I jeszce bedzie 6 m-cy na opracowanie nowej strategii poboru oplat... a wystarczy wziac przyklad z Czechow i wprowadzic winiety
![sciana :sciana:](./images/smilies/20.gif)
Moderatorzy: boncek, Zolt, Turtles
w Czechach masz za wybrane fragmenty tras koniecznosc wnoszenia oplat. Niektore nawet autostrady sa z nich zwolnione ale nie daj Boze przejedziesz ten fragmentboncek pisze:No i chyba takie rozwiązanie w Czechach funkcjonuje. W sensie z opłatami za ekspresowe i autostrady.
wlasnie to bylo chyba glowna sprawa problemowa. Ze autostrad i nawet wyrobow autostradopodobnych bylo jak na lekarstwo a cena winiety miala byc jakos paradoksalnie wysoka...boncek pisze:. Inna rzecz, że w 2003 roku autostrad było tyle co kot napłakał, więc na co miał nakładać podatek?
To jest dramat i zmora wszystkich polskich dróg. Lokalny folklor, któremu się nie spieszy i niedzielni kierowcy w kapeluszach, którym też się nie spieszy. Na Pomorzu w wakacje to jest jakieś 30% samochodów i ja codziennie mam ochotę zjeść kierownicę a potem wyrzygać ją na tych ludzi. I ekspresówki ani dwupasmowe jezdnie nic nie pomagają, bo wyjeżdżanie na lewy pas z prędkością 60 km/h żeby zacząć wyprzedzanie tira, hamowanie przed każdym możliwym zakrętem albo podczas mijania jadącej z naprzeciwka ciężarówki albo zupełny brak umiejętności włączania się do ruchu czy korzystania z pasów do rozpędzania. Trójmiejska obwodnica w wakacje praktycznie codziennie stoi w korku, przez cymbałów, którzy zamiast płynnie włączać się do ruchu, wymyślają dziwne figury, które na ogół kończą się zatrzymaniem dwóch pasów. Wypadki na prostej, dwupasmowej drodze to praktycznie codzienność. Ludzie nie potrafią ani wyprzedzać, ani skręcać, ani nawet jechać prosto. Jedno co dobre, to że w Gdańsku i Gdyni kierowcy na ogół się wpuszczają, bo w Warszawie albo Poznaniu jest jazda na zderzaku, żeby broń boże się żaden cwaniak i barbarzyńca nie wepchnął.Counterman pisze:Dlatego też jechałem po ciemku w towarzystwie wielu miejscowych i za-miejscowych przerażonych, kurwa, proszę o wybaczenie, chujowych kierowców, którzy na widok ciemności i mżawki z nieba zaczynają przejawiać instynkt stadny. Zbierają się w stadka po 4-8 osobników, porszuają się blisko siebie (a żeby nikt nie mógł między stadko wejść, bo to zgroza i morderstwo), a prędkość na trasie krajowej zachowują bezpieczną dla stada, czyli jebane 50 km/h. Dlatego też nocną jazdę trasą numer 9 wspominam jako ciąg skokowych manewrów wyprzedzania takich pierdolonych grupek, przetkaną momentaki soczystych kurw sypanych na moje ulubione zjawisko w taką pogodę - hamowanie na zakrętach.
Zgadza się ale smutna prawda jest taka, że jak nie przerysujesz chamowi samochodu to się nie nauczy. Nawet teraz jest mała szansa, że się nauczy ale może może...boncek pisze:Generalnie zachowałeś się gorzej niż ten typ
to kiedyś mnie ktoś tak na mieście zastawił na parkingu... poczekałem grzecznie 10 minut a później pozbierałem kamyki różnych wielkości z okolicy i zacząłem je wrzucać w kratki wentylacyjne od najmniejszych do największych... gość miał farta bo jeszcze przed połową się znalazł i zaczął tłumaczyć że nie wiedział że mu się tyle w urzędzie zejdzie...Od czasu jak gdzies się kurewsko spieszyłem a jakaś kurwa zaparkowała mi dosłownie przed garażem i potem musiałem oblecieć wszystkie bloki w okolicy i obdzwonić wszystkie domofony () zanim się znalazł i nawet nie przeprosił tylko wyburkał coś w stylu "gdzie mam kurwa stawać" mój mokry sen to stara wielka amerykańska terenówka V8, 5 litrów,
Dokładnie tak. Buraka tak parkującego nie nauczysz kultury nigdy, ale nauczysz go strachu o jego własny samochód. Jest to lekkie skurwysyństwo, ale ja jestem jednak zdania, że trzeba z tym jakoś walczyć i uczyć ludzi, że takie parkowanie może mieć konsekwencje.Voo pisze:Oczywiście, w wyniku takich działań jak Crowleya nikt się kultury nie nauczy ale przynajmniej nabędzie obawy o swój samochód i w przyszłości straci cenne 15 sekund swojego życia na prawidłowe parkowanie.
Ja rozumiem, że nie dało się wejść do swojego auta bez napierdalania o tą Toyotę drzwiami albo przez meijsce pasażera. Tzn. dałoby się jakby Crowley miał 40 cm obwodu w pasie i 45 cm w klacie.Crowley pisze:Po zakupach wracam i widzę, że obok mojego służbowego Suzuki Jimny zaparkowała Toyota Land Cruiser ale pod takim kątem, że samochody prawie stykały się tylnymi zderzakami (miejsca było wystarczająco, żeby stanąć jak biały człowiek).
To chyba "ździebko" inna sytuacja. Równie dobrze możesz najebać lasce z wielkim brzuchem, bo w kolejce się wpycha, co cię obchodzi, że w ciążyboncek pisze:To chyba następnym razem jak mnie zablokuje babka z wózkiem w windzie, to wyjmę jej tego malucha i trzy razy jebnę o ścianę windy. Chama inaczej nie nauczysz.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wiem jak czasem żona ma. Czeka na windę po 3 pełne przeładunki zanim ktoś ją łaskawie wpuści. Chociaż może nie znam się na windziarskim "sawuławiwrze", jak to nie budynek =>10 pięter to zapierdalam po schodach.bo kurwa jest mamusią
And this:Voo pisze:Zresztą kobieta z wózkiem, jakąś torbą i czasem jeszcze drugim dzieciakiem za rękę ma po prostu p r z e j e b a n e. Osobiście wolałbym iśc do pracy niż np. iśc zrobić zakupy z takim pakietem.
Przy czym dorzuciłbym "prawie" przed "zawsze". Czasem jeden baran zajmuje po pół miejsca z każdej strony linii i kolejni się doklejają z braku innych przestrzeni do parkowania. Potem baran odjedzie i sytuacja wygląda jakbyś to ty był idiotą, który wszystko zaczął.Voo pisze:A zaparkować prosto samochód zawsze się da