Od kilku lat pracuję w biurze, w którym często wieczorami zostaję sam. Moje stanowisko jest na pierwszym piętrze. Jak nastaje cisza, to zdarza się słyszeć dziwne dźwięki dochodzące z parteru, jakby ktoś tam chodził, coś przestawiał, itd. Budynek cały należy do jednej firmy, w dodatku ulokowany w miejscu, które po 17:00 wymiera. Nie są to więc dźwięki "sąsiedzkie". Czasami, gdy komuś zdarza się zostać dłużej, to potwierdza, że rzeczywiście takie sytuacje mają miejsce. Wszyscy się już przyzwyczaili i kręcą z tego bekę, doszliśmy do wniosku, że być może "półki pracują". Rok temu w okresie wakacyjnym, często też z zewnątrz słychać było przeraźliwy, obłąkańczy, wymuszony śmiech - co najmniej kilkukrotnie taka sytuacja się mi przytrafiła. Nikt mi nie wierzył, aż kiedyś ten śmiech "załączył" się jeszcze przed 16:00, jak wszyscy byli w biurze, no i wtedy już wszyscy uwierzyli.

W poprzedniej robocie miałem jeszcze taką sytuację, że po wejściu rano do pomieszczenia na podłodze leżała samotna kość RAM, która była schowana do przeszklonej półki. Ponieważ pierwsza myśl to czyjeś niedbalstwo i niechlujstwo, spojrzeliśmy na kamery, które idealnie obejmowały to miejsce. Koło 2:00 - 3:00 w nocy kość leżąca spokojnie na półce nagle sama z siebie wystrzeliła w lewo, jakby pchnięta (nic na nią się nie osunęło, itp.) i przeleciała dobre 6 - 7 metrów, jak z procy, lądując na podłodze. Nagranie widziało kilkanaście osób i nikt nie potrafił tego logicznie wyjaśnić.
No, to teraz czas na Was!