Razor, jak miło się czyta takie posty, serio
Ad 1.
Moim zdaniem - z punktu widzenia ostatnich wydarzeń we Francji - nie ma znaczenia w jaki sposób (legalnie czy nie, do pracy czy po socjal dana mniejszość znalazła się w danym kraju). Istotne jest to, że ludzie, którzy tam teraz mieszkają nie identyfikują się z krajem i zasadami w nim obowiązującymi, mają własną hierarchię wartości i nie czują potrzeby dostosowania się do zasad kraju gospodarza. I w tym przypadku uważam, że przyczyną są różnice cywilizacyjne pomiędzy Francuzami a ludnością napływową.
Okazało się, że niemożliwa jest asymilacja tak dużej liczby imigrantów obcych/różnych cywilizacyjnie (religia+kultura+w tym przypadku bardzo często rasa). Imigranci z krajów arabskich (bo głównie o nich chodzi) są przedstawicielami innej niż judeochrześcijańska cywilizacja europejska i obiektywnie nie da się ich dobrowolnie zasymilować w takiej liczbie w jakiej kiedyś przyjechali. A skoro nie da się zasymilować to mamy współistnienie 2 różnych cywilizacji na tym samym obszarze. Historycznie nie da się w dłuższym okresie utrzymać pokojowego współistnienia dwóch różnych cywilizacji obok siebie, a co dopiero na tym samym terytorium. Wówczas nieuniknione jest, że albo dochodzi do asymilacji (dobrowolnej, albo pod przymusem) albo do konfliktów. Natomiast do otwartych konfliktów (z czym moim zdaniem właśnie mieliśmy do czynienia we Francji) zaczyna dochodzić dopiero wtedy kiedy mniejszość osiąga pewien znaczny udział procentowy w społeczeństwie. Dlatego polscy Tatarzy czy Romowie żyli bez zadym
![:) :)](./images/smilies/1.gif)
. Ukraińcy są cywilizacyjnie zbliżeni (ta sama rasa, zbliżona kultura, język, religia), łatwiej się asymilują, chociaż jeżeli zaczęlibyśmy kultywować ich odrębność (osobne klasy w szkołach z językiem ukraińskim, osobne podręczniki i nauczyciele) to IMHO tylko kwestią czasu będzie kiedy pojawią się problemy i konflikty i to nie w obecnym pokoleniu ale w umownie drugim (pierwsze pokolenie jednak odczuwa coś na kształt wdzięczności za schronienie, pracę, spokój).
Polscy Żydzi to osobny temat, czytałem jakiegoś nie do końca poprawnego politycznie badacza, który określił Polaków i Żydów jako żyjących w bliskiej obcości. Genialne sformułowanie, idealnie oddające dwa narody z różnych cywilizacji żyjące blisko siebie ale sobie prawie całkowicie obce. Gdyby udział Żydów w polskim społeczeństwie przed wojną był wyższy niż ~10% (a we Francji niezasymilowani mieszkańcy stanowią pewnie już ~20%+ - to moje oszacowanie ponieważ francuskie dane statystyczne są całkowicie niewiarygodne w tej kwestii) mielibyśmy już wtedy problemy. Nie zamierzam się rozpisywać na ten temat, bo nie wiem jaka SI czyta forum, nie chcę się tłumaczyć z posądzeń o antysemityzm, ale liczba Żydów dobrowolnie zaciągających się w 1920 do armii bolszewickiej, liczba kolaborantów z bolszewią, była znacząca. Nikt chyba nie odważył się tego zebrać do kupy, bo nie wygrzebałby się z sądów i oskarżeń, ale ilekroć czyta się pamiętniki, wspomnienia żołnierzy, miejscowych władz, czy relacje świadków to praktycznie wszędzie na Kresach pojawia ten sam motyw - nielojalności wobec odradzającej się Polski (wynikającej z braku asymilacji, a że to różna cywilizacja, stąd brak poczucia związku z Polską i Polakami). Plany powołania zamiast niepodległej Rzeczypospolitej tworu o nazwie Judeo-Polonia również pojawiły się wówczas. Tak to niezasymilowani goście odwdzięczali się gospodarzom, no ale z tym samym tyle że w inny sposób wyrażanym brakiem poczucia wspólnoty mamy teraz do czynienia we Francji.
