Lawrence z Arabii


Lawrence z Arabii

Lawrence of Arabia

Średnia ocena: 9

Crowley2016-09-02 11:28:03




Po wielkim sukcesie poprzedniego filmu Lean dostał gigantyczny wtedy budżet $15 mln i zadanie nakręcenia historii opartej na życiu T.E. Lawrence'a, brytyjskiego oficera, który podczas pierwszej wojny światowej bierze udział w walkach z Turkami po stronie plemion arabskich. Sama fabuła nie jest jakaś szczególnie wybitna. Główny bohater jeździ na wielbłądzie po pustyni i walczy razem z Arabami przeciwko gościom w doniczkach na głowie. Ale to nie o fabułę chodzi ani nawet o świetne aktorstwo. Tu chodzi o rozmach realizacyjny, a pod tym względem Lawrence jest filmem totalnym. Nie widziałem nic bardziej monumentalnego i zrobionego z większym rozmachem. To tak jakby Jackson nakręcił Władcę pierścieni bez użycia komputerów i z pomocą wyhodowanych prawdziwych orków. Ten film się chłonie oczami. Genialne, szerokie kadry, statyczne ujęcia, w których maleńkie postacie przebijają się przez piaski czy skały. Ujęcia z lotu ptaka, obszerne panoramy i dziesiątki, setki statystów, koni, wielbłądów, tony sprzętu, pociągi, okręty, coś niesamowitego. Do tego dla potrzeb wydania na blureju obraz oczyszczono i pokolorowano, co dało kapitalny efekt. Wszystko jest ostre jak żyleta i zdaje się, że dałoby się dotknąć tych skał na ekranie. Nikt już nigdy takiego filmu nie nakręci, to jest miniona epoka ale w całkowicie pozytywnym znaczeniu. Film-pomnik, trochę pokryty patyną, która tylko dodaje mu szlachetności. Jeśli ktoś chce popatrzeć na szczytowe osiągnięcie w dziedzinie realizacji filmowej, musi obejrzeć Lawrence'a z Arabii. Warto poświęcić prawie cztery godziny (ale podzielone na dwie części, więc można sobie spokojnie zrobić przerwę) i dać się zabrać na pustynię. Perfekcja, z jaką Lean pokazał olbrzymie sceny, jest porażająca. Szarże kawaleryjskie, przemarsze wojsk, wojna podjazdowa i ta gigantyczna pustynia, która wysypuje się z ekranu. To jest przeżycie a nie tylko film.

9/10