskiego widza: polski widz patrzy na ścianę, na bohaterów i grymas Sherlocka. I jest coraz bardziej wkurwiony, bo całe to patrzenie zupełnie mija się z prawda historyczną. Enigmę i multum informacji dotyczących złamania jej ulepszanych przez nazistów wersji rozpracowywali i dostarczyli polscy matematycy Marian Rojewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. I to, kutwa, trzeba powiedzieć w produkcji potencjalnie traktującej o temacie, oznaczonej jako "true story", której zakończenie nie pozostawia wątpliwości, że złamanie kodu przyspieszyło koniec wojny. Natomiast w filmie, o wkładzie rodaków polskiego widza wspomniano dwukrotnie, w postaci krótkich wtrąceń gdzieś między mniej ważnymi fragmentami scenariusza. Całą, nienależną mu do końca śmietankę spija wykrzywiony Sherlock, co potwierdzone zostaje również informacjami zamykającymi film. W związku z tym polski widz, o ile nie jest zacietrzewionym i obrażalskim widzem, zaczyna doszukiwać się innej treści oglądanej produkcji - wszak "brytyjską" wersję historii o Enigmie opowiadono już chociazby w filmie "Enigma" i generalnie przez dziesiątki lat po wojnie. W związku z tym, polski widz dostrzega wątek homoseksualny, jako potencjalnie wiodący. Argumentem za tym przemawijaącym jest scentralizowanie uwagi na postaci głównego bohatera, który jednak nie jest przedstawiany z perspektywy swoich genialnych zdolności naukowych - raczej jako portret psychologiczny. Ostatnie minuty filmu również bardzo silnie uwypuklają wątek jego problemów, a powracające retrospekcje opowiadają właściwie jedną, jasną historię. Trzeba przyznać że banalną i niespecjalnie porywającą. Pełni obrazu dopełnia jedna z ostatnich przemów Sherlocka, żywcem wyjęta z podręcznika dla emancypantów i zwolenników równouprawnienia. Polskiemu widzowi, kiedy przechodzi już wkurwienie na historiograficzne milczenie, robi się całkiem smutno z powodu niesprawiedliwości, z jaką spotkał się bohater wojenny.
Elementy, które połączą obie perspektywy podczas seansu to nuda i senność. W filmie, poza patrzeniem w Christophera i średnio zajmującymi dialogami pomiędzy bohaterami, nie dzieje się zupełnie nic. Nawet nie, że nic wartego uwagi - po prostu niewiele. Ot, stoją patrzą, tamci chcą zamknać projekt, jednak nie -> dalej stoją patrza. Jak już wypatrzyli, to dalej stoją, tym razem rozmawiają. Żadnego napięcia, żadnego kierowania emocjami (nie licząc lichej próby z dzieciństwem - kalki, którą każdy widział w dowolnych konfiguracjach). Keira Knightley gra w tym filmie rolę ciekawą, ale nie wyróżnia się niczym specjalnym. Bennedict Cummbercatch wypadł bardzo wiarygonie i właściwie dla niego chce się to oglądać, chociaż i tak musiałem rozdzielić seans na dwa podejścia - za pierwszym razem zwyczajnie zasnąłem w połowie. Rzadko mi się to zdarza, nawet na kompletnych gniotach z Seagalem w TV, dlatego nie jestem w stanie wysoko ocenić tej produkcji. Ot, film o genialnym matematyku-homoseksualiście, który miał w życiu bardzo ciężko. Nie wszystko trzyma się w nim kupy (no, chyba że serio dopiero po roku wpadli na motyw z Heil Hitler, ale mnie już w "Kaczorze Donaldzie" nauczyli że to są podstawy deszyfrowania), a wątek historyczny potraktowano po macoszemu. Brakuje szczegółów całej operacji, jeżeli miało to być o łamaniu Enigmy - to wygląda na to, że Turing złamał ją rzucając papierkami i patrząc w ścianę.
Do tego nuda i brak wiodącego tematu. Osobiście uważam, że wątek homoseksualny został potraktowany najszerzej, ponieważ jako jedyny przewija się niemal od początku do końca filmu.
Dla mnie - zmuła, polecał nie będe.
