Minionki


Minionki

Minions

Średnia ocena: 4.67

Pquelim2015-07-14 08:42:41



Co tu dużo gadać. Kazdy, kto oglądał Descpicable Me chciał więcej tych fantastycznych stworków. No to teraz jest więcej - nie dość że dostały imiona, to jeszcze okazuje się że mają swoje emocje, uczucia i nie są wcale takie głupiutkie. A raczej - głupiutkie są wtedy, kiedy "mogą być", natomiast w pewnych kluczowych okolicznościach ich losem wydaje się kierować jakaś siła wyższa. Film jest przesympatyczny i idealny na wyjście z dzieckiem. Pomimo kilku sucharów naprawde ciężkiego kalibru (jakieś 8/10 w skali żabosuchoty), całość bawi i ogląda się z przyjemnością.

7/10

Crowley2015-11-08 00:59:41




Trzeba było pozostać przy oglądaniu trailerów i krótkich filmików z minionami na Youtube. Trzeci film z żółtymi tic-tacami to produkt stworzony po to, żeby sprzedać pierdylion zabawek i wszystkiego co się da z wizerunkiem małych cudaków. Po pierwsze miniony w roli drugoplanowego przerywnika były genialne. Tu ktoś kogoś walnął, tam puścił bąka, jeszcze inny przebrał się w sukienkę i było fajnie. Niestety całego filmu w ten sposób nie da się zrobić ciekawie i po sympatycznym wstępie (który prawie w całości widzieliśmy w trailerze), oglądamy do znudzenia te same głupkowate zachowania trzech bohaterów w czasie ich wyprawy do USA. Po drugie słabo dobrano samych bohaterów. Minionki jako ciapowaci mechanicy i naukowcy świetnie pasowali do swoich ról, a tu dostaliśmy jednego rozsądnego, drugiego powiedzmy niezbyt rozgarniętego i trzeciego nijakiego. Nie polubiłem ich za bardzo, a powinienem. Po trzecie (anty)bohaterka, w której względy próbują wkupić się nasi milusińscy jest bardzo bardzo słaba. Jej motywacja sprowadza się do tego, że chce władzy i chce być zła. Nie sposób jej lubić ale też jest zbyt karykaturalna i płaska, żeby w ogóle się nią przejmować. Po czwarte, chociaż to bajka niby dla dzieci, to nie ma w niej morału, ani w ogóle żadnych pozytywnych treści, poza śmianiem się z puszczania bąków.
Nie wiem też, do kogo tak naprawdę jest ten film skierowany. Dla dzieci zdecydowana większość żartów i nawiązań będzie nie do wychwycenia, a sama fabuła, jak wspomniałem, nie jest szczególnie wartościowa. Dla dorosłych poza oderwanymi od siebie scenkami z nawiązaniami do popkultury i historii, nie ma tu nic ciekawego. Nawet ta minionkowa mieszanina włoskiego, hiszpańskiego i niemieckiego, którą paplają stworki, po kilkunastu minutach staje się strasznie irytująca.
Jedynym naprawdę dobrym elementem Minionków jest oczywiście kapitalna muzyka. Kilka klasycznych rockowych piosenek fantastycznie brzmi na tle przygód trzech małych głupoli. Poza tym jest słabo. Kilka żartów bawi ale to są tylko momenty. A wzruszeń nie ma wcale, co bajce nie powinno się przytrafić.

4/10

SithFrog2016-03-03 22:39:07


- "...potem masz zliczyć do trzech, nie mniej, nie więcej. Trzy ma być liczbą, do której liczyć masz i liczbą tą ma być trzy. Do czterech nie wolno Ci liczyć ani do dwóch, masz tylko policzyć do trzech. Pięć jest wykluczone. Gdy liczba trzy jako trzecia w kolejności osiągnięta zostanie, wówczas..."

Trzy razy podchodziłem do Minionków, bo kiedy już miałem oglądać, pojawiała się przeszkoda. Za trzecim razem udało się. Nie miałem już wymówki, bo szukałem jej zawzięcie. Napiszę szczerze - po Pingwinach z Madagaskaru bałem się powtórki. Nie każdy bohater trzeciego planu zasługuje na pełnometrażową produkcję. Tak było z pingwinami, tak jest – jak się okazało - z minionkami.

Trzy minionki są głównymi bohaterami opowieści. Nie jeden i nie dwa. Pięć wykluczone. Minionki są trzy. Z całej wielkiej zgrai żółte stworki o imionach Kevin, Bob i Stuart ruszają na poszukiwania sensu życia dla całego plemienia, to jest największego złoczyńcy na świecie, któremu chcą usługiwać i pomagać. Dalsze przygody są nudne i do zapomnienia, można je streścić w jednym zdaniu. Nie ma tu też żadnego bohatera, żadnej sceny, która nadałaby całości jakiś większy sens, prowadziła do objawienia dzieciom (na moje główna grupa docelowa) pozytywnego przesłania. Nic poza tym, że minionki są śmieszne i w ogóle ha-ha.

Trzy to także liczba parsknięć w trakcie całego seansu. Napisać, że trzy razy się zaśmiałem byłoby nadużyciem, ale parsknąłem, owszem, trzykrotnie. Jest więcej zabawnych scen, ale wszystkie zużyto na zwiastun więc podczas oglądania nie robiły już żadnego wrażenia. Poza tym mamy półtoragodzinny ciąg nieśmiesznych gagów i slapstikowego humoru z udziałem trzech samobieżnych Tic Taców. Mam nadzieję, że na tym filmie zakończy się odcinanie kuponów i po pingwinach i minionkach już nikt nie popsuje zabawnej trzecioplanowej postaci dając jej na siłę osobny tytuł. Kolejna ewentualna ofiara, jaka przychodzi mi na myśl to Scruff, wiewiór z Epoki Lodowcowej. Łapy precz od niego! Po trzykroć!

3/10