Moja fobia polega na tym, że widząc co się dzieje z obcymi cywilizacyjnie mniejszościami, już teraz wołam - nie przyjmujmy, ponieważ nie damy sobie rady z asymilacją i za 50 lat będziemy mieli to samo co Francuzi dzisiaj. Bo Polki mają średnio 1,24 dziecka, a muzułmanki 4 (zresztą śmiem twierdzić, że we Francji jest tak samo, ale w ramach poprawności politycznej we Francji już od wielu lat zabronione jest zbieranie danych o urodzinach wg kryterium rasowego/pochodzenia. A ponieważ obowiązuje u nich prawo ziemi, to syn dwojga Marokańczyków urodzony we Francji ma obywatelstwo francuskie i jeśli będzie miał dzieci z córką dwojga Tunezyjczyków urodzoną we Francji, to ich dzieci w papierach będą miały, że są Francuzami - co oczywiście może być prawdą ale może też nią całkowicie nie być). Demografia jest nieubłagana, dlatego ciągle wypisuję, że dla Francji jest już za późno. Bo o ile nic się dramatycznie nie zmieni jest za późno, to tylko kwestia czasu. Więc zróbmy co się da aby nie powtórzyć w Polsce błędów popełnionych przez innych.
Oczywiście, że jak przyjmiemy narzucany dzisiaj przez UE kontyngent kilku tysięcy osób to nic się nie zmieni, ale przecież nie ma żadnych gwarancji, że nie zamieni się to wkrótce w np. pół miliona. UE już niejednokrotnie pokazała, że korzysta ze strategii małych kroków (choćby w kwestii ekologii - miało być 40% a nie 55%, miało być stopniowe odchodzenie od węglą, a nie wymuszenie zamykania elektrowni węglowych (nie wprost ale poprzez rynek mocy, itd. itp.), ani nie respektuje własnych ustaleń i deklaracji - przecież po niepowodzeniu poprzedniego programu relokacji kwestia przymusowej relokacji miała już nie być więcej poruszana! Więc jeśli doszłoby w ciągu kilku najbliższych lat do imigracyjnego kryzysu i znowu na Europę ruszyłaby fala kilku milionów imigrantów, to nie wierzę, że Unia nie próbowałaby nam wmusić kilkuset tysięcy. A taka liczba w krótkim czasie w sposób nieunikniony stworzy getta (jak choćby w Szwecji) i będzie pozamiatane. Tutaj nie można powiedzieć, a spróbujmy przyjąć kilka tysięcy i się zobaczy, ponieważ jest to strasznie krótkowzroczne - w obecnych propozycjach UE jest napisane, że tak liczba imigrantów (oni piszą uchodźców) jak i kwota opłaty za nieprzyjęcie może ulegać zmianie. Więc zgodzilibyśmy się na nie wiadomo ilu, za nie wiadomo jak wiele kasy.
