Andy Weirs- Marsjanin


Andy Weirs- Marsjanin

Średnia ocena: 7

michal.29072015-10-27 04:38:29




Mam problem z tą książką. Nie jest słaba, ale nie jest też rewelacyjna. Każdą jej cechę można odczytać i jako wadę i jako zaletę. Na dzień dobry fabuła, którą można streścić w jednym zdaniu. Mark zostaje sam na Marsie i próbuje przeżyć, z czasem o jego statusie dowiaduje się NASA i próbuje go uratować. The end. Czy szczątkowa fabuła to wada książki. I tak i nie. Można tak rozpisać każdy element książki.

Jest w książce sporo nauki. Nie jestem umysłem ścisłym, więc pojęcia nie mam na ile to jest wiarygodne. Przyjmuję, że Weir nie pisałby tyle o nauce, gdyby nie wiedział, o czym piszę. Więcej niech napiszą eksperci od fizyki, kosmosu, chemii, biologii i.t.p. Ja mogę napisać, że zrobiłbym z tej książki lekturę szkolną Dzięki Weirowi tysiące nastolatków może się przekonać do nauk ścisłych. Weir potrafi zrobić to lepiej niż tabun znudzonych belfrów, których sam pamiętam ze szkoły. Jakbym miał dziecko i zobaczył w nim smykałkę do nauk ścisłych dałbym mu tę książkę do przeczytania od ręki! My mieliśmy swojego MacGyvera (Żaba, dzięki za skojarzenie ), dzisiejsza młodzież może mieć swojego Whatneya.

Sam Whatney też nie jest jednoznaczny. Jest wyluzowany, pomysłowy, nie poddaje się. Niestety chwilami patetyczny, łzawy i zbyt bohaterski. Jako bohater jednak wiarygodny. Czyli znowu: trochę fajnie, trochę 'hamerykańsko'. Z czasem ciekawsze stają się sceny w NASA i na Hermesie. Mark czasem robi się monotonny. Ale od jego odzywek można czasem parsknąć Btw. opisywana wcześniej przed SithFroga (i cytowana przeze mnie w 'Luźno o książkach') pętla ma miejsce trzy razy: eksplozja HAB- u, wyrzucenie przez śluzę i wypadek łazika. To dużo? Czy to wystarczająco dużo, by mówić o schemacie?

Formalnie jest na plus. Podstawą książki są wpisy w dzienniku Marka, ale na plus Weirowi zaliczam to, że nie trzyma się tych wpisów niewolniczo. Odchodzi od nich, gdy mówi mu tak dramaturgia książki. Zresztą Weir formę czasem zmienia (to też +). Inaczej brzmi dziennik, inaczej Ziemia, a inaczej Hermes.

Jest problem etyczny: sens ratowania Marka. Weir w fatalnie banalnym epilogu mówi o ludzkiej potrzebie solidarności i pomagania bliźnim, ale nie poświęca żadnego poważnego akapitu na temat sensu ratowania Marka. Ratowanie kosztowało pewnie jakiś miliard dolarów Ilu innych ludzi można by uratować za taką kasę Weir wychodzi z tego obronną ręką robiąc z Marka sprawę medialną, ale pytanie pozostaje aktualne.

Słowo o lektorze. Czyta: Jacek Rozenek. Pełna profeska i respect. Idealnie czuje klimat, jest odpowiednio zabawny, odpowiednio dramatyczny i radzi sobie z naukowym slangiem. Jeszcze mnie nigdy nie zawiódł.

Podsumowując: bardzo solidne i realistyczne s-f. I głosy na tak i głosy na nie są dla mnie zrozumiałe. Ja summa summarum daję YES.

7/10