Być może ważnym czynnikiem nawrotu choroby było pogodzenie się z faktami - niczego nie oczekuj, nie miej nadziei, po prostu się baw. Ciesz się statystykami, składami, taktykami, transferami - czyli dla mnie solą tego sportu. A nudny mecz wyłącz. Po prostu przestań się oszukiwać, przyjmij rzeczywistość, jaką jest.
W tym ekstraordynaryjnym czasie, gdy Lewandowski przypieczętowuje awans do finału Ligi Mistrzów sezonu 2019/2020, a Legia walczy o cień szansy na stanięcie oko w oko z Bayernem w tych rozgrywkach, ale sezonu 2020/2021, miłość odżyła. Zaczęło się od zwycięstwa nad legendarnym mistrzem Irlandii Północnej w wymiarze 1:0 i standardowo na wyniku należy omawianie występów polskich drużyn w europejskich pucharach zakończyć.
Sezon zapowiada się o tyle ciekawie, że zostanie rozegrany w przejściowym formacie, w dodatku uszczuplonym przez koronawirusa. Po pierwsze, za rok najwyższy poziom rozgrywkowy będzie już liczył 18 drużyn, dzięki czemu z Ekstraklasy poleci tylko jedna ekipa, po drugie, nie będzie już grana faza finałowa z podziałem na grupy. I całe szczęście, bo nigdy nie byłem jej fanem.
To, co zmienia się bardzo na plus, to jakość transferów. Czasy przywożenia hurtem bałkańskich zaciągów dawno minął i coraz częściej do nas trafiają piłkarze z ciekawym resume. Jakie hity, zachowując rzecz jasna naszą skalę, można póki co wymienić? Dla mnie będzie to dwóch graczy: Alexander Gorgon w Pogoni Szczecin i Fatos Bećiraj w Wiśle Kraków. Obaj to nie są anonimy na piłkarskim rynku. Ten pierwszy to legenda Austrii Wiedeń, z którą zdobywał mistrzostwo kraju, do tego nie schodzi poniżej pewnego poziomu, w trzech ostatnich sezonach z HNK Rijeka zdobywając również mistrzostwo i trzy Puchary Chorwacji - cały czas podstawowy, bramkostrzelny gracz z wyrobionym nazwiskiem. Fatos Bećiraj to z kolei mistrz Czarnogóry i czterokrotny mistrz Chorwacji z Dinamo Zagrzeb i dwukrotny król strzelców (raz w Czarnogórze, raz w Chorwacji). Do niedawna podstawowy gracz Dinama Moskwa, cały czas bramkostrzelny. Sądzę, że ci dwaj prędko staną się gwiazdami ligi.
Ale to przecież dopiero dwójka, a ciekawych ruchów transferowych jest więcej. Do ligi wrócili Jakub Świerczok (Piast Gliwice), Artur Boruc (Legia Warszawa) i Filip Bednarek (Lech Poznań). W Cracovii zagra Rivaldinho, który jest synem Rivaldo. Tak, tego Rivaldo. Możemy więc spodziewać się jego wizyt na trybunach, ponieważ ojciec znany jest z tego, że często bywa na meczach syna. Syna, dodajmy, który narobił sporo szumu w lidze rumuńskiej w zakończonym sezonie. Dodajmy do tego jeszcze Mikaela Ishaka, który nie tak dawno całkiem dobrze sprawował się w Bundeslidze. Legia wzmocniła obronę Josipem Juranoviciem, gwiazdą Hajduka Split i całej ligi chorwackiej, który ma za sobą występy w kadrze. Z juniorów, uważam, że warto mieć na radarze Tafarę Madembo - według mnie jeden z najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy młodego pokolenia w tym momencie. Trzymam kciuki, żeby dostał szansę w Wiśle Kraków i wkrótce możemy mieć z niego sporo pociechy.
Żal, że odszedł Igor Angulo, żal również Christiana Gytkjaera. Legia bije kolejne rekordy ligi pozbywając się Radosława Majeckiego (AS Monaco) i pewnie już za chwilę Michała Karbownika (Napoli). Szkoda, że z ligi odszedł Jarosław Jach, jeden z porządniejszych defensorów w tym kraju, szkoda też, że nie zobaczymy już Wasilewskiego, a młodym, który z Ekstraklasy wybywa, a warto to zanotować, jest Bartosz Białek, którego wyjął Wolfsburg. Wiosną, obok Karbownika, chyba największe objawienie ligi.
A jak tam Wasze nastroje? Też już czekacie z utęsknieniem szóstej popołudniu w najbliższy piątek, gdy na na murawie w Lubinie Zagłębie podejmie Lech Poznań?
![:cool: :cool:](./images/smilies/8.gif)