5/10
Snajper (American Sniper)
Bradley Cooper wyglądą jak niedźwiedź! Taki był chudziutki jeszcze rok temu, a teraz? Napompowany, z zupełnie zmienioną twarzą, rewelacyjna robota jeśli chodzi o upodobnianie się do protagonisty. Tyle, że ja zwolennikiem takiej "zabawy z organizmem" nigdy nie byłem, przykładów nie będę wymieniał. Uważam, że nominację mógł dostać, bo gra całkiem przyzwoicie i realistycznie, widać że wczuł się w rolę Chrisa Kyle'a, o którym tyle co wiedziałem, tyle własnie spodziewałem się zobaczyć na ekranie.
Sam film zgodnie z moimi przewidywaniami (powodowanymi opiniami z innych źródeł) jest przyzwoitym dziełem Eastwooda, na pewno nie należy do jego top10. Patetyzm i amerykański idealizm biją po oczach, chociaż trochę mniej niż książka Kyle'a. Bardzo dobrze skręcone fragmenty z akcji - "praca" snajpera pokazana w bardzo wiarygodny sposób, do tego trzymająca w napięciu. Również hsitoryczny strzał z niemal dwóch kilometrów - zgodnie z informacjami i opisem, które znałem już wcześniej. Trudno dosuzkać się większych wad w tym filmie, ewidentnie widać rolę jaką miał spełniać - pokrzepienie amerykańskich serc + łyżka dziegciu dopisana przez prozę życia. Nie była to rewelacja, ale na tle wielu przeciętnych produkcji, którymi zeszły rok obrodził - wypada raczej chwalić, niż ganić. Porządne kino.
7/10
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
- PIOTROSLAV
- Parmezan
- Posty: 3898
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 12:06
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Bez reguł (Unthinkable)
Samuel L. Jackson i Trinity z Matrixa przesłuchują terrorystę. W sumie niewiele można napisać żeby nie spoilować. Film jest hmm... traktuje o dwóch podejściach do przesłuchiwania jeńców. Zadaje pytanie: jak daleko można się posunąć, by uratować życie innych.
Szczerze mówiąc nie potrafię powiedzieć nic więcej. Cały czas zastanawiam się nad tym co ten film opisuje, szczególnie, że zakończenie filmu nie daje żadnej odpowiedzi. Odpowiedź musimy znaleźć sami.
Bardzo dobrze prowadzona akcja. Trzyma w napięciu cały czas. O muzyce nie potrafię nic powiedzieć - zatem albo jej nie było, albo była idealnie pasująca. Bardzo przyzwoite dzieło.
9/10
Samuel L. Jackson i Trinity z Matrixa przesłuchują terrorystę. W sumie niewiele można napisać żeby nie spoilować. Film jest hmm... traktuje o dwóch podejściach do przesłuchiwania jeńców. Zadaje pytanie: jak daleko można się posunąć, by uratować życie innych.
Szczerze mówiąc nie potrafię powiedzieć nic więcej. Cały czas zastanawiam się nad tym co ten film opisuje, szczególnie, że zakończenie filmu nie daje żadnej odpowiedzi. Odpowiedź musimy znaleźć sami.
Bardzo dobrze prowadzona akcja. Trzyma w napięciu cały czas. O muzyce nie potrafię nic powiedzieć - zatem albo jej nie było, albo była idealnie pasująca. Bardzo przyzwoite dzieło.
9/10
"Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić?"
Zarejestrowany: 8/10/2001
Zarejestrowany: 8/10/2001
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6418
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Piotro, na boga, ile razy można prosić - Tytuł polski (Tytuł oryginalny)
Tytuł polski czyli ten pod jakim film był dystrybuowany w Polsce zawsze można sprawdzić chociażby na filmwebie.
A ponieważ się wam nie chce to np. ten właśnie film jest w bazie dwa razy.
Za karę napiszesz 100 razy "Rzymianie do domu".
Tytuł polski czyli ten pod jakim film był dystrybuowany w Polsce zawsze można sprawdzić chociażby na filmwebie.
A ponieważ się wam nie chce to np. ten właśnie film jest w bazie dwa razy.
Za karę napiszesz 100 razy "Rzymianie do domu".
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- PIOTROSLAV
- Parmezan
- Posty: 3898
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 12:06
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Bardzo dobrze - to dobry film, więc nawet i trzy razy może być w bazieVoo pisze: A ponieważ się wam nie chce to np. ten właśnie film jest w bazie dwa razy.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
Rzymianie do domu.
"Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić?"
Zarejestrowany: 8/10/2001
Zarejestrowany: 8/10/2001
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ej, a dlaczego nie ma mojej recenzji Unthinkable? Pisałem na 100%. A film jest dwa razy, bo jak Rzułw pisał swoją reckę, nie było jeszcze polskiego tytułu.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
chwila... ja też oglądałem ten film i mojej recenzji nie ma.
