Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Moderatorzy: boncek, Zolt, Pquelim, Voo
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7586
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Piąty element (The Fifth Element)
Dawno nie oglądałem i kojarzyłem, że kiedyś mi się całkiem podobało ale bez przesady. Ale dobrze zrobiłem, że skorzystałem z możliwości obejrzenia tego znowu w telewizji. Genialny film. Pełen plastiku, styropianu i tandety, pełen przaśnego humoru i wypchany po brzegi absurdem. Jednocześnie nakręcony z olbrzymim rozmachem, fantastycznie zagrany i z tyn czymś, co przyciąga do ekranu i tworzy klasykę. Zasłużenie bardzo wysoka pozycja w filmowym topie.
9/10
Dawno nie oglądałem i kojarzyłem, że kiedyś mi się całkiem podobało ale bez przesady. Ale dobrze zrobiłem, że skorzystałem z możliwości obejrzenia tego znowu w telewizji. Genialny film. Pełen plastiku, styropianu i tandety, pełen przaśnego humoru i wypchany po brzegi absurdem. Jednocześnie nakręcony z olbrzymim rozmachem, fantastycznie zagrany i z tyn czymś, co przyciąga do ekranu i tworzy klasykę. Zasłużenie bardzo wysoka pozycja w filmowym topie.
9/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Sklep przy głównej ulicy (Obchod na korze)
Nigdy jeszcze nie widziałem takiego filmu o prześladowaniu Żydów.
Temat Holocaustu w kinematografii jest już trochę oklepany – może to spore uproszenie, ale większość filmów poruszających ten problem jest w zasadzie taka sama. „Sklep przy głównej ulicy” wyróżnia się, bo po pierwsze mówi o antysemityzmie na Słowacji w czasie faszystowskich rządów Jozefa Tiso, co we współczesnych filmach zdarza się raczej rzadko, a po drugie – główny bohater nie do końca wie, czy on chce Żydów ratować, czy nie. Czy jest na tyle odważny, by ukrywać podstarzałą panią Lautmanową, byłą właścicielkę sklepu, który przejął? Czy w ogóle wie, jak to zrobić, skoro postać grana przez Polkę, Idę Kamińską, chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, że trwa jakaś wojna i Żydzi są bardziej na cenzurowanym niż zwykle?
Film jest w całości po słowacku – nie wiem, czy jest gdzieś dostępne polskie tłumaczenie, ale z angielskimi napisami wszystko jest zrozumiałe. Początkowo trochę się dłuży, ale w końcu się rozkręca, kiedy dostajemy popis gry aktorskiej dwójki głównych bohaterów i dawkę czarnego humoru wymieszanego z gorzką refleksją. Zasłużony Oscar.
8/10
Nigdy jeszcze nie widziałem takiego filmu o prześladowaniu Żydów.
Temat Holocaustu w kinematografii jest już trochę oklepany – może to spore uproszenie, ale większość filmów poruszających ten problem jest w zasadzie taka sama. „Sklep przy głównej ulicy” wyróżnia się, bo po pierwsze mówi o antysemityzmie na Słowacji w czasie faszystowskich rządów Jozefa Tiso, co we współczesnych filmach zdarza się raczej rzadko, a po drugie – główny bohater nie do końca wie, czy on chce Żydów ratować, czy nie. Czy jest na tyle odważny, by ukrywać podstarzałą panią Lautmanową, byłą właścicielkę sklepu, który przejął? Czy w ogóle wie, jak to zrobić, skoro postać grana przez Polkę, Idę Kamińską, chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, że trwa jakaś wojna i Żydzi są bardziej na cenzurowanym niż zwykle?
Film jest w całości po słowacku – nie wiem, czy jest gdzieś dostępne polskie tłumaczenie, ale z angielskimi napisami wszystko jest zrozumiałe. Początkowo trochę się dłuży, ale w końcu się rozkręca, kiedy dostajemy popis gry aktorskiej dwójki głównych bohaterów i dawkę czarnego humoru wymieszanego z gorzką refleksją. Zasłużony Oscar.
8/10
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Właśnie byłem na Interstelarze i już nie mogę się doczekać waszej dyskusji na jego temat Ten film bardzo podzieli wiele osób
Myślałem po cichu, że tylko ja dostrzegam, iż DaeL jest największym kretynem tego forum, ale wasze posty napawają mnie wiarą w tych smutnych czasach
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7586
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Podobno znowu przemawiają zamiast rozmawiać. Wybieram się w przyszłym tygodniu ale coś czuję, że się zawiodę.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Jak nie dzierżysz kilku znaków szczególnych Nolana to na bank Ci się nie spodoba
- film trwa 160 minut!
- przemowy...są
- początek jest idiotyczny
- jest flaga USA!!
- Zimmer gra to samo jak zawsze i czasami głośność muzyki jest zbyt duża, co jest nieprzyjemne
- zakończenie i morał z niego płynący... pewnie niektórych rozłoży na łopatki
jednak... mnie film kupił i dawno nie było mi dane obejrzeć dobrego sci-fi Dobrze wydane 20 zł w IMAX'ie. Tak to poszłoby w przelew %%%
- film trwa 160 minut!
- przemowy...są
- początek jest idiotyczny
- jest flaga USA!!
- Zimmer gra to samo jak zawsze i czasami głośność muzyki jest zbyt duża, co jest nieprzyjemne
- zakończenie i morał z niego płynący... pewnie niektórych rozłoży na łopatki
jednak... mnie film kupił i dawno nie było mi dane obejrzeć dobrego sci-fi Dobrze wydane 20 zł w IMAX'ie. Tak to poszłoby w przelew %%%
Myślałem po cichu, że tylko ja dostrzegam, iż DaeL jest największym kretynem tego forum, ale wasze posty napawają mnie wiarą w tych smutnych czasach
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Interstellar - Wyobraź sobie, że widzisz w telewizji najlepszą reklamę w życiu. Promują czekoladę X. Oglądasz filmik sto razy czując wzruszenie, podniecenie i nadzieję. W końcu dostajesz produkt do ręki. Cudowne opakowanie rozrywasz jednym ruchem. Podziwiasz idealnie równą tabliczkę, delikatnie zarysowane kostki czekolady. W końcu ułamujesz kawałek, bierzesz do ust. To już, za chwilę, smak rozchodzi się w ustach ale zamiast smakowego orgazmu czujesz… gówno. Nigdy w życiu kału nie jadłeś/aś ale wiesz, że tak właśnie smakuje gówno. Nie wierzysz, rozpamiętujesz reklamę, oglądasz smakołyk z każdej strony – to musi być to. Znów gryziesz… no nie, no gówno. Zwykłe gówno.
Tak właśnie czułem się oglądając Interstellar. Film, na który czekałem cały rok okazał się być cieniutką historią, naszpikowaną idiotyzmami wielkimi nawet jak na warunki gatunku. Z jednej strony jestem wkurzony i nie chce mi się pisać, z drugiej muszę to z siebie wyrzucić. Jestem wściekły na Nolana. Zwiastun zapowiadał niesamowitą, kosmiczną epopeję o ratowaniu ludzkości w obliczu zagłady. Technologicznie jesteśmy mistrzami ale zbuntowana planeta odbiera nam najcenniejsze – jedzenie. Genialny pilot i inżynier – farmer z konieczności – Cooper grany przez Matthew McConaughey’a ma dwoje dzieci i teścia na utrzymaniu. Zupełnie przypadkowo* znajduje w lesie jakiś tajny ośrodek NASA, który prowadzi stary znajomy. I co? I dołącza do ekipy mającej za chwilę lecieć w kosmos, lata świetlne stąd. Misja? Znaleźć tych co polecieli wcześniej szukać planety zdatnej do zamieszkania. Ot tak, wychodzi z lasu i bum, zostaje głównym pilotem. A to dopiero początek…
Dalej jest już tylko głupiej, śmieszniej i bardziej bez sensu. Cała misja mająca na celu ratowanie świata wygląda jak wielka improwizacja. Na nic nie starcza paliwa, wszystkie decyzje podejmowane są ad hoc, żadnych procedur, a w sytuacjach podbramkowych najlepsi naukowcy na świecie planują kierować się… uwaga… miłością i przeczuciem. To jest bowiem najbardziej niedoceniana dziedzina i w ogóle skoro istnieje to na pewno jest ważna. Odleciałem po tych słowach dalej niż bohaterowie filmu. Takich kwiatków słuchamy przez cały seans. Podoba mi się też plan B. Gdyby nie udało się przenieść na nową planetę ludzi z ziemi, na statku leci ileś tam embrionów. W miejscu docelowym rodzeniem dzieci zajmą się surogatki. Szkoda tylko, że nie pokazali ile tych zastępczych rodzicielek ich jest w ładowni (no bo gdzie?) skoro w czteroosobowej załodze jest JEDNA kobieta. Rozumiem, że dr Amelia Brand (śliczna jak zawsze Anne Hathaway) miała w biblijnym stylu co rok rodzić jednego potomka ludzkości. To tylko czubek góry lodowej, szkoda tu miejsca i klawiatury na wymienianie wszystkiego. Aha, odradzam Interstellar ludziom ze śladową ilością wiedzy z fizyki, będziecie wyć do ekranu. Grawitacja, ze wszystkimi swoimi głupotkami, przy filmie Nolana to niemal fabularyzowany dokument.
