1. Spokojnie możesz wynająć cały sprzęt: narty, buty, kijki, kask, ew. gogle. Kask i gogle drogie nie są więc można rozważyć zakup ze średniej albo niskiej półki. Szczególnie gogle, bo przy padającym śniegu albo ostrym słońcu są niezastąpione. Zawsze też dobry kolega Żaba może Ci pożyczyć gogle żony jak będą pasowały, bo ona ten sezon i tak ma z głowy. Kask w sumie jak będzie pasował też, narty i kijki tak samo. Miękkie i z krótkim promieniem skrętu, do nauki w sam raz.
2. Sprzęt to jakieś 35-50pln per dzień za wypożyczenie. W Czechach rok temu komplet kosztował 300-400 koron. Zależy od miejsca. Można wypożyczyć we Wrocku (taniej) albo na miejscu (odchodzi transport tego szajsu
) ale już z samego rana jak startują wyciągi. Potem często sprzęt jest przebrany przy sporej ilości chętnych i możesz o 11:00 dostać narty dla zaawansowanych, bo innych nie będzie.
3. Na bogato i daleko: Czechy. Nie wiem gdzie tam mają dobre trasy do nauki, może w Rokietnicy albo Małej Upie (nie Zolt, tam nie ma D). Osobiście polecałbym Rzeczkę (bardzo blisko, infrastruktura dupy nie urywa) albo Zieleniec (blisko, infrastruktura dobra, stok Mieszko bodajże idealny do nauki, wypożyczalni i instruktorów w bród). Pół rodziny uczyło się właśnie w Zieleńcu i wydaje mi się to najlepszym wyborem.
4. Narty, helooooooł! Deski są dla leszczy, pedałów i babci klozetowych
A tak na poważnie: zależy czy chcesz rozjebać łeb i nadgarstki czy kolana
Już zupełnie serio: ja wolę narty ale deska też ma swoje zalety. Wygodniejsze buty, podobno łatwiej się nauczyć. Aczkolwiek większość takich opinii pochodzi od ludzi, którzy zaczynali na nartach. Dla kogoś zielonego pewnie obydwa sprzęty będą podobnie trudne. Ja polecam narciochy!
5. Sezon trwa tyle ile pogoda do nart i śniegu. W Alpach prawie cały rok, u nas jak jest mróz. Bardzo różnie. W zeszłym roku w naszej okolicy sezonu praktycznie nie było. Staram się walnąć jeden duży wyjazd raz w roku. Alpy. Dwa tygodnie brzmią fajnie ale i tak ze 3-4 dni musiałbym wziąć na odpoczynek. Po 3-4 dniach intensywnego jedzenia nogi próbują oddzielić się od reszty ciała i uciec
6. Ciuchy: ciepłe skarpety, plus bielizna termoaktywna, a na wierzch spodnie i kurtka z nieprzemakalnego materiału. Teraz bywają już na przecenach ale jak masz w domu np. wiosenną, nieprzemakalną wiatrówkę to polar pod spód i jazda. Ale to mówię ja, który jak zaczynał to wyglądał jak bezdomny na stoku (
o tak) ale ja byłem tak napalony na jazdę (col potwierdzi), że pojechałbym nawet w piżamie i szlafmycy
Z ważnych rzeczy: nie zniechęcaj się za szybko. Z doświadczenia powiem, że trzeba się kilka razy solidnie i boleśnie wypierdolić, ale potem już będzie wesoło
Zacząłbym od pojechania do Zieleńca, wynajęcia sprzętu, instruktora i spędzenia 2-3 h z nim, a potem jeszcze ze 2 h ćwiczenia. Dwa-trzy takie wypady i raczej będziesz już w stanie dać sobie radę na niebieskich trasach w Czechach. Byleś dobrze jeździł pługiem, w miarę ok na krawędziach i potrafił hamować. Potem to już tylko jazda, jazda i jeszcze więcej jazdy i szlifowanie techniki. Dopiero w kolejnym sezonie albo pod koniec tego można wrócić do instruktora po jakieś dodatkowe uwagi/pro-tipy.