- nic nadzwyczajnego, jeden w miare ciekawy zwrot akcji, bardzo szablonowe ( z jednym wyjątkiem: nie jest "ciemno i sie błyska" jak to w wielu nowych amerykańskich filmach, co na pewno jakiś cel ma, acz mnie jedynie wkurza i nic więcej. ), kamerą niestety rzucają jak głupi i w scenach walki nic nie widać - po tym łatwo rozpoznać ze nowy amerykański film... ciekawe po co to robią ? ogólnie film dobry na popołudnie, całkiem ciekawy, nie moge powiedzieć, że odrzadzam.
- z miłości do pięknej pani Theron przemilczę pomysł, scenariusz, zdjęcia i całą kiczowatosctego mizernego filmu. Moja ocena:
- "Rok 2011: Wirus zabija 99% światowej ludności. Naukowiec o imieniu Trevor Goodchild odkrywa lekarstwo. Pięć milionów ludzi, którym udało się przetrwać atak wirusa, żyje w Bregnie, ostatnim mieście na Ziemi. Dynastia Goodchild rządzi przez 400 lat. Jednak w pewnym momencie pojawiają się rebelianci, których celem jest obalić reżim dynastii." Nie przekonał mnie ten film do siebie. Tak sobie zagrany (choć Charlize Theron wypadła całkiem nieźle), z intrygującą, choć do pewnego stopnia intrygującą fabułą i niezłymi efektami specjalnymi. Za to, że wytrzymałem do końca oraz za fajną charakteryzację głównej bohaterki (parę fotek) -
- Tragedia. Pierwsze 20 minut jest tak masakrycznie nudnych, ze tylko nadludzkim wysilkiem woli mozna wytrzymac przy telewizorze. Dalej jest troche lepiej, pojawia sie jakas prawie-ze-sensowna fabula, ale wciaz jest ponizej przecietnej. Chyba nawet fanom gry pod tym samym tytulem sie nie spodoba. Ocena: