Far Cry 2


Far Cry 2

Średnia ocena: 6

Theeck2015-05-13 14:03:52




Jest to pierwszoosobowa strzelanka dziejąca się w otwartej, afrykańskiej scenerii sawann, rzek, wąwozów, pustyń (rzadziej), miasteczek i dróg nie znających asfaltu.

Jesteśmy najemnikiem i wypełniamy misje zlecane przez główne strony toczącej się w małym afrykańskim kraju wojny domowej (nie można robić misji tylko jednej strony – aby ukończyć grę i popchnąć fabułę trzeba realizować misje zlecane przez jednych i drugich). Przerwy pomiędzy wypełnianymi misjami głównymi możemy przeznaczyć na misje poboczne zlecane a to przez naszych kumpli – innych najemników, a to przez czarnorynkowych dostawców broni, a to przez ruch oporu.

Do użytku jest sporo broni (m. in. karabiny maszynowe, szturmowe, snajperskie, pistolety maszynowe, pistolety, wyrzutnie rakiet), które w pewnym, niewielkim, stopniu można ulepszać u handlarzy płacąc diamentami czyli walutą otrzymywaną za realizację zleceń a także znajdowaną tu i ówdzie w różnych miejscach. Ze sobą można mieć tylko po jednym egzemplarzu każdego rodzaju (choć w sumie nie więcej niż 3 sztuki), ale można podnosić i zamieniać się na broń znajdowaną przy zabitych wrogach. Broń zużywa się co objawia się jej coraz częstszymi zacięciami, a to z kolei wymusza jej bezpłatną (!) wymianę co pewien czas na nowy egzemplarz w naszym magazynie mieszczącym się obok punktów handlarzy broni. Nowe bronie odblokowują się same w miarę przechodzenia gry. Jeśli chcemy ten proces przyśpieszyć, to możemy realizować misje zlecane przez handlarzy bronią, niestety nie ma się żadnego wpływu na to co zostanie odblokowane i nowe spluwy lecą wg rozdzielnika . Początkowo sądziłem, że nowe bronie odblokowują się wyłącznie poprzez realizację misji handlarzy i zacisnąwszy zęby zrobiłem trzy kolejne prawie identyczne misje, ale kiedy nie mając już zdrowia na powtarzanie wciąż tego samego przeszedłem dla odmiany kilka misji fabularnych - odkryłem z niemałym zdumieniem, że nowe bronie i tak się same odblokowały. A skoro tak, to z ulgą zrezygnowałem z dalszych misji handlarzy, no bo ileż można męczyć wciąż to samo.

Mapy są dość rozległe, a misje rzucają nas co chwilę w inny zakątek kraju, więc aby nie tracić mnóstwa czasu musimy jeździć tam samochodami (dwa uzbrojone w kaemy jeepy, osobówka, bungie i coś tam jeszcze), albo jeśli akurat się da - pływać łódką po rzece. Tutaj wychodzą kolejne dwa mankamenty gry – jeden tylko uciążliwy, natomiast drugi bardzo poważnie obniżający grywalność.

Ten uciążliwy to niefunkcjonalna mapa podzielona na dużą liczbę kwadratów, a za każdym razem widzimy tylko ten kwadrat mapy, w którym się aktualnie znajdujemy oraz strzałkę pokazującą czy jechać do misji w górę czy np. w lewo. Problem w tym, że nie można obejrzeć mapy całego kraju i wybrać sobie najwygodniejszą trasę dojazdu, a co gorsza strzałki często pokazują wcale nie najkrótszą drogę. Podróż wodą traci zaś w ogóle sens, bo nie wiadomo nawet czy rzeka, którą płyniemy nie kończy się w następnym kwadracie, albo nie zakręca w złym kierunku. A ponieważ do pokonania mamy nieraz kilka kwadratów niepotrzebna uciążliwość daje się mocno we znaki.

Z mapą dałoby się jednak jeszcze żyć, ale grywalność jest zabijana przez posterunki drogowe. Otóż świat gry jest otwarty tylko pozornie, aby dokądś dotrzeć nie da się uniknąć przejazdu wąwozem, mostem, szlakiem górskim, inną formą zwężenia teoretycznie otwartej przestrzeni. Nie byłoby w tym niczego złego gdyby w tych właśnie miejscach twórcy gry nie postawili wciąż respiących się na drogach i skrzyżowaniach posterunków. Nieważne, że pracujemy właśnie dla strony konfliktu, która pilnuje danego przejścia, nasze misje są tak tajne, że strzelają do nas wszyscy. I nieważne ile razy wybiliśmy dany posterunek do nogi, za następnym przejazdem zmartwychwstałe chłopaki są znowu gotowe do walki. Nie brzmi to strasznie dopóki nie uprzytomnimy sobie, że aby dojechać do misji właściwej trzeba mozolnie skasować od 2 do 5 posterunków wciąż od nowa i od nowa. A potem wracając po diamenty za misję znowu mozolnie skasować te same posterunki. A wszystkich misji głównych jest bodaj 40.

Walka z posterunkami zużywa nasze zapasy amunicji, apteczki, zużywa też broń, która gotowa się zaciąć podczas misji właściwej, może doprowadzić do zniszczenia naszego pojazdu, a czasami nawet do przedwczesnego zgonu, gdyż przeciwnicy – choć indywidualnie niezbyt groźni ani rozgarnięci – potrafią tak się zaszyć w sawannie i strzelać pozostając niewidzialnymi, że się ginie.

Idiotyczne to rozwiązanie miało chyba na celu wydłużenie gry i podniesienie poziomu trudności, ale podnosi tylko poziom irytacji i frustracji gracza, tracącego niepotrzebnie czas na powtarzalne do bólu, bezsensowne, takie same walki.

Zapisywać grę da się w miejscu odbioru/oddawania misji, albo w domkach kryjówkach, które odblokowuje się wybijając ekipę ich pilnującą. Domki są rozsiane po całym kraju, stosunkowo gęsto, ale ich najważniejszą zaletą jest to, że posterunki ich pilnujące nie odradzają się . Poza tym można w nich zaopatrzyć się w apteczki, przespać (w grze występuje cykl dobowy, niewidzialni za dnia przeciwnicy z posterunków są jeszcze bardziej niewidzialni w nocy) i chyba zamienić rodzaj noszonej broni (np. snajperkę na wyrzutnię, ale to wymaga wcześniejszego odblokowania odpowiedniej opcji).

Misje główne są nawet dość różnorodne (zabójstwa, dostawy, zamachy, wysadzenia, eskorta), na ziemi i na wodzie, fabuła – jakżeby inaczej - oferuje nam nawet zwroty akcji, ale wszystko to oraz piękne afrykańskie zachody słońca, pejzaże pustynne, postkolonialne budynki, satysfakcjonujące strzelanie zostało zabite idiotycznym pomysłem na bez przerwy odradzających się wrogów na posterunkach drogowych.

Mimo wszystko gra zasługuje na pogranie, choć pewnie niewiele osób będzie w stanie przejść ją do samego końca.

6/10