W Stanach rozwiązano by wasz dylemat w trymiga, po prostu wyliczając "wartość" danej dyscypliny. Prawa telewizyjne, wpływy organizatorów, rynek pamiątek, sprzedaż licencji etc. Tam hierarchia popularności dyscyplin jest od lat niezmienna a publika wyrobiona i skora do wydawania kasy.
U nas mamy ryneczek medialny i histerycznych odbiorców, który obejrzą wszystko co tylko poprawi im nastrój poprzez zwycięstwo Polaka, najlepiej odpowiednio dramatyczne i miażdżące
![;) ;)](./images/smilies/2.gif)
Sami jesteśmy dość słabo wyrobieni sportowo i mało ludzi interesuje się sportem tak naprawdę, po kibicowsku, w oderwaniu od wyników "białoooczeeeerwonych" i mało też ludzi uprawia sport inny niż bieganie. Ponieważ także słabo nam idzie w naprawdę popularnych dyscyplinach to stąd można odnieść wrażenie, że jesteśmy jakąś wyspą na mapie Europy gdzie dosłownie miliony jarają się skokami narciarskimi i biegami narciarskimi. Normalnie druga Norwegia - wszyscy mają w domu narty i popierdalają na nich po pracy
![;) ;)](./images/smilies/2.gif)
Oczywiście jest to fajne i sam lubię bardzo te dyscypliny ale ile "warta" jest u nas dana dyscyplina najlepiej pokazuje przypadek F1 - z dnia na dzień ze sportu u nas niszowego wyścigi wbiły się na poziom "polskaaaa białooo czerwonii, piwo lech, Orlen i flagi szmatki na samochodach", po czym równie gwałtownie przestała się Polsatowi opłacać jak zabrakło bohatera i skończył się hype.
Wiśnia może pisać, że skoro ludzie oglądają coś oglądają w TV to jest to popularne i kropka ale ludzie oglądają też gotowanie na ekranie i tańczenie czyli robią coś, czemu jeszcze z 10 lat temu normalny człowiek w wieku produkcyjnym nie poświeciłby 5 minut swojego życia. To jest odwrócenie normalnej sytuacji. Normalna jest taka
- wielu ludzi w USA lubi hokej - stacje rywalizują o pokazywanie hokeja - wielu ludzi w USA lubi hokej
U nas jest tak
- nikogo nie interesuję biegi narciarskie - Polka zaczyna wygrywać w biegach narciarskich - TVP zaczyna pokazywać i nakręcać hype na biegi narciarskie - Polka przestaje wygrywać w biegach narciarskich - nikogo nie interesują biegi narciarskie
Wiśnia pisze coś o "targecie" biegów narciarskich. Jakim targecie? Czy piłka nożna w Wielkiej Brytanii albo Hiszpanii ma jakiś target?
Dlatego dałbym sobie w ogóle spokój z tą naszą obiadowo-telewizyjną widownią i mówiąc o popularności pomyślałbym o takich kwestiach jak - jakie mamy tradycje w danej dyscyplinie i czy są one dłuższe niż jedno pokolenie sportowców, - ile osób płaci regularnie za oglądanie swojej ulubionej dyscypliny (na stadionie, w hali i nawet przed TV ale np. dokonując takiego a nie innego wyboru dostawcy, pod kątem ulubionego sportu), ile osób jeśli może to CHODZI na swoją ulubioną dyscyplinę, żeby oglądać ją na żywo, ile osób uprawia ją choćby na poziomie amatorskim etc. Wtedy okaże się, że i u nas mamy swoją od lat niezmienną hierarchię - piłka nożna - żużel - siatkówka - koszykówka. W sumie poza żużlem nic dziwnego i nadzwyczajnego, tyle że wszystko w wymiarze mniejszym i skromniejszym niż w wielu innych krajach gdzie bycie kibicem nie ogranicza się do "synek, włącz TV, zaraz Małysz będzie"
![;) ;)](./images/smilies/2.gif)