Pięćdziesiąt twarzy Greya


Pięćdziesiąt twarzy Greya

Średnia ocena: 3

Cherryy2015-02-16 18:22:36




Ten film jest tak słabiutki, że piszę o nim tylko dlatego, żeby wystawić mu ocenę, na jaką zasługuje w cornerze. Słyszałem wiele złego, ale postanowiłem dać filmowi carte blanche - nie nastawiać się z góry na tragedię, która wylewa się z komentarzy w internecie.

A jednak. Film o niczym. Z kliszami, które bolą w odbiorze. Śmiech przez łzy każdej osoby, która widziała w życiu przynajmniej kilka losowych filmów. Naprawdę, podchodziłem do tego czegoś z dużą dozą tolerancji.

Ble. Punkcik ekstra za sprawną realizację techniczną.

2/10

Crowley2015-12-10 13:44:42




Jak się dobrze zastanowić, to jest to film o bogatym gościu, który próbuje nakłonić pewną młodą, skromną dziewczynę na seks analny. Czy mu się uda, dowiemy się niestety w drugiej albo trzeciej części.
Nie czytałem książki, więc nie wiem, na ile adaptacja jest wierna oryginałowi ale podejrzewam, że z grubsza jest o tym samym. Problem, że "to samo" jest strasznie nudne i naciągane. Facet zadurza się w dziewczynie podczas 5 minutowego spotkania. Ona w nim też, chociaż zamienili raptem kilka zdań. Potem zaś chcą być ze sobą ale tak do końca to nie chcą, bo... w sumie nie wiadomo dlaczego. Najpierw do siebie wzdychają, a potem się rozstają, bo on woli spać na kanapie, niż z nią. No i obowiązkowo wszyscy patrzą w okna. To film głównie o tym, że najlepiej się myśli, patrząc przez szybę. Najgorsze, że chociaż fabuła podąża typowym tropem romansidła - poznają się, zakochują, jest fajnie, z jakiegoś powodu przestaje być fajnie, rozstają się ale ana koniec wracają do siebie i żyją długo i szczęśliwie (albo ktoś umiera ) - to film kończy się w momencie kiedy się rozstają. I tak wiadomo, że pewnie w części drugiej albo trzeciej do siebie wrócą (albo ktoś umrze) ale jeszcze nie teraz. Teraz jest czas, żeby popatrzeć smutno w okno.
Nie mogę się za bardzo przyczepić strony wizualnej Greya. Widać, że nakręcono go z myślą o kobietach, które lubią sobie popatrzeć na ładne rzeczy. Niezłe zdjęcia, kamera powolnie sunąca po planie, zwolnione tempo, przepiękne wnętrza, modne ciuchy, ładni ludzie, w tle całkiem fajna muzyka. Są sceny rozbierane, całkiem przyzwoicie zrobione, na pewno część widowni się zarumieniła pod osłoną ciemności kinowych. Bardzo dobrze się to ogląda. Ciężko natomiast ocenić aktorów, bo role mieli napisane beznadziejnie. Dialogi powalają banałami, kręcone są w formie takiej, że każdy gada do kamery swoją kwestię, zamiast faktycznie grać i rozmawiać ze sobą. W ogóle więcej musieli robić smutnych min, niż wypowiadać swoich kwestii. Według mnie największym błędem twórców było powierzenie reżyserii kobiecie. Pięćdziesiąt twarzy Greya jest nudnym i sztucznym filmem, jak przystało na ekranizację babskiej książki. Chociaż żona mówiła, że i tak był ciekawszy od pierwowzoru, który po prostu ociekał amatorszczyzną. Ocena to wypadkowa ładnej oprawy i bardzo słabej reszty.

4/10