Dzień zagłady


Dzień zagłady

Deep Impact

Średnia ocena: 6.5

Crowley2015-08-05 23:05:22




Kometa leci kursem kolizyjnym w kierunku Ziemi, dzielni Amerykanie wysyłają statek kosmiczny z głowicami atomowymi, które mają rozpiździć lodową kulę w drobny mak. Było? Pewnie, że było i to z Brusem Łilisem w roli głównej.
A tak naprawdę Dzień zagłady wyszedł niecałe dwa miesiące wcześniej niż Armageddon i jest przy okazji dużo dużo lepszym filmem. Autorzy zamiast głupkowatej komedii próbowali podejść do tematu na poważnie i pokazać świat w obliczu prawdziwej katastrofy. Od razu zdradzę, że misja się nie udaje, wdrożony zostaje plan B, a nawet C, pokazany jest chaos na całym świecie, ludzie panikują, inni godzą się z losem, część ma szansę na ratunek, inni wiedzą, że umrą. Obserwujemy losy kilkorga bohaterów, którzy w obliczu zagłady muszą jeszcze uporać się z osobistymi problemami i, o dziwo, te postacie są naprawdę ciekawe.
Jest więc warstwa sensacyjno-fantastyczna, jest katastroficzna, jest też obyczajowa i wszystkie na całkiem przyzwoitym poziomie. Morgan Freeman w roli prezydenta USA, który ogłasza światu wyniki prób zestrzelenia komety, czy niektóre sceny w końcówce potrafią chwycić za gardło i naprawdę poruszyć.
Co tu dużo gadać, lubię ten film. Pierwszy raz obejrzałem go zupełnie przypadkiem, spodziewając się marnej podróbki Armageddonu i bardzo pozytywnie się zadziwiłem.

7/10

Pquelim2017-03-31 09:49:38



Wydany w tym samym roku i przyćmiony zrazu przez Armageddon film o podobnej tematyce, całkiem zgrabny i również warty uwagi. Jest to klasyczne kino amerykańskie schyłku lat dziewięćdziesiątych, odzwierciedlające lęki przed końcem millenium. Do Ziemi zbliża się będąca na kursie kolizyjnym kometa wielkości Nowego Jorku. Prezydent USA (Morgan Freeman) w poruszającym orędziu do narodu opowiada o planach powstrzymania kataklizmu, a całość obserwujemy z kilku perspektyw: uczestników ekspedycji ratunkowej (m.in. Robert Duvall), dziennikarki odkrywającej skrywaną tajemnicę (Tea Leoni), wspomiane szczyty władzy USA, a także młodego ucznia, którzy przyczynili się do odkrycia zagrożenia (Elijah Wood). Film jest sprawny, zajmujący i przyjemny w odbiorze. Znacznym minusem są dzisiaj już rażąco niedopracowane efekty specjalne, zwłaszcza w porównaniu z blockbusterem z Bruce'em Willisem. Ale mimo wszystko uważam, że warto zobaczyć - kawałek przyjemnego i ekscytującego kina idealny na wolne popołudnie.

6/10