Jarosław Kazberuk - Marzyciel


Jarosław Kazberuk - Marzyciel

Średnia ocena: 7

Voo2015-12-12 18:26:56




Są ludzie, którzy mają życie przygodowe i są tacy, którzy go nie mają. Np. ja - wstaję codziennie o 5:45, wymykam się z domu zanim rodzina się obudzi i zrobi poranny chaos, turlam się w podmiejskim korku do pracy, siedzę w raz interesującej a raz frustrującej robocie, wracam do domu, jem obiado-kolację, pogadam z synem, poczytam coś czego po chwili nie pamiętam, obejrzę z żoną odcinek jakiegoś serialu i idę spać. W weekend robię coś szalonego np. wychodzę na rower albo jadę na zakupy do centrum handlowego. Miliony takich samych szarych ludzików w tym samym czasie cierpliwe pchają swoją kupkę gnoju do przodu, od czasu do czasu nagradzając się jakimś średnio potrzebnym gadżetem albo wyjazdem do jakiejś hałaśliwej wakacyjnej miejscowości.

Są jednak jednostki, które dzięki fantazji i determinacji żyją jakoś inaczej. Jarosław Kazberuk pracuje jako kierowca na testach i prezentacjach Porsche. Wieczorami uczy dzieciaków judo (ma 4 dan i kilka tytułów mistrzowskich na koncie). Startuje w rajdach terenowych. Kiedyś wygrał eliminacje do Camel Trophy i przejechał w poprzek Borneo, osiem razy startował w Dakarze (samochodem terenowym i ciężarówką - w planach ma jeszcze motocykl), brał udział w wyprawach samochodowych przez Syberię. W międzyczasie bawił się w sporty ekstremalne, eksplorował jaskinie, skakał na spadochronie, jeździł konno, żeglował przez Atlantyk i czego to jeszcze nie robił. Chciałby zdobyć bieguny Ziemi i wystartować w regatach Sydney-Hobart i pewnie to zrobi. Na szczęście z jego książki wyłania się obraz bardzo normalnego i bardzo poukładanego gościa bo chyba bym go z zazdrości "znielubił" .

Nie jest to wielka literatura bo Kazberuk nie jest pisarzem i kogoś, kogo nie kręcą rajdy i ekstrema może to znudzić. Dla mnie to była bardzo fajna lektura, w większości poświęcona temu co i ja lubię najbardziej czyli wielkiemu Dakarowi. Kazberuk wspomina też swoje dzieciństwo na Podlasiu i sportową młodość i jakoś kurde nie znalazłem tam wzmianki o tym, że lubił przesiadywać przed komputerem. Na założenie rodziny też znalazł czas bardzo późno. Czyli coś za coś. Trochę mu zazdroszczę ale mam świadomość, że jako ciepła klucha w życiu nie wyskrobałbym z siebie choćby promila tej determinacji, którą on się wykazywał w wielu momentach. Czyli zaskoczenia nie ma. Wyjątkowe rzeczy są dla wyjątkowych ludzi.

Książka jest bardzo dobrze wydana, dużo w niej zdjęć Jacka Boneckiego, od lat fotografującego Dakar. Po zeskanowaniu okładki w aplikacji na Androida można sobie obejrzeć setki jego kolejnych zdjęć na ekranie tabletu lub smartfona.

Dobra pozycja dla kogoś, kto lubi czasem pomarzyć o czymś więcej. Nawet jeśli za chwilę i tak zgarbi się przed kompem robiąc coś niestotnego w nieistniejącym świecie.

7/10