Jakby tego było mało, pomiędzy patetyczne suchary i dziury fabularne powciskano kilka klasycznych klisz s-f. Tak bardzo klasycznych, że po jednej scenie wiadomo jak się skończy przygoda z jednym z ocalałych po poprzedniej misji. Tej, której członków (i odkrytych przez nich planet) szuka załoga pilota Coopera. Nie wspominałem jeszcze o dwóch pozostałych członkach załogi. Nie bez przyczyny. Są tak bardzo nieistotni, że równie dobrze mógł lecieć w tę podróż pies łajka i jakaś małpa. Tak naprawdę poza McConaughey’em cała reszta bohaterów jest nijaka i do zapomnienia. Może jeszcze córka, w wersji młodej i dorosłej (Mackenzie Foy/Jessica Chastain) całkiem dobrze wypada i odgrywa większą rolę niż na początku można zakładać.
Wkurza mnie to wszystko jeszcze bardziej, bo potencjał był ogromny. Wiele scen w kosmosie, wygląd planet, tunelu czasoprzestrzennego czy czarnej dziury – powalają. Autentycznie zatykało mnie z wrażenia. Podobał mi się moment jak jeden z członków załogi tłumaczy, że ów tunel to raczej sfera, niż dziura jak to sobie zazwyczaj wyobrażamy. Tak samo czarna dziura nie jest, przynajmniej z daleka, tylko czarna. Z fantazją zrobiono tu też światy, które zwiedzamy w poszukiwaniu nowe ziemi. Różnorodne i na swój sposób oryginalne. Mocno kontrastuje z tym wzornictwo i dekoracje. Z jednej strony statki kosmiczne w środku nawiązują do klasyków gatunku i wyglądają jak wnętrza z czasów Apollo 13, z drugiej roboty pomagające załodze – cóż, to wielkie prostopadłościany. Niby potrafią chodzić i rozciągać długie ramiona ale wygląda to groteskowo. Pewnie dawno temu tak sobie mogliśmy to wyobrażać ale dziś robotyka to nie jest domena książek s-f. Momentami też niektóe efekty specjalne rażą słąbym wykonaniem ale może to miało być kolejne, niezbyt udane nawiązanie do starej fantastyki. Widać inspiracje Odyseją kosmiczną 2001 ale równie dobrze można przyczepić znaczek od BMW do Golfa i udawać, ze jeździ się limuzyną rodem z Monachium.
Nie chce mi się dalej znęcać nad tym filmidłem. Taki reżyser, taka obsada, budżet, wszystko to miało się udać! To najgorszy produkt Nolana w jego karierze, gorszy nawet niż Dark Knigth Rises, który przecież srogo mnie zawiódł. Wolałbym, żeby został w mojej głowie jako genialny zwiastun, którym dałem się oszukać. Miała być epicka historia o wielkiej wyprawie w kosmos, a wyszło jak w aferze taśmowej. Chuj, dupa i kosmicznych kamieni kupa. 3/10
* – NIEZNACZNY SPOJLER potem się okazuje, że jednak nieprzypadkowo ale wytłumaczenie jest tak kretyńskie, że nawet nie chcę o tym pisać
http://zabimokiem.pl/nolan-ty-cholerny-oszuscie/
P.S. Można nawet otworzyć specjalny temat dla tej dyskusji ale nie wiem czy mi się chce o tym pisać. Co za gówno!!!
Tak właśnie czułem się oglądając Interstellar. Film, na który czekałem cały rok okazał się być cieniutką historią, naszpikowaną idiotyzmami wielkimi nawet jak na warunki gatunku. Z jednej strony jestem wkurzony i nie chce mi się pisać, z drugiej muszę to z siebie wyrzucić. Jestem wściekły na Nolana. Zwiastun zapowiadał niesamowitą, kosmiczną epopeję o ratowaniu ludzkości w obliczu zagłady. Technologicznie jesteśmy mistrzami ale zbuntowana planeta odbiera nam najcenniejsze – jedzenie. Genialny pilot i inżynier – farmer z konieczności – Cooper grany przez Matthew McConaughey’a ma dwoje dzieci i teścia na utrzymaniu. Zupełnie przypadkowo* znajduje w lesie jakiś tajny ośrodek NASA, który prowadzi stary znajomy. I co? I dołącza do ekipy mającej za chwilę lecieć w kosmos, lata świetlne stąd. Misja? Znaleźć tych co polecieli wcześniej szukać planety zdatnej do zamieszkania. Ot tak, wychodzi z lasu i bum, zostaje głównym pilotem. A to dopiero początek…
Dalej jest już tylko głupiej, śmieszniej i bardziej bez sensu. Cała misja mająca na celu ratowanie świata wygląda jak wielka improwizacja. Na nic nie starcza paliwa, wszystkie decyzje podejmowane są ad hoc, żadnych procedur, a w sytuacjach podbramkowych najlepsi naukowcy na świecie planują kierować się… uwaga… miłością i przeczuciem. To jest bowiem najbardziej niedoceniana dziedzina i w ogóle skoro istnieje to na pewno jest ważna. Odleciałem po tych słowach dalej niż bohaterowie filmu. Takich kwiatków słuchamy przez cały seans. Podoba mi się też plan B. Gdyby nie udało się przenieść na nową planetę ludzi z ziemi, na statku leci ileś tam embrionów. W miejscu docelowym rodzeniem dzieci zajmą się surogatki. Szkoda tylko, że nie pokazali ile tych zastępczych rodzicielek ich jest w ładowni (no bo gdzie?) skoro w czteroosobowej załodze jest JEDNA kobieta. Rozumiem, że dr Amelia Brand (śliczna jak zawsze Anne Hathaway) miała w biblijnym stylu co rok rodzić jednego potomka ludzkości. To tylko czubek góry lodowej, szkoda tu miejsca i klawiatury na wymienianie wszystkiego. Aha, odradzam Interstellar ludziom ze śladową ilością wiedzy z fizyki, będziecie wyć do ekranu. Grawitacja, ze wszystkimi swoimi głupotkami, przy filmie Nolana to niemal fabularyzowany dokument.
Jakby tego było mało, pomiędzy patetyczne suchary i dziury fabularne powciskano kilka klasycznych klisz s-f. Tak bardzo klasycznych, że po jednej scenie wiadomo jak się skończy przygoda z jednym z ocalałych po poprzedniej misji. Tej, której członków (i odkrytych przez nich planet) szuka załoga pilota Coopera. Nie wspominałem jeszcze o dwóch pozostałych członkach załogi. Nie bez przyczyny. Są tak bardzo nieistotni, że równie dobrze mógł lecieć w tę podróż pies łajka i jakaś małpa. Tak naprawdę poza McConaughey’em cała reszta bohaterów jest nijaka i do zapomnienia. Może jeszcze córka, w wersji młodej i dorosłej (Mackenzie Foy/Jessica Chastain) całkiem dobrze wypada i odgrywa większą rolę niż na początku można zakładać.
Wkurza mnie to wszystko jeszcze bardziej, bo potencjał był ogromny. Wiele scen w kosmosie, wygląd planet, tunelu czasoprzestrzennego czy czarnej dziury – powalają. Autentycznie zatykało mnie z wrażenia. Podobał mi się moment jak jeden z członków załogi tłumaczy, że ów tunel to raczej sfera, niż dziura jak to sobie zazwyczaj wyobrażamy. Tak samo czarna dziura nie jest, przynajmniej z daleka, tylko czarna. Z fantazją zrobiono tu też światy, które zwiedzamy w poszukiwaniu nowe ziemi. Różnorodne i na swój sposób oryginalne. Mocno kontrastuje z tym wzornictwo i dekoracje. Z jednej strony statki kosmiczne w środku nawiązują do klasyków gatunku i wyglądają jak wnętrza z czasów Apollo 13, z drugiej roboty pomagające załodze – cóż, to wielkie prostopadłościany. Niby potrafią chodzić i rozciągać długie ramiona ale wygląda to groteskowo. Pewnie dawno temu tak sobie mogliśmy to wyobrażać ale dziś robotyka to nie jest domena książek s-f. Momentami też niektóe efekty specjalne rażą słąbym wykonaniem ale może to miało być kolejne, niezbyt udane nawiązanie do starej fantastyki. Widać inspiracje Odyseją kosmiczną 2001 ale równie dobrze można przyczepić znaczek od BMW do Golfa i udawać, ze jeździ się limuzyną rodem z Monachium.
