Wykroi ktoś wątek o Strażnikach? W sumie zasłużyli.
"Wyślijmy wiadomość mietkowi - strażnikowi. Na pewno przekona dowództwo że mają nam zaufać. Przecież to wielki autorytet!"
Nie ale wróg mojego wroga jest...
"Okej, mamy w drużynie laskę, która była zabójczynią dla jednego z najpotężniejszych ludzi w galaktyce, kolesia który w więzieniu miał zajebisty autorytet, był osiłkiem i generalnie siał postrach, imba drzewca i szopa który robi super bomby na poczekaniu... "we are losers"... okeeeeeeej, no może główny bohater jest, ale oni raczej nie."
Główny bohater też nie jest, bo jak trzeba się bić to wychodzi mu nieźle. Nie wiem jak wyglądały napisy po polsku ale on mówił: we're loosers because everyone of us LOST something. Coś w ten deseń. Wyjaśnił wprost, że nie loosers - frajerzy tylko loosers - sam nie wiem jak po polsku... stratni? Poszkodowani? Doświadczeni przez los?
"Nagle matka w liście nazywa go "star-lord" (którego jak wynika z filmu nie czytał wcześniej) - czyli co czytał w myślach?"
Raz to co pisał Zolt, dwa to nawet jeśliby nie czytał - to przecież mega detal. Poza tym dzieciaki zawsze bawią się w supermanów, batmanów i innych takich. Może on zawsze bawił się w star lorda i matka nawiązała do tego?
"Jak z tym statkiem kosmicznym, najpierw tak bardzo mu zależało na nim, później go sam rozjebał, a na koniec bo taki przywiązany do niego to mu go odbudowali. Wow, ABSOLUTNIE ZERO KONSEKWENCJI."
Na pewno oglądaliśmy ten sam film? Przecież taki był plan. Zależało mu na statku ale jakby nie powstrzymali tego całego Romana to jak w obietnicach Kononowicza. Nie byłoby niczego i nigdzie. Ani statku, ani Petera ani niczego. nawet w którejś scenie on to tłumaczył
A co do przestrzeni kosmicznej - też mi to nie podpasowało. Wiem, że to film, w którym jest kamień turbo-zniszczenia ale jakoś nienaturalnie to wypadło z tym przebywaniem w kosmosie.