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
w sumie to mną się nie przejmujcie, bo możliwe że w ogóle jej nie napisałem
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Gwiazd naszych wina (The Fault in Our Stars)
Naczytałem się trochę o tym filmie, że smutny i wzruszający, że o nastolatkach, żyjących z widmem śmierci, że och ach. Obejrzałem i w sumie sam nie wiem czemu mi się podobało. Film można uznać za skrajnie pretensjonalne, używające najtańszych ogranych trików do wyciśnięcia z widza mnóstwa łez romansidło dla nastolatków. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś tak go odebrał. Nie zdziwiłoby mnie też narzekanie na aktorstwo, czy płaskie postacie. Można tak ten film odebrać. Można na nim pewnie usnąć z nudów, a mimo to ponad dwie godziny minęły mi bardzo szybko. Chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę ze sztuczek, które zastosowali scenarzyści żeby mną poruszyć, dałem się poruszyć. Aktorzy chociaż nie porwali mnie swoją grą, to jednak stworzyli naprawdę świetne postacie, które czasem irytują, a kiedy indziej aż chce się je przytulić. Dziwny to film. Babski bym powiedział. Z jednej strony przeraźliwie smutny i dołujący, z drugiej bardzo optymistyczny i ciepły. Czułem się podczas seansu jakbym czytał dobrze znaną i bardzo lubianą książkę. Jakbym spotkał dobrych znajomych. Dobry film, warto obejrzeć.
7/10
Nocna randka (Date Night)
Małżeństwo z solidnym stażem co tydzień wychodzi na miasto zjeść wspólnie kolację. Pewnego dnia trafiają do centrum Nowego Jorku i przez przypadek wplątują się w kryminalną intrygę. Dalej jest już tylko idiotyczna komedia ze Stevem Carellem i trochę ze wstydem muszę przyznać, że nawet mi się podobało. Nie jest to może film tak zabawny jak 40 letni prawiczek ani tak sympatyczny i porządnie zrobiony, jak Crazy, Stupid Love ale nie byłem zażenowany a parę razy pośmiałem się całkiem solidnie. Duża w tym zasługa świetnej obsady, bo na drugim planie można zobaczyć Milę Kunis, Marka Wahlberga, Williama Fichtnera, Marka Ruffalo, Raya Liottę, czy Jamesa Franco. Do kotleta nawet się to nadawało chociaż fajerwerków nie stwierdzono.
5/10
Naczytałem się trochę o tym filmie, że smutny i wzruszający, że o nastolatkach, żyjących z widmem śmierci, że och ach. Obejrzałem i w sumie sam nie wiem czemu mi się podobało. Film można uznać za skrajnie pretensjonalne, używające najtańszych ogranych trików do wyciśnięcia z widza mnóstwa łez romansidło dla nastolatków. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś tak go odebrał. Nie zdziwiłoby mnie też narzekanie na aktorstwo, czy płaskie postacie. Można tak ten film odebrać. Można na nim pewnie usnąć z nudów, a mimo to ponad dwie godziny minęły mi bardzo szybko. Chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę ze sztuczek, które zastosowali scenarzyści żeby mną poruszyć, dałem się poruszyć. Aktorzy chociaż nie porwali mnie swoją grą, to jednak stworzyli naprawdę świetne postacie, które czasem irytują, a kiedy indziej aż chce się je przytulić. Dziwny to film. Babski bym powiedział. Z jednej strony przeraźliwie smutny i dołujący, z drugiej bardzo optymistyczny i ciepły. Czułem się podczas seansu jakbym czytał dobrze znaną i bardzo lubianą książkę. Jakbym spotkał dobrych znajomych. Dobry film, warto obejrzeć.
7/10
Nocna randka (Date Night)
Małżeństwo z solidnym stażem co tydzień wychodzi na miasto zjeść wspólnie kolację. Pewnego dnia trafiają do centrum Nowego Jorku i przez przypadek wplątują się w kryminalną intrygę. Dalej jest już tylko idiotyczna komedia ze Stevem Carellem i trochę ze wstydem muszę przyznać, że nawet mi się podobało. Nie jest to może film tak zabawny jak 40 letni prawiczek ani tak sympatyczny i porządnie zrobiony, jak Crazy, Stupid Love ale nie byłem zażenowany a parę razy pośmiałem się całkiem solidnie. Duża w tym zasługa świetnej obsady, bo na drugim planie można zobaczyć Milę Kunis, Marka Wahlberga, Williama Fichtnera, Marka Ruffalo, Raya Liottę, czy Jamesa Franco. Do kotleta nawet się to nadawało chociaż fajerwerków nie stwierdzono.
