Jacek Hugo-Bader - Biała gorączka


Jacek Hugo-Bader - Biała gorączka

Średnia ocena: 9

Voo2015-03-14 18:00:14




W 1957 roku dwóch radzieckich dziennikarzy wydało książkę, w której opisali jak w Sowieckom Sojuzie będzie się żyć za lat 50. W 1957 roku urodził się też Jacek Hugo-Bader. W 2007 roku dziennikarz postanowił uczcić swoje 50-te urodziny samotną wyprawą z Moskwy do Władywostoku. Azję przejechał kupionym w Moskwie kultowym gniotsa-nie-łamiotsa UAZem 469. Przy okazji sprawdził jak dawne bajdurzenia dwóch gorliwych komsomolskich fantastów rozminęły się z rzeczywistością.
Książka to trochę opis samej podróży, zderzenia z rzeczywistością Syberii, problemów z samochodem, walki z surowym klimatem i trudną do wyobrażenia przestrzenią. Przede wszystkim jednak to zapis rozmów jakie autor odbywa w różnych miejscach z przeróżnymi ludźmi, ze wszystkich szczebli współczesnej rosyjskiej drabiny społecznej. Zarówno z takimi z absolutnych pijacko-żebraczych nizin jak i z ludźmi władzy lub biznesu. Są nawet szamani i syberyjski Jezus Chrystus, były milicjant, obecnie guru niezwykłej sekty wissarionowców. Druga, zaskakująco aktualna, część książki to materiał zebrany podczas pobytu na Ukrainie i Krymie, w Mołdawii i w Naddniestrzu. Jest jeszcze o wyprawie kajakiem przez Bajkał. Nie chodzi tu jednak o to czym i gdzie dotarł autor i jakie miał przygody. Chodzi o obraz wyłaniający się z opowieści snutych przez Rosjan i przedstawicieli innych nacji zamieszkujących tereny dawnego ZSRR. Dla mnie była to bardzo przygnębiająca lektura, po której miałem dosłownie ochotę wyjść z domu i ucałować polską ziemię. Współczesna Rosja i cały ten postsowiecki sąsiadujący z nią obszar to z jednej strony taki kociokwik i pomieszanie z poplątaniem, dziki kapitalizm i komunistyczna mentalność doprawiona archaiczną religijnością. Z drugiej strony to ciągle ta sama Rosja co za Mongołów, carów, pierwszych sekretarzy i prezydenta Putina. Kraj, w którym urzędnik jest panem, mundur wywołuje kołatanie serca, gdzie lud jest karny i potulny, życie jednostki nie znaczy dosłownie nic. Kraj, w którym wóda wciąż leje się hektolitrami, gdzie panuje niewyobrażalna korupcja i przemoc a zarazem gdzie prawie każdy zagadnięty mówi o nim z dumą i poczuciem wyższości. Oprócz nie-Rosjan, bo takich jest w Rosji wielu, jak chociażby syberyjscy autochtoni. Ci akurat są zajęci wymieraniem w nędzy i oparach alkoholizmu. Czasami mówi się, że Polacy pod komunistycznym batem sami się trochę zsowietyzowali i stali podobni do Rosjan ale ta książka leczy z takich kompleksów. Jest tutaj taka scena, gdzie autor próbuje przez dwie godziny nadać paczkę, ciągle coś dopisując, przepakowując, poprawiając i cały czas będąc strofowanym przez złośliwą urzędniczkę z okienka pocztowego. Za nim stoi karna i niema kolejka Rosjan. Nikt nie protestuje, nikt nie narzeka, wszyscy cierpliwie stoją, dla nikogo ta sytuacja nie jest dziwna. Cała Rosja właśnie sobie tak stoi, czasy się zmieniają, systemy się zmieniają, świat się zmienia a Rosja sobie tak trwa, zacofana, agresywna i obrażona, że nikt jej nie lubi. Świetny reportaż z innego świata.

9/10