Nie chce mi się dalej znęcać nad tym filmidłem. Taki reżyser, taka obsada, budżet, wszystko to miało się udać! To najgorszy produkt Nolana w jego karierze, gorszy nawet niż Dark Knigth Rises, który przecież srogo mnie zawiódł. Wolałbym, żeby został w mojej głowie jako genialny zwiastun, którym dałem się oszukać. Miała być epicka historia o wielkiej wyprawie w kosmos, a wyszło jak w aferze taśmowej. Chuj, dupa i kosmicznych kamieni kupa. 3/10
* – NIEZNACZNY SPOJLER potem się okazuje, że jednak nieprzypadkowo ale wytłumaczenie jest tak kretyńskie, że nawet nie chcę o tym pisać
http://zabimokiem.pl/nolan-ty-cholerny-oszuscie/
P.S. Można nawet otworzyć specjalny temat dla tej dyskusji ale nie wiem czy mi się chce o tym pisać. Co za gówno!!!
Ostatnio zmieniony 7 listopada 2014, o 21:11 przez SithFrog, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
ZACZYNA SIĘ
EDIT: @Żaba: Trochę za dużo spojlujesz tą recenzją imo
Myślałem po cichu, że tylko ja dostrzegam, iż DaeL jest największym kretynem tego forum, ale wasze posty napawają mnie wiarą w tych smutnych czasach
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Chuj nie spojleruję. Ostrzegam ludzi przed wydawaniem kasy na crap. Arrrgh
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6413
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ciulowo, że przeczytałem to co napisałeś. Teraz wydaje mi się, że przesadzasz i pewnie wbije mi się to w podświadomość i oglądając będę starał się znajdować plusy, dobre strony etc. a na końcu okaże się, że mi się podoba
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie chce czytać ręki Sitha, bo mimo wszystko pewnie wybiorę się na ten film, ale jak popatrzyłem, że Interstellar trwa169 minut (+reklamy) to już nie jestem taki skory do oglądania...
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nie wiem, może przesadzam. Po prostu jak idę na s-f to nigdy nie spodziewam się z ust naukowca haseł a'la (żaden to spojler) może miłość to piąty wymiar? Może tylko ona wygra z grawitacją? Niga pls!
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Aha, Crowley MUSI obejrzeć ten film. Po jego recenzji Dark Knight Rises (która do dziś potrafi mnie rozbawić DUDUDUDUDM ) czekam z niecierpliwością na Interstellar.
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7586
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Czuję się wywołany do tablicy. A powiedz mi jak Interstellar wypada w porównaniu do Prometeusza? Tam też był bełkot, głupoty i dziwne sytuacje ale wizualnie film tak zrobiony, że z kina wróciłem całkiem zadowolony. Bo prawdę mówiąc jak na razie te niepochlebne recenzje potwierdzają wszystkie moje obawy i chyba domyślam się swojej reakcji.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Kurcze, ciężko powiedzieć. Po Prometeuszu też byłem zadowolony. Żal mi było, że jest taki głupi ale był ładny i efektowny. Poza tym więcej się wybacza s-f w typie Obcego gdzie limitem jest wyobraźnia. Interstellar pozuje na poważne s-f w typie Grawitacji, a tak naprawdę jest Paolo Coelho w kosmosie
Jak się dzieją akcje s-f to jest ok, jak zaczynają recytować banały to łapiesz się za głowę.
Jak się dzieją akcje s-f to jest ok, jak zaczynają recytować banały to łapiesz się za głowę.
- Ptaszor
- zielony
- Posty: 1881
- Rejestracja: 4 września 2014, o 17:06
- Lokalizacja: Forum SGK dodaje mi otuchy, gdy brakuje mi jej w czasie dnia.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Od 13:15 dyskusja o Interstellar
http://www.filmweb.pl/video/movie+si%C4 ... k+34-34786
moje trzy grosze, są małe spoilery
Chciałbym coś pochlebniejszego napisać, ale nie potrafię, bo mam mieszane uczucia. Złapali mnie na emocje, niestety, pół filmu ludzie płaczą, nie można pozostać obojętnym, ja nie pozostałem. Z początku myślałem, że recepcja tego filmu zależy od "przymknięcia oka na kilka rzeczy", setting był nawet znośny, śniedź była fajna, pachniało delikatnym postapo, nawet Mad Maxem (!), bez moralizatorskiego zadęcia o naszej umierającej planecie, źle zaczęło się dziać gdzieś od śledztwa głównego bohatera, które poprowadziło nas w gwiazdy. Może nawet wcześniej, ale przymknąłem oko, np. dlaczego w pewnym momencie zabrakło im rezonansów magnetycznych - chodzą na pszenicę?
Od momentu zakończenia śledztwa na Ziemi mamy pole do popisu dla szyderców i dyskusja na filmwebie mocno nie odstaje od moich odczuć, choć nie zgadzam się, że filmowi brakuje wewnętrznej logiki, brakuje science, za dużo fiction opartej na teoriach w stylu miłość to kolejny wymiar. Interstellar nie jest również filmem akcji, więc np. scena z dokowaniem jest zupełnie niepotrzebna, miałem wrażenie, że podczas produkcji Nolan obejrzał "Grawitację" i musiał uszczknąć z tego tortu. A propos - nawiązania, czego tutaj nie ma, fiu, fiu, aż czekam na "Movie Sins" albo "Honest Trailers", będzie ostra jazda!
Wiele rzeczy wydało mi się groteskowych, przesadzonych (wygląd robota, "first touch" Anne Hathaway, naukowcy, którzy zachowują się jak ten słynny biolog z Prometeusza, ich ogólna niekompetencja, np. McCounaghey zbudował samojezdne kombajny, zhakował indyjskiego drona, ale musieli mu tłumaczyć koncepcję wormhole, albo relatywizm czasu) - na to wszystko i o wiele, wiele więcej nie da się zwyczajnie przymknąć oka. Do tej pory wymówki w stylu "To film o superbohaterze"/"To przecież blockbuster"/"Film jest słaby, ale ten Heath Ledger..." jakoś skutecznie mnie odciągały od myślenia, ale w Interstellar brakuje mi wymówki.
Czekałem na ten film od momentu pierwszych zapowiedzi, nie oglądałem trailerów, poszedłem "na świeżo", a jedyne co pozostało w mojej głowie po wyjściu z kina to "stek bzdur, ale przynajmniej teksty robot miał fajne".
http://www.filmweb.pl/video/movie+si%C4 ... k+34-34786
moje trzy grosze, są małe spoilery
Chciałbym coś pochlebniejszego napisać, ale nie potrafię, bo mam mieszane uczucia. Złapali mnie na emocje, niestety, pół filmu ludzie płaczą, nie można pozostać obojętnym, ja nie pozostałem. Z początku myślałem, że recepcja tego filmu zależy od "przymknięcia oka na kilka rzeczy", setting był nawet znośny, śniedź była fajna, pachniało delikatnym postapo, nawet Mad Maxem (!), bez moralizatorskiego zadęcia o naszej umierającej planecie, źle zaczęło się dziać gdzieś od śledztwa głównego bohatera, które poprowadziło nas w gwiazdy. Może nawet wcześniej, ale przymknąłem oko, np. dlaczego w pewnym momencie zabrakło im rezonansów magnetycznych - chodzą na pszenicę?
Od momentu zakończenia śledztwa na Ziemi mamy pole do popisu dla szyderców i dyskusja na filmwebie mocno nie odstaje od moich odczuć, choć nie zgadzam się, że filmowi brakuje wewnętrznej logiki, brakuje science, za dużo fiction opartej na teoriach w stylu miłość to kolejny wymiar. Interstellar nie jest również filmem akcji, więc np. scena z dokowaniem jest zupełnie niepotrzebna, miałem wrażenie, że podczas produkcji Nolan obejrzał "Grawitację" i musiał uszczknąć z tego tortu. A propos - nawiązania, czego tutaj nie ma, fiu, fiu, aż czekam na "Movie Sins" albo "Honest Trailers", będzie ostra jazda!
Wiele rzeczy wydało mi się groteskowych, przesadzonych (wygląd robota, "first touch" Anne Hathaway, naukowcy, którzy zachowują się jak ten słynny biolog z Prometeusza, ich ogólna niekompetencja, np. McCounaghey zbudował samojezdne kombajny, zhakował indyjskiego drona, ale musieli mu tłumaczyć koncepcję wormhole, albo relatywizm czasu) - na to wszystko i o wiele, wiele więcej nie da się zwyczajnie przymknąć oka. Do tej pory wymówki w stylu "To film o superbohaterze"/"To przecież blockbuster"/"Film jest słaby, ale ten Heath Ledger..." jakoś skutecznie mnie odciągały od myślenia, ale w Interstellar brakuje mi wymówki.
Czekałem na ten film od momentu pierwszych zapowiedzi, nie oglądałem trailerów, poszedłem "na świeżo", a jedyne co pozostało w mojej głowie po wyjściu z kina to "stek bzdur, ale przynajmniej teksty robot miał fajne".
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Masz mój łuk, miecz i topór.Ptaszor pisze:"stek bzdur, ale przynajmniej teksty robot miał fajne".
