jak się pojawia punkt odniesienia,
No właśnie, może zabrakło takiego określenia w mojej wypowiedzi.
W Polsce jakiś konkretny styl istniał na Podhalu, na Podlasiu, chyba na Kaszubach, nie znam się generalnie więc nie chcę bzdur napisać. Chodzi mi o to, że poza skansenami nie istnieją jakieś tradycyjne polskie domy, w mojej okolicy tradycyjny dom to niemiecki budynek parterowy z czerwonej cegły
Na dodatek te tradycyjne polskie domy byłby teraz koszmarnie drogie (szachulcowe ściany, strzecha, olbrzymie ilości drewna) W latach 70-tych masowo powstawały tzw. klocki z jednego wzoru - dość praktyczne ale niezbyt urodziwe.
No i teraz kto i jak miałby określić co jest ładne i do czego powinna nawiązywać zabudowa na polskiej wsi lub miasteczku? W którym miejscu powiedzieć "stop, to jest ładne, tego się trzymamy". Jeśli ludzie nie mają jakichś sentymentów z dzieciństwa, wspomnień, skojarzeń, wdrukowanych w mózgu obrazów (jak my mamy z np. szeregami angielskich kamieniczek) to budują jak chcą i jak sobie sami wymarzony dom wyobrażają. Oczywiście budują wg trendów, bo tak jest najłatwiej, tak projektują architekci, takie materiały są dostępne, tak umieją robić fachowcy itd. Nie mogę napisać, że to jest jakieś buractwo, bo napisał bym tak sam o sobie. Przecież mam dom inny niż wszyscy sąsiedzi a oni mają domy inne niż wszyscy sąsiedzi ale pytam ponownie - to jakie powinniśmy mieć?
Fajna jest np. Wyspa Spichrzów w Gdańsku no ale tam właśnie istniał ten punkt odniesienia.
Co do jakiegoś chaosu przestrzennego, reklam, bałaganu w przestrzeni publicznej itd. to pewnie już bardziej natura Polaków wychodzi plus słabość prawa i niewydolność wszelkich urzędów, tu się zgodzę z Razorem. Myślę jednak, że to jak z betonozą w mieście - podejście ludzi zmienia się dość szybko.
Razor pisze:Sam fakt bycia przesiedlencem nie tlumaczy w zaden sposob checi stawiania kloacznych rzeczy.
Sam nie ale już w połączeniu z innymi czynnikami już ma znaczenie. Kiedyś czytałem, że ludzie na zachodzie Polski jeszcze ze 20 lat po wojnie żyli w takim cichym przekonaniu, że trzeba będzie znowu uciekać. Przecież Niemcy granicę uznali dopiero w 1970! W efekcie zwłaszcza na wsiach budowało się byle jak, nie dbało o gospodarki i budynki, niszczono niemieckie pozostałości itd. Dominował syf. Do tego dodajmy, że byli to ludzie z ultrabiednego wschodu Polski, dawnych kresów, no przykro to napisać ale dobrych wzorców nie przynieśli. Nieliczni miejscowi Polacy traktowali ich jak ludzi innej narodowości, taka była przepaść w mentalności. Jak ktoś się wychował w takim klimacie to potem tak też wychował swoje dzieci itd. Jednak uważam, że i z tego szybko wychodzimy, teraz budują się i gospodarują ludzie urodzeni już po PRLu więc może będzie tylko lepiej.
I taka anegdota na koniec - jak była wojna w Gruzji (inwazja rosyjska) to do Polski przyleciały na kolonie gruzińskie dzieci. Wrażenia? Nie mogły uwierzyć, że były komunistyczny kraj jest taki piękny, taki zadbany, wszędzie jest tak czysto, takie równe ulice, taki porządek itd
Słuchałem wypowiedzi Gruzinki, która wtedy była nastolatką a teraz jest dorosłą kobietą. Ok, Gruzja to może nisko zawieszona poprzeczka ale jednak trochę daje to do myślenia imo