5/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Wielka Szóstka (Big Hero 6) - Takie animacje mogą produkować w Holywood taśmowo. Nie czytałem wcześniej o Wielkiej szóstce, nie oglądałem zwiastunów, nie wiedziałem czego się spodziewać. Dostałem rewelacyjny klimat, świetną historię i bohaterów z krwi i kości.
Hiro to nadzwyczajnie zdolny nastolatek, który marnuje swój potencjał tworząc roboty biorące udział w nielegalnych walkach. Starszy brat Tadashi – namawia go na wykorzystanie talentu do bardziej pożytecznych celów. Plan dostania się na Uniwersytet najpierw idzie sprawnie, ale nagle… nie będę pisał co dalej. Ciężko napisać cokolwiek nie spojlerując. W każdym razie pojawia się złoczyńca, z którym Hiro musi zmierzyć się w śmiertelnie niebezpiecznej rozgrywce. Pomagają mu w tym przyjaciele i najlepszy element Big hero 6: robot medyczny Baymax, zaprojektowany przez Tadashiego.
Nie da się obejrzeć Szóstki obojętnie. Mimo, że wszystkie fabularne niespodzianki dość łatwo przewidzieć – oglądałem film siedząc na skraju krzesła. Nie można nie kibicować Hiro i jego ekipie, nie można nie zakochać się w szczerym i oddanym Baymaxie. Niesamowite jest ile życia i głębi można tchnąć w postać, która jest robotem. W dodatku praktycznie pozbawionym mimiki.
Po stokroć polecam! Film jest absolutnie dla każdego i w dowolnym wieku. Jest z czego się pośmiać, jest czym się wzruszyć. W moim odczuciu wygrywa z Jak wytresować smoka 2 z produkcji a.d. 2014. Oczywiście korony nie odbierze jedynemu słusznemu królowi tegoż roku – Lego The Movie, ale to po prostu inna kategoria wagowa. Oskar w pełni zasłużony, zakładając, że klocków nawet nie nominowano. 8/10
http://zabimokiem.pl/wielki-kochany-przytulas/
Hiro to nadzwyczajnie zdolny nastolatek, który marnuje swój potencjał tworząc roboty biorące udział w nielegalnych walkach. Starszy brat Tadashi – namawia go na wykorzystanie talentu do bardziej pożytecznych celów. Plan dostania się na Uniwersytet najpierw idzie sprawnie, ale nagle… nie będę pisał co dalej. Ciężko napisać cokolwiek nie spojlerując. W każdym razie pojawia się złoczyńca, z którym Hiro musi zmierzyć się w śmiertelnie niebezpiecznej rozgrywce. Pomagają mu w tym przyjaciele i najlepszy element Big hero 6: robot medyczny Baymax, zaprojektowany przez Tadashiego.
Nie da się obejrzeć Szóstki obojętnie. Mimo, że wszystkie fabularne niespodzianki dość łatwo przewidzieć – oglądałem film siedząc na skraju krzesła. Nie można nie kibicować Hiro i jego ekipie, nie można nie zakochać się w szczerym i oddanym Baymaxie. Niesamowite jest ile życia i głębi można tchnąć w postać, która jest robotem. W dodatku praktycznie pozbawionym mimiki.