To naprawdę nie jest moja fobia ani lęk, ja po prostu nie chcę mieszkać w Warszawie ze strefami nogo, jak w Sztokholmie, ani nie chcę żeby moje dzieci i wnuki musiały tego doświadczać. Oczywiście Praga Północ w Wawie była kiedyś strefą nogo (kiedyś zaprosiła mnie tam na Sylwka koleżanka, a w bramie stali jej koledzy i umiarkowanie grzecznie zapytali do kogo i w jakiej sprawie, a gęby mieli takie, że gdyby na szczęście koleżanka nie zeszła, to nie wiem czy bym tego posta pisał
![:) :)](./images/smilies/1.gif)
)
Jest jeszcze kwestia czy w ogóle da się zasymilować różnych cywilizacyjnie imigrantów/uchodźców? Historia ma dwie odpowiedzi - dobrowolnie da się tylko wtedy kiedy jest ich bardzo niewielu w stosunku do ludności gospodarza. W każdym innym przypadku dochodzi do tworzenia odrębnych skupisk. Przymusowo owszem, zrobiła to średniowieczna Hiszpania: Maurów, czyli Arabów przymusowo ochrzciła, meczety zamieniła na kościoły, dwa pokolenia i problem różnic zniknął. Podobnie postąpiła (choć z innych pobudek) z Żydami, dając im jeszcze możliwość emigracji, ale majątek musieli pozostawić. No ale kto w XXI wieku dopuszcza taką ewentualność? Innymi słowy mamy sytuację bez wyjścia, nieuchronnie zmierzającą do wewnętrznego konfliktu o coraz większej skali. Laicka lewica rządząca Europą i wspierająca imigrację umyśliła sobie powszechny laicyzm jako rozwiązanie niemożności asymilacji przybyszów o innej religii. No ale jak przyszło co do czego to boją się laicyzować muzułmanów, atakują i tak dogorywające na Zachodzi (a zwłaszcza we Francji) chrześcijaństwo. Więc nie rozwiązali problemu, a teraz boją się go nawet nazywać.
Tu znowu możemy spojrzeć na polskich Żydów - przecież to najbliższy nam przykład jak trudne (a tak naprawdę niemożliwe) jest dobrowolne zasymilowanie mniejszości różnej cywilizacyjnie (religia, kultura, język). Polakom zajęło to kilkaset lat bez żadnego skutku. Ale Europa zachodnia na wschodnioeuropejskich przykładach uczyć się nie zamierzała.
I stąd moja niewesoła konstatacja jest taka że skoro dobrowolnie zasymilować się nie da, przymusowo się nie da, proporcja różnych kulturowo mieszkańców rośnie więc w konsekwencji czeka nas tylko coraz więcej konfliktów o podłożu cywilizacyjnym. Jak długo? Aż Francuzi dadzą się podbić.
Ad 2.
Nie było moim zamiarem żeby zabrzmiało to w taki sposób, że 1 wóz transmisyjny to OK, ani jako jakiekolwiek usprawiedliwienie chuligaństwa. Chodziło mi tylko o pokazanie różnicy w skali - tam 6k razy większa + godziny policyjne. Inna rzecz, że Polacy faktycznie w porównaniu do radykalizmu Francuzów od zawsze byli miękkimi fajami - nawet oczywistych zdrajców nie wieszali (począwszy od Radziejowskiego, przez targowiczan, a na nieudolnym królu Poniatowskim skończywszy). Pewnie zadymy w Polsce miałyby większy zakres gdybyśmy mieli francuski temperament, ale póki co byłyby to wciąż zwykłe wybryki chuligańskie nie mające podłoża konfliktu cywilizacyjnego (no i znowu wybrzmiało to jakby zwykła chuligaństwo było ok. Nie, nie jest, ale że jest właściwe całemu światu, nie da się mu zapobiec, więc przechodzę nad nim do porządku dziennego).
Ad 4.
No we Francji rzeczywiście jak już dochodzi do protestów to płonie wszystko wokół. Tak się składa, że pracujący Francuzi i zasymilowani przybysze protestują i palą bo wiek emerytalny i co tam jeszcze, niezasymilowani przybysze protestują i palą bo im ziomala policja zastrzeliła. I ci drudzy nie zdają sobie nawet sprawy, że ich protest i zadymy mają tak naprawdę podłoże konfliktu cywilizacyjnego.
Starałem się napisać dlaczego tak uważam jak uważam, zdaję sobie sprawę, że ciągle powtarzam w sumie to samo, ale sami zobaczcie - ten konflikt się rozwija, nabrzmiewa i co najgorsze ani to nie jest jego ostatni przejaw ani nie ma rozwiązania.
Całkiem możliwe, że forma moich postów się zradykalizowała, bo starość za pasem
![;) ;)](./images/smilies/2.gif)
i wołanie na puszczy mnie już znudziło/zirytowało/zniechęciło do pisania oględnie. Ale sorry jeśli ta radykalizacja uczyniła posty niezjadliwymi
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz