Tony Horwitz - Podróż długa i dziwna. Drugie odkrywanie Nowego Świata


Tony Horwitz - Podróż długa i dziwna. Drugie odkrywanie Nowego Świata

Średnia ocena: 8

Voo2016-03-13 23:44:54




Amerykanie mają swój mit założycielski w postaci żaglowca "Mayflower", purytanów, Pocahontas, Święta Dziękczynienia i innych podobnych a znanych nam głównie z filmów tematów. Oczywiście tak naprawdę kolonia w Plymouth wcale nie była pierwszą na terenie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, Pocahontas nie wyszła za Johna Smitha a na pierwszym Święcie Dziękczynienia nie jedzono indyków. W zasadzie to w ogóle nie wiadomo co jedzono ani kiedy to święto się odbyło. Hiszpanie zakładali swoje osiedla blisko sto lat wcześniej a ich wyprawy militarno-odkrywcze przecinały kontynent, docierając do Missisipi i amerykańskiej prerii w czasach gdy w Anglii nikt jeszcze nie słyszał o purytanach, nie mówiąc o ich prześladowaniu. Do dzisiaj w Stanach istnieją hiszpańskojęzyczne miejscowości, wcale nie zaludnione emigrantami z Meksyku tylko po prostu pamiętające czasy gdy tereny te należały do Hiszpanii. Przed "Mayflower" w Ameryce Północnej byli oprócz Hiszpanów także Holendrzy, Francuzi, Baskowie, inni Anglicy (tylko bardziej pechowi) a jeszcze wcześniej Wikingowie. Amerykanie jednak hołubią swój mit i pałaszują indyki. Tony Horwitz, pisarz i dziennikarz przemierza więc Stany śladem pierwszym odkrywców. Na odkrywanie historii ma patent najprostszy jak się da. Zagaduje spotkanych ludzi, czasem naukowców, archeologów, historyków a czasem jakieś zupełnie zwyczajne postacie jak np. barman czy farmer. Rodzą się z tego ciekawe opowieści a sam autor i czytelnik trafiają w różne niesamowite miejsca, jak np. Faro a Colon na Dominikanie, Pueblo Acoma w Nowym Meksyku albo indiańska sauna na Labradorze. Horwitz jest takim ciekawskim, upierdliwym typem, czasami lekko szyderczym, często mocno krytycznym wobec swoich rodaków. Oczywiście nie chodzi w tym o żadne obalanie mitów czy poszukiwanie prawdy, bo ta jest od dawna znana i ...mało kogo interesuje. Horwitz skupia się więc na samym micie, przy okazji daje nam liznąć niesamowitych opowieści o dzielnych podróżnikach i dowiedzieć sporo o współczesności swojego kraju. Sposób w jaki Amerykanie "przecedzili" i urobili swoją historię jest naprawdę fascynujący i pouczający. Trzeba jednak przyznać, że tym co zostało im w głowach lubią się bawić na swój sposób - te wszystkie stowarzyszenia, kluby, rekonstrukcje, przebieranki, parki tematyczne, przedstawienia, interaktywne muzea, parady, święta itp. Wracając do samej książki - dla mnie to idealny sposób na poznawanie historii - nie ma tu akademickiego przynudzania, ciągów dat i nazwisk. Jest ruch, podróż w nieznane, ciekawi ludzie i duch dawnej przygody. Polecam.

8/10