Szczerze? Myślałem, że Clem strzeli w rękę czy coś. Nie zakładałem, że go zabije.
Mam wrażenie, że na Kenny'ego patrzysz chłodno i po prostu go nie lubisz. Nie rozkminiasz tego co ten facet przeszedł
![:P :P](./images/smilies/7.gif)
+ pierdylion!!!! W końcu ktoś mnie rozumie. Dzięki Majin, miałem identyczne odczucia. Przy wszystkich wadach charakteru Kenny'ego, prawie we wszystkich sytuacjach miał rację.MajinFox pisze:Ja miałem zakończenie z Kenny'm zosatwiającym Clem w Wellington. Innych nie widziałem. Od momentu, kiedy spotykamy brodacza, stałem po jego stronie w każdej, nawet chorej sytuacji (w przeciwieństwie do pierwszego sezonu).
1. Clem nie daje rady sama i jakoś dociera do Wellington. Po drodze zabija kolejnego psa.MajinFox pisze:Jeśli chodzi o ilość zakończeń, to tutaj jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania, jeśli gra z założenia jest serialem.
+1Sobies pisze:Kennego zazwyczaj wspierałem już od samego początku, jeszcze w I sezonie. Nie jest to łatwa postać, pełna skrajności, ale jakiś czynnik ludzki zawsze w nim widziałem.
Najgorsze to jest takie gdzie Jane przeżyje i Clem odchodzi razem z niąSobies pisze:Jak sprawdziłem inne zakończenia na YT to stwierdzam, że miałem najgorsze z możliwych zakończeń.
Patrz mój post przed TwoimSobies pisze:Ciekawi mnie jak oni III sezon zaczną zważywszy na tak skrajnie różne zakończenia.
Wszystko ok, ale nawet żeby zastosować te pomysły które wypisałeś gra będzie MUSIAŁA znać Twój save z sezonu II. A co z osobami które nie będą miały save'a?SithFrog pisze:Patrz mój post przed TwoimSobies pisze:Ciekawi mnie jak oni III sezon zaczną zważywszy na tak skrajnie różne zakończenia.
Te zakończenia z bohaterami, chociaż coś pokazują. A to odejście w samotności jest bardzo otwarte i niesatysfakcjonujące. Co prawda jest to najlepsze zakończenie dla twórców dla kontynuacji...SithFrog pisze:Najgorsze to jest takie gdzie Jane przeżyje i Clem odchodzi razem z niąSobies pisze:Jak sprawdziłem inne zakończenia na YT to stwierdzam, że miałem najgorsze z możliwych zakończeń.Faktycznie to Twoje zupełnie bez sensu. Kenny nie pozwoliłbym Clementine odejść, na pewno nie z AJem.
Jak dla mnie cała gra taka jest, oba sezony.Dragon_Warrior pisze:więc przez sporą część czasu my sobie swoje... a gra swoje
Tez ostatecznie wole 2SithFrog pisze:To co napisałeś o Clem to w sumie główna wada drugiego sezonu i tak będzie do końca. Tylko ja się nie znam, bo jestem w mniejszości (wolę sezon 2. niż 1.).
rany... nie graj... po co sie meczysz z gra ktora Ci zwyczajnie nie odpowiada?Dragon_Warrior pisze:ja pierdolę... skończyłem 3 epizod, zacząłem 4ty... i wyłączyłem po minucie... lecenie w chuja z wyborami naprawdę powinno mieć swoje granice...
Ja rozumiem że inwazyjne udzielanie pierwszej pomocy nie jest może bezpieczne ale jak już umożliwili odegranie tak absurdalnej sceny w samej końcówce 3ciego epizodu to w kolejnym choć pięć-dziesięć minut mogło polecieć inaczej... ale nie - pokażmy że kolejny wybór był kompletnie bez znaczenia bo przecież dwukrotnie krótsze niż w poprzednim sezonie epizody nie mogą zawierać mniej walenia gracza w kakao...
Co za bzdura.
No ja tam też... tylko tam to walenie było choć rozciągnięte w czasie... o jakieś dialogi czy inny wątek. Teraz też liczyłem na przynajmniej pół epizodu różnicy... które to pół epizodu różnicy dostałem chwilę później zresztą tylko z tą małąPodziwiam DW, że dopiero teraz. Ja ten moment miałem z Carley, potem już mi było wszystko jedno
Bo przyzwyczaiłem się kończyć gry... tak jak książki czy filmy. Jak już do czegoś siadam to mam nie do końca zdrowy nawyk dawania temu kolejnych i kolejnych szans zwykle.rany... nie graj... po co sie meczysz z gra ktora Ci zwyczajnie nie odpowiada?
Znów z Ciebie tatuś wyłazi nadgorliwy - to dziecko i tak było unieśmiertelnione dość sztucznie już wcześniej, żyjąc cholera wie ile bez sensownego jedzenia, upadając i marznąc w drodze więc rozważanie nad tym jak bardzo je naraziła jest trochę na siłę...SithFrog pisze:Spojlers+milionRazorblade pisze:grel - niby tak, ale jak zobaczylem co odstawila Jane z dzieciakiem (zamiec, walery w okol a ona zostawia placzace dziecko?) tylko celem sprowokowania Kennego (i tutaj jego reakcja mnie NIE dziwila) to wolaletm isc sam...