- Ptaszor
- zielony
- Posty: 1881
- Rejestracja: 4 września 2014, o 17:06
- Lokalizacja: Forum SGK dodaje mi otuchy, gdy brakuje mi jej w czasie dnia.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
A propos Honest Trailers i innych, to też powoli się zaczyna W internecie już wre, będę wrzucał, jak znajdę coś fajnego. Doug Walker jak zwykle na poziomie, ale trzeba najpierw obejrzeć film, spoilery!Sobies pisze:
ZACZYNA SIĘ
Bum Review
Luźna gatka, zazwyczaj rozmawiali razem z bratem, ale teraz jest tylko Doug:
- LLothar
- A u nas w Norwegii
- Posty: 5652
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 13:40
- Lokalizacja: Stavanger, Norwegia
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Ja co prawda Interstellar nie widziałem, ale po recenzji przeczytanej na Żabim Okiem gdzie stoi:
To na pewno na film sie nie wybioreNa nic nie starcza paliwa, wszystkie decyzje podejmowane są ad hoc, żadnych procedur, a w sytuacjach podbramkowych najlepsi naukowcy na świecie planują kierować się… uwaga… miłością i przeczuciem.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Idź idź LLo, z komentarzy na filmwebie wynika, że jestem idiotą i nie zrozumiałem ani science ani fiction ani przesłania. Także polecam przekonać się samemu
- Jutsimitsu
- Człowiek-Reklamówka
- Posty: 2930
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 22:51
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Spoko, jak ja piszę tak o filmie jak Ty to nawet tutaj na mnie patrzą dziwnieSithFrog pisze:Idź idź LLo, z komentarzy na filmwebie wynika, że jestem idiotą i nie zrozumiałem ani science ani fiction ani przesłania. Także polecam przekonać się samemu
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Wiesz, bo są świętości, których nie wolno szargać. Pacific Rim na przykładJutsimitsu pisze:Spoko, jak ja piszę tak o filmie jak Ty to nawet tutaj na mnie patrzą dziwnie
A na poważnie: u nas chyba nikt nie ciśnie na serio, a tam jakby mogli to by mnie zatłukli za krytykę Interstellara. Hejt level over 9000
- Jutsimitsu
- Człowiek-Reklamówka
- Posty: 2930
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 22:51
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Pffff, świętość. Do starych SW to Pacific Rimming może tylko lizać buty.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
To akurat zupełnie inna kwestia Nic się nie równa do starych SW.Jutsimitsu pisze:Pffff, świętość. Do starych SW to Pacific Rimming może tylko lizać buty.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Nikt teraz nie pójdzie na Interstellar'a do kina, bo Sith tak napisał I CHUJ
Bezcenne
Bezcenne
Myślałem po cichu, że tylko ja dostrzegam, iż DaeL jest największym kretynem tego forum, ale wasze posty napawają mnie wiarą w tych smutnych czasach
- Alexandretta
- Współpraca GL
- Posty: 613
- Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Kontakt:
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Interstellar
Ziemia obumiera, plony są wyniszczane przez kolejne choroby, szaleją burze pyłowe, zmienia się skład atmosfery; nasza planeta przestała być przyjaznym miejscem i w przeciągu kilkudziesięciu lat ludzkość prawdopodobnie wyginie na skutek głodu i chorób. Chyba że coś wymyśli…
Na plus zdecydowanie zasługuje ogólna koncepcja filmu – poszukiwanie nowego domu, nowej planety do zasiedlenia i problemy z tym związane. Mamy tu też element humorystyczny w postaci robota TARS, kilka niezłych scen rodem z kina akcji… i w zasadzie to tyle, co można dobrego powiedzieć o tej produkcji.
Początek filmu jest przede wszystkim za długi, rozwleczony i usiany dziwnymi akcjami które niczego nie wnoszą, a całość sprowadza się do tego: „jest źle, będzie jeszcze gorzej”. Ale nagle pojawia się światełko w tunelu, hurra, jest możliwość uratowania ludzkości. Że naukowcy przedstawiający swój genialny plan są kompletnie nieprzekonujący, to już inna sprawa.
No dobra, przetrwaliśmy to, lecimy w kosmos mając nadzieję, że zaraz zacznie się ciekawiej. Po pierwsze, nasz bohater prosto z pola zostaje wpakowany w statek kosmiczny. A jakieś przygotowania, szkolenia, ćwiczenia? Nic, zero. Dwa zdania na temat co macie robić i pa pa. Po drugie, nie wiemy kto jest na pokładzie statku i dlaczego akurat on/a (tyle tylko że to „wybitne jednostki, chluba społeczeństwa” czy coś w tym stylu), nie wiemy jak się nazywają, czym zajmują i jakie mają zadania.
Jeśli macie nadzieję, że dalej sytuacja się poprawi – przykro mi, nic z tego. Postaram się nie spoilerować, ale chyba nie będziecie zaskoczeni jak powiem, że ten czy tamten ginie w trakcie misji (w którym filmie nie ginie?). I nie byłoby w tym właściwie nic złego, gdyby nie reakcja reszty załogi. To znaczy jej brak. Dosłownie. Garstka ludzi tysiące lat świetlnych od domu, ktoś ginie, a oni nie okraszą tego zdarzenia nawet słowem komentarza. WTF?
Warto również zwrócić uwagę na kilka innych, mocno irytujących elementów. Na przykład nikt nic nie je. W kosmosie pożywienie to, zaraz obok zapasów powietrza i wody, podstawowa rzecz. A tu przez 3 godziny ani słowa o tego typu sprawach. Dalej, nie widać żadnych procedur czy ustalonego planu działania – ot, ludzie dostali statek, róbta co chceta tylko uratujta nas. W trakcie misji naukowcy zachowują się jak przystało na idiotów, nie naukowców. Przypomina mi się w tym momencie biolog (bodajże) z „Prometeusza”. Zamiast podejść do problemu w analityczny sposób, to wydziwiają i pada stwierdzenie w stylu „olać dane, jakieś przeczucie ciągnie mnie na tą planetę, polećmy tam, a tak w ogóle miłość to może piąty wymiar”. Przepraszam bardzo, to ma być ekipa od ratowania świata? Trzy, kompletny brak relacji między członkami załogi. Są, bo są, coś gadają (tłumaczą sobie nawzajem podstawowe sprawy związane z czarnymi dziurami, czasem i przestrzenią, ale czynią to jakby zwracali się do przedszkolaków, a nie inteligentnych i wykształconych przecież ludzi), coś robią, ale brak w tym wszystkim jakiejś celowości. W ogóle odniosłam wrażenie, że załoga składa się z dwóch grup: pierwszej, która zawiera jedyne dwie postaci o których wiemy cokolwiek, oraz drugiej – pozbawionego znaczenia wypełniacza. Raz czy dwa miałam też wrażenie, że bohaterowie odnoszą się do dialogów, których nie było (np sprawa Amelii i Wolfa).
Muzyka w filmie jest nierówna. Są momenty, że wszystko świetnie gra, ale jest i kilka takich, gdzie muzyka bardziej przeszkadza niż pomaga i jest zwyczajnie za głośna (na początku myślałam, że to może wina sali kinowej, ale nie tylko ja zwróciłam na to uwagę, więc po prostu ten film tak ma). Plus za brak dźwięków w scenach pokazujących statek z zewnątrz, z kosmosu (przypominam, że w próżni dźwięk nie rozchodzi się).
Film zapowiadał się na niezłe science-fiction. Po raz kolejny – nic z tego. Za dużo fiction i pseudofilozoficznych gadek oraz przekombinowanie niektórych akcji (porozumiewanie się z córką – WTF?), za mało science (o wiele za mało jak na tego typu projekt). Kilka ewidentnych głupot, których jako osoba nieco obeznana z tematyką kosmosu nie potrafię wybaczyć (np czarna dziura). Naprawdę wiele rzeczy mnie w tym filmie irytuje, i już podczas seansu zaczęłam sobie odhaczać, co jest nie tak. Mam wrażenie, że ktoś bardzo chciał nakręcić epicki film o kosmosie, ale zupełnie nie wiedział, jak się do tego zabrać. Na dodatek właściwie niczego nie wyjaśniająca końcówka. „Interstellar” wypada źle, panie i panowie, po prostu źle.
4/10
Ziemia obumiera, plony są wyniszczane przez kolejne choroby, szaleją burze pyłowe, zmienia się skład atmosfery; nasza planeta przestała być przyjaznym miejscem i w przeciągu kilkudziesięciu lat ludzkość prawdopodobnie wyginie na skutek głodu i chorób. Chyba że coś wymyśli…
Na plus zdecydowanie zasługuje ogólna koncepcja filmu – poszukiwanie nowego domu, nowej planety do zasiedlenia i problemy z tym związane. Mamy tu też element humorystyczny w postaci robota TARS, kilka niezłych scen rodem z kina akcji… i w zasadzie to tyle, co można dobrego powiedzieć o tej produkcji.
