Tim Burton wraca do formy. Albo miewa jej przebłyski, a to jeden z nich. Fantastyczna opowieść w duchu młodzieńczych filmów familijnych, oczywiście obowiązkowo upstrzona reżyserskim mrokiem. Burton znów zabiera widza w swój własny świat, w którym rzeczywistość jest wypadkową marzeń i pragnień, a realizm ma zdeformowaną twarz potwora. Świetnie się bawiłem przy tym filmie i nie chciałbym psuć innym interesującej podróży, którą serwuje scenariusz żadnym streszczaniem. Po prostu warto obejrzeć i przekonać się na własnych oczach. Dobra rzecz w dobrym klimacie.