Kwestia dla mnie oczywista - jedyną alternatywą było pokazania tego jak zakopuje/zostawia dzieciaka albo umiera jeszcze przed nim... Zresztą i tak motyw tego gdzie Clem Zawsze przyjmuje kulke i w sumie niewiele z tego wynika - jest mało rozsądny biorąc pod uwagę fakt że i tak 9 dni popyla piechotą czy to sama czy z Kenym/JaneSithFrog pisze:No bo wybrałem ścieżkę "alone" i pokazują 9 dni później czy ileś tam. Clem sobie idzie, dziecko na rękach. Przecież ona sama była wycieńczona, postrzelona i wyziębiona, skąd dodatkowo wzięła jedzenie dla dzieciaczka? To już się robi bajeczka na maksa.Razorblade pisze:Zabski - czemu tym razem z czapy koniec?
No tutaj połowiczna racja, bo niby starałem się iść wątkiem altruistycznej dziewczynki psychopatki (znaczy małej genialnej manipulantki z którą robiła z niej gra dając 30 letnim ludziom możliwosć decydowania o jej reakcjach) ale koniec końców to przyznaję, że gdyby Jane faktycznie porzuciła dziecko to byłoby chyba najrozsądniejsze wyjście - a przynajmniej jedyne wyglądające wiarygodnie bo cały czas żyło ono chyba tylko jedząc śnieg...Piotro pisze:Mnie irytowało, że tego noworodka nie można było w pizdu zostawić...
Poszedłem z Jane, z przyjemnością odstrzeliłem Kennego, który już w pierwszym sezonie mnie wkurwiał.
Ale ja ogólnie jestem dziwny, bo uratowałem Douga, a nie tą dziennikarkę.
Sam bym próbował doprowadzić do sytuacji, w której Kennemu by odjebało; a już generalnie, to bym go zostawił w tym pomnikowym parku, by mógł sobie samotnie kontemplować śmierć bliskich.
No ogólnie zakończenia z Kenym były dużo bardziej filmowe... tylko tak jakby mocno przekolorowane względem tego co się działo wcześniej......jak Kenny ukatrupią tą psychopatkę, dochodzą do Wellington i dzieciaki zostają w bezpiecznej przystani, a Kenny zachowuje się jak prawdziwy bohater. Tak to się powinno było skończyć! Chociaż jak znam TTG, za murami czeka kolejny Carver
No jak trójkę zaczęliby od razu od uśmiercenia tego kogo wybrała mała to przynajmniej miałbym solidny powód żeby się w ten syf znów nie wciągać.Telltale potwierdziło. Wydaje mi się, że jeśli nadal będziemy kierować Clementine (a pewnie tak) to sprowadzenie wszystkiego do jednego miejsca nie będzie specjalnie trudne-zapewne zostanie sama z noworodkiem. Wellington jest przeludnione, bezpieczeństwo w byłej bazie Carvera jest mocno względne, to implikuje śmierć/odejście Kenny'ego/Jane ale to w zasadzie pewne. Chyba, że mocno skoczą w czasie
Tylko przy starszej Clem to cały dowcip drugiego sezonu się rozmyje... tutaj jej główną siłą była totalna nietykalność dziecka pozwalająca wstawiać się za każdym po kolei i zasadniczo byś ultra pozytywną genialną manipulatorką, której tylko liniowość przeszkadzała uratować niemal wszystkich...Tak bym stawiał. Clem nastolatka i jazda dalej.
Keny był burakiem a nie psychopatą... poczciwym bo poczciwym alb burakiem... psychopaci są opanowani i inteligentniA psychopatą to był Kenny
No tak bo Jane to planowałą tam mieszkaćNo tak, jedyny chciał uciekać z piekła Carvera
Ja ten wątek trochę przez palce oglądałem bo o ile sam mu leki zabrałem to i tak niczego to w kwestii ich ataku nie zmieniało... co jest kolejnym absurdem i co gorsza powieleniem bzdury z pierwszego sezonu i samochodu w lesie (Który to rodzina Kennego opierdzielała jako pierwsza) itd itpNiemal (SŁUSZNIE!!!) zatłukł na śmierć gnoja i ścierwo, które sprowadziło na ich grupę stado ruskich z kałachami, przez którego pośrednio zginął Luke. Ba, gdyby zatłukł śmiecia to Clem nie zostałaby postrzelona.
Plus zamiast do bezpiecznego Wellington
o tym nie pomyślałem... faktyczniePrawdopodobnie tak samo rzuciłby się na Clem, gdyby dziecku coś się stało.