Początek filmu jest przede wszystkim za długi, rozwleczony i usiany dziwnymi akcjami które niczego nie wnoszą, a całość sprowadza się do tego: „jest źle, będzie jeszcze gorzej”. Ale nagle pojawia się światełko w tunelu, hurra, jest możliwość uratowania ludzkości. Że naukowcy przedstawiający swój genialny plan są kompletnie nieprzekonujący, to już inna sprawa.
No dobra, przetrwaliśmy to, lecimy w kosmos mając nadzieję, że zaraz zacznie się ciekawiej. Po pierwsze, nasz bohater prosto z pola zostaje wpakowany w statek kosmiczny. A jakieś przygotowania, szkolenia, ćwiczenia? Nic, zero. Dwa zdania na temat co macie robić i pa pa. Po drugie, nie wiemy kto jest na pokładzie statku i dlaczego akurat on/a (tyle tylko że to „wybitne jednostki, chluba społeczeństwa” czy coś w tym stylu), nie wiemy jak się nazywają, czym zajmują i jakie mają zadania.
Jeśli macie nadzieję, że dalej sytuacja się poprawi – przykro mi, nic z tego. Postaram się nie spoilerować, ale chyba nie będziecie zaskoczeni jak powiem, że ten czy tamten ginie w trakcie misji (w którym filmie nie ginie?). I nie byłoby w tym właściwie nic złego, gdyby nie reakcja reszty załogi. To znaczy jej brak. Dosłownie. Garstka ludzi tysiące lat świetlnych od domu, ktoś ginie, a oni nie okraszą tego zdarzenia nawet słowem komentarza. WTF?
Warto również zwrócić uwagę na kilka innych, mocno irytujących elementów. Na przykład nikt nic nie je. W kosmosie pożywienie to, zaraz obok zapasów powietrza i wody, podstawowa rzecz. A tu przez 3 godziny ani słowa o tego typu sprawach. Dalej, nie widać żadnych procedur czy ustalonego planu działania – ot, ludzie dostali statek, róbta co chceta tylko uratujta nas. W trakcie misji naukowcy zachowują się jak przystało na idiotów, nie naukowców. Przypomina mi się w tym momencie biolog (bodajże) z „Prometeusza”. Zamiast podejść do problemu w analityczny sposób, to wydziwiają i pada stwierdzenie w stylu „olać dane, jakieś przeczucie ciągnie mnie na tą planetę, polećmy tam, a tak w ogóle miłość to może piąty wymiar”. Przepraszam bardzo, to ma być ekipa od ratowania świata? Trzy, kompletny brak relacji między członkami załogi. Są, bo są, coś gadają (tłumaczą sobie nawzajem podstawowe sprawy związane z czarnymi dziurami, czasem i przestrzenią, ale czynią to jakby zwracali się do przedszkolaków, a nie inteligentnych i wykształconych przecież ludzi), coś robią, ale brak w tym wszystkim jakiejś celowości. W ogóle odniosłam wrażenie, że załoga składa się z dwóch grup: pierwszej, która zawiera jedyne dwie postaci o których wiemy cokolwiek, oraz drugiej – pozbawionego znaczenia wypełniacza. Raz czy dwa miałam też wrażenie, że bohaterowie odnoszą się do dialogów, których nie było (np sprawa Amelii i Wolfa).
Muzyka w filmie jest nierówna. Są momenty, że wszystko świetnie gra, ale jest i kilka takich, gdzie muzyka bardziej przeszkadza niż pomaga i jest zwyczajnie za głośna (na początku myślałam, że to może wina sali kinowej, ale nie tylko ja zwróciłam na to uwagę, więc po prostu ten film tak ma). Plus za brak dźwięków w scenach pokazujących statek z zewnątrz, z kosmosu (przypominam, że w próżni dźwięk nie rozchodzi się).
Film zapowiadał się na niezłe science-fiction. Po raz kolejny – nic z tego. Za dużo fiction i pseudofilozoficznych gadek oraz przekombinowanie niektórych akcji (porozumiewanie się z córką – WTF?), za mało science (o wiele za mało jak na tego typu projekt). Kilka ewidentnych głupot, których jako osoba nieco obeznana z tematyką kosmosu nie potrafię wybaczyć (np czarna dziura). Naprawdę wiele rzeczy mnie w tym filmie irytuje, i już podczas seansu zaczęłam sobie odhaczać, co jest nie tak. Mam wrażenie, że ktoś bardzo chciał nakręcić epicki film o kosmosie, ale zupełnie nie wiedział, jak się do tego zabrać. Na dodatek właściwie niczego nie wyjaśniająca końcówka. „Interstellar” wypada źle, panie i panowie, po prostu źle.
4/10
"Żal, że sie coś zrobiło, przemija z czasem. Żal, że się czegoś nie zrobiło, nie przemija nigdy."
Na Pograniczu
Na Pograniczu
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
To się nazywa dziennikarstwo opiniotwórczeSobies pisze:Nikt teraz nie pójdzie na Interstellar'a do kina, bo Sith tak napisał I CHUJ
Bezcenne
A na serio: nieprawda. Opisałem swoje wrażenia. Ja tam polecam zawsze iść do kina (chyba, że zaznaczę żeby nie) i samemu wyrobić sobie zdanie. Na Interstellar warto, bo na kompie potem fabuła i dialogi będą tak samo słabe, a w kinie przynajmniej kilka pięknych widoków można obejrzeć.
Poza tym patrz na post Alexy i czekaj (ja czekam!!!) na Crowleya
- LLothar
- A u nas w Norwegii
- Posty: 5652
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 13:40
- Lokalizacja: Stavanger, Norwegia
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Buahahahahhah, ten film byl mega slaby . Obejrzalem w samolocie z ciekawosciSithFrog pisze:Wiesz, bo są świętości, których nie wolno szargać. Pacific Rim na przykład
- Jutsimitsu
- Człowiek-Reklamówka
- Posty: 2930
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 22:51
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Mega słaby nie był, ale też był durny i raczej średni.LLothar pisze:Buahahahahhah, ten film byl mega slaby . Obejrzalem w samolocie z ciekawosciSithFrog pisze:Wiesz, bo są świętości, których nie wolno szargać. Pacific Rim na przykład
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Oczywiście, że był durny. To był film o godzillach bijących się wręcz z mega-robo-zordami
Jak na taki zarys fabularny, był genialny. Napakowany akcją, śliczny i efektowny.
Jak na taki zarys fabularny, był genialny. Napakowany akcją, śliczny i efektowny.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Good, good... Czekam na więcej recenzji Interstellar (również pozytywnych), aby móc je skompilować w jeden artykuł na główną i zacząć prawdziwy flame war
CD-Action, RETRO i cdaction.pl
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Furia (Fury)
Nie wiem do końca co mi w tym filmie nie zagrało. Jest pełnokrwista (wprost i w przenośni) grupa bohaterów, są świetne lokacje i charakteryzacja - oglądając Brada Pitta w ogóle nie widziałem Brada Pitta tylko POSTAĆ. Całość kojarzyła mi się trochę z Kompanią Braci. A jednak wszystko to wydało mi się miałkie - ZERO budowania napięcia. Film wojenny bez napięcia. Nawet w tych wydawałoby się najdrażliwszych scenach. To samo w epizodzie w mieszkaniu pięknych dam. Zero napięcia!
Serio, dawno nie spotkałem się z filmem, w którym tak wszystko ładnie by zagrało... a zjechałbym z oceną za brak jakiejkolwiek emocji. To mogło być arcydzieło.
5/10
Nie wiem do końca co mi w tym filmie nie zagrało. Jest pełnokrwista (wprost i w przenośni) grupa bohaterów, są świetne lokacje i charakteryzacja - oglądając Brada Pitta w ogóle nie widziałem Brada Pitta tylko POSTAĆ. Całość kojarzyła mi się trochę z Kompanią Braci. A jednak wszystko to wydało mi się miałkie - ZERO budowania napięcia. Film wojenny bez napięcia. Nawet w tych wydawałoby się najdrażliwszych scenach. To samo w epizodzie w mieszkaniu pięknych dam. Zero napięcia!
Serio, dawno nie spotkałem się z filmem, w którym tak wszystko ładnie by zagrało... a zjechałbym z oceną za brak jakiejkolwiek emocji. To mogło być arcydzieło.
5/10
Since 2001.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Interstellar
Nie pierdolę się i dalej są spojlery. (for Sith)
Kurczę. Tak dobrze się zapowiadało. Miało być wielkie dzieło. A wyszła wielka wydmuszka, piękna, kolorowa, robiąca wrażenie. No, ale pusta w środku.
Najpierw niespójny świat - nie ma wojska, wszystko umiera, nie wiadomo na co idą pieniądze z podatków, które ludzie płacą, mimo bycia na skraju zagłady. Nie wiadomo czy istnieje jakiś rząd, jakieś służby paramilitarne, czy może ludzie ot tak sobie żyją wg wcześniejszych reguł (mhm, jasne). Także z jednej strony wszystko wygląda na opuszczone, wszędzie pył, a z drugiej - pięknie brukowane uliczki, ławeczki, mecze bejsbola, wywiadówki i najbardziej tajne miejsce na świecie gdzieś w lesie. No dobra - skoro ktoś finansuje program NASA, czyli cofam - pewnie nadal istnieje jakiś rząd. Który egzekwuje prawa i podatki bez wojska. Policjanta, strażaka nie widziałem ani jednego. Jak do cholery może logicznie działać takie społeczeństwo? Do tego pojawia się tam jakieś słówko o bombardowaniu głodujących. WTF? To kto ich bombardował?
Później główny bohater dostaje pięciominutowy wykład od jakiś jajogłowych siedzących sobie w pokoiku i debatujących nie wiadomo nad czym. W dodatku każdy ma jakiś taki ironiczny uśmieszek i żaden nie mówi NIC, kompletnie NIC, co chociaż dałoby wrażenie jakiejś naukowej gadki. Tylko grawitacja, plan a, a jak nie, to plan b, czterdzieści lat nad jakimś równaniem, w sumie to to równanie jest o kant dupy, ale i tak startujemy. Acha - no tak, zapomnieliśmy dodać, że wysłaliśmy już 12 statków, a na każdym z nich była JEDNA osoba. JEDNA osoba, której ufamy, że sobie poradzi, nie zwariuje i ogólnie - to jest nasz masterplan uratowania świata. Tak, byliśmy na tyle inteligentni, że robimy to wszystko na pokolenie przed wymarciem.
Brakowało tylko: AND WHERE'S YOUR GOD NOW, HUH?!?!?!
Kurwa. No dobra, ale lecą, oderwani od pługa, przelatują przez jakąś tajemniczą dziurę czasoprzestrzenną, żeby nadać dramatyzmu - oni sygnał odbierają, ale wysłać nic nie mogą (bez szczególnego wyjaśnienia). Później o wyborze planety decyduje Hatełej (Brand), bo czasem w życiu należy się kierować MIŁOŚCIOM I HÓJ! Bo to taka tajemnicza siła i wogle, panowie! Decyzja o locie na drugą planetę wydała mi się pierwszą normalną decyzją w filmie, pomyślałem sobie: jest nadzieja. Ale niee, reżyser powiedział nam tylko: TAK, BRAND MA KURWA RACJĘ! LUDZKOŚĆ URATUJMY SWĘDZENIEM CIPY ZA UTRACONYM KOCHANKIEM!
Ale najpierw musimy poznać najmniej logiczną postać filmu, żeby na dobrą planetę już nie było jak normalnie polecieć. Bo on sobie sfałszował wyniki. Taki, jebany, myk WYBRAŃCA.
Jezuuuu. A to co się dzieje w końcówce to są już tak tanie zagrywki, że należy tylko zapłakać. To było podsumowanie braku logiki w całym tym filmie. I te roboty, które miały być "komediowym przerywnikiem" - zagrywa a'la Transformers. Humor dla idiotów.
Why?
Ten film ratuje się dobrymi zdjęciami, paroma fajnymi pomysłami (mimo wszystko) i Cooperem. Reszta to śmietnik.
3/10
Nie pierdolę się i dalej są spojlery. (for Sith)
Kurczę. Tak dobrze się zapowiadało. Miało być wielkie dzieło. A wyszła wielka wydmuszka, piękna, kolorowa, robiąca wrażenie. No, ale pusta w środku.
Najpierw niespójny świat - nie ma wojska, wszystko umiera, nie wiadomo na co idą pieniądze z podatków, które ludzie płacą, mimo bycia na skraju zagłady. Nie wiadomo czy istnieje jakiś rząd, jakieś służby paramilitarne, czy może ludzie ot tak sobie żyją wg wcześniejszych reguł (mhm, jasne). Także z jednej strony wszystko wygląda na opuszczone, wszędzie pył, a z drugiej - pięknie brukowane uliczki, ławeczki, mecze bejsbola, wywiadówki i najbardziej tajne miejsce na świecie gdzieś w lesie. No dobra - skoro ktoś finansuje program NASA, czyli cofam - pewnie nadal istnieje jakiś rząd. Który egzekwuje prawa i podatki bez wojska. Policjanta, strażaka nie widziałem ani jednego. Jak do cholery może logicznie działać takie społeczeństwo? Do tego pojawia się tam jakieś słówko o bombardowaniu głodujących. WTF? To kto ich bombardował?
Później główny bohater dostaje pięciominutowy wykład od jakiś jajogłowych siedzących sobie w pokoiku i debatujących nie wiadomo nad czym. W dodatku każdy ma jakiś taki ironiczny uśmieszek i żaden nie mówi NIC, kompletnie NIC, co chociaż dałoby wrażenie jakiejś naukowej gadki. Tylko grawitacja, plan a, a jak nie, to plan b, czterdzieści lat nad jakimś równaniem, w sumie to to równanie jest o kant dupy, ale i tak startujemy. Acha - no tak, zapomnieliśmy dodać, że wysłaliśmy już 12 statków, a na każdym z nich była JEDNA osoba. JEDNA osoba, której ufamy, że sobie poradzi, nie zwariuje i ogólnie - to jest nasz masterplan uratowania świata. Tak, byliśmy na tyle inteligentni, że robimy to wszystko na pokolenie przed wymarciem.
Brakowało tylko: AND WHERE'S YOUR GOD NOW, HUH?!?!?!
Kurwa. No dobra, ale lecą, oderwani od pługa, przelatują przez jakąś tajemniczą dziurę czasoprzestrzenną, żeby nadać dramatyzmu - oni sygnał odbierają, ale wysłać nic nie mogą (bez szczególnego wyjaśnienia). Później o wyborze planety decyduje Hatełej (Brand), bo czasem w życiu należy się kierować MIŁOŚCIOM I HÓJ! Bo to taka tajemnicza siła i wogle, panowie! Decyzja o locie na drugą planetę wydała mi się pierwszą normalną decyzją w filmie, pomyślałem sobie: jest nadzieja. Ale niee, reżyser powiedział nam tylko: TAK, BRAND MA KURWA RACJĘ! LUDZKOŚĆ URATUJMY SWĘDZENIEM CIPY ZA UTRACONYM KOCHANKIEM!
Ale najpierw musimy poznać najmniej logiczną postać filmu, żeby na dobrą planetę już nie było jak normalnie polecieć. Bo on sobie sfałszował wyniki. Taki, jebany, myk WYBRAŃCA.
Jezuuuu. A to co się dzieje w końcówce to są już tak tanie zagrywki, że należy tylko zapłakać. To było podsumowanie braku logiki w całym tym filmie. I te roboty, które miały być "komediowym przerywnikiem" - zagrywa a'la Transformers. Humor dla idiotów.
Why?
Ten film ratuje się dobrymi zdjęciami, paroma fajnymi pomysłami (mimo wszystko) i Cooperem. Reszta to śmietnik.
3/10
Ostatnio zmieniony 12 listopada 2014, o 22:49 przez Cherryy, łącznie zmieniany 1 raz.
Since 2001.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
I właśnie Żaba dochodzi.......
Myślałem po cichu, że tylko ja dostrzegam, iż DaeL jest największym kretynem tego forum, ale wasze posty napawają mnie wiarą w tych smutnych czasach
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Sobieś, ale w zasadzie o co Ci chodzi?
Ten film jest ZŁY. Jest BARDZO ZŁY. Jest jednym z największych rozczarowań kinowych w moim życiu. Dobrze, że bilet kosztował dzisiaj tylko 12 zł.
I tak uważam, że zawyżyłem ocenę ze względu na zbyt dużo pozytywnych emocji, jakie wywołał we mnie trailer. Nic tu się nie trzyma kupy. To w kupie pływa.
Ten film jest ZŁY. Jest BARDZO ZŁY. Jest jednym z największych rozczarowań kinowych w moim życiu. Dobrze, że bilet kosztował dzisiaj tylko 12 zł.
I tak uważam, że zawyżyłem ocenę ze względu na zbyt dużo pozytywnych emocji, jakie wywołał we mnie trailer. Nic tu się nie trzyma kupy. To w kupie pływa.
Since 2001.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Interstellar
Jest moc, mega! Wspaniały film!
10/10
Żartuję, jeszcze nie widziałem...
Jest moc, mega! Wspaniały film!
10/10
Żartuję, jeszcze nie widziałem...
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
- Voo
- Stary Człowiek, A Może
- Posty: 6413
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
- Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
ej, bo jeszcze stronka z recenzjami to zassie... yyy... zassa?
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
- Ptaszor
- zielony
- Posty: 1881
- Rejestracja: 4 września 2014, o 17:06
- Lokalizacja: Forum SGK dodaje mi otuchy, gdy brakuje mi jej w czasie dnia.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Właśnie to przeczytałem....
http://www.filmweb.pl/news/Nolan+zreali ... ova-108263
W świetle ostatnich dokonań młodszego Nolana mogę powiedzieć tylko jedno:
NOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://www.filmweb.pl/news/Nolan+zreali ... ova-108263
W świetle ostatnich dokonań młodszego Nolana mogę powiedzieć tylko jedno:
NOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7586
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
A mi się Fundacja nie podobała, więc wsio ryba.
