Walter Isaacson - Steve Jobs


Walter Isaacson - Steve Jobs

Średnia ocena: 9

Voo2017-02-24 23:28:50




[audiobook] Jobs długo był dla mnie tym charakterystycznym gościem od elektronicznych gadżetów, który parę lat temu wziął się i zmarł. Produkty Apple zawsze były poza moim zasięgiem finansowym i kompletnie się nimi nie interesowałem. Oczywiście kojarzyłem cały ten infantylny hype z jednej strony i hejt z drugiej pod adresem Jobsa i jego firmy ale generalnie mi to latało. Po wysłuchaniu jego biografii, ponoć jedynej napisanej pod oficjalnym błogosławieństwem, z dostępem do wszystkich materiałów a zarazem nie autoryzowanej (lub jak to woli - nie ocenzurowanej) przez Jobsa muszę przyznać, że był z niego naprawdę interesujący sukinkot. Z gatunku takich, których niekoniecznie chcielibyśmy znać i najprawdopodobniej nie polubilibyśmy ich w zwykłym życiu ale o których fajnie się czyta/słucha. Już dzieciństwo i młodość miał ciekawe i pokręcone a co dopiero w czasach gdy stał Midasem ery cyfrowej zamieniającym w złoto wszystko (no, prawie) czego się dotknął.

Spuścizną Jobsa jest najbardziej wartościowa marka świata, szereg technologii powstałych z jego inicjatywy lub pod jego bezwzględnym nadzorem oraz (ku mojemu autentycznemu zaskoczeniu, bo nie miałem o tym pojęcia) - kilkanaście zajebistych filmów animowanych. No jasne, gość nie spędził ani sekundy przy animowaniu Toy Story ale właśnie przypadek Pixara pokazuje jaka była rola Jobsa w dziedzinach, w które się angażował. To był koleś totalny, bezwzględnie i konsekwentnie odciskający piętno na wszystkim czym się zajmował - na kształcie obudowy komputera, składzie rady nadzorczej, charakterze postaci w filmie animowanym, sposobie sterowania w przenośnym odtwarzaczu muzycznym, interfejsie kalkulatora, projekcie schodów w siedzibie Apple, sposobie ułożenia produktów w firmowym sklepie, rodzaju napędu CD w iMacu czy kolorze płytek na podłodze (koniecznie z włoskich kamieniołomów!), nie zapominając o lokalizacji toalet w siedzibie Pixara. Ciągle o coś walczący, skonfliktowany, stawiający wszystko na jedną kartę, wyciskający pracowników jak cytrynę, czasem działający na krawędzi oszustwa lub przekraczający ją. Nie będąc wybitnym specjalistą w niczym konkretnym, decydował o wszystkim jak Kim Ir Sen, prawie zawsze trafiając i zarabiał na tym miliardy. Był wielkim bossem ale zarazem był bardzo blisko produktu końcowego - zupełnie tak jakby np. prezes Fiata sam cisnął samochody na torze testowym, zmieniał ustawienia zawieszenia, w międzyczasie decydując o kształcie nawiewów w kabinie i fakturze plastiku na desce rozdzielczej.

Nie sposób zliczyć anegdot i historii związanych z Jobsem, z jego zwariowanymi obsesjami i mocno nawiedzonym sposobem w jaki prowadził interesy. Jego biografia to tak naprawdę historia elektroniki użytkowej od początku lat 70-tych do dzisiaj. Moim zdaniem wcale nie jest lukrowana, jak zarzucił jej w innym temacie jeden z forumowiczów. Absolutnie nie polubiłem Jobsa po lekturze ale nie mogę zaprzeczyć, że go podziwiam. Jako kompletnemu laikowi technicznemu bardzo spodobały mi się opisy procesów w jakich rodziły się poszczególne produkty Apple i fakt, że najbardziej przebojowe urządzenia powstawały czasem pod wpływem chłodnej kalkulacji a czasem pod wpływem impulsu lub jakiegoś przebłysku geniuszu. Książka ma lepsze i gorsze momenty, np. mi najbardziej do gustu przypadła część przed powstaniem Apple oraz lata po powrocie Jobsa do firmy, wszystkie wątki związane z filmem (Pixar) oraz muzyką (iTunes, iPod). Przełom lat 80 i 90 wypadł trochę nudniej, trochę zawiłe są też opisy zakulisowych rozgrywek o kontrolę w firmie. Mimo wszystko jako całość jest to lektura znakomita, wciągająca i myślę, że każdy znajdzie tutaj coś ciekawego. W końcu każdy z nas żyje w świecie wykreowanym przez Apple, jego naśladowców i konkurentów.

W wersji audio świetną robotę odwala Jarosław Łukomski i całość warta jest swojej niemałej ceny. Polecam. Bardzo!

9/10