Tulipanowa gorączka


Tulipanowa gorączka

Tulip Fever

Średnia ocena: 6

Voo2018-10-13 19:12:43




Popularny zabieg w literaturze i kinie to znaleźć jakiś intrygujący albo szczególnie dramatyczny moment w historii i nałożyć na to ckliwą historyjkę miłosną. Tonący transatlantyk, wojna, powódź albo co tam chcecie. Tutaj jest absurdalne wręcz szaleństwo na punkcie tulipanowych cebulek w XVII-wiecznych Niderlandach. Muszę przyznać, że to całkiem oryginalny pomysł. Niestety przedstawiona na tym tle historyjka miłosna już taka nie jest. Mamy tu klasykę - bogatego kupca i jego piękną młodą żonę, zakochanego malarza, wierną służącą itd. Jest pewna intryga ale sprawiająca wrażenie nieco przekombinowanej i przez to niewiarygodnej. Alicia Vikander najwyrażniej przechodzi podobny etap w karierze co kiedyś Keira Knightley, tzn. jest obsadzana w kostiumowych rolach, w których ma ładnie wyglądać w pięknych sukniach. Dane DeHaan jest równie nijaki co w "Walerianie" i pozostaje dla mnie zagadką kina. Serio - gość nie jest ani nadzwyczaj zdolny ani przystojny ani choćby charakterystyczny. Największą zaletą filmu jest dla mnie realistycznie przedstawiony (jak sobie to wyobrażam) Amsterdam sprzed wieków i ogólnie cała techniczna strona filmu. Stroje, zwyczaje, architektura, całe żyjące miasto, piękne oświetlenie kadrów. To jednak za mało na to, żeby film wywołał emocje. Obejrzałem, nie umarłem, żonie się całkiem podobało, ja parę razy ziewnąłem. Może być ale nie musi.

6/10