boncek pisze:Jak o 21-22 wchodzę zjebany z siłowni do windy, po całym dniu pracy, to wszystkie Twoje argumenty, choć pewnie trafne, do mnie nie bardzo trafiają. Tak samo kiedy idę do jakiejś lepszej restauracji w niedzielę i w trakcie obiadu, stolik obok siada rodzina z drącym ryja, 4 miesięcznym rodzynkiem i biegajacym, piszczącym, ciągle obijajacym się o mój stolik szkrabem (nie wiem ilu letnim, nie znam się) to tez ich pozytywny wpływ na przyszłość mojego kraju mam w pompie. Kiedyś na takie, rzeczy nie zwracałem uwagi, bo zdarzało się to sporadycznie, teraz niestety jest dość powszechnym zjawiskiem.A najgorsze jest to, że próba zwrócenia uwagi takim rodzicom, że może ich pociecha mogłaby chociaż nie obijać się o mój stolik, (bo na tego noworodka i tak nic się nie wpłynie, za mały jest) , kończy się zawsze pretensją i wytykaniem "braku kultury". A to chyba nie do końca o to chodzi.
Pocieszę Cię Boncek- to zupełnie normalne.
Ja, bedący w grupie rodziców, też reaguje alergicznie na niegrzeczne dzieci w miejscach publicznych. Oczywiście mowa o takich przypadkach o jakich dokładnie mówisz. Nie chodzi o to, że jesteśmy bucami i nam przeszkadza szczęście innych.
Nam przeszkadzają rodzice, który nie potrafią się zachować w takich sytuacjach bądź tak wychowują swoje dzieci, że te są nieznośne.
Pomijając przypadki ewidentne jak niemowlaki, czy dziecko, które po prostu jest niegrzeczne z konkretnego powodu, niezależnego (ból/ emocja) to ZAWSZE należy zwracać uwagę. Może to zmieni nasze społeczeństwo. Jeżeli robisz to kulturalnie a nie na zasadzie 'ale źle wychowane dziecko' to wszystko jest w porządku.
To często wina rodziców, którzy po prostu nie umieją się zachować z dzieckiem w miejscu publicznym.
Ja sobie nie wyobrażam mojej Tosi, frywolnie wkurzającej wszystkich w restauracji. I o ile to łagodny aniołek i potrafi się zachowywać, to oczywiście zdarza się, że pomimo wszystkiego coś się dzieje- traci cierpliwośc, zaczyna źle się czuć- co sprawia, że może wyraźnie przeszkadzać innym.
Wtedy po prostu podejmuje stosowne działanie a jeżeli nie przynosi skutku to sorry winetou- nie czuje się już w takim miejscu komfortowo i wychodzimy.
Ignorowanie głośnego, niegrzecznego dziecka z pozycji rodzica jest niekulturalne, niefajne i generalnie wszystkim innym psuje czas.
I zawsze jest to wina rodziców bo to oni są odpowiedzialni za zachowanie dziecka.
Zgadzam się w pełni z SithFrogiem. Nie stosuje filozofii 'przecież to dziecko'.
Ja stosuję 'Przecież to dziecko, więc ja za nie odpowiadam. Jak pluje komuś w talerz to świadczy o mnie jak o bucu'