O popatrz. Ja nawet nie wpadłem na to żeby niczego nie powiedzieć. Za bardzo wszedłem w rolę 11letniej genialnej przywódczyni grupyPo powrocie do bazy, jeśli Clem nic nie powie decyduje się wpuścić rodzinę,
względem Clem - tak. Choć szczerze mówiąc już nie pamietam gdzie i jak jej ratowała życie.Nie ma żadnego powodu by kwestionować lojalność Jane
Żabson pisze:No tak, przecież gdyby nie Kenny to Arvo nie mściłby się na nich za nic (ja mu oddałem torbę) i na pewno nie miałby im za złe wystrzelania wszystkich kompanów łącznie z Nataszą.
Sam pisałeś, że jedyne co jest groźne w zombie w WD to teleportacja za plecy... bez tego to jedynym zagrożeniem dla ludzi są ludzie - i ich własna głupota...i, że zostawili tam dopiero co wielkie stado zombie.
Drogi pamiętniczku - Żaby nie zabieramy ze sobą w zombieapokalipsęZamordował Jane, bo myślał, że zabiła dziecko. Ja też tak pomyślałem i też bym ją za to zamordował.
na tym też polegał cały sensowny gameplay Clem...kłamiąc, manipulując
w tej grze?Szczerze? Myślałem, że Clem strzeli w rękę czy coś. Nie zakładałem, że go zabije.
Akurat ja go lubiłem i w chatce w górach się dosiadłem do niego a nie Lucka... i zasadniczo też trzymałem z nim cały czas... ale od pewnego momentu nie sposób było odmawiać innym racji co do tego, że Kenny odlatuje... to akurat zrobili dobrze bo naprawdę strzelałem do niego baaaardzo niechętnie i przyparty do muru... tak jak wcześniej stawałem po jego stronie nawet wiedząc, że nie ma racji do końca licząc, że może się opamięta.Mam wrażenie, że na Kenny'ego patrzysz chłodno i po prostu go nie lubisz. Nie rozkminiasz tego co ten facet przeszed
w tej grze to i tak mało co miało wpływa na mało co więc nic się za bardzo w tej kwestii nie zmieni nawet jak akcja będzie się działa tydzień później a ktokolwiek poszedł z Clem jest juz martwy...między wydarzeniami z drugiego, a trzeciego, minie tak wiele czasu, że żadne zakończenie nie wpłynie to na poprowadzenie fabuły w znacznym stopniu.
Ja 400 daysów kompletnie nie odczułem poza Rudą, która tak czy inaczej się przyłączała a była tak drastycznie mało bystra że aż nie chciało się z nią trzymać.Sobies - jak nie bedzie save'a to zrobia random generator tak jak np. z 400 days.
Plus zamiast do bezpiecznego Wellington
To mówisz, że na ilu zombich starczy Ci trzymany w domu zapas?Spoko, chyba dam sobie radę
W grze wyważają drzwi razem z futryną, jakieś metalowe kraty. Na pewno by Cię z tej puszki jakoś wyłuskaliDragon_Warrior pisze:życzę im powodzenia w gryzieniu hartowanej blachy
No od razu drugi epizod zrobiłem i nadal jestem pod lepszym wrażeniem... niby znamiona bycia grą dalej są szczątkowe ale faktycznie wybory wydają się bardziej zagadkowe a przez to ciekawsze... jeśli do tego jeszcze faktycznie będzie jakaś nieliniowość to będzie już dużo dużo lepiej niż WD. A uniwersum pomiędzy Lost Girl a Grimmem naprawdę fajnie działa... urbanów czytałem niewiele ale klimat Wojny o Dąb zawsze mi się podobał.grel3gargamel pisze:Ja jestem TWaU zachwycony, podoba mi się bardziej niż drugi sezon Walking Dead. Ciekawsze uniwersum, super główny bohater. Co do tych wyborów-mają większe znaczenie, wiem np. że w zależności od tego co zrobimy pewna postać może przeżyć do końca gry albo nie. Mało znacząca, ale zawsze. Poza tym w zależności od tego, gdzie najpierw się udamy, gdy mamy do wyboru kilka miejsc, akcja potoczy się nieco inaczej, chociaż efekt końcowy będzie w zasadzie taki sam.
.
No w chatce przy wyciągu właśnie na coś takiego się zanosiło. Sam wybór może nie byłby bardziej oczywisty ale podobniejszy mimo wszystko - tak tali cały przekrój w tej decyzji.Przeczytałem, że podobno w oryginalnym scenariuszu drugiego sezonu końcowy wybór miał być pomiędzy Lukiem i Kennym, ale potem zmienili na mniej oczywisty
Faktycznie coś mi nie grało ale i w WD któraś zapowiedź odnosiła się do więcej niż jednego odcinka do przodu.Zmiany w TWaU są widoczne gołym okiem i nie chodzi tu nawet o to, że zapowiedzi następnych odcinków nieraz nijak się mają do tego co nastąpi
No tutaj wszyscy podejrzani byli juz wymieniani w dialogu pierwszego epizodu nawet dwukrotnie - ba nawet procentowo pokazuje kto na kogo stawiał. Przy czym nikt chyba więcej niż 25% teraz nie ma.NATOMIAST w TWaU musieli zmienic main villain bo gracze wylapali juz po pierwszym epie co i jak