Pod skórą (Under the Skin)
Spójrzcie na ocenę poniżej, skonfrontujcie z kolejnym zdaniem i pomyślcie jak zły jest ten film. W Under the Skin Scarlett Johansson po raz pierwszy oficjalnie pokazała cycki (i nie tylko) i to od razu trzy razy.
Tych wszystkich, którzy od razu odpalili Torrenta informuję, że lepiej znaleźć sobie te trzy sceny na jakimś dailymotion, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na dłubanie w nosie. Obraz jest z gatunku ambitnych i tajemniczych. Wiecie, długie, statyczne ujęcia, dziwna muzyka, przez połowę czasu ujęcia kropelek deszczu na szybie albo wiatru szumiącego w koronach drzew. W tym wszystkim ładna dziewczyna, jeździ po Szkocji, uwodzi przypadkowych facetów i zaciąga ich do pustych domów, gdzie topi w czarnej wodzie, a na koniec okazuje się jakąś kosmitką. Właśnie opowiedziałem wam cały film, więc nie musicie już go oglądać, poszukajcie sobie tylko cycków.
2/10
A w telewizji drugi raz obejrzałem Wałkonia i ojapierdolę jaki to jest fantastyczny film.
Pod skórą (Under the Skin)
Spójrzcie na ocenę poniżej, skonfrontujcie z kolejnym zdaniem i pomyślcie jak zły jest ten film. W Under the Skin Scarlett Johansson po raz pierwszy oficjalnie pokazała cycki (i nie tylko) i to od razu trzy razy.
Tych wszystkich, którzy od razu odpalili Torrenta informuję, że lepiej znaleźć sobie te trzy sceny na jakimś dailymotion, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na dłubanie w nosie. Obraz jest z gatunku ambitnych i tajemniczych. Wiecie, długie, statyczne ujęcia, dziwna muzyka, przez połowę czasu ujęcia kropelek deszczu na szybie albo wiatru szumiącego w koronach drzew. W tym wszystkim ładna dziewczyna, jeździ po Szkocji, uwodzi przypadkowych facetów i zaciąga ich do pustych domów, gdzie topi w czarnej wodzie, a na koniec okazuje się jakąś kosmitką. Właśnie opowiedziałem wam cały film, więc nie musicie już go oglądać, poszukajcie sobie tylko cycków.
2/10
A w telewizji drugi raz obejrzałem Wałkonia i ojapierdolę jaki to jest fantastyczny film.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
- Matthias[Wlkp]
- purpurowy
- Posty: 7477
- Rejestracja: 17 czerwca 2014, o 15:58
- Lokalizacja: Swarożycu! Rządź!
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
O! No to mam motywację, żeby jednak obejrzeć ten film;). Mam tylko nadzieję, że Netflix nie ocenzurował...
Tymczasem:
Galaxy Quest (1999)
Jak widzę coś, co jest opisane jako parodia z blondyną na okładce, to z góry zakładam, że będzie źle. Tym bardziej jak tą blondyną jest Sigourney Weaver (tylko dlatego, że jej w komediowych rolach raczej nie widuję). Wyglądało na nabijanie się ze Star Treka, więc machnąłem wczoraj ręką i zapuściłem. No i się mocno zdziwiłem...
Film opowiada o grupie AKTORÓW, którzy grali X lat wcześniej w kultowym serialu, a teraz spijają śmietankę. Jeżdżą po konwentach i robią szoł, z którego chyba nie są specjalnie dumni. Tymczasem odnajduje ich grupka chyba jednak nie do końca rozgarniętych kosmitów, którzy myślą, że ten serial to jednak była prawda...
Nie mogę napisać więcej, żeby nie zepsuć innym filmu, ale pomysł jest na prawdę fajny i dobrze zrealizowany. Bawiłem się świetnie, żona też, chociaż z reguły nie przepada za takimi filmami. Humor jest na poziome, z różnymi nawiązaniami, pokazujący w ciekawy sposób emocje bohaterów.
Na Wiki znalazłem, że nawet Patrickowi Stewartowi się podobało
Ocena: dobry plus
Tymczasem:
Galaxy Quest (1999)
Jak widzę coś, co jest opisane jako parodia z blondyną na okładce, to z góry zakładam, że będzie źle. Tym bardziej jak tą blondyną jest Sigourney Weaver (tylko dlatego, że jej w komediowych rolach raczej nie widuję). Wyglądało na nabijanie się ze Star Treka, więc machnąłem wczoraj ręką i zapuściłem. No i się mocno zdziwiłem...
Film opowiada o grupie AKTORÓW, którzy grali X lat wcześniej w kultowym serialu, a teraz spijają śmietankę. Jeżdżą po konwentach i robią szoł, z którego chyba nie są specjalnie dumni. Tymczasem odnajduje ich grupka chyba jednak nie do końca rozgarniętych kosmitów, którzy myślą, że ten serial to jednak była prawda...
Nie mogę napisać więcej, żeby nie zepsuć innym filmu, ale pomysł jest na prawdę fajny i dobrze zrealizowany. Bawiłem się świetnie, żona też, chociaż z reguły nie przepada za takimi filmami. Humor jest na poziome, z różnymi nawiązaniami, pokazujący w ciekawy sposób emocje bohaterów.
Na Wiki znalazłem, że nawet Patrickowi Stewartowi się podobało
Ocena: dobry plus
Ostatnio zmieniony 3 stycznia 2015, o 18:30 przez Matthias[Wlkp], łącznie zmieniany 1 raz.
- Matthias[Wlkp]
- purpurowy
- Posty: 7477
- Rejestracja: 17 czerwca 2014, o 15:58
- Lokalizacja: Swarożycu! Rządź!
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
+1Crowley pisze:Pod skórą (Under the Skin)
Spójrzcie na ocenę poniżej, skonfrontujcie z kolejnym zdaniem i pomyślcie jak zły jest ten film. W Under the Skin Scarlett Johansson po raz pierwszy oficjalnie pokazała cycki (i nie tylko) i to od razu trzy razy.
Tych wszystkich, którzy od razu odpalili Torrenta informuję, że lepiej znaleźć sobie te trzy sceny na jakimś dailymotion, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na dłubanie w nosie. Obraz jest z gatunku ambitnych i tajemniczych. Wiecie, długie, statyczne ujęcia, dziwna muzyka, przez połowę czasu ujęcia kropelek deszczu na szybie albo wiatru szumiącego w koronach drzew. W tym wszystkim ładna dziewczyna, jeździ po Szkocji, uwodzi przypadkowych facetów i zaciąga ich do pustych domów, gdzie topi w czarnej wodzie, a na koniec okazuje się jakąś kosmitką. Właśnie opowiedziałem wam cały film, więc nie musicie już go oglądać, poszukajcie sobie tylko cycków.
2/10
Dorzucę od siebie tylko tyle, że nawet te cycki są pokazane w tak aseksualny sposób, że chyba nie warto szukać. Myślałem, że coś zrozumiem z tego, co autor miał na myśli, ale coś jednak nie bardzo... Woda miała coś oznaczać, ale nic więcej nie wymyśliłem.
Przyznam się szczerze, że od połowy zacząłem przewijać "opisy przyrody".
Re: Odp: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
+1 czyli już jest mocne 4/10Matthias[Wlkp] pisze:+1Crowley pisze:Pod skórą (Under the Skin)
Spójrzcie na ocenę poniżej, skonfrontujcie z kolejnym zdaniem i pomyślcie jak zły jest ten film. W Under the Skin Scarlett Johansson po raz pierwszy oficjalnie pokazała cycki (i nie tylko) i to od razu trzy razy.
Tych wszystkich, którzy od razu odpalili Torrenta informuję, że lepiej znaleźć sobie te trzy sceny na jakimś dailymotion, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na dłubanie w nosie. Obraz jest z gatunku ambitnych i tajemniczych. Wiecie, długie, statyczne ujęcia, dziwna muzyka, przez połowę czasu ujęcia kropelek deszczu na szybie albo wiatru szumiącego w koronach drzew. W tym wszystkim ładna dziewczyna, jeździ po Szkocji, uwodzi przypadkowych facetów i zaciąga ich do pustych domów, gdzie topi w czarnej wodzie, a na koniec okazuje się jakąś kosmitką. Właśnie opowiedziałem wam cały film, więc nie musicie już go oglądać, poszukajcie sobie tylko cycków.
2/10
Dorzucę od siebie tylko tyle, że nawet te cycki są pokazane w tak aseksualny sposób, że chyba nie warto szukać. Myślałem, że coś zrozumiem z tego, co autor miał na myśli, ale coś jednak nie bardzo... Woda miała coś oznaczać, ale nic więcej nie wymyśliłem.