Po stokroć polecam! Film jest absolutnie dla każdego i w dowolnym wieku. Jest z czego się pośmiać, jest czym się wzruszyć. W moim odczuciu wygrywa z Jak wytresować smoka 2 z produkcji a.d. 2014. Oczywiście korony nie odbierze jedynemu słusznemu królowi tegoż roku – Lego The Movie, ale to po prostu inna kategoria wagowa. Oskar w pełni zasłużony, zakładając, że klocków nawet nie nominowano. 8/10
http://zabimokiem.pl/wielki-kochany-przytulas/
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Megapyton kontra gatoroid (Mega Python vs. Gatoroid)
Wszyscy upadnijcie na twarz, albowiem krul kina klasy ZZ+ nadszedł! Czegoś takiego wasze oczy jeszcze nie widziały i zapewniam was, że nie jesteście gotowi na wielkość zajebistości tego filmu. Wielkie węże, wielkie aligatory, wybuchy, gra aktorska, która nie pozwoliłaby zagrać w Klanie i przede wszystkim efekty specjalne pisane na konsoli do czołgów, skonstruowanej przez admina. Macie trailer i wypatrujcie powtórki na Pulsie albo innej podobnej stacji:
https://www.youtube.com/watch?v=R4yBv4sSKTw
10/10
Wszyscy upadnijcie na twarz, albowiem krul kina klasy ZZ+ nadszedł! Czegoś takiego wasze oczy jeszcze nie widziały i zapewniam was, że nie jesteście gotowi na wielkość zajebistości tego filmu. Wielkie węże, wielkie aligatory, wybuchy, gra aktorska, która nie pozwoliłaby zagrać w Klanie i przede wszystkim efekty specjalne pisane na konsoli do czołgów, skonstruowanej przez admina. Macie trailer i wypatrujcie powtórki na Pulsie albo innej podobnej stacji:
https://www.youtube.com/watch?v=R4yBv4sSKTw
10/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Heca w zoo (Zookeeper) - Bawi mnie większość filmów, w których zwierzęta gadają. Kropka. Zookeeper ma właśnie tę zaletę, ale posiada też inne: całkiem niezłą, romantyczną historię, sporo humoru i na deser - cudownie uśmiechniętą - Rosario Dawson.
Fabuła nie odkrywa Ameryki. Ot, gruby i nieśmiały pracownik zoo próbuje odzyskać dawną miłość zamieniając się w kogoś, kim nie jest. Pomagają mu w tym gadające zwierzaki i współpracownicy. Nie jest to komedia, po której brzuch boli ze śmiechu, ale oglądało się bardzo przyjemnie. To jedna z tych produkcji, które można obejrzeć w niedzielne popołudnie robiąc przy tym inne rzeczy. 6/10
http://zabimokiem.pl/kevin-james-jak-dr-dolittle/
Fabuła nie odkrywa Ameryki. Ot, gruby i nieśmiały pracownik zoo próbuje odzyskać dawną miłość zamieniając się w kogoś, kim nie jest. Pomagają mu w tym gadające zwierzaki i współpracownicy. Nie jest to komedia, po której brzuch boli ze śmiechu, ale oglądało się bardzo przyjemnie. To jedna z tych produkcji, które można obejrzeć w niedzielne popołudnie robiąc przy tym inne rzeczy. 6/10
http://zabimokiem.pl/kevin-james-jak-dr-dolittle/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Crowley pisze:Megapyton kontra gatoroid (Mega Python vs. Gatoroid)
Wszyscy upadnijcie na twarz, albowiem krul kina klasy ZZ+ nadszedł! Czegoś takiego wasze oczy jeszcze nie widziały i zapewniam was, że nie jesteście gotowi na wielkość zajebistości tego filmu. Wielkie węże, wielkie aligatory, wybuchy, gra aktorska, która nie pozwoliłaby zagrać w Klanie i przede wszystkim efekty specjalne pisane na konsoli do czołgów, skonstruowanej przez admina. Macie trailer i wypatrujcie powtórki na Pulsie albo innej podobnej stacji:
https://www.youtube.com/watch?v=R4yBv4sSKTw
10/10
Urywa dupe! muszę to zobaczyć na odpowiednim 420!
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?
since 22/4/2003
since 22/4/2003
- Alexandretta
- Współpraca GL
- Posty: 613
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Kontakt:
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
O widzisz. Bajki lubię, a to bym przegapiła. Trzeba nadrobić.SithFrog pisze:Wielka Szóstka (Big Hero 6)
"Żal, że sie coś zrobiło, przemija z czasem. Żal, że się czegoś nie zrobiło, nie przemija nigdy."
Na Pograniczu
Na Pograniczu
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Bez litości (The Equalizer) - Denzel Washington najwyraźniej tęskni za graniem twardziela. Equilizer to prawdopodobnie nawiązanie do świetnego Man on fire. Coś, gdzieś po drodze, ewidentnie poszło źle i oto mamy niezłą filmową kupkę.
Robert McCall to zwykły, szary człowiek z dobrym sercem. Każdego motywuje do bycia lepszym, do pogoni za marzeniami. Pracuje sobie nienerwowo w amerykańskiej Castoramie i nie wadzi nikomu. Kiedy młoda prostytutka – znajoma bohatera – zostaje pobita przez alfonsa, McCall wkracza do akcji i wymierza brutalom zaslużoną karę. Okazuje się też, że niepozorny starszy gość to były siepacz CIA. Schemat ograny do bólu? Owszem.
