John Wick 3


John Wick 3

John Wick: Chapter 3 - Parabellum

Średnia ocena: 9

SithFrog2019-05-24 13:31:56


- Wszystko zaczęło się od psa. Śmierć ukochanego czworonoga, podarowanego przez umierającą żonę, zmieniła życie Johna Wicka. Zmusiła do powrotu z emerytury i uruchomiła lawinę ciał, pozostawionych przez tytułowego bohatera – bezlitosnego mordercę na zlecenie. Pseudonim: Baba Jaga. Trzecia odsłona zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym skończyła druga. John ma mniej niż godzinę na ucieczkę, po upływie tego czasu zostanie obłożony ekskomuniką: za jego głowę zostanie wyznaczona olbrzymia nagroda, a otwarty kontrakt będzie czekał na dowolnego śmiałka w potrzebie finansowej. Sam przeciw wszystkim? Po tym, co widzieliśmy w poprzednich filmach, można zakładać, że szanse obu stron są w miarę równe…

Seria z płatnym zabójcą granym przez Keanu Reevesa mocno weszła na rynek kina akcji zapchany pod sufit setką sequeli “Szybkich i wściekłych”, “Mission:Impossible” czy kolejnych produkcji, w których stary i poczciwy Liam Neeson ma szczególny zestaw umiejętności i nawet, jeśli nie wie, gdzie ktoś jest, to w końcu i tak go znajdzie i zabije. Kiedy jednak wiele serii przeżywa stagnację, czy wręcz z filmu na film jest gorzej, John Wick z każdą kolejną częścią kupuje mnie bardziej. O ile jedynka zaczynała się rewelacyjnie i od połowy zamieniała się w sieczkę, o ile dwójka miała problem z tempem, o tyle trójka moim zdaniem skutecznie pozbywa się tych wad i wnosi trylogię na nowy poziom.

Przede wszystkim świat killerów, mafiozów i klanów w rozdziale trzecim został jeszcze bardziej rozwinięty. Poznajemy nowy rodzaj “urzędników”, nową organizację na usługach najwyższej rady i kilka innych elementów, a jedne bardziej abstrakcyjne od poprzednich. Nadal jednak to bardzo spójna, ciekawa i szalona wizja, i nawet przez chwilę nie przychodzi człowiekowi do głowy, żeby przykładać tu jakąkolwiek logikę z naszej rzeczywistości, bo można by dostać pomieszania zmysłów. Co ważne, mimo, że dowiemy się więcej – nadal mam wrażenie, że na koniec nie wiemy wszystkiego i wciąż pozostaje tu wiele do odkrycia. Może w części czwartej?

Sceny akcji po raz kolejny nakręcono tak, że ręce same składają się do braw. Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że to zasługa innej doskonałej serii… mowa o “The Raid” (polecam raz, polecam dwa) i myślę, że obecność Yayana Ruhiana (grał w obu częściach “The Raid”) na ekranie nie jest przypadkowa. Większość strzelanin zastąpiły pojedynki wręcz tak na gołe pięści i kopniaki, jak i na wszystko, co jest pod ręką. Pomijam takie oczywiste narzędzia jak noże, siekiery czy katany, bo to już widzieliśmy wiele razy. John – jak się okazuje – potrafi walczyć także paskiem do spodni i… książką. Choreografia walk jest cudownie widowiskowa, szalenie dynamiczna, ale jednocześnie nie jesteśmy częstowani ćwierć-sekundowymi (nomen omen) cięciami i trzęsącą się kamerą. Kiedy patrzyłem na te wszystkie doskonale nakręcone pojedynki, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że to jest duchowy spadkobierca indonezyjskich hitów. Na pewno trzeci Wick jest o dwie-trzy klasy lepszy od “Night comes for us“, a przecież to ta ostatnia pozycja miała usatysfakcjonować fanów obu “raidów”. A już sceny walk okraszone muzyką poważną czy sekwencja porównująca balet do krwawej jatki to elementy, które zapamiętam na długo.

Mimo sporej dawki gore jak na tego typu film i śmiertelnej powagi na twarzach aktorów, twórcy raz na jakiś czas mrugają do widza okiem pokazując, że wiedzą jaki typ kina serwują i mają dystans do samych siebie. A propos obsady: oprócz znanych i lubianych twarzy Reevesa, McShane’a czy Fishburne’a pojawiają się nowe, które idealnie wpasowują się w klimat serii. Halle Berry jako wyjątkowa miłośniczka psów (znów te czworonogi!), genialny Mark Dacascos jako miłośnik talentu Wicka i… jego główny przeciwnik, czy doskonała Anjelica Huston w roli szefowej białoruskiej mafii. Każdy, kto pojawia się na ekranie, wnosi coś ciekawego do historii, nawet znany wielbicielom “Gry o Tron” Jerome Flynn, mimo epizodycznej roli, wypadł świetnie. No i uwaga, spoiler! Bronn dostał w końcu swój zamek! Może nie jest to Wysogród, ale liczy się sztuka.

Chad Stahelski rozbił bank i nakręcił trzecią część, która jest lepsza od poprzedniczek. Nie muszę chyba podkreślać, jak rzadko zdarza się taki układ. Nie wiem, czy stąd droga wiedzie już tylko w dół, ale z chęcią się przekonam, bo na ewentualną część czwartą na pewno pójdę do kina. W międzyczasie obejrzę sobie trójkę i to na pewno więcej niż raz. Wam też polecam.

8/10

Counterman2019-06-03 11:10:48




Idąc do kina na ten film miałem bardzo konkretne oczekiwania - mają być strzelaniny do których przyzwyczaiły nas poprzednie części, mają być sceny walk z statyczną kamerą i mają być dobrze umiejscowione humoreski i easter eggi. I John Wick 3 dostarczył. Dostarczył wszystko co trzeba, a nawet jeszcze więcej. Scena walki na noże jest tak przeniesamowicie świetna, że nie do opisania. Nie ma co się rozwodzić, jeżeli ktoś chce zobaczyć jeszcze więcej, jeszcze lepszego Johna Wicka to niech zasuwa do kina. Reszcie dziękujemy. Dla mnie idealne spełnienie moich oczekiwań.

10/10