Przyznam się szczerze, że od połowy zacząłem przewijać "opisy przyrody".
To jest po prostu film o kobiecie wyalienowanej. Tego się nie zrozumie, to trzeba czuć wszystkimi sześcioma komorami serca.
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Re: Odp: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
+1 czyli już jest mocne 4/10Matthias[Wlkp] pisze:+1Crowley pisze:Pod skórą (Under the Skin)
Spójrzcie na ocenę poniżej, skonfrontujcie z kolejnym zdaniem i pomyślcie jak zły jest ten film. W Under the Skin Scarlett Johansson po raz pierwszy oficjalnie pokazała cycki (i nie tylko) i to od razu trzy razy.
Tych wszystkich, którzy od razu odpalili Torrenta informuję, że lepiej znaleźć sobie te trzy sceny na jakimś dailymotion, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na dłubanie w nosie. Obraz jest z gatunku ambitnych i tajemniczych. Wiecie, długie, statyczne ujęcia, dziwna muzyka, przez połowę czasu ujęcia kropelek deszczu na szybie albo wiatru szumiącego w koronach drzew. W tym wszystkim ładna dziewczyna, jeździ po Szkocji, uwodzi przypadkowych facetów i zaciąga ich do pustych domów, gdzie topi w czarnej wodzie, a na koniec okazuje się jakąś kosmitką. Właśnie opowiedziałem wam cały film, więc nie musicie już go oglądać, poszukajcie sobie tylko cycków.
2/10
Dorzucę od siebie tylko tyle, że nawet te cycki są pokazane w tak aseksualny sposób, że chyba nie warto szukać. Myślałem, że coś zrozumiem z tego, co autor miał na myśli, ale coś jednak nie bardzo... Woda miała coś oznaczać, ale nic więcej nie wymyśliłem.
Przyznam się szczerze, że od połowy zacząłem przewijać "opisy przyrody".
To jest po prostu film o kobiecie wyalienowanej. Tego się nie zrozumie, to trzeba czuć wszystkimi sześcioma komorami serca.
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7586
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Wróg (Enemy)
Montreal, znudzony i zmęczony życiem nauczyciel akademicki ogląda film i rozpoznaje w jednym z aktorów samego siebie. Rozpoczyna poszukiwania, a jak już faceta odnajduje, to okazuje się, że faktycznie są identyczni, tak samo mówią, tylko imiona i nazwiska mają inne. O co chodzi i jak w tej całej sytuacji odnajdą się partnerki dwóch panów? Tego nie wiedzą chyba nawet sami autorzy.
Do obejrzenia zachęciły mnie entuzjastyczne recenzje oraz osoby reżysera i odtwórcy głównej roli. Po znakomitym Labiryncie spodziewałem się czegoś równie mocnego. Dostałem film-zagadkę w klimacie Lyncha zmieszanego z wczesnym Polańskim. Brzmi zachęcająco ale prawdę mówiąc dla mnie to był zdecydowany przerost formy nad treścią. Cały Wróg jest jakąś metaforą. Czy to alienacji, czy schizofrenii, czy (co najbardziej prawdopodobne) totalitaryzmu i poczucia anonimowości. Nie wiem dokładnie, bo jestem pewien, że nie zrozumiałem tego filmu.
Moim zdaniem to wydmuszka z dusznym, ciężkim klimatem i ostatnią sceną, która pewnie niejednego przyprawiła o atak serca. Kiedy już się człowiekowi wydaje, że zmierzamy do spokojnego końca następuje TAKIE NIEOCZEKIWANE JEBNIĘCIE, że można spaść z krzesła. Co prawda nie wiem jaki był sens tej ostatniej sceny ale ja pierdziu...
Znalazłem sobie streszczenie książki, na podstawie której powstał scenariusz i nie mam pojęcia, czemu tak mocno reżyser i scenarzysta nakombinowali. To by była znakomita, też tajemnicza historia ale z sensem a nie ukrytymi czterema dnami.
Od strony technicznej jest nieźle, aktorzy dają radę, żółty filtr sprawia, że zdjęcia są bardzo charakterystyczne, muzyka przywodziła na myśl Obcego. Były zadatki na świetny film a wyszła pretensjonalna papka.
3/10
Montreal, znudzony i zmęczony życiem nauczyciel akademicki ogląda film i rozpoznaje w jednym z aktorów samego siebie. Rozpoczyna poszukiwania, a jak już faceta odnajduje, to okazuje się, że faktycznie są identyczni, tak samo mówią, tylko imiona i nazwiska mają inne. O co chodzi i jak w tej całej sytuacji odnajdą się partnerki dwóch panów? Tego nie wiedzą chyba nawet sami autorzy.
Do obejrzenia zachęciły mnie entuzjastyczne recenzje oraz osoby reżysera i odtwórcy głównej roli. Po znakomitym Labiryncie spodziewałem się czegoś równie mocnego. Dostałem film-zagadkę w klimacie Lyncha zmieszanego z wczesnym Polańskim. Brzmi zachęcająco ale prawdę mówiąc dla mnie to był zdecydowany przerost formy nad treścią. Cały Wróg jest jakąś metaforą. Czy to alienacji, czy schizofrenii, czy (co najbardziej prawdopodobne) totalitaryzmu i poczucia anonimowości. Nie wiem dokładnie, bo jestem pewien, że nie zrozumiałem tego filmu.
Moim zdaniem to wydmuszka z dusznym, ciężkim klimatem i ostatnią sceną, która pewnie niejednego przyprawiła o atak serca. Kiedy już się człowiekowi wydaje, że zmierzamy do spokojnego końca następuje TAKIE NIEOCZEKIWANE JEBNIĘCIE, że można spaść z krzesła. Co prawda nie wiem jaki był sens tej ostatniej sceny ale ja pierdziu...
Znalazłem sobie streszczenie książki, na podstawie której powstał scenariusz i nie mam pojęcia, czemu tak mocno reżyser i scenarzysta nakombinowali. To by była znakomita, też tajemnicza historia ale z sensem a nie ukrytymi czterema dnami.
Od strony technicznej jest nieźle, aktorzy dają radę, żółty filtr sprawia, że zdjęcia są bardzo charakterystyczne, muzyka przywodziła na myśl Obcego. Były zadatki na świetny film a wyszła pretensjonalna papka.
3/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Zacząłem czytać od dołu i pomyślałem, że to Interstellar już widziałeś:DCrowley pisze:Były zadatki na świetny film a wyszła pretensjonalna papka.
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7586
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Próbowałem żonę wyciągnąć na Interstellar ale pewnie się nie uda, więc albo się wymknę sam do kina albo poczekam na rip, bo wiem, że nie spodoba mi się ten film. Naczytałem się recenzji i mam wrażenie, że jestem w stanie dokładnie przewidzieć co tam jest spierdzielone. Trochę szkoda kasy jednak. Wolę chyba obejrzeć Obywatela.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Szkoda nie szkoda. Oglądając rip pozbawisz się jedynego pozytywu (oprawa audiowizualna) i wtedy dasz 1, a nie 3-4
- Crowley
- Pan Bob Budowniczy Kierownik
- Posty: 7586
- Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
- Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Całkiem możliwe. Może uda mi się wyekspediować resztę rodziny na jakieś kilkugodzinne wakacje i wtedy sobie obejrzę? Odpracuję jakimś spacerem albo innym obiadem...
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Sobiesiowi może chodzić o to, że złapałeś takiego rage'a, że ja się bałem u Ciebie wylewu . Nie mówię, że nie uzasadnionego, ale czysta nienawiść kipi z tego tekstu. Nie mniej od "WHERE'S YOUR GOD NOW" tak samo jak Żaba, płakałem ze śmiechu .Cherryy pisze:Sobieś, ale w zasadzie o co Ci chodzi?
Ten film jest ZŁY. Jest BARDZO ZŁY. Jest jednym z największych rozczarowań kinowych w moim życiu. Dobrze, że bilet kosztował dzisiaj tylko 12 zł.
I tak uważam, że zawyżyłem ocenę ze względu na zbyt dużo pozytywnych emocji, jakie wywołał we mnie trailer. Nic tu się nie trzyma kupy. To w kupie pływa.
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.
Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje
Transformers: Age of Extinction
Ehhh... Niby wiedzialem czego sie spodziewac, w koncu to transformersy... ale... Brak mi slow, ten film jest tragiczny z tak wielu powodow.. Ale czare chyba jednak przechylil czlowiek blokujacy cios 12m robota, mordercy autobotow.
Jedyne co ten film wniosl do mojego zycia to fakt, ze posprzatalem mieszkanie.
1/10
Ehhh... Niby wiedzialem czego sie spodziewac, w koncu to transformersy... ale... Brak mi slow, ten film jest tragiczny z tak wielu powodow.. Ale czare chyba jednak przechylil czlowiek blokujacy cios 12m robota, mordercy autobotow.
Jedyne co ten film wniosl do mojego zycia to fakt, ze posprzatalem mieszkanie.
1/10