Equilizer to film wybitnie nieudany. Bohater grany przez Washingtona to anioł. Nawet kiedy brutalnie obchodzi się z przeciwnikami, daje im werbalne wskazówki co zrobili źle i jak powinni kroczyć ścieżką dobra i miłości. Jest tak słodkopier.dzący, że traci jakiekolwiek pozory wiarygodności. Czekałem na sceny, w których dotykiem uleczy jakieś dziecko z nowotworu. W ciągu kilkudziesięciu minut facet wyrzuca z siebie więcej frazesów niż postacie w Transformersach.
Główny antagonista wcale nie jest lepszy. Wprowadzony do historii z przytupem, okazuje się być wrzeszczącym furiatem i nieudacznikiem. Z pozoru godny przeciwnik, w praktyce niegroźna pop.ierducha. W ogóle rosyjska mafia, z którą mierzy się McCall to zbiór klisz i stereotypów. Każdy ruski to mafiozo i zbir, koniecznie z milionem tatuaży, złotymi łańcuchami, obleśny i zawsze były specnazowiec albo KGBowiec. Śmiech na sali. Cała zgraja groteskowych bandziorów przypomina kabaret, a nie ekipę, która wzbudza strach.
Fabuła błądzi, gubi się i sama nie wie co ze sobą począć. Wątek prostytutki wydaje się być osią historii, a znika nagle w połowie filmu i wraca tylko w jednej scenie na koniec. Postać sportretowana przez Denzela Washingtona ma dziwną obsesję na punkcie liczenia czasu stoperem – intrygujące, nie powiem. Szkoda, że ten motyw też nagle urywa się i nie wiadomo jaki to miało sens. Kolejny irytujący element – wstawki jak główny bohater planuje akcję na sekundy przed sekwencją zabijania. Beznadziejne, chaotyczne i wkurzające. Zupełnie niepotrzebny element. Oponenci, jak już pisałem, zachowują się głupio albo głupiej. McCall nie ma problemu z nieplanowanym wyjazdem do Moskwy i poszukiwaniem tam ojca chrzestnego rosyjskiej mafii. Robi wszystko w trzy dni. Na pewno czarnoskóremu siepaczowi łatwo nie zwracać na siebie uwagi w stolicy Rosji. Aha.
Miał być kolejny Man on fire, a wyszedł gniot. Nie mam nic przeciwko odgrzewaniu po raz kolejny motywu zemsty czy kary ale niech to będzie w stylu Uprowadzonej czy Johna Wicka, a nie w takim jak Equilizer. 2/10
http://zabimokiem.pl/bez-litosci-dla-widza/
Robert McCall to zwykły, szary człowiek z dobrym sercem. Każdego motywuje do bycia lepszym, do pogoni za marzeniami. Pracuje sobie nienerwowo w amerykańskiej Castoramie i nie wadzi nikomu. Kiedy młoda prostytutka – znajoma bohatera – zostaje pobita przez alfonsa, McCall wkracza do akcji i wymierza brutalom zaslużoną karę. Okazuje się też, że niepozorny starszy gość to były siepacz CIA. Schemat ograny do bólu? Owszem.
Equilizer to film wybitnie nieudany. Bohater grany przez Washingtona to anioł. Nawet kiedy brutalnie obchodzi się z przeciwnikami, daje im werbalne wskazówki co zrobili źle i jak powinni kroczyć ścieżką dobra i miłości. Jest tak słodkopier.dzący, że traci jakiekolwiek pozory wiarygodności. Czekałem na sceny, w których dotykiem uleczy jakieś dziecko z nowotworu. W ciągu kilkudziesięciu minut facet wyrzuca z siebie więcej frazesów niż postacie w Transformersach.
Główny antagonista wcale nie jest lepszy. Wprowadzony do historii z przytupem, okazuje się być wrzeszczącym furiatem i nieudacznikiem. Z pozoru godny przeciwnik, w praktyce niegroźna pop.ierducha. W ogóle rosyjska mafia, z którą mierzy się McCall to zbiór klisz i stereotypów. Każdy ruski to mafiozo i zbir, koniecznie z milionem tatuaży, złotymi łańcuchami, obleśny i zawsze były specnazowiec albo KGBowiec. Śmiech na sali. Cała zgraja groteskowych bandziorów przypomina kabaret, a nie ekipę, która wzbudza strach.
