Pquelim pisze:Moim zdaniem Banaś po prostu jest wyklętym, a kiedyś wyjątkowo potężnym członkiem mafii rządowej. Wie co i jak bylo i jest kręcone. To duże zagrożenie, ale nie na niwie opinii publicznej - ta jest w PL zbyt zidiociała żeby te rzeczy zrozumieć.
Ale fakt faktem, były kolega się wyłamał. Ciekawe dlaczego.
Kolejność wydarzeń jest tutaj dość oczywista. Najpierw wyszły materiały TVN-u na temat syna Banasia. Kaczor może i toleruje małe grzeszki, ale jednak w tym wypadku uznał, że to nie jest najlepsze dla image'u partii, jak co tydzień będzie odpalane nagranie syna szefa NIK-u w otoczeniu dziwek i alfonsów. Więc najpierw był apel, żeby pan Banaś sam zrezygnował, a potem spotkania na najwyższym szczeblu Kaczor-Banaś. Po czym Banaś, pewnie uznawszy, że taka dymisja to jednak dyshonor (bo Polak trwa na stanowisku do końca
![:) :)](./images/smilies/1.gif)
) i że w sumie to mogą mu skoczyć, stwierdził, że się nie usunie.
Do tego momentu jeszcze żadnej wojny nie było, co najwyżej przepychanki. I - co ciekawe - Banaś znalazł w tym momencie oparcie w Ziobrze. No to Kaczor się wziął za Banasia od drugiej strony, czyli nasłał CBA na jego syna i uruchomił prawicowe media, które zaczęły sprawę relacjonować na modłę TVN-owską (notabene, w tym samym czasie media "liberalne" zaczęły o sprawie mówić coraz ciszej, aż zupełnie zamilkły). No więc jak PiS zaatakował syna Banasia, to Banaś zaczął odpalać rzeczy na PiS. Ale tak się zabawnie składa, że ma na PiS dwa haki. Jeden to przedterminowe wybory (i tu, nawiasem mówiąc, dostaje najmniej winny w całej sprawie człowiek, który jako jedyny frajer się pod całą sprawą podpisał - czyli Morawiecki), a drugi to Fundusz Sprawiedliwości (co uderza w Ziobrę i niszczy sojusz banasiowo-ziobrowy - co jest akurat po myśli Kaczyńskiego).
Skutek jest taki, że w najgorszym wypadku Kaczor poświęca Morawieckiego, ale przy okazji utrąca Ziobrę. Przy czym Morawiecki jednak odchodzi z opinią człowieka, który wprawdzie prawo złamał, ale dla dobra kraju i w kryzysowej sytuacji, więc może jeszcze być posunięty na inne stanowisko (zwłaszcza że będzie ułaskawiony), a Ziobro z wylatuje z opinią przekręciarza. Natomiast w najlepszym wypadku Kaczor zajeżdża Banasia kolejnymi faktami na temat lewych interesików i skłania lewicę do przegłosowania nowej ustawy umożliwiającej odwołanie szefa NIK (być może w zamian za jakieś ustępstwa i kompromisowego kandydata), a do tego wciąż ma w kieszeni haki na Ziobrę. Win-win situation.