Fabuła błądzi, gubi się i sama nie wie co ze sobą począć. Wątek prostytutki wydaje się być osią historii, a znika nagle w połowie filmu i wraca tylko w jednej scenie na koniec. Postać sportretowana przez Denzela Washingtona ma dziwną obsesję na punkcie liczenia czasu stoperem – intrygujące, nie powiem. Szkoda, że ten motyw też nagle urywa się i nie wiadomo jaki to miało sens. Kolejny irytujący element – wstawki jak główny bohater planuje akcję na sekundy przed sekwencją zabijania. Beznadziejne, chaotyczne i wkurzające. Zupełnie niepotrzebny element. Oponenci, jak już pisałem, zachowują się głupio albo głupiej. McCall nie ma problemu z nieplanowanym wyjazdem do Moskwy i poszukiwaniem tam ojca chrzestnego rosyjskiej mafii. Robi wszystko w trzy dni. Na pewno czarnoskóremu siepaczowi łatwo nie zwracać na siebie uwagi w stolicy Rosji. Aha.
Miał być kolejny Man on fire, a wyszedł gniot. Nie mam nic przeciwko odgrzewaniu po raz kolejny motywu zemsty czy kary ale niech to będzie w stylu Uprowadzonej czy Johna Wicka, a nie w takim jak Equilizer. 2/10
http://zabimokiem.pl/bez-litosci-dla-widza/
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
I właśnie odszedł mi jeden film do obejrzenia. Miałem tego Equalizera na szerokiej liście ale widzę, że nie ma sensu.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie ma. Za słaby, żeby się nie załamać, za nijaki, żeby przesunąć go do kategorii "tak zły, że aż dobry".
A Megapython - było mówić, ze to Asylum
A Megapython - było mówić, ze to Asylum
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ten Equalizer mnie tak bawił jak go oglądałem... Taki MacGyver z wyższym oznaczeniem PEGI. Strasznie smieszne, jak morduje każdego za pomocą a to wiertarki a to kawałka szkła a to chuj wie czego. A na okolo walają się starty broni . Ciekawe ze wspomniałeś o fabule bo to duże słowo w kontekście tego filmu.
#sgk 4 life.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ta, nawet ten ostatni - musiał użyć gwoździownicy. Mnie jednak bardziej wkurzały te urywane wątki, zegarek, dziewczyna, psychodeliczne zbliżenia w trakcie planowania walki. Nagle znikały. Zapominamy o sprawie. WTF?
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7592
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nawet w wytwórni Asylum tworzą filmy gorsze, lepsze i najlepsze. Pyton jest z tej ostatniej grupy i czułem się w obowiązku o tym poinformować, bo ktoś może potrzebować jakiegoś rozweselacza.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Na fali (Point Break) - Podobno klasyka. Nie znałem filmu aż do dziś i… sam nie wiem… Może gdybym widział go kiedyś – dziś miałbym jakiś sentyment. A tak?
Keanu Reeves gra agenta FBI – Jonny’ego Utah. Totalnego żółtodzioba. Przydzielają go Angelo Pappasowi (Gary Busey) – staremu wyjadaczowi, który nie jest tym faktem zachwycony. Razem muszą dorwać nieuchwytny gang rabujący banki. Podejrzenie pada na grupę surferów. Żeby ich zinfiltrować, Johnny pod przykrywką staje się jednym z nich. Wykona swoje zadanie czy za mocno wtopi się emocjonalnie w nowe towarzystwo? Towarzystwo, w którym pierwsze skrzypce gra Bohdi – charyzmatyczny lider i guru surferów.
Na mój gust – film nie wytrzymuje próby czasu. Bardzo dużo tu elementów, które dziś budzą tylko nostalgiczne zażenowanie. Niedobrani partnerzy okazują się idealnym zespołem niemal od razu, zarządza nimi szef-dupek, dużo krzyku, efekciarstwa i groźnych min, ale zamiast powagi jest groteska. Zamiast napięcia – kiwanie głową do ekranu z politowaniem. Na pewno w swoich czasach Point Break robił wrażenie. Dziś już nie bardzo. Za dużo kina akcji klasy B, żeby wziąć produkcję na serio, za mało autoironii, żeby uznać to za pastisz… i nie, wcale się nie zestarzałem. Uważam, że Ostatni skaut, Szklana pułapka czy Twierdza nadal się bronią i oglądanie ich nie budzi zażenowania. Na fali już nie jest (nomen omen) na fali.
Marudzę, marudzę, ale dwie rzeczy muszę napisać. Po pierwsze, mimo powyższego, nie nudziłem się i do końca byłem ciekaw jak się film skończy. To zawsze plus. Po drugie i najważniejsze: Patrick Swayze w roli czarnego charakteru – surfera Bohdiego. Motyla noga! Rewelacja! Ta rola, zagrana w takim stylu to jedyny element w filmie, który broni się i nawet dziś ta kreacja wygląda świetnie. Może to kwestia zderzenia z beznadziejnie drewnianym, młodym Keanu? W każdym razie nie znam wielu kreacji śp. Swayze’go poza kultowym Dirty dancing i chyba nadrobię kilka innych filmów, w których zagrał.
Summa summarum – nie żałuję, że obejrzałem. Lubię czasem cofnąć się w czasie do starszych pozycji. Wiem, że nie zawsze wypada to na korzyść klasyków, ale nadal – warto. Natomiast jeśli ktoś chce zobaczyć dobry film z motywem policjanta pod przykrywką zżywającego się z infiltrowanym otoczeniem to polecam (uwaga) Szybkich i wściekłych. Oczywiście pierwszą część. Jest (uwaga) lepsza pod (uwaga) każdym względem od Point break. Może wyłączając świetną rolę Bhodiego. 6/10
http://zabimokiem.pl/nie-wszystkie-film ... -starzeja/
Keanu Reeves gra agenta FBI – Jonny’ego Utah. Totalnego żółtodzioba. Przydzielają go Angelo Pappasowi (Gary Busey) – staremu wyjadaczowi, który nie jest tym faktem zachwycony. Razem muszą dorwać nieuchwytny gang rabujący banki. Podejrzenie pada na grupę surferów. Żeby ich zinfiltrować, Johnny pod przykrywką staje się jednym z nich. Wykona swoje zadanie czy za mocno wtopi się emocjonalnie w nowe towarzystwo? Towarzystwo, w którym pierwsze skrzypce gra Bohdi – charyzmatyczny lider i guru surferów.
Na mój gust – film nie wytrzymuje próby czasu. Bardzo dużo tu elementów, które dziś budzą tylko nostalgiczne zażenowanie. Niedobrani partnerzy okazują się idealnym zespołem niemal od razu, zarządza nimi szef-dupek, dużo krzyku, efekciarstwa i groźnych min, ale zamiast powagi jest groteska. Zamiast napięcia – kiwanie głową do ekranu z politowaniem. Na pewno w swoich czasach Point Break robił wrażenie. Dziś już nie bardzo. Za dużo kina akcji klasy B, żeby wziąć produkcję na serio, za mało autoironii, żeby uznać to za pastisz… i nie, wcale się nie zestarzałem. Uważam, że Ostatni skaut, Szklana pułapka czy Twierdza nadal się bronią i oglądanie ich nie budzi zażenowania. Na fali już nie jest (nomen omen) na fali.
Marudzę, marudzę, ale dwie rzeczy muszę napisać. Po pierwsze, mimo powyższego, nie nudziłem się i do końca byłem ciekaw jak się film skończy. To zawsze plus. Po drugie i najważniejsze: Patrick Swayze w roli czarnego charakteru – surfera Bohdiego. Motyla noga! Rewelacja! Ta rola, zagrana w takim stylu to jedyny element w filmie, który broni się i nawet dziś ta kreacja wygląda świetnie. Może to kwestia zderzenia z beznadziejnie drewnianym, młodym Keanu? W każdym razie nie znam wielu kreacji śp. Swayze’go poza kultowym Dirty dancing i chyba nadrobię kilka innych filmów, w których zagrał.
Summa summarum – nie żałuję, że obejrzałem. Lubię czasem cofnąć się w czasie do starszych pozycji. Wiem, że nie zawsze wypada to na korzyść klasyków, ale nadal – warto. Natomiast jeśli ktoś chce zobaczyć dobry film z motywem policjanta pod przykrywką zżywającego się z infiltrowanym otoczeniem to polecam (uwaga) Szybkich i wściekłych. Oczywiście pierwszą część. Jest (uwaga) lepsza pod (uwaga) każdym względem od Point break. Może wyłączając świetną rolę Bhodiego. 6/10
http://zabimokiem.pl/nie-wszystkie-film ... -starzeja/
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
"Youngblood" obejrzyj. No i oczywiście "Uwierz w ducha".SithFrog pisze:ie znam wielu kreacji śp. Swayze’go
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Youngblood dopisuję do listy, Duch jest ok, ale jakoś wielkiego sentymentu nie mam. Poza tym tam Whoopi przykryła wszystkich kapeluszem